m^m
LO
OJ
g co
g^^"^
g^^cn
i^^^=i>»
i^So
cr^^
|^=CD
^^^^^^^^ -,—
CO
1^0
/!/f
Digitized by the Internet Archive
in 2008 with funding from
Microsoft Corporation
http://www.archive.org/details/dzielesowianszcz03boguuoft
DZIEJE
SŁOWIAŃSZCZYZNY
PÓŁNOCNO-ZACHODNIEJ
DO POtOWY XIII W.
PRZEZ
WILHELMA BOGUSŁAWSKIEGO.
DZIEŁU UWIEŃCZONE NA KONKURSIE
TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK W POZNANIU.
Nagroda pieniężna wyznaczona z funduszu ś. p. Bretkrajcza.
TOM III.
(Z mapa.)
-#-#-#*-- — ABOLP iaĘtS.Q^Łr
m
POZNAŃ.
Z DRUKARNI DZIENNIKA POZNAŃSKIEGO.
.^
MICROFILMED BY
UNIYERSiTY OF TORONTO
UFRARY '/''yPO/p^
^.
3
ćw-
t-2.
T R E S C,
KSIĘGA III.
SŁOWIAŃSZCZYZNA PÓŁNOCNO-ZACHODNIA
od VI do połowy XIII wieku.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne
od początku VI w. aż do upadku Wielkiej Morawy r. 907.
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
Sirona
1. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów i
2. Sagi północne o zajściacłi pomiędzy Danami a Słowianami 4
3. Podania polfkie 9
4. Osady AYeletów w Brytanii i Batawii • u
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów .... 15
^ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
1. Stan kraju w VI w. Najazdy Lougobardów i Awarów 1 6
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568) iq
3. Zwierzclmictwo Awarów w Słowiańszczydnie. Powstanie Słowian. Samo
król słowiańsld (t. 627) ',....... 20
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wielko-
rządzca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 64 ij. Zgon Samona
i upadek jego Y)aiistwa (r. 662). Przewaga Franków 21
I\'
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W. ^^
N'4;a/..l) K.ti..l.i W. na ticniii slowiansUic nad I.abą r. 780. Napad Scr-
1m'.\v na Tur>ngijc r. 7S;. Wyprawa Karola W. pr/.cciw Weletom r. 789.
Wyprawa Obodrytów pr/,cciw Nordluilo:n r. 798 -'
1'o.lnicoienic idei cesarstwa r/.ynisUic^o. /,wią/ck Karola W. /, papieiem.
nt.\;kn kroi Obodrylów olr/.ymujc od Karola W. NiTdalbingije r, 8<i+ . . 32
W\ prawy Krnnkow pr/.cciw Czccbonł i Serbom (805 — 806). Obwarowanie
( Mitowa i ll;dlc. I 'mocowanie jjranicy !• ranków /.c Słowianami ... 33
^ 32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
N.>;;i<i I>,.iuiw wsj ólnic i Wclcland iia ziemie Oł)odr)lów. Wahanie się
Karola W, Drażko obodrycki godzi sie z Danami i wojuje z Welelami, 5;
/.do/enic przez Karola W. Hamburga i Ezesfeldu r. 810. Umocowanie
;;ranicy Nordałliingii i przyłączenie jej do cesarstwa 4'
Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twierdzy
Hocbbuki nad Labą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu Laby
w r. 811. Założenie Starej Marki 42
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają cesarstwu
zhołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzańskiej.
I. /« ]ći... ..i^i"u Ludwika robcżn(^'o nad Słowianami dolnej Laby i Ser-
bami 43
1. Książęta Obodrylów .Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie się
Ludwika Pobożnego w ich sprawy 46
3. Ksiąicta Welttów Milogost i Czełedrag, tudzież Czedrag Obodrycki i Tungło
serbski na dworze cesarskim zalalwiuju sprawy domowe. Demoralizacya
książąt 49
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
t. Niepowodzenie !• ranków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika Pobo-
żnetro do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodrytami i We-
.upslwa Hamburgskiego r, >*34, Ansgar apostoł Północy . . 52
J> Tl.. " M. M chcześciaństwa sprzymierza jiogan jiółnocnych ze Słowianami
prieciw crianwu. Ofamictanie Słowian 53
§ 35.
Słowianie nie korzystają z pozpadnięcia cesarstwa.
strona
1. Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadniecie
Niemiec od cesarstwa r. 843 55
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burza Hamburg. 57
3. Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom r. 844.
Hamburg powtórnie zniszczony r. 815. Metropolia z Hamburga do Bremy
przeniesiona r. 847 cq
5^ 36.
Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad Słowianami.
1. Wzrost potęgi Moimorowiczów w Morawacli. Wygnany z kraju Prybina
przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika zakłada
księstwo Blatneńskie r. 840 61
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r. 848. Niepomyślny po-
wrót jego przez Czechy. Powtórna wojna Ludwika z Czechami i Serbami.
Zwycięztwo Czechów r. 850 63
3. Walka' króla Ludwika z Rościslawcm r. 855. Slawilah pan na Wiloraźu
podaje powód do zatargów Rościslawa z Ludwikiem i Serbami r. 856.
Takulf przedłuża najazdy na Serbów • , . 66
^ 37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami r. 858—869.
i. Słowianie nadlabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec 858—860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862 67
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik za-
wiera przymierze z Bótgarami r. 864. rzuca sie na Morawy. Kociel ksiaże
w związku z Niemcami , j,j
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawarye napada. Ludwik, pogo-
dziwszy się z synami, przyciska Morawy r. 869. Niepomyślny koniec
wyprawy .,2
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863-870).
1. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego ... 73
2. Przybycie apostołów do Morawii (r, 863). Powodzenie ich i podróż do
Rzymu (r. 867). Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869 76
3. Papież Adryan II mianuje Metodego arcybiskupem pannońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Mctodym i uwięzienie go w Szwa-
bach (870-873) ." ■. g^
VI
> .V).
\\.ilk< Morawianuw za niepodległość, a Metodego w obronie
kościoła narodowego (870 882).
strona
I. l'pa<łek Kc>ciłlawa. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie Mo-
fawUnow |)od Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli, zwy-
cicia wrogów, rrzymicrze w Korhcjraie r. 874 ku
a. Metody w więzieniu nicmieckicm. Papież Jan VIir broni go i wyzwala.
Błogie skutki nauki apostola słowiańskiego. Ochrzczenie księcia Borzywoja
i żony jego Ludmiły u "7
3. Intrygi przeciw Metodemu i powtórne wezwanie go do Rzymu r. 879,
Usprawiedliwienie. Wiching, biskup nitrański, fałszuje pismo Jana VIII.
List papiczki r. 881 wykrywa zbrodnio. Śmierć Jana VIII r. 882. Me-
ł.idy karci Wicliinga I15
^ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiańskiego
w latach 882 — 894.
1. Wjjlyw potęgi morawskiej na losy Słowian nadtabskicb, pomorskich i cze-
skich . . ' 122
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnią r. 882. Wojna jego z Arnulfem
r. 884. Przymierze w Kónigstetten i przyłączenie Pannonii do Morawii
r. 884. Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). Wzrost pań-
stwa „Wielkiej Morawy" • 124
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiching intryguje
znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upadek obrzędu
słowiańskiego 129
4. Arnulf w zgodzie z Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obodry-
tom r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc Wę-
grów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892—894. Wiching ucieka z Morawii
r. 893. Zcon Świętopełka 135
^ 41.
Upadek państwa Morawskiego (894—907).
1. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów r. 894.
Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II a Święto-
pełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskich. Intrygi Arnulfa.
Najazd Niemców i Czechów na Morawy r. 897 — 899. Węgry w Pannonii
r, grjf). Pokój z Niemcami w Regcnsburgu r. 9f)i 143
2. Papież Jan IX wznawia udziclność kościoła morawskiego. Oburzenie z tego
powodu duchowieństwa niemieckiego r. 900 141)
VII
strona
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Naja/.dy Wę-
grów w r, 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez Niemców
r. 904 ^57
r5 42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na oywilizacyję Słowian.
1. Pogląd ogólny 163
2. Grafika starożytna if>7
3. Pismo głosowe I74
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich ' ... 188
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne w X w.
§ 43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
1. Osiedlenie się Madjarów nad Dunajem 193
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w 2'X)
3. Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce 203
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny 209
^ 44.
Państwo Czeskie.
1. Stan Czech po upadku Wielkidj Morawii. Polityka książąt. Zaburzenia. . 217
2. Podwyższenie władzy książęcej 225
3. Stosunki kościelne 229
^ 45.
Upadek Serbów i Hoboianów 928—936.
1. Stan Słowian uadlabskich w początku X w 235
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami 238
3. Napady Henryka Ptasznika, Zdobycie Branibora r. 928. Ujarzmienie Ser-
bów r. 928. Bitwa pod Lączynem r. 929. Walka z Madjarami r. 933 . . 240
4. Utwierdzenie się Niemców w Serbii między Solawą a Łabą 246
§ 46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla Ottona I (936—951).
1. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej 248
2. Pograniczne legacyje Hermana Jjillinga i Gerona '. ... 250
VIII
PtroiiB
3. Wojna Oltona I / C/ccłianii. N.ij.i/.ly M.hlj.iiów n.i S.iksoiiijo (r. 937 — 938).
l'ow»tanic Słowian 1. 93<) 25:
> 17-
Zaburzenia w krajach Obodrytów i Lutyków (r. 954 - 960).
I. ł*(iw>tanic Wkranów r. 954. Naja/il BillinKa na Obodrylów r. 954, w otl-
wcl /.a najazd na Saksonijc. ł'o\vblanic Słowian r. 955, klęska icli . . . 25(1
:. l'owstanic Katarów (957— 9O0) 2()[
Początek monarchii polskiej.
1. Czasy jir/.cilliislorycznc ,
2. Dynaslyja Piaslów , 2O8
3 Rzątly Mieszka I (gfio — 962). Starcie sic /, "\Vic'imancin. Gero ujarzmia
Lużyczanów (963). Mieszko wassal cesarstwa 271
Ą. Usunięcie sic od rządów Gerona (r. 963). Podział wielkorząlztwa jego na
marki. Żelibor wafirski kłóci sie z Mściwojem obodryckim. Wichman po-
większa zaburzenie, ticieka, podburza Wolinianów przeciw Mieszkowi, gi-
'"•■ • '"■? 270
Wprowadzenie chrześciaństwa obrzędu rzymskiego.
1. Ustanowienie biskupstw: Hawulbergskicgo (r. 946) i Brandenburgskicgo
(r. 940) , 281
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburgskic, Ży-
czańskic i Misznieńskie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie 28(5
3. Zadanie urządzonego dla Słowian ko.ściola. Marne skutki usiłowań jego. 292
4. Organizacya kościoła w Czechack. Biskupstwo Prażskie (r. 973). Granice
jego. Stosunek kościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi .... 295
5. Wprowadzenie chrześciaństwa w Polsce. Początek organizacyi kościclnćj. 306
Q
50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
1. Przezorność w polityce Mieszka I 314
2. Bitwa Mieszka I przy Ccdnie (r. 972). Zjazd w Kwedlinburgu (r. 973), 317
3. Zachowanie bię Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983) 32(j
§ 51.
Powstanie Słowian zaodrzańskich w r. 983. Niepodiegfość.
I. \V)eiUorządz(,y Słowian naMlabskich (981) — 982J. Sprawa biskupa Wagona
z księciem Mściwojem obodryckim 32z
IX
strona
2. Powstanie Słowian w r. 983 325
3. Bitwa nad r. Tongeia (983) i skutki jej 328
§ 52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do końca w. X.
Niemcy trzymają się w INflisznle.
1. Usiłowania Niemców do odzyskania straconej Słowiańszczyzny. Zdobycie
przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom 33u
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II a Mieszlciem I r. 990. Tymcza-
sem Niemcy ujarzmiają Milczanów 333
3. Walka o Branibor (991 — 993). Wyprawy Ottona III (995—997)- Sło-
wianie w odwet do Saksonii wpadają (998 — 1000) 337
§ 53.
Ostatnie wysiłi<i Serbów w obronie niepodległości swej.
1. Odzyskanie swobody (r. 983). Strata jej (985) 342
2. Legendy o bojach Milczanów z Niemcami. Zwierzchnik Krescencius. Osta-
tnia stolica zwierzchników milczańskich. Ostatni przytułek ich w biotach
dolnej Sprewi ' 3ł3
DZIAŁ III.
Czasy przewagi polskićj w Słowiańszczy źnie
Półaocno-Zachodniej (999 —1034).
§ 54.
Zmiana stosunku Polski do Niemiec, Czech i Słowian zaodrzańskich.
1. Stan Słowiańszczyzny północno-zachodniej w końcu X w. Polslca przygo-
towuje się do obrony Zaodrzańców 347
2. Podróż Ottona III do Polski. Umowa jego z Bolesławem Chrobrym r. looo.
Niezależność kościoła polskiego. Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie z trzema
suftraganiami , 352
3. Bolesław Chrobry najeżdża Łużyce i zrywa stosunki z Henrykiem U
r. 1002 355
4. Zaburzenie w Czechach: książęta Bolesław Rudy i Władybój. Bolesław
Chrobry zajmuje Czechy (1003) 358
5. Przeniewierstwo Lutyków względem reszty Słowian. Henryk II, zawarłszy
X, nimi przymierze, śmielej przeciw Bolesławowi występuje 361
Pierwsza wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1003—1005). ^^^^^
Ucnr>'k II ściRa stronników Bolesława w Niemczech. Bolesław opanowuje
Mis/.no (l«K>3) i ilo Baw.iryi wpada (iik)4). Henryk II zapraża Milsku. 363
Najajtłl Henryka II na Czechy. Bolesław opuszcza Praj^c (r. 11HJ4). Szturm
Bu-lyszyna z którego załoga polska ustępuje 365
Wyjirawfl Henryka II tło Polski. Lutycy posiłkują Niemców. Henryk
w Micilzyrzeczu. Pokój poznański r, ior>5 369
§ 56.
Druga wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1007 — 1013).
Henryk II przygotowuje nową wyprawę do Polski. Bolesław, uprzedzając
go, gwałtownie rzuca sie za Odrę, aż pod Magdelłurg; odzyskuje Lużyce
i Milsko roku kkij. Zamiast Guncelina margrafem misznieńskim zostaje
Herman 372
Nowa wyprawa Henryka II r. loio. Choroba i powrót z Jaryna. Niemcy
z Jaromirem posuwają się pod Głogów bezskutecznie. Przymierze merze-
burgskie loio. Henryk II ołjwarowuje Lubusze (lOii), zamyśla nową wy-
prawę. Bolesław burzy Lubuszę r. 1012 378
Zamieszanie w Czechach i łatwowierność Lutyków Henryk II wyzyskuje
na swą korzyść (1012). Bolesław i Henryk traktują o pokój. Zjazd w Mer-
zeburgu. Drugi pokój merzeburgski r. 1013 383
Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (r. 1015 — 1018).
Pokój merzeburgski nie zadowalnia przeciwników. Bolesław wzywa do
»wiązku Czechów i podburza przeciw Henrykowi It Włochów (1014). Ol-
drzyk więzi Mieszka. Czesi i Lutycy stają po stronie Henryka. Bolesław
gotuje sie do wojny (1015) 389
Nowa wyprawa Henryka II do Polski (r. 1^15). Kieska w ziemi Dieuo-
szów. Henryk II ucieka do Merzcburga. Mieszko w ślad za nim napada
Miszno. Zawieszenie broni
394
Ostatnia wyprawa Henryka U do Polski r. I017. Szturm Niemczy. Po-
lacy gromią Niemców, Czechów i Lutyków. Pokój budyszyński r. 1018. 402
Pogląd na rządy Bolesława Chr. za Odrą. Zarząd duchowny i świecki.
Dyccezyje. Grody warowne. Urzędnicy. Załogi wojskowe 412
Upadek przewagi polskiej w Słowlańszczyżnie północno-zachodniej.
Koronacyja Mieczysława II oburza Niemców. Zmowa przeciw niemu. Mie-
czysław II ptisto.zy pograniczną Saksonijc ^1028). Wyprawa Konrada II
do Węgier i Polski (1029). Odwet Mieczysława II z Lutykami (1030). 418
XI
strona
2. Oderwanie od Polski Morawii (r. I029) i Slowaczyzny. Najazd Brze-
tyslawa wspólnie z Konradem II na Węgry (1030). Emeryk ksiaże Ruzii
(t 103 i)' Jarosław zabiera grody czerwieńskie (1031). Konrad II wkra-
cza do Łuźyc, Mieczysław II ustępuje Łużyce Ditrychowi (1031) . . . 437
3. Napad Bezbraima (1031). Ustąpienie z kraju Mieczysława II. Zaburzenie,
Ucieczka Ryksy. Zamordowanie Bezbraima (1032). Nowe ustępstwa ce-
sarzowi. Śmierć Mieczysława II (1034). Oderwanie Łużyc i Milska od
Polski 432
4. Wygnanie z Polski i Kazimirza (1036), Bezkrólewie. Zaburzenie. Maslaw
wojewoda 43^
§ 59-
Obodryci i Lutycy w epoce rządów polskich między Odrą a Łabą
(1002—1034).
1. Zachowanie się Lutyków i Obodrytów względem Bolesława Chrobrego
w r. 1003 438
2. Stosunki Obodrytów do Niemców i Lutyków 440
3. Zatargi Lutyków z Niemcami (1029 — 1036) 44^
DZIAŁ IV.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne od po-
lowy XI w. aż do upadku niepodległości Słowian
zaodrzańskich (1036 — 1171).
§. 60.
Spółzawodnictwo Polski z Czechami w XI w.
1. Brak między Slawianami jedności i zgody 45°
2. Najazd Brzetysława I na Polskę (r. 1038— 1039). Interwencya Henryka III
na korzyść Kazimirza I. Powrót Kazimirza I do Polski (1039). Brzety-
slaw upokorzony, lennilc cesarski 453
3. Zaburzenie w Węgrzech. Kazimirz I przywraca pokój w Polsce (1040 do
1047). Sprawy węgierskie różnią Kazimirza I z Henrykiem III i Brzety-
sławem I. Śląslc powraca do Polski (1054). Seniorat w Czechach usta-
nowiony (r. 1053). Zgon Brzetysława I r. 1055, Kazimirza I r. 1058 . . 459
4. Bolesław Śmiały podnosi potęgę Polslii; wprowadza Belę do Węgier (1061).
Wratysław II z Niemcami popiera w Węgrzech Salomona, Bolesław sy-
nów Beli (1063 — 4). Zatargi Bolesława z Wratysławem II (1068). Hen-
ryk IV wzywa ich do Miszna r. 107 1. Bolesław nie przyjmuje pośre-
dnictwa 464
f). Henryk IV zamierza wojnę z Bolesławem (r. 1073). W Węgrzech Hen-
ryk pomaga Salomonowi, Bolesław Gejzie. Salomon wygnahy. Gejza królem
(1073). Henryk ustępuje Wratystawowi Łużyce (1075). Bolesław porożu-
MI
Strona
miewa się z Sasami przeciw Henrykowi, wojuje z Czeclianii, przy posiłkach
ruskich (IK76), tworzy koalicyę, koronuje się (r, 1076), przywraca Izaslawa
do władzy (1077) 471
Powikłanie stosunków międzynarodowych (1077 — 1080). Upadek Bole-
sława Śmiałego (r, 1080). Wywyższenie Wralyslawa II. Niedolężność po-
lityki polskiej i czeskiej w końcu XI w. Zatargi książąt czeskich pomię-
dzy sobą. Zniszczenie senioratu w Czechach 480
Bolesław Krzywousty zawiera przymierze z Kolomanem węgierskim (r 1 107)
przeciw Henrykowi V i Czechom. Wojna r. 1 108. Wymordowanie Wrszow-
ców (il(i8). Wyprawa Henryka V ze Świętopełkiem do Polski. Zamor-
dowanie Świętopełka, klęska Henryka V r. 1109. Wyprawy Bolesława do
Czech r. ino. Zgoda z książętami czeskimi r. 1113 493
^ 61.
Słowiańszczyzna bałwochwalcza po upadku władzy polskiej nad
Łabą aż do nawrócenia Pomorza przez Bolesława Krzywoustego
(r. 1034 -1127).
Rozosobnienie ludów zaodrzańskich i pomorskich 501
Obodryci. Napady Danów (1043 — 1044). Gotszalk wprowadza chrze-
ściaństwo; zabity r. 1066. Powstanie poganów. Błus zamordowany (1066).
Krulc księciem. Budywój zamordowany (1071) Kruk także (i 105). Henryk
syn Gotszalka królem 504
Lutycy biją Niemców pod Przecławą (r. 1056). Wojna domowa (1037
do 1060). Zburzenie świątyni Radogosta (1069). Czrezpienianie i Chy-
żanie poddają się Gotszalkowi. Niemoc podczas wojny domowej w Niem-
czech (1073 — 1075). Brandenburg zdobywają Niemcy r. iioi i wnet tracą
(i 106). Henryk Gotszalkowicz podbija Brzeżanów r. 1107 517
Powstanie poganów nad Łabą i Solawą (r. 11 10) Henryk obodrycld
wdziera się na wyspę Ranę (r. I113J. Zaburzenia w Niemczech (r. I115).
Walka Niemców z poganami serbskimi (1115 — 11 18). Henryk wojuje z Ba-
nami o spadek po matce 524
Pomorze miedzy Wisłą a Odra w XI w. Zależność od Polski. Bole-
sław Krzywousty sprzymierza się z Nielsem, zdobywa Szczecin r. 1I2I.
Lotar wojuje Lutyliów 1121. Niels zbliżył się pod Wolin 1121. Bolesław
zabiera Lutyków do r. Pieny i Moryckiego jeziora 529
Wprowadzenie chrześciaństwa na Pomorzu. Apostolstwo ś. Ottona (1124
do 1125). Biskupstwo Pomorskie. Reakcyja pogańska fi 126 — 1127). Po-
wtórne apostolstwo ś. Ottona (1127) 536
§ 62.
Wdzieranie się Danów i Niemców do Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
i obrona Pomorza przez Bolesława Krzywoustego.
Rozprzężenie państwa Henryka Gotszalko\v icza (7 1126) i wygaśnienie
rodu jego (1127 — 1129). Kanut Laward (j 1131). Przybyslaw i Nilvłot
książęta. Sasi budują warownię Sigeberg 551
XIII
Stosunek Niemiec, Danii i Polski do Słowian ^aodrzańskich. Albrecht
Niedźwiedź wojuje Brzeżanów i Hawelberg zdobywa (1134). Bolesław Krzy-
wousty składa Lotarowi hołd z Pomorza (r, 1135). Ratibor pomorski zdo-
bywa Konghele (1135). Zgon Warlyslawa (1136), Bolesława Krzywo-
ustego (1138) 558
Walka Albrtchta Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym o księstwo Saskie
(i 138 — 1 139). Przybysław wagrski burzy Sigeberg 1138. Holzaci zdoby-
wają ziemie Wągrów (1139). Graf Adolf sprowadza kolonistów i buduje
Lubekę (1143). Słowianie na brzeg morza wyparci 568
§ 63.
Wyprawa krzyżowa na Pomorze zaodrzańskie (r. 1147).
1. Zamysł wyprawy przeciw Słowianom pomorskim. Papież Eugeniusz III
dozwala ją warunkowo. Sasi gotują sie do wyprawy wspólnie z Danami 572
2. Niklot, uprzedzając wrogów, zbroi się, pali okręty niemieckie w Lubece,
niszczy kolonistów w ziemi Wągrów 576
3. Najazd lazyżowców na Lutyków i Obodrytów (r. 1147). Oblężenie Dą-
bina i Dymina. Klęska Danów. Napad na Szczecin. Niefortunny koniec
wyprawy 579
4. Po wojnie. Nędza i głód w ziemi Wągrów. Kanut duński zburzył Sige-
berg. Wznowienie biskupstw : Starogardzkiego, Raciborskiego i Meklen-
burgskiego (1148). Niezgoda grafa Adolfa z biskupem Wicelinem. Nikłot
musi ulegać księciu saskiemu 585
§ 64.
Polska i Czechy podczas upadku Słowian zaodrzańskich
1139— 1172.
t. stan Polski i Czech go śmierci Bolesława Krzywoustego (f 1138) i Sobie-
sława I (f 1 140). Wyprawa Niemców z Czechami do Polski r. 1146.
Zamachy Albrechta Niedźwiedzia 588
2. Zabiegi Albrechta Niedźwiedzia o zdobycze w Slowiańszczyżnie. Opano-
wanie Brandenburga (i 151). Jaksa liopanicki odbiera Brandenburg (1156).
Albrecht wypędza go (1157) i zakłada Markę Brandenburgską 592
3. Niesworność książąt czeskich wywołuje wmieszanie się Fryderyka I w ich
sprawy. Zatargi książąt niemieckich o Bawaryję. Podniesienie Austryi na
księstwo dziedziczne (1156). Przymierze Czechów z Niemcami przeciw Pol-
sce. Wyprawa do Polski (1157). Pokój kryszkowski ,..*... 598
4. Podniesienie Władysława czeslciego na króla (11 58). Zasługiwanie się jego
cesarzowi. Niewdzięczność Fryderyka I. Pozbawienie Władysława tytułu
królewskiego (11 74) . ; 607
5. Niemoc Polski po r. 1157. Wydzielenie Śląska synom Władysława II
(i 163). Wyprawa Bolesława Kędzierzawego do Prus (1167). Niedołęzlwo
rządów jego 613
XIV
§ 65.
Upadek Obodrytów.
^ ' stron*
1. Nililot w zależności od Niemców. Zdzierstwa Henryka Lwa i margrabiego
Adolfa. Piraci słowiańscy. Henryk Lew biskupów stanowi. Proskrypcyja
Słowian. Wojna. Śmierć Niklota (1160). Danowie pomagają Niemcom 618
2. "\V zdobytym kraju Henryk Lew osadza różnych grafów i wyznacza udziały
synom Niklota (1160). Nowe rządy. Wojna r, 1163. Uwięzienie Warty-
sl.iwa. Powstanie Słowian r. 1 164. Zniszczenie kolonistów. Oblężenie Dy-
mina. L^padek Przybyslawa 630
3. Wojna książąt niemieckich z Henrykiem Lwem. Przybysław odzyskuje
kraj Obodrytów (1167), staje się lennikiem cesarskim, wchodzi do składu
rzeszy Niemieckiej r. 1170 640
§ 66.
Upadek Ranów.
1. Zatargi Ranów z Danami. Wyprawy Waldemara przeciw Ranom r. 1 159,
1 160, 1 165 i na Pomorze r. 1 162, 1166 643
2. Oblężenie Arkony, kapitulacyja jej. Poddanie się Korenicy. Waldemar
opanowuje całą Ranę, wprowadza chrześciaństwo (1168). Niezadowolnienie
książąt pomorskich 651
3. Zatargi o posiadanie Rany (1169). Wojna Henryka Lwa z AValdemarem
(1170 — 11711. Przymierze między nimi. Rana posiadłością duńską zostaje 657
Zakończenie 662
Wskaźnik abecadłowy.
L Imiona i nazwy osób, ludów, plemion i bóstw mitycznych ..... 665
IL Nazwy miejscowe, podziałów politycznych, administracyjnych i kościelnych,
klasztorów chrześciańskich, świątyń pogańskich, grodów, zamków, waro-
wni, gór, rzek, jezior i t. d 677
in. Rzeczy 688
Omyłki 690
Mapa Słowiańszczyzny Pótnocno-Zachodniej w XI w.
Uwaga. Dodatki do tomu III dołączone będą do tomu IV.
KSIĘGA III.
S}()wiańs7,czyzna Północno -Zachodnia
od VT do połowy X11T w.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki -zewnętrzne
od początku VI av. aż do upadku Wielkiej Morawy r. go^
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
I. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów.
Słowianie, osiadłszy na Pomorzu baltyckiem, gdzie uprawa
roli na nizinach, w starożytności bardziej niż teraz podmokłych,
nie zapewniała dostatku, zmuszeni byli korzystać z darów przy-
rody, bawić sie rybołówstwem, myśliwstwem, pasterstwem, stać
się przemysłowcami, żeglarzami, do czego miejscowość nadzwy-
czaj sprzyjała. Trzy wielkie rzeki słowiańskie: Łaba, Odra i Wi-
sła ściągały do brzegów morskich wszystko, co tylko ówczesny
przemysł mógł wytworzyć na obszernej lechickiej równinie. Kora-
bie słowiańskie już w I w. przed Clir. po morzu Baltyckiem krą-
żyły.^) Za imperatora Augusta flota rzymska r. 5. zawinęła do
') O Windacli, burzą z morza Wiiidskiego na brzegi (Tcrmanii vvyrz\iconych,
wzmiankuje Kornclius Ncpos. Wyżej, t. II. s. 3.
Tom Ul. I
ujścia Laby, £:fclzie się połączyła z silami Tiberiusza.-) W kilka
lat później, z polecenia tegoż Augusta, okręty rzymskie, oplynąAV-
szy półwysep Cymbryjski, zwiedzały pobrzeża morza Windskiego
(r\altyckiego), przed r. 14/') — Inni żeglarze spieszyli poznać
bliż«''j mieszkańców wzmiankowan3-ch pobrzeży.') Pomorzanie,
korzystając z odwiedzin cudzoziemców, znajomili się z cyw-ilizo-
wanym światem a clo śmiałycli przedsięwzięć nie lorakowało im
ducha. Ujście Laby otwierało Słowianom drogę na morze Pół-
nocne, do 1 lollandyi, Gallii, Pirytanii, ale swobodę w tym kie-
runku żeglugi poczęli już w II w. ścieśniać Saksoni/') Za to uj-
ścia wpadającycłi do morza Bałtyckiego rzek: Wisły, Łeby, Gra-
bowy, Parsanty, Regi, Odry, Rokitnicy, Warnaw^y, Trawmy,
Swantiny, Szlei z przyległemi wyspami Słowianie w swej władzy
wyłącznie utrzymywali. Szczególną dogodnością celowało ujście
Odry. Potężna rzeką, zacłiwyciwszy po drodze od Karpatów^ do
Bałtyku massę silnycłi dopływów, przed samem ujściem formo-
wała duży zaleAv, do którego dostęp z morza zamykały dwie wy-
spy : Uznoim i Wolin, a za niemi, dalej na zacłiód, wielkie ostro-
wisko, poprzedzielane przesmykami, tworzyło arcliipelag wysp,
pomiędzy któremi królowała Rana. Brzegi Rany, jej półwyspów,
sąsiednich wysp i lądu, oraz brzegi ujść Odry i pobrzeży na za-
chód aż do ujścia Szlei, napełnione massa zalewów morskich,
przesmyków, odnóg i załomów-, przedstawiały miejscowość wy-
borną do pierw^otnej żeglugi na małych statkach, do rybołówstwa
i "myśliwstwa wodnego, do kupiectwa i schronienia od burzy, lub
napadu piratów, których w dawne wieki nigdzie nie brakowało.
Z przytoczonych powodów ujścia Odry, archipelag Rany i na
zachód od niego całe pobrzeże bałtyckie aż do r. Szlei były za-
2) Wyżej, tom I. s. 194.
') Plinius. Historia Naturalis II. 67.; Lelewel. Narody na ziemiach sło-
wiańskich III. 3., IV. 2.
*) O zwiedzeniu Rany i ujścia Odry przez Etika Istrijanina (r. $"")< wy^<^"j
tom II. sr. 933.
•'■) Porów, ro powiedziano o zajęciu przez Saksów krainy Hadeln. Wyżej,
tom I s. 180.
lud ni one za czasów Chrystusa, a pewno i wcześni(^j, jednym
i tymże ludem słowiańskim, który na tych brzegach mnożył się,
AYzrastał w siłę i dostatek, rozwinął wcześnie ochotę do żeglugi, .
do wypraw morskich, w których spotykając się z Danami, Sa-
ksami i Skandynawami, zaprawiał się do boju, do grabieży mor-
skich i śmiało po zdobycz na cudze brzegi się wdzierał.
Do takich wdzierstw prawdopodobnie należy odnieść osie-
dlenie vSlowian w ziemi Jutów, na samej północy Cymbryjskiego
półwyspu, w starożytności zwanej W a e n d 1 e s y s a e 1 , teraz
Wendsysel, t. j. osiadlości Wendów.") W tej ziemi leżały
osady : Waendelfolkhaeret i Winaebiorghaeret,
mieszkańcy których zwali sięWendelboer, u łacińskich pi-
sarzy Wandali. A że osady słowiańskie leżały po samym
brzegu morskim, aż do najbardziej wysuniętego na północ przy-
lądka Cymbryjskiego, ztąd, u islandskich poetów, zachodnia
strona tego przylądka zwala sią V e n d i 1 - S c a g a."j Do ja-
kiego by czasu odnieść wypadało osiedlenie Słowian w ziemi Ju-
tów, — nie wiemy, trudno jednak dopuścić, aby Słowianie, po-
siadający własnej ziemi podostatek, zechcieli siedlić się pod wła-
dzą Danów. Czy nie wypada raczej zgodzić się na to, że Sło-
wianie wdarli się mocą do mało zaludnionej krainy Jutów wprzód,
nim Dani wzmogli się w siły dla zdobycia Jutlandyi i ujarzmie-
nia osiadłych w Wendsysel Słowian ? Sagi duńskie, jak zobaczy-
my niżej, zdają się potwierdzać powyższe przypuszczenie. Wresz-
cie Słowianie, w późniejszym nawet czasie, kiedy Dania była już
królewstwem chrześciańskiem, w epoce X — XII, wdzierali się na
") Sysie vel Sysel signitical parłem regionis. In Jutis tam meridionali, ([uam
scptemtrionali erant 15 Sysler. Waendlesysel hodie Wendsysel, unde incola Wen-
delboer. i. e. habitatores Yendiliae. Langebek. Script. rerum danicanim. T. VI f.
P. 554.
'•) A. Tliiodolib, poeta Norwego seculi IX vocatur Vendli, et ab aiUirjuis
Islandis YendiI -Scaga, quod nomen percurialitcf proniontnrio comperit. I.angebek.
VII. 554.
I*
— 4 —
mniejsze wyspy duńskie i tam ślndy dlug-ieofo pobytu av naz.wach
miejscowych zostawili.*')
Rozwój teutońskiet^o s/.c/epu ze Skandynawii ku południowi
już. w pierwszych wiekach naszej ery zatarg^nął Słowian. Ró-
żnoplemienne ludy nie mogły pogodzić sie na wspólnem mo-
rzu, spotykały się po nieprzyjacielsku, a kto był wdziercą do
cudzycłi posiadłości, możemy to dopatrywać tylko w podaniach,
bo historyja milczy aż do końca VIII wieku,
2. Sagi północne o zajściach pomiędzy Danami a Słowianami.
Sagi północne, pokaleczone późniejszemi przeróbkami, zacho-
wały jednak masse dawnych podań o stosunkach Danów ze Sło-
wianami, Według tych sag, jednocześnie prawdę z przybyciem
Odina i Assów do Skandynawii,-') kiedy jeszcze żył znakomity
w mitologii skandynawskiej Balder syn Odina, słowiańslci król
(rex) Skalk wojował z morskim królem Danów Helgo, który zwy-
ciężywszy W' pojedynku przeciwmika, nałożył daninę na Słowian,'*^)
Była inna większa wojna, o której sagi rozpowiadają, w nastę-
pny sposób. Kiedy po śmierci potężnego króla duńskiego Ho-
tera, dannicy jego Szwedzi i Kuroni stali się niepodległymi. Sło-
wianie także zamyślili oswobodzić się od Danów. Wtedy król
Rorik, zebrawszy ze swego państwa wojowników, zachęcał ich
do męztwa i odznaczenia się świetnością czynów, Słowianie, po-
jąwszy, że nie wypada wojować bez wodza, wybrali sobie króla,
któryby kierow^ał ich działaniem. Sformowawszy w otwartem
polu część wojska, Słowianie postawili w zasadzce dwa oddziały
*) Na wyspie Laland: Heritz, Binitz, Tilitze, Naskow, Win dęby e,
na wyspie Falster: Koselize; na wyspie Aroe: Oldau, Windebale.
^') Mit o przybyciu Odina i Assów do Skandynawii badacze znajdują w związ-
ku z rzeczywistością i nawet mniemają, że to mogło stać sie około II w. po Chry-
sfusie. Szafarzyk. Star. SI. §8. u. str. I62; Hilferding. IIcTop. Ba.i. CiauJiiiJ.. 56,
Oeyer w llómaczeniu francuzkiem: Histoire de Suede. 1839. p. 13; Antiqnites Russes.
T. I. p. 244—8.
'"j Saxo Grammaticns Historiae Danicae libri XVr. ed. 1644. lih II. p. 28;
Langebek. Scriptores rerum danicarum medii aevi. T. I. p. 80.
wojowników, lecz im nie udało sie oszukać nieprzyjaciół, a przeci-
wnie sami wpadli w sidła, albowiem Dani, okrŁiżywszy tych co byli
w zasadzce, wymordowali ich, a ci Słowianie, którzy stali w otwar-
tem polu, nie wiedząc nic o tem co zaszło z ich towarzyszami,
bili się długo — aż do upadku sił. Wtedy jeden z nich, wy-
szedłszy naprzód, wzywał Danów na pojedynek. Był to kapłan,
czy czarownik (magus), odznaczający się wzrostem i budową
ciała. Na pojedynek zgodzono się z warunkiem, że za zwycię-
ztwo Słowianina — nastąpi oswobodzenie Słowian od daniny,
a za porażkę — danina po dawnemu. Na spotkanie Słowianina
wyskoczył młodzieniec mężny, lecz nie silny. Słowianin jednym
ciosem zabił go. Radość wielka między Słowianami zapanowała,
lecz gdy warunki pokoju nie były dopełnione, zwycięzca zjawił się
następnego dnia, znowu wzywając do boju. Był on przepełniony
nadzieją, a Rorik stracliem i zwątpieniem, patrząc jak Słowianie
z pogardą spozierali na tych, których dawniej słuchali — i nie
widząc między Danami nikogo, ktoby mógł dorównać w bojii
Słowianinowi. Nakoniec wystąpił Ubbo silnej budowy i znający
czary. Na brzegu morza, w obec króla siedzącego na okręcie,
odmierzono miejsce, które okrążył tłum widzów. Wśród głuchego
szmeru głosów i zaciekawionej uwagi tłumu, bojownicy rzucili
się do walki. Oba silni, zadali jeden drugiemu takie ciosy, że
wnet oba padli trupem. To podziałało na Słowian tak mocno,
że postanowili pojednać się z Rórikiem i po dawnemu płacić
daninę.^')
W innym czasie zjawił się u Danów jeden z najdzielniej-
szych królów Froto, Podczas gdy on zwyciężał Norwegów, Sło-
wianie na siedmiu okrętach napadli na Daniję, lecz wysłany
przez Frotona Erik, wszystkich pobił, oprócz 40, do niewoli upro-
wadzonycli. Poczem Froto zebrawszy ogromne wojsko, szedł na
Słowian, poruczając Erikowi prowadzić wojsko do Słowiańszczyzny
przez Jutlandiję. Główne siły .przeprawiały się przez morze na
*) Saxo lib. III, p. 46 — 47.
okrętach, których było takie mnóstwo, że w portach pomieścić
sie nie mogły, lądowe zaś wojsko tak liczne wystąpiło, że nie
mieszcząc się po drogacłi, znosiło góry, zasypywało błota, budo-
wało ollorzymie mosty. Król słowiański Strumiko, w zaszłym boju
padł z najlepszymi wojownikami.'-) Słowianie poddali się Da-
nom. Potem Froto zamierzając oczyścić kraj słowiański od złych
ludzi ogłosił, że ci w^szyscy, którzy rozbijali i grabili, otrzymają
od niego nagrodę. Mnóstwo ludzi wystąpiło naprzód. Wtedy
Froto oznajmił Słowianom, że wypada pozbyć się zepsutej tłuszczy
i kazał ich wszystkich powiesić. Tym sposobem, wedle podania
sagi, Froto wyniszczył znaczną część Słowian, a innych tak do
siebie przywiązał, że nie jako poddani, lecz jako sprzymierzeńcy
pomagali mu przeciw wsz3^stkim nieprzyjaciołom.''"') W później-
szym czasie był inny krół, wnuk wzmiankowanego Frotona, także
Froto. Z nim połączył się przesławny bohatyr duński Straketer,
który świetnością czynów nie ustępował Herkulesowi, a żył nie-
'zmiernie długo. Bohatyr ten wojował ze wszystkiemi wschod-
nimi ludami: Kuronami, Sembami (Prusami) i innymi, a wszę-
dzie mu pomagał słowiański król Wind.^') Wracając z dalekich
stron, Straketer przybył do Polski i w pojedynku zwyciężył olbrzy-
ma, którego Dani zwali Walce, a Teutoni, przez zmianę wyma-
wiania, Wilze.'"')
W jakimby czasie podobne zajścia między Słowianami a Ba-
nami mogły mieć miejsce, nawet przez przybliżenie określić nie
'-J Wedhig Suhma Sagenchionologie opartćj, na tloniyslach, bez podstawy,
miało to zajść r. 569 podczas panowania Froto VIII. F.aithold. Gesch. Riig. und
Pom. I. 20 !.
1") Langebek. Scrip. rer. danie. I. 87.
11) Straketerus cum Wino (Windo?) princeps Sckivoium mittitur a Frothone
contra orientales populos... Petri Olai Chroń. Danorum, apud Langeb. Scrip. rer.
Dan. I. 92; Saxo Gramm. lib. IV. p. 105.
^■•) Strakatherus Poloniae partes aggressus, athletam, quem nostri Walce,
Teutones vero diverso literarum schemate, Wilze nominant, duelli certamine supera-
vit. Saxo Gramm. 1. YI. p. ifj5.
można. Sa to wspomnienia bardzo dawnych podań, ^*^) wskazu-
jące, że od niepamiętnych wieków południowy brzeg morza Bał-
tyckiego osiedlony był przez Słowian, których posady w głąb
Cymbryjskiego półwyspu sięgały i że wojowniczy Dani wdzie-
rałi sie do posiadłości słowiańskich. Być może nawet imiona
krółów sa wymysłem fantazyi, jak postać Straketera oczywiście
jest utworem poetycznej wyobraźni sag, jak imię króła Wind jest
uosobieniem całego ludu słowiańskiego, Windów, jak imię olbrzy-
ma Wilce jest uosobieniem całego ludu Wilków.
Pewniejsze sa nieco podania o wyprawach króla Haralda
Hildetanda przeciw Słowianom, których on miał nawet zwycię-
żyć, ale szanując meztwo królów słowiańskich Duki i Dala, nie
chciał ich pozbawić życia, trzymał tylko w niewoli, a potem do
orszaku swych wojowników przyjął. Harald był znakomitym kró-
lem. Do swego państwa, złożonego z wysp, przyłączył Jutlan-
dyje, gdzie, według sag, miał założyć sławne krółewstwo Reidgo-
tije ^'^) i podbił niektóre ludy słowiańskie, lecz pod koniec pano-
"^') Jeśliby było prawdą, że Słowianie dopiero w VI wieku osiedli Pomo-
rze Bałtyckie, w takim razie wypadałoby podania duńskie odnieść do VI i VII w.,
ale to niemożebne, ponieważ o zajściach ze Słowianami sagi duńskie poczynają mó-
wić od czasu Odina, przybycie którego do Skandynawii erudyci dopuszczają nie
później, jak w II w., a zatem podania o słowianacli są wcześniejsze niż z VI wieku.
J') Gdzie była Reidgotija? Najprzód wypisujemy wzmianki dawnych podań,
Tunc temporis Reidgothia appełlata fuit, nunc Jocia dicuntur (Antiquites Russes I.
68). Reidgotland omnes insulae Eygotoland dicebantur, quod nunc (w XIII w,)
imperium Danorum et Suionum vocatur (Antiq. Rus. I. 64). Vinłandia quae proxi-
ma Reidgothim jacet (Hervarsaga) w Antiq. Rus. 174). Reidgothia et Hunnia ho-
die Germania appełari dicuntur (Antiq. Rus. 208). Reidgothia Poloniae ab oriente
adjacens occurit. — Reidgothia vero contines Daniae sive Jotia (Jótland) significata
sit (Scrip historica Islandorum. Tom XII. str 488). Ztąd badacze Reidgotije upa-
trują w Jutlandyi, mniemając, że tam niegdyś siedzieli Goty, od których nazwa kraju
została, Barthold nazwę Reidgotji widzi w Reith-Gothland, co oznaczało stały ląd,
w odróżnienie od wysp pobrzeży skandynawslcich i z czasem przez Normanów prze-
niesione zostało na Jutlandyję (Gesch. Riigen u. Pommern I. 198). Depping znaj-
duje Reidgotije przy ujściu Wisły (Histoire des expeditions maritimes des Nor-
mandes 32). Szajnocha, przypomniawszy pieśń podróżnika anglosaskiego, gdzie mowa
o Hred-Gotach nad AVisłą, mniema „iż okolice przy ujściu Wisły i dalej na wschód
leżące, miały niegdyś nazwę Rgidgothyi," Nazwa Reidgothia, złożona je^t z nazwy
— 8 —
wMuia poniósł str.is/ną klęskę w bitwie pr/y Briiwale ze Sz\ved^imi
i Norwegami. Słowianie pomagali Danom. Dziewica słowiańska
Wisna, surowa i przyzwyczajona do wojny, prowadziła cały półk
Słowian, odróżniających sie od reszty wojsl-ca zbroją i orężem.
Słowianie mieli tarcze miedzianej barwy i długie miecze. Wal-
cząc, zarzucali tarcze na plecy, albo oddawali je pachołkom i z od-
krytemi piersiami rzucali się na wrogów, wystawując na ciosy
obnażone ciało. Słowianie bili sie zapamiętale, Wisna niosła cho-
rągiew wojska duńskiego, bitwa była mordercza, lecz w końcu
nieprzyjaciel zwyciężył i Harald poległ (około r. 715).^^) Wkrótce
potem poczęła się wojna Danów ze Słowianami, którzy po dro-
bnych utarczkach, przedsięwzięli wielką wyprawę do Jutlandyi,
lecz bez jednego ogólnego wodza, bez spoistości działań, niczego
dopiąć nie mogli. Doświadczenie zniewoliło ich wybrać sobie
wodza i wtedy dopiero nastąpiło ogromne powodzenie. Odtąd
nic już nie mogło wstrzymać potoku sił słowiańskich. W Jut-
Golów używanej wielokrotnie o Danacli i przymiotnika celer, velox = szybki, rączy,
w północnych narzeczach reid, albo hred. Był to ulubiony przydomek ludzi szla-
chetnych i walecznych. Ztą,d pod Reidgothią rozumie sie niejako druga Dania, czyli
kraj szybkich Danów, Hread-Gotów przy ujściu "Wisły (Lechicki początek Polski.
Cześć druga III. str. 139, 140 Tomu IV). Hilferding Reidgosti szukał w Rado-
goszczu głównym grodzie Lutyków, mniemając, że mógł być czas Icrótkicgo pano-
wania Danów nad Słowianami, a kiedy Słowianie zostali niepodległymi, zapomniano
o panowaniu Danów i o tern co sie zwało Reidgotią, „lecz pamiętając, że Jutlan-
dyja należała do Danii, nazwę Reidgotii na nią przeniesiono i dopiero poczęto wspo-
minać Gotów, których w Jutlandyi nigdy nie było (IIcT. BaJl. Cjiaii. 60, 61). Że
nazwa Radogoszcza w mowie skandynawskiej mogła się zmienić w Reidgotią, to
możebne, ale żeby Dani panowali w Radogoszczu i to jeszcze w VII[ w„ pozoru
na to niema. Bitwa Brawalska (około r. 715) zaszła wtedy, kiedy Lutycy byli silni
i bezwątpienia nie pozwoliliby Danom wśród l)lol, jezior m lasów tlojść aż do świę-
tego grodu Radogoszcza.
1**) O bitwie Brawalskiej, oprócz Saxona Gramm. lib. VIII. p. 143, podania
w Antifjuites Russes I. 71 — 83.
O czasie zajścia tćj bitwy różne były zdania. Powszechnie naznaczano r. 735
iBarlhold. Gesch. Rug. u, Pom. I. 203), ale według uwagi Krusego, w takim razie
Harald Hildctand podczas Brawalskiej bitwy miałby 135 lat. Kruse mniema, że
rok tej bitwy nie może być późniejszym nad r. 715, V>.rbesserungen zu der Stamm-
laffel des Russischen Grossfiirsten Rurik, w Mcmoire de la societe royalc des anti-
ijuaires du Nord 1845 — 1849. Copeuhague, p, 79.
— 9 —
landyi Dani pobici, ciaśnina Beltu nie wstrzymała zapędu rozju-
szonych tłumów. Słowianie wpadłszy na wyspę Fijonije, gromili
Danów. Syn Siwarda Jarmerik ujęty w niewole króla Słowian
Ismara, Dani zmuszeni zostali do płacenia Słowianom daniny.
Ale Jarmerik, zdradą zabiwszy Ismara (Wyszemira?), uciekł do
swej ojczyzny i oswobodził ją.^'-')
3. Podania polskie.
O wielkim napadzie Słowian na Daniję podania wiadome
były i polskim kronikarzom. Przyjmując polskicłi lechów za je-
dno z lechami pomorskimi, mistrz Wincenty o świetnycłi czy-
nacli przodków swych wyraził się następnie: „W poczet swych
zwycięztw zaliczyli także kraje zamorskich narodów. Nie tylko
bowiem wszystkie z tej strony morza mieszkające ludy, lecz także
duńskie wyspy pod swoje panowanie podbili; potężne ich woj-
ska najprzód w morskich potyczkach zniszczyli, potem wdarłszy
się na wyspy nad wszystkimi rozpostarli władzę i króla ich Ka-
nuta do więzienia wtrącili. Pokonanym dano do wyboru, albo
żeby na zawsze zobowiązali się daninę płacić, albo strój niewieści
przybrali, obyczajem niewiast włosy zapuścili, na znak ich nie-
wieściego niedołęstwa."'-") Mamy więc dwóch narodów podania,
od których odrzuciwszy ubarwienia kronikarskie i króla Kanuta,
zostanie fakt niezaprzeczony zwycięzkiej wyprawy Słowian po-
morskich przeciw Danom.-') Nastąpiło to prawdopodobnie po
''>) Saxo Gram. lib. VIII. 154; Jarmericais filius Sivai'di, ijul Ismarum regem
SIavorum interfccit et terram %'astavit. Petri Olai Chronica, apud Langeb. Sciip.
rer. dan. I. 103.
'-*>) Hi etiam translinitimorum fines suae titulis victoriae asculpserunt. Non
solum enim cismarinas undiąue nationes sed eciam Danomarchiacas insulas suae
conjecerant ditioni. Quarum non invalidas legiones prius navalibus fudere proeliis,
deinde inlimis insularum praecordiis infusł omnem clientulorum subiiciunt natio-
nem, vegę quoque ipsorum Canuto iii vincula coiijecto. . . . Mistrz. Wincenty I. 2,
Bielowskiego M. P. II. 252—253.
-') Jeszcze w r. 1809 Lelewel zauważał, że to podanie jest powieścią po-
morska i że „chyba Pomorzanie Lachowie z Danami walczyli i to nie z Kanutem,
lO
bitwie Brawalskirj (około r, 715) t. j. w począlku YITI w., bo
wkrótce potem około polowy YIII w. według sag", znakomity
król duński Ragnar Lodbrok przywrócił swa władze nad Sło-
wianami i miał nawet panować nad Reidgotija i Windlandija,'--)
Ale takie podanie sag nie znajduje poparcia w dziejacłi. jMogli
Dani pograniczne z nimi okolice słowiańskie zmusić do płacenia
daniny, mogły zajść l)oje, w którycłi Ragnar Lodbrok trymfował
nad Słowianami, ale do panowania jego nad Słowiańszczyzna nie
przyszło. Pograniczni z Danami Słowianie (Wągry) w połowie
VIII w. należeli do związku Obodrytów, którzy w tym czasie
w^ystepują jako lud niepodległy, silny, mający liczne wojsko wy-
ćwiczone w bojacli z Danami i Saksami, a zatem o panowaniu
Danów w VIII w. nad Slowdanami, zamieszkałymi na południe
od r. Szlei, mowy być nie może.-'')
a Ł Sywardem i synem jego Jarmerykiem (Pol. W. Sr. I, II. 16 str. 184). Pó-
źniej Bielowski zauważał, że imię Kanuta jest wtrętem XIV w., ale że pierwotnie
było. imię Aminty II, króla macedońskiego. Mon. Pol. II. str. 253.
--J Podanie to niepewne, według uwagi Hilferdinga, może być prędzej po-
wiórzcniem sag o Haraldzie Hildetandzie, aniżeli rzeczy wistem podaniem ludowem
(IIcT. La.l. C.iaiJ. 64). Tymczasem niektórzy dziejopisowie chcieliby coś na tem
podaniu fundować. Tak Szajnocha mniemał, że jeden ze zdobywców skandyna-
wskich, jak znakomity Ragnar Lodbrok, około polowy VIII w. panował od zatoki
Finlandzkiej, wzdłuż całego Bałtyku, aż po Jutlandyję (Lechicki początek Polski
w dziełach Szajnochy T. IV. s. 139). Podobne przypuszczenie żadnego poparcia
w dziejach nie znajduje, bo między Odrą a Łabą w VIII w. Dani najpewniej nie
panowali.
-■■') Co do panowania Danów w Reidgotii, której niewiadomo gdzie szukać,
można zrobić następną uwagę. Podboje królów szwedzkich i duńskich skierowane
były na zachód, ałe Harald Hildetand i Ragnar Lodbrok czynili zabory w pań-
stwie wschodnim (Osterwag albo Osterrike), co w owe wieki oznaczało kraje leżące
za morzem Baltyckiem. Saga Ynglinga przypominała Skandynawom kraj im niegdyś
wiadomy, z którego wyszedł Odin. To dato powód wychodźstwa do kraju AVannów,
z czasem i Rurika do Nowgorodu. Gcyer. Histoire de Suede, przekład francuzłci,
1839, s. 16, 17. Nie czyniąc dalszych wniosliów, zaznaczam, że w XIII w. Now-
gorod Wielki zawierał tralctaty „z Rigoju i Gotskim beregom." A jakby oddawna
brzegi bałtyckie koło Rygi zwały się gotskimi, objaśnienia nie znajduję. Nielccnie-
cznie więc Reidgotia była w Jutlandyi na zachód od Danii, mogła być i na wscho-
dzie. Podobne przypuszczenie zdaje się potwierdzać po Janie wieków średnicli: „ał)
orientali Poloniae parte Reidgotia et Hunnia." Annotations Geographiques, tirees
du livre de Hauk Erlendson, w Antiquites Russes. Tom II. 1852. p. 438.
— II —
4. Osady Weietów w Brytanii i Batawii.
Podczas, gdy Dani napierali na Słowian pomorskich z pół-
nocy, Saksy wyrządzali im psoty przy ujściach Laby.-*) Ale żą-
dza grabieży pociągała Saksów dalej na zachód, bo tam można
było więcej zdobyć łupów niż w ubogiej Słowiańszczyznie. Aż
nareszcie, upatrzywszy dogodną porę do grabieży pięknie przez
Rzymian zagospodarowanej Brytanii, Saksy z Anglami, pod wo-
dzą Hengista i Horsy przedsięwzięli wyprawę do tej krainy
(449 — 455)- Zachowało się podanie, że wspólnie z Saksami i An-
glami,* w wyprawie do Brytanii uczestniczyli i Welety,-'^) pobyt
których w południowej części wzmiankowanej krainy, poświad-
czają nazwy Wiitsaeten, później hrabstwo Wiltunschi-
re, tudzież miasta Wiltun, teraz Wilton, mieszkańcy którego
zv/ali się W i 1 1 u n i , W i 1 1 u n i c i.'-'^) Wreszcie w dawnej mo-
wie anglo- saskiej plątały się wyrazy słowiańskie, wskazujące, że
w mieszaninie różnoplemiennej ludności Anglii, nie brakowało
i słowiańskiego żywiołu.-')
Pewniejsze wiadomości znajdujemy o Weletach w Batawii
osiadłych. Tam, według zapewnienia Bedy (735), na urządzenie
biskupiej stolicy, mianowanemu w r. 6g6 arcybiskupem Fryzów
Wilibrordowi, Pepin Ileristalski przeznaczył „swój sławny zamek,
który u tych ludów po dawnemu zwie się W i 1 1 a b u r g , t. j.
-•') O Przybyciu Saksów do krainy Hadeln, porów, wyżej t. I. s. 181.
-■^) Chronica de Trajecto et ejus episcopat-i, in Matthaei. Yeteris aevi ana-
lecta, ed. 1738 tom V p. 305, ed. 1709 tom IX. Obszerniej o tej kronice powiem
niżej.
2uj Według wzmiankowanej wyżej kroniki utrechtskiej (Traiecto), z XV w.
Juliusz Cezar wojował z Weletami- Słowianami w Brytanii i zabił icli wodza Bra-
bana. Potem imperator Klaudiusz wojował „cum Slavis" et Wilten, aż nareszcie ci
Wilty napadli na Batawije i, opanowawszy ją w I w., zbudowali castellum Wilten-
burch. Czerpiąc w XV w. z podań ludowych, a zapewno i z jakichś zapisków, kro-
nikarz naplótł tyle bajek, że z opowiadania jego nic wiarogodnego o osiedleniu We-
ietów w Batawii wyciągnąć nie możemy. Badacze mniemają, że prędzej Welcty
mogli dostać się z Batawii do Brytanii, niż na odwrót.
■-") Szafarzyk. Staroż. Słowniań. § 44 s, 593,
grodem W i 1 1 ó w. a w mowie gallskiej Traiectum."'-^) A cho-
ciaż lieda pomieszał dwa różne miasta, bo Wiltaburg leżał po
lewej stronie Renu w oddaleniu od Traiectum, z prawej strony
rzeki tej położonego,-'') podana jednak przez niego wiadomość
o Weletach osiadłych nad Renem nie ulega wątpliwości.-'") W ja-
kim że czasie staćby sie to mogło? Jeśliby dać wiarę kronikarzowi
utrechtskiemu, wypadałoby osiedlenie Weletów w Batawii od-
nieść do 1 w. naszej ery, ale ten kronikarz opowiadanie swe w tak
wątpliwej formie przedstawił, że wszystko, co o Weletach po-
wiedział podobne raczej do bajki, niż do prawdy.-^') Według
niego, Słowianie Welety byli bardzo mężni, żyli jednak w zgo-
dzie z sąsiednimi Fryzami i Saksami, wspólnie z nimi wybierali
wodza, stanowiąc związek, centrem którego był Wiltaburg już
w III w. Później te trzy ludy wspólnie walczyły przeciw królom
Franków Klotaryuszowi i Dagobertowi, aż do podbicia ich
przez ostatniego. A gdy już Fryzia i Sławią stały sie Francyą
Oryentalną, arcybiskup Wilibrord, za czasów Pepina, poświecił
kościół w starożytnym grodzie Slawenburgu, później prze-
zwanym V 1 a e r d i n g e n.''-) Mamy wiec jeszcze drugi staroży-
'^^) In castello suo illuslii. ijuod antiquo gentium vocabulo Yillaburg, id esl
oppidum Wiltorum, lingua autem gallica Traiectum vocatur. Beda Yenerabilis. Hi-
storia ecclesiastica gentis Anglorum. ed. 1644. lib. V cap. 12 p. 410.
2"; Omyłkę Bedy dawno już zauważano; położenie Willaburga doliładnie
o/naczono na mapacli Hollandyi, w Ałtinga. Descriptio agri Batavi et Frisii. 1697.
■■'<*) Przynależność batawskicli Weletów do Słowian, próbował zaprzeczyć
w XVII w. Alting, w Descriptio agri Batavi 1697, p. 205 — 207, ale rozumowanie
jego odparł już zwycięzko Seger w Acta Societatis Jablonovianae. 1772, s. 170-2.
*') An. 65. Slavi et Vilti Anthoniam vastaverant. ; an. 86 congregati sunt
ViUi hoc est, illi de aquilonari Hollandia et Slavi potenti manu, et obsiderunt An-
honiam et vastaverant eam, ei construxerunt ibidem . . . castellum . . . Yiltenburch, et
habitaverant ibi, w Matthaei. Yeteris aevi analecta. 1738, Y p. 305. Według
kroniki Gerarda Lacerv'a (Gouda 1478), rzymski rycerz Antonius w r. 65, zbudował
miasto Utrecli, które Wilty zdobywszy Wiltenburgiem nazwali. Yan-Kampen.
Geschichte der Niederlande. Hamburg 1831. tom I. $; 58.
^■-) Yilibrordus dedicavit ecclesiam apud antiąuam S 1 a v e n b u r c h, quae
nunc Yleerdingen est; in Matthaei. Yet. ae\-i anal. Y 310. Do tego Yan-Kampen
zrobił uwagę: die Sagę, dass das alte Ylaardingen an der Miindung der Maas von
Slaven erbaut sein und den Namen Slavenburg gefiihrt haben soli, laimmt uns sehr
yerdachtig vor, Das jedoch ein Slavischer Stamm die Wilten odcr W^iitzen in Siid-
tny gród słowiański w Hollandyi, gdy tymczasem o grodach Fry-
zów i Saksów nad dolnym Renem w VII w. nig-dzie ani wzmianki.
I nic w tem dziwnego nie ma, albowiem za czasów pogaństwa
Teutoni własnych miast nie mieli, a Słowianie zawsze byli budo-
wniczymi gordów, bez których żadne społeczno - polityczne zje-
dnoczenie obejść się nie mogło. Jakby na ukończenie sprawy
o Weletech w Hollandyi, kronikarz utrechtski pod r. 752 zapisał, że
Św. Bonifacy apostoł Niemiec, posłał 30 missionarzy do S 1 a w i i
(•we Fryzyi) i sam dla nawrócenia niewiernych pospieszył, lecz
ci go zamordowali. Inne źródła zamordowanie św. Bonifacego
przypisują Fryzom. Któż błąd popełnił, czy latopisiec utrechtski,
czy inni pisarze pomieszawszy Słowian z Fryzami? Dla nas zo-
staje fakt o kilkuwiekowym pobycie w Hollandyi Słowian Wele-
tÓAv, jako osobnej od Fryzów narodowości, co poświadczają nazwy
miejscowe,"''^) jak równie w dawnej, holenderskiej mowie wy-
razy słowiańskie. •"■•)
Osiedlenie Weletów w Batawii, według mniemania badaczy,
mogło stać sie w IV lub V w., posunięciem się ich od dolnej
Łaby na zachód, ='"'^) albo wyprawą morską ku ujściom Renu,
gdzie w celach kupieckich zbudowali Wiltenburg i w nim osie-
dli.-'") Nie mając do objaśnienia w tej kestyi żadnych wskazówek,
holland oder Utrecht gewohnt liabe, berulit auf mehreicn Zeugnissen und Ortsnamen.
Man hat noch ein AV i 1 t s w e e n in der Prowinz Holland.... Geschiclite der
Niederlande I s. 58.
•''■') W objaśnieniach do kroniki utrechtskiej. wydawca przytoczy! dokument
r. 1169, z którego dowiadujemy sie. że obok Wiltenburga leżały w ów czas osady:
Wodeniec i Lepie a. (Matthaei Vetr. aevi anal. V 307). W dokumencie
1 144 r. wzmiankują się Wiltsween, Wilta, W a 1 s 11 m u Dinstlacena; w in-
nych źródłach: Slota w pobliżu Amsterdamu nad zatoką, AV i s p e i Hudna
nad Wechtem, Ho ma na północ od Amsterdamu, przy zatoce; Nardina na
wschód od Amsterd:.mu przy zatoce; wyspa W i tle raczej Wilta przy ujściu Mo-
zeli (Alting. Descriptio agri Batavi 307); Seger przytacza jeszcze nazwy, jalco sło-
wiańskie : S u e t a , Zwoła, Horsta, H u n n a , W a 1 c h a r i a , AV e n d c 1-
dyk i t. d. Acta Societ. Jal:)lonov. 1772 p. 172.
"^j Szafarzyk. Star. Slow. § 44 s. 592,
3s) Tamże. 593.
ao) Hilferding. IIcT. Laji. Cjiau. 68.
— 54 —
przytaczamy następną konjekturę. Na niewielkiej przestrzeni
między dolnym Renem a Wezerą, znajdujemy w kilku miejscach
ślady pobytu Słowian. Naprzód w Batawii Weletów, o których
rzecz idzie, potem okolicę, słowiańską przy m, Paderborn, mie-
szkańcy której dotąd zowią się U e k e r - W a I e n , dalej po dro-
dze z Limburga do Siegen okolicę Hiekengrund, mieszkańcy
której używają dotąd niezrozumiałej Niemcom mowy, nakoniec
w księstwie Lipę, nad rzeką Bega, miasta Lem go całkiem nie-
gdyś przez Słowian zamieszkałe,-'") Wreszcie nazwy miejscowe
w tej stronie^**) wyraźnie wskazują, że między Wezerą a dolnym
Renem, żywioł słowiański szerzył się w starożytności. Ale tam
już za czasów Chrystusa siedzieli Teutonil Gdy jednak przypo-
mnimy to, co powiedzieliśmy wyżej o ciągłym napływie Teuto-
nów ze Skandynawii do Germanii'-') wypadnie przyznać, że albo
Słowianie wcześniej jeszcze siedlili się w tych stronach, albo że
w niezaludnionym kraju było dość miejsca dla osadnictwa dwóch
narodów, pierwotne stosunki których między sobą głęboka taje-
mnica pokrywa. A gdy, ze wzrostem monarchii Franków w VI
w,, Saksy nie mogli już szerzyć swych zdobyczy nad Renem, żą-
dza grabieży podniecała ich do wdzierstw na ziemie słowiańskie
nad dolną Łabą. Sprzymierzywszy się więc z Frankami w r. 530
Saksy zniszczyli państwo Durzyńców i zabrali ich ziemie aż do
'') O tych miejscowościach powiedziano wy/ej, tom II s. 568.
^*) Rzeka Warmenowa stanowiła południową granica „Staro/.ytnej ziemi
Saksów," (wyżej, tom II s. 270). — Do Renu, wpadające rzeki: Weschniz, Lahn
(dawniej Loyna), z dopływami Bi ber i Wiera; Wipper (Wiepr), Lippe (Li-
pia). Do Fuldy Eder, dawniej Ad orna. Do Mohanu: Nida z poboczną Nid-
der, Kinzig: z dopływami Salzaha, Steinaha. Brachtaha, Orbaha i t. d.
Twyżej tom II 160, 168). Oprócz tego: Wilcesburg r. 782 w Kasselskim obwo-
dzie (Wenk, Hessiscbe Landesgesch. N 9) i za Renem: Wilce nburg w Trewir-
skim obwodzie i Wilzenljerg pod Birkenfeld. Według niemieclcich badaczy Wil-
cesburg r. 782 poprawniej ma być Wilsberg i pochodzić albo od walde, silva, vildi
sihaticus, albo od imienia osoby (Arnold. Ansiedelungen. 334). Etymologia wido-
cznie naciągnięta. Być może powyższe Wilcesburgi VIII w., kiedy u Niemców
miast jeszcze nie było, okażą się słowiańskimi grodami, .ile oljecnie, nie mając pe-
wnych dowodów, twierdzić tego nie mamy podstawy.
■'") Szc/.ególy, wyżćj tom I s. 176 — 182.
— 15 —
rzek Unstruty i Ory, przez co wzmocnili swe stanowisko na za-
chód od ujścia Łaby,"*") Zostawało im dokonać to samo z pół-
nocnej strony tej rzeki.
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów.
Kraj położony międz}- dolną Łabą a Szleją później Nordal-
bingią zwany, najwięcej był wystawiony na napady nieprzyjaciół.
Saksy starali się coraz więcej ziemi zachwycić: Słowianie swej
własności bronili. Wojna podjazdowa, grabież, uprow^adzenie lu-
dzi w niewolę, wreszcie nałożenie daniny na pokonanego, zapa-
lały oba narody do nowych przedsięwzięć, do odwetu. Adam
'Bremeński w XI w. opisując dawną granicę Nordalbingów od
Słowian, zatrzymał uwagę nad jeziorkiem Agrimisvindil, teraz
Stoeksee. Przy tern jeziorku, powiada Adam, bił się niegdyś
Burwido ze Słowianinem, w pojedynku zabił go i na tem miej-
scu położono kamień na pamiątkę.^') Takich zajść między
Słowianami i Saksami musiało być dużo, jak podobnie bywa
u ludów żyjących w pierwotnej prostocie. Ztąd rosły podania
i bohatyrowie, którzy naśladowców znajdywali, krew bowiem
w obronie ojczystej ziemi przelana wywoływała u Słowian zawsze
i wszędzie nowe poświęcenie się, podniecała nowe pokolenia do
odwetu za krzywdy praojców.
Wysunięci najwięcej na zachód Wągry musieli dźwigać
cały ciężar wojny z Saksami i Danami. Opanowanie przez Sak-
sów ujścia Łaby, a przez Danów okolic r. Szlei wskazuje, że
w pierwsze czasy starcia się z nieprzyjaciółmi, Wągry nie umieli
bronić się i to potwierdzają sagi, mówiąc, że Słowianie walczyli
bez naczelników i bez związku ich działań. Długa wojna i klę-
ski nauczyły Wągrów, jak wojnę prowadzić wypadało. Poczęli,
według sag, wybierać sobie wodzów i wtedy dopiero lepiej po-
•»o) Wy2ej, tom I. s. 231.
*i) Adam II, 15. Agrimesyindil . . . nbi et Bnrvi(lo fecit diiellum contra
campionem Sclavorum iiiterfcj tqiie eiini et la] is in eodem loco positus est in me-
moiiam.
— i6 —
•^zło. A /.f tak było w istocie, świadczą następne słowa Hel-
molda. ..Kraj Wągrów b)4 niegdyś zamieszkały przez najdziel-
niejszych mężów, znajdując się bowiem na przodzie całej Sło-
wiańszczyzny, miał za sąsiedztwo duńskie lub saskie ludy i wszyst-
kie wojenne napady lub sam najprzód czynił, lub od innych je
w^•trzymywać musiał." '-) Wojna więc rozbudziła życie u Wą-
grów, natchnęła koniecznością ustanowienia władzy i ..tacy by-
wali u nich niekiedy królowie, że panowali nad całym krajem
Obodrytów, Chyżanów i nawfet t3xh Słowian, którzy jeszcze bar-
dziej odległymi byli."^^) Musiało to być jednak bardzo dawno,
albowiem w VIII w. Obodryci nie tylko nie zależeli od Wągrów,
lecz owszem sami, stanąwszy na czele związku ludów, rządzili
i krainą WagTÓw, o których dzieje milczą aż do XII w. Jakim
sposobem Obodryci wzięli przewagę nad Wągrami — wiadomo-
ści znikąd niema, lecz zapewno nie obeszło się bez przemocy orę-
żnej, bez wpływu stronnictwa księcia, który w VIII w. występuje
jako przewódzca sił związku obodr3'ckiego i wcześnie wchodzi
w prz3'jazne stosunki z Frankami.
§ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
I. Stan kraju w VI w. Najazdy Longobardów i Awarów.
Po upadku władzy rzymskiej i opanowaniu przez Niemców
bogatych miast rzymskich w Noryku i nad górnym Dunajem aż
do Pasowa, w końcu V w., a wkrótce potem, po podbiciu Durzy ń-
ców przez Franl<ów i Saksów r. 531, Słowiańszczyzna straciła
obszerną terrytoryję, na której teraz mieszczą się Bawarya i Tu-
ryngia. Królowie Franków, umocowawszy- się nad Menem i Win-
dą (Unstrutem.), podbijali powoli drobnych książąt niemieckich
nad górnym Dunajem i Renem, szerząc tym sposobem panowa-
*^) Helmolfl, I, 12.
^^J Ibid.
— 17 —
nie bwoje na ziemiach słowiańskich, aż do Czeskiego lasu i wierz-
chowin Sola wy.
Nad środkowym Dunajem od czasu Atyli nie było spokoju.
Rzadko znajdywał się gdziekolwiek kraj tak mocno opustoszony
jak Pannonija, w której Goty, trzymając stanowiska, lupieżyli są-
siadów, aż nim nie przyszło im do głowy opuścić zniszczona
Pannoniję i wynieść sie do Italii (r. 486). Lecz na ich miejsce
zjawili zię Longobardy. Wałęsając się długi czas po niewiado-
mych szlakach, Longobardy w końcu V wieku ukazali się nad
Dunajem, gdzie pobiwszy Herulów fr. 497), osiedli r. 526 na zie-
miach Rakusów, w tak zwanym Rugilandzie,') przez namowę
imperatora Justiniana,-') dla powściągania Słowaków, których
wzrastająca od czasów Atyli potęga, zagrażała granicom cesar-
stwa Wschodniego. Nad Słowakami (Gepidami),-') po śmierci
Turizenda, panował Kunimund,"*) pałający żądzą odwetu Longo-
bardom za doznane od nich krzywdy. Wódz Longobardów Al-
boin, także nienawidząc Kunimunda, szukał zręczności do napadu
na niego, ale Słowacy byli silni, zaczepiać ich było niebezpie-
cznie. Alboin szukał sprzymierzeńców.
Tymczasem, w podbitej przez Franków i Saksów, Słowiań-
szczyźnie działy się okropne rzeczy. Saksy mordowali lechów^,
ujarzmiali ludinów (litów), wyzuwali ludność miejscową z posia-
dłości ziemskiej. Franki nie mieli wprawdzie potrzeby chwytać
się podobnych środków, bo ziemi dla osiedlenia się znajdowali
podostatek w Gallii, a w ludziach swego rodu czuli potrzebę
dla wzmocnienia swych stanowisk nad Renem. Nie było więc
') O pochodzeniu Longobardów wyżej ij 8, VI, O Rugilandzie § 8, III, ą.
także tom II, s. 104.
-) An. 549 Justinianus urbem Noricum ac Pannoniae munitiones alique loca
Longobardis donavit. Procop de bello Goth . . . u Strittera. Dacica § 21.
■'') Zamiast nazwy Gepidów, używam : Słowaków. Porów, dzieła tego Tom
II, s. 92.
■*) Niekoniecznie Kunimund ma być imieniem niemieckiem, jak się wielu
zdaje. U Litwinów: Narymund, Skirmund. Jamund, Alimund i wiele innych pndo-
bnych imion wiadome Ijyly od dawna.
Tom lU. 2
— I8 —
powodu Frankom rugfować ludność miejscową Z ziemi, lub mof-
dować ja, ale pozbawienie praw obywatelskich, poddanie ludu
miejscowego pod absolutne rządy grafów, były następstwem pod-
boju, w skutek którego tylko zwycięzcy liczyli sie pełnoprawymi
obywatelami kraju, a zwyciężeni zostawali na lasce zwycięzcy. Mu-
sieli jednak Durzyńcy, w dzielnicy frankskiej. czuć mocno utratę
niepodległości, gdy podczas powstania Saksów przeciw Klota-
riuszowi (r. 555), ludini (liti), nie zważając na nienawiść do Sa-
ksów, przyjęli udział w powstaniu, za co Klotariusz spustoszył
Durzyńsko.^) Później Saksy, odmówiwszy Klotariuszowi trybutu,
wywołali nową wojnę z rożnem szczęściem proAvadzoną i aż do
Renu szerzyli łupieże,") ale wrogami Słowian być nie przestali.
Byl to czas bardzo nieszczęśliwy dla Słowian zachodnich.
Durzyńcy stękali pod przemocą i uciskiem Saksów. Słowianie
z nad Menu i wierzchowin Dunaju musieli znosić absolutne rządy
grafów frankskich i drobnych książąt niemieckich. Słowianie
w Noryku i Recyi byli gnieceni nawałą Niemców% którym za-
chciało się moczary i piaski północnej Germanii zamienić na
siedliska w Alpach, a tu jeszcze włóczęgi Longobardy spokój
w Rakusach zakłócili. Nie dość tego! Horda Awarów z 20,000
zło/ona, uchodząc od tureckiego pogromu, ze wschodu na zie-
mie słowiańskie przybyła około r. 530. Łupieżąc w okolicach
Karpatów, Awarowie po niewiadomych drogach dobiegli daleko
na. zachód i w r. 561, po śmierci Klotariusza, napadli na Turyn-
giję, którą Lotariusz ledwo co przed tern, jako buntowniczy kraj
spustoszył. Następca Klotariusza Sigbert, według zapewnienia
•'') Saxonum et Francorum amicitia post obitum Thiedorici (Tierrego) forte
non diuturna fuit, si ąuidem jam anno 556 lites in bello erupere, cui etiam non
sine insigni clade immitisti Thuringi. Airaoinus, II, 27. O temże Marcellinus Co-
mes r. 556 pisał pod r. 553: Hlotarius ipse Saxones rebellantes juxta Yeseram flii-
viuni magna cedae domuit et Thuringiam pervasam devastavit. Chronić.
Gregorius Turonensis 1. IV, c. lo także świadczy, że Klotariusz, idąc na
poskromienie Saksów, spustoszy! Turyngiję za pomoc okazana Saksom, ale o litach
nie w/miankuje. Zdarzenie lo wydawcy Grzegorza odnoszą do r. 555.
"; Gregor. Tur. IV, c. 14, 16, Marcellinus Comes. Chronić, pod r. 555, 556.
kronikarzy, pobił Awarów nad Łaba r. 562/) ale cóż znaczy wy-
maganie Bajana, aby Sigbert dostarczył żywności A warom, po
otrzymaniu której dopiero Bajan ustąpił. **) W kilka lat później
Awarowie znowu napadli na Turyngije, pobili i do niewoli ujęli
Sigberta (r. 567), którego Bajan uwolnił po otrzymaniu znacznego
wykupu. Poczem Bajan i Sigbert żyli w zgodzie.**)
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568).
Świetne powodzenie Bajana stawiło go wysoko w oczacłi
takiegoż jak on łupieżnika Alboina. Dwaj włóczęgi, szukający
łupów, przytułku i sławy, prędko sie porozumieli i weszli w zmo-
wę przeciw Słowakom, z tern, że w razie pokonania Słowaków
(Gepidów), Alboin połowę zdobyczy i cały kraj słowacki ustąpi
Bajanowi. Przerażony tą zmową Kunimund szukał wsparcia
u imperatora wscłiodniego, obiecując ustąpić mu Śrem (Syrmije),
i cały kraj na południe od Drawy, '^) lecz gdy ten ociągał sie
z nadesłaniem posiłków, Alboin napadł na Kunimunda, zabił go,
z czaszki jego kazał zrobić sobie czasze do napoju, a pozostałą
po nim córkę jedynaczkę Rozamundę za małżonkę pojął. ^') Ta-
kim sposobem państwo Słowaków (Gepidów), wzniesione usiło-
waniem Ardaryka w r. 454, padło w r. 568 i odtąd Słowacy nie
mieli już swycłi królów. Awary zajęli Pocisie t. j. porzecze Cissy
od Karpat do Śremu.
Zagrzany powodzeniem Alboin umyślił zrobić wyprawę do
Italii, aby tam panowanie swoje założyć. Ustąpił więc Awarom
Pannoniję, w której Longobardy 42 lat siedzieli, z warunkiem,
') Gregor. Turonen. IV. 23, jako dziejopis Franków mo/.e i ubarwił zwy-
cię/.two niepewne.
**) Menander, excerpta. 23.
") Gregor. Turon. IV. 29.
'<>) Menander, excerpta. 24, 25, 26,
") Chronicon Gothanum, w Origo gentis Longobardorum. U Pertza. Mon.
Ger. T. IV. p. 644.
3*
20
Że jeśliby kiedy Longobardom wypadło powrócić, Awarowie
ustąpią im ten kraj bez boju.'-') ].os sprzyjał Alboinowi w Italii,
umocował się tam i zawsze zostawał w przyjacieiskicli stosun-
kach z Bajanem, wspólnie trzymając sie przeciw cesarstwu Wsclio-
dniemii i Frankom.
3. Zwierzchnictwo Awarów w Słowiańszczyżnie. Powstanie Słowian.
Samo. król słowiański (r. 627).
Zająwszy Pannonije, Awarowie trzymali w swych rekach
Dunaj od granic bawarskich aż do Śremu (Syrmi), a umoco-
wawszy się w swych obozach, hringach, nad Dunajem, rozkazy-
wali ludom na południe od Karpatów zamieszkałym. Z tycli obo-
zów trzęśli oni potęgą cesarstwa Wschodniego i mocno napierali
na Turyngiję, do której wodzowie Bajana skuteczne przedsiębrali
wyprawy i jeszcze w r. 596 otrzymali opłatę od Franków. '=■)
Oczywiście garstka Awarów nie mogłaby nigdy nic podobnego
dokonać, gdyby nie znajdywała poparcia w ludności miejscowej,
gdyby Słowianie nie stawali ochoczo do ich szeregów. Łatwy
wzrost potęgi awarskiej tłómaczy się spokojnem względem nich
zachowaniem się Słowian, zagrożonych wdzierstwami Franl^ów
i Niemców. Los ujarzmionych Durzyńców, naddunajskich Ku-
banów i innych w Bawarii ludów słowiańskich, nie mógł być
obojętny Serbom, Czechom, Morawjanom, Rakusom. Przebiegi
Awarów, wymożenie daniny, nawet złupieżenie okolicy niczem
były w porównaniu z jarzmem franko-niemieckiem, z pozbawie-
niem krajowców własności ziemskiej, a niekiedy i osobistej wol-
ności. W obec tego Słowianie godzili się z Awarami i do ich
szeregów stawali. Upojeni wyższością wojenną nad Słowianami,
Awarowie do boju stawiali ich w przednich szeregach, przez szy-
derstwo nazywając ludem dwojego wsparcia (befulci), dla tego
*2) Chionicou Gotbanum jak wyżej. W. G. IV. p. 644.
'^) Pauli Warncfridi, diaconi. De Geslis LongobaKlorum, ed. Hamburgi
161 1, lib. IV. ca;
niby, że ci Słowianie nie mogli zejść z placu, mając w tyle Awa-
rów, którzy w razie niepowodzenia, w ostatniej potrzebie pomoc
nieśli. Zarozumiałość Awarów i gwałty przez nich czynione żo-
nom i córkom słowiańskim, nieprzyjaźnie usposabiały ku nim
ludność miejscową. Według powieści współczesnego mnicłia Fre-
degara, synowie Awarów z niewiast słowiańskich zrodzeni, nie
mogąc znieść uciążliwego postępowania Awarów, odrnówili im
posłuszeństwa i rozpoczęli powstanie. Przybyły w tym czasie do
kraju Słowian, w celach handlowych kupiec Samo z towarzy-
szami,^^) przyłączył się do powstańców, walecznością swą wzbu-
dził ogólne podziwienie i pomógł do zwyciężenia Awarów. Sło-
wianie przez wdzięczność wybrali go swym królem ^^) r. 627.
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wiel-
korządca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 641). Zgon Samona
i upadek jego państwa (r. 662). Przewaga Franków.
Dzieje nie wspominają gdzie było ognisko państwa Samo-
wego, domysłowo tylko, z niektórych napomknień wnieść można,
że Morawy i Czechy były jądrem jego królestwa,^^) atoli rzecz
pewna, że jak Morawianie, Czechowie, tak równie i Słowianie
illyryjscy. Łużyczanie, Slęzanie, Serby, Pomohanie, Poradnicza-
nie, prawdopodobnie aż do Burzyńskiego lasu ze swoimi lechami
i zwierzchnikami w krótkim czasie weszli do składu nowo za-
wiązanego państwa. Ale państwo to, w kolebce swej miało już
gotowego wroga we Frankach, którzy, jak się zdaje, szukali
powodu do wojny. Powód podali sami Słowianie ograbiwszy
'*) z Sennonagus pagus, który według objaśnienia Dom-Ruinarta, w wie-
kacli średnich zwal sie Sonegi, Sennonegia. Ślady tej nazwy przechowują sie dotąd
w nazwie lasu Soigne i miasta Soignies 015 kilometrów na pólnoc-zachód od Mons
w Belgii. Chroniąue de Fredegaire, przekład Gi7,ot'a r. 1861. T. II. str. 471. Pe-
wniej jednak, według uwagi Palackipgo, Samo pochodził z Weletów, w Batawii za-
mieszkałych.
^■') Fredegar. Chronicon 48; Lelewel. Narody VIII, 27.
'^) Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów Pol. r, 1850, str, 470. — Sza-
farzyk. St. Sł. § 39. 2.
22
i po/abijaws/y kupców frankskich. Poseł Dagoberta, króla Au-
sitrazyi, Sichar długo nie mogąc zyskać posłuchania u Samona,
przebrał się w strój narodowy słowiański i niespodzianie przed
nim stanął. Na zaniesioną przez niego skargę Samo .oświadczył,
że gotów jest wymierzyć sprawiedliwość, atoli wprzód chce wie-
dzieć, jak dalece w zajściach z Frankami wina była po stronie
Słowian, lub Franków? Sichar poczytując to za obrazę swego
monarchy, zawołał: ,.i ziemia ta i lud ten poddane być winny
panu memu." Z godnością rzekł Samo: „ziemia ta i lud ten
uznawać może pana twego o tyle, o ileby go przyjaźń ze mną
łączyła." Ale Sichar z zapalczywością rzekł: „Niepodobieństwo,
aby chrześcianie i słudzy boży w przyjaźń z psami wchodzili."
„Jeśli jesteście sługami bożymi, a my psami bożemi, zawołał Sa-
mo, wolno nam jest kąsać was, ilekroć przeciw woli bożej dzia-
łacie," — poczem wypędził posła. Dowiedziawszy się o tem, Da-
gobert uniósł się dumą i powołał całą Austrazyję przeciw Sa-
monowi i Słowianom. Wojsko Franków trzema kolumnami cią-
gnęło do krajów słowiańskich. Longobardy także na wezwanie
wystąpili ze swych stanowisk w Italii, lecz Słowianie gotowali
się do statecznego oporu. Jakiś oddział Alemannów, pod wodzą
Kradoberta odniósł zwycięztwo, Longobardy także zwycięzko po-
stępowali i mnóstwo jeńców chwytali, ale Austrazyanie okrąży-
wszy Wogastisburg, ^ ') gdzie w znacznej liczbie zamknęli się naj-
w^aleczniejsi Słowianie, po trzydniowym boju zupełnie rozbici
zostali; niedobitki ich ratowały się ucieczką, rzuciwszy obóz
i rynsztunki wojenne r. 630. W pogoni za Frankami, Słowianie
zniszczyw^szy mnogie okolice w Turyngii i sąsiednich krajach,
wpadli do państwa Franków. Wtedy Derwan zwierzchnik Ser-
bów^ niegdyś podległych f>ankom, z ludem swym poddał się
pod władzę Samona.^**)
W dziejach nie objaśniono gdzieby mianowicie były posady
>') Gdzie dziś Domazilice w Czechach, a według innych nad Dunajem w Ba-
waryi niedaleko Ingolstadu, patrz mapę ^y dziele Szen^bery. Zapadni Slovane.
**) Fredegar. Chroń 68.
— 23 —
Serbów, którym Derwan przewodził. Badacze, nie mając innych
w tym względzie świadectw, szukają wsparcia u pisarza VI wieku
Yibiusa Seąuestra, według którego Laba dzieliła Swewów od
Serbów, ^^) Z tego badacze wnioskują, że niegdyś Swewy mie-
szkali na zachód od Łaby, a na wschód o tej rzeki Serby i że
z ustąpieniem w V wieku Swewów na zachód, Serby napłynęli
do krainy miedzy Łabą a Solawą.-")
My tego domysłu przyjąć nie możemy, przesiedlania się
Swewów i Serbów niedopuszczamy, będąc przekonani, że już za
czasów Strabona i Tacyta, Serby między Solawą a Łabą, dali się
poznać pod nazwiskami drobnych plemion: Mogilanów i Sibinów —
(Serbinów? ). Yibiusowi wdzięczni jesteśmy za wczesne wymówienie
nazwy Serbów nadłabskich (Cervetiis), ale na zapisku jego nic
opierać nie ważymy się.
Serby byli częścią Swewów, do których mnóstwo innych
ludów, aż do morza Bałtyckiego i Wisły należało, a z któregoby
brzegu Łaby Serby siedzieli, Vibius nłepo wiedział i dla tego z za-
pisku jego nic wyciągnąć nie możemy.-') Późniejsze wiadomo-
ści wskazują na krainę między Łabą i Solawą, jako na ojczyznę
Serbów, tak zwane Serbsko i niema wątpliwości, że z tej wła-
śnie krainy, pogranicznej z Frankami (w Turyngii), Derwan hołd
Samonowi złożył. ^^)
Ledwo rok upłynął po bitwie Domażlickiej (Wogastisburg),
a już Słowianie powtórnie łupieżyli w Durzyńsku (632) i dla ich
1") Albis Gernianiae Suevos a Servitiis (w innych Cervetiis) dividit, mergitur
in Oceanum.
'^) Szafarzyli. Star. Slow. § 9, 4, ij 43, 3,
^*) Zapisek Yibiu.sa Seąuestra, przez niego dla syna przeznaczony, nie celuje
znajomością geografii. Łatanina na jaką zdobywali się ludzie starożytni, pozbawieni
możności zebrania pewnych wiadomości geograficznych, czyż może służyć za podsta-
wę badań. Niektórzy (Lelewel) myślą, że Vibius pisał w III w.
--) Powątpiewając, aby u Słowian istniało imię Derwan, Szafarzyk domyśla
się, że może nazwa ta omyłkowo napisana, zamiast książę Drewanow, gałęzi Serbów
załabskich; podobnie jak u Chorwatów był Chorwat, u Lechów Lech, u Czechów
Czech. § 43, ,. Ależ Fredegar wyraźnie powiada: Dervanus dux gentium Surbio-
rum, qui ex genere Sclavorum erant. Jasno i bez komentarza!
— 24 —
pow.ściąonienia, Ddgobert, zebraws/y wojsko w Mecu, sam sta-
nął na czele, przez Ardeny spieszy! nad Ren, by dokonać prze-
prawę pod Moguncyą. Wyborowi wojownicy Neustryi i Bur-
gundyi ze swymi grafami, połączyli się z posiłkami od Saksów,
którzy za przyrzeczenie walczyć energicznie ze Słowianami, oswo-
bodzeni zostali od corocznej daniny władzcom Franków 500 krów,
do czego zobowiązani byli jeszcze za Klotariusza. Z niewiado-
mych jednak powodów wyprawa ta niedoszła do skutku, a w na-
stępnym r. 633 Słowianie, pod przewodnictwem Samona, opa-
nowawszy całe Durzyńsko, ogromne spustoszenie w państwie
Franków sprawili. Dagobert zamiast spiesznego pocłiodu dla
wstrzymania nieprzyjaciela, wrócił do Mecu, gdzie za poradą bi-
skupów, syna swego Sigberta mianował królem Austrazyi, ale
wkrótce potem wielkorządzcą Durzyńska naznaczył Radulfa. Ten
dał odpór Słowianom, lecz później porozumiawszy się z nimi, po-
wstał przeciw Sigbertowi, wojska jego pokonał i w taką wzbił się
pycłię, że się Icrólem Turyngii uważał, a dla utrzymania zajętego
stanowiska zawarł związek ze Słowianami-") r. 641.
Związane naprędce potężną wolą i genialną przezornością
Samona, państwo słowiańskie ze śmiercią swego twórcy r. 662
rozpadło się.-^) Czecłiowie, Morawianie, Serby, Milczanie i inni
-•'') Fredegar. Chroń. 74. 87.
-^) Chociaż, według Fredegara, Samo był natione Francus, ale badacze zwa-
żając na jego imię słowiańskie, mniemają, że mógł być Słowianinem, z towarzyszami
zbiegłym z Icrajów zostających pod panowaniem Franków, dla niesienia pomocy spół-
rodakom w powstaniu przeciw Awarom. Palacki mniemał, że Samo pochodził ze
słowiańsl<ich Weletów w Batawii, którzy długo opierając sie Frankom i Fryzom>
za Dagoberta poddać sie musieli. Szafarzyk zauważał, że w dawne wieki tak zwani
goście, kupcy, razem bywali i bojownikami, a w czasie wojny często całym pół-
kom przewodniczyli, Szafarzyk, przyjmując na uwagę przyjazne przez Słowian
przyjęcie Samona, jego nienawiść względem Franków, widzi w nim Słowianina,
przybyłego z pod władania Franków, nad Labą. Szafarzyk. Star. Słów. § 39, j.
s. 435-
Niektórzy badacze, niezrozumiawszy Fredegara, mylnie twierdzili, jakoby Samo
był poddanym Dagoberta. Leulsch. Margraf Gero. 222.
Wszakże Fredegar nigdzie nie powiedział o teti, a wyrażenie jego natione
Francus, wypada tłómaczyć, według pojęć VII w., że Samo pochodził z państwa
— 25 —
okoliczni Słowianie wrócili do swej dawnej ud/ielności. Z wiel-
kiego dzieła Samowego śladu nie zostaJ^o. Oczywiście ludy sło-
wiańskie w owej epoce nie dorosły jeszcze do pojęcia konie-
czności wyrzeczenia sie swej udzielności plemiennej na korzyść
państwa. W innym czasie i miejscu powolne rozwijanie sie lu-
dów, na zasadzie icVi rodowego bytu, mogło było przygotować
żywioły dla stworzenia silnej społeczności, ale tu niebezpiecznie
było zostawać dalej w plemiennym bycie, bo za Solawa stały zor-
ganizowane siły Franków, gotowe do najazdów i zaborów. Z lu-
dów niemieckich: Fryzy, ^Alemanny i Szwaby stali już pod roz-
kazami królów Franków, a icli duki z drużynami oreżników, opa-
nowawszy słowiańskie ziemie w Durzyńsku, Bawaryi i Rakusacli,
przez związki pokrewieństwa i jedność religijną z Frankami, po-
czuwali sie do solidarności w obec szeroko rozsiadłycli łudów
słowiańskicłi. Wreszcie energia królów Franków, wspierana
wpływem duchowieństw^a i ideą monarchii, mającej zastąpić da-
wne cesarstwo Rzymskie, przygotowywały wzrost potęgi, z którą
Słowianom liczyć się wypadało. Z ludów niemieckich jedni Saksy
zostawali jeszcze w plemiennym bycie i niepodległości, ale nowy
porządek rzeczy, który owionął zachodnią Europę, niedługo po-
zwolił Saksom używać dawnej swobody. Niepojmowali tego Sło-
wianie i wyżej stawiać swe pograniczne spory z Saksami, niż
ogólne niebezpieczeństwo, sami pomagali do ich ujarzmienia.
W dziejach zapisano, że gdy major domus Pepin Krótki, ciągnął
przez Durzyńsko w okolice Mansfelda dla poskromienia swego
brata Gryfa, który będąc niezadowolonym z wyznaczonej mu
dzielnicy, poruszył przeciw Pepinowi Saksów, na spotkanie wojsk
Pepina wyszli zwierzchnicy surowych ludów słowiańskich, gotowi
mu pomagać ze stutysiącami wojowników. Zagrożeni potęgą Fran-
ków i Słowian, Saksy prosili o pokój i upokorzyli się przed Pepi-
Franków, w którym oprócz Franków i Niemców, petno było Słowian w Turyngii,
nad Menem, górnym Dunajem i w Batawii przy ujściach Renu. Nazwa Samo, jak
uważa Szafarzyk (Star. Słów, § 39 s, 436) właściwa Słowianom. Dodamy, że i te-
raz u Rusinów, często sie zdarzają nazwiska: Samuś, Samson.
— 20 —
nem'-"*) r. 748. Byli to bezwątpienia Obodryci i pograniczni Ser-
bowie, którzy w tym czabłe stanowili związek z Polanami przeciw
Czechom i ich przyjaciołom Lutykom
Odwieczne spory graniczne miedzy Obodrytami i Weletami
pobudzały ich do szukania postronnej pomocy. Czesi oświadczyli
sie przyjaciółmi Weletów i wspólnie z nimi trzymali. Serbowie
trzymali stronę Obodrytów i zgodnie z ich widokami działali,
wzmagając swa siłę związkiem z Łużyczanami i Polanami. Duch
niezgody, powaśniwszy północno-zachodnie Słowiany, ustępywał
czasem pod wpływem okoliczności, ale w gruncie przetrwał długo
i dawał się czuć jeszcze w XI wieku.
Miedzy Serbami i Saksami toczyły sie drobne, pograniczne
spory, na większe jednak między nimi zajścia dzieje nie wskazują.
Saksy mieli więcej do czynienia ze Słowianami dolnej Łaby, Obo-
drytami i ich sąsiadami ; przytem niebezpieczeństwo groziło im
ciągle ze strony Franków, tam więc swą baczność zwracać mu-
sieli. Frankowie zaś, zajęci organizacyą ogromnego państwa z ró-
żnych burzliwych żywiołów złożonego, nie mieli potrzeby i ochoty
zaczepiać Słowian, w których nawet sprzymierzeńców przeciw
Saksom znajdywali. Od ostatnich więc rozpraw z Frankami za
Samona w VII wieku, lat sto z górą używali Słowianie pokoju
i aż do końca prawie VIII wieku utrzymali się w posadach, ja-
kie po podbiciu Durzyńców r. 531 w ich mocy zostały. Ale oto
pod koniec VIII wieku kończą się czasy pomyślne. Burza nad-
ciągająca z Zachodu, zastała ludy słowiańskie poróżnione między
sobą, nie mające ani centru, ani władzy, około których mogłyby
się skupić ogromne ich siły, dla wspólnej obrony. Było ludu
mężnego i gotowego do wszelkich ofiar wiele, było. środków ma-
teryalnych podostatek, była umiejętność prowadzenia wojny, ale
-5) Annales Mettenses s. a. 748. — Eginhard annales a. 748 nie wspomina
o przybyciu zwierzchników słowiańskich, a tylko wzmiankuje, że Grifon z Saksona-
mi obozował nad r. Oker w Orheim, a Pepin Krótki, idąc przeciw niemu z Turyngii,
zatrzymał sie nad r. Meissaha (teraz Meissau) w miejscu Skahningen, teraz Schóningen
w Brunświckiem, niedaleko granicy Allmark.
— 27 —
brakowało wodza wyższego umysłu, któryby na wzór Samona
umiał połączyć tłumy, ująć je w karby posłuszeństwa i dać do
pojęcia, że sprawa narodowa, była wyższa nad wszelkie spory
plemienne.
Wśród takiego położenia nadłabskiej Słowiańszczyzny, roz-
poczęła sie 33letnia wojna (772 — 804) Karola W. z Saksami,
w celu icli oclirzczenia i wcielenia do cesarstwa. Wojna ta mo-
gła oświecić nadłabskie Słowiany, że najazd Franków nie ogra-
niczał sie czemkolwiek, a dążył do zupełnego podboju tycli
ziem, które mu sie po drodze nawinęły, że wobec groźnej potęgi
■Karola W,, icli domowe waśnie mogły podać powód wtrące-
nia się do icłi spraw wewnętrznycli, lecz Słowianie nie pojmując
tego, podnosili swe spory domowe wyżej nad ogólne niebezpie-
czeństwo. To też kiedy liufce Karola W. w zaborczym zapędzie
dotarły do Łaby, Słowianie zamiast połączenia się dla wspólnej
obrony, niezaprzestali swycłi sporów; Obodryci nawet oświadczy-
wszy się z przyjaźnią dla Franków, drogę Karolowi W. na Po-
morze wskazali.
§ 31.
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W.
I. Najazdy Karola W. na ziemie słowiańskie nad Łabę r. 780. Napad
Serbów na Turyngiję r. 782. Wyprawa Karola W. przeciw Weletom
r. 789. Wyprawa Obodrytów przeciw Nordludom r. 798.
Ścigając niepokornycłi Saksów, wojsko Karola W. dotarło
do rzeki Owakry (Oker)'), nad którą łeżały siedziby wscłiodnich
Saksów, potem posunęło się ku Łabie i tam, przy ujściu r. Ory,
Karol W., rozwinąwszy swój obóz, regulował sprawy Saksów
z nad r. Owakry ze Słowianami z nad Łaby r. 780.-) Były to
pierwsze odwiedziny ziemi słowiańskiej przez Karola W. i pier-
wsze wdanie się w sprawy Słowian, widocznie spokojne, ale o co
1) Wpadająca z lewej strony do r. Aller.
2) Eginhard. Annales. a. 780. U poety Saxona rzeka nazywa sie Hora,
— 28 —
by tu cln>il/ilo nie wiemy. Domyślać sie tylko możemy, że nie-
poro/aimieiiia mięil/y Obodrylami i Weletami podały powód kró-
lowi Franków do podtrzymywania swych przyjaciół Obodrytów,
przeciw Weletom przyjaciołom Saksów.
Dwóch lat nie upłynęło jeszcze po odejściu Karola W. z nad
Laby, a już dochodziły do niego wieści o napadzie Serbów na
Durzyńsko i na pograniczną Saksonię, gdzie ogromne spustosze-
nie sprawili.-') Rozkazał on Franlcom wschodnim i Saksom po-
skromić łupieżników, ale niespodziewane powstanie Witykinda,
zmusiło Franków zwrócić oręż przeciw zbuntowanym Saksom,
którzy okropną klęskę Frankom zadali. Zniewolony był wice
Karol W. osobiście spieszyć dla poskromienia Saksów, a dowie-
dziawszy się, że sprawca powstania Witykind uciekł do Norma-
nów, postanowił surowo ukarać buntowników i dla tego 4500
Saksów, oskarżonych o udział w buncie, kazał stracić w Werden
nad r. AUer. Potem ścigał Saksów niepokornych, mordował
tysiącami i w ciągu dwóch lat (783 — 784) siedziby ich niszczył,
palił i zdobył Szeningen,*) w kraju wschodnich Saksów. Z tego
powodu zamierzona przeciw Serbom wyprawa spełzła na niczem.
Tymczasem "Welety, odwieczni nieprzyjaciele Franków,
o czem wiedziano na dworze Karola W., dopuszczali się gwałtów
przeciw wszystkim sąsiadom, którzy tylko byli przyjaciółmi
Franków, szczególnie przeciw Obodrytom, tak że i napomnienia
królewskie w tej mierze do niczego nie posłużyły.'^)
Postanowiwszy więc powściągnąć Weletów, Karol W. przy-
prowadził wojsko nad Łabę i na niej dwa mosty zbudował.
Z nich jeden, obwarowawszy okopami, osadził załogą i dopiero
potem szedł do kraju Weletów r. 789,**) połączywszy się w dro-
^) Eginhard wyraźnie mówi, że napadli Serby z kraju miedzy Łabą i Solawą,
a później dodaje, że byli sąsiadami Saksów. Annales. a. 782.
*\ Schoningcn 2 mile polud. od Helmszted w Brunświckiem na wschód
od r. Oker.
•"*) Eginhard. Vita Caroli Magni XII.
«) Eginhard. Annal. a. 789; Annal. Petaviani a. 789.
— 29 —
dze z Obodrytami pod wodza Wliczana,') W jakim by miejscu
odbyła sie przeprawa Franków — nie wiadomo, ale najpewniej
że gdzieś nad dolna Łaba, w sąsiedztwie Obodrytów, aby mieć
pod ręka pomoc swych sprzymierzeńców, co łatwo wnioskować
można z ostrożności, jakie przedsiębrał Karol W. dla zapewnie-
nia odwrotu.
Welety stawili nadzwyczaj mężny opór, wyprowadzili w pole
liczne wojsko,^) lecz nie mogli wstrzymać naporu wojsk króle-
wskich, które wdarłszy sie w sam środek kraju, aż do r. Pieny*'),
zbliżały się do stolicy Dragowita, ze znakomitości pochodzenia
i podeszłego wieku używającego największej powagi między wo-
dzami Weletów, Dragowit, niechcac dalej prowadzić wojny, wy-
szedł ze swym synem i przybocznymi na spotkanie Karola W.,
dał zakładników i przysięga zobowiązał się do posłuszeństwa
królowi Franków. Inni książęta i wodzowie Weletów, idąc za
przykładem Dragowita, także poddali się, poczem Karol W. po-
po wracał ku Łabie po tej samej drodze, po której przyszedł, prze-
był rzekę po moście, a urzadziw^szy sprawy Saksów, powrócił do
Francyi r. 789.'")
W kilka lat później Saksy, tyle razy poskromieni, znowu
okazali nieposłuszeństwo Frankom, a załabscy Saksy, zwani Nord-
albingami i Nordludami, słyszeć nawet nie chcieli o jakiej bądź
zależności od Franków. Rozpoczęła się więc nowa przeciw Sak-
som wyprawa, pod wodza samego Karola W., którego wojska
doszły aż do Bardengau,^') niedaleko Łaby. Tam w Bardewik
Karol W. oczekiwał przybycia posiłków od Obodrytów, których
ksiaże Wilczan spieszył na połączenie się z Frankami, lecz na
^ ') Chronić. Moissiacensis, w Pertz'a Monum. Germ. I. 302.
**) Annal. Fuldenses. M. G. I. 350 magnis eos proeliis domuit.
8) Annal. Chesnii M. G. I 34 , et fuit usque ad Panam fluvium. — Piena,
przechodząc przez środek ziemi Weletów, wpada do morza niedaleko miasta AYolgast.
i"j Carolus rex iterum per Saxoniam pervenit usque ad !5clavos qui dicuntur
Wilti, et yenerunt reges terrae illius cum rege eorum Tragovito. Annal. Laurisheim.
a. 789. Także Eginhard, Annal. a. 789 i poeta Saxo w Annalcb Caroli Magni,
^1) We wschodniej części króiewstwa Haiinowerskiego.
=- :^ó —
przeprawie przez Łabę, wpadłszy w zasadzkę przez Kordludów
postawioną, zginą} r. 795.'-) Śmierć tego wassala Franków^"')
i sprzymierzeńca Karola W,, napełniła ostatniego żalem i we-
dług- wyrażenia sie spółczesnego pisarza, dodała mu energii do
ukarania Saksów, lewego brzegu Łaby, za ich zmowę z Nordlu-
dami. Ponawiane pustoszenie siedlisk Saksów lat kilka ciągnęło
się, lecz Nordludów ukarać jeszcze nie było możności. Na ten
raz dość było roboty z lewej strony Łaby, gdzie po trzyletniem
mordowaniu i uprowadzaniu z kraju ludności, udało się spokój
przywrócić. Ze zniszczeniem do szczętu prawie kraju między
Wezerą a Łabą, nietrudno było zaglądnąć Frankom do kraju
Nordludów, ale Karol W. postępował nadzwyczaj ostrożnie i za-
miast zbrojnej wyprawy, umyślił drogą układów skłonić Nord-
ludów do uległości i chrześciaństwa. Nordludy jednak posłów
pozabijali, innycli uwięzili, domagając się wykupu, nawet po-
wracającego z Danii posła Franków Godszalka zamordowali.
Karol W. zbierał ogromne siły nad Wezerą, przy Minden, lecz
i tym razem nie poszedł za Łabę, ukaranie zaś Nordludów po-
ruczył swym wiernym sprzymierzeńcom Obodrytom, do których
wyprawił posłów z poruczeniem poruszyć wszystkie siły słowiań-
skie.'*) Nim wyprawa przygotowywała się, Karol W. zbliżył się
do granic Słowian i w miejscu Bardenwik (Partunwich) sądził
ich sprawy.'"')
Po zgonie Wliczana, w ziemi Obodrytów najwyższą władzę
objął Drażko, zapewno nie bez wpływu Karola W. Posłuszny
rozkazom królewskim Drażko wnet wystąpił z całą swą silą prze-
^-) Eginhard. Annal. a. 795.
'') Wassum domini regis Wizzin regem Abotridarum. Annal. Laurislieim.
Mo. Ger. I. 36. Wigger. Meklenburgische Annalen. s. 4.
'*) Eginh. Annal. a. 796.
'•'•) W Annales Geulferbytani (Mo, Ger. s. 45) pod r. 798 zapisano: perre-
xit in antea in Saxonia usque in Partunwich, inde in ńnem Winidis, et ibi plaidavit,
sicut ipse voluit; et tulit obsides multos de Saxones, et pervenit ad Aquas. Sadze,
że Partunwich jest \iszl(odzona nazwą Hardenwik. Toż samo w Chronicon Moissia-
ceasia. a. 798.
— 3^ —
ciw Nordludom, którzy na spotkanie jego dążyli. Oba wojska
zeszły sie w miejscu Swentana (Swinden)^*^), na pograniczu po-
siadłości dwóch spierającycli sie narodów. Drażko osobiście ob-
jął główne dowództwo, a prawe skrzydło prowadził do boju przy-
słany przez Karola W. wódz Eberwńn. Bitwa zaszła bardzo za-
cięta. Słowianie odnieśli zupełne zwycieztwo, o czem Eberwin
donosząc swemu monarsze, dodał, że w boju 4000 Saksów legło,
a w pogoni za uciekającymi mnóstwo wybito, inni do domu ode-
szli w opłakanym stanie.^") Drażko ze znakomitszymi wodzami
pospieszył oświadczyć Karolowi W. swój łiołd w Turyngii, gdzie
był przyjmowany Z nadzwyczajnemi lionorami.^'*)
Będąc zajęty ważniejszemi sprawami państwa, Karol W.
polecił synowi swemu Karolowi udać się nad Łabę dla załatwie-
nia spraw miejscowych. Na wieść o zbliżaniu się królewicza,
Welety i Obodryci pospieszyli do niego, jako do sędziego, dla
rozstrzygnienia ich sporów. Królewicz wysłuchiwał skargi, sta-
nowił wyroki, a tymczasem wszedł w stosunki z Nordalbingami,
którzy pod wrażeniem niedawnej klęski w miejscu Swentana po-
niesionej, oświadczyli się z uległością r. 799.'")
Takimi sposobami, z pomocą Słowian, Karol W. przełamał
opór Nordalbingów i trzymał w posłuszeństwie Saksów lewego
brzegu Łaby, przygotowując zupełne ich wcielenie do cesarstwa.
Z innej strony Saksy służyli Karolowi W. doskonałym środ-
kiem do powściągania pogranicznych Słowian, ilekroć zechcieliby
przeczyć woli królewskiej. Nadzwyczaj zręczna polityka lva-
rola W. oddawała w jego ręce obszerne kraje nad Łabą, bez
'^) Teraz Bornhowcd na polud.- zachód od jeziora Pluńskiego. U poety
Saxona pisze sie Swentana. Niektórzy rozumieją pod tern „Święte pole."
*") Eginh. Annal. a. 798; Annal. Laurisheim. a. 798 (M. G. I. 37) liczy po-
ległych Saksów 2901. Chronić. Moissiacen. liczy 2800 (M. G. I. 303).
'*) Annal. Laurisheim. a, 798 „et in North-Thuringas ibi pervenerunt ipsi
Sclavi ad doniinum regem, et honorarit eos doniinus rex, ut digni erant mirińce,"
1") Eginhard. Annal. a. 799.
.szczególnego wysilenia. Tymczasem na zachodzie Europy goto-
wały -sie wy])adki. wpływ których miał niebawem dosięgnąć
i nad Labę.
2. Podniesienie idei cesarstwa rzymskiego. Związek Karola W. z papie-
żem. Drażko król Obodrytów otrzymuje od Karola W. Nordalbingiję
r. 804.
W dzień Bożego Narodzenia r. 800 papież Leon w bazy- '
lice Św. Piotra włożył na głowę Karola W. koronę cesarska,
a lud rzymski okrzyknął go Augustem, imperatorem Rzymian."")
Papież tym sposobem zaskarbił przyjaźń i współdziałanie wido-
kom kościoła najpotężniejszego w tym czasie monarchy. Po-
mazaniec papieski rozumiał, że podejmując tytuł cesarski, przy-
chodzi panować światu w imię praw należących niegdyś Rzy-
mowi, Poszli więc naprzód: jeden z krzyżem, drugi z mie-
czem. Co kościół podbił nauką Chrystusa, to cesarz zaraz przy-
łączył pod swoje panowanie, co cesarz zawojował mieczem, to
papież zaraz przyciągnął pod władzę kościoła. Cesarz widział
w religii środek do połączenia podbitych narodów w Icarby po-
słuszeństwa cesarskiej woli, — papież miał nadzieję panować
światu przez oręż cesarski. Bałwochwalcza Słowiańszczyzna przed-
stawiała wyborne pole dla celów cesarza i kościoła; dość było
ludu do przysporzenia trzody kościelnej, dość ziemi do powię-
kszenia majestatu cesarskiego. Ale pogańskie bóstwa i dawna
swoboda znajdywały u Słowian zamiłowanie bez granic: misyo-
narze kościoła rzymskiego nie śmieli zaglądać za Solawę i La-
bę, — oręż cesarski miał otworzyć im drogę.
Podjęcie tytułu cesarskiego otoczyło świetnością majestat
Karola W., wsławionego już ujarzmieniem tylu krajów i ludów.
Przybywające do niego w r. 802 poselstwa od imperatorowej
wschodniej Ireny, króla perskiego z bogatemi darami, miast wło-
skich z oświadczeniem hołdu zatrzymywały cesarza w Akwisgra-
"j Jgiiiliard. Annal. a. 8oi.
— 33 —
nie, zkąd dla rozrywki niekiedy wyjeżdżał w góry Ardeńskie na
polowanie, a tymczasem wodzowie jego niszczyli kraj Transal-
bingów, W następnym roku cesarz przesiadywał w zamku Seltz-')
niedaleko Solawy, gdzie regulował sprawy pogranicznych kra-
jów, a na zimę wracał do Akwisgranu. Dopiero na wiosnę
r. 803 prowadził wojsko do Wigmodii,--) zkąd ludność saską
przesiedlał do Francy i, rozstrzygał spory między książętami sło-
wiańskimi, a Drażkę, wiernego sługę, wywyższył nad innycli
zwierzchników obodryckich, mianując go, według wyrażenia Egin-
harda, królem, poczem kazał ludność Nordalbingów z żonami
i dziećmi wysiedlić w głąb państwa, a kraj ich, zachodnią część
teraźniejszej Holsztynii, oddał swym wiernym sługom Obodry-
tom.--') Czynem tym cesarz osięgnął podwójny rezultat: zapewnił
północną granicę przeciw napadom Danów i Weletów, albowiem
Obodryci jeszcze więcej zainteresowani zostali w utrzymaniu
spraw in statu quo i oprócz tego ostatecznie poróżnił ludy sło-
wiańskie między sobą. Teraz więc mógł on śmiało obrócić oręż
przeciw niepokornym Serbom i Czechom, do czego powodów
nie brakowało.
3. Wyprawy Franków przeciw Czechom i Serbom (805—806). Obwa-
rowanie Czartowa i Halle. Umocowanie granicy Franków ze Słowianami.
Chagan awarski, dociskany przez Słowian, ochrzcił się, przy-
jął imię Teodora i oddał się pod opiekę Karola W., z woli któ-
rego zajął stanowisko nad Dunajem między grodami Sarwar
-') Terali Konigshofen.
") Kraina miedzy Brema a Laba. Eginh. Annal. a. 804.
-^) Saxones transalbinos cum mulieribus et infantibus transtulit in Franciam,
et pagos transalbinos Abodritis dedit. Eginhard, a. 804.
Missisque inde exercitibus suis per diversas partes Saxoniae, tam perfidos illos
ad quos ultra Albiam transierat, quam illos qui in Yigmoti manebant et frequenti-
bus maleficiis populum Saiionum a via veritatis averterant, cum mulieribus et infan-
tibus, Deo auxilian.te, sapientissima dispositione de Saxonia per diversas vias diri-
gens, funditus exterminavit, et per Gallias caeterasque regiones regni sui sine ulla lae-
sione exercilus sui dispersit. Pagos transalbinos Abodritis dedit. Annal. Laurisheim.
a. 804. M. G. I. igi. W Translatio S. Alexandri wzmiankuje sie, że Karol W.
7. obu brzegów ?^aby 10,000 Saksów z żonami i dziećmi do Germanii i Galii wy-
siedlił. Wigger. Mekl. Annal. s, 6.
Tom III. 2
— 34 —
i Hainiburg".-^^ Sąsiedni Słowianie, pod wodzą Lecha, -■'^) zniszczyli
terrytorije Awarów i tern podali powód cesarzowi do wojny.
W r. 805 cesarzewicz Karol prowadził trzy wojska. Z nich
jedno, okrążywszy góry Harcu, przez Solawę wpadło do kraju
Głomaczów. zwierzchnika których Semila upokorzywszy, wtar-
gnęło z północy do Czech, gdzie połączywszy sie z innemi woj-
skami Franków, grasowało w krajach Litomierzyckim, Żateckim
i Rakownickim. Czechowie w otwartem polu wystąpić z całą
siłą nie ważyli sie, — wojna toczyła sie podjazdowa i w jednej
potyczce padł znakomity Lech. Franki szturmowali do grodu
Kadane (Kanburg) napróżno i niczego nie dopiąwszy ustąpili po
40 dniach łupieżenia.-") Inny oddział Franków zajął z pod Ma-
gdeburga okolicę Genewara, zapewno dla tego, aby posiłków od
Weletów nie dopuścić.-") Niepomyślność wyprawy r. 805 na-
tchnęła Karola W. myślą przedsięwziąć środki dla pewniejszego
pokonania Słowian. Zabronił więc swym kupcom sprzedawać
Słowianom, nie wyłączywszy nawet Obodrytów, oręż i broń pod
karą konfiskaty zabronionego towaru.-^) Tymczasem wojsko ścią-
-■•) Boczek. Codcx diplomat. Moraviae N. 7 „inter Sabariam et Carnuntum."
?arvar przy zbiegu rzek Guntz i Raab w węgierskim komitacie Eisenberg, a Haim-
burg 9 mil na zachód od Wiednia.
-•'•) Rękopism Eginharda X wieku ma „Bechonem" i w klamry ujęty wa-
riant „Lechonem", a że ostatni jest prawdziwym, wsl<azują na to roczniki: Meteński
„ducem eorum Lechonem," ale u Pertza M. G. „Bechonem." W annal. Fuld. także
czytamy : regem eorum nomine Lechonem occidit. Wszystko to, jak zauważał Ma-
ciejowski, przekonywa, że czytanie Lechonem jest starsze od Bechonem. Ob. Ro-
czniki i Kroniki r. 1850, s. 71, 72. Szafarzyk utrzymał nazwę Bech. Star. SI.
§ 39, 4. Tomek wyraża się: lech czeski imieniem Bech. Daje kralowstwi Ceskeho.
1850, s. 26. "Wigger także czyta Lechonem. Meklenb. Annal. 7.
-•') Eginh. Annal. a. 805. Chr. Moissiacen. a. 805 (Semela) Annal. Fuld.
a. 805. Wigger. Mekl. Annal. 7.
-") Położenie miejscowości Genewara niewiadome, ale pewno, że z prawej
strony Łaby szukać wypada. Szafarzyk. Star. Si. § 43, 4.
-**) Capitulare Caroli Magni a. 805. De negotiatoribus qui partibus Sclavo-
rum et AvaroruTn pergunt et ut arma et brunias non ducant ad venundandum.
Quod si inyenli fuerint porfantes, omnis subatanlia eorum auferatur ab eis, dimi-
dia quidem pars partibus palatii, alia vero medietas inter missum et inventorem divi-
dalur. Erben. Regesta Boheniiae. 7. Tu broń, wyraz słowiański, a według nie-
których badaczy gotski, użyty zamiast lorica.
— 35 —
g-nięte przy Waldaha w Turyngii,-") rozdzieliwszy się na trzy
korpusy, ruszyło do kraju Słowian. Jeden korpus przy ujściu-
Solawy przebył Łabę, drugi pod wod/a cesarzewicza Karola
wpadł do serbskiej ziemi nad Łabą, niszczył ją mieczem i głow-
nią, stoczył morderczą bitwę z potężnym i wyniosłym (super-
bus) władzcą serbskim Miliducłiem w miejscu Hwernafeldo,"'^)
gdzie Miliducłi po zaciętej obronie zginął r. 806."^) Po czem
wojsko cesarskie, oświecając drogę najazdu szeroką łuną palą-
cycli się osad serbskicli, przeszło Łabę, wpadło do państwa Mi-
liducliowego i do szczętu zburzyło odwieczny gród milczański na
grodziszczu niedaleko Żidowa. Ziemie po obu stronacłi Łaby
uległy ogromnemu zniszczeniu, najsławniejszy i najpotężniejszy
zwierzclinik padł w obronie ojczyzny, a inni zwierzclmicy, sprzy-
mierzeńcy Miliducha, musieli się upokorzyć i wydać swycli sy-
nów, jako zakładników niezłomnego posłuszeństwa bogobojnemu
imperatorowi."'") W dziejacli nie zapisano jakby się zwał gród
-O) Chroń. Moissiac. Super Duringani, qui vocatur „Walada." Pertz upa-
trywał: Valada prope Scheningen, co odrzucił Luden. Geschichte, V. 519, nota 22.
Łedebur (Archiw VII. 39) przyjmował za Waldase, koło Bernburga nad Solawą,
^0) Gdzie było Hwernafeldo i jak się po Slowiańsku zwało — niewiadomo.
Ledebur szukał go nad r. Werra w Turyngii (Arcliiw VI, 35, 39). Ałe temu
przeczy Cliron. Moissiac, która opiewa: Carolus movit exercitum suum ułtra Salam su-
per (luercliaueldo. Et tunc fuit interfectus Misito (Milito) rex superbus, qui regnal^at in
Suirbis. Et postea remeavit Ałbiam et vastaavit regiones illas. Et caeteri regis isto-
rum venerunt ad eum, et promiserunt se servituros pi o imperator i. s. a. 806 M. (f.
I, 308, II, 258. Zatem Hwernafeldo niezawodnie leżało między Solawa i Łabą,
w Serbsku, a najprawdopodobniejszy domysł Jencza, że pod tem nazwiskiem wy-
pada rozumieć okolicę teraźniejszego miasta Gera nad Halsztrowem, w X. Reuss-
Szleitz. Pow. o Serb. królach, w Cz. Ma. Ser. 1849 — 50, I, s. 32.
•'") Carolus iunior cum exercitu a patre missus in Sorabos super Albim
tluviam liabitantes, depopulata Slavorum terra, ducem eorum Mołiduch interfecit,
Annal. Fuld. M. G. I, 3, także Eginhard Annal. a. 806. Nazwy Miliduch i Mil-
sko mają jeden korzeń, lecz wzajemnego ich stosunku wjtlómaczyć nie umiem. Pe-
wno jednak, że nazwa Icraju Milsko nie poszła od imienia zwierzchnika, prędzej
ostatni nosił imię kraj przypominające. Tego zwierzchnika Naruszewie/, zwal Mity-
duch (Hisi. Nar. Pol, III, 41), ale sądzę, że wypada trzymać się bizmicnia mowy
serbskiej i zgodnie z nią pisać Miliduch,
^-) Wyrażenie kronikarskie ,.pio imperatori", w Chroń. Moiss. porów, wy-
żej w przypisku 30.
— 36 —
przez l'"raiikó\v /burzony, ale sterczące przez kilka \viek<nv ruiny,
niedaleko Żidowa. przedmieścia Budyszyna, \vskazuj^i, że gród
ten le/.al w kraju ludu, przez starożytnych zwanego Batiny t. j.
Budyszanie.-'^) Możemy wiec domyślać sie, że zamiast zniszczo-
nego przez Franków starego Budyszyna, Milczanie później wznie-
śli nowy gród nad Sprewją — teraźniejszy Budyszyn."'')
(rdy się to działo w Serbsku i Milsku, korpus wojsk
z Franków, Alemannów i Burgundów złożony, wpadłszy do Czech,
wielką cześć kraju zniszczył, ale nic ważnego nie dopiął i ledwo
ujść zdołał/^'') Niepowodzenie w Czechach i zacięty opór Ser-
bów przekonały Karola W., że tu trudniejsza była sprawa, niż
na Pomorzu, bo tu Słowianie wspólnie stawali przeciw nieprzy-
ciołom. a nie pomagali im przeciw pobratymcom, jak się to
działo między Obodrytami i Weletami. Zrozumiał to Karol W.
i dla bezpieczeństwa cesarstwa granice jego umacniał. Naj-
przód, z jego rozkazu, zbudowano dwie twierdze: jedne nad Łabą
w Czartowie przeciw Dziewina (Magdeburga), drugą nad Sola-
wą w Dobrohorze, nazwaną Halle, ^'') poczem dopiero cesarze wicz
Karol rozpoczął odwrót do Francii'''') r. 806. Dwie twierdze wy-
dały się jednak cesarzowi niedostateczne dla wstrzymania napadu
masy ludów między Łabą a Wisłą, wzburzonych jego wdzier-
stwami na Pomorze, do Serbska i Czech. Postanowił więc urzą-
dzić pogranicza wojenne (marki) t. j. osady wojenne, najwięcej
przez Saksów osiedlone i pod rozkazy markgrafa postawione,
''^) Ob. wyżej tom I. s. 58.
■"■*) Według Jcncza Budyszyn ma być założony po zniszczeniu dawnego
grodu niedaleko Żidowa (Pow. o Serb. król. C. M. S. 1840 — 50, i, 33). Ale już
w II wieku Ptolemeusz znal Batinów, w tern właśnie miejscu, gdzie teraz Budy-
szyn, — najprawdopodobniej więc, że u tych Batinów już w II wieku byl gród
Budyszyn, bo u Słowian żaden lud nie mógł obejść sie bez grodu.
"') Według wyrażenia się Eginharda: ,, wojsko ustąpiło bez znacznej straty."
Annal. a. 806.
"") i\landavit rex Carolus aedificare civitates duas, unam ad aquilonem partem
Albiae contra Magadaburg, alteram vero in orientalem partem Sala, ad locum, qui
Yocatur Halla. Deinde revcrsus est in Francia. Chr. Moissiac. M. (J. I. 308.
3') Eginhard. Annal. s. a. 806.
— n —
z obowiązkiem być na pogotowiu do wystąpienia w pole ilekroć
niebezpieczeństwo państwa tego wymagać będzie. Prawo z r. 807
stanowiło, że w razie napadu ze strony Czechów dwie trzecie wo-
jowników powinni wystąpić w pole, a w razie napadu ze strony
Serbów — wszyscy ogólnie. '^-j
§ 32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
I. Najazd Danów wspólnie z Weletami na ziemie Obodrytów. Wahanie
się Karola W. Drażko obodrycki godzi się z Danami i wojuje z We-
letami.
Od dawnego już czasu niemile patrzyli Duńczycy na ugnie-
cenie przez Karola W. ich pobratymców Saksów. Królowie
duńscy Sigfryd i Gotfryd podtrzymywali ducha niepodległości
w Saksach, dawali przytułek ich zbiegom i sam nawet prze-
wódzca powstańców Witykind znajdywał w Danii gościnne przy-
jęcie. Duńczycy gotowi byli orężem wesprzeć Saksów, ale urok
potęgi cesarskiej wstrzymywał ich od nieprzyjaznych kroków
nie tylko przeciw Frankom, lecz nawet przeciw ich sprzymie-
rzeńcom Obodrytom. Wszakże wypędzenie Saksów od ujścia
Łaby i oddania ich siedlisk Obodrytom, wywołały takie oburze-
nie w Danii, że hamowana dotąd nieprzyjaźń do cesarstwa stała
się jawną. Król Gotfryd, nie zdoławszy drogą układów z Ka-
rolem W. załatwić sprawę Saksów, zryzykował się mieczem zgru-
chotać przynajmniej panowanie Obodrytów przy ujściu Laby. Nie
trudno mu było znaleźć sprzymierzeńców w Weletach, nie dla
tego, aby byli przyjaciółmi Danów, lecz w skutek odwiecznej
nienawiści do Obodrytów. Udało się także Gotfrydowi do związ-
ku wciągnąć obodryckie ludy Smolanów i Linianów, którym nie
podobało się zostawać pod zwierzchnictwem Drążki, przez Ka-
■''*) Capitulare. a, 807. Si partibus Beheim fuerit necesse solatium ferre, duo
tertium praeparent. Si vero circa Sorabis patria defendenda necessitas fuerit, tunc
omues (dc SaxonibusJ generaliter veniant. Erben. Reg. lioh. 7.
- 38 -
rola W. wywyższonego nad innych zwierzchników związku obo-
dryckiego.
Po dokonaniu zmowy, Gotfryd z flota swa popłynął do
brzegów obodryckich r. 808. Welety, ruszywszy na jego spot-
kanie, połączyli się z Danami i wspólnie z nimi kilka grodów
nieprzyjacielskich opanowali, (rotfryd zdobył ważny port, przez
Danów zwany Rerik, który po slowiańsku prawdopodobnie zwać
sie musiał Rarog.^) Port ten leżał, jak się zdaje, niedaleko te-
raźniejszego Wismaru. Zagrożony nie tylko zewnątrz, ale i do-
mowymi wrogami, Drażko w początku wojny znikł, zapewno do
Franków zemknął, a brat jego Godolub ujęty w niewolę, powie-
szony został. Wśród takich nieszczęśliwych okoliczności Obo-
dryci nie upadli na duchu: walczyli zapamiętale, przyczyniwszy
wrogom ogromne w wojownikach straty. Brat Gotfryda Rein-
gold, przy wzięciu jakiegoś grodu, poległ z wielu towarzyszami.
Godfryd zdobył i do płacenia daniny zmusił dwie trzecie kraju,
ale ciężkie straty pozbawiły go możności dalszago prowadzenia
wojny. Tymczasem Karol W. nie spieszył z odsieczą Obodry-
tom. Posłał on wprawdzie wojsko złożone z Franków i Saksów
pod wodzą syna swego Karola, któremu poruczył siłą odeprzeć
Gotfryda, jeśliby zamierzał na Saksoniję napaść,-) ale o swych
wiernych sługach Obodrytach ani wspomniał. Przybywszy nad
Łabę, cesarzewicz kazał rzucić przez tę rzekę most, po którym
przeprowadziwszy wojska do kraju Linianów i Smolanów,-') znisz-
czył go zupełnie, ale poniósłszy ogromne straty, spiesznie napo-
wrót uchodzić musiał.*) Gotfryd po ogromnych wysileniach, nie
') Wyżej w tomie II, |^ 15, wskazałem, że Obodryci zwali sie także Raro-
gami. Gród zdobyty przez Godfryda, według Eginliarda „lingua Danoruiii Reric
dicebatur," i jeśli ta nazwa nie jest omyłkową, w takim razie nie inaczej jak Ra-
róg wytłómaczyć ja wypada.
-) Eginh. annal. a. 808,
^) U Eginharda Linones et Smeldingos, sa to Linianie przez niektórych
Glinianami zwani, drudzy Smolanie. O ich posadach wyżej w tomie II, § 15, s. 37,
*) Carolus, filius imperatoris Caroli, perrexit cum exercitu Francorum in Vi-
nidos, ultra flumen Albia, sed tamen eo temperę non prosperatus est transitus eius,
scd et plurimi Francorum occisi sunt. Annal. Laurisheim. a, 808. M. G. I, 121.
— 39 —
mogąc pokonać Obodrytów, także był zmuszony opuścić ich zie-
mie. Przed odejściem zburzył on port liandlowy Rerik, nie zwa-
żając na korzyść, jaka miał skarb duński z docliodów od handlu
z tym portem, a zachwyciwszy wszystkich zostających tam kup-
ców, wsadził ich na okręty i odpłynął do Szleztorp. Prawdopo-
dobnie, że uwięzieni z Reriku kupcy osiedleni zostali w Szleztorp,
dla rozwinięcia handlu w tej miejscowości na niekorzyść Sło-
wian. Dla zabezpieczenia się ze strony Nordalbingii kazał Got-
fryd okopami okrążyć granicę swego państwa ze strony Sakso-
nii w taki sposób, ażeby od morza Wschodniego, Ostarsalt, aż
do Zachodniego, północny brzeg r. Ejder był oprowadzony wa-
łem z jedną tylko bramą. 'j Około tego czasu dawna wieś Szlej-
ska (Szleztorp) zamieniła się w miasto Szlez-wik.
W ciągu tych wypadków czynność Karola W. ograniczyła
się tem, że kazał nad Łabą zbudować jeszcze dwie warownie
dla powstrzymania napadów Słowian. Gotfryd jednak zmiarko-
wawszy, że jego wdzierstwa nie podobały się cesarzowi, starał
się usprawiedliwić swe postępowanie, całą winę na Obodrytów
zwalając, a dla załatwienia sprawy, prosił, aby cesarz zgodził się
na zjazd delegacyi obojga stron nad granicą duńską. Jakoż za
zgodą Karola W. rozpoczęły się układy w Badenflut, które
wreszcie do niczego nie doprowadziły. Tymczasem Drażko wró-
ciwszy do kraju i myśląc więcej o odwecie Weletom, niż o nie-
podległości ojczyzny, oddał Gotfrydowi syna swego jako zakład-
nika, byleby zabezpieczyć sobie pokój ze strony Danii, dla zwró-
cenia sił swych przeciw Weletom. Wezwał on na pomoc Saksów
i wspólnie z nimi plądrował po ziemi Weletów, a powróciwszy
do domu ze znacznymi łupami, wezwał jeszcze większe posiłki
Saksów, z którymi obiegł warowną stolicę Smolanów, zdobył ją
i z ziemią zrównał.**) Gród ten współcześni Niemcy zwali Conno-
^) Eginh, an. 808,
<*) Eginhard nie podaje nazwiska lego grodu. Annal. a. 809. W Chronić.
Moissiacen. pod r. 809 zapisano: „Saxones yenerunt ultra Albiam et fregerunt unam
civitatcm que appellatur Semeldinc -connoburg." Eckhard sądził (De rebus
— 40 —
burg, a teraźniejsi uczeni /najdujii w nazwie wsi Konow blisko
miasta Domitz, w południowej części ^leklenburgii. Prawdopo-
dobnie słowiańska nazwę Koniew Niemcy przekręcili w Con-
noburg.
Zw} cięztwo nad Smolanami przywróciło zwierzchnictwo
Drążki nad ludami do związku obodryckiego należącymi, ale
Opatrzność niedługo pozwoliła mu cieszyć się z upokorzenia wro-
gów: podesłani przez Gotfryda zabójcy zdradą pozbawili go ży-
cia r. 809,") wybawiwszy tym sposobem od znoszenia większych
nad wszystko goryczy, jakie mu gotowała niewdzięczność Ka-
rola W.
2. Założenie przez Karola W. Hamburga i Ezesfeidu r. 810. Umoco-
wanie granicy Nordalbingii i przyłączenie jej do cesarstwa.
Poniżenie Obodrytów przez Gotfryda i obawa dalszych
wdzierstw jego, podniecały Karola W. do umocowania stanowi-
ska na północnym brzegu Łaby. Z jego rozkazu założoną zo-
stała nad Łabą twierdza, nazwiska której nie podali kronikarze,
ale z okoliczności i późniejszych źródeł przekonywamy się, że tą
warownią był Hamburg. Około r. 810 Karol W, wezwał bi-
skupa z Triru do założenia biskupstwa za Łabą w celu nawró-
cenia Duńczyków i Słowian,*') lecz wśród wrzawy wojennej do-
konać się to nie dało i dopiero później stolicą biskupstwa stał
się Hamburg. Xa ten raz nagliła potrzeba organizacyi wojen-
nych stanowisk. W tym celu zebrane w Gallii i Germanii woj-
sko, opatrzone we wszelkie rynsztunki i zasoby niezbędne dla
nowej osady, z Flandrii na okrętach przeprawiło się do ujścia
Łaby. Naczelnik wyprawy graf Ekbert, stosownie do wskaza-
nego mu planu, / grafami saskimi w Marcu r. 810 przystąpił do
Fr. II, 53), że wypada czytać Camoburj^, dawne nazwisko Hamburga. Lecz grodu
rzeczonego wypada szukać dalej na wschód w Mcklcnburgii, gdzie Gross- Schmólen
i Klein -Schmólen dotąd Smolne przypominają.
') Eginhard. Annal. a. 809.
'>) Widać to z dyplomata Ludwika Pobożnego 15 Maja 834 r., danego ko-
ściołowi Hamburgskiemu. Hasselbach, Codex Poraeraniae. dyplomat N. 2.
— 41 —
założenia nad r. Styr (Stiiria, Stor) wpadającej do Laby przy
samem jej ujściu, twierdzy Esesfeld,'') teraz Itzehoe. Ta franko-
saska osada wzmacniała się ludnością Saksów, którzy po zgnie-
ceniu ich niepodległości, prędko pogodzili się z Frankami. Wę-
zły pokrewieństwa przemówiły do uczucia głębiej, niż dawne
stosunki polityczne. Bratali się więc miejscowi Saksy z przyby-
szami Frankami, wzrastali w siły pod opieka wojennej organi-
zacyi cesarstwa i śmielej, niż dawniej, mogli występywać prze-
ciw Słowianom. Takim sposobem Saksy, pozbawieni ujścia Laby
w r. 804, stali się zupełnymi panami tej miejscowości w r. 810,
z ta tylko różnicą, że zamiast dawnego rozdrobienia w plemien-
nym bycie, teraz pod rządem grafów naznaczanycłi z woli cesar-
skiej, z organizacyą wojskową, pod opieką twierdz i siły całego
cesarstwa, stali się groźną potęgą dla Słowian, marniejącycli
w domowycłi sporacłi i rozdrobieniu.
Osadzenie garnizonów cesarskicli w Nordalbingii nie podo-
bało się Gotfrydowi, czyliającemu na zdobycie tej krainy. Prze-
cłiwalał się on, że w otwartem polu potrafi dać bój Karolowi W.,
a tymczasem przygotowywał wyprawę morską skrycie, tak że
o przybyciu do brzegów Fryzyi dwóchset statków Normanów,
Karol W. dowiedział się wtedy dopiero, gdy nieprzyjaciel, po-
konawszy Fryzów, kraj icli pustoszył i daninę wybierał. Zamie-
rzając odwet Gotfrydowi, Karol W. ściągnął silne wojsko przy
Werden, niedaleko ujścia r. Aller do Wezery. Tam do niego
przybyli posłowie obodryccy z prośbą o potwierdzenie nowego
księcia, zamiast Drążki, Słowomira,^") wyniesionego na tę god-
ność pomimo Czedraga syna Drążki. Cesarz potwierdził wy-
bór księcia'^) r. 810, ale z wyprawą nie spieszył, albowiem
®) Eginhard. Annal. 8io.
'*>) Widać to z roczników Eginharda, który pod r. 817 zapisał: regiam po-
testatem, quam Sclaomir eatenus post mortem Thiasconis solus super Abodritos te-
nebat. Eginhard. Annal. a. 817.
^•) Carolus imperator cum exercitu Francorum perrexit in Saxonia, et ibi
placitum habuit in Fereda, et ibi Venedi venerunt, et dedit illis regem. Annal,
St. Amandi. a. 810.
— 42 —
układy z cesarstwem Wschodniem i kalifatem arabskim w Hi-
szpanii uwagę jego w inne strony zwracały. Sprzymierzeńcy je-
dnak Gotfryda Welety, nie tracąc czasu, zdobyli nad Labą wa-
rownie llochbuki,^-) która miała załogę saską pod wodzą cesar-
skiego porucznika Odona. Zdawało się, że Karol W. nie prze-
puści tej swawoli Weletów i wojna rozpali się na prawdę, lecz
nieprzewidziana śmierć Gotfryda, zabitego przez własnego żołnie-
rza, zmieniła stan rzeczy. Następca jego Hemming, porozumiawszy
się z Karolem W., wyjednał zjazd delegowanych, po 12 mężów
z obojga stron, nad r. Egdorą, gdzie ułożono warunki pokoju,
przyjętego przez cesarzaJ^^) Warunki tego pokoju do nas nie
doszły, ale niezawodnie musiano traktować szeroko o Słowia-
nach, ziemie których były głównym powodem do nieporozumień
między Frankami i Duńczykami. Z późniejszych tylko wypad-
ków dostrzegamy, że Nordalbingija została przy cesarstwie i że
Słowianie pomagający Duńczykom nic nie wskórali, równie jak
i Obodryci, o których Karol W. nie troszczył się zupełnie. Przy-
mierze z Duńczykami rozwiązało mu ręce i dozwoliło całą swą
siłę zwrócić przeciw tym Słowianom, którzy się przed nim upo-
korzyć nie chcieli.
3. Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twier-
dzy Hochbuki nad Łabą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu
Łaby w r. 811. Założenie Starej Marki.
Na wiosnę r. 811, gdy już drogi oschły, wojsko Karola W.
poszło nad Dunaj dla załatwienia zajść między Słowianami i Awa-
rami, którzy będąc już ochrzceni znajdywali u Franków opiekę
przeciw wzmagającym się Słowianom. Inne wojsko, zdążywszy
nad Łabę, odbudowało Hochbuki w roku przeszłym przez We-
letów zniszczone, a także zajęło się spustoszeniem krajów Linia-
'-) Hobek blisko Gartowa, wedhifj innych Kobcrg nad r. Biele, wpadającą
do Laby z północy niżej Hamburga.
'") Eginhard. Annal, a. 810.
— 43 —
nów^*) i Byteńców ^^) za ich wspólne działanie z Weletami, któ-
rych na nowo zobowiązano do uległości cesarstwu. W roku na-
stępnym 812 powtórzono przeciw nim wyprawę i wzięto za-
kładników. ^'^)
Tu się kończą, dzieje niepodległości Słowian lewego brzegu
Solawy i Łaby. Przypomnijmy sobie, jak Saksy w zmowie z Fran-
kami podbili Durzyńców w r. 531 i wtedy posady swe rozsze-
rzyli z północy aż do r. Unstruty i na wschód nad rzekami Oker
i A ller, ale do rzeki Łaby dosięgnąć nie zdołali Z lewej strony
tej rzeki bytowali swobodnie Drewanie, Chełmianie, Łączanie
i Brdanie, aż do Karola W. Pierwsze uderzenie na nich, gdy
Karol W. obozował przy ujściu rzeki Ory do Łaby r, 780, nie
wywracało jeszcze ich niepodległości. W następne lata, w miarę
podboju Saksów, znikała niepodległość załabskich Słowian, ale
ostateczny cios zadany im został w r. 811. Odtąd ludy te już
nie powstały i dla Słowiańszczyzny przepadły na zawsze.
Wypadki r. 808 i 809 przekonały Karola W., że Słowianie
należący do związku Weletów, mianowicie Smolanie, Linianie, By-
teńcy gotowi byli w każdej porze walczyć o niepodległość. Przyłą-
czając więc do cesarstwa ziemie aż do Łaby, cesarz dla ich utrzy-
mania w spokoju i dla powstrzymania napadów z przeciwnego
brzegu tej rzeki, kazał zbudować warownię Hochbuki nad Łabą.
przeciw grodu Łączyna (Łenzen) w ziemi Smolanów. Gród ten,
jak wspomnieliśmy wyżej, zniszczony przez Weletów w r. 810
i odbudowany w r. 811, stał się najpółnocniejszym punktem po-
granicza wojennego, osadzonego przez Saksów, wiadomego pod
") Eginhard. Annal. a. 8ii, nie mówi za co burzono osady Linianów, ale
wiemy, że sprzymierzywszy się z Weletami, działali przeciw Obodrytom, do związku
których należeli. Annal. Fuld. a. 81 1. M. G. I, 355.
15) Missit Carolus imperator exercitum Francorum et Saxonorum ultra Albiani
ad illos SclaYos, qui nominantur Linai et Bethenzer, et vastaverunt regiones illas et
aedificaverunt castcllum in loco qui dicitur Abochi (Hochbuki). Chroń. Moissiacen.
a. 811. — O Byteńcach patrz wyżej tom II w dziale Etnograficznym § 15, I.
1") Vilti dextras dederunt et obsides obtulerunt et promiserunt se dare par-
tibus imperatons. Chroń. Moissiacen. an. 812. Eginhard. Annal. a. 812.
— 44 —
na/wą Starój "Marki (AIt-Mark\ / której wyłoniło sie później za-
borcze państwo Brandenburgskie.
Stara Marka, jak ja na dawnych krajobrazach widzimy,'')
ro/legla sie na ziemiach Słowiańskich, które uniknąwszy podboju
Franków i Saksów r. 531, straciły niepodległość dopiero za Ka-
rola W. Patrząc więc na położenie Starej Marki, zyskujemy wy-
obrażenie w jakiem położeniu zostawały granice załabskich Sło-
wian do r. 810. Od południa marka ta przytykała do księstwa
Magdeburskiego, powstałego z zaboru ziem słowiańskich r. 806.
Stara IMarka, w połączeniu z księstwem Magdeburskiem, otrzy-
mawszy kolonizacye niemiecka i opierając się z północy na wa-
rownię Hochbuki, a z południa na Magdeburg i grafstwo Mans-
feldskie, zdaje się jeszcze w r. 531 zdobyte przez Saksów, służyły
nie tylko do powstrzymywania napadów Słowian z prawego
brzegu Łaby na ziemie cesarskie, lecz i zupełnie odcinały Durzyń-
GÓw i Serbów od ich pobratymców Drewianów, Chełmianów, Ła-
czanów i Brdanów. Cztery ostatnie ludy, straciwszy niepodległość
r. 811, weszły do składu księstwa Luneburgskiego i etnograficznie
przetrwały aż do XVni wieku, gdy tymczasem sąsiedzi i pobra-
tymcy ich przy ujściu Ory i nad Labą aż do ujścia Solawy, pod-
padłszy pod zarząd wojskowy Marki, ustanowionej w r. 807, przy-
gnieceni osadami napływających Saksów, wcześnie zniknęli etno-
graficznie, tylko liczne w tej stronie nazwy słowiańskie poświad-
czają dotąd ich pobyt.'**)
*') Według dawnych krajobrazów, Stara Marka z zachodu oddzielała sie r.
Ora od dawnych posiadłości Saskich, a ze wschodu r. Łabą od Słowian niepodle-
głych. Z północy sucha granica szła od wierzchowin r. Ory, aż do Laby, tak że
Wustrów (Ostrów) leżał po za północna granicą marki, w ziemi Drewianów. Z po-
łudnia sucha granica, od powrotu ku wschodowi r. Ory, zwracała jeszcze bardziej ku
wschodowi dobiegając Łaby przy ujściu r. Alaaid. Kraj po nad dolną Ora wszedł
do księstwa Magdeburgskiego prawdopodobnie r. 806, w czasie założenia warowni
w Magdeburgu i Czartowie, bo gdy w r. 780 Karol W. obozował przy ujściu Ory,
kraj ten należał jeszcze do Słowian.
""j W Starej Marce na zachód od ?.aby dotąd zachowała sie masa nazw
miejscowych słowiańskich, wymownie świadczących, że kraj ten calkić-m l)ył przez
Słowian zasiedlony.
45 ~
§ 33.
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają
cesarstwu złiołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzań-
skiej.
I. Zwierzchnictwo Ludwika Pobożnego nad Słowianami dolnej Łaby
i Serbami.
Ludwik, Pobożnym zwany (814—843), nie posiadając ani ener-
gii, ani organizacyjnych zdolności ojca swego Karola W., nie
zdołał w uległości utrzymać różne w państwie jego burzliwe ży-
wioły. W samym początku panowania nabawiły go kłopotu
napady Normanów na pobrzeża Niemiec i Franc)ń, oraz sprawy
duńskie, wynikłe ze sporu dwócli gałęzi królewskiego domu
o tron po zmarłym (r. 813) Hemmingu, przyjacielu Franków.
Synowie dawniejszego króla Gotfryda Oław i Eryk, wypędzili
z kraju braci Hemminga, z który cVi starszy łlarald umknął do
Obodrytów, a potem do cesarza.^) Z rozkazu Ludwika Saksy
i Obodryci przeszedłszy pograniczną rzekę Egdorę, wstąpili do
Sinlandyi, południowej części Jutlandyi i dotarli do pobrzeży bal-
tyckicli. Flota duńska z 200 okrętów stała niedaleko przy ja-
kiejś wyspie (Aland?) i panowała na morzu. Lądowe wojsko
Słowian i Niemców, nie mogąc nic przedsięwziąć, pustoszyło
tylko okolicę i bez skutku z Haraldem powróciło do domu. Lud-
wik przyjmował w Paderborn Haralda i posłów słowiańskich,
ale będąc zajęty ważnłejszemi sprawami w Italii, dalszego popie-
rania sprawy Haralda, na ten raz, zaniechał.-)
W następnym r. 816 Saksy i Franki posłani zostali przeciw
Serbom, którzy posłuszeństwa cesarzowi odmówili. Wyprawa
trwała krótko i, według dziejopisa cesarskiego, bez szczególnych
wypadków skończyła się powściągnieniem niepokornych.'') Zdaje
') Eginhard. Annal. a. 815.
-J Eginhard. Annal. a. 815.
3) Eginhard. Annal. a. 8 i 6.
- 46 —
sie jednak, /.p do c;kończenia, rac;^ej przerwania zajścia z Serba-
mi, posjużyły wypadki gotujące sie u Obodrytów.
2. Książęta Obodrytów Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie
się Ludwika Pobożnego w ich spory.
Iskra wojny domowej u Obodrytów trwała oddawna między
stronnikami Sławomira i synem Drążka, Czedragiem, pozbawio-
nym władzy po ojcu na korzyść Sławomira. Dopóki silna pra-
wica Is^arola W. trzymała ster państwa, domowym waśniom nie
było miejsca, ale po jego śmierci, pretendenci do tronu duńskie-
go, synowie Gotfr3^da, podburzali Obodrytów przeciw Ludwikowi.
Ten przyjmował posłów^ obodryckicli w Compiegne i tam, jak sie
zdaje, postanowił, aby Sławomir władzę podzielił z Czedragiem.
Wyrok cesarski wywołał otwarte wystąpienie stronnictw. Sła-
womir zaklinał się, że nie przekroczy wńęcej Łaby i nigdy nie
zjawi się na dworze cesarskim, a uważając siebie za uwolnionego
od dawnycłi liołdowniczycli stosunków, począł otwarcie działać
przeciw cesarstwu. Obodryci niegdyś najwierniejsi słudzy cesar-
stwa i zacięci nieprzyjaciele Duńczyków, teraz łączą się z nimi
przeciw cesarstwu i wspólnie wyprawę przygotowują. I gdy siły
Obodrytów^ rzuciły się na główną warownię Franko - Saksów —
Ezesfeld, synowie Gotryda jednocześnie z flotą zawinąwszy do
ujścia Łaby, spustoszyli osady saskie nad r. Styr, ale Glumi,
graf marki Północnej, spiesząc z wojskiem na pomoc oblężonym,
przybył w tym samym czasie, kiedy Obodryci okrążyli mury
zamku. Cesarscy stawili mocny opór, wskutek którego Obodryci
zmuszeni byli od oblężenia Kzesfeldu. odstąpić r. 817*). Powsta-
nie w Italii króla Berenharda, różne zamieszki, a potem sąd nad
Berenhardem, przeszkadzały Ludwikowi przedsięwziąć kroki prze-
ciw Sławomirowi, który wtedy sam jeden w kraju władał. Do-
piero w rok z górą później (r. 819) wojsko z Franków i Saksów
ruszyło nad Łabę, pod wodzą przełożonycłi nad marką saską, dla
ukarania przeniewierstwa Sławomira. B\ła to więcej pogoń za
*^ Eginhard. Annal. a.
— 47 —
opuszczonym od swoich Sławomirem, niź wojna. Schwytany i do
Akwisgranu odprowadzony, Sławomir stanął przed sądem, na
którym rodacy jego, przybywszy na rozkaz Niemców, zarzucali
mu różne winy. Z uczynionych zarzutów Sławomir, według wy-
rażenia się dziejopisarza ,.nie był w stanie usprawiedliwić sie ro-
zumnemi dowodami." Sąd skazał Sławomira na wygnanie,
a władztwo nad Obodrytami oddano Czedragowi, którego współ-
cześni królem zwali,'') Mógł cesarz spodziewać się, że Czedrag
będzie mu wiernym tak, jak niegdyś ojciec jego Drażko wiernym
był Karolowi W. Czedrag także mógł życzyć sobie najlepszych
stosunków z cesarzem, ale zmieniły się czasy: otoczenie jego nie-
pozwalało na to.
Dopóki Saksy używając niepodległości, toczyli pograniczne
boje z Obodrytami, dopóty ci ostatni szukali przymierza z Fran-
kami przeciw Saksom i ich przyjaciołom Duńczykom, ale po wcie-
leniu Saksów do cesarstwa, Obodryci nie mogli zostawać dalej
przyjaciółmi Franków, bo w takim razie musieliby żyć w zgodzie
ż Saksami, którzy korzystając z sympatyi ku nim Franków, sta-
wali się groźniejszymi niż dawniej wrogami Słowian. Zrozumia-
wszy to Obodryci, zwrócili uwagę na Daniję, jako na natural-
nego ich sprzymierzeńca przeciw zamachom cesarstwa. Czedrag
musiał uledz wpływowi okoliczności i na wzór Sławomira wejść
w porozumienie z synami Gotfryda. Z tego powodu cesarz pozwolił
Sławomirowi powrócić do kraju, lecz w podróży Sławomir, przyją-
wszy chrzest, umarł r. 821.'') Czedrag pozbył się niebezpiecznego
rywala, a lud obodrycki nowego zniszczenia i wojny domowej.
Cesarz Ludwik, będąc zajęty ciężką wojną z Ludewitem
Chorwackim, która się już trzy lata toczyła (819 — 822), nie mógł
zwrócić całej swej siły przeciw Czedragowi; rozkazał jednak Sak-
som zbudować zamek nad r. Delbądą (w Lauenburgu) i wypędzi-
wszy z tej miejscowości Słowian, załogą swoją osadzić, dla wstrzy-
mania napadu nieprzyjaciół. Wszakże to nie przeszko Iziło po-
•^) Eginhard. Annal. a. 8iq.
*) Eginhard. Annal. a. 821.
^ 4^^ -
słom oboflryckim zjawić się jirzed cesarzem we Frankfurcie, dokąd
tak/e przybyli posłowie: Serbów, Weletów, Czechów, Morawów
i od południowych Obodrytów.") Był to zjazd posłów wszystkich
pogranicznych z cesarstwem ludów słowiańskich, z których ka-
żdy miał swe szczególne sprawy do załatwienia.
Nie doszły do nas wiadomości czego mianowicie dobijali sie
u cesarza posłowie słowiańscy, ale zważając na wypadki przed-
stawiamy sobie następne. Obodryci i Welety (Lutyki) szukali
rozstrzygnienia, każdy na swą korzyść dawnych sporów, dając
tym sposobem cesarzowi powód mieszać się do ich spraw domo-
wych, waśnić ich między sobą jeszcze więcćj, aby potem łatwiej
jednych i drugich do uległości zmusić. vSerbowie nadłabscy mieli
pograniczne zajścia z markgrafami i zapewno zażalenie z powodu
niedawnego (r. 820) napadu Franków, przeciw którym walczył
Ludewit, jak niektórzy mniemają, król dolnołużycki.^) Obodryci
Wschodni, sąsiedzi vSerbów, z nad r. Timoku mogli mieć sprawę
z cesarstwem z powodu Ludewita chorwackiego, który po niefor-
tunn3^m trzyletnim boju z Frankami, znalazł u Serbów przytułek.
Czesi z Morawianami składali cesarzowi podarki, a chociaż cel ich
poselstw niewiadomy, nieomylimy się jednak dopuszczając niezado-
wolenie ich z pogranicznych grafów, a może już i z biskupów
bawarskich, wcześnie bardzo zamyślających wybieranie dziesię-
ciny z Czech i Morawy.
Ludwik Pobożny, jak utrzymują dziejopisarze, nie lubiący
wojny, a w rzeczywistości będąc w trudnych okolicznościach dla
utrzymania tego, co mu się dostało po ojcu, nie mógł przedsię-
brać, dalszych zaborów. Naturalnym więc celem jego polityki
') u Eginharda pod r. 822 nazwani: „Praedenecenti". — Abodriti, qui wilgo
Praedenecenti vocatur et contermini Eulgaris Daciam Danubio adjacentem incolunt
(Eginh. an. 8;4). U geografa Bawarskiego nazwani Osterabtrezi =r Wschodni Obo-
dryci, przedzieleni od niższej Morawy Timoczanami z nad r. Timok. Lelewel. Na-
rody VIII, 20.
^) Exercitum suum misit (I.udovicus imp.) adversvis orientales Sclavos, quo-
rum diix nominabatur Liduit, quem in fuga verterunt et terram illam vastaverunt.
Tlieganius sub an. 820 apiid Pertz. M. (i. II 5q6. O Ludę wicie w Cz. Ma. Serb.
1849—50. s. 34.
— 49 —
było stanąć jako sędzia i rozjemca sporów nietylko cesarstwa
z pogranicznymi ludami, ale nawet i wewnętrznych pomiędzy osta-
tnimi rozterek. Świetność majestatu cesarskiego wsławionego po-
wodzeniem oręża i wspieranego powagą kościoła, jakże wysoko
panowała nad umysłami masy ludów słowiańskich, bytujących
według dawnego obyczaju w prostocie pogaństwa, a co więcej
powaśnionych między sobą i wyrzekających się zlania w większe
ciała społeczne, z obawy stracenia swobody plemiennej. Blask
tronu cesarskiego pociągał Słowian na zjazdy w nadziei uzyskania
czegoś, — w rzeczywistości odchodzili zaplątanymi w sidła poli-
tyki. Nad Łabą trwał spokój, wojna na lat kilka ustala. Słowia-
nie odpoczywali, a Franki zajęci powstaniem Chorwatów pod
wodzą Ludewita (819—822) i wobec gotującego się jeszcze sil-
niejszego powstania nad Drawą i Sawą,*') zniewoleni byli zosta-
wać w zgodzie z nadłabskimi Słowianami.
3. Książęta Weletów Miłogost i Czeledrag, tudzież Czedrag obodrycki
i Tungło serbski na dworze cesarskim załatwiają sprawy domowe.
Demoralizacya książąt.
Spokojni ze strony cesarstwa, Słowianie zyskali czas do urzą-
dzenia się w domu, ale ich przedewszystkiem zajmywały zamieszki
wewnętrzne. W pierwszej ćwierci IX w. u Weletów panował Luba
razem z braćmi, ale że był starszym, przy nim według obyczaju,
ze stawała i władza najwyższa. W zaszłej między Obodryta-
mi a Weletami wojnie Luba poległ, zostawiwszy dwóch synów:
Miłogosta i Czeledraga. Welety wybrali na „króla" starszego
brata INIilogosta, ale przekonawszy się, że on nie był godzien
tego dostojeństwa, stosownie do obyczaju, wypędzili go z kraju
a młodszego brata ogłosili królem. W Maju r. 823 bracia Mi-
łogost i Czeledrag, zjawiwszy się we Frankfurcie, przedstawili
sprawę swą na rozstrzygnienie Ludwikowi. Nie zaniedbał on
0) o siedmioletniej walce Chorwatów z Frankami (825—830) za panowania
księcia Poriny, w skutek której Chorwaci wybili się na wolność i zupełną nie-
podległość zyskali, niżej § 34.
Tom Ul. 4
— 50 —
skorzystać z tak doskonalej okoliczności, dla utwierdzenia swego
wpływu nad Słowianami i dla tego rozkazał dowiedzieć sie:
któremu mianowicie z braci lud daje pierwszeństwo, a otrzyma-
wszy zapewnienie, że lud stoi po stronie Czeledraga, mianował
go księciem, ale i !Miłogosta skrzywdzić nie chciał. Obdarzył
więc cesarz obu braci i od obydwóch otrzymał przysięgę wier-
ności.^") Na tymże sejmie oskarżonym został książę Obodrytów
Czedrag, zapewno przez pogranicznych grafów saskich, jakoby
przeniewierzywszy się Frankom, uciekał się do różnych wykrętów
długi czas, aby się nie zjawić na dworze cesarskim. Ludwik po-
słał komisarzy do Czedraga, który odprawiając ich napowrót, po-
słał z nimi kilku dostojniejszych mężów dla zapewnienia cesarza,
że jeszcze przed nastąpieniem zimy on osobiście przed cesarzem
stanie. Spełniając przyrzeczenie, Czedrag jeszcze w tymże roku,
w towarzystwie obodryckich dostojników, przybył do Compiegne
i w sposób zadowalniający wytlómaczył powody, które mu prze-
szkadzały być u cesarza „a chociaż w niektórych razach zdawał
się być winnym, ze względu jednak na zasługi przodków wszy-
stko mu przebaczono, pozwolono wrócić do swego państwa, przy-
czem i obdarzono go jeszcze" r. 823.")
W Październiku r. 826 na sejm w Ingelheimie zjawili się: Cze-
drag książę Obodrytów i Tungło zwierzchnik czy książę Serbów
oskarżeni o zdradę. Cesarz wziąwszy w zakładniki synów Tungła
pozwolił mu wrócić do domu, a Czedraga zatrzymał, wyprawiw
szy tymczasem posłów do kraju Obodrytów dla zbadania opinii
narodowej. Po powrocie posłów, doniesiono cesarzowi, że chociaż
między Obodrytami niema jednomyślności, ale możni zgadzają się
przyjąć księcia swego. Wtedy Ludwik rozkazał wziąć od Obodry-
tów zakładników, a Czedragowi powrócić władzę.^-)
Dopuszczamy, że obawa o utratę władzy, a może i niepod-
ległości kraju, zmuszały książąt słowiańskich korzyć się przed
1") Eginhard. Annales. 823.
11) Eginhard. Annal. a. 823,
12) Eginhard. Annal. a. 826.
— 51 —
cesarzem, przesiadywać na jego dworze, dobijać sie zaufania,
ale jakże wytłómaczyć możnowładców obodryckich, którzy
udali sie do cesarza ze skargą na księcia Czedraga? Cóż pobu-
dzało serbskich dostojników, niezadowolnionych ze swego księcia
Tungła, podobnie postąpić? Widocznie demoralizacyja, pod wpły-
wem cudzoziemskim, wkradła się głęboko w społeczność ówczes-
nycłi Słowian nad Łabą i podzieliła ją na stronnictwa. Stron-
nictwa te musiały być dość silne, jeśli książęta nie mogąc podo-
łać im, spieszą dla usprawiedliwienia się przed cesarzem. O ileż
w pojęciu Słowian cesarz stał wyżej od ich własnych książąt?
§ 34.
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
I. Niepowodzenie Franków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika
Pobożnego do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodryta-
mi i Weletami.
Podczas gdy Ludwik Pobożny na dworze swym w Com-
piegne, Ingolsztadzie i Frankfurcie przyjmywał książąt i posłów
słowiańskich, rozsądzał ich sprawy, karcił i nagradzał, nad Dra-
wą i Sawa kipiała straszna, barbarzyńska wojna Franków z Chor-
watami. W ciągu siedmiu lat (825 — 830 r.) Chorwaci morze
kwA własnej przelawsz}'', stargali wszelkie usiłowania Franków
i zmusili cesarza do uznania ich niepodległości. Wiedział cesarz
jak liczne jego wojska, z Francyi różnemi drogami doszedłszy
nad Drawę, już więcej nie wracały, wiedział jak wódz jego Ko-
cilin (Gosselin?) nie szczędził płci, wieku i mienia,^) a jednak
wszystko napróżno. Kocilin uciekł,-) wojska jego wyginęły,
przewódzca Chorwatów Porina tryumfował, przyjął chrzest, zy-
skawszy przez to silnego zastępcę w papieżu. Niedziw więc, że
^) Constan Porphi. de Administ. Imp. cap. 30. „Tanta in eos crudelitate
utebantur Franci, ut lactentcs adhuc eorum pueros occidentes canibus objicerent.
^) Kocilin nie był zabity, jak utrzymuje Purpurorodny, gdyż później jeszcze
w r. 834 zjawił sie. Szafarzyli. Star. Słów. § 33 str. 302.
4*
- 52 —
pobożny cesarz okazywał się powolnym względem Słowiańszczyzny
nadlabskiej, przysłuchiwał się opinii ludowej i przyjmywał stronę
tego księcia, za którego stał lud. Cesarz starał się nieobrażać
uczuć narodowycłi, a jego margrafy wstrzymali swe zapędy do
zaboru ziem slowiańskicłi. Trwał więc pokój stały z Czecliami,
Serbami i Pomorzanami. Wszakże wypadki u Słowian cłiorwa-
ckich niezostały bez wpływu i na Słowiany nad Łaba. Książęta
Obodrytów niegdyś tak posłuszni Karolowi W., teraz unikają
odwiedzin cesarskiego dworu, porozumiewają się z Duńczykami.
Welety wyłamali się zupełnie od wszelkicli obowiązków wzglę-
dem cesarstwa, tak że spółcześni pisarze nie znajdywali nic go-
dnego zapisać o nicli. Czecłiowie i Morawjanie cieszyli się zupełną
niepodległością, a Serby i Łużyczanie, nie cłicąc wiedzieć nawet
o jakiej bądź zależności od cesarstwa, przyjaźń dlań księcia swego
Tungla za zdradę poczytali. Sławiańszczyzna ożywiła się myślą
swobody narodowej i wyłamawszy się powoli z pod jarzma wło-
żonego na nią przez Karola W., gotowała się porwać ostatnie
stosunki przyjaźni z cesarstwem.
2. Założenie biskupstwa Hamburgskiego r. 834. Anskar apostoł Północy.
Wśród niepowodzeń oręża cesarz Ludwik oddawał się spra-
wom pobożnym, zamierzając winnicę Chrystusa zasadzić na da-
lekiej północy, co posłużyło by razem i do powiększenia maje-
statu cesarskiego, przez podciągnienie pod jego władzę ochrzco-
nych ludów. W roku 823, arcybiskup reimski Ebbo, z polece-
nia cesarza i upoważnienia stolicy apostolskiej, udawszy się do
Danii dla opowiadania ewangelii, wielu ludzi nawrócił.^) Cesarz
darował mu majętność Wełna, albo Welnau w Nordalbingii, te-
raz Miinsterdorf, niedaleko Esesfeldburga, gdzieby mógł mieć
przytułek i stanowisko dla stosunków z ludami Północy.^) W tymże
czasie udało się cesarzowi skłonić pretendenta duńskiego Ha-
^5) Eginhard. Annal. a 823.
*; Rimberti. Vita S. Anskarii 13. 14. Pertz M. G. II
— 53 —
ralda do przyjęcia chrześciaństwa, z towarzyszami swymi w Mo-
guncyi r. 826.^) Z powracającym do Danii Haraldem, cesarz posłał
mnicłia korbejskiego"*) Anskara dla apostołki na Północy. Szedł
Anskar do Szwecyi, znalazł tam prozelłtów i w nagrodę miano-
wany został arcybiskupem północnych krajów (r. 831). Wtedy
Ludwik zamierzając uskutecznić zamiary ojca, ustanowił arcybis-
kupstwo nad Łabą w Hamburgu (r. 834). Była to metropotia pół-
nocna do nawracania, według dokumentu r. 835, Danów, Szwedów,
Norwegów, Farejców, Grenlandów, Islandów, Finnów i Słowian')
Anskar został prymasem ludów północy i wschodu, zajął sie wy-
łącznie Skandynawami, a do Słowian niezaglądał nawet. Kupo-
wał on wreszcie chłopców słowiańskich, i na naukę oddawał ich
do klasztoru Turholt we Flandryi,^) podarowanego arcybiskupowi
hamburgskiemu dla zwiększenia jego dochodów. Z tego można
Wnioskować jak mało miał Anskar nadziei na powodzenie chrze-
ściaństwa wśród Pomorzanów i uzyskania od nich daniny na
utrzymanie arcybiskupstwa. Z czasem gdy klasztor Turholt od-
padł od biskupstwa hamburgskiego, opat tameczny uczniów swych
w poddanych obrócił.
3. Nienawiść do chrześciaństwa sprzymierza pogan północnych ze Sło-
wianami przeciw cesarstwu. Opamiętanie Słowian.
Założenie metropolii chrześciańskiej w Hamburgu trwogą
napełniło sąsiednie słowiańskie ludy o cześć swych bogów, ró-
wnie jak i Skandynawów o cześć Odina i Walhali. Zrozumieli
poganie, że chrześciaństwo przynoszone przez Niemców, zwia-
stuje nowy porządek rzeczy, niezgodny z ich wyobrażeniami
") Eginhard. Annal. a. 826.
*) Klasztor Corbie nad r. Somme, w pobliżu Amien, później przez Ludwika
Pobożnego przeniesiony, pod nazwa Nowo - Korbejskiego, do kraju Saksów, nad
r. Wezer.
') Hasselbach. Codex Pomeraniae, dyplomat pod Nr. 3. ma być zmyślonym
przez mnichów korbejskich, ale w każdym razie jest bardzo ważnym dokumentem
we względzie geografii Pomorza.
®) Rimberti. Vita S. Anskarii Pertz. M. G. II. Porów. Raumer. Regesta s. 21'.
Barihold (Jeseh. v. Riigen und Pommern. I s. 220; Wiger. Mekl. Annalen s. 14, 131.
— 54 —
i swobodą. Hamburg stanął solą w oku zarówno Słowianom,
jak i Skandynawom. Odtąd dawne boje między Słowianami
a Skandynawami ustają. Północni poganie bratają się przeciw
wspólnemu nieprzyjacielowi — chrześciaństwu, reprezentowanemu
w ich oczach przez Niemców. Odtąd Wikingi normańscy nie
lupieżą więcej słowiańskich grodów pomorskich,^) a całą swą
energię zwracają na pobrzeża krajów chrześciańskich, Obodryci
zerwali stosunki z Frankami i pierwszy raz wspólnie z Weletami
występy wali w latach 835 i 836 przeciw wojskom cesarskim,
wyprawionym dla zmuszenia ich do uległości.^*') Napad ten za-
drasnął króla duńskiego Erika, który zaraz począł się domagać,
aby Ludwik zrzekł się władzy nad Obodrytami i takową, razem
z krainą Fryzów, oddał Danom.'^) Ludwik odrzucił takowe do-
maganie się: wojna ze Słowianami ciągnęła się bez skutku, cho-
ciaż wodzowie cesarscy, wróciwszy do domu chwalili się z upoko-
rzenia Słowian (r. 838). Kłamstwem to jednak było, ponieważ
Słowianie jeszcze później, wspólnie z Duńczykami łupieżyli po-
granicza cesarstwa i oprócz Obodrytów z Weletami, do boju wy-
stępywali Chełmianie i Serbowie. Wysiane przez Ludwika
wojsko saskie przeciw Koledyczam w okolicy Lipska bytującym,
wpadło do tej krainy i stoczyło z Serbami pod grodem, przez
Niemców Kiesigesburg, albo Kozinesburg zwanym'-) zaciętą bi-
twę, w której zwierzchnik serbski Czemisław poległ, a gród jego.
9) Napad duńskich Wikingów na jakieś miasto słowiańskie (jak domyślają
sie niektórzy Wolin) i złupieżenie go około r. 836, 837, było czynem liulaszczej
drużyny, ale systematycznych napadów, jak dawniej, w IX, w. już nie było.
'^) Adalgarius et Egilo comes ad Abodritos et Wilzos a fide deficientes du-
dum direcli, reversi sunt, adductis securse obsidibus imperatori deinceps subditos
fore nunciantes. Prudentii Trecensis an. 838. M. G. I.
*') An. 838. „Missi Horich . . . . piralarum in nostros fmes dudum irruen-
tium maximos a se ob imperatoris fidelitatem captos atque interfici iussos retulerunt,
petentes insuper sibi dari Frisianos atque Abodritos. Cujus petitio, ąuanto impera-
tori indecens sive incongrua visa est, lanto vilius spreta et pro nihilo ducta est. Pru-
ducentii Trecensis an. 838.
'-) Według niektórych pisarzów ma być Ouetz, według Jencza Kothen. Po-
wieść o Serb. kr. C. M. S. 1849 — 50. I, 35. Może po stowiańsku zwał sie Kozi-
gród, Kozin?
— 55 —
tudzież jedynaście zamków zwycięzcy opanowali r. 839.'^) Korzyści
jednak z tego zwycięstwa cesarstwo nieotrzymało. Późniejsze wy-
padki dowodzą, że Serbowie zachowali niepodległość, równie jak
i sprzymierzeńcy ich Obodryci, Welety i Chełmianie.^^) Być może
przypadła w tym czasie śmierć Ludwika Pobożnego r. 840 od-
wróciła ciosy wymierzone przeciw Słowianom, w każdym razie
ze zgonem cesarza Solawa i Łaba, tak samo jak i podczas zgonu
Karola W., dzieliły Niemców od Słowian, z tą tylko różnicą, że
Słowianie w r. 814, przygnieceni moralnie, starali się o względy
cesarskie, poniekąd byli nawet w zależności i między sobą wa-
śnili się, a teraz nabrawszy odwagi i rzuciwszy domowe zatargi,
razem stawali do odporu nieprzyjaciela, z którym nigdy już wię-
cej godzić się nie zamierzali. Powrót pojęć i usposobień doko-
nywał się powoli, po ciężkicli stratach i doświadczeniach, — co-
kolwiek zapóźno, bo dał Niemcom czas utwierdzić się nad Łabą,
ale za to był stanowczy i na dwa wieki przedłużył niepodległość
Słowian prawego brzegu Łaby.
§ 35.
Słowianie nie korzystają z rozpadnięcia cesarstwa.
I. Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadnię-
cie Niemiec od cesarstwa r. 843.
Trzej synowie Ludwika Pobożnego, nie mogąc pogodzić
się w odziedziczeniu spadku po ojcu, chwycili za oręż, aż naresz-
'•'') Saxones contra Sorabos, qni Colodici vocantur apud Kesigesburcli dimi-
cantes, victoriam adepti sunt. regeąue ipsorum Cimusclo interfecto eandem urbem
et undecem castella ceperunt. Prudent. Trecen. an. 839. M. G. I 436.
Ił) W tomie lE s. 144 — 5 niniejszego dzieła powiedziałem, że pod nazwa
Hluni, Linones, Linai wypada pójmy wać Chłumian, Cliełmian,
l<tórzy po łewym brzegu Laby bytowali.- Dla dokładniejszego zaś zrozumienia poło-
ani geograficznego i nazwy wzmianlcowanego ludu, daję tu następne objaśnienie.
Wyprawy Karola W., Ludwika Pobożnego i Ludwika Niemieckiego dotknęły
niejednokrotnie ludek zwany Hluni, Linones, Linai. I tak: R. 795.
usque ad fluvium Albira pervenit (rex) ad lo:um qui dicitur Hliuni (Eginhard);
- 56 -
cie starszy z nich Lotar, rozbity przez młodszych braci, jął sie
ostatecznych środków.
W Saksonii znajdywało sie podówczas mnóstwo burzliwych
żywiołów, gotowych do rokoszu i przywrócenia porządku takiego,
jaki istniał przed reformami Karola W., a początkiem swym sięgał
odległych czasów. Wiadomo, że Saksy byli przybyszami ze Skan-
dynawii, osiadłymi powiekszej części na ziemiach słowiańskich przy
ujściach Łaby i Wezery w niepamiętne wieki. Wiadomo także,
jak w połączeniu z Frankami Saksy, rozbiwszy r. 531 Durzyńców,
ziemie ich opanowali, dawnych mieszkańców pozbawiwszy własno-
ści, częścią wymordowali, tych zaś, którzy przy życiu zostali, utrzy-
mali jako robotników na ziemiach zdobytych. Lud ten służebny
zwał sie lasi,^) w ciągu trzech wieków mieszając sie z Niem-
cemi, zniemczał, ale szczególnej przyjaźni dla Saksów szlachetnych
(edelingów) i właścicieli ziemskich (frilingów), 'żywić nie mógł,
R. 808 Karolus Albiam ponte junxit, et esercituii cui piaeerat in L i n o n e s et
Smeldingos. (Eginhard). R, 808 in Saksonia ultra Albiam ad illos Sdavos,
qui Yocantur L i n ai. (Chr. Moissiac). R. 811. Missit imperator exercitum ultra Al-
biam ad illos Sclavos, qui nominantur Lanai et Bethenzer. (Chr. Moissiac).
R. 839. Contra Abodritorum et qui dicuntur L i n o n e s. (Prudentii. Trecens.).
R. 858 in Abodritos et L i n o n e s. (Rudolfii. Fuld. annal.). R. 877 Sclavi, qui
Yocantur Linones et Siusli, eorumque vicłni defectionem molientes solitum
dare censum renuunt. (Annal. Fuld.). Z tego widać, że wzmiankowany ludek mie-
szkał po lewym brzegu Laby, w sąsiedztwie Smolanów i Byteńców, jak na mapie
do tomu IT. oznaczono. A co się tyczy nazwy, to wyrażenie kronikarza r. 795
„locum H 1 i u n i^ oznacza c h 1 u m y, chełmy, od których powziął lud nazwę
Chlumian, Chelmian, przekręconych przez kronikarzy w Linonów, Linów. OJ nich
wypada odróżniać Lino w, (Lini), którzy mieszkając po prawej stronie Laby, wśród
blót i lasów, kolo jeziora Moryckiego, składali małą włość, nie posiadającą ani siły
ani możności z przyczyny oddalenia od Laby, stawać na linii bojowej nad Labą do
walki z Niemcami. Podobna cześć należy Chełmianom (Linonom), ujarzmionym za
Karola W., a później na wolność wybijacącym się. Tem się daje usprawiedliwić wy-
rażenie kronikarskie, że w r. 877 L i n o n y (Chełmianie) S u s 1 y i inni sąsiedzi
odmówili płacenia daniny, (solitum dare censum renuunt). To do Chlumian tylko za-
stosowane być może, bo Liny, z okolicy jeziora Maryckiego, do boju z Niemcami
w IX wieku nie występywali, a przeto i do płacenia im daniny zobowiązywani być
nie mogli.
') Nidhard opisując urządzenia Saicsonii przez Karola W., rozpowiada o po-
dziale ludu na: edhilingi, sunt qui frilingi, sunt qui lazzi illorum lingua dicentes,
latina vero lingua hoc siml: nobiles, ingenuiles alque serviles. Historiarum liber IV
Pertz. Mon. Ger. II 667—668.
— S7 —
choćby z ekonomicznych przyczyn, nie mówiąc o tradycyi, która
im lepsze czasy przypominała. Lotar wezwał do oręża niższa
klasę ludu, do której i łasi należeli, obiecując im majątek klas
wyższych, powrócenie pogaństwa i dawnego porządku rzeczy.
Lud powstawszy masami, biegł pod sztandary Lotara, gromadził
się pod nazwą S t e 1 li n g a, opanował majątki z których edelingi
uciekali.-) Spodziewano się, że i Słowianie połączywszy się ze
Stellingami, pomogą do wywrócenia porządku przez Karola W.
zaprowadzonego; — wezwano i Duńczyków, obiecując im ustą-
pić jakiś kraj, zapewne Nordalbingiję. Ale Lotar nieumiał prze-
prowadzić ruchu, przez niego wywołanego. Udało się wiec
LudwikoAvi, bez szczególnych wysileń, przełamać opór Stellingi
i powstańcze tłumy poddać pod surowe ustawy, spychające ro-
botników do stanu niewolników^) r. 842.
Po trzyletniem zaburzeniu stanęła między braćmi umowa
w Verdun r. 843, w skutek której Niemcy ostatecznie oddzieliły
się od cesarstwa, a pierwszym królem Niemiec został syn Lu-
dwika Pobożnego, Ludwik Niemiecki.
Odtąd Słowianie pozbyli się na zawsze niebezpiecznych od-
wiedzin Franków, ale za to znaleźli się w obec Niemców spojonych
prawicą Karola W. w jedno państwo. Nowy sąsiad gorszy był
od poprzedniego: więcej dziki i bardziej nienawistny Słowianom.
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burzą
Hamburg.
Trzyletnie zaburzenie w Niemczech podawało Słowianom
dogodną zręczność upomnić się za swych braci załabskich, jeszcze
") Hinc eliam in Saxoniain missit, frilingis lazzibusque, quorum infinita mul-
ttudo est, promittens,. si secum sentiient, ut legem quam antecessores sui, tempore
quo idoloruin cultores erant, habuerant, eamdem illis deinceps habendam concederet.
Qua supra modum cupidi, nomen novum sibi, id est Stellinga, imposuerunt, et in
unum conglobali, dominis a regno pene pulsis, morę anti:]no qua quisque volebat
legę vivebat. Nithardi. Histor. lib. IV M. G. II 669.
') Porów. Maciejowskiego. Histor. prawod. slow. T. I § 535. Roczniki
Kroniki str. 97. Dopełnienia doHist, praw, slow. str. 50. Wigger. Mekl. Annal s. 16.
- 58 -
przez Karola W. ujarzmionych, dla czego wypadało wspólnemi si-
łami zdobyć stanowiska saskie w Magdeburgu, Czartowie, Hocłi-
bukach, Hamburgu i Ezesfeldzie, przywrócić panowanie swoje
w Nordalbingii, jak było miedzy 804—810 r. i opanować ujście
Łaby, do czego wielką pomoc Słowianie znajdywali we flocie
duńskiej, gotowej w każdej chwili do działania przeciw Karlo-
wingom. Ale Słowianie w tym czasie nie dojrzeli jeszcze do
pojmowania interesu narodowego, a tem bardziej dalecy byli od
przejrzenia w przyszłość. Byli gotowi bronić do upadłego swe
siedziby, każdy z osobna, łączyć się nawet niekiedy do wspólnej
obrony, ale do działania wstępnym bojem przeciw nieprzyjacie-
lowi wtedy gdy ten nie napadał na nich, — nie łatwo im było.
Jedni Obodryci, zaprawieni w długich walkach z vSaksami, Duń-
czykami i Frankami, nauczyli się prowadzić wojnę zaczepną
i korzystać z dogodnej pory. Oni jedni ze Słowian, wśród zabu-
rzeń 841 — 842 r., ruszyli się przeciw cesarstwu i wspólnie z Nor-
manami napadli na Hamburg. Napad był tak gwałtowny, że
nawet okoliczni mieszkańcy nie zdążyli na pomoc miastu. Arcy-
biskup Anskar zamierzał z mieszczanami i przedmieściem Ham-
vik bronić się, ale nacisk nieprzyjaciół zmusił go do ucieczki tak
spiesznej, iż ledwo zachwycił z sobą relikwie świętych, płaszcza
jednak unieść nie zdążył. Poganie opanowawszy miasto, łupie-
żyli kilka dni, a potem zapaliwszy domy odeszli r. 842.'') Anskar
*) Zkad przybyli ci rozbójnicy, kto byli, a nawet w którym roku na Ham-
burg napadli — niewiadomo, Adam Bremeński wypadek ten stosował do r. 840,
ale wcześniejszy Nithard o zburzeniu Hamwiku wspomina między wypadkami r. 842,
Nithard pod r. 842 mówi: Per idem tempus Nortmanni Contwig depraedati sunt
inibiąue marę trajecto Hamwig et Novdhumwig similiter depopulati sunt. Historia-
rum lib. IV. M. Ger. II, 669. Późniejsze legendy wspominają o jakimś księciu
słowiańskim Borucie, który wladal na pograniczu z Niemcami i jako poganin napa-
dał na chrześcian. (Legenda de ss. martyribus interfectis in Hamburgh, w Leib-
nica Scriptores rerum Brunsvicen. I, 184). Przypomnić wypada, iż w owym czasie
Słowianie pomorscy wspólnie ze Skandynawami działali przeciw Karlowingom, a za-
tem nic dziwnego, jeśli pod nazwą Normanów, skrywa się w tym czasie nazwa Sło-
wian, zapewne Obodrytów, którzy łupicżyli Hamburg, tę metropolije chrześciań-
gtwa, zarówno nienawistną dla Słowian jak i dla Skandynawów.
— 59 —
przesiadując na przeciwnym brzegu Łaby, zwiedzał pogorzelisko;
wystawiony jego staraniem kościół „przedziwnej roboty" znikł
w płomieniach, a niespokojne czasy nie dozwalały myślić nawet
o wznowieniu metropolii.
3. Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom
r. 844. Hamburg powtórnie zniszczony r. 845. Metropolia z Hamburga
do Bremy przeniesiona r. 847.
Tymczasem Ludwik Niemiecki, uśmierzywszy powstanie
w Saksonii, przedsięwziął w roku 844 wyprawę przeciw Obo-
drytom za ich napady, jak mówią kronikarze, na Niemcy.
W zaszłym boju książę obodrycki Gostomysł poległ, a inni
zwierzchnicy z ludem musieli się upokorzyć,^) co wszakże nie
przeszkodziło im wojować znowu w roku 845 i razem z Duń-
czykami odbyć wyprawę nad dolną Łabą przeciw Niemcom.
Flota Normanów, w liczbie 600 okrętów przez króla duńskiego
Erika wystawionych, zawinąwszy do ujścia Łaby, napadła na
Hamburg, warownia którego była już wzmocniona, lecz to nie
przeszkodziło do zlupieżenia miasta,^) w czem prawdopodobnie
przyjmowali udział i Słowianie. Ludwik pospieszył z wojskiem,
pobił Normanów i w powrocie potłukłszy Słowian, zajął jakiś
gród ich r. 845.'^) Dla traktowania o pokój posłowie Erika udali
s) Rudolfi. Annal. Fuld. an. 844, Hludovicus Abodritos defectionem molien-
tes bello perdomuit, occiso rege eorum Gotzo niuzli, terramąue illorum et populum
sibi divinitus subiugatum per duces ordinavit. Podobne przechwałki w Annales
Bertinian. i Annales Xantes s. a. 844.
^) Nordmanni castellum etiam in Saxonia quod vocatur Hammaburg popu-
lati, nec inuUi reversi sunt. Rudolfi. Fuld. Annal. 845.
'^) Nortmannorum rex Oricus sexcentas naves per Albim fluvium in Germa-
niam adversus Hludowicum dirigit; quibus Saxones occurrentes, commisso proelio,
domini nostri Jesu Christi auxilio victores efficiuntur. Unde digressi Sclavorum
ąuamdam impetu et capiunt civitatem. Prudentii Trecen. an. 8^5-
Ludewicus rex congregato exercitu maguo iter iniit ad Yinodos Quod gentiles
cum cognovissent, e contra legatos direxerunt in Saxoniam et miserunt ei munera et
obsides et petierunt pacem. At ille, concessa pace, reversus est de Saxonia,
Annal. Xantes a. 845.
-- 6o —
się na sejm do Paderbornu, dokąd i Słowianie przybyli. Wojna
z Obodrytami skończyła się niczem/) Ludwik mimo największej
chęci ujarzmienia Obodrytów, dopiąć tego nie mógł, albowiem
spiesz3'ć musiał nad Dunaj, gdzie mu groziło daleko większe nie-
bezpieczeństwo ze strony tamecznych Słowian.")
Ciągły niepokój nad dolną Łabą i przewidywanie nowych
wojen między Słowianami a Niemcami, przeszkadzały do wzno-
wienia arcybiskupstwa Hamburgskiego. Król Ludwik naznaczył
Anskara biskupem bremeńskim r. 847 i tym sposobem dwa bi-
skupstwa złączyły się w jedno. Arcybiskup północny Anskar
miał swą stolicę w Bremen, gdzie przebywał do śmierci r. 865,
Podróżował do Danii, ale o Słowianach ani on, ani jego następcy
nie myśleli, zapewno i nie mogli, bo stosunek Niemców do Sło-
wian pomorskich w IX wieku był jeden: wojna nieubłagana
w celu opanowania ziem słowiańskich. Nie przeszkadzało to du-
chowieństwu niemieckiemu granice biskupstwa liamburgo-bre-
meńskiego rozciągać aż do r. Pieny,^'-) choć tam noga żadnego
apostoła jeszcze nie postała.
*) Niektórzy pisarze dają tej wojnie szerokie znaczenie, upatrują nawet zu-
pełne poniżenie Obodrytów przez zniesienie u nich z woli Ludwika władzy wiel-
kiego księcia i postawienie kraju w hołdownictwo królowi niemieckiemu. Tak utrzy-
muje i p. Pawiński (IIo.iaScKie CiaB/iiie s. 51). Porównawszy jednak świadectwa
annalistów, — na podobny wniosek zgodzić się nie możemy; późniejsze wypadki obja-
śniają zupełną niepodległość Obodrytów.
®) Porów, niżej, na stronicy 63, wojna Ludwika z Morawianami r. 846.
^0) Sfałszowany przez mnichów korbejskich dokument pod r. 786 (Hasselbach.
Codex Pomeraniae pod N. i) wykazuje pretensyje Niemców na ziemie słowiańskie.
Głosi ten dokument: terminos autem ejus (diocesis) circumscribi precepimus; id
est.... Liam fluvium (teraz Liihe), qui absorbetur ab Albia fluvio, de hinc trans
Albiam, ubi Bilena mergitur in Albiam, dehinc in ortum Bilene (teraz Bille), inde
ubi Trauena absorbetur a mari, deinde usque quo perveniatur, ubi Pene fluvius currit
in marę barbarum. Inde in ortum eiusdem fluminis. Hinc in Eldam. Dehinc in
Albiam. Inde in rivum Alend (Aland?), wpadająca do Łaby z lewej strony blizko
Sznakenburga i t. d,^
— 6i —
§ 36.
Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad
Słowianami.
I. Wzrost potęgi Moimirowlczów w Morawach. Wygnany z kraju Pry-
bina przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika za-
kłada księstwo Błatneńskie r. 840.
Po rozpadnięciu sie państwa Samona r. 662, nic w dzie-
jach nie słychać półtora wieku o tern, coby się. nad r. Morawa
działo. Tylko z okolicznych zdarzeń możemy wnioskować, że
w ciągu tego czasu Morawy tworzyły osobne państwo pod rzą-
dem własnego rodu książąt, którzy bez wątpienia w bojach Fran-
ków z A warami (791 — 803") przewodniczyli Morawianom.^) Zajęcie
przez Franków stanowiska nad Dunajem, po wywróceniu przez
nich panowania Awarów, zbliżyło granice cesarstwa aż do posad
Morawianów', którzy dla uniknienia wojny z potęgą Karola W.
oświadczyli mu sie z uległością, może i daninę płacili, ale przez to
niepodległości nie stracili. Żaden urzędnik cesarski nie gospodaro-
wał u nich.-) Książęta morawscy byli zupełnymi władcami w swym
kraju i zapewne nie z innego powodu, jak z przywiązania ludu,
panowali jeden po drugim, jakby w monarchii dynastycznej, co
sie nie zgadzało z obyczajem słowiańskim.-^) Częste boje z A wa-
rami, trzymającymi stanowiska w Rakusach, były dla Morawian
szkołą ćwiczenia się w sztuce wojennej i to się im później wielce
przydało.
1) Porównać dzieła tego tom II s. 82.
") Historycy mniemają, że Morawianie będąc postawieni między Awarami
a Frankami i znalazłszy się w konieczności rozprawiać się orężem z jednymi lub
drugimi, udali się pod ochronę Karola W. w r. 811 i że od r. 817 zostali danni-
kami cesarstwa (Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 109). Szafarzyk także twierdzi
o zwierzchnictwie Franków nad Morawianami, mniemając, że w skutek tego Mora-
wianie nie przyjęli udziału w wojnie Ludewita chorwackiego z Frankami r. 818 — 822
i nie mieszali się do zatargów Franków z Bółgarami r. 817 — 829 (Star. Slow. § 41, 3,
str. 475). Rozpatrywanie lej kwestyi należy do specyalnej historyi morawskiej. Tu
tylko wspomnimy, że zależność od Franków mogła być chyba nominalną, bo w rze-
czywistości Franki nie wdawali się w sprawy Morawianów,
») Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 121, 123.
— 62 -
Nazwa !Mora\vianó\v zjawia się wdziejach we właściwej for-
mie-') pierwszy raz w r. 822, gdy posłowie ich razem z posłami
innych ludów"^) przybyli do Franłcfurtu z darami, dla olcazania
tern przyjaźni Franlcom i życzenia żyć z nimi w zgodzie. W ośm
lat później zjawia sie pierwszy po imieniu wiadomy władzca
morawsV:i ISIoimir, zamierzający połączyć drobne ludy słowliń-
skie między górami Czeskiemi, Karpatami i jeziorem Błatnem
bytujące, aby powstrzymać szerzące się zabory Franków, którzy
już od r. 803 Morawy zaliczywszy do dyecezyi Passawskiej, sze-
rzyli chrześciaństwo i wpływ cesarstwa aż do Karpatów.**) Moi-
mir zrozumiawszy swe położenie, ochrzcił się i przez to wyrwał
sąsiednim margrafom powód do najazdów na Morawy.
Władający pod ówczas w Nitrze, głównym grodzie Sło-
waków, książę Pribina, poganin, wdawszy się z niewiadomych
powodów w wojnę z Moimirem i wygnany przez niego z kraju
r. 830, znalazł przytułek u margrafa Radboda. Potem za wsta-
wieniem się Radboda, cesarz Ludwik Pobożny przyjąwszy ła-
skawie Pribinę, polecił ochrzcić go biskupowi salcburgskiemu,
przez co Pribina zyskał względy cesarskie i z pomocą margrafa
*) Dawniej Morawianie słynęli pod nazwą Markomanów, których przez nie-
obaczność za Niemców poczytano.
5) Eginhard. Annal, a. 822 Morvanorum legationes audivit.
e) Pograniczne z Bawaryą kraje słowiańskie Karol W. zdobywszy na Awa-
rach, poddał pod władze dwóch sąsiednich biskupów: salcburgskiego i passawsldego,
w ten sposób iż Pannonia przypadła salcburgskiemu, a Rakusy passawskiemu bisku-
powi. Początek takiego podziału prawdopodobnie sięga r. 803, kiedy Karol W. do
Bawaryi zdążywszy, urządzał tam sprawy Pannonii. (Eginhard. Annales a. 803). Po-
siadłości tych biskupów ciągnęły się do r. Raby, ale dopiero w r. 829 dokładniej
oznaczone zostały. W dokumencie z dnia 18 Listopada 829 r. czytamy: „ut Re-
ginharius, episcopus (Passaviensis) habeat ad diocesim suam de ista occidentałi
parte fluvii, qui vocatur Spraza, ubi ipsa exoritur et in ałiam Sprazam cadit, et ipsa in
Rapam fluit; Adalramus vero Archiepiscopus ex occidentałi ripa supradictarum aqua-
rum in orientali et australi parte ad diocesim Juvavensem, et ita in antea, sicut Arno
antecessor eius habuit, płeniter habeat." Erben, Regesta diplomatica. T. I, N. 23.
W innych odpisach tego dokumentu rzeki są nazwane Spiraza i Aribone; w Boczka,
Cobex dipl. I, N. 22. Jakaby rzeka kryła się pod nazwą Spraza, czy Spiraza —
dotąd nie wyjaśniono i to przeszkadza historykom do wykreślenia granic rzeczonych
biskupstw.
- 63 -
Radboda powrócił do Nitry, zajął sie szerzeniem cłirześciań-
stwa, wystawił Icościół ś\v. Emmerama, przez bislcupa salcburg-
skiego Adairamma jeszcze przed r. 836 poświecony. Przyjaźń
z Radbodem trwała niedługo: Pribina z synem swoim Kociełem
zemlcnął do Bółgarów, a potem do Cliorwatów, Ictórzy pod Icsię-
ciem Ratimirem gotowali sie do walki z Franlcami roku 838.
Po niefortunnej dla Cliorwatów wojnie, Pribina udał sie do grafa
Krainy Salacłia, za jego wdaniem się, pogodził sie z Radbodem
i od Ludwika otrzymał około r. 840 w len krainę nad jeziorem
Błatneńskiem, gdzie założywszy gród Błatno (Mosburg) przy uj-
ściu r. Sali do jeziora, pracował nad rozszerzeniem chrześciań-
stwa, jak niegdyś w Nitrańsku. Zbudował w swem księstwie
32 kościoły i aż do końca życia był przyjacielem Franków, ale
z Moimirem pogodzić się nie mógł.') Tymczasem Nitrańska kraina
została pod władzą Moimira, który wzrósł w taką potęgę, jakiej
pod ówczas w zachodniej Słowiańszczyźnie nie było, bo od gra-
nic bawarskich aż do źródeł Odry i Wisły, a za Karpatami aż
do rzek Hronu i Dunaju wszystkie mu ludy podlegały.
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r. 846. Niepomyślny
powrót jego przez Czechy. Powtórna wojna Ludwika z Czechami i Ser-
bami. Zwycięztwc Czechów r. 850.
Wzrost potęgi morawskiej nie podobał się królowi Ludwi-
kowi Niemieckiemu, który w imię idei wszechwladztwa, przysłu-
gującej niegdyś Karolowi W. jako cesarzowi rzymskiemu, uwa-
żał siebie za spadkobiercę tej idei względem sąsiadów państwa
Niemieckiego — Słowian i do panowania nad nimi dążył. Moimir
nie chciał być pokornym sługą niemieckim, przez co ściągnął
na się gniew Ludwika, który wpadłszy do Morawy w Sierpniu
r. 846, synowca Moimira Rościł awa, przez Franków Rasticem
') De conversione Baiovarioum et Carantanorum libellus. Pertz. M. Germ.
XI, p. II. Jest to główne źródło wiadomości o Pribinie. Diimmler. Geschichte der
Ostfraukischen Reichs. II, s. 174.
- 64 —
zwaneg-o, ustanowił księciem morawskim/) a co sie z Moimirem
stało — nie wiadomo.
Dumny z powodzenia król Ludwik taka sie zarozumiałością
uniósł, że powracając do domu przez Czecłiy nie zapytał nawet
o pozwolenie, jak gdyby Czecłiy do niego należały. Rozjątrzeni
tern Czecliowie rzucili sie na wojsko królewskie i zadali mu taką
kieskę, że sam Ludwik o mało co nie został schwytanym.") Obra-
żony na Czecliów Ludwik postanowił odwetować swą porażkę.
Czecłiowie przepraszać go nie myśleli. Rościsław morawski, po-
dobnie jak i Moimir, nie cłiciał być pokornym sługą niemieckim,
ze strony zaś Serbów dawne pograniczne spory z Niemcami — nie
ustawały. Gotowała się tym sposobem wielka wojna między
Niemcami a Słowianami.
Jeszcze za Ludwika Pobożnego, dla trzymania w uległości
Czecliów i Serbów, ustanowione zostały dwie Marki turyngskie:
Południowa i Północna, w którycli główne stanowiska były w Er-
furcie na północ i w Hallsztadzie na południe od turyngskiego
lasu. To kraiszcze serbskie od r. 805 początek wiodące, zostawało
najprzód pod zarządem margrafa Madalgauda. Przeciw Czecliom
stanowiska wojskowe Niemców były w Forlieimie, Brembergu
i Regensburgu, nad którymi początkowo przełożonym był Au-
dulf.'^) Gotując- się do Avojny, Ludwik w margrafstwie turyng-
skiem osadził Takulfa księcia sorabskiej granicy „dux sorabici
limitis", a pograniczem przeciw Czecliom zarządzał wtedy graf
®) Annal. Fuld. a. 846, gdzie Rastiz nazwany ne potem Moimari, co
według badaczy najprawdopodobniej oznacza synowca.
^) Annal. Fuld. a, 846. Inde per Boemanos cum magna difficultate et grandi
damno exercitus sui reversus est.
Annal. Prudentii Trecen. a. 846. Hludovicus, rex Germanorum, adversus Scla-
vos profectus, tam intestino suorum conflictu, quam hostium victoria conterritus, re-
versus est. Annal, Xantes. a. 846. Ipse vero cum exercitu suo contra Boemanos
perexit ... sed periculose valde.
^*) Kapitularz Karola W. r. 805: Ad Forcheim, et ad Breemberga, et ad
Kegenisburg praevideat Audulfus. Erben Regesta str. 7. Ten Adolf byl markgra-
fem 805—819; później Ernest 829—861.
— 65 -
Ernest. W tymże czasie, jakby dla zapewnienia przyjaźni może
i pomocy Pribiny, Ludwik ustąpił mu na własność księstwo
Błatneńskie r. 848.^1) A gdy już wszystko do wojny gotowe było,
wojsko niemieckie pod wodzą księcia Ernesta i grafa Takulfa,
przez Cheb uderzyło na Czechy. Chcąc sprawę załatwić poko-
jem, Czechowie wysłali posłów, lecz nie do najwyższego wodza
Ernesta, a do Takulfa, mającego wielką wziętość u Słowian, za
to, że znał ich zwyczaje i mowę.^-) Rozpoczęła się krwawa,
czteroletnia wojna, w której Serbowie pomagali Czechom. Król
Ludwik sam wojsko prowadził w głąb kraju serbskiego, niszcząc
wszystko po drodze, ale Czechowie wpadłszy do kraju nieprzyja-
cielskiego, sławnem zwycięztwem upokorzyli dumę Ludwika, zmu-
sili go prosić o pokój i wydać liczne rynsztunki w^ojenne r. 850.^-^)
Zwycięztwo Czechów natchnęło sąsiednie Słowiany nadzieją uwol-
nienia się od wdzierstw niemieckich. Serbowie w r. 851 wal-
czyli jeszcze, lecz niepomyślnie, a Takulf, dla rozszerzenia swego
władztwa usiłował zhołdować kraje między Solawą a Modłą ^*)
") De conversione Baioar. Pertz. M, 6. Xr, p, 13. Actum in loco publice
in Regenespurc anno Domini 848, indictione XI sub die 4 Idus Octob., także Mo-
numenta Boica XI, 119.
12) Bcemanni per legatos ad Thaculfum directos, cui prae ceteris credebant
ouasi scienti leges et consuetudines Sclavicae gentis, erat ąuippe „dux sorabici li-
mitis". Annal. Fuld, an, 849. Urodzony w okolicy Fuldy, zapewno z rodziców
słowiańskich, Takulf miał dobra w prowincyi „juxta Bohemiam, Sarowe (Serbsko)
nuncupatam", byl jednym z głośniejszych mężów swego czasii i miał jeszcze tytuł :
„de Bohemia comes". Raumer. Regesta, an. 873; M\ilverstedt. Regesta Archi-
episcopatus Magdeburgensis. T. I, p. 12. Ten Takulf urząd księcia „sorabici limi-
tis" sprawował od r. 848 do r. 873, po nim Ratolf r. 874 — 880, Poppo r. 880—892;
Konrad 892, a po nim Burchard do r. 908. O Takulfie szczegóły w Knochenbauera
Geschichte Thiiringens. 1863. s. 23—27.
»^) Annal. Fuld. Rudolft. Pertz. M. G. I, 366—367; Prudent. Trecen. M.
G. I, 444. Annal. Xantes. Pertz. II, 229. Szafarzyk. Star. Sław. ij 39, S, s. 445
§ 43» 5. s. 540; Palacki. Dejiny, I, ks. II, r. IV, s. 132.
") Annal. Fuld. an. 851. Pertz. I, 367; Annal. Xantes an. 851. Pertz.
II, 229, Scheltz. Geschichte der Lausitz, s. 18. Teraz Mulda; w dokumentach Milda
według K. Polana, ma się zwać Modła. Lużica r. 1890. N. 5, s. 40.
Tom III
66
3. Walka króla Ludwika z Rościsławem r. 855. Slawitah pan na Wi-
toraziu podaje powód do zatargów Rościsława z Ludwikiem i Serbami
r. 856. Takulf przedłuża najazdy na Serbów.
Tymczasem w Morawii Rościsław obmyślał środki dla uz)^-
skania zupełnej niezależności od Ludwika. Próbował on drogą
układów osiągnąć zamierzonego celu, słał do Moguncyi posel-
stwo w r. 852, jednocześnie z poselstwem Bółgarów,^"^) któr3^ch
starał sie na swą stronę przyciągnąć, a może i przymierze z nimi
zawarł.'^')
Gdy układy nie doprowadziły do zgody, Ludwnk wypra-
wił się w r. 855 przeciw Rościsławowi i obiegł go w warownem
stanowisku, lecz doświadczywszy mężnego oporu, musiał ustępy-
w^ać po lewym brzegu Dunaju, będąc ściganym przez Rościsła-
wa.'') Kronikarze niemieccy nie zapisali szczegółów niepomyśl-
nego dla nich zdarzenia i dla tego rezultatów wojny nie znamy,
ale z ogólnego biegu zdarzeń możemy wnioskować, że Ludwik
był pobity,^**) a Rościsław uważał się za swobodnego od wszel-
kicłi zobowiązań, daninę przestał płacić i zbiegów królewskich
przyj my wał do siebie.
W tymże czasie dwaj synowie Witorada, czeskiego pana na
Witoraziu, kłócili się o dziedzictwo po ojcu.'^) Jeden z nich Sla-
witah, w-ygnany przez wojska bawarskie z swych posiadłości,
szukał u Rościsława pomocy. Król Ludwik stanął po stronie
drugiego brata, wspieranego przez serbskiego zwierzchnika Cze-
ścibora (r. 856), mianował wygnanego Czecha panem na Wito-
ld) Annal. Fula. Pertz. I, 367, in civitate Mogontia . . . legatiooes Bulgaro-
rum Slavorumque audivit et absolvit. Że tu pod nazwa Słowian tnaja sie rozumieć
• Morawianie, to z tekstu kronikarza, wypada.
. '") Annal., Pruden. Trecen. Pertz. I, s. 448, Bulgari, sociatis sibi Sclayis,: et,
ut fertur, a nostris muneribus inyiJtati, adversus Hlu(lovicum, Germaniae regem, arci-
ter promoventur, sed domino pugnante vincuntur.
^■) Annal. Fuld. an. 855^ Prud. Tieceną. an. 855.
'") Dudik. Miihrens Geschichte, I, s. 133.
1"; Patrz wyżej § 2o, tom II, Sir. 386.
— 67 --
riaziu i słał wojsko przeciw Rościsławowi, ale ten dzielnie wsparł
Slawitaha i najechał wschodnich Serbów, co sprawiło wielkie
rozdrażnienie między Serbami tak, że zwierzchnika swegfo Cześci-
bora, przychylnego niemieckim zamiarom, zamordowali r. 858.-^)
Kronikarze nie oznaczyli jakiej potęgi i gdzie było państwo
Cześcibora, wspominają tylko, że w Landskronie, koło Zgorzelca
miał swój gród i był względny dla swych nieprzyjaciół. Bada-
nia historyczne udowodniają, że władztwo Cześcibora rozciągało
się na milczańską i łużycką ziemie.-^)
Kiedy król Ludwik działał przeciw Morawianom, książę
serbskiej granicy Takulf wojował z silnym serbskim ludem Gło-
maczami (r. 856), a dwa lata później, z polecenia Ludwika, wy-
konał nową wyprawę przeciw Serbom, lecz musiał poprzestać na
korzyściach, jakie między Solawą a Modłą osięgnął.-'-) Później-
sze wypadki i to mu wydarły.
§ 37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami
r. 858—869.
I. Słowianie nadłabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec. 858—860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862.
Ledwo król Ludwik skończył wojnę z Morawianami i po-
zbył się kłopotu w sprawie Cześcibora (856 — 858), a już musiał
spieszyć do obrony północnych granic państwa, zagrożonych
przez Normanów i Słowian. Nie obeszło się w tym razie bez
podżegania króla Lotaryngii Lotara przeciw bratu Ludwikowi
-O) Annal. Fuld. an. 858. Nuntialum est ei (Ludovici), in oriente rempu-
blicam Sorabici limitis esse turbatum eo quod Sorabi duce eius Zistiboro nomine
sibi fidelissimo insidiose perempto defectionem meditarentur. Palacki. Dejiny, I, IT,
4. s. 134-
"') Jencz. Powieść o serb. kroi. C. M. S. T849 — 50.
-; Annal. Fuld. an. 856, 858.
5*
— 68 —
Wikingów normańskich i książąt słowiańskich. Znakomity Wi-
king Rórik, usadowiwszy się przy ujściu r. Ejdory w zachodnim
Szlezwiku r. 857/) trzymał w strachu Nordalbingię i prawdopo-
dobnie poduszczał Słowian do wspólnego przeciw Niemcom dzia-
') Ilaiald królewicz duński ochrzczony i obdarzony posiadłością we Fran-
cyi, podejrzany później o stosunki z piratami, został przez Franków zamordowa-
nym. Brat jego Rorik, pałając żądzą odwetu za brata i za osobiste krzywdy od
Franków, którzy go więzili, zebrał piratów i opanował część Flandryi przy ujściu
Renu r. 850. Potem zrobił najazd na Jutlandyę, w której stanowisko zajął przy
ujściu r. Ejder i za zgodą króla Erika tam osiadł r. 857. Annal. Fuld. an. 850,
857. Depping. Histoire des expeditions maritimes des Normandes, lib. II, eh. III,
pag. 97-
Kruze, przyjąwszy na uwagę roczniki Rudolfa fuldeiiskiego i Hinkmai'a, tu-
dzież Adama bremeńskiego, przyszedł do przekonania, iż wzmiankowany wyżej Ró-
rik jest tym samym Rurykiem, który państwo ruskie w Nowogrodzie założył. We-
dług Kruzego, Rórik chrzest przyjął pierwszy raz w r. 826, ale w r. 841 połączywszy
sie z poganami napadł na chrześcian, a w r. 850 powtórnie chrzest przyjął, co mu
jednak nie przeszkadzało z przyjacielem swym Baldwinem grafem Flandryi, porozu-
miewać się z rozbójnikami normańskimi. — W r. 855, za zgodą cesarza Lotara II
i króla duńskiego Erika II, Rórik cala Jutlandyję posiadł. Wkrótce potem zda-
rzyła się wyprawa Waragów na Słowian północnych, według Nestora w r. 859; a czy
w tej wyprawie uczestniczył Rórik — nie wiadomo. Niewątpliwie jednak, iż w r 861,
dnia i Septembra, kiedy jedni z Normanów przyjęli służbę u Franków, drudzy
u Brytów przeciw Frankom, a inni w domu pozostali, o Róriku w Germanii nie
słychać. Ale w tym właśnie czasie, według Nestora, Rurik przybył do Słowian.
Z tego Kruze wnioskuje, że Rórik w r. 861 z Frislandyi, lub Jutlandyi udał się do
Słowian, a w r. 863 powrócił do Frislandyi, otrzymał napowrót władztwo swe Do-
rostat i królowi Karolowi przysięgę na wierność złożył. Wygnany z Frislandyi
przed r, 867, jak raz w tym samym czasie, kiedy według Nikonowskiego kodeksu
latopisu Nestora, Rórik ostatecznie objął rządy w Nowogrodzie, w skutek czego
masa Nowogrodzianów do Kijowa umknęła. — W latach 870 — 879 wzmianki o Ru-
nku w kronikach ruskich nie ma, a tymczasem w Lotaryngii i Francyi zjawia się
znowu Rórik, który w r. 870 zawarł z Karolem Łysym umowę w Niemwegen,
a w r. 872 przyjmywał go Karol po przyjacielsku, jako wassala swego. W r. 873
Rórik poddał się pod władzę króla Ludwika. Według Nestora Rurik umarł r. 879,
a śmierć Rórika w kronikach niemieckich nie zanotowana, lecz niewątpliwie w r. 882
on już nie żył. — W r. 1837 w północnej Jutlandyi odkryto kamień, z napisem
niniczym, w mowie skandynawskiej, z wyrazami: Ruricus sponsae (uxori) Ingridae,
co według zdania Kruzego i Finn Magnussena, wskazuje żonę Rurika, który w r. 862,
jako pan Jutlandyi żonie swej pomnik zrobić rozkazał. Syn Rurika ruskiego Igor,
• u Byzantyńców Iffoip (Ingor) ma imię jednakowego z nazwą Ingirdy brzmienia, co
zdaje się potwierdzać identyczność Rórika z Rurykiem. Schmaler. Jahrbiicher fur
Slawische Literatur, 1852, s. 70—71. Sioegren. Bericht iiber (las Werk des Finn-
Magnusen Runamo og-Runerne. Petersburg, 1842.
- 69 -
łania, Obodryci i Chełmianie ciągłemi wycieczkami dokuczali po-
granicznym Saksom, a Serbowie ucierali sie z margrafem Ta-
kulfem.
W r. 858 Ludwik wyprawił jedno wojsko, pod wodza syna
swego Ludwika, przeciw Obodrytom i Chełmianom, drugie prze-
ciw Serbom nadłabskim, trzecie przeciw Rościsławowi morawskie-
mu,^) a sam wystąpił przeciw bratu Karolowi, królowi Francu-
zów. Tymczasem Normani, prawdopodobnie drużyna Wikinga Ro-
rika, napadli na Nordalbingię i chociaż Niemcy chwalili sie, że
ich przepędzili,'^) ale wyprawa przeciw Obodrytom nie udała sie.
Jeszcze gorzej powodziło się Niemcom z Serbami, powstałymi z po-
wodu sprawy Cześcibora. Poruszenie się ich takie groźne rozmiary
przyjęło, że Ludwik znalazł się zmuszonym opuścić wojsko wy-
prawione przeciw Francyi i spieszyć na wschód r. 859.*) Zapewno
z powodu ogólnego niepowodzenia oręża wstrzymaną została wy-
prawa zamierzona przeciw Morawianom, a być może Ludwik po-
kłóciwszy się z synem swym Karlomanem, wielkorządzcą Ka-
ryntyi (Chorutanów), nie śmiał wystąpić przeciw Rościsławowi,
z którym Karloman wszedł w przymierze. Nieczynność Ludwika
zgubiła wiernego jego sprzymierzeńca Prybinę. Korzystając z do-
godnej pory, Morawianie, dawno już czyhający na ich wroga
Prybinę, razem z Karlomanem napadli na jego państwo i same-
go Prybinę zabili r. 860. Syn zabitego Kocieł objął władzę
w księstwie Błatneńskiem.*^) Ludwik nie mógł temu zapobiedz,
-) Rudolfl Fuld, an. 858. Rex decrevit tres exercitus in diversos regni sui
terminos esse inittendos : unum quidein — in Sclavos Marahenses — altenim vero per
Hludovicum filium suum minorem, in Abodritos et Linones. tertium autem in Sora-
bos. W Annal. Fuld. a. 858 — tertium per Thachulfum in Sorabos, a o Linonach
nie wspomniano. Pertz. I, 371. — Zamiast Linonów, pisze tu Chelmian, o czem patrz
wyżej str. 55, 56.
•■') Annal. Bertinian. a. 858.
4) Annal. Fuld, a, 858, 859.
'') De conversione Bogoar. Pertz, XI, 14. Anno 865 venerabilis archi-
episcopus Juvavensium Adalvinus nativitatem Christi celebravit in castro Chesilonis
(znaczy 25 grudnia 864 r.) noviter Mosapurc vocato, quod illi sucessit moriente pa-
tro suo Privina, quem Moravi occiderunt. Z dokumentu pod r. 860 w Monumenta
— yo —
bo właśnie w tym czasie musiał bronić północne granice. W ro-
ku 8ó2 sam on prowadził wojsko przeciw księciu Obodrytów Do-
bomyslow'i, ale powiodło mu się nieszczęśliwie: wielu znakomi-
tych wojowników zginęło, — król musiał ustępywać, zadowol-
niwszy się tem, że mu dano jakichś zakładników.^)
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik
zawiera przymierze z Bółgarami r. 864, rzuca się na Morawy. Kocieł
książę błatneński w związku z Niemcami.
Nie pora była dłużej u Obodrytów bawić. Sprzymierzenie
się Karlomana z Rościsławem ciągnęło króla do Bawaryi, dla
urządzenia spraw Karyntyi, którą synowi odjąć postanowił, oraz
przygotować się do wojny z Rościsławem, dla czego zdążywszy
do Bawaryi,") wszedł w zmowę z Bółgarami i z ich posłami za-
warł w Tulln przymierze r. 864,*) stale dochowywane aż do
końca wieku. Poczem dopiero Ludwik przebywszy Dunaj z li-
Boica XI, 119 widać, że wtedy Pribina żyl jeszcze, ale w r 86i występuje już
Kociel na sejmie w Regensburgu, O księstwie Prybiny rozprawa w ,,Svetozorze" za
rok 1859, N. 16 i następ,
«) W rocznikach fuldeńsldch wyprawa ta zapisana pod r. 862 w sposób
przyjazny Ludwikowi, głosząc, źe: „Rex ducto in Abodritos exercitu, ducem eorum
Tabomiuzlem rebeliantem dieto obedire et fllium suum cum aliis obsidibus dare
coegit. Tymczasem roczniki Bertiniańskie, pisane we Francyi przez Hinkmara, bi-
skupa reimskiego, pod rokiem 862 opiewają, że król Ludwik, gotując się do wojny
ze Słowianami, prosił o pomoc swego krewnego Lotara, króla Lotaryngii, ale ten
cliociaż obiecał, lecz później nie, przybył. Hludovicus autem, relicto in patria filio
Carolo, Hludowicum filium suum secum ducens aggreditur Winidos; unde amissis
quibusdam primoribus et nihil prospere gestis, sub obtentu obsidum ad Francofurd
revertitur. Podobnież w Annales Xantes, pisanych w Lotaryngii pod r. 863. Lu-
dovicus rex primum conventum habuit Yangioma et post hac Mogontia, ibique venit
ad eum Lotharius, hostem machinantes in Sclavos, quod et postea fecerant, sed non
profuit. A zatem już w IX wieku łatopiscy niemieccy puszczali się na tendencyjne
drogi, nie zważając na prawdę, byle wysławić czyny swych wojowników.
') Ludovicus vero totum pene annum morabatur in Beioaria; caute agens
contra Margos rebelles et contra filium. Annal. Xantes an. 864.
«) Quoniam nuntias, quod fldelis rex (Ludovicus) dipositum habeat venire
TuUinam, et deinde pacem cum rege Yulgarorum confirmare, et Rastitium, aut vol-
lendo aut nollendo sibi pbedientem facere, Erben. Regesta I, 1^.
— 71 —
cznem wojskiem, nagle rzucił sie na Morawy i Rościsława w. gro-
dzie Dziewinie. obiegł.^) Rościsław widział się zmuszonym wejść
w układy z Ludwikiem, wydał zakładników i przysiągł na wier-
ność.^^) Niedługo jednak wypadło mu znosić te upolcorzającą
umowę. Młodszy syn królewski, Ludwik, powstał przeciw ojcu
i za przykładem Karlornana, udał się do Rościsława o pomoc,
sam przybył do Morawy i zachęcał do odzyskania niepodległością
r. 866, a tymczasem agentów swych słał do Turyngii i Sakso-
nii, pobudzając do powstania.") Sprawy tak się składały, że
wojna między Ludwikiem a Rościsławem stała sję konieczną.
Jakoż w r. 868 dwaj przeciwnicy walczyli, bez skutku, szukając
sprzymierzeńców. Ludwik pogodził się z synarni, wciągnął, do
swej polityki Bółgarów, na żądanie których niedawno, roku 866
w Regensburgu przez poselstwo objawione, wysłał im lisjęży ła-
ćińslcich dla umocowania w chrześciaństwie króla Borysa z czę-
ścią ludu nawróconych. ^'2) Rozścisław mógł liczyć tylko na Cze-
chów i Serbów, bo sąsiedni książę błatneński Kocieł trzymał się
polityki ojca swego i żył w zgodzie z Niemcami, chociaż władz-
two jego uszczupliło się przez odjęcie na pograniczu Karyntyi,
krainy Dudleipa zwanej.^'')
») Annal. Fuldl an. 864; Annal. Hildesheim. an. 864. — Dziewin niedaleko
teraźniejszego Hradiszcza, podobno Deben, pewniej Podiwin.
10) Annal. Fuld. a. 864.' Rastiz . . . . cum. universis optimatibus suis fidem
se cunctis diebus regi servaturum esse, juramento ńrmavit, licet illud minime ser-
vavent.
'1) Annal. Fuld. a. 864. Nuntiis per universam Thuringiam et Saxoniam
missis . contra regem' rebellare disposuit. . . .
1-) Annal. Fuld. a. 866 . . . Hincmar Remen. an. 866. Ermanrich biskup
passawski z księżmi i diakonami przybywszy do Bólgaryi, znalazł tam księży łaciń-
skich, wcześnićj przez papieża Mikołaja I wysłanych. Musiał więc Ermanrich po-
wrócić bez spełnienia swej missyi.
13) Szafarzyk. Star. Sł. § 42, 2. s. 514. Żupa Dudleipa = Dulęby leżała
w stolicy Saladskiej, na porzeczu Kaniży (Knesaha). Ostatecznie jednak położenie
tej żupy jeszcze nie wyjaśnione.
72
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawaryę napada. Ludwik,
pogodziwszy się z synami, przyciska Morawy r. 869. Niepomyślny ko-
niec wyprawy.
Z nastąpieniem r. 869 Rościsław postanowił wstępnym bo-
jem w kraju nieprzyjacielskim odwrócić przeciw niemu wymie-
rzone zamachy Ludwika. Czechowie wpadłszy do Bawaryi, a Ser-
by do Turyngii, pustoszyli ogołocone z wojska kraje.") Synowiec
Rościsława Świętopełk, wtedy już książę nitrański, połączył sie
z Morawianami.^^) Król Ludwik, stosując się do działań nie-
przyjacielskich, podzielił swoje wojska na trzy części. Z nich je-
dno prowadził królewicz Ludwik przeciw Serbom i Susłom, zmu-
sił ich w sierpniu roku 869 do odwrotu i miał nawet zniewolić
mieszkańców jakiejś okolicy do uznania swego zwierzchnictwa.^")
Królewicz Karloman prowadził Bawarów przeciw Świętopełkowi,
a trzecie wojsko z Franków i Szwabów sam król zamierzał pro-
wadzić przeciw Rościsławowi, lecz zachorowawszy, powierzył je
najmłodszemu synowi Karolowi, który wtargnąwszy z Rakus do
Morawy, palił osady, lecz głównego grodu AYelihradu,'') dosko-
nale obwarowanego, zdobyć nie mógł. Tymczasem Karloman
z Pannonii wtargnąwszy do Nitrańska, spalił okolicę i pobił za-
stęp Morawianów, zostający pod wodzą Hundakara, który prze-
niewierzywszy się suzerenowi swemu Karlomanowi, wcześniej
jeszcze przeszedł do Morawianów, ^^) lecz w pierwszej potyczce
z Karlomanem, poległ. Radość z tego powodu była tak wielka,
^^) Annal. Fuld. a. 869. Sorabi et Siusli, junctis Bohemis et ceteris vicinis,
antiąuos terminos Thuriugorum transgredientes (Solawę) devastant.
^*) Że Świętopełk w r. 869 władał już księstwem Nitrańskiem, to mo2na
uwaiać z annalisty fuldeńskiego pod r. 870, patrz niżej § 39 cyt. i.
'•) Annal. Fuld. a. 869.
"j W dokumencie r. 1030. Yieligrad ad flumenta fluv. Moravae. Boczek.
Codex Diplom. I, 113. .Stary Wielehrad zburzony podczas napadu Węgrów, Z ruin
powstało teraźniejsze Hradiszte r. 1258. Szafarzyk. Star. Sł, § 41, 4, s. 479.
^«) Morę Catilino dimicare Yolen.s, powiedziano w Annal. Fuld. a. 869. Pertz,
I, 381.
— 73 —
że król Ludwik rozkazał we wszystkich kościołach regensburg-
skich bić we dzwony. — Po tern Karloman połączył sie z bratem
Karolem, z czego bracia wielce radowali się i winszowali so-
bie zwycięztwa.^^) Taki opis wyprawy tej podali Niemcy, tym-
czasem według Hinkmara, biskupa reimskiego, bracia królewi-
cze, poniósłszy wielkie straty, wracali do domu, a o żadnem
zwycięztwie ani słychać.'^**) Przewaga okazała się na stronie
Rościsława. Ludwik nie mógł dotrzymać mu pola i widział się
zmuszonym do zawarcia pokoju nie zupełnie dlań dogodnego.^')
§ 38.
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863 — 870).
I. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego.
Oręż cesarski, łamiąc granice Słowiańszczyzny zachodniej,
otwierał misyonarzom niemieckim drogę do apostolstwa wśród
Słowian. Biskupstwa Salcburgskie, Passawskie i Regensburg-
skie, rozszerzając swe dyecezye, od czasów Karola W., na zie-
miach słowiańskich,^) starały się o ubespieczenie władzy swej,
urządzały hierarchiję duchowną, wznosiły kościoły, hojnie w do-
bra ziemskie uposażone,-) dyecezye jednak nie były rozgrani-
19) Annal. Fuld. a. 869. Pertz. I, 381.
2") Hincmar Remen. an. 869. mówi: Królewicze aut nihil, aut parum utili-
tatis egerunt, sed damnum maximum retulerunt.
2') Hincmar Remen. an. 869. Hludovicus pacem cum quadam conditione
apud Yinidos obtinere procuravit.
1) Wyżej § 36, cyt, 6.
') Nawet kościoły w Bawaryi położone freizyngeuski i dolno- altaheński
miały uposażenie na ziemiach słowiańskich. (Erben, Regesta NN. 24 i 29). Mie-
dzy rzekami Aistą a Nardina z północy do Dunaju wpadającemi, leżały posiadłości
regensburgskiego kościoła. (Erben. Regesta N. 27). Klasztor Ś. Emmerama w Re-
gensburgu posiadał dobra w Pannonii. (Erben. Reg. N. 34). Benedyktyni Krems-
miinsterscy posiadali dobra w Grunzviti pagus w Marce Wschodniej (Austryi),
nad r. Treismą, w pobliżu granicy morawskiej. (Erben, Regesta N. 22). Islad taż
rzeka leżały dobra arcybiskupa salcburgskiego.
— 74 —
c/.one ściśle. Każdy l biskupów chciril co największy obszar za-
garnąć. Wszczęły się pomiędzy nimi intrygi i kłótnie, któr4
wreszcie cesarz Ludwik Pobożny rozstrzygnął w Regensburgu'
(r. 829) w ten sposób, że ziemie położone na wschód. od Łysej
góry (Kahlertberg), a rozdzielone rzekami Sprazą i Rabą, mają
należy ć północną i wschodnią częścią do Passawskiego, a porti-
dniową i zachodnią do Salcburgskiego biskupstwa.^) W skutek
tego ^Morawia zaliczoną została do biskupstwa Passawskiego,
a w południowych od Dunaju krajach, równie jak w księstwie
Nitrańskiem szerzyła się władza arcybiskupa salcburgskiego, sta-
raniem którego \\ iele kościołów w księstwie Błatneńskiem i w Ni-
trawie wzniesiono około r. 836.^) Czechy zostawały jeszcze w po-
gaństwie i niezależności od cesarstwa, ale chrzest 14 panów cze-
skich z ich czeladzią w Regensburgu (r. 845),*') podawał bisku-
pom regensburgskim powód do rozciągania swej władzy i na
Czechy, co aż do ustanowienia biskupstwa Prażskiego (r. 973)
trwało.
Wszakże usiłowania biskupów niemieckich do rozszerzenia
chrześciaństwa u Słowian, nie osiągały pożądanych skutków. Po-
ganie, patrząc na bezustanne napady pogranicznych grafów, gra-
bieże i zniszczenie ojczystych posad przez Niemców, nie mogli
spotykać przyjaźnie ich misyonarzy i wierzyć temu, co ci opo-
wiadali o cnotach i miłości bliźniego. Wreszcie wymaganie dzie-
sięciny i odprawianie nabożeństwa w języku łacińskim nie uspo-
sobiały bynajmniej ludu słowiańskiego do przyjmowania nauki
obcej wyobrażeniom jego i niezrozumiałej. Nie dziw więc, że
rozwój nauki Chrystusa w Czechach, Morawii i Pannonii był
bardzo ograniczony, chociaż książę Moimir wyznawał chrze-
•") Wyżej § 36, cyt. 6, s, 62. O waśniach pomiędzy biskupami. Szafarzyk.
St. Slow. § 4!, s. 486—8.
*) Wyżej § 36, s. 63.
•') Annal. Fuld. an. 845. Hludovicus quatuordecim ex ducibus Boemauo-
rum cum hominibus suis christiaiiam religionem desiderantes suscepit, ei i.n o.ćtavis
Theophaniae baptisari iussit. Pertz, M, G, I, 364.
— 75 —
ściaństwo, a ksiaże Rośclsław troszczył się o wytępienie po-
gaństwa.*')
Z wiekszem powodzeniem nieco zaprowadzał w księstwie
Błatneńskiem chrześciaństwo Pribina, wznosząc liczne kościoły
i pomagając do ustanowienia hierarchii duchownej od arcybiskupa
salcburgskiego zależnej. Zależność ta, datująca się od czasów Ka-
rola W., miała na celu wznieść powagę arcybiskupa i dla tego
ustanowione zostały przepisy, aby żaden ksiądz postronny, bez
dozwolenia zwierzchności duchownej, nie mógł dłużej nad trzy
miesiące swych obowiązków sprawować.') Że arcybiskupi salc-
burgscy rościli sobie prawo do zarządu duchownego w Pannonii
i byli do tego upoważnieni przez cesarza Ludwika, to niewątpli-
wie, ale ze strony stolicy apostolskiej potwierdzenia podobnego
prawa nie posiadali, a to właśnie stało się później, jak zobaczy-
my, przyczyną nadzwyczaj przykrych wypadków.
Nie śmiemy twierdzić, aby już wtedy biskupi niemieccy
upatrywali w religii środek do wynarodowienia Słowian, ale że
dążyli do zespolenia ich przez kościół z cesarstAvem, to wypływało
z pojęcia o uniwersalnej władzy cesarza rzymskiego. Wszak od
czasów Karola W. wyrabiało się przekonanie powszechne, że jak
cesarz jest najwyższym władzcą wszystkich ludów, tak papież jest
najwyższą głową kościoła, — że jak cesarzowi i władzom przez nie-
*) Quod populus suus (Rastici) ab idolorum ąuidam cultura recesserat, et
christianam legem observare desiderabat. — Legenda Italica, tak zwane Translatio
S. Clementis, cap. 7.
") W zapisku duchowieństwa salcburgskiego: de conversione Bagoariorum et
Carantanorum, czytamy, że jeszcze za Karola W, ustanowiono : quod nuUus episco-
pus alicubi veniens, potestatem habuit ecclesiasticam in illo confinio nisi Salzburgen-
ses rectores, neque presbyter aliunde veniens plus tribus mensibus ibi suum ausas
est coUe officium, priusąuam suam dimissoriam episcopo presentavit epistolam. A da-
lej w tymże zapisku dodano: hoc enim ibi observatum fuit usąue dum nova orta
est doctrina Methodii philosophi. Pertz. M. G. I, cap. 10. Gdy jednak memoryał
ten przeznaczony był prawdopodobnie dla królu Ludwika Niemieckiego, aby mu do-
wieść prawa biskupa salcburgskiego na rozszerzenie jego juryzdykcyi w Pannonii,
nie możemy go brać na uwagę inaczej jak w porównaniu, z tem co wypowiedział
papież Jan VIII względem usunięcia praw arcybiskupa salcburgskiego na Panno-
niję, o czem niżej powiemy.
— 76 —
go ustanowionym należy sie posłuszeństwo, tak papieżowi i usta-
nowionym przez niego biskupom należy sie cześć duchowna. Ko-
ściół miał pojednać poganów z cłirześciaństwem, zespolić Słowian
z cesarstwem, przez załączenie icłi do biskupstw niemieckie?!,
zlać z Niemcami w jeden naród. Jeżeli gmin słowiański nie ro-
zumiał tego, niepodobne, aby książęta słowiańscy i możniejsi oby-
watele, znając jak icłi pobratymcy w Bawaryi i Turyngii z przy-
jęciem clirześciaństwa wynarodowiali sie, nie pojmywali do czego
prowadziły usiłowania biskupów niemieckicli. Wreszcie przyłą-
czenie Morawii do biskupstwa Passawskiego ubliżało powadze
księcia Rościsława.
Będąc od urodzenia chrześcianinem i mając przed oczami
ustrój państw chrześciańskicli, Rościsław zrozumiał ogromne zna-
czenie cVirześciaństwa w organizacyi państwowej. Miał on do
poróv/nania z jednej strony ludy słowiańskie, zostające w pogań-
skiej ciemnocie, bez oświaty, bez wszelkich sposobów do zorga-
nizowania się, — z drugiej monarchię Franków, zawdzięczającą
swą potęgę, oświatę i znaczenie — jedynie chrześciaństwu. —
Aby uchronić niezależność Słowian wypadało koniecznie połą-
czyć ich z chrześciaństwem, lecz przy takich okolicznościach,
w jakich Morawia za czasów Rościsława zostawała, chrzest ludu
przez misyonarzy niemieckich był niebezpieczny, pociągał bowiem
księcia do zależności od hierarchii duchownej niemieckiej, a przez
to samo i do niejakiej zależności od cesarstwa. Unikając podo-
bnego wypadku i życząc mieć własny kościół, odpowiadający po-
trzebom ludu, broniący interesów narodowych, Rościsław spo-
dziewał się kościół taki ustanowić z pomocą księży wschodnich
do czego ówczesne okoliczności sprzyjały.
2. Przybycie apostołów do Morawii (r. 863). Powodzenie ich I podróż
do Rzymu (r. 767). Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869.
Kiedy książę Rościsław zamierzał w państwie swem usta-
nowić kościół narodowy i na ten cel wezwać księży ze Wschodu,
w Bółgaryi i cesarstwie Wschodniem gotowały się wypadki,
— n —
mające wywrzeć wpływ ogromny na przyszłość całej Słowiań-
szczyzny.
W nadmorskiem, handlowem i bogatem mieście Tesalonice,
po słowiańsku Soluń zwanem, synowie zamożnćj rodziny grec-
kiej,^) starszy Metody, Młodszy Konstanty, później Cyrylem
mianowany, otrzymawszy staranne wychowanie, od młodości go-
towali sie do« stanu duchownego. Spokojny, łagodny, zatopiony
w rozmyślaniu o wielkości Boga, Metody wcześnie udał się do
klasztoru na górze Olympie, nie tej, która niegdyś słynęła jako
siedlisko bogów greckich, a na półwyspie Chalcydyjskim, teraz
Athos zwanym.®} Tam on przyjął święcenie kapłańskie. Kon-
stanty wcale innego był usposobienia. Nadzwyczaj żywej wyo-
braźni, gorącego serca, rozległych pomysłów i niepospolitej ener-
gii do śmiałych przedsięwzięć, Konstanty oddawszy się nau-
kom, znalazł przyjęcie na dworze cesarskim w Konstantynopolu
i taką mądrością zasłynął, że go powszechnie filozofem zwano.
Otwierała się mu droga do najwyższych w państwie godności,
ale dusza jego napełniona pobożnością pragnęła trudów, poświę-
cenia się w imię chrześcieństwa i dobra ludów. Okolice Salonik
zasiedlone były masą Słowian w pogańskiej ciemnocie zostają-
cych. Konstanty myślał przedsięwziąć kroki do ich oświaty
z pomocą chrześciaństwa, a znając dokładnie język słowiański,
starał się poznać, zbadać i przysposobić alfabet pisma słowiań-
skiego. Wymagało to czasu i spokoju do pracy. Tymczasem
Konstanty zamierzał, udać się do brata Metodego na górze
Olimpu i zapewno zająć się nawróceniem okolicznych Słowian,'^)
®) Dawniej profesor moskiewski Pogodin i inni, a w nowsze czasy profesor ode-
ski Uspienski Fjodor utrzymywali, że śś. Cyryl i Metody byli Słowianami. IIsBiiCTifl
CjiaBflHCKaro BjiaroTBopiiTeJibHOro OSmeCTBa. Petersburg, r. 1885. Kwiecień, s. 231.
») Dawniej wszystkie trzy przylądki półwyspu Chalcydyjskiego, przy zatoce
Thermejskiej, zwały się górami Olympijskiemi, później przylądek wschodni nazwano
Athos, a nareszcie wszystkie trzy przylądki otrzymały ogólną nazwę góry Athos
(Afon). Bilbasow. Kiipiujt 11 ^leoojiii II s. 38.
^^) W legendzie soluńskiej czytamy: Bulgares magna me laetitia receptura
Ravenium in urbem prope Bregalnitzam flumen duxerunt. Ego illis conscripsi litte-
ras quinquc et triginta. Eulgares autem, quamquam ipse eos pauca docui, tamen
- 7S -
niespodziewana jednak okoliczność rzuciła go w inną zupełnie
stronę.
Cliazary zażądali od dworu Konstantynopolskiego przysłania
im nauczycieli, dla oznajomienia icli z chrześciaństwem. Wypadało
posłać ludzi bieglycli w naukacli, krasomówców, a przytem nie-
ustraszonycli i gotowycłi na wszelkie niebezpieństwa w tak odle-
głej i trudnej podróży. Wybór imperatora Micli^ła III padł na
Konstantego, który najprzód sam, a potem około r. 858 razem
z bratem IMetodym odbył poselstwo do Cliazarów. Będąc w Cher-
sonesie tauryckim Konstanty pobudził miejscowego biskupa do
odszukania na wyspie morskiej, w ruinach kościoła, zwłok św.
Klemensa papieża, zesłanego z Rzym.u na wygnanie do Clierso-
nesu, a później z rozkazu imperatora Trajana, za szerzenie clirze-
ściaństwa w Taurydzie, wrzuconego do morza, za szyję do ko-
twicy przywiązanego, około r. 102. Odkrycie zwłok tego mę-
czennika, około r. 861, otworzyło braciom drogę do najświetniej-
szycli czynów.")
multa didicerunt; deus eos fidem Christianam docuit jamque fides orthodoxa susci-
piunt deoąue, quae ejus sunt, tributum. — Podobnie w Obdormito ś. Kyrilli: Post
Bregalnitzam profeetus Sclavonios nonnullos jam baptizatos invenit. Reliquos autem
postąuam baptiza\it, ad verum fidem duxit librosąue litteris Sclavicis scriptis: sunt
autem facti per eum christiani ąuatuor milia et quinquaginta.
'*) Głownem źródtem do historyi pochodzenia, początków życia, poselstwa do
Chazarów, wynalezienia relikwii ś. Klemensa, troskliwego ich zachowania i przeniesienia
do Rzymu, jak równie apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego, — sa ży-
woty ich, pospolicie legendami zwane, stosownie do miejscowości, na których spi-
sane zostały.
Legendy z dodatkiem urywków z ksiąg kościelnych, najczęściej w języku
słowiańskim przechowanych, — w połączeniu z dokumentami stanowią ogromny ma-
teryał do historyi apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego. — Kozbiór
maleryalu tego, dotąd jeszcze nie zbadanego krytycznie, — należy do prac specyal-
nych. Wszakże, dla dogodności czytelników, dokumenty przytoczymy w końcu tćj
księgi, a w tem miejscu uczynimy krótką wzmiankę o starożytnych legendach, we-
dług następnego porządku.
I. Żywoty Konstantego r Metodego pannońskimi zwane, dla
tego, że w Pannonii zapewne były napisane, w końcu IX w. po słowiańsku. Da-
wniej stawiono je w szeregu legend, lecz obecnie, po sprawdzeniu wiarogodności
wypadków w tych żywctach zapisanych, zaliczamy je do ważniejszych źródeł:
Żywot Konstantego według rękopiśmu monasteru Rylskiego r. 1479,
zatytułowany : Pamiet' i żytje blażennaho uczitela nasze ho Kon-
— 79 —
Pracując oddawna nad ułożeniem pisma słowiańskiego, Kon-
stanty filozof, po odbyciu poselstwa do Cłiazarów, doskonali): pi-
s t a n t i n a F 1 1 o s o f a p r b w a w o h o nastawnika s 1 o w j e ń s k u j e z i k u,
wydal Szafaizyk w dziele Pamatky drewniho pisemnicvi Jilioslovanow 1851. Potem
Wiklosicz w Chrestoroatia Palaeo&lovenica. Wiedeń j86i. Bodjanski, według rę-
kopismu moskiewskiego, w Cztjeniach Obszcz,estvva istorii i drewnostjej rossijskich r.
1863 ks. ir. Później z tlómaczeniem lacińskiem i objaśnieniami wydali Diin;mler
i Miklosicz w Denlischriften der Acailemie der Wissenscliaften. r. 1870, tom XIX
s. 203 — 246,
Ż.y w o t Metodego zatytułowany : Pa mięt' i żytje blażennalio
o t c a ff a s z e h o i u c z i t e 1 a M e f o d i j a a r c h i e p i s k o p a m o r a w i, s Ic a,
pierwszy raz ogłoszony w „Moskwitjaninia" N. 6 r. 1843, potem z rękopismu XIV
w. z Moskwy dostarczonego, wydal Szafarzyk w dziele Pamatky drewniho pisemnictvi
Jihoslowanow r, 1851, Wyciąg z' tego Żywota zamieszczony byl po polsku w Dzien-
niku literackim Lwowskim r. 1852. Nr. 52, i po niemiecku przetlómaczony w Smo-
lera Jahrbiich fiir Slavisclieer Literatur, Kunst und AVissenschaften 1852 s. 89 — 94.
Z tego wydania tekst, po łacinie przez Mikloszicza przetlómaczony, Diimmler, ze
swemi uwagami, wydal w Archiv fiir. Kunde Oesterreichischer Geschichts-Quellen
r. ,1854, tom XIII pod tytułem: Die Pannonischei Legenda von heiligen Methodius.
Powtórnie tekst łaciński wydrukował Ginzel, w Geschichte der Slavenapostel Cyryli
und Method. r. 1857. Później Bielowski, uzupełniając Szafarzykowe wydanie nota-
tkami otrzymanemi od moskiewskiego profesora Bodjańskiego, według rękopismu
XII w., wydał Żywot Metodego w Monumenra Poloniae historica. Tom I r. 1864
po słowiaiisku, z przekładem polskim Wagilewicza. AV następnym r. 1865 Żywot
Metodego, według Kodeksu XI[ w., wydał w Moskwie Bodjanski w Cztjenijach
Obszczestwa istorii i drewnostiej, ks. I s. i— 96. Jest to najdokładniejszy tekst Ży-
wota Metodego, przedrukowany w B.ilbasowa: Kiryll i ilefodij r. 1871 s. 249 — 273.
II. Żywot s. Klemensa biskupa W i e 1 i c y, ucznia śś. Konstan-
tego i Metodego, po grecku napisany, w pierwszej połowie X w. Wiadomy był już
w XVII w. Wydał go Mikloszicz: Vitta 5. Clerńentis episcopi Bulgarorum. Edi-
dit F. Miklosich. Vindobonae 1847. Z tekstu Mikloszicza wydany z tlómaczeniem
rosyjskiem w Moskwie, w dziele: MaTepiajiBi JiASi HCTopili nucŁMCHT. (Materyały
dla historii pismien.) 1855. U Ginzgla po łacinie 7 pierwszych rozdziałów r. 1857.
Nareszcie w Bilbasówa Kiryłl i Mefodij r. 1871. Do tej kategoryi wypada odnieść
„Uśniecie ś Cyryla (Obdormito S, Kyrilli), z rękopismu serbskiego, nabytego przez
Hilferdinga w Macedonii w r. 1857, wydane w tzwiestijach Akademii Nauk w Pe-
tersburgu r. 1858 s. 381— 386, później w Bilbasówa Kirył i Mefodij 1871. Chociaż
rękopism pochodzi z XV lub początku XVI w., — dawnośc tego pomnika niewąt-
pliwa a wyrażenia, zgodne z tekstem Żywota ś. Konstantego, utwierdzają badacza
tej sprawy Bilbasówa w przekonaniu, że „U śniecie służyło osnową do napisania
Żywota". Bilbasow. 1. c. s. 60 6(
III. Legendy o przeniesieniu zwłok ś. Klemensa. Z nich
Legenda Italie a, sive Vita cum translatiohe S. Clementis
pa pae et m a r t y r i s, przez biskupa z Veletri Gauderyka, dedykowana papieżowi
Janowi VIII (r. 872—882), znajdująca się w nieco uszkodzonej kopii w klasztorze
Monte -Cassino, drukowana przez Bo^a-idystów w Acta Sanctorum r. 1668, Martii
— 8o —
smo i tłómaczył księgi duchowne na język słowiański, ^^) Metody
piastował godność archimandryty monasteru Polichron, nad mo-
rzem Jylarmora, w pobliżu miasta Cyziku, w Azy i mniejszej.'-'')
tom II. Jest to bezwatpicnia jeden z najdawniejszych i najwiarogodniejszych pomni-
ków o czynach braci soluńskich. — Legendę tę przedrukował Ginzel w Gesch. d.
Slavenapostel, Cyrill i Method und der Slavischen Liturgie r. 1861, — Pogodin
w Kiryłlo-Mefodijewskim Sborniku r. 1865, s. 327 — 340; Bilbasow, w dziele Kiryll
i ]\Iefodij, r. 1871, s, 220—227.
Druga Legenda poczynająca sie: W toi dień (23 Januarii), słowo na
priniesenje moszczej Preslawnaho Klimentija, z kodeksu mo-
skiewskiej biblioteki synodalnej, wydana w Pogodina: Kirylło-Mefodiewskij Sbor-
nik r. 1865, s. 3r9 — 326, a według Wiktorowa, w tymże sborniku, legenda ta napi-
sana być miała przez samego ś. Konstantego po grecku, potem dopiero po słowiań-
sku przetłómaczona. Podobne przypuszczenie za śmiałe i nieudowodnione.
IV. Legendy późniejsze. Legenda Serbica, ałboserbskoje
żytje śś. Kiryłła i Mefodija, z prologu pisanego po słowiańsku nie później
jak w XIII w., wydane przez Kałajdowcza, w dziele: Joann Ekzarch bołgarskij.
Moskwa. 1824. s. 90. Dobrowsky Miihrische Legendę, von Cyrill und Method.
1826. Bilbasow, Kirylł i Mefodiu po zapadnym legendam z przekładem łacińskim.
1871. s. 264—275.
Legenda Bohemica de s. Ludmiła z końca XIII w. i Legenda
iM o r a V i c a z końca XIV w., wydane przez J, Bobrowskiego, Szafarzyka, Ginzela,
a nareszcie Bilbasowa w dziele Kirylł i Metody 1871. Cyrylli et Metudii
legenda Cracoviensis z końca XIII lub początku XIV w., wzięta jest
z Translatio s. Clementis przez Gauderika pisanej (jak wzmiankowano wyżćj), wy-
dana po raz pierwszy przez ks. Ignacego Polkowskiego, w dziele: Cze-'ć śś. Cyrylla
i Metodego w Polsce. Kraków 1885.
Legenda grecka, albo Ochrydska o ś. Klemensie, znaleziona przez
Wikt. Grygorowicza w Ochrydzie (1844 — 5) w greckim rekopiśmie i wydana w Żur-
nalu ministerstwa oświaty w Petersburgu r. 1847. Tom LIII. Z innego tekstu, po-
danego przez profesora Kurciusa w Pradze, Szafarzyk wydal legendę te z tłómacze-
niem łacińskiem w: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi r. 1853. s. LVII. Z tekstu
Szafarzykowego przedrukował Bilbasow w dziele: Kirylł i Metodiii r. 1871, s. 128,
301 — 306. Legenda Soluńska, czyli Słowo Kiryła słowenca so-
łunskaho, fiłosofa bugarskaho, prawdopodobnie tłómaczenie serbskie
z dawniejszego greckiego, lub łacińskiego tekstu. Wydana w czasopiśmie: H I a-
snik druźstwa srbske słowesnosti r. 1856 zesz. VIII. Wiadomy do-
tąd jedyny tej legendy rękopism. zawiera wierszy drukowanych 28. Z tłómaczeniem
łacińskiem przedrukował Bilbasow w dziele: Kirylł i Mefodij r. 1871. s. 217 — 219.
Legenda Macedońska, grecka, czyli Żywot ś. Nauma. ucznia śś. Kon-
stantego i Metodego, wydana przez Hilferdinga w czasopiśmie moskiewskiem Ru-
skaja Biesieda r. 1859 księga XiV s. 127 z rekopismu polowy XVIII w. przedru-
kowana w Bilbasowa Kirylł i Mefodij r. 1871 s. 307 — 310 po greckn.
V. Do starożytnych pomników słowiańskich o iś. Konstantym i Metodym,
wypada dodać:
— 8t --
Tymczasem Rościslaw, porozumiawszy sie z knęziami moraw^
skimi i Świętopełkiem księciem nitrańskim,^^) wyprawił do ce-
sarza Micliała III poselstwo, o przysłanie mu księży, znajacycłi
język słowiański. — Postępkiem tym nadzwyczaj w polityce zrę-
1) Czernoryzca Chrabra. O pismeniech. Tekst Chrabra po
slowiańsku wydal Kalajdowicz w dziele: Joann Ekzarch bolgarskij. Moskwa, 1824.
s. 189 — 192. Szafarzyk. O Pismenech slovanskych. Praga 185 1. Nowsze wydanie
z tlómaczeniem niemieckiem J. Hanusza, w Archiw fiir Kunde Oesterreichischer Ge-
schichts-Quel]en XXiri r. 1860 s, 3—101.
2) Urywki z Żywotów śś. Kiryła i Metodego w wielu dawnych kode-
ksach znajdujące się, tudzież modlitwy, tak zwane t r o p a r y i k o n d a k i, w któ-
rych rozsiane są wiadomości takie same, jakie w Żywotach i legendach znajdujemy. —
Spis tego rodzaju pomników, z ksiąg kościoła prawosławnego podał J. Tok maków
Bii6.uorpa<i>iiMecKiii yKasaie-Tb. .IiiTepaiypa o cb. KiipiiJi.it 11 Meoojil;, et npiuo-
iKeiiieMi. ncpoHiia iiCTopiiiecKUNT, jiaTepia.ioBt, xpaiijmiiixcfl b-l EpaBiiTe-ibCTBeii
imxi 11 OómecTBeHHb]XX ApxiiBax'b u EiiójioTeKaxT.. Moskwa. 1886 stronnic 28-
VI. Nowsze opracowania przedmiotu, w osobnych książ-
kach. Oprócz prac autorów przestarzałych, czeskich: Stredowskiegc), Dobnera
i Bobrowskiego, tudzież niektórych rosyjskich, wzmiankowanych w Tokniakowa
Bibliograficznym Wskaźniku, wyliczymy nowsze:
Szafarzyk. Pamatky drevniho pisemnictvi Jihoslovauov r. 185 1, powtór-
nie w r. 1873; Pamatky hlaholskeho pisemnictvi 1853. Ueber den Ursprung und
die Ileimath des Glagolitismus. 1 858. Inne prace w ogółnem wydaniu mniejszych
prac Szafarzyka. Rozprawy z oboru ved slowanskych 1865.
S z t u 1 c prałat. Wypsani żivota svatych brati Cyrilla a Metl.oda. Praga,
1847. Żivot swatych Cyrilla a Methodia. Praga 1857.
Biły. Dejiny svatych Cyrilla a Methodia apostolov slowanskych, w Praze
1863, przetlómaczona po niemiecku w 1863.
Raczki prałat. Viek i djelovanie sv. Cyrilla i Methoda. Zagreb 1859.
G i n z e 1 J. A. Geschichte der Slawenapostel Cyrill und Method, und de-
slavischen Liturgie. Pierwsze wydanie r. 1857, drugie 1861.
F i 1 a r e t biskup ryżski. Kiipii.uT. ii Meoojiiii CjiaBfliiCKie npocBtTiiTCiii.
Moskwa r. 1846, przedrukowano w Pogodina sborniku 1865. ^Niżej.)
Ł a w r o w s k i. ItiipiLi.n> 11 Menojiii KaicT. npaBoe.iaBiiue nponoBlijiiiiKii y
aanajiibhKTi CiaBain.. Charków 1863.
Pogodin M. liiip.i.io-MeoojifBCKiii cGopiiiiicb bt. naMiiib o coBepmiiB-
lueMCfl TbiCHMc.rtTiii c.iaBfliicKoii niicbMeiiiiocTii 11 xpiiCTiaHCTBa bT) Pocciii. Moskwa
1865. W nim pomieszczone sa prace: Górskiego, Filareta, Pogodina, Hilferdinga, Gry-
gorowicza, Kazańskiego, Wiklorowa, Bezsoiiowa, Buslajewa, Aksakowa i Arsenijewa.
B o d j a n s k i j O. Kiipii.T.Tb u Mooojiii. Coópaiiie naMaTiiiiKOBi. ,10 At,aTc.ib-
iiocTii CB. nepBoy'iiiTe.icii 11 npocBtTiiTe.icii cTaBimcKiiKi. n.ieMein. oTnocfluuixcfl. Z nich
Żywot Konstantego w Cztjenijach Obszczestwa Istorii i Drewnostjej 1863 i 1864.
Żywot Metodego, tamże r. 1865. „Pochwalnoje słowo Kirylu i Mefodiju-', tam/.e r.
1865-^1866. Żywot Konstantego z innych kodeksów, także w Cztjenijach r. 1873.
B i 1 b a s o w W. A. Kiipii.i.ib 11 !Meooj,iii no joKyMeiiTajibiiUMb iic-T04niiha>rb-.
Tom JII. 6
— 82 —
cznym, Rościslaw nietylko usuwał wpływ nieprzyjaznego mu du-
cliowieństwa niemieckiego, lecz jeszcze jednał sobie przyjaźń ce-
Monunienta diplomatica r. 1868. I\iipii.i.ri) 11 Monojiii iio sanajiihiMi. jicrcn,TaM'L.
Codex Legendarnm 1871.
W o r o n o w A. r.iaiurŁiiiiiie iictomimikii aih iicTopiii Kiipii.ua 11 Meoojifl.
Kijów 1876.
Perwolf. C.ioutiicKiii fl3i.iin. 11 (>ro cy.ii.óbi y iiapojoui. c.ioi5aiiCKiiXT,.
Warszawa 1885. ]\I e o o J i c B c k i ii 10 u 11 .1 c ii 11 l>l ii C o o p 11 11 k t. , wydany przy
uniwersytecie warszawskim, pod redakcya Budylowicza 1885.
J a y i c z. J. W. nonpocT. o luipii.i.it 11 ^Iooo,iit m, C.iauaiicKoii <i>iMOjoriii.
Petersburg 1885, jako dodatek do tomu LI zapisek Akademii Nauk.
Inne mniejsze praee, wzmiankuje Wskaźnik Tokmakowa, także w Jagicza:
Bonpocb o K11p1u.1I; II Meoojiii 1885.
Rettel Leonard. Cyryl i Metody. Streszczenie najnowszych poszukiwań.
Paryż 1871 s. 216 i 8 minori.
Gromnicki Tadeusz. .Świeci Cyryl i Metody; w rozprawach wydziału
historyczno -filozoficznego Akademii Umiejętności, w Krakowie r. 1879 — 1880. Tomy
X, XI, xn.
Zieliński Wład. Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego, oraz początki chrze-
ściaństwa w Polsce. — Wenecya 1882 s. 79.
Chotkowski. Żywot śś. Cyryla i Metodego Apostołów słowiańskich.
Kraków 1885 s. 80.
Kantecki Antoni. ŚS. Cyryl i Metody. Apostołowie Słowiańszczyzny,
Poznań 1885 s. 6j. Wydanie popularne z powodu Encykliki Leona XIII z dnia 13
Września 1880 r.
Polkowski Ignacy, kanonik. Cześć śś. Cyrylla i Metodego w Polsce
według ksiąg hturgicznych od końca Xni w. Kraków 1885 str. 64. Praca źródłowa.
Pruszyński Ludomir. Apostołowie Słowian śś. Metodyusz i Cyryl. War-
szawa 1885 str. 81. Wykład popularny i dla tego pożyteczny do rozszerzenia w Polsce
czci śś. Cyrylla i Metodego.
Crncić Iwan. Rimsko-slovinska służba sv. Kurillu i Metudu, w XtV księdze
„Starine", s. 210 — 220.
L e g e r Louis. Etude historique sur la conversion des Slaves au christia-
nisme. Paris 1868 in 8 227.
Martinof, w Revue des Questions historiąues, 71 livraison. Juillet. Paris
1884. wydal ,La legendę italique de SS. Cyrille et Melhode", s. 1 10 — 166, gdzie
wysoko podniósł znaczenie Legendy Italica, jako jednego z najdawniejszych pomni-
ków o śś. Cyrylu i Metodym.
We włoskiej literaturze wiadoma praca Bartholini Dominika. Memorie
storicho critiche archeologiche dei sancti Cirillo et Methodio. Rzym 1881. s. 254.
O niej sprawozdanie w „Atheneum". Warszawa 1882, zesz. VIII 378 — 383.
Krótlci ten wykaz źródeł i opracowań wskazuje jak jest bogatą łiberatura o apo-
stołach słowiańslcich. Podaję wykaz ten dla ułatwienia oryentowania się w cytatach,
nie zaś jako pracę bibliograficzną, nie wcliodzącą w zakres niniejszego dzieła. Do-
kumenty podam w osobnym D o d a t k t u w końcu tej księgi. Inne źródła wskaże
we właściwem miejscu.
- S3 -
sarza wschodniego dla zrównoważenia polityki króla Ludwika
Niemieckiego, który w celu zhołdowania Morawii, starał się po-
granicznych z nią Bółgarów wciągnąć do związku przeciw Ro-
ścisławowi. Tym sposobem formowały się ligi: morawsko - byzan-
tyńska, przeciw niemiecko - bółgarskiej, balansujące ówczesną po-
litykę w nad - dunajskich krajach.
Cesarz Michał uprzejmie przyjął poselstwo morawskie, a zna-
jąc biegłość braci soluńskich w sprawach religijnych i w piśmie
słowiańskiem,^-^) przeznaczył ich na apostołów w Morawii, jeśliby
jednak dać wiarę legendzie, prawie współczesnej, wypadałoby
wyprawienie Konstantego do Morawii, przypisać domaganiu się
Rościława, który, dowiedziawszy się o sławnych czynach Kon-
stantego w poselstwie do Chazarów, życzył, aby ten mianowicie
apostoł do ^lorawii przybył.^")
Bracia, zabrawszy z sobą księgi dnchowne wcześniej już
przetłómaczone po słowiańsku,'') tudzież relikwije ś. Klemensa,'^)
puścili się w podróż. Matka ich, przeprowadzając ukochanych
synów, ze łzami błagała, aby w razie śmierci jednego z nich, po-
*-) Szczegóły niżej § 42.
'*) In Polichronio, quod est in Sigriana. Vita s. Theophanis, in Acta Snn-
clorum, XII Mart. T. II 13, p. 220. — Est autem Sigriana regio montuosa prope
Cyzicum in Asia Minori et Propontidis littora, ab Olympena Rhyndaco tiiwio divisa.
Ibid. p. 213.
") W Żywocie Metodego czytamy: „Rostislaw knież slowenieski, s Swiato-
polkom poslasta iz Morawy k' carju Michailu," (rozd. 5), ale w równie dawnym,
a może i starszym Żywocie Konstantego powiedziano tylko: „Rastislaw bo, mora-
wbskyi kneź, stwjet sTjtwori s knezi swoimi i s Morawlijany" (rozd. 14), a o Świę-
topełku ani wzmianki. DUmmler, w Denkschriften der Akademie der Wissenschaf-
ten XIX r. 1870.
'5) Skłaniając braci do apostolstwa cesarz mówił do nich: „wy bo jesta se-
łunijanina, da seluuijanie wsie czisto slowieński besiedujut." Pannoński Żywot Me-
todego rozd. 5.
1^) Philosopho autem reverso Constantinopolim, audiens Rostislaus princeps
Moraviae, quod factum fuerat a Philosopho in provincia Cazarornm, ipsae quoque
genti suae consulens, ad praedictum imperatbrem nuntios missit. Legenda Italica. c. 7.
Podobnie w legendach Morawskiej, cap. 4 i Krakowskiej cap. 4. Polkowski. Cześć
śś. Cyrylla i ^Metodego, s. 15.
^") Żywot Metodego 5.
>*) Niżej cytata 40.
6»
- S4 -
zostały przy życiu przywiózł do niej ciało zmarłego.^'*) Bracia,
dawszy słowo dotrzymać świecie prośbę matki, pożegnali sie
z nią ostatni raz, ruszyli w podróż do Rościsława i do stolicy
jego Welegradu av czerwcu r. 863 przybyli.-*^) Atoli do wiellciego
dzieła wnet przystąpić nie mogli. Był to bowiem czas burzliwy,
czas gotowania się do wojny z Niemcami. — Bracia, osiadłszy
w Welegradzie,-') pracow^ali nad wylcształceniem poruczonycłi
im przez Rościsława uczniów.--) Niemiłem okiem patrzyło na to
duchowieństwo niemieckie. A gdy, po niepomyślnej dla ]\Iora-
wian wojnie r. 864, biskupi niemieccy groźnie przemawiać po-
częli, apostołowie Konstanty i Metody, pojmując grożące im nie-
bezpieczeństwo, unikali miejsc burzliwych, a przechodząc z kraju
do kraju po grodach i osadach wiejskich, -''"; opowiadali ludom
słowiańskim słowo boże w zrozumiałej im mowie, starając się wy-
korzenić sprośne obrzędy pogańskie i wielożeństwo.-^j
Jednocześnie z apostolstwem u Słowian morawskich, przy-
padło wprowadzenie chrześciaństwa w Bółgaryi. Wiemy, że
wcześniej jeszcze Konstanty filozof pracował nad rozszerzeniem
1") Legenda Italica cap. 1 1 .
-^) Muralt w dziele: Essai de Chronographie byzantine p. 439 pisze: Ra-
stislaf avait resiste a Louis dans Devina en 864, aupres duąuel Methode et Cyrille
se trouvaient depuis Juin 863. Opierając sie na tern historycy czas przybycia aposto-
łów do Morawii zsvyczajnie w Czerwcu naznac/.ają. Dudik. Gesch. Miihrens I. s.
159. Inni przyjmując na uwagę, że wedJug legendy italskiej, bracia „mansuerunt
ergo in Moravia per annos quatuor et dimidium" (cap. 7) i zważając, że bracia
do Rzymu przybyli w końcu r. 867, obliczają, że bracia do Morawii przybyli na
wiosnę r. 863. Bilbasow. Kiryll i Mcfodij s. 30.
-') R. 1030, książę Brzctyslaw pisał: juxta Yueligrad, ubi caepit christiani-
tas. Erben Regesta Bohemica p. 40.
--) DoslLdbszu że jemu Morawy s welikoju czLstiu prijet jeho Ratislaw
i uczeniky sobrawL wdast ich ucziti. Żywot ś. Konstantego, rozd. XV. Denkschrif-
ten der Academie der Wissenschaftem T. XIX p. 226.
s') Quotidie (Constantinus) cum fratre suo JNlethodio perlustrabat civitates,
vicos et oppida. Leg. Moravica. c. 5.
-*) Można to uważać z listu pajjięża Jana VI(I do Kociela: Eos qui uxo-
res suas dimiserunt, vel illis ab alias viventibus migraveruat nuptias, tam diu cum
consentaneis eorum escommunicamus, quousque postcrioribus remotis, priores poeni-
tendo receperint. Praecipue cum haec pessima con!»vetudo ex paganorum morę re-
manserit. Erben s. 15 między r. 873 a 882.
- 85 -
nauki Chrystusa, a może i nawracał Słowian macedońslcich w. oko-
licach Tesałoniki, na porzeczu Bregalnicy.-'^) Ałe w którym mia-
nowicie roku i przez kogo ochrzconym został car bółgarski Borys,
to zagadką zostaje. Niewątpliwie wszakże wypadek ten stał sie
około początków apostolstwa braci soluńskich w INIorawii t. j.
miedzy r. 86i a 864,-*^) a według nowszych badań car Borys
prawdopodobnie ochrzczonym został w r. 864 przez ś. Metodego,
który z Morawii do Bółgaryi w tym celu zdążył, gdy tymczasem
brat jego Konstanty szerzył chrześciaństwo w Morawii.-')
Cztery i pół lata (863 — 867) Konstanty i Metody apostoło-
wali w Morawii i sąsiednich krajach, opowiadając słowo boże
Morawianom, Czechom, Słowakom, Polakom, 2*) Łużyczanom,
zakładając kościoły i kaplice.-") — Zachowało sie podanie, że
'-■'•j Wyżej cyt. lo.
-^) Według legendy Morawskićj Konstanty z bratem ^ktodem, dążąc do
INIorawii, po drodze zaszedł do Bułgarów ,,quos divina- cooperatrice gratia sua prae-
dicatione convertit ad fidem (cap. 4). Być może Konstanty po drodze i rozszerzał
clirzebciaństwo w Bółgaryi (r- 863), ale Idedyż byl ochrzczony sam car Borys? Opie-
rając sie na hislorykacli byzantyńsliich, dawniej mniemano, że to dolconat Metody
w r. 861 — 862. (Palanzow. RI;k7j oo.irapcKoro uapa CiiMcoiia 1852 str. 22.
■') Wypada riwage zwrócić na Żywot ś. Klemensa, bisltupa Wielickiego,
autor którego, ze znajomością rzeczy, opowiada szczegółowo, że Metody, w czasie
pobytu w Morawii, starał sie sl<lonić do chrześciaństwa książąt Kociela i Borysa
„którego oczarował swem krasomówstcm w mowie ojczystej", dodawszy, że nawró-
cenie Bólgarów przypadło w r. 6377 t. j. 869 (Vita .s. Clemenlis, po grecku, cap. 4)
według Icodcksu wyilancgo przez Mililosicza 1847 i przedrukowanego w Moskwie
r. 1855. — W innym Żywocie ś. Klemensa, przez Szafarzyka wydanym w r. 1853,
Metody wzmianliuje sie także jako główny o.świecicieł Bólgarów i cara Borysa (cap.
11), ale czasu nawrócenia Bólgarów nic oznaczono. Rok zaś 859 podany przez
starożytny Ż)Wot ś. Klemensa, nie może być przyjęty dla tego, że w tym roku Me-
tody był w Rzymie, a z porównania zdarzeń wypada przyznać, że clirzest Borysa
przez Metodego mógł być dokonany przed zawarciem przymierza Niemców z Bół-
garami w Tulłn r. 864. Po zawarciu tego przymierza Niemcy niedopuściliby chrztu
Borysa przez księży słowiańskich.
-*) Poświadcza to wyprawa Morawianów przeciw pogańskiemu księciu Wi-
ślicy, który „sie urągał chrześcianom" (o czem niżej będzie), tudzież chronograf mo-
skiewski XV w, według którego filozof Konstanty nauczał Morawianów, Lechów,
Czechów i inne narody. Bielowski, M. P. I 90.
-") W Spiekach (Speitsch) niedaleko Kcłcz, okręg ołomuniecki; w P r z y-
b i c a c li niedaleko Hustopcsw ( Auspitz) ; \v Ż a r o s i c a c h ; w U h r i c i c a c li
blizko Damborzyc; w S w i t a w i e, okręgu Bincńskiego. Tudzież pod wezwaniem
— 86 —
w okolice Zgorzelca przychodził sam apostoł Konstanty, że był
nagóracli: Królewskim gaju (Konigsliain) i Jaworniku, i że tam,
gdzie teraz Ilainwald, na miejscu chramu pogańskiego zbudował
kościół. ■''^^) Podanie to nie mogło bez powodu powstać i choć
w części potwierdza sie dotąd istniejącym obyczajem. Od nie-
pamiętnych czasów bowiem na górze Jawornickiej stoi krzyż,
do którego w dzień ś. Wacława, króla czeskiego, wnuka Borzy-
woja i Ludmiły, ochrzczonych przez Metodego (około r. 878),
wędrowali pobożni pielgrzymi z dalekich krajów, najwięcej z Czech.
Nawet po przyjęciu nauki Lutra, Jaworzanie protestanci spoty-
kali pielgrzymów katolickich z chorągwiami i uczestniczyli w pro-
cesyach katolickich. Nabożeństwo odbywało się kolo krzyża,
a wszyscy] przytomni, klęcząc, śpiewali modlitwę ,,Hospodynie
pomiluj ny", tę samą, która do teraźniejszego czasu u Czechów,
^Morawian i Słowaków pod nazwą modlitwy ś. Wojciecha prze-
chowała się.^^)
I radzi byli Słowianie słuchać nauki o wielkości Boga,
Ś.Klemensa, kaplice: koło Oswetimanow, okręgu Hradisztskiego, w której ko-
ście świętego leżały, podobnie i w Lipowce okręgu Brneńskiego, Dudik. Gescb.
Mahrens I. 170. Do lego dodamy jeszcze kaplicę ku czci ś. Klemensa poświęcona
w starożytnym grodzie R a k u s y (castrum Rakouz) teraz Raabs u wierzchowin
r. Dyi. Przy tej kaplicy, według podania, mieszkał apostoł Metody, dążąc do Czech.
Szembera. Zapadni Slovane; Pfidavky s. i. Wreszcie w Ołomucu kościół ś. Pio-
tra, o którym dawno zapisano: an. 863 Rastiz dux tradidit in die consecrationis
ecclesiae sancti Petri in Olomuticł per venerabilem fratrem Kyrillum omnes homines
castelli et civitatis (Olomucense), ad ripam usque Moraue fluvii. Eerben. Regesta, s. 14.
Niezaprzeczając samego nadania kościołowi Ołomuckiemu, nie mamy wszakże udo-
wodnienia, że to nastąpiło w 863 a nie w innym roku.
3") Czas pobytu ś. Konstantego w okolicy Zgorzelca tylko przez prawdopo-
dobieństwo określić by można. I tak: Apostolstwo jego w stronach podkarpackich
ciągnęło się od lata r. 863 aż do jesieni r. 867, t. j. do podróży do Rzymu, zkąd
on już nie wrócił. Przed odejściem do Rzymu bawił on u księcia Kociela w Bla-
tnie, nie wcześniej jak w r. 867, a zatem pobyt jego na Ślązku mógł przypaść
w jatach 864—866.
^') O wzmiankowanej ceremonii pisał G. Burghardi. Iter Sabaticum.
Lipsk. r. 1736. Dzieła lego nigdzie znaleźć nie mogłem. Inne szczegóły w pracy
Izmaela Srezniewskiego, w Zurnale ministerstwa oświaty. Petersburg. 1844, część
XLIII. Maj.
- 87 -
we własnej mowiel^-) ale nie radzi z tego byli biskupi niemieccy,
szczególnie salcburgski i passawski, którzy z rozwojem nauki
braci soluńskich, tracili trzodę słowiańską, a z nią dziesięciny,
dobra ziemskie i wpływ polityczny. Posądzali biskupi nowych
apostołów o szerzenie schyzmy, o chęć oderwania Słowian od
papieża, znajdując we współczesnych wypadkach niejakie uspra-
wiedliwienie potwarzy, miotanych na apostołów słowiańskich.
W tym samym bowiem czasie, kiedy bracia pracowali nad zasa-
dzeniem winnicy Chrystusa w stronach przykarpackich, w Kon-
stantynopolu spory duchowieństwa z kościołem rzymskim tak się
zaostrzyły, że patryarcha Fociusz poważył się papieża Mikołaja I
za kacerza ogłosić i od kościoła odłączyć (r. 867). A ponieważ
Konstanty filozof od młodości zostawał w przyjaznych stosunkach
z Fociuszem, przeto podejrzliwość biskupów niemieckich mogła
się w oczach papieża wydawać nie bez podstawy. Skargi więc
biskupów w Rzymie na apostołów słowiańskich, że pod pozorem
nabożeństwa słowiańskiego wprowadzają herezyę, nie mogły
bez skutku pozostać. Zapobiedz złym skutkom walki dwóch ob-
rządków w jednym kościele, wyrozumieć zasady apostołów sło-
wiańskich, wreszcie uspokoić ludy powaśnione intrygą biskupów
niemieckich, do stolicy papieskiej należało. Pojmując to wszy-
stko papież IMikołaj wezwał braci apostołów do Rzymu.^^^)
Chociaż hierarchicznie bracia apostołowie zależeli od patryar-
chatu Konstantynopolitańskiego, ale na głos papieża spieszyli
stawić się w Rzymie. Zabrawszy więc z sobą relikwije ś. Kle-
mensa, aby je miastu Rzymowi, jako ciało papieża zwrócić, bra-
cia przez Pannonię do Rzymu dążyli. Po drodze odwiedzili księ-
'-) Cognoscentes loci indigenae (Morawianie) adventum illorum, valde gavisi
sunt; quia et reliquias b. Clementis secum ferre audierant, et Evangelium in eorum
linguam a philosopho praedicto translatum. Exeuntes igitur extra civitatem obviam,
honorifice, et cum ingenti laetitia receperunt eos . . . mówi współczesny biskip Gau-
derik. Legenda Italica, cap. 7.
•■'') His omnibus auditis, papa gloriosissimus Nicolaus, valde laetus super his
quae sibi ex hoc relata fuerant redditus, mandavit et ad se venire illos litteris Apo-
ślolicis invitavit. Legenda Italica. 8.
— S8 —
cia Kociela, który nie zadlugo przed tern był przyjacielem arcybi-
skupa salcburgskiego Adalwłna i z nim wspólnie obchodził Boże
narodzenie, w Błatnie r. 864,-'*) a teraz wzniósłszy się nad oso-
biste widoki, przystąpił do nauki apostołów, uczył się u nich pi-
sma słowiańskiego i do takiejże nauki 50 mężów przeznaczył,^^)
Chciał on braci apostołów zatrzymać u siebie i na icli żądanie,
według legend, miał nawet oswobodzić wielu chrześcian z nie-
woli,-'") lecz bracia, czując konieczność stawienia się w Rzymie,
puścili się w podróż, niosąc z sobą relikwije ś. Klemensa. W We-
necyi księża łacińscy, podszczuwani przez arcybiskupa salcburg-
skiego, rzucili się na apostołów słowiańskich ,.j a k kruki na
s około w,"='') a urągając im wołali: ,.j a k i e to stworzyli-
ście Słowianom księgi i nauczacie ich; przecież mowy ich
nikt wprzódy nie obrał, ani apostołowie, ani papież rzymski, ani
teolog Grzegorz, ani Hieronim, ani Augustyn." — „Bóg", powia-
dali, „trzy tylko wybrał języki: hebrajski, grecki i łaciński."-^**)
Z godnością odparłszy zarzuty i urągania, wykonawcy wielkiego
dzieła pokornie szli do Rzymu, do którego wiedli z sobą miliony
34j Wyżej na s. 69, z Conversione Bajovariorum.
'•'') „KoclI kneź panońskyi . . . wzlubl welmi slowjeńsky knigy, naucziti se
im, i wda do H (50) uczenik ucziti se im". . . Żywot ś. Konstantego rozd. 14.
Denkschrift der Akademie der Wissenscliaft. 1870. Tom XIX str. 226. Atque in
Pannoniam profectus a Cozelo Lechorum principe bene exceptus est tt
poslea quinqaginta ibi viros fidem vtram literasąue slavinicas docuit. Obdormitio s.
Kyrilli. W teksie słowiańskim czytamy: „priet jeho (Konstantego) k H e 3 b Jl t lu K bl fi
i potom priejet 50 uczenik i naucziw ich prawosławniei witrie i słoweńskim kni-
gara." ycneiiie cb, KiipiiJ.ia,w Bilbasowa. Kiryłł i Mefodij. s, 244
36) W Żywocie s. Cyryla wzmiankuje się, że na jego prośbę książęta Rości-
slaw i Kociel oswobodzili 900 niewolników w r. 867: I ne wzet że ni ot Rastislawa,
ni od Koćly ni zlata ni srebra, ni inoje weszczi ... nb tbcziju plenbnik isproszb ot
oboju ^ stb (nonagentos) otpusti ich" (rozd. 14). Denkschriften d. Akademie s. 226.
W Obdormitio s. Cyrilli czytamy: „Philosophus a principe nonaginta christia-
nos captos petit et liberavit." Zważając, że wzmianka ta jest powtórzeniem tego
co legendy mówią, o pomyślnem zakończeniu missyi Konstantego do Cbazarów, mia-
nowicie o oswobodzeniu przez hagana chazarskiego w skutek prośby Konstantego,
z niewoli chrześcian, badacze mniemają,, że wiadomość o oswobodzeniu przez Ko-
ciela 900 niewolników wypada odrzucić.
■"""j „Sbrasze se nań jepiskupi i popowe i czrnorizci, jako i wrani na so-
kola " Żywof Konstantyna rozd. 16. Denkschrift d. Akademie XIX. s. 227.
^"j Żywot Konstantyna, rozd. 16. Denkschrift der Akad. s. 227.
- 89 -
ochrzczonych i mających być ochrzczonymi Słowian, Pojmy-
wała to stolica apostolska i następca Mikołaja I, Adryan 11,'^")
sam wyszedł za miasto na spotkanie relikwii ś, Klemensa i apo-
stołów słowiańskich,^") w uroczystem ubraniu, okrążony ducho-
wieństwem i tłumami ludu, z zapalonemi w rękach świcami.**^)
Wśród śpiewów pobożnych tłumów, z największą uroczystością
relikwije ś. Klemensa złożono w kościele, pod jego wezwaniem
zbudowanym w Rzymie oddawna.*-) Powrót cudowny wysoko
czczonych relikwii męczennika papieża napełnił serdca Rzymian
nieopisaną radcścią, zainteresowaniem się apostołami słowiański-
mi, którym należała cześć, za wyświadczenie ówczesnemu światu
chrześciańskiemu takiej usługi nieocenionej.
Niebrakowało jednak w samym Rzymie zgorszenia, z po-
wodu wprowadzenia języka słowiańskiego do ksiąg liturgicznych.
„Nie godzi się, powtarzano, używać innych oprócz wiadomych
trzech języków, innego jeszcze do służby bożej języka."^") Wszak-
że papież Adryan II, wysłuchawszy apostołów słowiańskich, po-
^^) Mikołaj I umarł 13 Novembra 867. Acta SS. 55; Adryan II został pa-
pieżem 14 grudnia r. 867.
■'^) Adrianus audiens quod , . . philosophus corpus b. Clementis, quod stu-
dio suo repererat, secum deferret, valde nimis ehilaratus est, et extra urbem cum
clero et populo precedens obviam illis, honorifice satis eos recepit. Leg. Ital. 9.
Żywot Konstantego lo^d. 17. Denkschrift. der Akad. XIX. s. 228.
*') Leg. Ital. 9.
■*-) Sepelierunt autem corpus S&ncti in ecclesia, quae in ejus nomine diu
antea fuerat constructa. Leg. Moravica. 6. Corpus sancti Clementis in sua ecclesia,
quae sibi antea multa tempora fuit fabricata, collocavit, et honorofice sepelivit. Leg.
Cracoviensis. cap. 6.
*') „Było zaś wielu ludzi, którzy ganili księgi słowiańskie, mówiąc: „nie-
godzi się żadnemu narodowi mieć pisma swego, prócz Hebrejów, Greków i Lacinni-
ków, według słów Piłata, które na krzyżu pańskim napisał, Tycli apostolik piła-
towcami i trójjęzycznikami nazwawszy wyklął," Żywot Metodego cap. 6. W le-
gendach Morawskiej (cap, 7) i Czeskiej (cap, 4.) wzmiankuje się tylko o ttómacze-
niu się I-Constantego przed stolicą apostolską, o konieczności używania języka sło-
wiańskiego w nabożeństwie dla Słowian, „At illi haec audientes et admirantes tanti
viri industriam et iidem, studiosa deliberatione praehabita, statuerunt supradicto ser-
mone in illis partibus, quas b, Cyrillus Dec acquisierat, et sicut statuerat, cano-
nicas horas cum missarum solemniis ita debere deinceps celebrari (Leg. Mor. 7). Do-
bitniej pojaśnia to legenda krakowska: et confirmaverunt fclauonica lingua in par-
tibus illis missarum solempuia ctterasque canonicas horas decantare, q u o d u s q u e
— 90 —
chwalił ich pracę i jakby w oznakę przyznania liturgii w języku
słowiańskim, księgi duchowne, napisane przez braci Konstantego
i Metodego, poświęcił i złożył na ołtarzu w kościele ś. Piotra,*'*)
Potem polecił biskupom Formozowi i Gauderikowi wyświęcić
uczniów słowiańskich na presbyterów, diakonów i lektorów.'*^)
braci zaś Konstantego i Metodego do godności biskupiej podniósł.'^")
Tym sposobem wytwarzał się zawiązek liierarchii słowiańskiego
kościoła, pierwszymi presby terami i diakonami którego zostali:
ad haec tern pora in paitibus Sclavonicis observatur. Leg,
Craco%ien. cap. 6. Polkowski s. 17. 53.
**) Według Żywota Metodego, papież ewangelije słowiańska położył na oł-
tarzu ś. Piotra (rozd. 6), a według Żywota Konstantego, rozd. 17, (Denksclirift
XIX 228), na ołtarzu ś. Maryi, w innych legendach wzmianki o tem nie znajduje-
my. Porów. Vita s. Clementis (Bulgarica) cap 3.
*^) Papa jubente nonnulli philosophi discipuli Moravienses ae Pannonici
a Formoso et Gendricho episcopis ritu solemni in ordinem clericorum recepti sunt.
Obdormitio s. Kyrilli. Bilbasow II 245. Według Żywota Metodego, wyświecono
trzech kapłanów, a dwóch anagostów, i. j. lektorów (rozd. 6); według innych legend
liczba kapłanów i diakonów wyświęconych talcźe jest pięć, jalc zobaczymy niżej.
■*") Wiadomości w tym względzie są sprzeczne. W Żywocie Metodego nie
oznaczono kiedy on mianowicie został bislcupem. W legendach Morawskiej i Cze-
skiej o mianowaniu Konstantego i Metodego biskupami nie wzmiankuje się. Le-
genda Krakowska wie, że Konstanty w Rzymie zrzełd się godności biskupiej, zo-
stał mnichem, a na jego miejscu w Welegradzie nastąpił Metody. Legenda Bółgar-
ska (Vita s. Clementis) stawi na pierwszem miejscu mianowanie „wielkiego Meto-
dego biskupem Morawii Pannońskiej", a o Konstantym wyraża się nie jasno, podno-
sząc jego zasługi i wysoką cześć, okazaną mu przez papieża (rozd. 3). Jedna tylko
legenda Italica (cap. 3) stanowczo wyraża się: „multis itaque gratiarum accionibus
praefato phiłosopho pro tanto beneficio reddilus, consecraverunt ipsum et Methodium
in Episcopos, nec non et ceteros eorum discipulos in praesbyteros et diaconos."
Jakże nie wierzyć autorowi tej legendy Gauderykowi, który sam był obecny i razem
z biskupem Formozem wyświęcał księży słowiańskich. O tym przedmiocie szeroko
rozprawiali Ginzel i Dudik. Pierwszy w Gesch. der Slawenapostel edit 1861 s.
46 — 47, drugi w Gesch. Mahrens I 182 — 4. Tymczasem Jagicz mniema, że Kon-
stanty był tylko nauczycielem Słowian, a nie biskupem. BonpocT. o Kiipii.l.lt ll
Meoojit 1855 s 55 cyt. 92. Inne zdania w Pogodina KiipHJi.io-MeooAieBCKiii
C6opinijn. 1865. Ale najdokładniej sprawę tę, zgodnie z legendą Italską, objaśnił
Gromnicki, w Rozprawach Akademii Umiejętności Krakowskiej r. 1879 T. XI
s. 135. A że Metody już w r. 869 mianowany był arcybiskupem, poświadcza to
list papieża Jana VIII r. 879 do Świętopełka. Metbodius vester archiepiscopus ab
antecessore nostro Adrian o, scilicet papa (-}- 872) ordinatus. Erben.
N. 39 i 41.
— 91 —
Gorazd Morawianin, Klemens, Naum, Angelar i Sabba Bółgaro-
wie, czy Sławeńcy.^")
Zostawało wprowadzić nabożeństwo słowiańskie uroczyście,
aby świat ca^y wiedział, że w powszechnym kościele chrześciań-
skim, obok liturgii łacińskiej i greckiej, zajęła jeszcze miejsce
liturgija w mowie najliczniejszego w Europie narodu, który miał
cłiwałę bożą po niezmierzonycłi przestrzeniacłi rozszerzyć. Poj-
mując to, stolica apostolska stosowne rozporządzenia uczyniła.
Trzy dni odbywało sie nabożeństwo i śpiewy słowiańskie.
Najprzód w kościele apostołów śś. Piotra i Pawia, następnego dnia
w kościele ś. Petronelli i u ś. Andrzeja, nakoniec z nadzwyczajną
uroczystością u grobu ś. Pawła, ^'^) przy uczestnictwie biskupa
Arseniusa i bibliotekarza rzymskiego Anastazego.^") Takim spo-
sobem u grobu pierwszycłi apostołów chrześciaństwa dokony-
wało się zjednoczenie ludów w imię wspólnej idei religijnej, bez
różnicy narodowości i mowy.
Rok z górą ciągnął się pobyt apostołów słowiańskicli w Rzy-
mie. Stolica apostolska znajomiła się z zasadami i cliarakterem
osobistym nowych apostołów. Na to potrzebny był czas. Star-
szego z braci, Metodego, papież przeznaczył na metropolitę ko-
ścioła słowiańskiego, młodszy, Konstanty, miał być biskupem
i pomocnikiem brata. Ale Konstanty zapadł na zdrowiu, a prze-
czuwając zbliżający się koniec żywota, wstąpił do zakonu, przy-
brawszy imię Cyryla. Osłabiony na siłach mąż święty, mówił
do Metodego: „oto bracie byliśmy sprzężajem, jedną brózdę orą-
*') Imiona ich wzmiankują Obdormitio s. Kyrilli (YcneHie CB. Klipif.ua) i Vila
s. Clementis episcopi (bulgarica), z tą tylko różnicą, że w ostatniej zamiast Sabby,
wzmiankuje się Laurenly (rozd. ii). Do porównania slu^y legenda Macedońska
o Żywocie ś. Nauma.
**) „Abie piesze liturgiju w cbrkwi swetaho apostola Petra sloweńskyim je-
żykom i w druh)i djeń piesze w cbrkwi swetyje Petronily, i w tretij djeń piesze
w Cbrkwi swetaho Andreje i ottudu w weliUaho uczitela wselienskaho Pawia apo-
stola." Żywot Konstantyna (rozdz. 17). Denlischrift der Akademie der Wissen-
schaften, XIX, s. 22S.
■»») Ibid, rozdz. 17, s. 238.
— 92 —
c\m, ja padiim na ks/.c i końc/.tj dni moje, a ty bardzo miłujesz
górę,''") ale nie chciej dla góry rzucać apostolstwa, wszakże przez
nie możesz być zbawionym." •''') Nakoniec, po 50 dniach choro-
by, mąż święty umarł w Rzymie 14 Luteg'o r. Sóg,'?-) mając
lat 42 wieku.
•'*'^) Jest to reminisccncya klasztoru na <^óizc Ol3'nip'ie, klóry Metody, jako
miejsce spędzenia młodości swej. gorąco miłował.
*') Żywot ś. Metodego, ro/dz. 7.
^-) Conslantin est mort h Romc sous Ic nom de moine Cyrillo 868 łe 13
feviier ou le 14. Muralt. Essai de Clironograpli. p. 449. Nielctórzy badacze clicie-
liby się na to zgodzić. Sprawa ta jednali mocno zawiła i dotąd należycie nie obja-
śniona. Z dawny cli pomników tylko Żywot Konstantyna (lozdz. 18) i Obdormitio
S. Cyrilli zgodnie podają datę śmierci ś, Cyrylla 14 Februarii r. 6377, ^- J- ^^9-
W legendzie Italica, najwięcej na uwagę zasługującej, data oznaczona: 16 kalendas
Martias, co według ówczesnego sposobu liczenia czasu, oznaczało, źe do nastąpienia
kalendy, t. j. i Marca, nie dostawało jeszcze 16 dni (licząc i i Marca), a zatem
data śmierci przypadła 14 Februarii. W kalendarzu Ostromira pod dniem 14 Fe-
bruarii zapisano: pamieti. ... Konstantina fiłosofa, nareczena w czrńczestwie imenem
Kiryłła. (Kopitar, LXVI). Ale ani legenda Italica, ani kalendarz Ostromira, ani
inne pomniki roku nie oznaczają. Z tego powodu ani dzień 4 Lutego, przyjęty
przez Ginzela, Reltla, Gromnickiego, Polkowskiego i innych, ani role 868, przyjęty
przez Ginzela, nie znajdują wiarogodnej podstawy. Względem roku, nastręcza się
następna uwaga. Bracia apostołowie do Rzymu przybyli po 14 Grudnia r. 867,
t. j. wtedy, kiedy już papieżem został Adryan II. Kilka dni trwała uroczystość zło-
żenia relikwii ś. Klemensa, potem wyświęcenie księży słowiańskich, a „po wielu
dniach", jak wzmiankuje legenda, ś. Cyryl, czując się chorym, wstąpił do zakonu,
i po 50 dniach choroby umarł. Oczywiście, że wszystko nie mogło stać się w ciągu
niespełna dwóch miesięcy, a zatem żadnego prawdopodobieństwa nie ma, aby śmierć
ś. Cyrylla mogła zajść w Lutym r. 868, Tymczasem Ginzel, mniemając, że konse-
kracya księży .słowiańskich nastąpiła wnet po przybyciu ich do Rzymu w r. 867,
wyobraził sobie, iż w tymże czasie zachorował i wstąpił do zaltonu, a wkrótce po
tem mianowicie 4 Februarii 868 ś, Cyryl umarł. Gcsch. der Slawenapostel, s. 49.
Za Ginzelem, idąc w ślad inni, wprowadzili do nauki błąd, który spostrzegłszy
Diimmler, wyrzekł, iż wypada przyjąć r. 869, a nic 868 „troz den schwachen Ein-
wendungen Ginzels." (Dcnkschriftcn der Akademie d. Wissenschaft, XIX, s. 212).
Podobne zarzuty Ginzelowi uczynił i Dudik w Miihrensgeschite r. 1860, tom I,
s. 182 — 184. W literaturze polskiej przedmiot ten oględnie objaśnił Gromnicki (l^oz-
prawy Akademii, X, s, 129). Szkoda tylko, że poglądy tych dziejopisów nie wszyst-
kim pisarzom są znane i że dotąd nie usunięto wątpliwości daty śmierci pierwszego
nauczyciela Słowian, która oczywiście pr/cypadła 14 Februarii r. 869 jak o tem wy-
raźnie mówi współczesny prawie autor Żywota Konstantyna (rozdz. 18) w Denk-
tchriftcn d. Aliademie, XIX, s. 229, i niemniej .starożytny autor Uśniccia (Obdor-
mitio; ś. Cyryla. Datte te przyjęto także w Encyklice papieża Leona XIII z dnia
30 Września r. 1880,
J
— 93 —
Po śmierci brata, któremu papież kazał wyprawić pogrzeb,
z taką okazałością jaka tylko samemu papieżowi należała. Me-
tody mówił do papieża: „Ojcze święty! Gdyśmy opuszczali ro-
dzinną ziemię, aby się poświęcić dziełu, któreśmy z pomocą bo-
ską dokonali, matka nasza zalewając się łzami, błagała, aby w razie
śmierci jednego z nas na obczyźnie, pozostały przy życiu, przy-
wiózłby ciało zmarłego do klasztoru, dla przyzwoitego tam po-
grzebania go. Niecliże więc Twoja św^iątobliwość pozwoli mnie
wypełnić mój obowiązek, aby się nie wydało, że się sprzeciwiam
błaganiu i zaklinaniu matki l""^-^) Poruszony taką prośbą i ba-
cząc na doniosłość znaczenia jej, papież Adryan II zapytał o radę
kardynałów, biskupów i najdostojniejszycli mężów. Ducłiowień-
stwo jednak i nobile rzymscy przekładali papieżowi, iż niegodzi
się pozbawiać Rzymu i kościoła relikwii tak znakomitego męża,
a należy z wysoką czcią pogrześć go Rzymie. Prz3xliylając się
do życzenia obywateli rzymskicłi, papież polecił zwłoki ś. Cyryla
pocłiować w kościele ś. Piotra, w przy goto w-anym dla siebie grobie.
Ale jMetody prosił, aby złożono je w kościele ś. Klemensa, relikwńje
którego ś. Cyryl z wielką troskliwością do Rzymu przyniósł.
Skłoniwszy się do prośby Metodego papież polecił zwłoki ś. Cy-
ryla, spoczywające już w marmurow^ym grobie, pocliować w ko-
ściele ś. Klemensa, po prawej stronie ołtarza.^^) Pogrzeb odbył
się w asystencyi duchowieństwa rzymskiego i greckiego ze śpie-
wem psalmów i liymnów, z zapalonemi świcami, kadzielnicami
i w^ ogóle z taką wspaniałą uroczystością, jaka samemu tylko
papieżowi należała. •"•■^)
s') Legenda Italica, cap. u.
^*) Annuit hujusmodi petilioni Praesul sanctissimus, et concurente cleri aC
populi maxima frequentia, cum ingenti laetitia et reverentia multa, simul cum locello
marmoreo, in quo pridem illum praedictus Papa condiderat, possuerunt in monumento
ad id praeparalo in basilica ś. Clemenlis ad dexteram partem altaris ipsius, cum
hymnis et laudibus, maximas gratis agentes Deo. Leg. Italica, cap. 12. Podobnie
i Żywot Konstantego (rozdz. 18) Denkschriften der Akademie der Wissenschaft,
XIX, s. 229.
'■''/ Praecepit autem .sanctus Aposlolicus, ut omnes tam Graeci quam Ro-
mani cleiici ad e.\C(iuia» ejus accurrerent cum ppalmis et cantici.s, cum cereis et ihu-
— 94 ~
Odtąd przybrane w zakonie imię C3^ryla rozpowszechniło
się po świecie i pod tern imieniem wiekopomny wynalazca pi-
sma słowiańskieofo Konstanty po całej Słowiańszczyz^nie słynie.
3. Papież Adryati II mianuje Metodego arcybiskupem pannońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Metodym i uwięzienie go
w Szwabach (870—873).
Po śmierci pierwszego nauczyciela Słowian, ś. Cyryla, Me-
tody sam jeden musiał dźwigać ciężar rozpoczętego wspólnie
z bratem wielkiego dzieła. Pobyt jego w Rzymie zaciągnął się
długo. Morawianie, zajęci ciężką wojną z Niemcami (868 — 86g),
wytężali siły ku obronie ojczyzny, a o cłirześciaństwie i nauce
nie pora była myślić, Iciedy wróg siedziby icli palił.
W lepszycli warunl<acłi zostający błatneńsl<i l^siąże Kocieł
udał się do papieża z prośbą o przysłanie mu Metodego. „Nie
tobie jednemu tylko, rzekł papież Adryan II, ale wraz wszyst-
kim krajom słowiańskim szlę go, jako nauczyciela od Boga i od
świętego apostoła Piotra." — I posłał do Rościsława, Święto-
pełka i Kocieła list następny. „Doszły do wiadomości naszej ta-
kie względem wiary wasze postępki, którycli po was z upragnie-
niem i modlitwą wyglądaliśmy, gwoli waszego zbawienia, Na-
tcłinął Bóg serdca wasze, że go szukacie i pokazał wam, że nie-
tylko wiarą, ale i dobrymi uczynkami służyć Bogu należy. Wiara
bowiem bez uczynków jest martwą i odtrąca Bóg tycłi, którzy
Go słowami wy-znają, a uczynkami zapierają się. Prosiliście
o nauczyciela nietylko u tej biskupiej stolicy, ale także u prawo-
wiernego cesarza IMicliała. Owóż posłał wam błogosławionego
filozofa Konstantego z bratem, zanim my mogliśniy to uczynić.
Oni zaś, dowiedziawszy się, że kraje wasze do stolicy apostolskiej
należą, nie clicieli nic przeciw kanonom czynić, lecz przyszli do
nas, niosąc relikwije ś. Klemensa. My tedy troistą radością prze-
jęci, postanowiliśmy, zbadawszy Metodego, wyświęcić go wraz
ris odoribus, et noa. aliter ei. quam ipsi quoque Aposlolico, funeris honorem impen-
derent. Leg. Ilalica, c. lo.
— 95 —
z uczniami, jako syna naszego i posiać w kraje wasze, albowiem
jest to mąż rozumny, doskonały i prawowierny, aby was nau-
czał, jakoście prosili, układając księgi w języku waszym do wszel-
kiego obrządku kościelnego w zupełności, do mszy czyli służby
bożej i chrztu, jako zaczął już był filozof Konstantyn za laską
boską i ś. Klemensa modlitwą. Jeśliby zaś i kto inny mógł was na-
leżycie i prawowiernie nauczać, niechaj będzie świętą i błogosła-
wioną jego nauka przez Boga i przez nas i przez wszystek ka-
tolicki i apostolski kościół; abyście z łatwością do przykazań
bożych nawykli. Ten zaś jedyny zachowajcie zwyczaj, niechaj
na mszy pierwej czytają apostoł i ewangeliję po łacinie, a po-
tem po słowiańsku. Tak się spełnią słowna Pisma świętego:
„chwalcie Pana wszyscy narodowie," a w innem miejscu: „wszyscy
poczęli mówić wielmożne sprawy boże rozlicznemi języki, jako
im Duch święty wymawiać daw^ał." Jeśliby zaś kto z przyby-
łych do was nauczycieli lub ich uczniów od prawdy odwracając
się, a wiodąc w błędy, poważył się bałamucić was inaczej ucząc,
ganiać księgi w waszym języku, niech będzie wyłączon i oddany
pod sąd kościoła, dopóki się nie poprawi. Tacy bowiem są nie
owce, ale wilcy: z owoców ich poznacie je i strzeżcie się ich.
Wy zaś, kochane dzieci, poznajcie naukę bożą i przykazań ko-
ścielnych nie odrzucajcie, abyście się stali prawdziwymi czci-
cielami bożymi. Ojca naszego niebieskiego i wszystkich świę-
tych." s«)
Listem tym Adryan II, przypominając, że kraje słowiańskie
Pannonia i Morawia „do stolicy apostolskiej należ ą,"
^6) List ten wyjęty z Pannońskiego Żywota Metodego, ogłoszony w Moskw i-
tjaninie r. 1843, tom VI, przedrukowany przez Szafarzyka w Pamatky drevnilio
pisem. 1851, tudzież w Erbena Regestrach 1855 po słowiańsku z łacińskim prze-
kładem, potem w Bielowskiego Monum, Pol. I, r. 1864 po słowiańsku z tlómacze-
tiiem polskiem; w Bilbasowa Kiipii.lJ-L II Meoo;uii r. 1871 z tlómaczeniem rosyj-
skiem, Faksymile listu tego podług Icodeksu słowiańskiego z XII w., podał w wy-
jątkach Bodianski w ,,CHnMKaX'L", dołączonych do dzieła jego O BpeJieiiH npoilcxo;K-
AeiiiH CjiauflllCKllN-L nilCbMeni.. a całkowity li^t umieścił w M-ydanym przez niego
Żywocie Molodego w Cztienijach Obszczestwa istorii i drewno.' tiej r. 1865.
— ę)6 —
Unieważniał pretensye biskupów salcburgskiego i passawskiego,
którzy, korzystając z pogromu Awarów przez Karola W. w r. 796,
rościli sobie prawo przyłączenia do swych dyecezyi ziem słowiari-
skich, jedynie na mocy zezwolenia cesarskiego,''") lecz bez zgo-
dy na to stolicy apostolskiej. Mogli wiec, w skutek wzmianko-
wanego listu, książęta morawski i błatneński legalnie urządzać
w swych dzielnicach hierarchiję słowiańskiego obrządku, nie
zważając na wdzierstwa biskupów bawarskich. Ro.ścisław jednak
całkiem zajęty walką z Niemcami w r. 868 — 869. nie był w sta-
nie skorzystać wnet z usposobienia papieża, ale Kociel nie omie-
szkał zaprosić do siebie Metodego.
Powracając do IMorawii, Metody musiał podróż nie inną
drogą, jak przez Pannonije odbywać, tem bardziej, że miał tam
zwolennika w osobie Kocieła. Dla tego podanie o przyjęciu Me-
todego z wielką czcią przez Kocieła,'^^) wypada uważać za wia-
domość prawdziwą, ale żeby apostoł długo bawił w Pannonii,
to wątpliwe. Zwyciezkie ukończenie wojny w r. 869 uwolniło Ro-
ścisława od wszelkiej zależności od cesarstwa. Mógł on odtąd
swobodnie wykonywać dawniejsze zamiary ustanowienia kościoła
narodowego, nie zważając na to, co powiedzą biskupi bawarscy.
Otwierało sie więc i Metodemu daleko obszerniejsze pole działa-
nia w swobodnej Morawii, niż w Pannonii zależnej od Niemców,
a we względzie hierarchii duchownej, podlegającej wdzierstwom
arcybiskupa salcburgskiego, z ręki którego prezbyter Rychbald
mieszkał w Pannonii i zarządzał tamecznym kościołem aż do po-
wrotu Metodego. -^^j
6") Wyżej na str. 62, cyt, 6.
^*) Przyjął go (Metodego) Kociel z wielką czcią i znowu posiał do Aposto-
lica z 20 mężami zacnymi, aby mu go wyświęcił na bisicupstwo w Pannonii, na sto-
lice ś. Andronika apostola jednego z siedmiudziesięciu. Żywot Metodego, rozdz. 8.
O wyprawieniu przez Kociela Metodego do Rzymu z 20 uczniami, jak równie i o pro-
śbie wyświęcenia go na biskupa, — wiadomość nie ma podstawy, albowiem Metody
już byl przed tem mianowany biskupem i do Rzymu w r. 869 nie powracał.
^^) Adalvinus . . . Richbaldum constituit archipresbyterum, qui multum tem-
pore ibi commoratus est, exercens suum potestative ofticium . . . usque dum quidam
Graecus, Metholius. . . . De Conver, Baioar. Pertz. M. S. XI, p. 14.
— 97 —
Jako arcybiskup morawsko -pannoński Metody, z polecenia
Adryana II, przybywał w naddunajskie kraje dla wznowienia
od dawna upadłej starożytnej metropolii Sremskiej (syrmijskiej),
na której, według podania, zasiadał jeden z siedmiudziesieciu apo-
stołów ś. Andronik.^") Podobne biskupstwo, pod rządem pogań-
skim Rzymian, mogło być tylko potajemne, poważane przez clirze-
ścian, ale urzędowie — nie wiadome. Dopiero po wprowadze-
niu clirześciaństwa w cesarstwie Rzymskiem w IV w. jako religii
państwowej, zjawia sie w Syrmii biskupstwo i na soborze w tem
mieście odbytym r. 357, w liczbie innych zasiadał biskup syr-
mijski Germanius. Potem biskup syrmijski Anemius zasiadał na
soborze akwilejskim."^) Podczas podziału cesarstwa za impera-
tora Teodozego r. 595, Syrmium słynęło jako stolica dyecezyi
Illyryjskiej, do cesarstwa Zactiodniego należącej. Po upadku ce-
sarstwa Zachodniego r. 476, władza papiezka rozciągała się na
ziemie, które do tego cesarstwa przedtem należały, a dalej ku
wschodowi położone kraje podlegały patryarchatowi Konstanty-
nopolitańskiemu. Zdobycze imperatorów wschodnich nad Duna-
jem podawały powód do zaliczenia dyecezyi Syrmijskiej do pa-
tryarchatu Konstantynopolitańskiego, ale od najazdu Awarów
i oblężenia r. 567, a nareszcie zburzenia Syrmii przez chagana
awarskiego r. 582, biskupstwo Sremskie upadło. I nie wcześniej
aż po rozgromieniu Awarów r. 796, Pepin, syn Karola W. obie
Pannonije poddał pod władzę arcybiskupa salcburgskiego, a w ro-
ku 803 postanowił, aby Pannonija Niższa do Salcburgskiego, Wyż-
^'>) Według Żywota Metodego (rozdz. 8) Kocieł prosił papieża o mianowa-
nie Metodego biskupem „w Pannonii na stolicę ś. Andronika apostoła." — Nestor
wiedzłał także o ustanowieniu przez Kocięta Metodego biskupem w Pannonii na
stolicy ś, Andronika apostoła i objaśnił, „że Andronik apostoł jest nauczycielem na-
rodu słowiańskiego, bo do Morawii chodził, i że Paweł apostoł zostawił po sobie
biskupem i następcą Andronika słowiańskiemu narodowi." Latopis, w Bielowsltiego
M. P. I, 570 — 571. Źródłem tych podań zdaje się być biskup Salony, Hesychius,
w V w., autor Żywota ś. Klemensa. Farlati. Illyricum Sacrum, II, 83.
"') F.piscopus Sirmii Germanius. Sozemeni Salaminii. Histor Ecclcs. lib. IV,
cap. 14. — Na soborze akwilcjskim r. 381 zasiadał Anemius Sirminsnsi-i. Acla Con-
cilior. I, p. 834.
Tom III. 7
- 98 -
sza zaś do Passawskieg-o biskupstwa należały.**-) Tym sposobem
dawne biskupstwo Syrmijskie podlegało administracyi biskupów
bawarskich w ciągu lat 75, ale stolica apostolska, zważając, że
prawa kościoła, przez najazd poganów wstrzymane, nie ulegały
przedawnieniu, oczekiwała zręczności do faktycznego wznowienia
ich. Wyprawiając więc Metodego do IMorawii, Adryan II przy-
pomniał o starodawnem biskupstwie ś. Andronika w mieście
Syrmii, do Pannonii należącem, ale że to miasto w skutek no-
wych podziałów Słowiańszczyzny i zamiarów IMetodego, nie mo-
gło być stolicą biskupią, Adryan II, mianując Metodego arcy-
biskupem morawsko -pannońskim, nie oznaczył bliżej w jakiem
mianowicie miejscu miała być stolica wskrzeszonego biskupstwa.
Zwycięzkie stanowisko Rościsława w r. 869 i widoki na jego
szczerą pomoc do rozszerzenia chrześciaństwa w Morawii, bez-
wątpienia pobudzały ^letodego pospieszyć do Welegradu. Le-
dwo jednak rozpoczął swą pracę, nowe, niespodziewane wypadki
pokój zakłóciły. Uprowadzenie Rościsława do Bawaryi, najazd
na IMorawiję grafów Engelszalka i Wilheln^a r. 870, powstanie
Sławomira, zaburzenie w Morawii, wojna, o czem niżej powiemy
(§ 39), nie sprzyjały zamiarom Metodego. IMusiał więc on udać
się do Kocieła, a osiadłszy w zamku salawarskim,*'^^) nauczał lud
w zrozumiałej mu mowie. Tłumy gromadziły się na nabożeństwo
słowiańskie, a kościoły łacińskie pustką zostały. Przerażony świe-
tnem powodzeniem Metodego, a niemniej o dochody się trwo-
żąc, opat salawarski, arcyprezbiter Rychbald pospieszył do arcy-
biskupa Adalwina ze skargą, „że jakiś grek Metody" zbuntował
mu owieczki i wzbudził w nich wstręt do mszy łacińskiej.'*^)
*'-) Wyżej na str. 62, cyt. 6.
"^J Przy ujściu r. Sali do jeziora Błatno opactwo, a na samym brzegu je-
ziora wieś Sala-war, t. j. gród nad Salą, także Blatnem, lub Mosburgiem zwany.
Porów, wyżej str. 63.
*>*) Quidam Graecus Methodius nomine noviter inventis Sclavinis litteris lin-
guam latinam doctrinamąue romanam atque litteras auctorales latinas philosophicae
superducens vilescere fecit cuncto populo ex parte, missas et evangelia ccclesiasti-
cumque ofticium illarum qui hoc latine celebraverunt. De Conversione Baioar. M. G.
XI, p. 14.
— 99 -^
Adalwin wnet zaniósł do króla Ludwika zaskarżenie o znieważe-
nie praw arcybiskupich, dowodząc, że w ciągu 75 lat biskupi salc-
burgscy niezaprzeczenie wykonywali, nadane im przez monar-
chów, prawa w Karyntyi i Pannonii, a teraz te prawa narusza
jakiś grek Metody, wynalazca pisma słowiańskiego, które rozsze-
rza miedzy ludem i w nabożeństwie, zamiast języka łacińskiego
i nauki rzymskiej, używa. Skarga ta, wymierzona nie tyle prze-
ciw Metodemu, ile przeciw rozporządzeniom stolicy apostolskiej,
jasno wskazuje, że Adalwinowi głównie szło o granice dyecezyi
jego. Ale z papieżem duchowieństwo bawarskie walczyć otwar-
cie nie śmiało, a Metodego koniecznie usunąć z Pannonii żądało.
Powołując się więc na prawa kościelne, według których nie
wolno było żadnemu kapłanowi sprawować w cudzej dyecezyi
obrzędów duchownych, nie złożywszy wprzód miejscowemu bi-
skupowi pisma rekomendacyjnego od swego biskupa, lub przy-
najmniej uwolnienia od obowiązków swej dyecezyi, duchowień-
stwo bawarskie uważało Metodego jako wdziercę do praw dye-
cezyi Salcburgskiej, udając, że nic nie wie o mianowaniu go przez
Adryana II arcybiskupem morawsko -pannońskim.
Najwięcej ze wszystkich biskupów zainteresowany, arcybi-
skup salcburgski Adalwin zwołał synod, żeby zaś nadać większą
powagę synodowi i mieć wnet wykonawcę wyroku, zaprosił króla
Ludwika Niemieckiego, który w Październiku r. 871 z Frankfurtu
do Bawaryi przybył."^)
Nie wiemy, jakim sposobem Metody stanął przed synodem :
dobrowolnie czy gwałtem dostawiony został, postępowanie bo-
wiem tego synodu, jak zobaczymy niżej, pozwala robić najgorsze
przypuszczenia. Nie wiemy także w jakiem mianowicie miejscu
synod się odbywał. Celem synodu było rozpoznanie czynności Me-
todego, oskarżonego o nielegalne nauczanie w dyecezyi Salcburg-
skiej, a za powód do powołania go przed synod, służyły zarzuty
wyłożone, przez anonymnego pisarza, w memoryale ,,de conver-
'') Annal. Fuld. an. 871. Dudik. Mahr. Gesch. I, 215,
T
lOO
eione Bajoariorum et Carantanorum." Zebrani w przytomności
króla: arcybiskup salcburgski Adalwin, biskupi: Hermarik pas-
sawski i Anno freizingeński *"') pytali Metodego: „dla czego
w naszym udziale nauczasz?" Na to im odpowiedział: „gdy-
bym wiedział, że to wasz udział, obcliodziłbym go zdaleka, ależ
on jest udziałem Piotra świętego. Zaprawdę, jeśli wy duma i ła-
komstwem powodowani, wbrew kanonom podziały stare prze-
kraczacie, nauce bożej przeszkadzając, strzeżcie się, iżbyście ja-
koby żelazną górę, czaszką kościaną przebić usiłując, mózgu wa-
szego nie wylali." Rzekli więc Niemcy: „źle mówisz, na złe ci
to wyjdzie." A Metody na to: „prawdę mówić i przed cesarzami
nie.wzdrygam się, a wy róbcie ze mną co się wam podoba, nie
jestem bowiem lepszym od tycli, którzy prawdę mówiąc różnemi
mękami żywot zakończyli." Takiemi słowami żywociaż Metode-
go maluje dysputę synodu, dodawszy, że gdy się w długą roz-
mowę zapuścili, a odpowiedziom jego sprostać nie mogli, rzekł
król z nienacka: *"■'') ,, Nie trudźcie mego Metodego, bo się już jak
przy piecu upocił." ,,Tak jest władzco, odpowiedział Metody,
filozofa spoconego spotkawszy raz ludzie zapytali: „czego się po-
cisz? On im na to: z grubijanami spierałem się." Sędziowie, po-
*"*) „Potem zaś stary wróg, zawistnik dobra, a przeciwnik prawdy (Adalwin?),
rozjątrzył nań serdce wroga morawskiego, króla (Ludwika), ze wszystkimi bisku-
pami." Żywot Metodego, rozdz. 9.
"') AV Żywocie Metodego powiedziano: peMe Kopo.it iiat Hima. W Bie-
lowskiego wydaniu tego Żywota, w Monumenta Poloniae, I, s. 106, mylnie przetló-
maczono: rzeki Karol łagodnie. Wyobraziwszy sobie, że wyraz sto wiaiiski
król, ko roi pochodzi od imienia Karol i usiłując dowieść to (na str. Ii6),
Bielowski tak się zaplątał, że i w innem miejscu tekst Żywota zamecił, mianowicie:
ccpjue Bpara MopaBbCKaro, nopo Jin, przetlómaczył: serce wroga
morawskiego, k a r o 1 a. (na str. 105, rozdz. 9), gdy tymczasem wypadało po-
wiedzieć: „serdce wroga morawskiego, króla,..." (podrozumiewa sie Ludwika Nie-
mieckiego). Wyrażenie ii 3 li u H u a , nie pojął także Bilbasow i przetlómaczył :
KO cne II HO, patrz: Kiipiu.n, u Meoojiii II, 1871, str. 264. — Według prawdzi-
wego zaś znaczenia tekstu: p e »l o K o p o .1 b 113 1. 11 im a, wypada tłómaczyć:
rzekł król z nienacka, a po rosyjsku: iiPB3iiaMaii, iieoiKiwaiio.
Za Bielowskim ks. Gromnicki wskazane wyżej omyłki powtórzył. Rozprawy
Akad. Umiej. "KI, 148.
lOI —
jawszy sens tych wyrazów, osądzili Metodego na wygnanie. ,..! był
zesłany w Szwaby, gdzie go trzymano półtrzecia roku.""^)
Sąd nad Metodym i uwięzienie go przypadły w tym cza-
sie, Iciedy Icsiąże Rościsław zdradą uprowadzony do Bawaryi,
dogorywał w wiezieniu, a Icsiaże Świętopełk, obałamucony przez
Niemców, bawił u nicłi jako zdrajca ojczyzny. Tymczasem w Rzy-
mie i Morawii gotowały się wypadki, które miały na celu wy-
ó- wobodzić Metodego z więzienia. — Przerywając więc dalsze opo-
wiadanie dziejów apostolstwa Metodego, zwrócimy uwagę na to,
co sie w Morawii działo.
§ 39.
Walka Morawianów za niepodległość, a Metodego
w obronie kościoła narodowego (870 — 882).
I. Upadek Rościsława. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie
Morawianów pod Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli,
zwycięża wrogów. Przymierze w Forhejmie r. 874.
Po skończeniu pomyślnem wojny z Niemcami w r. 869, po-
tęga Rościsława i rozwój obrządku słowiańskiego w państwie Mo-
rawskiem zdawały się być zapewnione. Ale wrogi Rościsława
i Metodego nie zostawali bezczynni. Z niepojętycłi przyczyn Cze-
cłiowie, oderwawszy się od związku z Rościsławem, porozumie-
wali sie z królewiczem Karlomanem, a za icti przykładem książę
**) Żywot Metod, rozdz. 9. Im Herbst des Jahres 871 fand nur eine Synod
der bairschen Geistlichkeit in der Angelegenheit des Methodius statt, von welcher
uns unsere Legendę anschliesslich Kunde giebt. Diimmler. Archiv fiir Kunde
Oesterreichischer Geschichts - Quellen, 1854, T. XIII, 190. Nowszy badacz Bilba-
sow, w zbytecznym pessymizmie, odrzuca wiarogodność legendy i twierdzi, że bi-
skupi bawarscy nie mieli prawa sądzić Metodego, że o sądzie w żadnym dokumen-
cie wzmianki nie ma i tak dalej idąc, powiada: cyjB 6aBapcKoro ciiHo^ia 11 BaiOHenie
Meoojifl, — Mbi npiiSHaeTTi aa .lereiuapHtift BHjibicejiTj . . . KiipiijiTi 11 Meooiiił.
T. II, r. 1871, s. 95 — 96. A jednak w dziewięć lat później znalezione zostały w Bry-
tańskiem Muzeum dokumenty poświadczające, że Metody rzeczywiście był Uięczony
w więzieniu niemieckiem. O tern niżej w § 39.
I02
nitrański, Świętopełk, poddał siej Karlomanowi (r. 870J) Zdrada
synowca tak mocno oburzyła Rościslawa, że dla uratowania pań-
stwa Morawskiego od rozdwojenia, postanowił zabić Świętopełka,
poleciwszy siepaczom dokonać to podczas uczty. Mając się jednak
na baczności, Świętopełk umknął z grona biesiadników a zmyśliw-
szy łowy z sokołami uszedł w głąb lasów. Rościsław puścił się
za nim w pogoń, lecz Świętopełk scliwytał go i okutego w kaj-
dany wydał Karlomanowi. Znakomity władzca morawski, sta-
wiony przed sąd, złożony z Franków, Bawarów i Słowian w Re-
gensburgu, w przytomności króla Ludwika, skazany został na
karę śmierci. Król łagodząc niby wyrok sądu, kazał go oślepić
i do jakiegoś klasztoru wtrącić.-) Odtąd nic więcej o nieszczęśli-
wym księciu nie wiadomo.
Wydawszy Karlomanowi stryja, Świętopełk, bez wątpienia,
spodziewał się zostać władzca Morawii, lecz mocno się omylił.
Morawianie, czując odrazę do ohydnego czynu, nie uznali Świę-
topełka swym księciem i zdradą wydali go Karlomanowi. Do
zostającej bez władzy Morawii Karloman w'stąpił z wojskiem ;
osadził po grodach swych urzędników, a poruczywszy zarząd
kraju grafom Engelszalkowi i Wilhelmowi, ze złupionemi skarba-
mi Rościsława radośnie do Karyntyi wracał.^) Świętopełk, zosta-
wiony w swem księstwie nitrańskiem, niedługo cieszył się przy-
jaźnią Niemców. Posądzony o zdradę i nieżyczliwość nowym wiel-
korządzcom, został schwytany i jako buntownik do Bawaryi za-
prowadzony wiosną r. 871. Niemcom zdawało się, że są zupeł-
nymi gospodarzami kraju. Omylili się!
1) Annal. Fuld. a. 870. Zuentibald, nepos Rastizi, propriis utilitatibus con-
sulens, se Carlomanno una cum regno, quod tenebat, tradidit.
2) Annal. Berlin, a. 870. Rasticium, Winidorum regulum, a Carlomanno
per dolum nepotis ipsiis Rasticii captum et aliąuandiu in custodia detentum, post
judicium morlis excaecari et in monasterium mitti praecepit. Hincmar. annal. Pertz,
I, 490. Annal. Xantes a. .871. Rasticius rex Margorum a Carlomanno captus et in
Franciam patri directus ibique postea luminibus privatus est. Regino. Pertz, I, 570.
Boczek. Codex Moraviae, N. 48.
^) Annal. Fuldens. a. 870; Hincmari annal. a. 870; Szafarzyk Staroż. Slow,
§ 41, str. 480,
— I03 —
Lud morawski pamiętał jeszcze czyny bohatyrskie Rościsła-
\va, pod wodzą którego uczył się zwyciężać wrogów, rozumiał, że
z najściem niemieckiego duchowieństwa miało zniknąć nabożeń-
stwo narodowe, przez apostołów słowiańskich zaprowadzone, że
zamiast ojcowskiej władzy rodzinnego księcia i kapłanów słowiań-
skich, nastawała władza upodlenia i zdzierstwa. — Dusza narodu
młodzieńczego nie mogła wytrzymać podobnych katuszy. Wywle-
czony z klasztoru, krewny książąt morawskich, mnich Sławomir,
groźbą przez Morawianów zm.uszony stanąć na czele powstania,
rozpoczął wojnę Niemcami. Niepowodzenie najeźdźców zmusiły
Karlomana użyć więzionego w Bawaryi Świętopełka za narzędzie
do poskromienia Sławomira. Podobne podstępy udawały się już
nieraz Niemcom w różnych stronach Słowiańszczyzny; czemużby
i tym razem udać się nie miały? Uznany za niewinnego, Święto-
pełk na czele wojska niemieckiego miał poskromić własnych bra-
ci, Sławomira zwyciężyć, a potem .... zostać sługą wrogów^)
i lada chwila oczekiwap takiego losu, jaki spotkał Rościslawa.
Nie potrzeba było wielkiej przezorności aby zrozumieć do
czego prowadziła obłuda ówczesnych sterników polityki niemie-
ckiej. Świętopełk zrozumiał swych wrogów i obłudą także ode-
mścić im zamierzył. Z wojskiem bawarskiem wkroczył on do AIo-
rawii latem r. 871, parł powstańców Sławomira w głąb kraju, aż
do ich stolicy, którą opasał, a udając, że drogą układów łatwiej
zniewolić oblężonych do poddania się, wjechał do ich grodu.
Tam, porozumiawszy się z oblężonymi, odkrył im swoje zamiary
zdradzić Niemców, wzbudził ku sobie zaufanie i naznaczył czas,
w którym oblężeni mieli wycieczkę uczynić. — Niespodziewając
się zaczepki ze strony Morawianów, wojsko niemieckie spokoj-
nie pod oblężonym grodem leżało. — Natarczywe uderzenie Mo-
rawianów, na nieprzygotowanych do boju Niemców, straszny
w nich popłoch sprawiło. Mnóstwo rycerzy legło na placu, in-
■*) Annalista fuldeuski mówi: quasi Sclagamarum expugnanturus, sic enira
per dolum Carlomanno promiserat, si ei ad patriam reditus concederetur, Ad.
an. 871,
— I04 —
nych do niewoli zabrano, straty były oi^romne. „Nie wiele ro-
dzin w Bawaryi, Rakusach i Karyntii zostało, któreby nie opła-
kiwały swycli krewnych. Radość Noryków (Bawarów) z powodu
odniesionych dawniój zwycięztw, — teraz w smutek i zgryzotę
zamieniły sie."'-'"') Przerażony wieścią o tej kiesce, Karloman roz-
kazał zebrać wszystkich jeńców i zakładników morawskich i wy-
dać ich Świętopełkowi, lecz znalazł ich zaledwie tyle, że mógł
z jMorawii wydobyć jednego tylko rycerza Radboda i to na pół
żywego. — O Sławomirze, w dalszym ciągu dziejów, nie zacho-
wało się wzmianki.
Świetne zwycięztwo nad Niemcami Świętopełka jednało mu
przyjaciół i sprzymierzeńców. Czechowie nad którymi wówczas
panował Borzywoj z żona Ludmiłą, pośpieszyli wejść z Mora-
wianami w bliższe stosunki. Świętopełk pojął w jesieni r. 871
za żonę siostrę Borzywoja Ludomirę i zawarł z nim, na przypa-
dek wojny z Niemcami, przymierze. — Bacząc na to, co się
w Morawii działo, Niemcy podstępem zamierzyli zamącić weselne
gody. Kiedy bowiem orszak swadziebny wracał z Czech do Mo-
rawii, tłum Niemców, pod wodzą grafa Rudolfa i biskupa Arnta
z Wircburga, napadł na niego. Nie mając dostatecznej siły do
odporu, Morawianie umykali, a Niemcy ich ścigali. Aby więc
wstrzymać pogoń, Morawianie zostawili w pewnym wąwozie 644
koni i zbroje,*^) licząc na to, że zostawionej zdobyczy wystarczy
'■>) Omnisąue Noricorum laetitia de roultis retro victoriis conversa est in luc-
tum et lamenlationem. Annal. Fulden. an. 871. Pod tymże rokiem Hinkmar zapi-
sał: maximum damnum a nepote Rasticii, qui principatum Yinidorum post eum sus-
ceperat, habuit (Ludovicus) in tantum, ut markiones cum plurima turba suorum
perdiderit et terram, quam in praeteritis annis obtinuerat perniciose amiserit.
») Powieść Ann. Fuld. an. 871, „Slavi Marahenses nuptias faciunt ducentes
cujusdam ducis filiam de Bohemis", nie wspomina ani Borzywoja, ani Świętopełka,
ale świetność orszaku weselnego, oraz przyjazne stosunki pomiędzy wzmiankowa-
nymi książętami, zniewalają do mniemania, że tu mowa idzie o książęcej swadźbie.
Palacki Dejiny, I, s. 150, przyp. 17. AVąwoz, o którym mowa, według Ireczka, ma
być ścieżka bezimienna, w miejscu zetknięcia się granicy czeskiej, rakuskićj i mo-
rawskiej. Pograniczni Niemcy, wyszedłszy z grodu Ral<ous (Raabs nad Dyja) na-
padli na orszak. Słowian. Prawo, I, str. 13. Według Dudika wąwozem tym może
być ścieżka pod Wejtra, przy samej granicy rakuskiej. Miihrens Gesch. I, s. 205.
— I05 —
do zaspokojenia chciwych napastników. — I nie omylili się. —
Póki Niemcy podzielili sie zdobyczą, orszak swadziebny znikł im
z oczów.
Przystąpienie Borzywoja do związku ze Świętopełkiem mo-
cno rozjątrzyło króla Ludwika Niemieckiego, roszczącego so-
bie prawo do zwierzchnictwa nad Czechami i Morawianami.
Wojna była nieuniknioną. Jakoż przewidując niezwłoczny napad
Niemców, ludy słowiańskie po granicy z cesarstwem w początku
r. 872 gotowały się do walki. W maju Saksy i Turyngi uczy-
nili napad na ziemie Słowian nadłabskich, lecz tak niepomyślnie,
że gdy w nieładzie wracać do domu zmuszeni zostali, kobiety
słowiańskie ściągały z koni rycerzy i biły ich pałkami.') Inne
wojsko, pod wodzą arcybiskupa mogunckiego Luitberta,^) wtar-
gnąwszy do Czech, gromiło wojowników czeskich, sprawowanych
przez pięciu Lechów: Swiatosława, Witysława, Hermana, Spity-
mira i Moisława, którzy częścią w nurtach Włtawy śmierć zna-
jeźli, częścią skryli się do miejsc warownych i ocaleli, ponieważ
Niemcy w owym czasie nie umieli jeszcze zdobywać twierdz,
a zwyczajnie bawiU się łupieżeniem i zniszczeniem zajętego kraju.")
Przeciw Świętopełkowi wystąpił sam królewicz Karloman,
lecz pierwsze zetknięcie się jego z Morawianami nie powiodło
się. W popłochu Niemców kobiety słowiańskie z ożogami rzu-
cały się między szeregi i z koni jeźdźców strącały. Karloman
tymczasem, dla zapewnienia odwrotu, ściągnął na Dunaju flotę,
a dla odwrócenia uwagi Świętopełka, posłał pod wodzą Arnta
biskupa i Sigharda opata fuldeńskiego wojsko w głąb kraju.
Lecz ŚwiętopełK, przewidując zamiary przeciwnika, ruszył silny
oddział swych wojowników przeciw Bawarom, którzy strzegli
flotę, pobił ich, flotę zabrał, i tern odwrót nieprzyjacielskim siłom
odciął. Teraz dopiero Niemcy zmuszeni byli do rozpaczliwej
') Annal. Fuld. an. 872. Dudik, I, 208.
*) Luitpertus archiepiscopus in hac expeditione primatum tenuit. Annal,
Fuld. 1. c.
") Szczegóły w Palackiego Dejiny I, s. 150,
— io6 —
walki 7. Morawianami, od nalarczyuości których ledwo niedobi-
tki ich z trudnością, uciec zdołały.^") — W następnym roku 873,
Świętopełk wstępnym bojem przebył Dunaj, opanował Markę
Wschodnią (Oriens) i tak mocno napierał na Karlomana, że tylko
spieszna pomoc od króla Ludwika mogła go uratować od osta-
tecznej klęski.^ ^)
W tymże czasie sprzymierzeńcy Świętopełka, Serbowie nad-
labscy, korzystając ze śmierci grafa Takulfa, ksiąźęcia serbskiej
granicy", rozpoczęli w sierpniu r. 873 pograniczną walkę, która
aż do r. 874 ciągnęła się. ^-)
Znużony niepowodzeniami, wiekiem, intrygami w państwie,
król Ludwik Niemiecki przybył do Regensburga i uznał, potrzebę
skończenia wojny, nie rokującej mu żadnych korzyści. Święto-
pełk także rad był dać swemu ludowi odpoczynek. Posłowie
Świętopełka, przybywszy wiosną r. 874 do Forhejmu,^'^) zawarli
pokój, mocą którego uregulowane zostały stosunki Morawii do
państwa niemieckiego we względzie politycznym i kościelnym.
W imieniu Świętopełka poseł jego Jan, z Wenecyi, według an-
nalisty fuldeńskiego, zobowiązał się do daniny i wierności kró-
lowi Ludwikowi, ^'*) ale według innych wiarogodnych wiadomości,
król Ludwik zawarł ze Słowianami przymierze takie, jakie się uda-
ło. ^•^) Wreszcie późniejsze stosunki polityczne i kościelne wska-
zują, że to co na dworze Ludwika prawiono o dannictwie Świę-
'•') Annai. Fuld. an. 872.
") Annal. Hincrnari an. 873.
12) Według annal. Fuld. Serbowie zostali poskromieni w Styczniu r. 873
przez Luitberta arcybiskupa mogunckiego i grafa Ratolfa, następcę Takulfa. Porów.
Dudik. Mahr. Gesch. I, 210.
'•■) Zamek Forhejm w teraźniejszej Bawaryi nad r. Radnicą, wpadająca do
r. Mohanu, patrz mapę w tomie II.
") Według Annal. Fuld. Poseł Świętopełka. lohannes prcsbiler de Ve-
netiis, ut ei rex omni ambiguitate remota crederet, quicquid verbis dicebat, sacra-
mento firmabat, videlicet ut Zventibald regi ftdelis permaneret cunctis diebus vilae
suae, et censum a rege constitutum per annos singulos solveret, si ei tantum modo
quiete agere et paciiice vivere concederetur. Annal. Fuld. an. 874.
'""j Według Hincmara: per missos suos Yinidos sub diversis princibus con-
stitutos modo cjuo potuit sibi reconciliavit (Ludovicus) An. 873.
- I07 —
topełka poprostu jest wymysłem,'"; któremu dotąd jeszcze wie-
rzą uczeni niemieccy, ^'^j — W tymże czasie zawarli z Niemcami
przymierze nadłabscy Serbowie i inne ludy słowiańskie, działa-
jące w związku ze Świętopełkiem.'^) — Błogie skutki pokoju
forłieimskiego uwydatniły się najbardziej w niezależności ko-
ścioła morawskiego/^) jak obaczymy niżej.
2. Metody w więzieniu niemleckiem. Papież Jan VIII broni go i wy-
zwala. Błogie skutki nauki apostoła słowiańskiego. Ochrzczenie księcia
Borzywoja i żony jego Ludmiły.
Wśród wrzawy wojennej, zniszczenia i powszeclinego zamie-
szania nad środkowym Dunajem, w latacli 871 — 873, apostoł Me-
tody, gwałtem przez biskupów niemieckich więziony w Bawaryi,
w nędzy i okowacli pędził dni, pełne moralnycłi i cielesnycłi
udręczeń. Tymczasem naprowadzeni do Morawii i Pannonii
księża niemieccy zniewalali lud do clirześciaństwa w obrządku
łacińskim, do uległości biskupom intruzom, do płacenia daniny
księżom, którycli lud słowiański nie rozumiał i nie cierpiał.
W księstwie Błatneńskiem książę Kocieł, hołdownik Karlo-
mana, władzcy Karyntyi, nie mógł przeszkadzać zamiarom bi-
skupów niemieckicłi. W Morawii co innego. Powstanie pod
Sławomirem i zwycięztwa Świętopełka ożywiły lud nadzieją swo-
body politycznej i religijnej. „Morawianie, poznawszy księży nie-
mieckicłi, którzy między nimi żyjąc, niesprzyjali im, lecz tylko
zdradę knowali, wygnali wszystkich i posłali do papieża mówiąc:
jak niegdyś ojcowie nasi przyjęli chrzest od ś. Piotra, tak też
daj nam i dziś Metodego na arcybiskupa i nauczyciela.-") W Rzy-
1") Jak już zauważył Szafarzyli: Star. Slow. § 41, 5, s. 481.
1') Dummler, starając się pogodzić sprzeczność annalistów, mniema, że pokój
forhejmski, chociaż zobowiązywał Świętopełka do płacenia daniny, ale za to zape-
wniał mu niepodległość. Geschichte des Ostfriinkischen Reichs, tom II, s. 813. Mo-
rawski dziejopis Dudik, nie wierząc, aby Świętopełk zobowiązał się do uległości
i daniny z Morawy, domyśla się, że daninę mógł płacić z Czech, kóre w pewnęm
zobowiązaniu do cesarstwa zostawały. Mahr. Gesch. I, s. 2H,
") Annal. Fulden. a. 874.
**) Palacki, Dejiny, I, przypisek 90,
*") Żywot ś, Metodego, 10,
— io8 —
mie chociaż i wiedziano o uprowadzeniu Metodego do Bawaryi,
ale o okrutnem obchodzeniu się z nim głuche tylko dochodziły
wieści, albowiem biskupi niemieccy zbrodnie swe przed światem
ukrywali zręcznie. A gdy bawiącego w Rzymie biskupa freizin-
geńskiego, Annona, zapytano o sprawie Metodego, Anno, kła-
mliwie zaparł się, że go nie zna, gdy tymczasem wszelkich udrę-
czeń, jakich względem Metodego dopuścili się biskupi niemiec-
cy, sam Anno był podżegaczem, instygatorem, a nawet i spra-
wcą.''-')
Barbarzyńskie obchodzenie się z arcybiskupem Metodym,
tudzież przywłaszczenie przez biskupów bawarskich praw na dye-
cezyę Pannońską, jedynie stolicy apostolskiej przysługujących,
wymagały energicznego wdania się papieża. Na szczęście Sło-
wian, po Adryanie II, zmarłym w listopadzie r. 872, stolicę apo-
stolską zajął archidiakon jego, zręczny polityk, Jan VIII, dzie-
sięcioletnie rządy którego stanowią w dziejach Słowiańszczyzny
nadzwyczaj ważną epokę.--)
21) List papieża Jana VIII do biskupa Annona 14 Septembra 873 r. Patrz
dodatek I, N, 6.
--) Do poznania stosunków stolicy apostolskiej w początku papieztwa Jana
VIII, t. j. w latach 873 — 876 z biskupami bawarskimi, w sprawie Metodego i w ogóle
dyecezyi pannońskiej, — brakowało odnośnych dokumentów, a przez to niejedno-
krotnie twierdzono, że to co ,. Żywot ś. Metodego" rozpowiada o energicznem wsta-
wieniu sie Jana VIII za ś. Metodego, aż do rzucenia klątwy na biskupów bawar-
skich, jest wymysłem legendowym i że dla tego „Żywot ś. Metodego" nie może być
uważany jako źródło historyczne. Tymczasem przed r. x88o w Muzeum Brytań-
skiem Edmund Bishop znalazł kodeks in quarto z końca XII w., zawierający zbiór
listów papiezkich od V do XI w., mianowicie: Gelaziusza I (492 — 496); Pelagiu-
sza I (555—560); Pelagiusza II (578—590); Leona IV (847—855); Jana VIII
(872—882); Stefana VI (885—891); Aleksandra II (1061 — 1073) i Urbana II
(1088 — 1099). Listy te Bishop przesłał do wydawnictwa Monumenta Germaniae,
rozpoczętego niegdyś przez Pertza, a dalej prowadzonego przez Ewalda, Oceniając
ważność listów, Ewald podał o nich wiadomość w Neues Archiv. der Gesellschaft
fur altere Geschichtskunde Bd. V. Plamburg 1880, pod tytułem: Die Papslbriefe
der brittischen Sammlung. — Z tego czasopisma Ireczek podał w czeskiem czasopi-
śmie Swetozor 1 880 r. wiadomość, praca Bronisława Grabowskiego po polsku wy-
daną w „Bibliotece Warszawskiej" r. 1881, tom I, str. 411 — 416. — Oprócz tego
pp. Ewald i Wattenbach, na żądanie profesora wiedeńskiego Miklosicza, udzielili mu ze
wzmiankowanych dokumentów kopije, z której korzystając wiadomy chorwacki uczony
Jjąnonik Fr. Raczki, ..mieścił w czusopiśmie „Starinc", 1880, księga XII, str. 206 do
— I09 —
W kilka miesięcy po zajęciu stolicy apostolskiej (14 grudnia
872 r.), Jan VIII napomniał arcybiskupa salcburgskiego Adal-
wina, aby, nieprawnie odjętą Metodemu stolicę biskupią przywró-
cił mu.-^) Wnet potem Jan VIII, w skutek uporu biskupów
bawarskich, zdobył się na taki energiczny postępek, jakiego, za-
peAvne, biskupi ci nie spodziewali się.
Latem r. 873 Jan VIII, W3^prawiając biskupa ankońskiego
Pawła, z cliarakterem legata, do króla Ludwika, Świętopełka
i biskupów bawarskicli, polecił mu udać się najprzód na dwór
króla Ludwika i domagać się przywrócenia papieżowi dyecezyi
Pannońskiej, która w skutek wojen, na czas jakiś od administra-
cyi rzymskiej oderwaną została. A gdyby zaszła Icwestya o prze-
dawnieniu praw stolicy apostolskiej, legat miał objaśnić, że tam,
gdzie wściekłość poganów jest przyczyną, wszelki czas ubiegły
nie może. jeszcze odsądzać praw kościelnycli. — Do arcybiskupa
Adal^yinai i biskupa passawskiego Hermanryka legat miał prze-
mówić o konieczności powrócenia Metodego do dyecezyi, przez
trzy lata pozbawionój swego pasterza. Gdyby, jednak, biskupi
stawili opór, legat miał powiedzieć: ,.Wyście bez wyroku kano-
nicznego potępili biskupa, posianego od stolicy apostolskiej, wtrą-
223, sprawozdanie po chorwacku, tudzież łaciński tekst listów papieży: Jana VIII,
Stefana VI i Aleksandra II, rzucające na dzieje słowiańskie niespodziewanie nowe
światło. Okazało się bowiem, że wszystko, co „Żywot ś. Metodego" opowiada o bar-
barzypskiem obchodzeniu się biskupów bawarskich z Metodym, o rzuceniu nawet
przez Jana VIII klątwy i t, d., jest czystą prawdą, że wymysły pisarzy niemieckich
o niedorzeczności tego „Żywota" są całkiem bezzasadne, jeśli nie tendencyjne, i że,
nakoniec, „Żywot ś. Metodego" niesprawiedliwie nazwany „legendą", jest bez wąt-
pienia źródłem historycznem, stokroć wiarogodniejszem od wielu annalistów, na któ-
rych zwyczajnie powołują się historycy. — Korzystając z pracy akademistów Fr. Mi-
klosicza i Fr. Raczki, umieszczonej, jak wyżej wzmiankowano, w „Starinie" r. 1880,
tekst łaciński będę cytować według podanego przez zasłużonych akademików, a w tló-
maczeniu polskiem uwzględnię piękną prace uczonego rodaka Bronisława Grabow-
skiego, (Biblioteka Warszawska 1881) z niewielkiemi odmianami.
'^'^) l^Je mireris. quia diximus, te agente sedem a fratre nostro Methodio re-
cipiendam, • quia profecto dignum est, ut tu, qui fuisti ejus auctor, sis ofticii com-
missi causa receptionis. Starine kniga Xir, str. 213. Neues Archiv, V, s. 301 — 2.
Data listu tego niewiadoma, ale, zważając, że arcybiskup Adalwin „obiit anno 873,
14 Maii," wypada, że list ten pisany był wcześniej. Dodatek I, N. 3.
ciliście go do wiezienia, bili po twarzy, od świętych obowiązków
oderwali, ze stolicy przed trzema laty wypędzili, tak, iż on wciągu
trzech lat przez liczne posły i listy do stolicy apostolkiej o obronę
wołał. Wy nie jesteście godni przystępować do sądu, przed
którym ciągle wymknąć usiłowaliście, a teraz bez sądu u stolicy
apostolskiej, obłudne zanosicie skargi. Jam jest posłań aby was
od służby bożej na tak długo odsunąć, jak długo tego czcigodnego
człowieka zmuszaliście zaniedbać obowiązki święte, a on aby przez
tyleż czasu powierzonego mu urzędu biskupiego używał bez prze-
szkody i zawady, przez ile, jak się okazało, z łaski waszej tako-
wego był pozbawiony. Potem dopiero, jeśli macie co przeciw
niemu, przyjdźcie, a przed stolicą apostolską obie strony wysłu-
chane i sądzone będą. Jest to bowiem spór pomiędzy arcybi-
skupami i nie przyzwoitą byłoby rzeczą, gdyby nad nimi kto-
kolwiek inny, a nie papież był sędzią. "-•*)
List ten, zdaje się nie zastał już arcybiskupa Adalwina przy
życiu i, być może, z tego powodu nie znajdujemy osobnego
do Adalwina listu, podobnie do listów, osobno pisanych do
biskupów: Hermanryka passawskiego i Hannona frejsingeń-
skiego, które podajemy niżej. Do Hermanryka Jan VIII przed
wrześniem 873 r. pisał: „Sądzimy, że na opłakanie złości
twych wystarczyłby chyba potok łez proroka Jeremiasza. Zu-
chwalstwo twe przewyższyło nie snadź zaciekłość jakiegoś bi-
skupa, ale tyrana świeckiego, nawet wściekłość zwierzęcą, gdyś
brata i współ biskupa swego Metodego, trapił więzieniem, pod
otwartem niebem przez długi czas dręczył na najstraszniejszem
zimnie i przykrym śniegu, a nadto, oderwawszy go od rzą-
dów w powierzonym mu kościele, do tego stopnia popuściłeś
wodzów wściekłości, że gdy (Metody) zawleczony został przed
zebranie biskupów, końskim biczem chciałeś go bić, ale inni do
tego nie dopuścili. Czy to są czyny godne biskupa?" — Do tych
wymówek surowych, Jan VIII dodał, że Hermanryka pozbawia
*) Tekst łaciński w dodat. I, N. 4.
prawa odprawiania służby bożej i wyłącza go od obcowania z du-
chownymi.^')
Do Annona, przed 14 września 873 Jan VIII pisał: „Zu-
chwalstwo twe i śmiałość nietylko obłoki, ale niebiosa same prze-
bija. Przyswoiłeś sobie prawa stolicy apostolskiej i jak gdybyś
był jakimś patryarchą, przywłaszczyłeś sobie moc sądu nad arcy-
biskupem, a co gorzej jeszcze z bratem swym arcybiskupem Me-
todym, który w poselstwie od stolicy apostolskiej miedzy poga-
nami pracował, obchodziłeś sie więcej po tyrańsku niż po kano-
nicznemu. Gdy on, zaiste, według świętych kanonów domagał
się tego, aby stawiony był przed sąd stolicy rzymskiej, tyś mu
tego bynajmniej niedopuścił, ale razem z poplecznikami i współ-
towarzyszami swymi wydał nań wyrok, wykluczył od służby bo-
żej i do więzienia wtrącił. Nadto jeszcze, nazywając się człowie-
kiem, poddanym ś. Piotrowi w rządach kościoła w Germanii,
o uwięzieniu i udręczeniu rzeczonego brata i wpółbiskupa, co
więcej posła naszego, nad którym mieliśmy niezwykłą pieczę,
żadnej nie dałeś nam wiadomości; ale jeszcze gdyś w Rzymie
od naszych był o to pytany, kłamliwie zaparłeś się, żeś go nie
znał, gdy tymczasem wszelkich udręczeń, jakich wasi dopuścili
się względem niego, sam byłeś podżegaczem, instygatorem, że po-
wiem, nawet sprawcą." Przytem papież dodał, że jeśli Anno nie
przybędzie do Rzymu, po upływie miesiąca Września na tak długo
zostanie wykluczonym od komunii, jak długo trwać będzie w upo-
rze i nieposłuszeństwie papieżowi.-")
Misya legata Pawła przypadła właśnie w tym czasie kiedy
Świętopełk stał na szczycie swych zwycięztw, a Morawianie po-
wypędzali księży niemieckich. Stosownie do tych okoliczności,
Jan VIII polecił Pawłowi, aby razem z Metody m udał się do
Świętopełka,-') a nie do Kocieła, jak mylnie podanie głosi. ^^) —
26) Patrz dodatek I, N. 5.
28) Patrz w dodatku I, N. 6.
"') Patiz w Dodatku I, N. 4.
2*) Żywot ś. Metodego, 10.
112
Kiedy miahowicie Metody wypuszczony został z więzienia, — nie
wiemy, ale godzi się mniemać, że przy zawarciu przymierza
w Forhejmie na wiosnę r, 874, nie mogło obejść się bez uwzglę-
dnienia misyi legata Pawia. — Jeżeli, więc nie wcześniej, to w po-
czątku r. 874 Metody, zdążywszy do Morawii, zasiadł na arcybi-
skupiej stolicy w Welełiradzie, i ,,od tego czasu bardzo szerzyć się
poczęła nauka boża, postrzy żeńców-") mnożyło się we wszystkicłi
grodacli, a poganie wierzyć poczęli w prawdziwego Boga, błędów
swoicli wyrzekając się. Państwo Morawskie zaczęło się na wszystkie
strony rozszerzać i bez grzecliu zwyciężać wrogów swoicłi.'^")"
Tymczasem w księstwie Błatneńskiem, od uprowadzenia ś.
Metodego do Ba wary i w r. 871, arcybiskup salcburgski rozpo-
rządzał nauką clirześciańską, według swego upodobania, mnie-
mając, że Pannonia do jego dyecezyi należeć powinna. Książę
Kocieł, nie śmiejąc stawić oporu władzom niemieckim, żył z nimi
w zgodzie i zręczną polityką podtrzymywał niepodległość ludu,
swego, cliociaż sam był liołdownikiem Karlomana. Skoro jednak
Kocieł zmarł (r. 874),-^^), nie zostawiwszy potomstwa, Karlomana,
na mocy praw suzerena, zajął posiadłość lennika swego, część
zacłiodnią przyłączył do Karyntyi i oddał naturalnemu synowi
swemu Amulfowi,^^) a inna część nad rzeką Kaniżą, do Drawy
wpadającą, oddana była dawniej już Gozwinowi, jako hrabstwo
Dudlebskie. Papież tymczasem dobijał się usunięcia pretensyi
biskupów niemieckich do dyecezyi Panońskiej. W tym celu Jan
VIII, w liście do legata Pawła w r. 874-'''') powtarzał to, co już
mu pisał w r. 873 o nieprzedawnieniu praw stolicy apostolskiej
29) Pod nazwa postrzyżeńców wypada pójmy wać ludzi poświęcających sie
stanowi duchownemu.
•''•') Żywot ś. Metodego, 10.
■■") Data śmierci KocieJa niepewna. Podaje ja według Dudika, Miihrens
Gesch. I, 224, cyt. i.
'-) W dokumencie r. 879 Arnulf, będąc już wielkorządzcą Pannonii, na-
zwany „filius regalis", ale jeszc/.e nie ,,dux". Roczek, Cod. Mor. T, 38. Dudik,
Mahrens Gesch. I, 22\, cyt. i.
'') Patrz Dodatek I, N. 9.
na dyecezye, w ciągu wojen oderwaną od jej zarządu^'*), a w tymże
r. 874 Jan VIII pisał do króla Ludwika, że tylko zaburzenia wo-
jenne przeszkodziły stolicy apostolskiej mianować biskupów dyece-
zyi Pannoriskiej, co dało powód do wątpliwości praw papieża, lecz
praw tych ani czas, ani podziały państw ścieśnić nie mogą, same
nawet prawa rzymskie, w sprawach kościelnych dopuszczają prze-
dawnienie nie inaczej jak po upływie lat stu/'^'^) Wkrótce potem,
mianowicie w r. 875^ Jan VIII stanowczo przemawiał do Karlo-
mana, syna Ludwika: „zwróć nam, raczej bratu naszemu Metodemu
biskupstwo Pannońskie, w którem on przez stolice apostolską, we-
dług dawnego zwyczaju, jest naznaczony." ^^^j Z tego wnioskować
możemy, że już wtedy nastąpiła zgoda króla Ludwika na przyzna-
nie papieżowi prawa rozporządzać dyecezyą Pannońską. Natar-
czywość, z jaką Jan VIII dobijał się prędszego przyznania praw
papieża na wzmiankowaną dyecezye, możemy wytłómaczyć raz nie-
życzeniem jego wzmacniać potęgę biskupów bawarskich i bez
tego już zanadto zarozumiałych, a powtóre, co ważniejsze, zamia-
rem utworzenia pod zarządem Metodego metropolii Słowian nad-
dunajskich, w nadziei, że Serbowie i Bółgarowie, do tej metro-
polii przyłączą się i przez nią na nowo w związek z Rzymem
wejdą. Objaśniają to listy Jana VIII do najwyższego żupana
serbskiego Muntimira r. 872, aby strzegł sę księży włóczęgów,
rozsiewających błędy przeciw kanonom i Bogu,^"j a także r. 875,
aby idąc w ślady ojców swoich, Muntimir wrócił się pod dyece-
zye Pannońską i zarząd pasterza jej Metodego. •^^) W tym celu
poszukiwano pilnie w Rzymie, jakie były niegdyś od południa
granice dyecezyi Syrmijskiej i naznaczono je do rzek Bosny
i Kolubaru. ■''•')
Zaszłe w tym czasie wypadki w rodzie Karlowingów: śmierć
34)
Porów, wyżej str. 109.
35)
Patrz Dodatek I, N. 8.
30)
AV Dodatku I, N. 10.
37)
W Dodatku I, N. 2.
3S)
W Dodatku I, N. u.
30)
Rettel. Cyryl i Metody, 1871
, str. 116.
Tom 111,
— 114 —
cesarza Ludwika II (875\ tudzież króla Ludwika niemieckiego
(r. 876), podział państwa pomiędzy synami ostaniego: Karloma-
nem, Ludwikiem Młodszym i Karolem Otyłym w r. 87O, śmierć
brata Ludwika Niemieckiego, Karola Łysego (877), pokrzyżowały
współczesne sprawy i nadzwyczaj sprzyjały widokom papieża .
Jana Yłll, tudzież niepodległości Morawii, jak w politycznem tak
i w religijnem znaczeniu. — Sprawa arcybiskupstwa Pannoń-
skiego rozwiązała sie na korzyść papieża, co uważać możemy
z okazanycli arcybiskupowi salcburskiemu Teotmarowi przez pa-
pieża względów, mianując go „wiernym i posłusznym synem ko-
ścioła rzymskiego''"*^') (w Listopadzie r. 877), czegoby, bez wąt-
pienia nie uczynił papież, gdyby arcybiskup nie zrzekł sie pre-
tensyi do dyecezyi Pannońskiej. — Przyłączenie Pannonii do ar-
cybiskupstwa Morawskiego, rozszerzyło wpływ nauki Metodego.
Głos arcybiskupa słowiańskiego z Welegradu rozlegając sie
szeroko po ziemiach słowiańskicłi, jednał zwolenników chrze-
ściaństwa. łączył ludy w jedne wielką społeczność, interesów któ-
rej broniły oręż Świętopełka i nauka Metodego. — Sąsiedni z Mo-
rawią książęta słowiańscy nie mogli dłużej zostawać w pogań-
stwie. Sprawy polityczne pobudzały szczególnie książąt czeskicłi
łączyć sie z potężnym Świętopełkiem, który już od r. 871 wszedł
w stosunki pokrewieństwa z księciem Borzywojem, pojąwszy za
żonę siostrę jego Ludomirę. Powodzenie Świętopełka i Metodego
jeszcze bardziej pociągało ku clirześciaństwu poganów. Książę
Borzy wój i żona jego Ludmiła przyjęli od Metodego clirzest w We-
legradzie.*^) Za księciem poszli lechi i lud, przygotowany od-
**) Uspienski. IlepBbm ciaBancKia Mouap.\iii na cŁBepo3anaxfc, 1872, s 70.
*'J Według kronikarza Kozmy: Go&tivit genuit Boriwoj, qui primus dux
baplizatus est a venerabili Methodio episcopo in Moravia. Fontes rerum Bohemi-
carum, tom II, s. i8. W innem miejscu powiedziano: an. 894 Boriwoj baptisatus
est primus dux sanctae fidei catholicus. Cosma, Fontes rerum Bohemicarum, II,
s. 27. W którymże mianowicie roku? Bobrowski chrzest Borzywoja oznaczał pod
r. 870—880; Szafarzyk pod r. 871 (Star. SI. § 39, s. 448); Tomek pod r. 873
(Deje KraloYst. Cesk. s. 38), ale to nie podobne do prawdy, bo Metody aż do
roku 874 zostawał w więzieniu niemieckiem w Szwabach. Zatem podobniejsze do
^ lis -^
dawna do chrześciaństwa przez misyonarzy rzymsko -niemieckich,
a nareszcie przez apostołów słowiańskich, którzy po przybyciu
do jMorawii w r. 863, roszerzyli swa naukę i w Czechach. Świadczą
o tem kaplica ś. Klemensa, w uczczenie męczennika papieża tegoż
imienia, zbudowana w Lutomyślu,^"-) tudzież kościoły pod wezwa-
niem ś. Klemensa w Lewym-Hradcu, na Wyszogrodzie i w sie-
dłe książęcem na łewym brzegu Włtawy, za najstarszy w Cze-
chach kościół uważany.'*^)
3. Intrygi przeciw Metodemu i powtórne Wezwanie go do Rzymu 1*.
879. Usprawiedliwienie. Wiching biskup nitrański fałszuje pismo Jana
VMI. List papiezki r. 881 wykrywa zbrodnię. Śmierć Jana VIII r. 882.
Metody karci Wichinga.
Przyznanie przez arcybiskupa salcburgskiego prawa papieża
na dyecezyą Pannońską, nie zobowiązywało jeszcze biskupów pas-
sawskiego i regensburgskiego do zrzeczenia się swych praw,
pierwszego na dyecezyę Morawską, drugiego na dyecezyę Cze-
ską. — Metody więc, pozbywszy się kłopotu ze strony ducho-
wieństwa salcburgskiego, nie uniknął zatargów z duchowieństwem
passawskiem i regensburgskiem. Powodzenie Metodego zależało
nietylko od papieża, ale bardziej jeszcze od życzliwości księcia
Świętopełka. Lecz książę ten, dbając więcej o swą władzę i in-
teresy osobiste, niż o sprawę narodu, nie troszczył się o utwier-
dzenie w państwie IMorawskiem obrządku słowiańskiego i obez-
pieczenie przez to ludu swego od wdzierstw duchowieństwa nie-
mieckiego. W tym względzie Świętopełk stał niżej od poprze-
dnika swego księcia Rościsława, który całą duszą przylgnąwszy
do kościoła narodowego, wspierał go w sposób najszlachetniej-
szy.^^) Korzystając z usposobienia Świętopełka, księża niemieccy
prawdy zdanie historyków, utrzymujących, że chrzest Borzywoja odbył sie w latach
878 — 880, może nawet później. Dudik, Miihrens Gesch. I, str. 230.
*^) W kaplicy lutomyślskiej miały być złożone relikwije ś. Klemensa. (Sza-
farzyk, Star. Sł. § 39, s. 449). Wyżej wskazaliśmy, że według podania, relikwije
ś. Klemensa czasowo także spoczywały w kaplicy w Oswetimanach, w Morawii,
■**) Szafarzyk. Star. Slow. § 39, s. 449.
■^^) Palacki. Dejiny, tom I, s, 152, '?-
8*
— it6 —
potrafili zaskarbić jego względy, a znalazłszy na dworze jego
przyjęcie, rozpoczęli intrygę przeciw Metodemu.'"') — Potakując
słabostkom Świętopełka, grubijanina i do rozpusty skłonnego,
księża niemieccy podstępnym sposobem i ciągiem pochlebstwem
podszczuwali go przeciw Metodemu.'*") Niedość tego, aby jeszcze
więcej Metodego w oczach księcia i papieża poniżyć, księża nie-
mieccy upewniali Świętopełka jakoby Metody szerzył schyzmę
i rozpuszczali wieści, że niby papież odjął Metodemu zarząd ko-
ścioła, poruczając władze duchowieństwu niemieckiemu.'* 'j Na-
koniec biskupi niemieccy skarżyli się, że w nabożeństwie i nau-
czaniu I^Ietody umyślnie używa barbarzyńskiego Słowian języka
dla tego, aby tem łatwiej mógł rozszerzać błędy, któremi wię-
ksza część Greków zarażoną była, a szczególnie co do pochodze-
nia Ducha Świętego i że śpiewając Credo nie dodaje ,.filioque,"
jak to czyniono zwykle w kościele niemieckim.^'')
Wobec podobnych intryg, kŚwiętopełk zachwiawszy się
w zaufaniu do prawowńerności Metodego, posłał księdza Jana, Sło-
wianina z Wenecyi, tego samego, który używany był przez Świę-
topełka przy zawarciu przymierza w Forhejm.ie, aby u Jana VIII
wyjednał rozpoznanie sprawy.
Chociaż papież Jan VIII osobiście znał Metodego i nie wąt-
pił w jego prawowierność, ale uwzględniając skargę duchowień-
stwa niemieckiego i życzenie księcia Świętopełka, wezwał arcy-
*5) żywot Metodego., rozdz. 12. Legenda Moravica, cap. 10.
*'^) ,Oni (książęta niemieccy}, pochlebstwem oszukując Świętopełka, barba-
rzyńcę, nienawidzącego cnoty, uczynili go zwolennikiem własnych poglądów. On
fSwiętopelk), niewolnik rozkoszy żeńskich, tonący, w błocie postępków gnuśnych,
czyż mógł nie oddać się im raczej, otwierającym drogę do wszelkich namiętności,
aniżeli Metodemu, który karcił wszelkie rozkosze, szkodliwe duszy. . . Takim sposo-
bem zepsuty przez nich Świętopełk, nie zwracał uwagi na przestrogi Metodego,
względem którego jako wróg postępował. . ." Legenda Bółgarska, o życiu ś. Kle-
mensa, biskupa bółgarskiego, caput 5.
^') Nam papież władzę dał, a tego każe wygnać precz z jego nauką Żywot
Metodego, 12.
*"*) O powyższem oskarżeniu Metodego przi,z biskupów niemieckich dowia-
dujemy się z listu Jana VIII do Metodego pisanego 18 Czerwca r 879. Doda-
tek I, N. 13.
— 117 -
biskupa morawskiego, aby, dla usprawiedliwienia się z potwa-
rzy na niego miotanych, stawił sie niezwłocznie w Rzymie,^^)
a Świętopełkowi odpisał, aby trzymał się zasad wiary według
tego, jak kościół rzymski ustanowił. Względem zaś nauczania Me-
todego w inny sposób, aniżeli przy wyświęceniu na biskupa, on
złożył ustne i piśmienne przed stolicą apostolską zobowiązanie, Jan
VIII wyraziwszy zdziwienie (valde miratur), oświadczył, że wezwie
Metodego do Rzymu, dla wylłómaczenia się z uczynionycli mu
zarzutów.^")
Posłuszny rozkazom stolicy apostolskiej, Metody, w towa-
rzystwie dodanego mu urzędnika księcia morawskiego Szyszmana
(Semisisna) udał się do Rzymu, w końcu r. 879. Tam przed sy-
nodem, z biskupów złożonym, arcybiskup morawski wyznał, iż
wierzy mocno w pochodzenie Ducha świętego od Ojca i Syna,
ale że symbol wiary tak przy mszy śpiewa, jak go podał sobór
Nicejski, nie czyniąc najmniejszej odmiany."^') Względem za-
*^) w liście 18 Czerwca papież w końcu dodał: „dowiadujemy sie, że mszę
śpiewasz w barbarzyńskiej mowie słowiańskiej, lecz przez biskupa ankonitańskiego,
Pawia zabroniliśmy celebrować we wzmiankowanej mowie msze święta, która tylko
po łacinie lub po grecku śpiewać dozwala się. — Kazanie zaś i nauczanie ludu od
ciebie zależą zupełnie." Patrz Dodatek I, N. 13. Erben N. 42. Wzmiankowanego
wyżej listu papiezkiego, przez Pawła biskupa posłanego Metodemu, dotąd nie zna-
leziono i w jakim czasie mógł być posłany, niewiadomo, A jednak na tej luźnej
wzmiance niektórzy badacze opierają się, twierdząc, że Jan VIII zabronił Metodemu
odprawiać nabożeństwo po slowiańsku, na co jednak Metody nie zważał. Być może,
że pod naciskiem ciężkich bardzo okoliczności, w jakich Jan VIII często znajdywał
się, był on zmuszony do stawienia pozornych przeszkód odprawiania mszy w mowie
słowiańskiej, lecz czyny jego pontyfikatu, i każdy raz usprawiedliwienie zasad Me-
lodeoro wskazują, że w gruncie on byt przychylnym słowiańskiej liturgii i skutecznie
jej bronił przeciw natarczywości wrogów.
50) List 18 czerwca 879 r.; patrz Dodatek I, N. 13.
'^') Credo począł śpiewać przy mszy kościół grecki od początku VI wieku,
W lat kilka potem przyjął je kościół hiszpański, jako protestacyę przeciw panują-
cym na ów czas w tym kraju Wissygotom, a koncylimn Toledańskie w r. 589 dołć-'
żyło wyraz ,,filioque", który wkrótce cala Francya i Niemcy przyjęły. We Włoszech
Credo w IX w. przy mszy nic było jeszcze śpiewane. Aby dać dowód, jak w tym
względzie stolica apostolska była pobłażającą, przypomnimy, iż w r, 1595 papież
Klemens VIII pozwolił rusko-polskiemu kościołowi, przystępującemu do unii, opusz-
czać we mszy wyrażenia „i od syna", byle tylko wierzyli w pochodzenie Ducha
Świętego, jak wierzy kościół katolicki, — Rettcl. Cyryl i Metody, str. 118.
— ii8 —
rzutu Niemców o używanie w służbie Bożej barbarzyńskiego ję-
zyka Słowian, Metody opierając sie na powadze brata swego
ś. Cyryla, pamięć którego wysoko szanowano w Rzymie, tłó-
maczyl się przed synodem, że pismo słowiańskie wynalezione
i kształcone przez tak świętego męża przestało być barbarzyń-
skiem, że używanie ksiąg ducliownycli, jak równie przy mszy
świętej, nie sprzeciwia się Pismu świętemu, że w kościele wscho-
dnim Ormianie, Chaldeje, Kopty używają własnej mowy, co nie
przeszkodziło im wydać z pośród siebie wielkicli świętych, i że,
nakoniec, lud słowiański, od łat dziesięciu przyzwyczaiwszy się
do nabożeństwa we własnym języku, nie odstąpiłby go bez żalu.
Tak mocne argumenty, oraz wzgląd na współczesne wyłamywa-
nie się z pod władzy papiezkiej Bółgarów i Serbów, pobudziły sy-
nod biskupów do zupełnego usprawiedliwienia Metodego. W sku-
tek tego papież Jan VIII w Czerwcu r. 880 pisał do Świętopeł-
ka: „Arcybiskupa waszego Metodego przed zebranymi bisku-
pami rozpytywaliśmy się: czy prawowierny symbol wiary tak
wyznaje i przy mszy świętej tak śpiewa, jak święty kościół
rzymski ustanowił? A ponieważ we wszystkich kościelnych nau-
kach i zasadach uznaliśmy go prawowiernym, odsyłamy go wam
dla rządzenia powierzonym mu przez Boga kościołem i rozkazu-
jemy, abyście go, jako własnego pasterza, z należytą czcią, usza-
nowaniem i uprzejmością przyjęli, ponieważ mocą naszej władzy
apostolskiej, arcybiskupią godność jego potwierdzamy. Rozka-
zujemy, aby wszyscy kapłani, diakoni i wszelkiego stopnia du-
chowni Słowianie, czy też jakiegokolwiek bądź pochodzenia, któ-
rzy się w granicach państwa twego znajdywać mogą, byli we
wszystkiem posłuszni i poddani bratu naszemu, arcybiskupowi
waszemu. Pismo słowiańskie, wynalezione niegdyś przez ś Kon-
stantego filozofa, polecamy do chwalenia Boga i w tymże języku
niech będą opowiadane modlitwy i dzieła Chrystusa, ponieważ
nie tylko w trzech, lecz we wszystkich językach chwalić Pana
Pismo święte naucza. Nie sprzeciwia się bynajmniej ani praw-
dziwej wierze, ani nauce kościoła, aby msza święta w języku sło^
— 119 .—
wiańskim była śpiewana, aby w tym jeżyku była czytana ewan-
gelia, dobrze tłómaczona i inne ustępy z Pisma świętego Starego
i Nowego Testamentu, tudzież wszelkie godziny śpiewane: po-
nieważ Ten, który stworzył trzy główne języki: łiebrajski, grecki
i łaciński, stworzył i wszystkie inne na cześć i cliwałę Jego.
Rozkazujemy także, ażeby we wszystkich kościołacli ziemi wa-
szej, dla większego uczczenia, ewangelia najpierw czytana była po
łacinie, potem po słowiańsku, głośno w obec ludu, wyrazy zaś
łacińskie niezrozumiałe objaśniać jak w którym kościele wypa-
dnie. A jeśli się tobie (Świętopełkowi), lub przybocznym twoim
więcej podobała msza łacińska, polecamy, aby msza łacińska
dla ciebie solennie była odprawiana." 5-) List ten, mając głó-
wnie na celu usprawiedliwienie nauki Metodego, zawiera także
postanowienie papiezkie o naznaczeniu w pomoc Metodemu no-
womianowanego biskupa nitrańskiego Wichinga, któremu papież
rozkazuje być we wszystkiem posłusznym swemu arcybiskupo-
wi.'^'') Naznaczenie Wicłiinga, rodem Szwaba, przyjaciela osobi-
stego wielkorządzcy Karyntii Arnulfa, poplecznika biskupów nie-
mieckicłi i samego Świętopełka, który nie lubił Metodego, —
trudne jest do wytlómaczenia.-^*) Rozległość arcybiskupstwa Mo-
rawsko - Pannońskiego, według powszechnego mniemania, ma
usprawiedliwiać dodanie w pomoc Metodemu dwóch sufraganów,
z których jeden był biskup Nitry, Wiching, a wybór drugiego
miał później nastąpić. Ale Jan VIII mógł wiedzieć dokładnie, że
naznaczenie do kraju słowiańskiego na biskupa Wichinga, było
to samo, co wilka do owczarni wpuszczać. Wypada jednak zwa-
żać na trudne okoliczności, w jakich znajdował się wówczas
Jan VIII, aby pojąć, że broniąc Metodego całą potęgą swej wła-
dzy, Jan VIII musiał uwzględniać i wrogów jego. PrawJopodo-
62) W Dodatku I, N. 14.
5») Tam/.e.
•''') W tem upatrują niektórzy pisarze widoki polityczne Jana VI[I i ustęp-
stwo na korzyść Niemców, nie troszcząc sie bynajmniej o Metodego i kościół sło-
wiański. Ławrowskij. KiipiLT.iTj ii Meoojitt, KaK7> npaBOC.iaBiiLTc nponoBfc.iiiiiKii
y aana^iHbiNT, c,iaBain>. Charków, 1883.
120 —
bnie wirc, że naznaczenie Wichins^^a było ustępstwem Niemcom
i samemu Świętopełkowi. Wreszcie o zamiarach papiezkich do-
kumenty milczą, a podania słowiańskie w naj wdzięczniejszy spo-
sób przechowały pamięć o czynach papieży na korzyść słowiań-
skiego kościoła i pasterza jego ś. Metodego.'"') Bądź co bądź
powracał Metody do Morawy jako naj prze wielebniejszy arcybi-
skup świętego liościoła morawskiego,-^") który w ciągu i6 lat
(863—880) pozbawiony był organizacyi duchownej. Teraz do-
piero otwierały sie widoki ustanowienia hierarchii słowiańskiej
i utwierdzenia obrządku słowiańskiego w związku z kościołem
rzymskim, a przez to usunięcia wpływu niemieckiego na rozwój
cywilizacyi Słowian. Niemcy dopuścić tego nie życzyli. Wi-
ching nie waliał sie nawet jąć sie zbrodni, byle nie dopuścić po-
jednania Świętopełka z Metodym. Knując wiec zamachy prze-
ciw Metodemu, Wiching urządził tak, aby^ wzmiankowany wyżej
list papiezki, który miał być przez Szyszmana wręczony Święto-
pełkowi, nie doszedł do niego. Natomiast księciu wręczony zo-
stał zupełnie odmiennej treści list, przez samego Wichinga sfał-
szowany. Falsyfikat ten nie zachował się do naszych czasów, ale
zbrodnicze Wichinga zamiary poniżenia arcybiskupa Metodego
w oczach Świętopełka i ludu morawskiego odkrywają się z pó-
5'>) Profesor kijowski Woronow, dzieło którego o źródłach do historyi śś. Cy-
ryla i Metodego, wysokie uznanie w Rosyi zyskało, tak się wyraża: „KpiiTHKU lic
oópaiii-ia BiiHMaiiiaa na caMoe Ba/ixiioe oocTa/iTe.ibCTBO, na rojioci. cjianaHCKaro
npejania ... Bi. 06011x1. npocTpaiinb]X7, ;KiiTi>ixT. CMaBfliiCKiix'i. anocTO.ioBT. u bo
Bctxi. jpyriiKT. cjaBancKiix'b 11010*111111:3x1) OTiiomeiiia nam. kt. KiipiLi.iy u Me-
ooxm npejCTaB.MioTCii b'i, Bbicmoii cienenii coMyBeTBcniiHMH; nanu y6-ia>KaH)TCfl
Kam. BucoKie noKpoBiiTe.iii CBiiTbix7. nepBoyHiiiejieii n BecbMa ciubiio BbiCTaB.ifl-
eica HXT. coHyBCTBie h samnia c.iaBłincKaro dorocMy/Keni/i. IIo bcŁmt. otiimt.
iicTOHnHKa.MT. naua ojGópnen. nepeBoji. CBflui:enHbiXT. Knun., ocBfluiaen. cjiaBflH-
CKia Kniiru, paspfcuiaeTi. c.iaBflncKyio CjiyncSy, jocTofino HecTByen. cb. nepBoyiii-
Tc.icii 3a 11X1. nojBuni Mn c.iaBancTBa, cianoBnicii na nxi. CTopony npoTHBi.
nn.iaTniiKOBi, 11 npoK-imiaeTi. noc.ii.,iniixi.. ficiio, mto bi. ciaBuncKiwi. npejani-
>ixi. nancTBo siaim.ioch 6c3ynpc'nibi>n. bi. oTiiomcniii ki. ciaBancKoii uepKBii
II ocTaBH.io nocji; ce6fl joópyio, cbIit.iyio naMaib. A. Woronow. r.iaBnfcfiiuie
iicTOMiiiiKii xisi ncTopiii CB. Kiipii.i.ia 11 Meon.ua." Kijów r. 1877 str. 269.
^'*J Keverendissimus episcopus sanct:ie ecclesiae moraviensis.
121
źniejszej korespondencyi, o której wnet powiemy. Zbałamucony
tym falsyfikatem Świętopełk, czyż mógł nie zacłiuiać sie w pra-
wowierności Metodego i nie podejrzy wać go w lierezyi, czytając
pismo doręczone mu od samego niby papieża? Stronnictwo nie-
mieckie w Morawii tryumfowało. Metody poniżony, przeczuwał
jakieś podejście, mógł nawet stolice apostolską o nieszczerość
posądzać i, dla wyjaśnienia swego położenia, wszedł w bezpośre-
dnią korespondencye z papieżem. Tu dopiero odkrył sie bezecny
podstęp Wicliinga. Na pisma Metodego, Jan VIII listem dnia
23 Marca r. 881, pocieszając go i dziękując mu za zacłiowanie
prawowierności, zapewnił o wysokim dlań szacunku, a wyraża-
jąc swoje współczucie cierpieniom jego, zapewniał, że oprócz
wiadomości listu do księcia Świętopełka posłanego, żadnego in-
nego listu ani do Świętopełka, ani do tego biskupa jawnie lub
sekretnie nie pisał, a tem mniej zasługuje na wiarę, jakoby te-
mu biskupowi dane były jakiekolwiek polecenia. Przytem
Jan VIII dodał, że wszystko, co wzmiankowany biskup
przeciw swemu zwierzclinikowi uczynił, będzie w obecności pa-
pieża prawnie rozpoznane, a upór jego (biskupa) powściągnąć
wyrokiem sądu nie omieszka.^') Mowa o wzmiankowanym wy-
żej biskupie tyczy się niezawodnie Wicłiinga, bo innego pod
zwierzchnictwem Metodego, oprócz biskupa Nitry, nie było. Nie
spieszył on jednak do Rzymu, gdzie go czekał sąd i bez wąt-
pienia wyrok potępiający. — Tymczasem zaszłe w Italii zaburzenia,
napad straszny Saracenów, a nareszcie zamordowanie Jana VIII
w Grudniu r. 882,^^) wybawiły Wicłiinga z kłopotu, a Metodego
pozbawiły gorącego obrońcy. Będąc jednakże przekonanym, że
u stolicy apostolskiej posiada zupełne zaufanie i że energiczne
wystąpienie przeciw knowaniom Wicliinga stawało się koniecz-
nem dla utrzymania powagi arcybiskupiej i dobra kościoła sło-
wiańskiego. Metody ujął w karby posłuszeństwa Wicliinga, rzu-
6') w dodatku I, N. 15.
fs) Dudik. Mahr. Gesch. I, 251,
cił na niego klątwę tern łatwiej, że Świętopełk, gotując się do
wojny z Arnulfem, nie byl w stanie bronić poplecznika Arnulfo-
wego Wichinga,'^") Znikł on z Morawii na czas wojny i aż do
śmierci Metodego nie powriicćil. Metody zyskał cliwilę swobo-
dną do dalszej pracy w powierzonej mu przez Boga i stolicę apo-
stolską metropolii.
§ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiań-
skiego w latach 882—894.
I. Wpływ potęgi morawskiej na losy Słowian nadłabskicłi, pomorskich
i czeskich.
Od zawarcia traktatu w Forheimie (r. 874) Ludwik Niemie-
cki nie mógł już przedsiębrać wypraw wojennych w celu ujarz-
mienia Słowian nadłabskich i pomorskich. Siły państwa niemie-
ckiego, wyniszczone w niepomyślnych wyprawach przeciw Świę-
topełkowi i sprzymierzonym z nim Słowianom, nie wystarczały
nawet do utrzymania porządku w państwie Niemieckiem, targanem
wewnętrznemi zamiieszkami nietylko możniejszych książąt, ale, co
gorsze, w samej rodzinie królewskiej, aż do buntów przeciw Lu-
'dwikowi własnych jego synów\ Po granicy ze Słowianami toczyły
się wprawdzie drobne utarczki. Następca „księcia serbskiej gra-
nicy" Takulfa, markgraf Ratulf wdzierał się do serbskich ziem
nad Solawą, zdołał nawet upokorzyć Serbów i Susłów w r. 874,
ale to do niczego nie doprowadziło.^) Życie całe król Ludwik
5») Legenda Bółgarska. Vita s. Clementis, cap. 7 wzmiankuje. Bi^^uo^, . . .
-apd Tou Msf/odiou ruJ rwy d.vaMti.aToc lara^a -Kapn^ozi-^Ta ... a Methodio ana-
themati satanae traditum. — Bilbasow. Kiipii.ijn. H MeooAiii- H, s. 283. Według
legendy Morawskiej, cap. II, Metody wyklal nawet Świętopełka z jego satelitami.
Bilbasow. 11, s. 235.
') A. 874, Sorabi et Siusli vicini Tbacluilfo defuncte defecerunt, quorum au-
daciam Ratolfus, Thachulfi successor, ultra Salam (liuium nicnsc Januario profectus
praedis et incendiis sine bcUo compresserunt et eos sub servilium redegerunt. Annal.
Fuld. apud. Piiiumer. Eegesta p. 23. Ale w r. 877 Linones et Siusli trybutu od-
mówili, za co Ludwik II musiał ich znowu do uległości zmuszać Ibid. p. 23.
— 123 —
Niemiecki pracował nad ujarzmieniem Słowian orężem, polityl<^
i przez kościół, a nakoniec po 36 latacli panowania, zniewolony
był patrzyć na upadek powag-i swej między Słowianami. Tak
się okoliczności zmieniły! Następca jego Ludwik III (876-882)
próbował serbskie plemię Susłów i nadłabskicłi Chełmianów (Li-
nones) zmusić do płacenia daniny (r. 877) ale daninę Serbowie
składali wtedy już Morawianom.-) Słowianie dolnej Łaby, pojąwszy
zamiary Niemców i korzystając z icłi osłabienia, porozumieli się
z Normanami i podczas napadu ostatnicli na Nordalbingiję, pomogli
im do odniesienia nad Saksami niedaleko Łaby, 2 Lutego r. 880,
ogromnego zwycięztwa, o którem kilka wieków wspominano,'^) —
Wnet po tej klęsce Saksów, Czecliowie, Serby i Głomacze wspól-
nemi siłami uderzyli na Turyngiję, markgraf l<tórej Popp bronił
stanowiskswycli nad Solawą r. 880.'*) Inne ludy słowiańskie, dalej
od granic niemieckich bytujące, jak Lutyki, Milczanie, Łużyczanie,
pod zasłoną potężnego państwa Morawskiego i oręża Obodrytów
zupełnego pokoju używały. Najwięcej jednak ze zwycięztw Świę-
topełka skorzystali Czecłiowie. Podzieleni na małe plemiona, po-
waśnione między sobą, Czecłiowie nie uniknęliby, zapewno, roz-
szarpania icli ziemi częściami, podobnie do tego jak już półno-
cno-zacliodni zakątek icłi kraju, Wunsidelsko, przez „księcia
serbskiej granicy", Takulfa zabrany został. Z tego powodu Ta-
kulf mianował się „de Bołiemia comes" t. j. tej części Bołiemii,
którą opanował (849-873).'*) — Zwycięztwa Świętopełka i pokój
2; Thietmar, pisząc o kraju w klórym mieszkał, t. j , o tak zwanej Marchii
Turyngskiej, wyrażał sie: Boenii, regnante Zuetepulco duce, ąuondam fuere principes
nostri. Huic a nostris parentibus quotanis solvitur census et episcopos in sua regione
Marierun dicta habuit. Clironic lib. VI. cap 60.
^) W tej bitwie ze strony Niemców, w liczbie sześciu poleglycli biskupów
i 12 grafów, Marąuardus episcopus . . . occisus est a Slayis. Annal. Hildesłieim. M.
G. IX, 831. Annal. Fuld. an. 880. — Porów. Wigger, Meklenb, Anna!, str. 20.
^) A. 880, Sclawi, qui vocantur Dalmatii (Dalemińcy), et Bohemi atque Sorabi
ceterifiue circumcirca vicini Turingios iavadere nituntur et in Sclavis circa Salam
fluvium Thuringiis fidelibus incendia exercent. Quibus Poppo, comes et dux S o r a-
bici limitis, occurrit et ita prostravit, ut nuUus de tanta multitudine remaneret.
Annal Fuld. an 880; Regino .\r. O. T. 605. Eaumer, Regesta, p. 24.
^) O Wunsidelbku patrz tom II s. 214. O Takultie wyżej § 36 s. 6^,
224
W Forhejmie (874) wstrzymały parcie sie Niemców do Czech,
a związek malżeńi>ki Świętopełka z siostrą Borzywoja jeszcze wię-
cej zbliżył Czechów do Morawianów. Ale największem dobrodziej-
stwem dla Czechów było wprowadzenie przez apostołów słowiań-
skich chrześciaństwa, przez to bowiem, nietylko usuwał się wpływ
misyonarzy niemieckich, lecz i wytwarzało się zbliżenie pobra-
tymczych ludów, w imię wspólnej idei religijnej i obrony naro-
dowej. Świętopełk, jako zręczny polityk i zwycięzca, a przytem
z przodków już chrześcianin, stanął na czele związku, do którego
najbliższy sąsiad Borzywoj nie mógł nie przystąpić bez ubliżenia
własnym i narodu swego interesom. Tym sposobem wytwarzała
się pierwsza w Słowiańszczyźnie monarchija chrześciańsl<a, z or-
ganizacyą państwową i kościołem narodowym, sięgająca grani-
cami aż pod Magdeburg, do Odry i źródeł Wisły. A coby się
działo dalej nad Wisłą i Wartą, — dzieje o tern milczą, bo osia-
dłe tam ludy, niedotknięte jeszcze napadami Niemców, nie czuły
potrzeby organizowania się w związki państwowe.
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnią r. 882. Wojna jego z Ar-
nulfem p. 884. Przymierze w Kónigstetten i przyłączenie Pannonii do
iVlorawii 884, Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). —
Wzrost państwa ..Wielkiej Morawy".
Osiem łat już z górą Morawianie cieszyli się spokojem (874
do 882). Świętopełk organizował państwo Morawskie, a Metody
szerzył chrześciaństwo i cywilizacyę, zaprowadzając pismo sło-
w^iańskie. Pokój zdawał się być trwałym. Zakłóciły go niespo-
dziewanie wypadki, zaszłe w Niemczech po śmierci króla Lu-
dwika III (r. 882).
Nowoobrany ce.sarz, Karol Otyły (882—887), nielubiony po-
wszechnie w Niemczech, szczególnie nienawidzony był przez wiel-
korządzcę Karyntyi i Pannonii Arnulfa, który sam marzył o ko-
ronie cesarskiej. Będąc w duszy wrogiem Świętopełka, Arnułf
mienił się być jego przyjacielem, w nadziei, że potęga Święto-
pełka, może być mu pomocą w zamiarach przeciw Karolowi Oty-
— 125 —
łemu, dla mocniejszego zaś utrwalenia przyjaźni, wezwał on Świę-
topełka w kumy i syna swego, przez podchlebstwo, ,.Zuentibol-
dem" oclirzcił.^) Na pozór zgoda i przyjaźń między sąsiednimi
władzcami trwała, a jednak Świętopełk upominał Arnulfa, że ,.je-
śli nie wyda mu wrogów jego, przyjaźń między nimi niemożebną
będzie." — Jacyż to byli wrogi? Przypomnijmy sobie grafów
marki Wscliodniej Engelszalka i Wilhelma, którzy podczas naja-
zdu Karlomana na Morawiję w r. 870 gnębili Morawianów, a po-
tem, w czasie powstania ich pod Świętopełkiem, zginęli, prawdo-
podobnie w bitwie pod Weligradem. — Synowie tych grafów,
zazdroszcząc markgrafowi Aribo powierzonej mu marki Wscho-
dniej, postanowili orężem dochodzić posiadania jej jako posiadło-
ści, na Ictórą rościli prawo, tytułem spadku po ojcach. Z pomocą
Bawarów grafowie ci wygnali Aribo z marlci, lecz z rozkazu ce-
sarza Karola Otyłego, Aribo został przywrócony na wielkorządz-
two. Nie ufając jednak w dalszą pomoc cesarza, szukał on wspar-
cia u Świętopełka i dał mu w zakładniki syna swego Tzanrika.
A gdy się okazało, że wzmiankowani grafowie, ukrywający się
u Arnulfa, na życie Świętopełka zamachy knuli, Świętopełk przez
poselstwo, wysłane do Arnulfa, domagał się, aby wrogów jego
oddalił. Arnulf uczynić tego nie chciał Nie zwlekając więc spra-
wy, Świętopełk napadł na północnym brzegu Dunaju na przeci-
wników, pobił ich, schwytał jednego z synów Engełszalka Werin-
hara i krewniaka jego Wezilo, poczem oddział wojska za Dunaj
przeprowadziwszy, posiadłości wzmiankowanych grafów spusto-
szył (883\ Potomkowie Engełszalka i W^ilhelma udali się do
Arnulfa z prośbą o pomoc. Świętopełk zaś, przypominając Ar-
nulfowi wrogie zamiary jego podwładnych przeciw państwu IMo-
rawskiemu i zdradzieckie porozumienia z Bółgarami,^) wzywał
go, aby niewinność swą w tych sprawach przysięgą oczyścił.^} —
«} Szafarzyk. Star- Slovi'. § 41. str, 482. Annal. Fuld. an. 884.
'') Wdzieranie się Bólgarów do posiadłości morawskich odnosi sie do r,
882 — Dudik I 256.
8; Annal Fuld, an. 882.
- — 126 —
t)omniemana przyjaźń pekla. Świętopełk w tymże jeszcze roku
napadł na Pannonije i górna cześć jej spustos/yl. W następnym
r. 884, Świętopełk, otrzymawszy posiłki wojenne od Braczysława,
księcia władającego między rzekami Sawa i Drawą, wyprowa-
dził w pole tak liczne wojsko, że według wyrażenia latopisca,
przecliód wojska przez jedno miejsce ciągnął się od rana aż do
nocy,") — Dwanaście dni Świętopełk pustoszył kraj między rze-
kami Rabą a Innem, i dopiero w odwrocie wojsk jego Niemcy
nacierać zaczęli, ale w bitwie, zaszłej nad r. Rabą, w Pannonii
Niższej, Świętopełk odniósł stanowcze zwycięztwo: dwaj margra-
bięta, Megingosz i Pabo utonęli w rzece Rabie, mnóstwo dostoj-
ników Arnułfa do niewoli zabrano, a innych pokaleczonych pu-
szczono swobodnie. — Dowiedziawszy się o tem cesarz Karol
Otyły przybył do marki Wschodniej i zwołał zjazd w Konigsted-
ten,^^) dla układów o warunlci pokoju. — Świętopełk przybył
otoczony świetnym orszakiem i łaskawie od cesarza został przy-
jęty. Przybył także książę Brac/ysław, ale o uczestnictwie Ar-
nułfa w układach o warunki pokoju wiadomości nie znajdujemy.
Zważając jednak na nieprzyjaźń do niego Karola Otyłego, mo-
żemy przypuścić, że od tralctowania o pokój Arnulf całkiem
usunięty został. — Okazawszy się powolnym życzeniom Święto-
pełka, Karol Otyły zgodził się na ustąpienie mu Pannonii Niż-
szej, między rzekami Rabą a Innem, za w^yjątkiem hrabstwa Du-
dlejpa,^^) za co Świętopełk zobowiązał się w ciągu całego życia
^) Tanta enim multitudine in isto itinere pollebat, ut in uno loco ab ortu
usque ad yesperam lucis exercitus eius praeteriie ccrnitur, Annal Fuld, an. 884,
^°) W teraźniejszej Austryi Niższej, niedaleko 111. Tuln i r. Kuby (Kambe),
w tem samem laiejscu, gdzie w oszańcowanym obozie Awarowie stawili mocny opór
Karolowi W. w r. 791 (Eginhard an. 790). Według Pertza Konigstiidten, leży
w miejscu starożytnego Comagenum, 4 mile od Wiednia. Les Oeuvres d'Eginhard.
Paris. 1856 s. 95.
") Że hrabstwo Ludlejpa, raczej żupa Dudlebska nad r. Kaniżą, wpadającą
do r. Mury, należała do Arnulfa, wskazuje to późniejsze nadanie przez niego arcybi-
skupowi salcburgskiemu Ditmarowi, w r. 891 władzy in partibus sclaviensibus vero,
in comitalu Dud lej pa vocato, in liuginesfelJ, sicut Chocil du.\ (juondam inibi
— 127 —
Karola Otyłego nigdy zbrojną siłą do posiadłości jego nie wkrS,-
czać.^-) W marce Wschodniej (Austryi) utrzymał się sprzymie-
rzeniec Świętopełlca, Aribo, a w Karyntyi po dawnemu rządził
Arnulf, wielce niezadowolony z umowy w Konigstedten, którą
dopiero w następnym r. 885 dotrzymać zaprzysiągł. ^•'') Około
tego czasu i prawdopodobnie po zawarcin pokoju w Konigstedten
(884), wszczęła się wojna Świętopełka z potężnym księciem Wi-
ślickim. Według żywociarza ś. Metodego, apostoł słowiańsk',
przewidując wojnę z bardzo potężnym poganinem księciem Wiślicy,
który urągał clirześcianom i czynił im psoty, upominał go przez
posłów aby się oclirzcił dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej
będzie do niewoli wzięty i zmuszony zostanie przyjąć clirzest na
obcej ziemi. ,.Tak też się stało." '^)
Dla objaśnienia tego lakonicznego zapisku przybywa na po-
moc pisarz z połowy X w. Konstanty Purpurorodny, według
wiadom.ości, którego z „niechrzczonycli mieszkańców z nad Wisły,
ad opus siium habere v;sus est. Kleimayrn. Iuvavia. Anhang. p. Ii6... Tu-
dzież annalhta fuldeńslti, podający do wiadomości, że w r. 892 posłowie od Arniilfa
do Bółgarów, aby soli Morawianom nie sprzedawali, nie śmiejąc przechodzić przez
ziemie do Świętopełka należące, musieli z kraju Braczyslawa dążyć po rzekach Odrze,
Kulpie i Fawie. Wissi autem propter insidias Zuentibaldi ducis, terrestre iter non
valentes habere, de regno Brazlavonis per fluvium Odagra, usąue ad Culpam, dein per
fluente Save fluminis navigio in Bułgaria perducti. Annal. Fuldens. an. 892. —
Porów Dudik. I, 260.
12) Zentibaldus dux cum principibus suis, sicut mos est, per manus impera-
toris efticitur, conlestatus illis fidelilatem juramento et, usque dum Karolus vixisset
nunquam in regnum suum hostili exercitu esset venturus. Annal. Fuld an. 884.
Z tego chciano uważać, że Pannonia ustąpiona była Świętopełkowi na prawie len-
nem. Szafarzyk. Star. Slow. § 41 s. 482 cyt. 49. Ale Świętopełk jako zwycięzca
Ł zdobywca Pannonii , nie miał lionieczności zobowiązywać się służebnością lennika,
„Warunki pokoju dyktował zwycięzca." Uspienski: IlepBbm C.iaBflllCKiii MOHapxiiJ
s. 82. Dodamy, że wyrażenie kroniłiarskie. o zachowaniu przez Świętopełka wier-
ności, ograniczone warunkiem nie wkraczać za życia cesarza Karola Otyłego zbrojnie
do posiadłości jego, nie oznacza jeszcze przyjęcie od cesarza Pannonii na prawie len-
nem, wieczyście.
'•^) An. 885. Pace in orienle inter Arr.oiro et Zutntibałdo . . . jusjurando
constatere firmatur. Annal Fuld. an, 885.
'■*) Cytatę patrz w tomie II dzieła tego ?, 119. — Pannoński Żywot ś. Me*
todego. Kozdz. 11 według l^odeksu moskiewskiego.
— 12.^ -
raczej z nad r. Nidzicy, przybyło i osiadło nad rzeką Zachlumą
pokolenie Wyszewita, syn którego Michał był prokonsulem i pa-
tryciuszem.'' '•'•) — Porównywając czas wygnania przez Morawia-
nów poganina księcia Wiślicy (r, 884 — 885) z wiadomością Kon-
stantego, zapisaną około r. 950, badacze zgadzają sie, że ochrzczony
Michał Zachlumski prawdopodobnie był synem pogańskiego księ-
cia Wiślicy, Wyszewita,^**)
Po wygnaniu księcia Wiślicy, obszerne jego posiadłości po
stokach Karpatów, tak zwane ziemie Chrobackie, rozszerzyły
panowanie Świętopełka ku północy do niewiadomej nam granicy,
a ku wschodowi jeśli i nie do rzeki Styru, to przynajmniej do r.
Stryja J") W połączeniu zaś nabytku tego ze zdobyczą Panno-
nii w roku 881, sięgającej aż do r. Dra wy, '^) państwo Święto-
pełka powiększyło się we dwoje. Niewielkie księstwo Morawskie,
15) Wiedzieć należy, że pokolenie prokonsula i patrycyusza Michała, syna
Bouazi^obz^Ti, archonta Zachlumian, przeszło od niechrzczeńców mieszkających nad
liitT^.ac, nazywającą się Jir^i/.Tj i osiadło nad rzeką nazwiskiem Zachlumą, Const.
Porphirog. De administrando imperii. cap. 33.
^^) Nazwa Dicyke, bezwątpienia użyta zamiast Nidzica, nad którą leży
gród starożytny Wiślica. Co się tyczy imienia liouirZiiour^rj, to według Bielowskiego
wypadałoby czytać Wysławić lub Wysław. (Monumen. Pol. I s, 38), a we-
dług Lelewela W y s z e w i t. Narody na ziemiach słowiańskich VIII 27 30 s. 686
i 663, — Erat temporibus illis urbs famosissima in regno Lechitarum, murorum al-
titudine circumspecta, nomine Wyslicia, cujus olim princeps, tempore paganismi
luerat W y s I a u s decorus, qui et ipse de stirpe regis Pompilii duxerat originem.
Boguchwał. Chronić, cap. 20, w Bielowskiego M, Pol. II. s. 510.
'") Dyplom Henryka IV r. 1086, oznaczający granice i posiadłości biskup-
stwa Prażskiego, do którego niegdyś nietylko Czechy, lecz i Morawia należały, wy-
licza różne plemiona i naznacza granicę: ab oriente hos fluvias habet terminos: Bug,
scilicet Z tir cum Krakowa civitate provinciaque, cui Wag nomen est, cum
omnibus regionibus ad praedictam urbem pertinentibus, quae Krakowa est. Dyplom
ten, zapisany w kronice Kozmy, ma być potwierdzeniem dyplomu Ottona II przy
ustanowieniu biskupstwa Prażskiego r. 973 wydanego, (Erben. Regesta, s, 73).
Opierając się na tym dyplomie, dziejopisowie mniemają, że granice państwa Mora-
skiego sięgały aż do granic biskupstwa morawsko -czeskiego, t. j. aż do r. Styru,
a na południe od Karpatów, do r. Torysy. Szafarzyk nazwę Z tir wykłada: Stryj,
Staroż. Słów. § 41, 5, przypisek 46.
^') Konstanty Purpurorodny oznacza Syrmium, teraz Mitrowica, jako pogra*
niczny z Morawiją punkt. — De Administrando. cap. 40.
129 -*
nawet w połączeniu z księstwem Nitrauskiem (Slowaczyzna), skła-
dało ledwo czwartą cześć posiadłości Świętopełka w r. 884. Cu-
dzoziemc}^ ze zdziwieniem patrząc na wzrost państwa Morawskie-
go, które sie mogło z królestwem Niemieckiem mierzyć, . utytuło-
wał! Świętopełka królem, ^^) a państwo jego „Wielką Morawą"
nazwali.-")
Związkowi z Morawią Czecłiowie i Serbowie nadłabscy cie-
sząc się spokojem, odetclinęli troclię po dawniejszycłi zniszczeniacli
icli krajów przez pogranicznycłi markgrafów. Nawet nie nale-
żący do związku Morawskiego Obodryci, korzystając z odcm-
gnięcia sił niemieckicłi przez Świętopełka w inną stronę, niepod-
ległość zyskali.-^)
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiohing
intryguje znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upa-
dek obrządku słowiańskiego.
Zerwanie pomiędzy Świętopełkiem a Arnulfem przyjaźni
w r. 882, tudzież ustąpienie z Morawii Wichiinga, a z nim i zmniej-
szenie nieprzyjaznego kościołowi słowiańskiemu wpływu niemie-
ckiego, podawały Metodemu zręczność do spokojniejszej pracy
w powierzonej pieczy jego metropolii. — Do zrobienia zostawało
bardzo dużo! Pomagać mu należało przedewszystkiem do Święto-
pełka, ale l<siążę ten, nieprzyjaźnie usposobiony jak do Metodego,
tak i do obrządku słowiańskiego, milczał i cierpiał Metodego
tylko dla tego, że go wygnać z kraju nie śmiał. Nie upadał je-
dnak Metody na ducłiu. Ostatnie lata ż)cia swego poświęcił on
na dokończenie przekładu ksiąg ducłiownycli na język słowiań-
^^) Porównaj dzieła tego tom II s. 463.
"") ,,M^r"^-rj Mofio,ico." Konstanty Porphiiog. De Atlministrando. cap. 40.
= ') Od napada Obodrytów, wspólnie z Normanami na Nordalbingie i pobi-
cia Niemców r. 880 (wyżej cytata 3) aż do r. 889 o wyprawach przeciw Obodrytom
nie słychać Ale i wyprawa ^89 r. była tylko zamaskowaniem innych zamiarów
ArniilTa, o czem niżćj, porów, cytaty 47, 48
Tom III.
— 130 —
?;ki,'") nauczał lud, poświęcał kościoły,-") przygotowywał księży
i nauczycieli. Jest nawet podanie, że do Konstantynopola po-
dróżował.-^) A gdy skołatany wiekiem i pracą zbliżał się do
zgonu, mąż święty patrzał spokojnie na dojrzewające owoce dwu-
dziesto kilko letniej pracy, którą liczny zastęp uczniów jego miał
dalej prowadzić, rozszerzać, utwierdzać po wszecłi ziemiach sło-
wiańskich. Gdy go pytano: ,.ojcze i nauczycielu zacny! którego
z uczniów swoich uznajesz być godnym następstwa po sobie," —
Wskazał na Gorazda, mównąc: ,.on wasz ziomek, mąż swobo-
dny, w piśmie lacińskiem dobrze wyćwiczony, prawowierny,
niech więc z nim będzie wola Boża i wasza miłość, tak, jak jest
moja." — W niedzielę kwietną (wierzbną), gdy się lud wszystek
zebrał, wszedł do kościoła chory już, kazał błogosławiąc cesarza,
księcia, kler i lud wszystek I rzekł: ,.strzeżcie mnie, dzieci,
do dnia trzeciego." 2^) A gdy zawitał trzeci dzień na rękach ka-
22) Według „Żywota ś. Metodego" ro/,dz. 15. AVybral (on) z pomiędzy
swych uczniów dwóch księAy, biegłych w szybkiem pisaniu, i przelołyl wszelkie
księgi (Pisma ś), prócz Machabeuszów, z greckiego na język słowiański... Pierwej
bowiem z filozofem przełożył był tylko psałterz i ewangeliję z apostołem i wybra-
nemi mszami kościelnemi, wtedy zaś przełożył i nomokanon czyli prawidła zakonu
i księgi ojców. Szczegółowy rozbiór prac ś. Metodego nad przekładem ksiąg du-
chownych podany w Pogodina. Knpii.oo-MeoojieBCidii cSopniiifL, 1865. przez arcy-
biskupa Filareta czernihowskiego, str. 60 i następ.
25) W liczbie innych, Metody poświęcił 29 Czerwca r. 884 kościół śś. Piotra
i Pawła w Brnie. Erben Regesta, N. 45.
2^) W „Żywocie ś. Metodego" czytamy, że cesarz (Wschodni) dla upewnie-
nia się w prawowierności Metodego, zaprosił go do siebie. „Poszedł i przyjął go
cesarz z wielką czcią i radością, podobała się mu jego nauka, zatrzymał z uczniów
jego księdza i dyakona z księgami. Wszystkie zaś żądania wypełnił, jako chciał, ni-
czego nie odmawiając, uścisnął go, obdarzył hojnie i odesłał ze czcią do swojćj sto-
licy. Tak też i patryarcha." Bielowski, M. P. I, s. 109 Wiarogodności podania
o podróży Metodego do Konstantynopola niemieccy i niektórzy słowiafiscy pisarze
zaprzeczają. Porów. Górskiego. W Kiipii.wo-MeociicBCKiii: coopiiiiKT., 1865, s. 38
Bilbasowa, Kiipiu.iTj li Mco., str, 102. Inni mniemają, że to mogło się stać pod-
czas walki Świętopełka z Arnulfem (882—8841 Uspienski, IlepBbin CiaiSHiifida
Moiiapx, 89,
25) AYedlug „Żywota ś. Metodego" rozdz. 17. Przepowiednię o śmierci po
upływie trzech dni potwierdza i „Bólgarska Legenda". „Żywot ś. Klemensa" roz-
dział VI.
planów spoczął w Bogu, dnia 6 kwietnia, indykta 3, r. 6393 od
stworzenia świata, t. j. r. 885.-?) — Nabożeństwo żałobne odpra-
wiono w trzech językach: słowiańskim, łacińskim i greckim. „Nie-
zliczone tłumy ludu"' przeprowadzały z płaczem zwłoki paste-
rza^-'^ które pogrzebiono w sobornej cerkwi po lewej stronie,
w ścianie za ołtarzem Bogarodzicy,-^) bezwątpienia, w Welegra-
dzie,-^) w którym, jako w stolicy państwa i metropolii, naj właści-
wi ej katedrę i rezydencyję stałą arcybiskupa upatrywać.
Śmierć IMetodego odkryła szeroką drogę intrygom w Rzy-
mie i na Świętopełka dworze przeciAV kościołowi słowiańskiemu
w Morawii. Polecony przez Metodego na biskupa Gorazd, nie
był jeszcze konsekrowanym, innego biskupa w Alorawii nie było;
zostawał tylko, błąkając się za granicą swej dyecezyi, biskup Ni-
try, Wiching. Korzystając z pogodzenia się Świętopełka z Arnul-
-®) O czasie imierci Metodego długo i szeroko rozprawiano, ale w drugiej
połowie bieżącego wieku zgodzono się, że wypadek ten nastąpi! rzeczywiście 6 Kwie-
tnia r. 885. Na tej podstawie jubileusz tysiąco-letniej rocznicy śmierci ś. Metodego
obchodzono z niezwykłą uroczystością w Morawii, na ruinacli AYelehradu, jak ró-
wnież i we wszystkicli ziemiach słowiańsldch, 6 Kwietnia r. 1885. "W pamięć tej
znakomitej uroczystości, napisano mnóstwo pięknych monografii o śś. Cyrylu i Me*
todym w różnych językacłi słowiańskich, tudzież na nowo rozważono wiadomości ty-
czące sie daty śmierci ś. Metodego. Po glębokiem zastanowieniu przekonano się, że
wszystko, co o tym wypadku powiada „Żywot ś. Metodego", jest nie podlegająca za-
przeczeniu prawdą. Wszystkie pomniki potwierdzają chronologiczny rachunek pisa-
rza „Żywota ś. Metodego", albowiem rok 6393, to jest 885 byt 3-cim indyktem.
Zmartwychwstanie Pańskie przypadało w tym roku na. 11 Kwietnia, zatem kwietna
niedziela na 4 Kwietnia, a trzeci dzień po tej niedzieli byt wtorek na Wielkim ty-
godniu, t. j. 6 Kwietnia 885 r. Jagicz, BonpocT. o Kiipii.i.rt 11 Meoojiii bti c.ia-
BfliiCKofi >i)ii.io.Torin, mowa jego 5 Kwietnia r. 1885, w dodatku do tomu 51 za-
pisek cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu r. 1885. W uwadze 4 do tego do-
datku przytoczone są szczegóły ze wszystliich pomników słowiańsliich, potwierdza-
jące wiarogodność daty 6 Kwietnia r. 885.
-') Żywot ś. Metodego, 17.
2*) Połozisza w sBbornieji certkwi (Żywot ś. Metogo, 17). Leźit ze w weliciej
cerkowi Morawstjej ot lewuju stranu, w stienje za ołtarem swietyje Bohorodice. Le-
genda Serbska, czyli „Żywot śś. Cyryla i Metodego", Kałajdowicz. loamiT) OKSapNT.
óo.irap, s. 90.
-*>) Nazwa grodu w legendach nie wzmiankuje się; innych wiadomości nie
mamy, i tylko przez prawdopodobieństwo uważamy dzisiejsze Hradiszcze na zwali-
skach dawnego Welegradn, za miejsce, w którem pogrzebane były zwłoki ś. Me-
todego.
fem, który, zamierzając strącić z tronu Karola Otyłego, szukał
w potężnym księciu morawskim sprzymierzeńca, Wicliing intry-
gował w Rzymie na własną rękę, a nowoobrany papież, Stefan
VI (SS5 — 891), wcale różnycli od Adryana II i Jana VIII uspo-
sobień, przechylając się do życzenia Wicłiinga zająć godność
arcybiskupa morawsko -pannońskiego, dał się wprowadzić, może
i bezwiednie, w błąd, względem prawowierności nauki Metodego.
W skutek zabiegów Wicłiinga Stefan VI w liście do Święto-
pełka pisanym w r. 885, •'*^) objaśniając dogmat o pocłiodzeniu
Duclia świętego, zawiadamiał, że „w poznaniu tego świętego
dogmatu mocnym uznaje AVicłiinga, przewielebnego bislcupa i naj-
milszego brata swego, którego posłał do was (Świętopełka) dla
zarządu powierzonego mu kościoła, ponieważ dowiedzieliśmy się
o waszej wzajemnej przyjaźni i twojej pieczy o nim. Przyjm go
szczerze i bądź z nim jak z ojcem ducłiownym i pasterzem, oka-
zując mu cześć i szacunek . . . Przyjmie on na siebie pieczę o spra-
wacłi i osobacli ducliownycli, mając przed oczami stracłi Boży,
będzie icli dyspensować." Zatem papież pisał, „Dziwimy się mo-
cno, dowiedziawszy się, że Metody trwa w błędach, nie buduje,
lecz niezgodę rozsiewa, i jeżeli to prawda, potępiamy jego błędy.
Klątwa zaś ze zniewagą wiary katolickiej wyrzeczona niech spa-
dnie na głowę tego, kto ją wyrzekł. Ty zaś (książę) i lud twój
w obec sądu Ducha świętego, — niewinni jesteście, jeśli wiarę
według przepisów kościoła rzymskiego zachowujecie stale. A że
tenże Metody umyślił obrzędy święte, sakramenty
i mszę odprawiać w mowie słowiańskiej... to
m y boską i naszą apostolską władzą, pod l<arą anatemy,
zabraniamy, za wyjątkiem jeśliby prostemu ludowi wypa-
dało dać naukę, ewangeliję lub skiad apostolski w mowie jego
ogłosić. '''^^)
^'') Stefan VI wstąpił na stolicę apostolska w polowie r. 885 i zapewno nie
wiedział jeszcze o śmierci Metodego, pisząc list do Świętopełka.
■■") List ten w Erbena Regeilach pod N. 49 oznaczbny circa an. 890 (patrz
w Dodatku I, N. 19). Widocznie jednak, że datowany byl wcześniej, pr/.cd wy-
sianiem (887 — 8) legatów do Świętopełka.
List ten, z powodu jego sprzeczności z listami i postępowa-
niem poprzednich papieży, Adryana II i Jana VIII poczytywano
za podrobiony,^-) obecnie jednak autentyczność jego udowo-
dnioną została znalezionym niedawno w kodeksie Muzeum Bry-
tańskiego, innym listem papieża Stefana VI, tak zwanem c o m.-
monitorium. Jest to instrukcya papiezka biskupowi Domi-
nikowi, tudzież księżom Janowi i Stefanowi, legatem do „Słowian",
wyprawionym w podróż do Świętopełka w r. 887 — 888. — W owem
commonitorium oprócz przestrzegania zasad wiary i postów, Ste-
fana VI stawi na uwagę misyi, że ,.msza i przenajświętsze służby
Boże, które Metody w jeżyku słowiańskim celebrować (odpra-
wiać) przedsięwziął, chociaż i były w swym czasie przez poprze-
dniego papieża Jana Vni dozwolone, dalej jednak władzą apo-
stolską pod żadnym względem dopuszczane być nie mogą i za-
braniają się Gdyby jednak znalazł się ksiądz słowiański tak
uczony, iżby po przeczytaniu przenajświętszej ewangelii, mógł
ją wyjaśnić dla nauki tych, którzy po łacinie nie rozumieją, to
się dopuszcza i dozwala."
Nakoniec Stefan VI, zdaje się mając na uwadze Gorazda,
w commonitorium owem wyraził życzenie, aby następca, którego
sobie ]\Ietody, wbrew prawidłom ojców świętych, ustanowił,
urzędu biskupiego nie sp-awował, dopóki nie stawi się przed
papieżem i ustnie sprawy swej nie wyłoży.""")
W obec podobnego usposobienia Stefana VI i podstępów
Wichinga, los kościoła słowiańskiego i przyszłej cywllizacyi Sło-
wian, zależała od Swiętop 3łka. Ale on, w tym czasie, łudząc się
przyjaźnią podstępnego Arnulfa i nie sprzyjając obrzędom sło-
wiańskim, pozwolił Niemcom gospodarować w kośńele moraw-
skim według swej woli: „Rzekli więc Niemcy: pozbądźmy się
32) Takiego zdania byli: Erben, Regesta Boh. s. 21; Gin/el, Geschichte der
Slawenapostel, s. g; Dudik, Miihr. Gesch, I, 282—3; Diimmler, Gesch. d. Ostfrank.
Reichs, II. Ale w tak zawanem commonitorium Stefana VI, o czem niżej powie-
my, w punkcie XIII jest wzmianka o powołaniu się papieża na list poprz-dni: ,.si-
cui decrevit epistela." Patrz w Dodatku I, N. 17.
■''^) Patrz w Dodatku I, N. 17. Starine ks. XII, s. 220, N. 14.
— 134 —
Gorazda, aby w nim Metody nie ożył",'") a korzystając z powol-
ności Świętopełka, na arcybiskupstwo morawskie Wichinga wy-
nieśli/''') W obronie zasad Metodego stawali przed Świętopeł-
kiem Gorazd i Klemens, przekładali mu wyznanie swe o pocho-
dzeniu Ducha świętego niezgodne z pojmowaniem dogmatu tego
przez Niemców; głównie jednak Niemcom chodziło o utrzymanie
władzy i łacińskiego języka w liturgii. A gdy księża słowiańscy
na to zgodzić się nie chcieli, Świętopełk, dogadzając Niemcom,
postanowił, że ,.kto się będzie sprzeciwiał nauce duchowieństwa
niemieckiego, ten pozbawiony zostanie opieki prawa." "^) Niemcy
rozpoczęli prześladowanie księży słowiańskich, których do 200
liczono, wzięli ich, bili, młodszych sprzedawali żydom,^'') a nau-
czycieli: Gorazda, Klemensa, Laurentego, Nauma, Angelara i wielu
innych, w kajdany okutych do wnęzienia wtrącili. ^^) Wszystko
to działo się podczas nieobecności Świętopełka, z czego korzy-
stając Niemcy, rozkazali żołnierzom grubianom, ,.ponieważ ci
także byli Niemcy, z natury swej skłonni do zwierzęcości," —
wygnać księży słowiańskich za granicę kraju. ■^") Obdarci, gło-
dni, ścigani przez wrogów księża słowiańscy, dla uniknienia prze-
śladowania, zmuszeni rozłączyć się z sobą, dążyli manowcami,
dokąd oczy prowadziły. Klemens z Naumem i Angelarem, prze-
prawiwszy się przez Dunaj pod Biełgradem, dostali się do Bółga-
ryi, gdzie przez cara Borysa z szacunkiem przyjęci, przyłożyli
się do rozpowszechnienia chrześciaństwa i pisma słowiańskiego.
Klemens zbudował sławny klasztor w Ochrydzie, potem został
pierwszym bółgarskim biskupem z rezydencyą w WieUcy/") w po-
łudniowej części Macedonii, w krainie Drago wiczów, pogrzebiony
31) Legenda Bólgarska, Vita s. Clementis, cap. 7,
»5) Ibidem.
'^) Rzekł książę: jeżeli komukolwiek udowodniono będzie, że wierzy nie
według nauki Franków (Niemców), takowy ma być im wydany, a oni mogą uczynić
z nim, co zechcą. Vita s. Clementis^ c. 7.
•''") Ibidem cap 11.
'*) Ibid. cap. 12.
■""'J Ibid. cap, 13.
■»0) Ibid. 14, 15, 16, 20, 23.
— 135 —
w Ochrydzie. Naum, wierny towarzysz Klemensa i pisarz du-
chowny nauczał w Diowalu,*^) tamże pogrzebiony. Gorazd, Sabba
i Luarenty, udawszy sie inna drogą do Macedonii, również zano-
sili tam oświatę, wylęgłą na ziemi Morawskiej, Z nich Gorazd,
mianowany arcybiskupem, wielce przyczynił się do rozszerzenia
kościoła słowiańskiego w Bólgaryi, i obsadzenia miejsc ducho-
wnych rodowitymi Słowianami zamiast Greków. Zwłoki jego spo-
czywają w klasztorze przy mieście Berat w Albanii.''-) — Cóż
się stało z resztą księży słowiańskich, których w Morawii do
200 liczono? — Dzieje o nich milczą. Tylko domyślać się może-
my, że z nich jedni przed zaciętością hierarchii niemieckiej, pod
zarządem Wichinga, skrywać się musieli, inni uciekali za granicę,
roznosząc do braci Słowian naukę i pismo słowiańskie. Niemcy
pragnęli zarodek kościoła słowiańskiego w Morawii, jak pszczoły
w ulu zniszczyć, a tymczasem wygnanie z Morawii uczniów Me-
todego przyspieszyło rozszerzenie tego kościoła na ogromnej
przestrzeni Słowiańszczyzny. Dziwne, zaiste, losy. Wiching do-
bijał się, aby zostać arcybiskupem morawskim, omylił się je-
dnak, albowiem biskupi salcburgski i passawski nie dla tego do-
bijali się usunięcia Metodego i nauki jego, aby nową dyecezyę
stworzyć, lecz jedynie w celu przyłączenia ziem morawskich do
własnych dyecezyj.
4. Arnulf w zgodzie ze Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obo-
drytom r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc
Węgrów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892 — 894. Wiching ucieka z Mo-
rawii r. 893. Zgon Świętopełka.
W tym czasie, kiedy Metody zstąpił do grobu, państwo Mo-
rawskie doszło do najwyższego stopnia potęgi, z którą sąsiadom
liczyć się wypadało. Pojmując to, książę Karyntyi Arnulf, wnet
po zawarciu umowy w Konigstedten, szukał przyjaźni Swięto-
*') Legenda Macedońska. Żywot ś. Nauma. — Diówal, lub Diowia w ból-
garskiej części Macedonii na połndnie od jeziora Ochrydskiego.
•»2) Dudik, Miihr. Gesch. I, 284.
— 136 —
pelka, w nad/it^i z jfgo pomocą stracić z tronu stryja swego
Karola Otyłego i samemu cesarzem zostać. Świetopełlc także
okazał się powolnym dla Arnulfa, pozwolił Wichingowi zająć
mir-jsce arcybiskupa morawskiego, gnębić obrządek słowiański,
a w jakim celu wszystko to czynił, — z dziejów nie dostrzegamy.
Wszakże dwaj tacy przebiegli, podstępni, nie pogardzający ża-
dnemi środkami dla dopięcia zamiaru władzcy, bezwątpienia, dar-
mo niczego zrobić nie myśleli. Zwróćmy uwagę na wypadki.
W r. 887, Arnulf, powstawszy przeciw choremu i do rzą-
dów niezdatnemu Karolowi Otyłemu, ruszył z wojskiem Nory-
ków i Słowian^'') na Tribur (Trir), gdzie się cesarz znajdywał,
strącił go z tronu i już w początku r. 888 przyznany będąc kró-
lem niemieckim, łiołd stanów w Regensburgu odbierał. Zkądże
się wzięło u niego wojsko słowiańskie? Według zdania liistory-
ków, Arnulf za okazaną mu pomoc ustąpił Świętopełkowi Cze-
cliy, na które Niemcy od dawna rościli sobie prawo.^^) Przeciw
podobnemu zdaniu powstawał Szafarzyk, twierdząc, że już od
r. 871 Czecłiy stały pod rozkazami Świętopełka i że Arnulf nie
mógł mu ustąpić tego, czego sam nie posiadał.^^) Nowsi histo-
rycy usiłują pogodzić nieporozumienie w ten sposób, że Arnulf
zrzekł się na korzyść Świętopełka daniny, którą na Czechów Ka-
rol W. nałożył, i że z ustąpieniem rocznego trybutu 500 marek
srebra i 120 tucznych wołów, Arnulf zrzekł się razem na korzyść
Świętopełka władzy najwyższej w Czechach,'*'') spodziewając się
1
43) Annal. Fuld. an. 887.
**•) Zwyczajnie historycy powołują się na Regino, który zapisał: Anno 890
Arnulfus rex concessit Zuentibaldo, Marohensium Sclavoruni regi, ducatum Beliemen-
sium, qui haclenus principem suae cognationis ac gentis super se liabuerunt, Fran-
corum regibus fidelitatem premissam. — Za Niemcami poszedł p. Grot, upewnia-
jąc, że „Arnulf otrzyma! od Świętopellta pomoc za u-stąpienie mu najwyższej władzy
w Czecliacli. MopaBJa 11 Majbflpu, l88j, s. 136.
■•■') Szczegółowe objaśnienie poglądu na tę sprawę po-lał Szafarzyk w Star.
Słów. ^' 39, 8, str. 452.
4'*j Dudik, Mahr, Gesch. I, 291. Najdokładniej sprawę tę ro/,patrzywszy
Ilermanegild Ireczek, zgadza się z wiadomością, zapisaną przez Kegino pod r. 890,
i objaśnienie swe wypowiada w te słowa: „rokem 890 końce se prvni doba pomeru
— 137 —
za to zyskać powolnoś-^ jego w zajściach Niemców z Normanami
i Obodr3^tami. Sprawy ówczesne Europy środkowej tak się po-
krzyżowany, że obrót polityki zależał od tego, co powiedzą Ar-
nulf i Świętopełk. Musieli więc, pomimo głębokiej nienawiści
udawać przyjaciół i dla rozstrzygnienia spraw ważniejszych po-
rozumiewać się między sobą. Dla uregulowania spraw państwa
Niemieckiego Arnulf naznaczył zjazd w Forhejmie, dokąd przy-
byli posłowie słowiańscy, prawdopodobnie od Świętopełka. Na
tym zjeździe umówioną została wyprawa przeciw Obodrytom/')
dla zamaskowania zamiarów Arnulfa, — utwierdzić powagę swą
w Saksonii z pomocą zorganizowanej w niej siły zbrojnej. Wy-
prawa z ogromnemi siłami skończyła się niepomyślnie.^®) Ar-
nulf, mając potężne siły, nie próbował uż)^cia ich przeciw Obo-
dr3'tom, a przeciwnie, pozwolił wojsku rozejść się, sam zaś spie-
sznie do Frankfurtu zdążył (r. 889),'^^) bo właśnie w tym czasie
knuł przeciw Świętopełkowi zmowę z Bólgarami,-^*') Braczysła-
wem, księciem między Sawą i Drawą,-'' ') wreszcie ze zbliżającymi
sie ze wscliodu Weo^rami.
Cech k risi franske. Slovanske pravo. 1863, I, s. 232." Ale o ustąpieniu Czech
w r. 890 mógł pisać tylko c/.lowiek, mało obznajomiony z ówczesnemi sprawami,
jakim byl Regino. Uspienski. IlepBŁlil C.iaBflllCKia Moiiapxiii, s. 84. przypisek 4.
*') An. 88g. Exeunte mensę Majo rex (Arnulfi apud villam, quae dicitur
Forahhejm generałem conventum habuit. Advenientibus etiam ibidem undiąue na-
tionum legatis, Nortmannorum scilicet ab Aąuilone, Sclavanorum, pacifica optentes;
quos rex audivit et sine mora absolvit. Inde itaque edictum est in exercitum ire ab
Obodritos, sed antę placitum curte regia habere cimi Francis regi complacuit. Per-
ventum est igitur, sicut antea dispositum erat, ab Obodritos cum maximo exer-
citu. Sed tamen ibi parumper rebus prospere gestis rex, data exercitui licentia, ad
Francofurt celeri festinatione reversus est. Annal. Fuld. an. 889.
*^) Magna contra Abodritos expedicio ab eo, sed parvo effectu mota est He-
riman. Auginensis, an. 889. Pertz. M. G. Vir, 110.
^"j Porów, cytatę 47.
*") Że od umowy w Tuln r. 864 królowie niemieccy ciągle mieli na uwa-
dze Bólgarów przeciw Jlorawianom podburzać, wskazuje to poselstwo r. 892, patrz
niżej przypisek 60.
5') Według nieldórych dziejopisów, byl on synem Kociela i już wcześniej
])oddał s:c Karolowi Otyłemu An. Fuld. an. 884, AVladat krajem od r. Kulpy do
Karyntyi.
Świętopełk w tym czasie doszedł już do ogromnego znacze-
nia i wpływu na stosunki polityczne Niemiec. Po całej granicy
z Obodrytami, Serbami nadlabskimi i Czechami trwał pokój
z Niemcami, nie ważącymi się niczego przedsiębrać, coby mogło
nie zadowolnić Świętopełka. Sam papież Stefan VI udał się do
niego w r. 890 z proźbą, aby pobudził Arnulfa pospieszyć do
Italii z pomocą przeciw niedobrym clirześcianom i zagrażającym
poganom.-''-) Był to ważny powód do porozumienia się Święto-
pełka z Arnulfem, a oprócz tego zbliżenie się Węgrów do gra-
nic słowiańskich, podnosiło nowe pytanie w polityce o przy-
szłych z nim stosunkach. Bądź co bądź, dwaj przeciwnicy, na
pozór przyjaciele, zjechali się w Omuntesburgu nad Dunajem,
w marce Wschodniej (r. 890). Szczegółów tego zjazdu nie zna-
my, ale że międzynarodowe sprawy na tym zjeździe nie były
jeszcze załatwione, wskazuje to wysłanie przez Arnulfa już w r. 891
poselstwa do Świętopełka,-''^) dla porozumienia się względem spraw
bieżących, pomiędzy któremi najdraźliwszą była sprawa Braczy-
slawa, pod zwierzchnictwem cesarza zostającego. Przebiegły Ar-
nulf łudził Świętopełka układami, a tymczasem, zwróciwszy wszyst-
kie siły "swe na Normanów, zadał im straszną klęskę przy Ló-
wen, nad r. Dyle 891 r., poczem mógł już swobodnie knuć zmowę
przeciw Świętopełkowi, którego wezwał do marki Wschodniej dla
porozumienia się. Świętopełk obiecywał przybyć do Arnulfa,
lecz gdy obietnicy nie spełnił, Niemcy policzyli to za nadzwy-
czajną zuchwałość ■^^) i o zemście myśleć poczęli (892). Arnulf,
mając na zawołanie gotowego sprzymierzeńca w księciu Braczy-
sławie, wszedł w układy z Węgrami, którzy wsławiwszy się w nie-
dawno przedtem zaszłej wojnie ich z Bółgarami, zyskali szeroki
^2) Erben. Regesta N. 48.
•^•■') Rex legatos suos pro renovanda pace ad Morawos transmissit. Annal.
Fuld. a. 891.
■''') An. 892. Rex Ulmae . . , natalem Domini celebravit. Inde orientem pro-
ficiscilur sperans ibi Zuentibaldum ducem obviam habere, scd ille morę solito ad
regem venire renuit, fidem et omnia antea promissa mentibus est. Annal. Fuld.
an. 892.
— 139 —
rozgłos w Europie, tak że odtąd już latopiscy o nich wzmianko-
wać poczęli.'*'^) Węgry, według mniemania Arnulfa, mogli mu
ważn^ pomoc przeciw Morawianom okazać, a co z tego mogło
później wyniknąć, Arnulf mimo swej przebiegłości nie przewi-
dział. •^«)
Plan wojny ze Świętopełkiem Arnulf przygotował zawczasu,
bo cłiociaż wojna wypowiedzianą została w r. 892, a jednak już
w Lipcu roku tego trzy armie z różnych stron uderzyły na Mo-
rawie, co w owym czasie, przy niedostatku dróg- bitych i bez na-
leżytej organizacyi wojennej, niemożebnem było wykonać nie-
zwłocznie, tem bardziej, że przeciw takiemu, jak Świętopełk zna-
komitemu wojownikowi, wypadało prowadzić wojsko liczne i do-
brze wyćwiczone. Arnulf to wszystko przewidział i wtedy, gdy
jeszcze udawał przyjaciela Świętopełka, opasał go kołem nieprzy-
jaciół. Sam on prowadził od granic Bawaryi ponad Dunajem
Franków, Alemannów i Bawarów; jednocześnie Braczysław dzia-
łał z południa, a Węgry zagrozili ze Wschodu. Dla przeszkodzenia
zaś Czechom połączyć się ze Świętopełkiem, Arnulf polecił bie-
głemu w sztuce wojennej biskupowi wircburgskiemu Arntowi
wkroczyć z północy do Czech. Ze wszystkich stron napadnięty
Świętopełk, przedsięwziął taki sposób prowadzenia wojny, jakiego
właśnie Arnulf nie życzył sobie. Zamiast wystąpienia w otwarte
pole, Świętopełk z siłami swemi zamknął się w grodach waro-
wnych, zostawiając nieprzyjaciołom kraj cały otworem. Cztery
tygodnie wojska nieprzyjacielskie łupieżyły ziemie morawskie,
a że to było w roku nieurodzajnym, doczekały się głodu i bez
krwi rozlewu do odwrotu zmuszone zostały.'''^ Biskup Arnt po-
ciągnął z Czech do Serbska, w okolice Miszna, lecz niedaleko
55) Annal. Fuld. an. 892.
&«) Arnulfus interea . . . Hungariorum gentem in auxilium convocat, mówi
Widukind, lib. I, cap. 13, a potem dodaje: Imperante autem Arnulfo destructum est
opus et via eis (Węgrom) nucendi jjatefacta, eo quod iratus est imperator Centu-
pulcho regi Maroorum. Lib. I, cap. 19.
5") Annal. Fuld, an. 892; Regino an, 890—892. Palacki. Dejny I, 165,
— 140 —
r. Kamienicy zamordowanym został, ''^j jak mniemano wówczas
przez zdradę markgrafa Poppo.''")
Niezadowolony takim rezultatem wojny, Arnulf postanowił
wznowić ją, a dla pewniejszego zwalczenia przeciwnika, wypra-
wki! do Bółgarów poselstwo, domagając się, chociaż bezskutecznie,
odnowienia przymierza zawartego w Tuln jeszcze w r. 864, aby
przeciąć dowóz z ich kraju do Morawii soli.
Posłowie Arnulfa, zmuszeni będąc obchodzić kraje Święto-
pełka, aby nie wpaść w jego ręce, podróż do Bółgaryi odbywali
po rzece Sawie, przez kraje, należące do księcia Braczysława.*"^)
Sam zaś Arnulf wkroczywszy do Morawii, wpadł w zasadzkę,
przez Świętopełka uczynioną i ledwo z wielką trudnością do Ba-
waryi się wycofał.*") Jedno tylko, co mu się w tej wyprawie
udało, to wyswobodzenie Węgrów, otoczonych przez Morawia-
nów.''-j Jeśli przyjąć na uwagę oddalenie dążących z Bawaryi do
Morawii sił Arnulfa od nadciągających ze wschodu Węgrów,
to niepojętem się staje, jakimby sposobem Arnulf mógł wyswo-
bodzić Węgrów? Czy nie wypada przypuścić, że poselstwo nie-
mieckie pobudziło Bółgarów podać pomoc Węgrom? Dzieje o tern
milczą, a jednak podobny wypadek możebnym się zdaje.**-^)
Pomyślny dla Świętopełka bieg wypadków wojny jednał
mu stronników w obozie Arnulfa. Graf Engelszalk, ścigany przez
^^) Thietmar. Chroń. lib. I,' cap. 3.
'*") Annal. Alamanici. 892. Regino an. 892. Boppo dux Thuringorum digiii-
tatibus exspoliatur. Annal. P"uld. a. 892; Poppo dux Thuringorum honoribus pri-
vatus est.
*") Annal. Fuld. a. 892. Ne salem Moravanis vendant. Porów, wyżej,
przypiselj II.
^') Annal. Fuld. a. 893. Arrepto itaquc rcx itinere, iterum regnum Zuenti-
baldi ducis ingreditur cum exercitu, maxima parte illius regni expoliata, propter
insidias positas magna cum difficultate itineris in Bavariam ad regiam curtem
Otingen reversus est.
®-) Annal. Sangal. maj a 893. Arnulfus contra Moravcnses pergebat et Aga-
renos (Madjarów), ubi reclusi erant, dimisit.
**'') Porów. Sasinek. Dejiny drievnych narodov na uzemi tevajsicho Uhor-slo.
1878. 17=;-176.
— 141 —
Arnulfa za uwiedzenie naturalnej córki jego, uciekł do Morawia-
nów, lecz później przewrócony do laski cesarskiej, gruLijańskimi
postępkami tak oburzył Bawarów^ że ci go oślepili. Brat jego
Wilhelm, obawiając się o życie swe, wszedł w stosunki ze Świę-
topełkiem, za co stracony został. Ale z jakiego powodu brat
Willielma, graf karyntyjski Rudpert, szukający przytułku u Świę-
topełka, z jego rozkazu zamordowanym został ze wszystkimi swy-
mi towarzyszami ?*'^) Oczyw^•ście w tym razie Świętopełk karał
zdradę, praw^dopodobnie za wiadomością Wicliinga, a być może
i przy uczestnictwie jego prowadzoną. Jako wierny przyjaciel
Arnulfa, Wicfiing knul w tymże czasie jakieś przeciw Święto-
pełkowi zamacliy, lecz skoro wpadł w podejrzenie u księcia, wnet
spieszną ucieczką do Arnulfa ratował się od zemsty Świętopeł-
ka.^-^) Wynagradzając wierność Wicliinga, Arnulf mianował go
kanclerzem państwa Niemieckiego {Scy^.*^'') Teraz dopiero mógł
Świętopełk przekonać się, jakicli miał przyjaciół w Arnulfie, W'i-
chingu i innych w Morawii Niemcach, którzy go przeciw Meto-
demu i obrzędom słowiańskim podburzali.
Znudzony niepowodzenim w walce ze Świętopełkiem, Ar-
nulf w jesieni r. 893 udał się do Regensburga, zimę całą w Ba-
waryi przepędził, a w Styczniu r. 894 doczekał się pośrednictwa
^^) Annal. Fuld. ;.u. 893. I-"rater quoque ejus (Wilhelmi) cum Maravanis
exul delitescens, insidioso consilio ducis cum aliis quam plurimis interfectus est
^^) Zamordowanie Rudperta z towarzyszami, z rozlcazu SwiętopelK-a, histo-
ryk morawski Dudik stara się objaśnić różnemi kombinacyami ze stosunków Arnulfa
do Świętopełka. (Mahr. Gesch. T, 304). Nie tajno mu, że ,,AVicliingus in ducis
suspicionem veniens, fortasse propter bellum contra Francos susceptum, ab eo... ad
Arnulfum transfugit." (Wattenbach Beitragen), dopuszcza nawet, że podejrzenie Swię-
tojjelka względem wspólnictwa z Rudpertem Wicliinga pobudziło go do ucieczki,
lecz związać te dwa fakty w jedno waha się. Mahr. Gesch. I, 306. Mnie się
zdaje, że ten, kto się nie wzdrygat doręczyć księciu Świętopełkowi od papieża listy
podrobione, łgać, oszukiwać i mienić się przyjacielem Świętopełka, a tymc^isem być
powiernikiem Arnulfa, gotów był na wszelkie machinacye, a zatem wzmiankę lato-
pisa o spiesznej ucieczce do Arnulfa Wichinga ,.in ducis suspicionem veniens for-
tasse propter bellum contra Francos susceptum", wypada posiawić w związku z za-
mordowaniem Rudperta.
•"*) NajpierwszY dokument przez Wichinga, jako kanclerza, podpisany, nosi
datę 2 Seplembra r. S93. .Monum. Boica. XI, p. 436. Dudik I, 305—306,
papieża Formoza w celu zawieszenia wojny przez wojujące stro-
ny,"") aby tem ułatwić Arnulfowi możność pospieszenia z pomocą
papieżowi. Arnulf, nie będąc w stanie opuścić Bawaryi, posiał
syna swego Zwentibalda do Italii, a sam zdążył do Alzacyi
i w Wormsie zasiadał na sejmie, w Czerwcu r, 894. Ostatnią
połowę roku 894 Arnulf przesiadywał w Bawaryi i tam doszła do
niego wiadomość, że Icsiążę Świętopełk w jesieni (Wrześniu)
roku 894 życie skończył. Kiedy mianowicie i jak się skoń-
czyła wojna INIorawianów z Arnulfem, wiadomości nie posiada-
my. Niemcy ani jednem zwycięztwem nie pochwalili się, a w ro-
cznikach fuldeńskieh. pod r. 894 zapisano krótko: ,,pokój pomię-
dzy Bawarami a Morawianami zawarty został w jesieni." ^^)
Zapisując śmierć Świętopełka współcześni mu kronikarze,
wyrażali rozmaite o nim zdania. Jedni w złośliwych wyrazach
miotali na niego potwarze najdziwaczniejsze.*''^) Inni nazywali go
mężem nadzwyczajnego rozumu i przebiegłości.'*^) W oddalonym
nawet Byzancie wspominano, że Świętopełk był mężnym i swym
sąsiadom strasznym.'^) Rzeczywiście, 24-letnie rządy dowiodły
niepospolite w nim zdolności wojenne, energię, wytrwałość. Gdy
jednak wspomnimy stosunek jego do ś. Metodego i kościoła sło-
wiańskiego, pomimo woli staje nam przed oczami biograf ś. Kle-
mensa, wyrzucający Świętopełkowi jego grubijaństwo, dzikość
postępowania z księżmi słowiańskimi, wreszcie zupełne oddanie
się pochlebiającym mu Niemcom.*-) Staje więc przed potomno-
6') Annal. Fuld. an. 894.
^^) Annal. Fuld. an. 894. pax tempore auctumni inter Boioarios et Morawos
compacta est.
®8) Annal. Fuld. an. 894. Zuentibaldus, dux AIoravorum et vagina totius
perfidie cum omnes regiones sibi affines, dolo et astutia perturbando hunianum san-
guinem «itiens, circumiret ultimum hortando suos, ne pacis amatores, sed potius
inimicł domcsticis persisterent diem ultimum clausit in feliciter, — tamże: immani-
tur ac cruenter morę łupi mactat, igne et fero maximam partem devastat, . .
'•'j Regino an 894. Zuentibolh rex Marahensium . . . vir inter suos prudcn-
tissimus et ingenio calidissimus.
•') Conatanlin Porphirogenftus. Dc Adininislrando, cap. 41.
'-) Vita s, Clementis. Legenda Bulgarica, cap. 5, 10.
— u^ —
ścia Świętopełk jako bohater, obrońca niepodległości narodowej,
pierwszy monarcha, dążący do zebrania plemion słowiańskich
w jedno państwo chrześciańskie, zorganizowane na wzór monar-
chii Franków. IMiał on za sobą wszelkie przymioty wielkiego
wodza i monarchy, nie dostawało tylko zamiłowania własnej na-
rodowości.
§ 41.
Upadek państwa Morawskiego (894 — 907).
I. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów
r. 894. Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II
a Świętopełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskich. Intrygi
Arnulfa. Najazd Niemców i Czechów na Morawy r. 897—899. Węgry
w Pannonii r. 900. Pokój z Niemcami w Regensburgu r. 901.
Świętopełk, za życia jeszcze, podzielił kraj swój pomiędzy
trzech synów, z których pierworodny Moimir II miał być wiel-
kim księciem, a dwaj inni, Świętopełk i trzeci niewiadomego
imienia,') mieli pod zwierzchnictwem Moimira zostawać. Bracia,
po śmierci ojca, w jesieni (we Wrześniu) przypadłej, prawdopo-
dobnie musieli dokończyć układy o pokój z cesarzem Arnulfem,
bo tejże jesieni r. 894 pokój zawarty został. Warunków pokoju
nie dochowały nam dzieje, ale czyż można wątpić, aby Arnulf
nie skorzystał z dogodnych dla niego okoliczności? Władza ksią-
żęca, podzielona między trzech braci, bezwątpienia osłabła, nad-
zwyczajnej energii i wytrwałości Świętopełka nie stało, a tym-
czasem na horyzoncie politycznym straszne chmury zawisły.
W jesieni r. 894 Węgry, przeprawiwszy się przez Dunaj, całą
') Konstanty Purpurorodny, w dziele De Administrando imperii, cap. 41,
wzmiankuje o trzech synach, nie nazwawszy ich po imieniu. W kronikach nie-
mieckich wzmiankują się tylko dwaj synowie Świętopełka: Moimir i Świętopełk.
(Annales Fuld. an. 898). Trzeci syn, według Dubraviusa, pisarza XVIII w., zwał
się Światobój a według dawniejszego, anonimnego żywociarza króla Belli, — Subor.
W przeszłym wieku Dobner (Annales, III, 305), zważając, że w kronice Dandolo,
książę len nazwany „dux Gotfridus", mniemał, że to jest tlómaczeniem imienia Świa-
tobój. Dudik, Mahr. Gesch. I, 319 — 320.
— 144 —
Pannoniję okropnie zniszczyli, i to mogło być powodem do przy-
spieszenia zawarcia miedzy Bawarami a Morawianami pokoju.-)
Żelazna woką Świętopełka ulr/ymywany związek ludów słowiań-
skich rozwolnił sie. Synowie księcia czeskiego Borzy woja (-J- 894),-')
Spitygniew i Wratysław, nie życząc być w związku z synami
Świętopełka i podszczuwani przez Niemców do oderwania sie od
Wielkiej Morawii, udali sie z panami swymi do Regensburga na
sejm i dobrowolnie oddali się pod zwierzclmictwo rzeszy nie-
mieckiej r. 895.'*) Tymczasem synowie Świętopełlca, nie bacząc
na zaleconą im przez ojca konieczność clironienia się od niezgody
pomiędzy sobą, ledwo rok jeden zostawali w zgodzie, poczem
wszczęła się między- nimi zwada, nareszcie wojna domowa.'') Z ja-
kiegoby powodu kłótnia między braćmi zaszła, dzieje milczą. Zwa-
żając jednak, że w wojnie domowej występują tylko dwaj bracia
]Moimir II i Świętopełk młodszy, a o trzecim bracie nigdzie ani
") Avari qui dicuntur Ungaii, in his tempoiibiis ultra Danubium peragran-
tes... totam Pannoniam usque ad inteineclionem deleveiunt Pax tempore auctumni
inter Baioarios et Morawos compacta est. Annal. Fuld. an. 89 j.
*) Kozma chrzest Borzywoja oznaczył r. 894, co, jak wiemy, 1 rzypadlo
wcześniej. Szafarzyk, zważając, że jak wtedy, tak i później królowie i książęta
zwyczajnie, przed zbliżeniem się śmierci, powtórnie chrzest przyjmywali, jak na przy-
kład Spitygniew r. 921, przyszedł do przekonania, że Kozma zamiast roku śmierci
Borzywoja, mylnie rok chrztu jego w Morawii oznaczył. W r. 8(5 Rorzywoj już
nie żył. Star. Slow, § 39, 8, s. 453.
■*) Annales Fulden. an. 895. Omnes duces Boem.aniorum . . . ad regem ve-
nientes . . . per manus, prout mos est. regiae potestati reconciliatos se subdiderunt.
s) Według powieści Konstantego Purpurorodnego Świętopełk, związawszy
trzy laski, dal je pierworodnemu synowi, aby je złamał. Gdy zaś ten dokazać tego
nie mógł, dał je drugiemu, a następnie trzeciemu. Potem rozjął trzy laski i dał ka-
żdemu po jednej. Ci zaś złamali je natychmiast. Upominając synów tym przykładem,
Świętopełk mówił: jeżeli trwać będziecie w jednomyślności i miłości nierozerwani,
będziecie niezwyciężonyrrii i niezłomnymi dla nieprzyjaciół. Jeżeli zaś między wami
znajdzie się zwada i kłótnia i podzielicie się na trzy władze, nie podlegając bratu
starszemu, osłabicie się jeden przez drugiego i zgładzą was do szczętu sąsiedzi, nie-
przyjaciele wasi. De Administrando, cap. 41, Jest to starożytna anegdota o królu
leżącym na śmiertelnej pościeli i dającym synom swym pęk strzał do złamania,
z nauką, że, jeśli pozostaną w zgodzie i jedności, żadna siła nie przemoże ich. Ce-
sarz zastosowawszy tę anegdotę do synów Świętopełka, objaśnił, że gdy się między
nimi wszczęła wojna domowa, przyszli Turcy (Węgry), znieśli ich do szczętu i opa-
nowali ich kraj. De Administr. 41.
— 145 —
słowa, prawdopodobny jest domysł dziejopisa słowackiego, że
kłótnia, a potem wojna pomiędzy dw-óma braćmi zaszła o spadek
po trzecim, zmarłym bracie/') W każdym razie, wojna domowa
otworzyła szeroką drogę do intryg w Morawii wrogom jej, a tu
jeszcze nikczemny postępek książąt czeskicli podał sygnał do ro-
zerwania związku ludów słow^iańskicli, z Morawią połączonycli.
Po całej więc granicy Słowian z Niemcami od Szłezwiku aż do
Karyntyi poczyna się rucli na korzyść Niemców. Najprzód Obo-
dryci, przez posłów wyprawionycli z darami do Arnułfa, starałi
się wyjednać przedłużenie rozejmu, który w r. 895 upływał, Ar-
nulf podane warunki przyjął niezwłocznie.") Podróż jego do Rzy-
mu, gdzie papież Formoz koronował go na cesarza w Kwietniu
r. 896, i ciężka clioroba od trucizny, jalc utrzymywali współcze-
śni, nie przeszkodziła mu w tymże roku zająć Pannoniję, prze-
siadywać w Błatnie (r. 896), aby sprzymierzeńca swego Braczy-
sława do wspólnego działania przeciw Morawianom nakłonić,
i w tym celu poruczyć mu obronę Pannonii Niższej.^) Starając
się odciągnąć nadłabskich Słowian od związku z IMorawdą, Arnulf
mienił się być przyjacielem Serbów, załatwił pograniczne spory
icłi z Niemcami, za co mu Serbowie podziękowanie i dary w Sa-
licacli (Salz) złożyli r. 897.")
Słowem wojna domowa w Morawii podsuwała cesarzowi
ciągle nowe kombinacye do ujarzmienia Słowian. Najbliższym
wykonawcą jego zamiarów nie mógł być nikt inny jak Aribo,
graf Marki Wschodniej. Ale Aribo zostawał dawniej w przyjaciel-
®) Sasinek. Dejiny diievnycli narodov na uzemi terajśieho Uhorska, 1878,
str. 178.
') An. 895. Legati Obodritorum cuite regia Salz munera secum deferentes
ad regem pacifica optantes pervenerunt, quos rex ut audivit, sine mora postulata an-
nuens, et abire permisit. Annal. Fuld. an. 895.
*) Annal. Fuld. an. 896. Stipantibus vero isdem in partibus inter se con-
flictibus, imperator Pannoniam cum urbe Paludaram tuendani Brazlavoni, duci suo,
in id tempus commendavit. — Szczegóły w Diimmlera Geschichte d. Ostfrankischen
Reichs, II, s. 412 — 42.'.
") Annal. Fuld. an. 897. Regino an. 897. Szafarzyk, Star. Slow. § 43,
str. 541.
Tora III, T(-v
— 146 —
skich stosunkach z Świętopełkiem i mógł porozumieć sie z jego
synem. Zdaje sie, że Arnult mając te właśnie okoliczności na
względzie, wielkorząd/.two Marki Wschodniej powierzył krewne-
mu swemu po kądzieli markgrafowi bawarskiemu Luitpoldowi,
księciu Karyntyi, oddając pod jego zwierzchnictwo Czechy, Markę
Wschodnią z przyległemi okolicami na porzeczu Aniży (Enns).
Brat zaś jego, Aribo zostawał w Marce Wschodniej, jako graf
i pomocnik I.uitpoldaJ'') Życzeniem cesarza było, aby ci dwaj
powiernicy jego wspierali w Morawii stronnictwo Świętopełka
młodszego przeciw Moimirowi II. Jurgieltnicy ich zapewno roz-
poczęli robotę, ponieważ w Grudniu r. 896 Moimir, przez posel-
stwo wyprawione do Arnulfa, bawiącego w Ottingen, domagał
się, aby zbiegom jego cesarz nie udzielał przytułku u siebie. Ar-
nulfowi nie podobało się podobne żądanie.") Sługi jego nie dla
tego zasiewali intrygi, aby cesarz sam miał je niszczyć. Owszem
obowiązkiem ich było zrobić wszystko, co tylko możebnem było
dla wsparcia Świętopełka i poniżenia stronnictwa Moimira. Mo-
żemy więc sobie wyobrazić, jaka to radość na dworze cesarskim
zapanowała, gdy w Styczniu r. 897 posłowie czescy przybywszy
do Regensburga, błagali Arnulfa, aby im pomoc przeciw Mora-
wianom udzielił. Nie zwlekając więc Arnulf w końcu tegoż mie-
siąca Stycznia wyprawił wojsko po brzegu północnym Dunaju
i Rzeźny (Regen), aby, stosownie do okoliczności, uderzyło na
Morawiję, lub Czechy zajęło.^-) Sprawy jednak cesarstwa z Bół-
garami i Włochami zatrzymały rozpoczęcie wojny aż do końca
roku 897.
Uderzenie na Morawiję Niemców i Czechów wśród wojny
domowej stronnictw Moimira i Świętopełka młodszego, mogło
'0) A. 898. in orientalibus partibus . . . ubi Aribo terminalis comes. Erben,
Regesta, N. 53. Fratres marchiones suos Luitpolduin et Aribonem. Hormayr, Her-
zog Luitpold, Anmerk. s. 2.
^') Caesar a<ivenientibtis ad eum ivIoravorum missis, qui pro pace consti-
tuendo, ne exules eorum profngi recipereiitur, ali imiieratorc flagitabant, iit aiidivit,
absnhit et sine mora abire pernusl. Anna!. JmiI.1. an. 8i;7.
'-) Annal. I*'uld. an. 897.
— ^^7 —
dać przewagę stronnictwu niemieckiemu, na czele którego stał
Świętopełk. Ałe tu zdarzyły się niespodziewane wypadki. Aribo,
syn którego Izanryk dawniej już znajdywał przytułek i pomoc
u nieboszczyka księcia Świętopełka, porozumiawszy się z możnym
panem bawarskim grafem Erimbertem, działał tak dwuznacznie,
że Arnulf w Sierpniu r. 8g8 usunął Aribo od urzędu, a Erim-
berta na więzienie skazał. Izanryk zaś zemknąwszy, podniósł
bunt. Niemcy mieczem i głownią pustoszyli Morawiję, ale stron-
nictwo Moimira trzymało się mocno i tak Świętopełka ścisnęło,
że ten w pewnym grodzie zamknąć się musiał, ze stronnikami
swymi. Dopiero (w początku r. 899) wojsko Arnulfa, zdążywszy
pod wzmiankowany gród, oswobodziło Świętopełka, gród spaliło
i do Niemiec odprowadziło księcia. ^■^) Odtąd o Świętopełku młod-
szym w dziejach wzmianki nie znajdujemy.
Przytoczone wyżej wypadki wymownie świadczą, ze poło-
żenie Moimira II, w ciągu wojny domowej i najazdu Niemców
z Czecłiami, było dość mocne. Przypuszczenie podobne uwy-
datni się jeszcze bardziej, przyjąwszy na uwagę, że już w r. 898
Moimir II udawał się do papieża Jana IX, który na stolicy apo-
stolskiej zasiadał od połowy Czerwca r. 898 do połowy Lipca
r. 899, z proźbą o ustanowienie w Morawii Iiierarcliii ducho-
wnej, niezależnej od biskupów niemieckich. W razie niepowo-
dzenia Moimir nie mógłby o tem myślić, a tem bardziej przyjąć
trzech dygnitarzy duchownych, przez Jana IX wysłanych.^^)
Tymczasem Arnulf oburzony postępkiem Izanryka i nie do-
wierzając swoim grafom, choć już chory mocno, osobiście po Du-
naju wyprawił się z wojskiem, dla ukarania Izanryka. Obiegł
on buntownika w twierdzy Mautern, którą po uporczywej walce
zdobył i samego Izanryka z całą jego rodziną w niewolę ujął.
Lecz w drodze do Regensburga, Izanrylc zemknął, a dostawszy
się do Moimira z pomocą jego znowu udział swój, mianowicie
'■'') Annal. Fuld. an. 899.
") Szczegóły niżej str. 150.
10*
— 148 —
część Marki Wschodniej, odzyskał. ^'^) Niepowodzenie w walce
z Moimirem, a przytem spraw}' włoskie mocno jątrzyły chorego
Arnulfa. Umyślił on po raz drugi za narzędzie polityki swój
użyć Węgrów, którzy na jego wezwanie, w Sierpniu r. 899 z nad
Dunaju pociągnęli po nad Sawą do Włoch, a rozbiwszy na gło-
wę króla włoskiego Berengera nad r. Brentą, łupieżyli Lombar-
dyję. W tymże czasie wojska bawarskie do Morawii wkro-
czyły, gdzie połączywszy się z Czechami, trzy tygodnie kraj nisz-
czyły. ^''O
Sprawy międzynarodowe wikłały się nadzwyczaj. Do wojny
Arnulfa z Moimirem II, przymięszało się oburzenie biskupów ba-
warskich nietylko przeciw Moimirowi, ale nawet przeciw samemu
papieżowi za oderwanie z pod ich zarządu ziem morawskich.'')
Węgry łupieżyli w dolinie r. Padu, a toczony za życia straszli-
wem robactwem Arnulf skonał 8 Grudnia r. 899. Na wieść o tern,
Węgry, przypomniawszy sobie nieotrzymanie od Arnulfa obie-
canych im darów, '^) opuścili Włochy (r. 900) i po tej samej dro-
dze, po której przyszli do Włoch, powrócili do Pannonii,'*^) zkąd
wyprawili poselstwo do Bawarów, niby dla traktowania o pokój,
a w gruncie rzeczy dla poznania kraju, -^) który złupieżyć zamie-
rzali. Następca Arnulfa Ludwik Dziecię nie zadowolnił żądania
Węgrów, a ci, nie zwlekając, nagłym napadem przebiegłszy Markę
Wschodnią, przeprawili się przez r. Aniżę (Enns) i najpiękniejszą
część Bawaryi (Traungau) okropnie zniszczyli; poczem spiesznie
do swych stanowisk w Pannonii powrócili.-') Inny zagon Wę-
'•^) Annal, Fuld. an. 899.
16) Szafarzyk, Star. Slow. § 39, s. 453.
1*) Szczegóły niżej s 151 i dalej.
'**) Quod UiiKaris, ut in Italiam transirent, pecuniam dedissent. Boczek. Co-
dex, I, N. 62.
>^) Annal Fuld. an. 900. Ipsi namque eadem via qua intraverunt, Panno-
niam ex mafime porte devastantes, regressi sunt.
-'>) Annal. Fuld. an. 900. Missios illorum sub dolo ad Baioaiios pacem
optendo, regionem illam ad explorandam transmiserunt.
-') Annal. 1'uld. an. 900. Un^'ari . . . ledienint, undc vencrunl ad suam in
Pannoniam.
— 149 — -
grów, plądrując, w t^mże czasie, na prawem porzeczu Dunaju,
roztrącony przez markgrafa Luitpolda, stracił 1200 ludzi, którzy
w Dunaju utonęli.'-'-) Pierwsze to, wypadkowe zwycieztwo nad
Węgrami, przepełniło Niemców radością i dodało im energii do
spiesznego zbudowania nad r. Enns pogranicznej warowni Enns-
burga, w pobliżu starożytnego Lauriakum.'--^)
Najazdy Węgrów opamiętały nakoniec Niemców i umiar-
kowały zapalczywość ich przeciw Morawianom. Wojna pomię-
dzy tymi narodami sama się przez się przerwała. Wypadało
myślić o zawarciu przymierza i wspólnej obronie przeciw gro-
źniejszemu nieprzyjacielowi.
2. Papież Jan IX wznawia udzielność kościoła morawskiego. Oburzenie
z tego powodu duchowieństwa niemieckiego r. 900.
Siedem lat rządów Wicliinga (885 — 892), poświęconycli
zniszczeniu wielkiego dzieła ś. Metodego* sprowadziły rozstrój
w liierarchii kościoła morawskiego. Nauka religijna w języku
słowiańsl<im wywrócona, a nauka w językacli łacińskim i nie-
mieckim nie przyjmywała się, cłiociaż papież Stefan VI protego-
wał Wicliinga i niemczyznę. Wichingowi zaś przedewszystkiem
szło o to, aby zostać arcybiskupem morawskim, ale to sprzeci-
wiało się zamiarom biskupów passawskiego i salcburgskiego,
którzy nie wyrzekali się pretensyi do rozporządzania sprawami
Icościoła na ziemiacli morawskicli. Ucieczka Wicliinga z Mora-
wii, jak wspomnieliśmy wyżej, tudzież mianowanie go kanclerzem
cesarza Arnulfa, nie rozwiązywały spraw- kościoła morawskiego,
bo dopóki Wicliing nie zrzekł się katedr)'- bislcupiej, nikt inny
zająć jej nie mógł. Dopóki więc Wicliing liczył się biskupem
morawskim ani papież, ani ISIoimir II niczego nie przedsiębrali.
--) Annal. Fuld. an. 900; Herimani Augiensis an. 900; Annal. Alaman.
an. 900.
"^) Annal. Fuld. an. 900. Urbem in littore Anesi fluminis muro obpo-
suerunt.
— 150 —
A gdy po śmierci biskupa passawskiego Engilmarka 31 Grudnia
r. 8c)8 Arnulf na te godność wyniósł Wichinga, otwierały sie mu
widoki połączenia dyecezyi Passawskiej i Morawskiej w swych
rekacli, co zdawało sie być zgodnem z życzeniem ducliowieństwa
niemieckiego, aby udzielności kościoła w Morawii nie dopusz-
czać. Lecz wyniesienie Wichinga na biskupstwo Passawskie, bez
kanonicznego wyboru, tak mocno rozdrażniło biskupów bawar-
skich, że na zwołanym przez arcybiskupa salcburgskiego zjeździe,
Wiching zmuszony został złożyć godność biskupa passawskiego,
a na to miejsce wybrany został Richar.'-*) Wiching znikł w dzie-
jach. Teraz dopiero odkrywała się możność Moimirowi II z je-
dnej, a papieżowi z drugiej strony przedsięwziąć kroki do obsa-
dzenia wakujących katedr biskupich w Morawii.
Jakim sposobem odbywało się porozujnienie księcia moraw-
skiego ze stolicą apostolską, wiadomości nie posiadamy. Wszakże
wiemy, że na żądanie Moimira II, papież Jan IX, w połowie r.
8gg posłał do INIorawii trzech dygnitarzy duchownych, mianowi-
cie: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela, dla roz-
poznania na miejscu spraw kościoła i porozumienia się z Moimi-
rem. — Nie mając pewnych wiadomości o czynności legatów pa-
piezkich, przez konjektury tylko przychodzimy do wniosku, że
zadaniem ich było ustanowienie trzech sufraganii pod zarządem
arcybiskupa. Są nawet domysły, że Jan był tym samym Janem
z Wenecyi, który urząd posła Świętopełka w r. 874 sprawował'-'^)
i że on zajął stolicę biskupią w Welegradzie, że Benedykt zo-
stał biskupem w Nitrze, a Daniel w Krakowie łub Wiślicy, gdzie
już od czasu wygnania Wyszewita chrześciaństwo kwitnęło.-") —
Łatwo domyślić się jak mocno oburzyli się biskupi niemieccy
-•*) Anna). Fuld. an. 899. Engilmarus Passaviensis episcopus obiit in cujus
locum Yicliingus, Alemannus quidem, contra institutu patrum, primum Moravensis
ab apostolico destinatus episcopus, rege concedente successit, sed non multo post
a Deotmaro archiepiscopo ceterłsąue suffragąneis suiis, contra voluntatem regis, ca-
nonicali iudicio abiectus est.
•■•) Maciejowski. Pamiętniki, I, s. 100.
-«; Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polskich, s. 499 — 500.
— 151 —
na wieść o przybyciu do Morawii legatów papieżkich, z polece-
niem ustanowienia odrębnej hierarchii duchownej w państwie
Moimira II. Na zgromadzeniu duchowieństwa bawarskiego, pra-
wdopodobnie w Risbach, biskup salcburgski Teotmor, z jego suf-
fraganami, Waldo freizingeńskim, Erchenbaldem eichsztadskim,^')
Zachariaszem sebeńskim,-^) Tuto regensburgskim i Richarem
passawskim biskupami, 5.W imieniu całego duchowieństwa i ludu
całego Noryku" zanieśli skargę, wyłożoną w liście pisanym w po-
łowie r. goo do papieża Jana IX ... W liście tym biskupi uda-
ją, iż niewierzą temu, aby święta stolica apostolska, matka ka-
płaństwa i źródło wiary, mogła coś niezgodnego z przepisami
i nauką kościoła postanowić, „a tymczasem przybyli, j ik sami
twierdzą, z polecenia waszego Jan arcybiskup, Benedykt i Daniel
biskupi, do ziemi Słowian, zwanych Morowianami podległej, ze
wszystkiemi jej mieszkańcami, królom naszym i narodowi na-
szemu, jak we względzie kościelnym, tak i we względzie po-
datków świeckich, ponieważ my nawróciliśmy ich, i z poganów
chrześcianami uczynili. Z tego powodu biskup passawski, do
dyecezyi którego należy lud tej ziemi, od samego początku
nawrócenia go, kiedy okoliczności wymagały, zjeżdżał tam bez
wszelkiej przeszkody, zwoływał niejednokrotnie synody ze swego
i miejscowego duchowieństwa i wszystko, co uczynić wypa-
dało, mocą swej władzy wykonywał, a nikt się mu nie sprze-
ciwiał. Margrabiowie nasi pograniczni odbywali w tej ziemi
narady, wymierzali sprawiedliwość, pobierali podatki, niespo-
tykając także żadnego oporu. I trwało tak długo, aż (Morawia-
nie; porzuciwszy chrześciaństwo, i poniewierając wszelką spra-
wiedliwość, wszczęli walkę i taki opór stawili, iż biskupowi i ka-
znodziejom zamknęli dostęp do nich, sami zaś robili co chcieli.
A, co najbardziej jest boleśnem i nieprawdopodobnem, ku wię-
kszej obeldze naszej, przechwalają się jeszcze, że za pomocą zna-
2') Biskupstwo Eichsztadskie, w północno-zachodniej stronie od Regens-
buiga, dawniej do arcybiskupstwa Mogunckiego należało.
-*j Biskupstwo Sebeńskie w Tyrolu, do Brixen przeniesione zostało w X wieku.
- 152 —
cznej summy pieniężnej wyjednali, że w biskupstwie (passawskim)
stało sie to, o czem nigdy od stolicy apostolskiej nieslyszano
i czego żadne kanoniczne ustawy niedopuszczaja: dopuszczona
schizma w jednym kościele. I oto z jednego biskupstwa po-
wstało piec, ponieważ przybyli biskupi, w imieniu waszem, usta-
nowili w jednym i tymże biskupstwie arcybiskupa, (jeżeli oprócz
istniejącego arcybiskupa może istnieć drugi), i trzech suffraga-
nów, bez wiadomości arcybiskupa i zgody biskupa, w dyecezyi
którego oni się znajdywali, Przedmiestnik wasz, stosownie do
życzenia księcia Świętopełka, wyświęcił na biskupa Wichinga,
lecz on nie poruczał mu starożytnej dyecezyi Passawskiej, a po-
słał go do ludu nowonawróconego, podbitego przez wzmianko-
wanego księcia, i przez niego z pogaństwa na wiarę chrześciań-
ską nawróconego. A gdy legaci wasi pozwolili Słowianom wejść
z nimi w bliższe stosunki, to ci oskarżali nas i potwarzali kłamli-
wymi wyrazami, ponieważ nie było komu powiedzieć im pra-
wdę, — wyrzekali, że my także z Frankami i Alemannami mieli
zwady i kłótnie, gdy tymczasem oni są najlepszymi naszymi przy-
jaciółmi i pomocnikami. Oskarżali jeszcze nas (Słowianie), że
w stosunku do nich jesteśmy nieprzejednani, czego nieodrzucamy,
lecz w tem nie nasza wina, a ich własne zepsucie, ponieważ gdy
poczęli oni lekceważyć chrześciaństwo, przestali płacić naszym
królom i urzędnikom podatki, za oręż chwycili i lud nasz krzy-
wdzić poczęli, wtedy u nich wybuchnął bunt. A ponieważ
tamci (Niemcy) zwyciężyli ich orężem i znowu uja-
rzmili, to oczywiście, na mocy prawa wojen-
nego, powinni byli mieć ich swymi poddanymi
i w każdym razie czy chcą czyniechcą państwu
naszemu podlegać muszą. W skutek tego wam wypada
postępywać ostrożnie, przedsiębrać środki umiarkowane, aby gor-
sza strona nie wzmagała się, a lepsza nieosłabła. Przodkowie
najjaśniejszego monarchy naszego Ludwika, imperatowie i króle
pochodzą z najbardziej chrześciańskiego ludu Franków, Moimi-
rowi zaś Słowianie pochodzą z poganów nikczemnych. — Tamci
— ^53 —
potęga cesarską respublike Rzymską bronili, ci zaś łupieżyU ją;
tamci świat ca}y napełnili sławą, a ci w Icryjówkacli i za murami
grodów skrywali sie. Nadwszystko. nasz młodocianny, w niczem
nieustepujący swym przodkom król, stosownie do udzielonej mu
od Boga cnoty, życzy ze wszystkimi książętami państwa, być
stałym obrońcą świętego, rzymskiego kościoła i najwyższego
jego pasterza. Wszelkie usiłowania jego zmierzają do tego,
aby przez powierzoną mu władzę służyć Bogu i namiestnikowi
jego, dla tego on tak wysoko szanuje pokój i zgodę, a tuląc się
do was, jakby do ojca, pocieclię znajduje. Co się tyczy oskar-
żenia nas przez Słowian, jakobyśmy z Węgrami obrazili wiarę
katolicką, zawarli z nimi przymierze, zaklinając się na psa, wilka,
lub inne obrzydliwe przedmioty pogańskie,-*') i jakbyśmy dali im
(Węgrom) pieniądze, ażeby na Włochy uderzyli, to kłamstwo
wszystkiego tego wnet by się wykryło, a nasza niewinność byłaby
stwierdzoną, jeżeliby sprawa nasza rozważoną została przed obli-
czem wszechwiedzącego Boga i jego namiestnika apostolskiego.
Wszakże gdy oni ciągle grozili naszym i oddalonym od nas
chrześcianom, tudzież ciemiężyli ich prześladowaniem srogim,
to my rzeczywiście dali im, lecz nie pieniężne podarki, a naszą
odzież lnianą, ażeby choć cokolwiek dzikość ich zmiękczyć. I tak,
wszystko wzmiankowane wyżej, wymyślili ci (Słowianie) ze zło-
ści serdca swego i biskupów waszych podniecili do niesprawie-
dliwego z nami postępowania do takiego stopnia, że w liście do
nas posłanym, jakby od stolicy apostolskiej, winę całą na nas
zwalili i jeszcze twierdzili, że zasłużyliśmy aby miecz boży (wy-
klęcie) spadł na nas. Stało się z nami także to, co pewien mę-
drzec powiedział : na sprawiedliwym cięży wina zbrodniarza.
Tymczasem zbrodnię, którą nam przypisują, oni sami oddawna,
. w ciągu lat wielu popełniali. Przyjęli do siebie mnóstwo Wę-
2") Przy zawarciu umów chrześcian z poganami, zwyczajnie chrześcianie mu-
sieli spełniać obrzędy pogańskie. Przy zawarciu przymierza imperatora Leona Ar-
mianina z Bólgarami, Grecy musieli sie stosować do obrzędów i obyczajów pogań-
skich. Theophan. Contin. lib. I, cap. 20, p. 31.
— 154 —
grów, stosownie do ich obyc/aju ogolili głowy swym chrześcia-
nom fałszywym i nietylko póduszczali ich (Węgrów) na nas chrze-
ścian, lecz i sami z mmi się połączyli: jednych uprowadzili w nie-
wolę, innych pozabijali, innych głodem i pragnieniem w włęzie-
niacłi zamęczyli, niezliczone mnóstwo pogrążyli w nędze, mężów
szlachetnycłi i kobiet uczciwych w niewole zabrali, kościoły boże
spalili i budowle wszystkie zburzyli, tak, że w całej Pannonii,
najobszerniejszej prowincyi naszej, nie widać prawie żadnego ko-
ścioła, o czem mogliby rozpowiadzieć, naznaczeni przez Was bi-
sl<upi, jeżeliby zechcieli zeznać ile dni przepędzili w podróży
i w jakim stanie kraj spustoszonym znaleźli. A gdy dowiedzie-
liśmy się o wtargnięciu Węgrów do Italii, — to Bóg świadkiem,
że chcieliśmy ze Słowianami pojednać się i obiecaliśmy przeba-
czyć im, przez wzgląd na Boga, wszystko co złego nam i naszym
uczynili, zwrócić im wszystko, coby się u nas mogło z ich ma-
jątku okazać, ażebyśmy byli w bezpieczeństwie z ich strony, przy-
najmniej dopóty, aż odbylibyśmy wyprawę do Lombardy i, w celu
bronić posiadłości ś. Piotra i oswobodzić lud chrześciański z po-
mocą boską. I po tylu zbrodniach mają beneficye i występują
jeszcze fałszywymi oskarżycielami ci, którzy zawsze byli prześlado-
wcami chrześcian. Jeżeli się znajdzie ktokolwiek na świecie, aby
nam udowodnić postępki niesprawiedliwe, niech zjawi się, a Wy
przekonacie się, że on się oszuka, a my z tej sprawy czyści wyj-
dziemy. I tak my wszyscy błagamy Was nie dawać wiary niczyim
przeciw nam podszeptom, dopóki nie zdarzy się okoliczność
i w tej sprawie nie będzie wyprawiony Wasz poseł do nas, albo
na odwrót od nas do Was. W ogóle żal i ból powszechny prze-
pełniły mieszkańców Germanii i Noryku, że jedność kościoła na-
ruszona, ponieważ jedno biskupstwo, jak powiedzieliśmy, na pięć
rozdzielone zostało, •'"^') Jeżeli zatem oszukaństwo podstępem Sło-
80j Dla czego biskupi, mówiąc o dyecczyi Passawskićj, milcżą o prawach
dyecezyi Salcburgskiej na Pannoniję, o tzem prowadzili spory z papieżem Ja-
nem VIII? Czy w r. 900 arcybiskup salcburgski odzyskał już swe prawa i kościo-
łem w Pannonii zarządzał? — Być może! Tak myśli Wattenbach. Beitrage zur Gesch.
d, Cłiristl. Kirche in Bohmen und Mahren. Wien, 1849, s. 32.
- 155 —
wian przyniosło jaka bądź szkodę, — niech to sprawiedliwość
naprawi.*' =^^)
List ten pod wszelkiemi względami doskonale maluje sto-
sunki i ludzi z końca IX w. Duchowieństwo niemieckie, powodu-
jąc się głównie korzyścią materyalną, nie może się pogodzić
z myślą aby od biskupstwa Passawskiego odjęta została Morawia
i z naciskiem wyrzeka, iż biskupstwo to na pięć rozdzielone zo-
stało wbrew ustawom kanonicznym, zamilczając przytem, że już
w r. 869 papież Jan VIII uznał odrębność morawskiego ko-
ścioła, zarząd którego ś. Metodemu powierzył. Poczucie przewagi
chrześciańskiej Germanii nad Słowianami, poganami, chociaż już
byli ochrzczeni, napełnia umysł biskupów zarozumiałością, posu-
niętą do bezczelności i kłamstwa. Według ich pojęcia lud sło-
wiański zawsze był podległym cesarzowi i narodowi niemieckie-
mu, pod względem duchownym i świeckim, że duchowieństwo
i urzędnicy niemieccy rządzili w kraju słowiańskim jak chcieli,
a Słowianie płacili podatki, dopóki djabeł ich nie opętał, lecz czy
chcą, czy nie chcą muszą być poddanymi Niemców. — Nie tają
się biskupi z nienawiścią do Słowian, nie uznają w nich ludzi so-
bie równych, a tylko gorszych, niekrępują się przyzwoitością wy-
rażeń, a pretensyje swe do zarządu duchownego w dyecezyi mo-
rawskiej opierają na prawie oręża i wyższości Niemców, jakby
od samego Boga przeznaczonych do panowania nad Słowianami.
Wyrzekając się wszelkich stosunków tajnych z Węgrami, prze-
kupstwa ich pieniędzmi aby na Włochy uderzyli, tudzież najcięż-
szego oskarżenia, że przy zawarciu umowy zaklinali się pogań-
skim sposobem, z obrazą wiary chrześciańskiej, jak głosili Sło-
wianie, biskupi przyznają się jednak, że Węgrom Niemcy tylko
odzież lnianą dawali, (co w gruncie było przekupstwem), i Bo-
giem się świadczą że jedynie niezgoda z Morawianami przeszko-
dziła im zdążyć na pomoc Włochom przeciw Węgrom. Kłam-
'') Tekst u Erbena, N. 54. Dodatek, I, N. 20, cokolwiek ró/niacy się
opuszczeniem niektórych, nie mających znaczenia szczegółów, w innych wydaniach
pomieszczonych. «
— 156 —
stwo to jednak wierutne, bo w tym samym czasie kiedy Węgry
grasowali w dolinie Padu, Bawary lupieżyli Morawie, a zatem
nie Morawianie przeszkadzali Niemcom do Wioch z pomocą po-
spieszyć.
Dla usprawiedliwienia siebie biskupi zarzucali Słowianom,
że sie sami przyjaźnili z Węgrami, siedlili ich u siebie i głowy
na wzór Węgrów golili. — Są to wiadomości prawdopodobne,
dające sie łatwo wytlómaszyć ówczesnym stanem politycznym
państwa Morawskiego. Przyciśnieni ze wszech stron i przez
Czechów zdradzeni, Morawianie musieli szukać zbliżenia sie z Wę-
grami, przyjmywać ich dla osiedlenia w swym kraju, a bezwąt-
pienia byli między nimi i tacy, którym podobały się wspólne
z Węgrami na Niemców wyprawy. Oczywiście, że stając do
szeregów z Węgrami, Morawianie niechcieli się od nich różnić
i dla tego głowy sposobem węgierskim golili. — Nie ścieśniając
się żadnymi argumentami, dla usposobienia papieża na korzyść
Niemców, biskupi nie wahali się rzucić podejrzenie na legatów
papiezkich wprost o przekupstwo. Tu chyba tylko zupełne nie-
pojmowanie tradycyjnej polityki papieżów i dyscypliny rzymskiej,
aby dopuszczać, iż legaci mogli cokolwiek uczynić, na co by nie
mieli upoważnienia od stolicy apostolskiej. Jan IX, idąc w ślady
Adryana II i Jana VIII i mając na uwadze, że autonomia kościoła
morawskiego była już faktem dokonanym, nie mógł legatom
swym wskazywać innego postępowania, jak urządzenie hierarchii
i obsadzenie wakujących katedr biskupich, na co najmocniej bi-
skupi bawarscy uderzali.
Rozdrażnienie przeciw papieżowi biskupów bawarskich po-
dzielał także spólczesny arcybiskup moguncki Hatto, który na
prośbę wzmiankowanych biskupów, odezwał się w Uście do pa-
pieża w r. 900 pisanym, niemniej bezczelnie jak jego bawarscy
koledzy. Twierdził on, że buntow^nicy przeciw Frankom Morawia-
nie nigdy własnych metropolitów i biskupów nie mieli, że wpro-
wadzenie tej nowości pobudziło Morawian do zuchwalstwa, że
jeśli napomnienie papiezkie ich nie poprawi: czy chcą, czy
— 157 —
nie chcą książętom niemieckim karku ugiąć mu-
szą, że to wszystko do rozlewu krwi doprowadzić musi.-'-) Czy
podobno dopuścić, aby arcybiskup moguncki, twierdząc że Mo-
rawianie własnych biskupów nie mieli, nic nie wiedział o Meto-
dym, czy też w zaślepieniu i nienawiści do Morawianów, igno-
rował nawet dekrety papieży Adryana II i Jana YIII, aby bez-
czelnym fałszem poprzeć skargę biskupów baw^arskich?
List biskupów bawarskich odesłany został do Rzymu w je-
sieni r. 900, a zatem już po śmierci Jana IX, zmarłeg^o w Lipcu
tegoż roku."'-^) Co w skutek tego listu przedsięwziął następca
Jana IX, — niew^iadomo. Niew^ątpliwie jednak, iż krok uczyniony
przez Jana IX w sprawie autonomii kościoła morawskiego, osta-
tecznie zniweczył pretensye biskupa passawskiego na poddanie
pod jego władzę terrytoryi morawskiej. Dalszy los arcybiskupa
Jana i biskupów Benedykta i Daniela — także niewiadomy. Wy-
padki dziejowe, szybko następujące po sobie, sprowadziły burzę,
o której wnet powiemy.
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Najazdy
Węgrów w r. 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez
Niemców 904.
Osiedlenie się Węgrów w Pannonii, około jeziora Błatna,
w r. 900, zagrażając zarówno Słowianom i Niemcom, zmusiło oba
narody przerwać wojnę i zawrzeć pokój, w Regensburgu, r. 901.
Warunki tego pokoju nam niewiadome, ale dla Moimira II mu-
siały być dogodne, w przeciwnym bowiem razie niemieccy krp-
nikarze nie zaniedbaliby zapisać je dla potomności. Tymczasem
z annałów fuldeńskich dowiadujemy się to tylko, że Niemcy nie
zadowalniając się zawarciem pokoju w Regensburgu, rozumie się
'2) Erben, Regesta, N. 55, patrz Dodatek I, K 2t.
^^) Wyrażenie w liście „quia dei gratia liberta est Italia (od Węgrów)"
dawno już, zwróciło uwagę badaczy, że list ten napisany został już. po śmierci
Jana IX. Diimmler, Gesch. d. Ostfrankischen Reichs, III, s. 514.
- 158 -
przez posłów morawskich, wysiali jeszcze do Morawii biskupa
passawskiego Richara i grafa szwabskiego Udalrika, przed któ-
rymi Moimir z panami swymi przysięga zobowiązali się dotrzy-
mać warunki pokoju,^^) Wymaganie podobnej ratyfikacyi trak-
tatu wskazuje jak wielką w'agę do zachowania go przywiązywali
Niemcy. Zważając na okoliczność, nie omylimy sie zapewno
przypuszczając, że tu szło Niemcom o zapewnienie sojuszu z Mo-
rawianami przeciw nastającym już z bliska Węgrom.''''') Podo-
bne przypuszczenie znajduje poparcie w^ postępowaniu Węgrów,
którzy w latach goi i 902 po trzy kroć na Morawiję uderzyli,"''*')
^*) Aniial. Fultl. an. 901. Generale placitum Radisbona civitatu habiUim
est; ibi inter alia missi Moiavorutn pacem optantes pewenerunt. Quod mox ut pe-
cierunt et juramento firmatum est. Inde ab hac ipsum Richarius episcopns et Udal-
ricus coities Marahaha missi sunt, qui eodem tempore, ut in Bawaria firmatum fuit,
ipsum ducem et omnes primates eius eandem pacem se servaturos juramento con-
strinserunt. Podobnie Herimann Augiensis an. 901. eodem anno Moymirius dux Ma-
rahensium . . . cum Ludvico rege pacificati sunt.
■'■'•) Historyk morawski Dudik mniema, że wyprawienie w poselstwie biskupa
Richara było nie bez celu i zapewno dla wyjaśnienia stosunków kościelnych,
szczegóły których nie mogły być umówione w Regensburgu, bez zgody Mołmira.
Gesch. Miihrens, I, 346, Na to odpowiem. Wyprawianie biskupów w poselstwach
w X w., było rzeczą zwyczajna, bo ci byli więcej od innych dygnitarzy oświeco-
nymi, biegłymi w piśmie i dyplomacyi. Richar miał pretensye na dyecezyę mo-
rawska, ale czyż Moimir mógł mu pomódz, w obec stanowczego rozporządzenia pa-
pieża Jana IX i legatów jego: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela,
którzy bezwątpienia dobrowolnie nie odstąpiliby od danej przez papieża instrukcyi,
a przytem czyż mógł Moimir II wtasnemi rękami niszczyć to, czego się usilnie do-
bijał? Wreszcie nie pora by!a traktować o mniejszej wagi kwestyach hierarchii ko-
ścielnej, kiedy nad głowami Niemców i Morawianów zawiał miecz węgierski. Pra-
wdopodobnie przysięga Moimira i panów morawskich potrzebniejszą była dla zape-
wnienia, że w chwili krytycznej nie będą Węgrom pomagać. Jeżeli podobny warunek
był przedmiotem traktowania, to mógł być tylko konfidencyalny, współczesnym la-
topiscom nieznany i dla tego przez nich nie zapisany.
■'''') Krótkie, urywkowe zapiski Icronikarskie z tego czasu nie dają możności
pochwycić wątek stosunków międzynarodowych. I tak: Annal. Fuld. an. 901. In-
terdum vero Ungari australem partem regni illorum (Morawian) Carantanum devas-
tando invaserunt. Ale Karyntyja w r. 901 do Morawian nie należała, zostaje więc
wyrażenie kronikarskie ciemne. Badacze rnyślą, że być może przed wyrazem „Ca-
rantanum" opuszczone słowo juxta. W takim razie możebnem byłoby wyrażenie
kronikars-kie pojmować w ten sjrosób, że Węgry w r. 901 zniszczyli południową
część Morawii, [o gi-anicy jej z Karuiiyją. Dalej Herimann Augiensis an. 902. Un-
— 159 —
a w następnym r. 903 napadli na Niemców.^') Tymczasem Mo-
rawianie zostają z Niemcami w zgodzie. Oczywiście, że dla Wę-
grów jedni i drudzy nieprzyjaciółmi byli, a zatem Niemcy i Mo-
rawianie musieli wprzód jeszcze porozumieć się między sobą.
Zaniepokojeni osiedleniem się Węgrów w Pannonii, Bawary
przemyśliwali jakimby sposobem odwrócić burzę, gotującą się
ze strony nowoprzybyłych sąsiadów. Sojusz z IMorawianami na-
pełniał Bawarów nadzieją pomocy przeciw ^Vęgrom, siły któ-
rycłi Bawary oczywiście nie pojmywali, gdy razu jednego, zapro-
siwszy na ucztę wodzów węgierskicłi, zdradą głównego wodza
Cłiussala z orszakiem jego zamordowali (904).-'^) Według pojęć
Niemców X w., godziło się z poganami, jak z psami postępy-
wać. Zwabić podstępem, a potem zniszczyć przeciwnika zdawało
się mądrością polityczną, której Niemcy ściśle trzymali się w zaj-
ściacli ze Słowianami.-'") Mniemali, że podobny fortel uda się
i z Węgrami, tem bardziej, że ci nie spieszyli z odwetem i na-
wet po upływie roku od czasu dokonania zdrady, niczego prze-
ciw Bawarom nie przedsiębrali.
Pokój nad środkowym Dunajem w r. 904 zdawał się zapo-
wiadać trwałość swą w następne lata. Po Dunaju korabie ł<u-
pieckie krążyły sw'obodnie, ożywiając stosunki Słowian z Bawa-
rami. Skarb cesarski napełniał się docłiodami pobieranemi z kup-
ców do Bawaryi po Dunaju przybywających!. Skargi ducliowień-
stwa bawarskiego i grafów na nadużycia przy pobieraniu cła,
gari Marahenses petunt pugnaąue vicli terga verterunt. Annal. Alamann. 902. hel-
ium in Maraha cum Ungaris et patria victa. Cóż: czy w tej wojnie i Niemcy przyj-
my wali udział, że ich ojczyzna klęskę poniosła?
"') Annal. Alamann, an. 903. Bellum Bauguariorum cum Ungaris.
'*) Annal. Alamann. an. 904. Ungari in dolo ad convivium a Baugauriis
Yocati; Chussal dux eorum suique sequaces cccisi sunt. Wypadek ten w innych
analach zapisany pod r. 902. I tak: w Annal. Sangallenses Major. an. 902. Aga-
reni (id est Ungari) a Baioariis ad brandium vocati, ubi rex eorum Chussal occisus
est, et alii quam plurimi cum eo.
•■"*) Przykłady: Moimir i RościslaM' Morawscy. Później przez Gerona zamor-
dowanie 31) zwierzchni!. ów słowiańskich, o czem powiem niićj i t. d.
— i6o —
wymagały uregulowania taryfy celnej. Z rozkazu króla Ludwika
Dziecięcia, polecono zostało margrafowi wschodniemu Aribo z jego
urzędnikami, w przytomności arcybiskupa salcburgskiego Teo-
tmara, biskupa passawskiego Burharda i grafa Ottokara. zje-
cliawszy się w R a f f e Isz t e d t e n/") określić stałe cło od to-
warów, które po Dunaju z Czecli i Rakus do Bawaryi przyby-
wały, szczególnie soli, aby ułatwić zbyt jej z miejscowej w Traun-
gau produkcyi.'*') W którym mianowicie roku zjazd ten przy-
padł, z pewnością nie wiemy, ale zważając na wypadki i osoby
uczestniczące w zjeździe, wypada czas zawarcia umowy odnieść
nie wcześniej jak do r. 904 i nie później jak do r. 906.*-)
Zawarcie umowy w Raffelsztedten świadczy, że do r. 906
na brzegach środkowego Dunaju spokój panował, ale wnet po
tern zaszła jakaś straszna katastrofa, wśród której znikło państwo
Morawskie tak bystro i tak tajemnie, że nikt ze współczesnych
rocznikarzy o tym ogromnym wypadku ani wspomniał. Dopiero
w pół wieku później imperator Konstanty Purpurorodny zapi-
sał, ,,że po śmierci Świętopełka synowie jego żyli w pokoju z so-
bą przez rok jeden; kiedy zaś zwada i zatargi pomiędzy nimi
wszczęły się, przyszli Turcy, znieśli ich do szczętu i opanowali
kraj ich, w którym i obecnie (r. 950) mieszkają. A niedobitki
ludu rozproszyły się, uciekając do narodów ościennych, Bółga-
rów, Turków, Chrobatów i innych narodów." ^^)
Jak kolwiek bądź państwo Morawskie wojnami i zdradą Cze-
chów było już osłabione, miało jednak tyle jeszcze sił, że w mo-
*<>) Miejsce nad Dunajem, pomiędzy rzekami Aniżą (Enus), a Trawną (Traun).
*') O umowie w Raffelsztedten wzmiankowano w tomie II, str. lOl, 421,
586, 599, 611, 613. Dokument ważny dla historyi stosunków handlowych i społe-
cznych, patrz Erbena Regesta, N. 58, an. 906.
*-) Figurujący przy zawarciu umowy biskup passawski Burhard nastąpił po
Richarze dopiero w końcu r. 902. Zatem umowa nastąpiła później. Zamordowanie
wodzów yręgierskich przez Niemców nastąpiło w r. 904, a wkrótce po tern zemsta
ich, prawdopodobnie w r. 906. Zatem umowa musiała mieć miejsce miedzy r. 904
a 906, dla tego, wydawcy kodeksów dyplomatycznych, datują ją: circa an. 906.
*^) De Adminislrando. cap. 4I.
— i6i —
cn3^ch grodach nad Morawą i Dyja, tudzież w górzystych. miej-
scowościach Karpatów mogło stawić mocny opór konnym hor-
dom Węgrów, nieuzdolnionym do walki pieszo, a tem bardziej
do szturmu grodów warownych, A jeśli przypomnimy, że na-
wet organizowanym wojskom niemieckim nie z^vsze udawało
się zdobywać grody morawskie, to łatwo zrozumimy niepodo-
bieństwo do prawdy, aby konna dzicz mogła opanować obronne
stanowiska Morawianów i to jeszcze tale bystro i tak łatwo, że nikt
o tem nie zapisał ani słowa. IMusiało tu zajść jakieś nadzwy-
czajne zdarzenie, o tyle przykre Niemcom, że nikt z icli roczni-
karzy nie życzył zapisać tego, co zaszło. Nie mając wiec świa-
dectw historycznych, zniewoleni jesteśmy, dla objaśnienia tego
ogromnego zdarzenia, udać się konjektury.
Od zawarcia pokoju w Regensburgu r. 901 Morawianie żyli
w zgodzie z Niemcami, ale odwieczna międz}^ nimi nienawiść nie
ugasła, z czego wcześniej jeszcze korzystali Węgry, gdy w r. goo
biskupi bawarscy skarżyli się papieżowi, że do napadu na chrze-
ścian Morawianie razem z Węgrami do szeregów stawali. Na-
ciskani z dwóch stron przez Niemców i Węgrów, IMorawianie
widocznie znośniejszymi uważali ostatnich. Węgry zaś, zamie-
rzając odemścić Niemcom za wiarołomne morderstwo swych wo-
dzów, musieli dbać o to, aby Niemców wszelkiej pomocy od Mo-
rawian pozbawić. Dwóch sprzymierzeńców na raz — za wiele.
Słabszego i mniej zaciętego wroga wypadało nagłym najazdem
obezwładnić, a potem dopiero z mocniejszym się rozprawić. Tak
sprawy stały, jak się zdaje według logicznego porządku. A jak
rzeczywiście stało się — nie wiemy. Gdy jednak w r. 906 na
wezwanie Głomaczów, Węgrzy pospieszywszy z pomocą im do
Turyngii wpadli,'^'*) toć nie inaczej, jak przez Morawy i Czechy
**) Książe saski Otto staczał pograniczne boje z Gtomaczami, a gdy w r. goó
posiał pizeciw nim syna swego Henryka (Ptasznika), Glomacze wezwali na pomoc
Węgrów. Widukind, I, 17, 20. W zapędzie Węgry aż do Saksonii wpadli. Annal.
Corbejens. 906. Ungari in Sasoniam venerunt; podobnie Annal. Hildesheimens. 906;
Annal, Ottenburani 906; Annal. Saxo 906; Annal Palidenses 906 ; Lamberli Iler-
Tom III. , r
102
zdążyć nioi^li w to stronę. Jakoż znajdujemy kronikarską wzmian-
kę, pod r., ooO, o jakiójś porażco Wogrów przez Morawianów/'^)
zapewne jaki(''jś hordy kipieżącej w Morawii w czasie upadku jej
niepodległości.
Po zniszczeniu jNIorawii przyszła kolej i na Niemców, któ-
rzy, przewidując grożącą im zemstę, zawczasu gotowali sie nale-
życie, a zebrawszy znaczne siły w Czerwcu r. goy ruszyli naprzód,
łudząc się nadzieją zniszczenia w jednej bitwie dziczy wegier-
ski('^j i odrzucenia jej ku wschodowi na zawsze. Stało się ina-
czej. W zaszłej bitwie gdzieś na wschodniej granicy posiadlo.ści
bawarskich, prawdopodobnie w okolicy Presburga,'**') w Lipcu
r. Q07 całe wojsko niemieckie na głowę rozbite zostało. Mark-
graf Luitpold, arcybiskup salcburgski Teotmar, biskupi Uto frei-
zingeński, Zachariasz sebeński i mnóstwo innych dygnitarzy nie-
mieckicli padli w boju, a król Ludwik ucieczką ledwo się urato-
wał.^'^ ^^'"egry zapędzili się aż do r. Innu, marka Wschodnia
fclck-n. 906. (Porów. Raumer, Regesta, N. 109. Miilveistedt, Regesta Magileburt;,
N. 54). Ale historycy, zważając na inne świadectwa pod r. 908 zapisane, mnie-
mają, że Węgry, na wezwanie Glomaczów, wpadli do Turyngii w r. 908. I tak:
Cont. Reginona a. 908. Ungari interum terminos transgressi Saxoniam et TUrin-
giam vastaverunt. Z tego powodu turyngski historyk Knochćnbauer napad Węgrów
na Turyngiję odnosi do r. 908, a o napadzie r. 906 nie wspomina, (Porów. Kno-
chenbauer, Gesch. Thiiringens, s. 48). Prawdopodobnie, że to były dwa różne na-
jazdy Węgrów, którzy po rozbiciu Niemców, gdzieś .w okolicy Presburga w r. 907,
co rok wznawiali najazdy swe na Germaniję, jak zobaczymy niżej,
^•''J Szafarzyli powołując się na annalistę saskiego: Ungarii a Marahis ce-
duntur, mniema, że jeszcze w r. 906 Moimir II napady Węgrów walecznie odpie-
rał. Star. Slow. § 41, cyt 6j, s. 485. Dudik mniema, że w r. 906' nastąpił upa-
dek Morawii, i że wtedy już Czechy w niejakiej zależności od Węgrów zostawały,
a zatem Węgry do Glomaczów zdążyli wprost przez Czechy. Młihr. Gesch. I, s. 352.
■*") O miejscu, w którem zaszła bitwa Niemców z Węgrami w Lipcu r. 907,
zachowała się wzmianka w martyrologii freizingeńskiej X w.: III. Non. (lul.) bellum
Baioariorum cum Ungaris in Oriente t. j. gdzieś na wschodniem pograniczu władz-
twa Bawarów, raczej marki Wschodniej, na wschód od AVidnia. (Porów, Kacmel.
Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich, 1879, s. 301. Diimmler, Geschichte
d. Ostfrank. Reichs, III, s. 548. Według słowiańskich historyków, bitwa zaszła
w okolicy Brzttysławy t. j. Presburga. Szafarzyk, Star. Slow. § 4r, s. 485. Sa-
sinek. 181.
*'') Annal. Coibei, 907. Baioariorum gens ab Uugaris pene deleta est. Annal.
Alam. 907. Bellum Baugauriorum cum Ungaris inauperabile, atcjue Luitbaldus dux
znikła, a jej wielkorządzca Aribo w Bawaryi szukał przytułku.
Całowiekowa robota niemiecka przepadła od razu. Cóż się z ]\Ioi-
mirem stało? Czy walczył z Niemcami razem i poległ, czy pozo-
stał? Milczą o tem kronikarze współcześni, przerażeni okropnem
spustoszeniem całej Germanii w następne po tej bitwie lata. Prze-
rażenie powszecłme było tak mocne, że o takiem ogromnem zda-
rzeniu, jak upadek państwa Wielkiej IMorawii, nikt ani słowa nie
zapisał. Dopiero w kilkadziesiąt lat później, Konstanty Purpu-
rorodny zauważał, że po opanowaniu Morawii przez Węgrów,
„niedobitki Alorawianów uciekły do Bółgarów, Turków i Chro-
batów." W rzeczywistości upadek IMorawii ciągnął się lat kilka.
Po odpadnięciu Czechów r. 895, Pannonii r. 899 — 900, osłabiona
Morawija nie mogła utrzymać Chrobatów, zwyciężonycłi, przed
kilkunastu laty przez Świętopełka. Stronnictwo wygnanego księ-
cia Wyszewita bezwątpienia skorzystało z najazdu Węgrów, a gdy
księcia Moimira II nie stało, Clirobacya niezależność zyskała.
§42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na cywi-
lizacyję Słowian.
I. Pogląd ogólny,
W połowie IX w., kiedy śś. Cyryl i Metody przystąpili
do szerzenia pomiędzy Słowianami chrześciaństwa, Słowianie za-
cliodni tworzyli osobne księstwa, które oczekiwały podniesienia
oświaty, aby się zlewać w większe organizmy państwowe. Nim
jednak to nastąpić mogło drogą powolnego rozwoju, nacisk sze-
rzonego przez Niemców chrześciaństwa, tudzież kultury zacho.l-
et eorum supersticiosa superbia occisa, pauciąue christianorum evaserunt, interemptis
multis episcopis comitibusque. Auct. Garst. 907. Dietmarus salzburgensis archi-
episcopus occiditur ab Ungaris cum Utonę et Zacharia episcopis. Wiele innych po-
dobnych wspomnień w Diimmlera Geschichte des Ostfriink. Reichs, III, str. 548,
przypisek I. /
n* /
/
— IÓ4 —
ni»''j. z.iqra/aly wynarodowienitMTi Słowian naddunajskich aż do
Karpatów, a na pokidniu aż do ujścia r. Drawy.
Cóż mogli Słowianie ku obronie własnej narodowości po-
stawić? Wyobrażenia pogańskie, wypływające z kultu przyrody
i ubóstwienia przodków, w^ zasadzie piękne, wysoko uduchow-
nione, nie mogły atoli równać sie z w^yższemi zasadami Chry-
stusa. Uroczystości i obrzędy pogańskie, obctiodzone z prostotą
ludu rolniczego, jakże skromnie wyglądały w obec nabożeństwa
i obrzędów clirześciańskich przez misyonarzy niemieckich z całą
okazałością kościoła rzymskiego odbywanych? Misyonarze ci
w oczach Słowńan zdawali sie być czemś wyższem od nich, a gó-
rując wykształceniem rzymskiem, zniewalali Słowian poważać
obyczaje, mowę i pismo cudzoziemskie. W obec takiego poło-
żenia rzeczy, oświata Słowian z ich własnych żywiołów rozwinąć
sie nie mogła, a tymczasem napływ kolonistów do dóbr bisku-
pów^ i klasztorów bawarskich w Pannonii i Morawńi, tudzież róż-
nych rzemieślników i przemysłowców, zagrażał ekonomicznem
zniszczeniem. Mniej oświeceni od cudzoziemców Słowianie łatwo
mogli byli zepchnięci być na podrzędne stanowisko, podobnie do
tego jak się stało ze Słowianami w Bawaryi pozostałymi. Ażeby
zapobiedz nieszczęściu, Słowianom wypadało starać się o podnie-
sienie oświaty rodzimej, z pomocą nauczycieli i księży własnego
rodu. Lecz zkąd ich wziąć, jak zaszczepić oświatę, kiedy pi-
sma, zastosow^anego do dźwięków mowy słowiańskiej, nie znano
wcale?
Zdawałoby się, że przy podobnym stanie rzeczy, przewaga
łacińsko - niemieckiej cywilizacyi powinna była strawić mniej
ukształcone żywioły, a w skutek tego nastąpić wynarodowienie
Słowian, z utratą niepodległości. Zdaje się, że książę Rościslaw
pójmy wał to wszystko, udając się do cesarza wschodniego z pro-
źbą o przysłanie mu księży biegłych w mowie słowiańskiej. Ce-
sarz mógł mu posłać zwyczajnych księży greckich, którzy, mie-
szkając między Słow-ianami, mogli znać ich mowę i przydać się
do nauczania zasad chrzęści ań stwa, podobnie jak nauczali księża
- i65 -
łaciusko-iiit-mieccy. Tego jednak byłoby niedostatecznie. Ażeby
Słowianie byli w stanie wytworzyć własną cywilizacyę i zacho-
wać niepodległość, musieli spieszyć z podniesieniem oświaty wła-
snej, na równi z oświatą sąsiednicłi Niemców, musieli mieć pi-
smo, zastosowane do mowy słowiaiiskiej, a bez tego wszelkie usi-
łowania księży greckich spełzłyby na niczem. Tym sposobem
pismo słowiańskie w połowie IX wieku stało sie kwestyją, od
rozstrzygnienia której los Słowiańszczyzny zależał. Następywała
w dziejach Słowiańszczyzny najważniejsza chwila: być albo nie
być?
Na szczęście Słowian Opatrzność posłała im nauczycieli
wysoko uduchownionych w osobach apostołów Cyryla i Me-
todego!
W bogobojnem natclinieniu, nie powodowani żadną poli-
tyką światową, apostołowie opowiadali Słowianom zasady nauki
Chrystusa szczerze, w najczystszej treści, bez domieszek wido-
ków osobistych ; pracowali nad oświeceniem ludu z największą
gorliwością i zupełnem poświęceniem się sprawie, którą za po-
słannictwo, od Boga im przeznaczone, uważali.
Znosząc cierpliwie urągania i prześladowania nieprzyjaciół
obrzędu słowiańslciego, apostołowie nasi podawali piękny przy-
kład poświęcenia się dla idei duchowego odrodzenia narodu,
a życiem SAvem stwierdzali cnoty, o których według nauki Chry-
stusa głosili. Rzecz jasna, iż, przyzwyczajeni do błędów pogań-
skicli, Słowianie nie mogli się od razu nakłonić do wyrzeczenia
się zemsty, wielożeństwa, utrzymywania w niewoli jeńców, nie
mówiąc już o sprośnych obyczajacli i wielu innych przywarach
moralnych, ale apostołowie nasi wykupując z niewoli jeńców,^)
przestrzegając miłość między małżonkami,-) konieczność jedno-
') AVimianka w Żywocie ś. Cyryla o wstawieniu sie jego do księcia Ko-
cichi, aby 900 jeńców oswobodził', chociażby nie była faktem, a tylko leminisccn-
cyą oswobodzenia przez liagana chazarskiego, na proźbe ś. Cyryla, /. niewoli chize-
bcian, w każdym razie świadczy o szlachetnem usiłowaniu apostola przywrócić
niewolnikom swobodę. Porów, wyżej § 38, przyp. 36.
-) Porów, wyżej § 38, pr/.yp. 2 \.
— i66 —
żeństwa, zawieranie małżeństw bez kazirodztwa,^) pouczając o mi-
łości bliźniego, torowali drogę przyszłym pokoleniom do życia
moralnego, stosownie do zasad chrześciaństwa: kochajcie bliźnie-
go, nawet nieprzyjaciół waszycli. Tego samego wprawdzie nau-
czało i duchowieństwo rzymskie, ale na nieszczęście Słowian, do
nich przybywali księża najczęściej niemieccy, zarażeni polityką
swych cesarzów, dla których religia była środkiem do ujarzmie-
nia Słowian. Tacy księża nie zyskiwali u Słowian zaufania.
Słuchając we własnej mowie nauki religijnej, lud słowiański
oclioczo garnął się do swych nauczycieli, pójmy wał ich szczerość
i wysokie zasady udzielanej mu nauki, poznawał cnoty i poży-
tek oświaty. Mowa słowiańska, kształcona w naukach i kaza-
niach kościelnych, tudzież w piśmie, podnosiła w ludzie poczucie
godności narodowej. Tego właśnie brakowało w nauce księży
łacińsko-niemieckich, przez co lud słowiański czuł się poniżo-
nym i dla tego nie lubił ich. Dopiero od rozpoczęcia apostol-
stwa śś. Cyryla i Metodego lud słowiański przekonywał się, że
mowa jego nie jest „barbarzyńską", za jaką ogłosili ją wrogi,
nabierał świadomości o uzdolnieniu własnem do przyjęcia oświaty,
do zrównania się z cudzoziemcami, a przytem i do zachowania
niepodległości od Boga mu danej.
Schodząc ze świata apostołowie Cyryl i Metody zostawili
Słowianom wiekopomny owoc swej pracy, — księgi liturgiczne
na język słowiański przez nich przetłómaczone i pismo zastoso-
wane do potrzeb mowy słowiańskiej, przez co otworzyli milio-
nom Słowian drogę do wytworzenia własnej cywilizacyi narodo-
wej i do zajęcia poważnego stanowiska w szeregu najwyżej ucy-
wilizowanych narodów. Ażeby dostatecznie ocenić zasługi nie-
śmiertelne apostołów naszych, zwrócimy uwagę na stan pisma
u Słowian, w epoce wprowadzenia u nich chrześciaństwa.
^) Według Żywota Metodego „pewien mąż bardzo bogaty i radzca ożenił sie
byl z swoją chrzestną córką, czyli kmotrą. Tych srodze skarciwszy (Metody), nau-
cza! i upominał..." Żywot, rozdz. u.
- i67 -
2. Grafika starożytna.
U Słowian, podobnie jak u innych ludów, wynalazek pisma
poprzedzały rzeźba i malarstwo.'*; Człowiek rzeźbiąc i malując
na drzewie, kamieniu, kości, glinie, metalu figury roślin, ptaków,
płazów, zwierząt, wreszcie zjawisk przyrody, uczył się wyobra-
żenia swe przedstawiać zewnętrznymi znakami, nadawać im sym-
boliczne znaczenie, stosownie do usposobień kultu, który zawsze
i wszędzie był głównem źródłem pomysłów sztuki.'') Ale tysiące
znaków symbolicznycli nie wystarczały do wyrażenia różnoro-
dnycłi wyobrażeń i zwrotów myśli. Potrzeba wskazywała ko-
nieczność wynalezienia znaków uogólniający cli pojęcia. U nie-
którycłi ludów zjawiły się monogramy w kształcie run, które
w jednej wykreślonej postaci zawierały całe wyrazy. Było to
już pismo ideograficzne, ślady którego znajdujemy w liieroglifach
egipskich. U innych ludów, jak n. p. u Chińczyków, wytworzyło
się pismo sylabiczne,**) które w cesarstwie Chińskiem do tej pory
niezmiernie utrudnia naukę pisania, odejmując możność dosko-
nalenia pisma. ■^
Szczęśliwszemi były ludy, którym udało się pojąć, że gra-
fikę najlepiej zastosować do głosów mowy, że dość jest każdy
pojedynczy głos oznaczyć pewną, pod zmysły podpadającą po-
stacią, aby z niewielkiej ilości znaków głosowych utworzyć pi-
smo, przydatne do wyrażenia wszelkich objawów myśli. Nie bę-
dziemy dochodzić, gdzie się najprzód zjawiło pismo głosowe (fo-
netyczne), a poprzestaniemy na powszechnie przyjętem zdaniu,
^) W staroslowiańskiem pT>sati, teia2 pisaLb, pisać o/ciiac/ułu: ma-
lować.
•') Porów., to powiedziano w tomie II, b. 927, 928, o znakach i uzdobacli
na urnach słowiańskich. Inne dowody czerpiemy z wykopalisk przedhistorycznych.
") Do porównania znaków symbolicznych pisma, monogram i run u roz-
maitych ludów, wzory przedstawione sa w dziele Faulmanna, Geschichte der Schrift.
Schriflsysteme aller Vólker der Erde, r. 1880.
•) Lekcy dc la Marche. L'art d'ćcrire et les calJigraphes, w Hcvue des
queslions hisloriques, Paris. 1884. tom 35, s. 168.
— lóS —
że już za czasów króla Kadma Grecy używali podobnego pisma,
od. Fenicyan powzieteg'o. Rzymianie, udoskonaliwszy pismo gło-
sowe, rozpowszechnili je po świecie, a tymczasem na Wschodzie
Ormianie, Arabowie, Hebraje i inne ludy kształcili każdy po
swojemu pismo głosowe, nadając literom formy szczególnych
typów.
Z tegoż samego, co greckie pismo, źródła, w głębokiej sta-
rożytności powstawały Iceltyckie, skandynawskie i słowiańskie
runy, wynalazek których młodzieńcza wyobraźnia ludów samym
bogom przypisywała. Mieszkańcy Islandyi dotąd runy nazywają
pismem Odina.^) Runy skandynawskie, pierwotnie służące do
oznaczenia pewnych przedmiotów, używane były także jako znaki
tajemnicze do odpowiedzi kapłanów, do wróżby i czarów,^) wre-
szcie do napisów na grobowcach i skałach, aż nim pod rylcem
poetów islandskich wykształciły sie i do szerszych potrzeb jako
osobny alfabet, futork/^) zastosowane zostały.
W jakimże czasie i w jakiej mianowicie postaci znaki pi-
śmienne zjawiły się u Słowian? Odpowiedzi na to szukamy we
wzmiankach historycznych o cywilizacyi starożytnej Słowian.
Wszal< według podań skandynawskich Wanowie, t. j. Windy, ra-
czej Słowianie słynęli od dawna jako lud w naukach biegły. Do
*) Siogren, Ueber das Werk des Finn-Magnusen, 1842, s. 51, przyp. I.
») Ursprunglicli bedeutete das altnordische Wort run, im plur. r u n a r,
Worte und Red en, besonders geheime oder flusternde, von welcher
Bedeutung, bei ahnliclien AVórtern sich Spuren in vielen alten Europaischen Spra-
clien und naińentlich den Golisch-Germanischen, Keltischen und Finnischen Iniden.
;Mit der Zeit ward jene Benennung natiirlich auf die stummen Schriftzeichen ange-
wendet. Siogren, jak wyżej, s. 47 — 9. Wyraz runa pierwotnie oznaczał czary, szepty,
mowę, sad, wyrok, opowiadanie, powieść, Kraszewski. Sztuka u Słowian, 255. — Der
Name run ist verwandt mit ryna ,.verborgene Dinge ergriinden", run, runa
„die vertraute Rathgeberin", — runi „der vertraute Rathgeber", ryndr „kundig,
Zauberer", im Gothisclien bedeutet runa „Geheimnis", Beralhung, Ratbschluss, im
AUhochdeutschen runa „Gemurmel. Rath", — runs „Springąuell" (Ursprung) i t. d.
Faulmann. Illustrirte Gesch. d. Schrift, 34.-
10) Jak alfabet i azbuka wzięły początkowo nazwę swą od pierwszych liter
greckich i słowiańskich, tak i runy skandynawskie otrzymały nazwę Futhork od swych
pierwszych liter: fe, ur, thurs, os, reid, kaun. Faulmann, s, 42.
— 109 —
"Wanaheimii, to jest do ojczyzny Windo w, posyłali Normano-
wie swych bogów i znakomitych mężów dla poznania mądrości
nauk/^) pomiędzy któremi słynęły pismo i śpiew, według island-
skicli wspomnień Venda = Runir zwane.'-) Do tego wy-
pada dodać dawne świadectwa historyczne: Konstantego Pur-
purorodnego o stwierdzeniu przez Chorwatów własnem pismem
przysięgi, którą ś. Piotrowi przy ochrzczeniu ich złożyli (r. 640),^^')
Thietmara o napisach na posągach bogów w chramie Rado-
goszcza,^^) Saksona Grammatyka o spisie 300 wojowników Swan-
tewita arkońskiego,^^; arabskich pisarzy o piśmie u Słowian ru-
skich w X w.^'*) Zkądże jednak pewność, że Słowianie pomor-
scy, chorwaccy, ruscy używali rodzimego, a nie łacińskiego, grec-
kiego, lub innego cudzoziemskiego pisma ? Pomników rytych na
głazach, łub pisanych na innych przedmiotach nie pozostało wcale,
a znajdywane okruchy urn,'^) kamieni, ^*^) lub wreszcie bożl<i me-
11) Vani sapientes. Edda Saemundar, I, 22 — 23, 76 — 77, 205 — 206. Szafa-
rzyk, I, 158.
'-) Ausser dem Dithmar kannten auch die Islandischen Schriftsteller die
Wendischen Runen (Winda-Riinir). Thunmanns Untersuchung iiber die alte Ge-
schichte ein nord Yolker, 1772, s. 283. Szafarzyk, II, 737.
'") „Chirographis propriis datis Sancto Petro jusscruiU." Consl. Propli. de
Admiiiistrando . . . cap. 31.
1^) Interius dii stant manu facli, singulis nominibus insculptis. Chr. lii). VT,
cap. 17, w Bielo wskiego M. P, I, 278.
1") Bóg Ranów Swantewit miał: trecentos equos desciiptos. Saxo Gram.
Historia, lib. XIV, p. 158 na odwrocie.
"*) Ibn-Fozlan około r. 920 opowiada, jak po spaleniu ciała pewnego zmar-
łego Rusa, na grobie jego postawiono drzewo duże, na którem przytomni napisali
jego imię, tudzież imię cara ruskiego, Harkawi, CKaaaHiii Mycy.ibMaHCKiiNTj niicaie-
Jieft o Ciaii}liiaXTj 11 PyccKiixl), 1870, s. loi. Ibn-an-Nadin, r. 987, wspomina, że
Russy mieli własne pismo, które na drzewie wyrzynali. Harkawi, jak wyżej, s. 240.
^') Wykopana w pierwszej połowie b. w. w olcolicy Neue Kóbelitz, w ol^)-
wodzie .Starogardskim, w księstwie Mekłenburg - Strelitz, urna gliniana, z napisami
runicznymi podała powód do podniesienia pytania o grafice słowiańslciej. A ponie-
waż w Meklenburgu nie znalazło się nikogo, ktoby mógł napisy na urnie przeczy-
tać, odesłano ją, około r. 1848, do Pragi, gdzie po zbadaniu przez Szafarzyka,
Hankę, Erbena, Hanusza i Woceła, napisy na urnie za słowiańskie uznane zostały.
Napis przedstawia kreski proste, czasem ukośnie postawione, niektóre z widłami do
góry, lub odrostkami w dół. Uczeni czescy zawyrokowali, że znaki te mają podo^
-^ 170 —
taliczne z napisami, jak mniemyja niektórzy, runic/.nymi, dotąd
stanowią kwestyę sporną i Bóg wie czy kiedykolwiek nastąpić
może jej rozwiązanie."*) Cóż, przy trzeźwem zapatrywaniu się
bieństwo do napisów na posążkach prilwickich i wynaleźli klucz do przeczytania
wyrazów: eba gamna ksansoa, t. j. hoc sepultruni principis (sacerdotis).
Rozważając wyrazy te archeologowie przyznali, źe eba w słowiańskim znaczy to
samo co ewa, gamna = jam na, jama, grób, ksansoa od wyrazu k n a n z,
knęż, knćz, kneż. Wszystko razem ma znaczyć: oto grób księcia (czy
księdza?). Porów. Memoires des Antiąuaires du Nord, 1848 — 9, s. 353 — 7. Tamże
i faksymile napisu na urnie.
**) Znalezione w okolicy Mikorzyna, powiatu Ostrzeszowskiego, w Księstwie
Poznańskiem (r. 1856), dwa grobowe kamienie, z runicznymi napisami, podały po-
wód do nieporozumienia między archeologami: Siedmiu badaczy polskich rozmaicie
wyczytali napisy, jeden z nich ma znaczyć: smir kmet Prowe, a drugi smir
woin Bogdan z Lenawoje, ale każdy z badaczy znajdywał różne warjanty,
niezgodne z czytaniem innych. Porów. Przezdziecki. O kamieniach mikorzyńskich
sprawozdanie, Kraków, r. 1872, s. 47, z wizerunkami. — Kazimirz Szulc. Auten-
tyczność kamieni mikorzyńskich zbadana na miejscu, przez Dr. K. Szulca, Poznań,
1876, stronic 151. Po rozważeniu kwestyi o tych kamieniach profesor Jagicz zwąt-
pił o ich autentyczności i mniema, że u Słowian run nie znano wcale. Archiw fiir
slavische Philologie. T. IV, r. 1880, s. 388.
*°) Przypadkowe odkrycie w Prilwitz, niedaleko Stargardu meklenburgskiego,
bronzowych posążków bóstw pogańskich, w latach 1687 — 1697, a więcej jeszcze
w końcu XVIII w. wywołało pytanie o znaczeniu napisów na tych posążkach znaj-
dujących się. Zdania badaczy podzieliły się. Jedni utrzymywali, że posążki są po-
zostałością po Obodrytach, inni za fałszywe je ogłosili. Według zwolenników auten-
tyczności posążków, runiczne na nich napisy mają niejakie podobieństwo do skan-
dynawskich, lecz w gruncie o wiele różne, albowiem alfabet słowiański pokazuje
najmniej 18 osobnych postaci liter, a skandynawski miał ich tylko 15, chociaż we-
dług znawców dawnego jeżyka, potrzebował przeszło dwudziestu. (Surowiecki. O cha-
rakterze pisma runicznego u dawnych barbarzyńców europejskich. Sprawozdanie
r. 1822, według wydania Turowskiego r. 1861, s. 533). Napisy greckie na posąż-
kach prilwickich badacze przypisują wpływowi artystów greckich, którzy Słowań-
szczyznę zwiedzali. Oprócz tego alfabet prilwicki różni się od slcandynawskiego kształ-
tem liter, szczególnie B i E, podobnych do głagolickich B i E. Pisma o wzmian-
kowanych posążkach stworzyły osobną literaturę, rozważanie której nie wchodzi
w zakres niniejszej pracy. Do porównania służą: Masch i Wege. Die Gottesdienst-
lichen Alterthumer der Obodriten aus dem Tenipel zu Rethra, 1771; Rethra und
dessen Gótzen, 1773. Masch. Beitrage zur Erlauterung der Obotritischen Alterthii-
mer, 1774. (.-irimm. Ueber Deutsche Runen, 1821. Legis. Die Runen und ihrc
Denkmaler, 1829. Grimm. Abhandlung zur Litteratur der Runen, in Wiener Jahi-
biicher der Litteratur, 1828. L. Giesebrecht. Wendische Runen, in Baltischen Stu-
dien, VI, i Heft. Leyser. Ueber die prilwitzer Gótzenbiłder. Bericht der deut-
§cheq Gesellschaft zu Leipzig, 1844, Łewezow, Uęber die Aechlbeit des sogenann-
— i7i —
na ten przedmiot, powiedzieć można? Bez wątpienia, zaprzeczać
istnieniu u Słowian w starożytności ideografiki nie mamy pra-
wa. Brak pogańskich pomników nie dowodzi jeszcze, aby Sło-
wianie nie używali znaków piśmiennych, albowiem wiadomo, jak
żarliwie misyonarze chrześciańscy, tępiąc bałwochwalstwo, nisz-
czyli razem ślady starożytnego kultu, nie szczędząc i napisów ru-
nicznych, jako pogańskich. Nawet w prawach norwegskich uży-
wanie run potępiano zarówno jak czary i wygnaniem a zabra-
niem majętności za podobne winy karano.^") Dalej, zaprzeczenie
istnienia u Słowian ideografiki sprzeciwiałoby się nie tylko przy-
toczonym wyżej świadectwom historycznym, ale i naturalnemu
rozwojowi cywilizacyi słowiańskiej, która mogła postępy wać nie
inaczej, jak u innych pierwotnych ludów, a wiadomo, że nawet
niższe rasy ludzkie posiadają znaki piśmienne własnego utworu.-')
Wreszcie takie wiarogodne świadectwo, jakie złożył mnich Chrabr
w końcu IX, lub początku X wieku, o używaniu przez Słowian
kresek i rzez (czrty i riezy), które służyły do liczenia i wróż-
by,"-) usuwa wszelką wątpliwość o posiadaniu przez Słowian wła-
snej grafiki w przedchrześciańskie czasy. Jakażby to mogła być
grafika? Chrabr objaśnił, że to były czrty i rezy, a mowa
słowiańska dostarcza jeszcze wyrazu: meta (nota), z którego
powstały: ruskie metelnik (notariusz) i nowsze; mietka,
ten obotritischen RunenDenkmaler zu Neustrelitz, iri Abhandlung der Wissenschaften
zu Berlin, 1826. Jean Potocki. Yoyage dans quelques parties de la Bas-Saxe, pour
la recherche des antiquites slave, fait en 1794, edit. 1795 w Hamburgu. Jencz. Sta-
wizny, w Casopis. Mać. Serbs. 1849. Lelewel. Polska wieków średnich, tom I,
III, 35, z wizerunkami posążków bóstw pogańskich. Kraszewski. Sztuka u Sło-
wian, 1860 s. 287 — 309, podał dokładny opis przebiegu sprawy o autentyczności
posążków prilwickich. Hilferding. IIcTOpia Ea.l. C.iaB., 1855, s. 236. Dalej poró-
wnaj to, co powiedziałem w tomie II, s. 944.
20) Si quis vaticinationibus, runis, incantamentis, maleficiis, etc , deditus fue-
rit, — exul erit. Kraszewski. Sztuka u Słowian, s. 274.
-•) Porównaj wyżej przytoczone Faulmanna Gesch. d. Schrift.
-■-) npt>hvie oy6o cioDfene HejiMtx;K KHiin,, h;k Hp-LiaMii 11 pfeBajui HbTtx;^
H raTaax;K, noranii c;Kme, Według wyd. Szafarzyką r. 185 1,
— 172 —
nota, znaczek, pomięta (signatura), priniicta, cecha, przy-
miot.-•'=)
Czrty i rezy w teraźiuejsz»'-j mowie kreski, karby,
oznaczają to samo co linije, rysy, a przez analogije i pi-
smo.-') Kreski, karby, wyrzynane na drzewie lub innych przed-
miotach, służyły za czasów pogańskich do obrzędów kultu, co
poświadczają znaki w różne figury na popielnicach wyryte.-')
Tajemnicze sprawowanie przez kapłanów pogańskich obrzędów
kultu nadawało znakom ideograficznym przymioty gusł i czarów.
Trzymając lud prosty w nieświadomości, kapłani bez wątpienia
byli głównymi znawcami i nauczycielami grafiki, którą wreszcie
mogła posługiwać się i władza świecka, rozumie się w najbar-
dziej pierwotnej formie,-") A że rycie czert na twardych przed-
miotacli: drzewie, glinie, metalach, kości i t. d. stanowiło w sta-
rożytności przemysł rzemieślniczy, poświadczają to osady z na-
zwą Czertoryje.-')
*') Szczegółowe objaśnienie tych wyrazów i zgodność ich z grecUiem ypaipo)
i lacińskiem scribo podał Szafarzyk, w dziele: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi,
1853, s. 3.
"^) Czrta jest to czara, a czary oznaczają nie tylko linije, lecz i gu-
sła, czarodziejstwa. Eeza odpowiada polskiemu wrąb, staroczeskiemu v r ć z,
serbsk. porez, poreza = dań, a staroruskie rez oznaczało procent. Perwolf,
w Jelinka Slovansky Sbornik, 1885, s. 117.
-•^) Na popielnicy znalezionej przy Holeszowicach w Czechach, znak na kształt
krzyża ^ ma być wyobrażeniem boga gromów i btyslcawic (Peruna?). I. Hanusz.
Das Schriftwesen und Schriflthum, 1867, s. 7. Wreszcie porównaj to, co powie-
dziano w II tomie niniejszego dzieła, s. 928.
"") W polowie bieżącego wieku używano na Rusi, częścią w Polsce, nawet
i teraz w niektórych miejscowościach, jak na przykład w Szczawrach powiatu iSieuskic-
go, gubernii Mohiłewskiej, majątku Juliusza Łoś Roszko%vskiego używają sie jeszcze
karby, t. j. długi kawałek drzewa, jakby laska, na Białorusi zwana birka, roz-
piłowany wzdłuż na dwoje. Dla oznaczenia dni odbytej robocizny (dawniej pań-
szczyzny) składano obie części karbu razem i narzynano nożem, lub piłą tyle kresek
(rzez) ile dni odrobiono. Poczem jedna cześć karbu zostawała u pana. druga u ro-
botnika, który chociaż nie znal pisma, mógł jednak łatwo policzyć dni ciężko odro-
bionej pańszczyzny. Czyż nie przypomina to słów Chrabru o kresach i rczach, /.a
pomocą których Słowianie liczyli i wróżyli?
-") Czertoryje 1234 ubi taberna ecclesiae Oloniuc. Erben, Regesta,
s. 389; Czertomary 1223 w Czechach. Erben, 722. A są dotąd: Czart o-
— 173 ~
Z tecfo, co wyżej piowiedziano, okazuje się, że u Słowian
znaki graficzne były w używaniu jeszcze przed wprowadzeniem
chrześciaństwa, a czy wychodziły po za obręb ideografiki i clioć
w części zbliżały się do pisma głosowego, to zostaje dotąd nie-
rozstrzygnięte. Próby uporządkowania znaków graficznych, niby
run słowiańskich,-"'; oczekują jeszcze gruntowniejszego badania
chyba z wykopalisk, bo innego materyału z epoki przedchrze-
ściańskiej, nie posiadamy. Z mowy słowiańskiej dowiadujemy się
jednak, że do W3'rzynania znaków graficznych praojce nasi uży-
wali najczęściej deski bukowe. Ztąd alfabet słowiański w staro-
żytności zwał się buk w i c ą. Ale w jakimże stosunku do b u k-
wicy zostaje buk w ar (elementarz?). Według nielctórych ba-
daczy b u k a r, b u k w a r oznacza w ogóle alfabet słowiański,
tak ^amo jak b u k w i c a u Chorwatów oznacza alfabet głago-
licki. Obie nazwy pochodzą od pierwiastku buk, raczej od
desek bukowych, w skutek czego b u k w a to samo, co
i deska znaczy.--' j
Wczesne poznajomienie się Słowian południowych i zacho-
dnich, ze światem cywilizowanym, dostarczyło im możność uży-
wania lepszych, od desek bukowych, materyałów do pisania. De-
ry j a w Tarnopolsk; C z a r t o r y j a w Brzeżańsk ; C z a r t o r y j a w Bukowinie.
Nazwa rodu książąt Czarloryjskicli bez wątpienia od osady Czertoryjów pochodzi.
28) Porównaj Surowieckiego. O charakterze pisma runicznego. Dzieła wyd.
1 86 1, w końcu tablica porównawcza run sł )wiańskich, hiszpańskich, germańskich
i normańskich.
-^) Wyraz buk wica Miklosic/, wywod/,i z niemieckiego bucha, B u c h e,
podobnie jak Szafarzyk staroslo\v. buk arb, grammaticus porównywał z gotskim
bókareis, librarius. Jednakże niemiec. Buche nie jest specyalnie niemieckiem,
lecz indo-europejskiem (fagus). Z jakiegoż powodu slowiańs. buk ma być pozba-
wione swego pochodzenia, na wyłączną korzyść niemieckiego Bu eh er Wie man
im deutschen Buche, Buchenstab mit run-stab, skand, r u n a s t a f r, ags. run-staef,
ron-tafel mit einander yermittelt (Grimm. Runen, 6i, 71 — 72) un 1 auch die be-
kannte Stelle bel Yenatius Fortunatus in dessen Briefe an Flavus (6 Jahrhundert)
„barbara fraxineis pingatur runa tabellis-' hinweisset: ebenso kónnte man iu sla-
vischen buk y, b u k w y n.it dem r.achgewiesenen d e s k y, Tafe'n vermitleln, die
immerhin von Buchhok gewcs^n ^ein konnten. Hanusz. Das Schriftwese 1, s. 14.
— 1/4 —
ski znikły, ^^) ale że niegdyś do pisania służyły, przypominają to
deski Nowogrodu Wielkiego (r. 1207), pod nazwą których poj-
mywano w XIII w. wszelkie pismo, nie koniecznie na deskach
drewnianych, lec/, i na innych materyalach pisane.'"')
3. Pismo głosowe.
Z doszłych do nas pomników starożytnych dowiadujemy się,
że w Słowiańszczyznie od niepamiętnych czasów do pisania uży-
wano dwóch alfabetów głosowych : g ł a g o 1 i c y, zwanej także
buk wica, dotąd utrzymającej sie w księgach duchownych Sło-
wian katolickiego obrządku, w Dalmacyi, i k i r y 1 i c y rozpo-
wszechnionej u Słowian wschodniego obrządku. Zachodzi zatem
pytanie: którymże z tych alfabetów posługiwali sie Cyryl i Me-
tody podczas apostolstwa u Słowian?
Nie ulega wątpliwości, iż przystępując do tłómaczenia ksiąg
duchownych z greckiego na słowiański język, ś. Cyryl musiał
mieć pismo, zastosowane do dźwięków mowy słowiańskiej. Lecz
podobne pismo nie mogło być stworzone momentalnie: na to
potrzebny był czas dłuższy, — praca nie jednego zapewne poko-
lenia. Dla tego, wszystko to, co starożytne pomniki mówią o wy-
nalezieniu przez ś, Cyryla pisma słowiańskiego, wypada pojmy-
wać w ten sposób, że ś. Cyryl uporządkował i udoskonalił pismo
słowiańskie, początek którego bezwątpienia dawniej już kiełko-
wać musiał.
■''<*) Dawniej powoływano sie na wzmiankowane w pieśni o Sądzie Lubuszy,
„deski prawodatne", ale pieśii ta ma być sfałszowaną. Jednakże w Czecliacli i Mora-
wacTi księgi dóbr ziemskicli (die Hof- und Lelinen-Tafeln) dotąd nazywają d e s k y,
przez skrócenie d s k y, Landtafeln. Hanusz... jak wyżej, s. 12.
-■") W r. 1208 mieszczanie Nowogrodu "W., wzburzywszy sie przeciw posa-
dnikowi swemu Dymitrowi Miroszkinowi, dom jego zniszczyli i spalili, majątek i cze-
ladź rozprzedali, rzeczy rucłiome rozebrali, o czem wzmiankując latopiscy, dodali:
a 'iTO „Ha j-L mi.Kax "Ł, to KHasio ocTauiima . . . Jl,amn ,n. micbi Amutpobm
CBflTOC-.iaBy, a 6simc na iiiixt> óeai, MUC.ia." W latopisach Woskreseńskim, Ro-
stowskim i innych objaśniono ,.a 'ITO Ha ,l0CKax'L BT, nnCbMfe ociajiocb...
TO KHfl3io." Karamzyn. Hist. t. III, przypisek 128. — Szafarzyk zauważał, że już
w IX w. w Nowgorodzie W. pisano ewangeliję i Ruską Prawdę na pargaminie ,
— ^75 —
Mniemanie nasze potwierdza jeden z najstarszych pisarzy
słowiańskich czarnoryziec Chrabr,'^^) który pisząc w początku X
w., z wielkiem zamiłowaniem własnej ni^rodowości, powiada, że
Słowianie, przyjąwszy chrzest, zniewoleni byli używać pisma grec-
kiego i łacińskiego „bez ustrojenia", bo jakże ,.można było litera-
mi greckiemi pisać dokładnie bóg, żywot, z j e ł o, c r t k o w
c z a j a n i e, s z y r o t a, i t. d." ? I tak się długo ciągnęło. Ale
Bóg zlitował się, i zesłał Konstantego filozofa, który stworzył
38 liter, z nich 24 litery według porządku liter greckich, a inne
14 według mowy słowiańskiej."^)
Nie posiadając dzieła Chrabra w oryginale, a tylko w ko-
piach niewcześniejszych nad w. XIV, nie możemy nic wyrzec
o postaci liter, wprowadzonych przez ś Cyryla do pisma słowiań-
skiego, ani nawet o tern, jakimi literami sam Chrabr pisał. —
Tymczasem, w żywocie ś. Klemensa biskupa wielickiego, w Bół-
garyi, pisanym w pierwszej polowie X w., znajdujemy wzmiankę,
że ten święty, uczeń apostołów Cyryla i Metodego „wynalazł inne
a zatem w XIII w. tem bardziej nie pisano na drzewie, nazwa zaś desek pozostała
z dawniejszych czasów. Star. Slow. II, s. 743.
*-) Słowo czarnoryzca Chrabra „o piśmienach słowieiiskich" doszło do nas
w 12 rekopismach, a najdawniej drukowane zostało przy katechizmie ruskim, bez
oznaczenia miejsca i roku, lecz według mniemania znakomitego lingwisty Dobrow-
skiego, najpewniej w Wilnie między r. 1575 a 1580. Późniejsze wydania: W Wil-
nie przy gramatyce r. 1624 i w Moskwie przy Azbuce (elementarzu) u Burcowa r.
1637. (Bodiański. O BpeMOiiii npoiicxo;Kjenifi c.iaBaHCKiix'b niiChMeiiT. r. 1855 s.
187 i 343). — W bieżącym wieku prace Chrabra wydali: Kalajdowicz, w dziele
loaiiiiT. OKcapxx 6o.irapcKiii r. 1824 s. 189. Szafarzyk ,0 pismenach slovanskych
V Praze r. 185 1, wszystkiego stronic 5; Hanusz w Archiw fiir Kunde oesterreichi-
scher Geschichts-Que]len tom XXIII. r. 1860, s. 3—101, tekst słowiański z ttóma-
czeniem niemieckiem i objaśnieniami.
^') i stwori im pismena tri desęfe i osmt, owa oubo po c z i n o u gn>czii-
skych pismen, owa że po slowjeństjei rjeczi" . , — Wyraz po c z i n u nie oznacza
tu formy, lub postaci liter, jak się niektórym wydało, a tylko porządek, bo wyraz
czin w starej Stowiańszczyznie ma jedno znaczenie: porządek, ordo; czini-
ti, ordinare, czinienie, ordinatio; czinoAvnik, taktikos po gre-
cku, princeps po łacinie (Miklosicz, Lexicon s. 196).
Dalej Chrabr powiada: Se że sąt' pismena słowjeńska, sice a podobajet' pisati
i głagolati: a, ó, li, r, i proczaja daże do /A (jęs) i ot sich sąt czetyre meżdou desętb-
ma podobna grijrzLskym pismenem. a, is, r, j, e, 3, i t. i!., a czetyri na de.sętL po
slowjeńskou językou, iże sąt sna ó, /K, 3, u, «i, ni, m, Tj, bl, L, t, K), i^, i\.
- 176 -
pismo, doskonalsze od tego, które mądry Cyryl wymyślił." ^4^
Okazuje się, że już w X w. wiedziano o dwóch alfabetach sło-
wiańskich, a jakie to były alfabety postaramy sie objaśnić w na-
stępny sposób.
Od XVI w. pisarze słowiańscy starali się objaśnić pochodze-
nie dwóch alfabetów słowiańskich. Mniemano, że głagolica jest
dziełem ś. Hieronima (346 — 420) i dla tego zwano ją pismem
hieronimowskiem, niekiedy b u k w i c ą.'"'') Drugi alfabet sło-
s-i) Excogitavit etiam alias litteianim fonnas, quae praebeieiit majorem per-
spicuitatem, quam qiias sapiens Cyiillus invenerat, et per illas formas universpm
scripturam a deo inspiratam et panegyricos sermones martyrumąue et sanctorum di-
yinorum vitas et carmina sacra tradidit. Grecka legenda o ś. Klemensie, według
wyd. Szafarzyka, w Pamatky hlaholskeho pisemnictvi 1853, s. 59 caput 14. Prze-
drukowana co do słowa w Bilbasowa KiipiiL-n. h MeGO^iu r. 1871 pod nazwa le-
genda Ochridica caput 14 s. 305. — Wcześniej jednak wydal ja "Wiktor Grygoro-
wicz w Żurnalu Ministerstwa oświaty. Petersburg. 1847, tom LIII s. i — 24, z ręko-
pismu XIII w., odkrytego przez niego w Ochrydzie, jak mówi w dziele: 0"iepK'b
nyieiuecTBia no Jajponcficicou Typuiii. 1848. s. 118. 123.
^^) Słoweński gramatyk XVI w. Adam Bohoricz i biskup olomuniecki Du-
brawski (1553) szerzyli wiadomość, że glagolica przez ś. Hieronima wynalezioną zo-
stała. W tym kierunku pisali Czesi: AVeleslawin (j 1599) i Amos Komenski (f 1670),
tudzież chorwacki uczony, franciszkanin, Rafał Lewakosvicz (f około r. 1650) i Dal-
niatyniec Jakób Karaman (-}- 1771). Tymczasem Dalmatyniec Pastricz (-j- 1708) mnie-
mał, że glagolica rozwinęła się z kirylicy, a rektor seminaryi dubrawnickićj, hrabia
Klemens Grubiszyc [f 1766) utrzymywał, że glagolica starszą jest od ś. Hieronima
i do czasów starożytnych Getów, według niego Słowian, odnosił ją. — Łużyczanin
Abraham Brancel (Francel f 1740) i Morawianin Jan Strzedowski (f 1715) prze-
konani byli, że ś. Hieronim pisał glagolica. Podobne przekonanie, jak mniemają
uczeni, powstało jeszcze w XIII w., kiedy Filip bislvup seński uprosił papieża In-
nocentego IV, aby zalecił do służby bożej język słowiański, a papież usłuchawszy
bisliupa, dał mu pismo (r. 1248), w którem wzmiankował, że w Chorwacyi jest oso-
bne pismo, wynalezione przez ś. Hieronima i przez niego do odprawiania nabożeii-
stwa używało się. Niebrakowalo wszakże innych oryginalniejszych pomysłów. Frisch
w Origo characteri slavonici vulgo Cyrillici et Glagolitici.. Berlin 1727 wywodził
głagolicę z kirylicy, jako zepsutą przez kopiistów ; Durich w Dissertatio de Slayo-
Bohemica Codicis versione. Praga. 1777, szukał źródła głagolicy w runach i oskij-
skich pismach; Linhard w Yersuch einer Geschichte v. Krain. Laibach. 1788, wy-
wodził głagolicę z greckiego, a Alter (1778) wywodził ją z łaciny i t. d. Do po-
jaśnienia szczegółów służą: Szafarzyli, Pamatky, hlaholskeho Pisemnictvi. 1853. Te-
goii autora. Ueber der Ursprving und' Ileimath des Glagolitismus. Praga. 1858.
Wenelin. IIcTopiiKO-KpiiufiGCKiji liSLiCKaiiia, t. II 1841. Bojdański. O BpeJieiiii
npoiic.\o-/Kjr.-iiia c.iai}>iiiCKiix'b niiCLjiein.. Moskwa 1855. Eacki. Fr. Pismo slovjen-
sko, Zagreb. 1 86 1. — — Rettel. Cyryl i MeloJy. Paryż 1871. Jagicz. Honpoct
wianski, używany u Słowian wschodnieg-o obrządku, dopiero
w XVI w, w Tubingen, przy wydawaniu ksiąg religijnych dla
Słowian południowych, w celu szerzenia pomiędzy nimi reformy
religijnej, nazwano kiry lica. W Polsce alfabet ruski, w XVI
w., zwano hł a h o 1 i c ą.'^") Wreszcie aż do końca prawie XVIII
w. nic gruntownego nigdzie nie powiedziano. Dopiero, gdy cze-
ski historyk Gelazyusz Dobner, uwagami swemi o starszeństwie
głagolicy od kirylicy-^'), wywołał głębsze zastanowienie sie nad
tą kwestyą słynnego filologa Józefa Bobrowskiego, — rozpoczęły
się poszukiwania dawnych pomników pisma słowiańskiego i kry-
tyczne nad nimi zastanowienie sie,
W końcu XVIII w. znano jeden tylko starożytny pomnik
głagolicki, mianowicie psałterz, pisany przez mnicha Mikołaja
r. 1222, na przyległej Dalmacyi wyspie Rabie (Arbę), ze starszego
psałterza. Bobrowski, odrzuciwszy stanowczo mniemanie Bobnera
o starszeństwie głagolicy od kirylicy, wyobraził sobie, że chorwa-
0 Kiipii.LTt 11 Mcoojtiii Ul. c.iaiifliiCKoii a>ii.io.ioriii 1885. Tegoż autora. ^leiBipe
KpiiTiiKO-na.ioorpa<Mi'iecKi« CTaTi,n r. 1884. — Broz Iwan. Crtice iz hravatske knji-
żevnosti. 1888.
•''«) Kronikarz .Stryjkowski r. 1586 pisał: Cesarz Michał Kuropalates wszyst-
kirr. Bułgarom i Slawakom posłał za upominek litery Hlaliolskiei Az, A, Bu-
ki, Wiedzi, etc, które na ten czas z greckicli nowo były wymyślone i wynałezione
gwoli Slawakom. Tych liter, jako pospolicie bywa rzecz każda nowa wdzięczniej-
sza, zaraz sie chwycili Bułgarowie, Serbowie, Dalmatowie, Karwaci i Russacy i tymi
literami sprawy swoje i kroniki dopiero pisać poczęli, nietylko tych spraw porządek
w księgi znosząc, które się na tenczas u nich i przez nich działy, ale też i ony rze-
czy, i dzieje, które od starodawnych przodków swoich mieli, hlaholskim pismem
ku wiecznej pamiątce w księgi swoje spiiowali. Kronika t. I. s. 89. Stryjkowski,
jak wiadomo, czerpał wiadomości przeważnie z kronik ruskich na Litwie. A ponie-
waż w XVI w. na Rusi nie innerai, jak tylko cerkiewno -słowiańskiemi (kiryłickie-
mi) literami pisano, oczywiście więc, że zwyczajne kirylickie pismo, za czasów Stryj-
kowskiego, h ł a h o 1 i c a zwano.
3'). Najprzód w uwagach do kroniki ITajka, w latach 1761 — 1772, później
w odpowiedzi na zarzuty Dobrowskiego, napisał w Abhandlungen der Bohmischen
Gesellschaft der "Wissenschaften (1785) rozprawę: ob das heut zu Tage so gnannte
Cyrilłische Alphabet fiir eine wahre Erfindung des heiligen slavischen Apostels
Cyrills zu halten sey. s. 101 — 139. Dobnera poparł jeden tylko Anton Łużyczanin
w dziele : Yersuch iiber die alten Slaven. Lipsk. 1783 — 89, twierdząc, że glagolica
starszą jest nie tylko od grecko- słowiańskiego pisma, lecz i od samego ś. Hiero-
nima,
Tom UJ, 10
ckim i (.'almackim Słowianom dopiero w XIII w. zachciało się mieć
nabożeńslwo we własnym języku, ale że nie mogli przejść na obrzą-
dek o-recki. wymyślili więc litery głagolickie, a przetłómaczywszy
mszę z jcz}'ka łacińskiego na słowiański, literami głagoliclciemi,
puścili pogłoskę, że jalc litery, tak i msza niemi napisana, są dzie-
łem ś. Hieronima ze Strydonu, aby pod zasłoną tak znakomitego
ojca kościoła, łatwiej U7,yskać od papieża pozwolenie. Olśniony
tak wysokim autorytetem, Innocenty IV pozwolił w r. 1248 na
odbywanie nabożeństwa w języku słowiańskim i używanie liter
głagołickicln. — Było to wnec według Bobrowskiego po prostu
oszustwem. Dla mocniejszego poparcia swego urojenia, Bobro-
wski znalazł i oszusta. — Ofiarą padł poczciwy Mikołaj z Raby,^^)
a Bobrowski nie przestawał twierdzić, że głagolica nie jest star-
szą od mniclia z Raby.-''') Z drugiej strony zaświadczenie w bulli
Jana VIII r. 880,'"^') tudzież legend i innycłi pomników staroży-
tnycli, że ś. Konstanty (Cyryl) był wynalazcą pisma słowiańskie-
go, zdawało się niezbitym dowodem starszeństwa kirylicy.
Tymczasem Słoweniec Kopitar, zbadawszy w paryzkiej bi-
bliotece (r. 18 1 5) rękopism alfabetu głagolickiego, tale zwane
Abecenarium Bulgaricum, przez filologów francuzkicli
''^) Rękopism Mikołaja z Raby dziś już, stracony, ale polegając na śv\'iadectvvach
takich uczonych jak Lewakowicz, Assemani i Karaman, możemy być pewni, że
wszystko, co dawniej o tym rękopiśmie mówiono, jest prawda. Otóż ów Mikołaj sam
objaśnił, że paslter? skopijował (l222 r.) z daleko starszego rekopismu, sporządzo-
nego na rozkaz Teodora, ostatniego tego imienia arcybiskupa salonijskiego. — Do-
browski, mając na względzie, że Salona zburzona przez Chorwatów w połowie VII
w., że ostatnim jćj arcybiskupem był Teodor III i że Słowianie, będąc wtedy po-
ganami i burząc kościoły, niepotrzebowali ksiąg chrześciań.skich, z oburzeniem na-
zwał ^Mikołaja z Raby kłamcą, oszustem. Rzecz jednak w tern, że po zburzeniu
Salony w drugiej połowie YII w., arcybiskupstwo przeniesione zostało do Spalatro,
ale nieprzestawało zwać sie Salońskieni. Arcybiskupem salońskim w Spalatro rzeczy-
wiście był Teodor 880 — 890, a był ostatnim tego imienia aż do XIII w , kiedy pi-
sał Mikołaj z Kaby. — O tern poucza Farlati. Illyricum Sacrum rysi, 1817 I s. 8.
"'■>) Najprzód w dodatku do ailykulu: Ueber das Alter der bohmischen Bi-
bcliibersetzung, w Abhandlungen einer Priyatgesellscliaft. B. V 1782 s, 318 — 322,
później w innych pismach. Porów. Jagicz. Donpoci> o Kiipii.i.rt 11 Meooiiin s. 41.
*'>) A, 880 Literas deniąue fclavinscas, a Constantino quondam philosopho
repertas... Jirben. Regesta, s. 18.
— 179 —
odnoszone do XI w.^^) nabrał przekonania o mylności poglądó\v
Dobrowskiego i o tern go otwarcie zawiadomił. Bobrowski od-
powiedział, iż niewlerzy temu, ab}^ głagolica istniała już w XI w.
i z takiem przekonaniem pozostał aż do śmierci (r. 1829). Wszakże
poruszenie kwestyi o pocliodzeniu głagolicy wywołało nowe poszu-
kiwania w Pradze, Moskwie, Petersburgu, Warszawie i w innycłi
miejscacłi Słowiańszczyzny. Szafarzyk, podobnie jak Bobrowski nie-
podzielał zdania Kopitara o starszeństwie głagołicy, ale i niewidząc
możności podtrzymywania uporczywego zapatrywania się na jej
pochodzenie Bobrowskiego, wymyśłił całkiem nową liipotezę o usi-
łowaniu jakiegoś Balmatyńca, w r. 1064, do wynalezienia na korzyść
adeptów kościoła Zacłiodniego, nowego alfabetu, różnego od kiry-
licy, aby wyjątki z ksiąg cyrylskich snadniej było skryć, dla łatwiej-
szego zaś rozszerzenia alfabetu tego, Balmatyniec puścił pogło-
skę, jakoby wzmiankowany alfabet został wynaleziony przez ś.
Hieronima. Balej Szafarzyk puścił się na domysł, jakoby z po-
mocą nowego alfabetu spodziewali się fpapieże??) przyciągnąć do
siebie Słowian greckiego obrządku, zostawić im liturgiję słowiań-
ską, lecz za pomocą nowych liter (głagolickich) wprowadzić ob-
rządek kościoła Zachodniego.^-j
Przypadkowe odkrycie w bibliotece hrabiego C!oz'a w Try-
dencie, rękopismu głagolskiego w r. i<S3o, usunęło wszelką wąt-
■*') Porównanie tego abecadła z kodeksami hrabiego Clotza i Watykańskim
podał Kopitar w dziele Glagolita Clozianus, o którem wnet powiemy. Faksymile
tegoi Abecenarium znajdujemy w dziele Martinowa. I.es manuscrits Slaves de la
bibiiotheque imperiale de Paris. 1858.
^-) Geschichte der Slavischen Sprache und Literatur nach alien Mundarten
r. 1826 s. 239 — 24 r. Powstając przeciw hipotezie Szafarzyka współczesny mu pi-
sarz moskiewski Jurij Wenelin, zawołał: „kłamstwo! Na soborze salońskim r. 1060
duchowieństwo lacińslde nietylko nie tolerowało alfabetu glagolickiego, lecz owszem
rzuciło nań anatemę-" A dalej wykazując niedorzeczność wywodów Szafarzyka, nie-
potrzebne insynuacyje, płonne domysły, Wenelin dodał, że we wszystkich „niezbitych"
dowodach Szafarzyka „irtTi> nc TO.ibKO ecTecTBeiiiiocTii, HO n sjpaBoro CMBic.ia"
(nie ma nietylko naturalności lecz i zdrowego rozsądku). Przy tem Wenelin do-
ciąwszy i Bobrowskiemu za mnich.i arbejskiego (z Raby), stanowczo twierdził, źe
glagołicu starszą jest od kirylicy. IIcTopiiKO-Kpimi'JCCKiii iiuuCKdiiiJi, r. 1841 tom
11 s. 177.
— i8o —
pliwość względen? starc>>} tno.ści glagfolicy. Dobrowski już nie
ży], a Kopitar, zlauawszy znali ziony pon.nik, w) dal go pcd
tytułem Glagolita Clozianus w r. 1836. — Bystry umysł badacza
ocenił od razu znaczenie i doniosłość odl<;rytego ręlśopismu, oświe-
cił go swemi uwagami i tern starożytność pisma głdgolickiego
zapewnił.''-') Odtąd niepodobna już było czeml<olwiek zbywać
kwestyje o pocliodzeniu głagolicy. Dwa typy pisma słowiań-
skiego widocznie świadczyły o ich starożytności. Wypadało wy-
rzec: które z nicli starsze i które pierwotnie użyte zostało przez
śś. Cyryla i Metodego do spisania ksiąg duchownycli słowiań-
skich? Niepewność ogarnęła badaczy. Zgodnie z Kopitarem Mi-
chał Wiszniewski wyrzekł, iż pismo głagolskie, czyli b u k w a,
dawniejsza jest od kirylicy^^). Podobne zdanie oświadczył Wenelin,
a serbslśi uczony Drogosawlewicz^'') starał się udowodnić, że gła-
golica starszą jest od ś. Hieronima. Znaleźli sie i przeciwnicy
Kopitara, nieprze..tający twierdzić o starszeństwie kirylicy od gła-
golicy,'"') ale w najkrytyczniejszem położeniu znalazł się Szafarzyk.
Niezadługo przedtem (w r. 1826) rzucił on podejrzenie na sobór
salońsl<i r. 1060, jakoby w skutek życzenia tego soboru wymy-
ślono pismo głagolickie i zwalił na jakiegoś Dalmatyńca winę a te-
raz, w obec świetnych dowodów Kopitara o starożytności głago-
licy, przekonał się o złudzeniu, które go na drogę błędnycli do-
mysłów popchnęło. Wypadało przyznać się do omyłki, lecz i tu
Szafarzyk wahał się. Tymczasem podróże po Turcyi, odbyte przez
•*'') Glagolita Clozianus, id est codicis glagolitici inter suos facile antiąuissi-
mi, olinn, dum integer erat Veglae in thesauro Frangepaniano, habiti pro s. Hiero-
Bymi bibliis Croaticis, supparisąue adminimum Cyrilliano Obtromiri NoYOgiadenn^^,
leipsanon foliorum XI[ etc. eddidit Bartholomeus Copitar. Yindobonae 1836 in fol.
••*) Historya literatury polskiej. Kraków. 1840. tom I s. 167 — 172.
■*■■"; Identyfikując nazwy głagolicy z nazwą pisma gotskiego, Wenelin zacie-
mni! sprawę starszeństwa głagolicy od kirylicy. IIcTopinfO-h-lniTiiyeCKiil li3HCKania.
Tom II s. 182 — 204. ITocTimaicb C.iaBciiCKii cioua ii.iii niic-MciiocTb, KaKna c u
KaKua ijn-ua, ;ia e y Cop6ci{OMX many., o.ii) A,xaMa itparocan.it.iMiTa. Y Beorpa.iy
1840, in 12-0 sir. 140. Bodianski. O liiif.Meiiii iii)oiitXo>K,x<iii!i (•.7iir.}iiiCKiiX'i. iiikij-
Meiii s. 296.
*'^) Maciejowski Wcclaw, podobnie jak Szafarzyk, glcgolicę n\\ ażal za wy-
nalazek XI w. — Painiętiiiki. r, 1839, lom 1 s. 75, lom II s. Ii.
_ i8i —
profesora Gryg-orowicza w r. 1844 — 5*') i archimandryte Porfirego
Uspieńskiego w r. 1845 — 6, tudzież zebrane przez nich pomniki
głagolickie, wybornie stwierdzały zdanie Kopitara.
Grygorowicz, niezważając na sprzeczne z nim zdania rosyj-
skich slawistów,*^) już w r, 1851 wyrzekł, iż z dwóch alfabetów
słowiańskich, jeden musiał zjawić sie wcześniej niż w IX w. a ta-
kim alfabetem jest głagolica, która być może początkiem swym
sięga w bardzo odległe wieki. ^^j Zdanie swe Grygorowicz po-
powtórzył i w późniejsze lata/^'')
Pod ciężarem nowoodkrytych przez Grygorowicza i Uspień-
skiego pomników głagolicy, Szafarzyk ujrzał sie zniewolonym
dawniejsze swe przekonania zmienić nieco na korzyść głagolicy.
Dopuszczając możność zjawienia się jej w tym czasie, kiedy wy-
gnani z Morawii uczniowie Metodego, do Bółgaryi przybyli, Sza-
farzyk mniemał, że jeden z nich, najpewniej ś. Klemens, biskup
Wielicy (887 — 916), jak wzmiankują legendy, wynalazł inne od
kirylicy pismo, mianowicie głagolicc.'^i) Popierając zdanie swe
^') OyepKT, nyieuiecTuia no EBponeficKofi Typui". Kazań 1848 in 8, stro-
nica 214. — Na jednym egzemplarzu, tego wielce ciekawego dzieła, ofiarowanego
autorowi niniejszej pracy w r. 1862, Wilitor Grygorowicz podówczas profesor uni-
wersytetu kazańskiego, napisał na okładce, po polsku, objaśnienie trudnych okoli-
czności, w jakich sie on podczas wydania swej pracy znajdywał.
^8) Najprzód Preisa, prof, uniwersytetu petersburgskiego, potem Izmaela Srez-
niewskiego, który zająwszy w Petersburgu katedrę po zmarłym Preisie, odrzucał
domysły Grygorowicza o głagolicy. Jagicz. KiipiMiT. II Meoojiir. 1888 s. 53,
••9) Rozważaj.'jC rękopismy greckie i cyrylskie Grygorowicz znalazł w nich
wtręty i przypiski głagolickie, poświadczające, że w wielkiej części Słowiańszczyzny
głagolica używała sie jako zwyczajne pismo. A dalej rzekł: BOOuuio fl;)Biin. r.iaro-
-iiiTU jpeuirtiiiiiiif. Cb. liiipii.i.iTj iiauif.n. r.iaro.iiiTy, a Meoo.iiii rBMtcTfc ci. Kn-
piu.iOMi.) noc.iŁ oópaTii.iT) oe u rpcieoKiii a.i-paBiiTT. bt. jpyryio cMaBaiiCKyio aa-
fiyicy (Kiipii.iimy;. O siia-ieiiiii II,epKOBiio-C.iaBaiicKaro HsbiKa. I85I. s. 57—67.
■>^) W artykule „O jpeBiieii niiCbMeiiiiocTii CiaBaiiT." Grygorowicz z ogro-
mnym zapasem erudycyi zbijając swych przeciwników, dowodzi, że ś. Cyryl uływat
do pisania głagolicy, którą mógł znaleźć i w Chersonesie Tauryckiem, jak wzmian-
kuje pannoński żywot Cyryla. CiaTtii Kacaiomifica jpcciiaro cianaiicKaro a:3biKa
Kazań, 1852, str. 69.
5") Prvovck hlaholskeho pisemaictvi. Cas. C. M. 1852. powtórzone w III
— 1«2 — •
now5'm opracowaniem kwestyi o glagolicy i będąc już mocno
zachwiany w dawniejszem przekonaniu, Szafarzyk w r. 1853 wy-
rzekł, iż domniemanie o pochodzeniu pisma słowiańskiego jest
jeszcze w zawieszeniu i oczekuje w przyszłości dopiero sprawie-
dliwego rozpoznania. •'■•-j Gdy jednak w r. 1855 doktor Hófler
w Pradze znalazł, wklejone w okładzce bardzo ozdobnego ręko-
pismu łacińskiego z w. XI, dwie pargaminowe karty głigolickie,^^)
Szafarz)'k przekonał się nareszcie, iż wszelkie jego usiłowania do
podtrzymania starszeństwa kirylicy w niwecz się obracają. — Zba-
dawszy z całą usilnością nowoodkryte karty, zastanawiając się
nad kształtem liter, pisownią, punktuacyą i atramentem, Szafarzyk
wyrzekł, iż rękopism ten musi sięgać przynajmniej pierwszej po-
łowy X w., że zwroty mowy w nim są słowiańsko - morawskie
i że zatem pow\stał w tej miejscowości, w której ś. Metody nau-
czał. — Takim sposobem, po trzydziestoletniem prawie obstawa-
niu za kiry lica, Szafarzyk w r. 1858 znalazł się w konieczności
zgodzić się z przeciwnikami swymi i przyznyć starszeństwo gła-
golicy.-^*)
Wygłoszenie zdania takiej naukowej powagi, jaką się szczy-
cił w owym czasie Szafarzyk, wywołało żywe zainteresowanie
się badaczy rzeczy słowiańskich. I gdy jedni, trzymając się
uporczywie dawniejszych poglądów, obstawali za starszeństwem
kirylicy, •'^•^) inni w myśl Szafarzyka, rozwijali wypowiedziane
tomie dziel Szafarzyła, wyd. 1865 str. 211 i następne, Względem wynalezienia przez
ś. Klemensa innego pisma, niż te jakie ś. Cyryl wymyślił, patrz wyżej cytatę 34.
•'-) Pamatky hlaholskebo pisemnictvi. 1853 s. VI punkt 8, — tudzież str.
X Lvr.
■•■"•) Fakssmile lycli kart ogłoszone zostały w Abliandłung der K. Pohmi-
schen Gesellschafl der Wissenschaft tom X. Praga 1857. Jest to dziesięć krótkich
hymnów, czyli Swetiln z oLjuśnieniami Szafarzyka. Osobna odbitka z tego wy-
dania, pod tytułem: Glagulische Fragmente herausgegeben von Hófler und P. J. Sa-
farik. Praga 1857 in 4O str. 61. V tablic.
^*) Ueber den Ursprung und die- Heimath des Glagoliiismus 1S58. — O po-
szukiwaniach Pzafarzyka ogłosił Ginzel, w dodatku do Geschichte der Slavenapostel.
i?ći str. ,107—170. — Porów. Jagicz. Bonpoci. o KiipiU-rt 11 MeooAin. s. 59.
■'■') I/.bera. Kirył i Method nepsali nigdy hlaholski neż kirylski r. 1858 —
przez niego zdanie. '^^z Ruch literacki najbardziej wzmógł się
w IMoskwie. Tam Bodjański, pogrążony całkiem w badania sta-
rożytnych pomników podobnie jak Grygorowicz w Kazaniu, już
w 1855 r. wypowiedział swe przekonanie, że cliociaż nie może
jeszcze zgodzić się na starszeństwo głagolicy, lecz opierając się
na najnowsze dane, chętnie udziela jej miejsce w jednym z kiry-
licą wieku, lub wnet później. ■'^^) Chomiakow dowodził, że głago-
lica jest starożytnym pomnikiem wznowienia rzez (p-Łsi)) mni-
cha Chrabra, i że szerzyła się na Zachodzie, a kiryUca na Wscho-
dzie,^^) Pogodin (-|- 1876) skłaniał się do przyjęcia zdania Sza-
farzykowego o starożytności głagolicy „którą znał już ś. Cy-
ryl."-^^) — Słowem ruch w opracowaniu podjęty Icwestyi szerzył
się po całej Słowiańszczyznie, liczba dzieł powiększyła się do ta-
kiego stopnia, że z nich osobna literatura powstała. Zwróćmy
nwagę na ważniejsze prace.
Słynny profesor uniwersytetu zagrzebskiego kanonik Raczki,
wydawca znakomitego kodeksu watykańskiego, głagolicą pisa^
nego w początkach krzewienia chrześciaństwa u Słowian, zba-
dawszy cechy lingwistyczne wzmiankowanego kodeksu, przyszedł
do przekonania o głębokiej starożytności głagolicy. Według nie-
go, największy rozkwit piśmienictwa w Bółgaryi przypada na
czasy cara Symeona (r. 893—927). Najstarsze pomniki pisane
są głagolicą okrągłą, potem greclco-słowiańskiem pismem. Z po-
czątku głagolicą i kirylica walczą o pierwszeństwo, ale później,
jak wskazują palimpsety, powierzch głagolicy pisane kirylica,
w Moskwie Wiktorów i Hilferding mocno obstawali za starszeństwem kirylicy. Po-
godin. CóopKliKTj r865. s. 172 — 192. Szczególnie przeciw Szafarzykowi powstawał Hil-
ferding.
58) Hanusz. S\v;'ity Kiryl nepsal kyrylsky neż hlaholsky. 1857. Odbitka
z Pojednani Kral. Cesk. spolecnosti nauk. Później. Das Scłiriftwesen und Sclirit-
thum der bóhmisch-slaviscben \ ólkerstamme. Praga 1867.
5') Bodjanskij. O BpejieHii npoiicxo>iaenia CiaDancKiiNT. niiCLMen^, str.
317-8.
68) Pycch-aa Eectja r. 1859, t. V, s. i— 12.
''») Kiipii.Liio-MeoQ4;. CSopHuicŁ, 1865, s. 126.
— 184 —
a pod koniec XII w. głagoUca w Bółgaryi znikła."") Miklosicz,
oświadcz3'wszy się od dawna za starszeństwem głagolicy,"^) zau-
ważył, że różnice pisma głagolickiego od cyrylickiego stanowią
nie tylko formy pisma, lecz i sam jeżyk pomników i że najdaw-
niejsze pomniki głagolickie pisane były w mowie słoweńskiej."-')
Nowsi badacze Tajlor i Geitler, porównywając najstarsze litery
głagolickie z literami innycłi alfabetów, wypowiedzieli różne zda-
nia. Pierwszy z nicłi twierdził, że najstarsze litery głagolickie
są jednakowe z greckiemi minuskulnemi literami,*'''') Geitler w al-
fabecie głagolickim upatruje wpływ nie tylko greckicli uncial-
nych i rzymskicli liter, lecz nawet i albańskiego alfabetu. We-
dług jego łiypotezy, u Slownan w Bółgaryi i na południe od niej
używano greckiego uncialnego pisma, a u Słowian w Macedonii
sąsiednicli albańskicli liter, z czego powstał zarodek głagolicy.**^)
Zbijając zwyciezko łiypotezę Geitlera profesor Jagicz powiada,
80) Przekonania swe Raczki wypowiedział najprzód w dziele: Pismo slovjen-
sko, 1861, później w dziele: Assemanov iii Yatikanski Evangelistar, 1865, s. CXIX,
Później w czasopiśmie „Rad jugoslavenskie Akademije", tom II, 36. Riedko slo-
vensko pismo u vatikanskom rukopisu.
*") Artykuł „Glagolitisch", w Encyklopedyi Ersch. Grubera, 1859, s. 403 do
422. Patrz Jagicz, Bonpocx o Kup. 11 Meo., s. 52.
*2) Die pannonischen Denkmaler zerfallen nach dem Alphabete in dem sie
geschrieben sind, in glagolitische und in Cyrillische, ein Unterschied der nicht nur
die Schrift, sondern auch das Alter trift, indem einige der glagolitischen Quellen zu
den alleraltesten Denkmalern der Altslovenischen, ja der Slavischen Sprache iiber-
haupt gehoren. Miklosich. Altslovenischen Formenlehre in Paradigmen, 1874. Ein-
leitung, s. XIII.
^') Najpierw w Archiv fiir Slavische Philologie, V, s. 191, powtórnie w dziele
jego: The Alphabet an account of the Origin and Development of Lettres, by Isaac
Taylor. Vol. II, 195 — 207. Jagicz w sprawozdaniu, wzmiankowanem w następnym
przypisku s, 185.
*■*) W recenzyi licznych prac archimandiyty Amfilochia i Wsiewołoda Miil-
lera. kt. Bonpocy o CiaciincKoii aaóyKfc, w Żurnale Minis. Ośw. 1884, profes. Ja-
gicz bierze pod rozwagę prace Leopolda Geitlera. Die Albanesischen und Slavi-
schen Schriften, mit 25 phototypischen Tafeln. Wien,' 1883. Nie ograniczając się
krytyką hypotezy Geitlera, posuniętą aż do szczególowego rozpatrzenia liter glago-
lickich, każdej z osobna, Jagicz wypowiada stanowczo swe zdanie, przez co recen-
zya ta nabiera znaczenia badania wielce pouczającego. Praca Jagicza, jako osobny
dodatek umieszczona w Sborniku Akademii Nauk Petersburg., wydziału języka i lite-
ratury rosyjs. Tom 33, r. 1884. Ofieib o npncy/KAeHiu .loJioiiocoBCKofł upewiii.
- i85 -
Że wtedy, kiedy sie u Słowian wytwarzało pismo, alfabet albań-
ski nie istniał jeszcze. Na półwyspie Bałkańskim Słowianie, pod
wływem cywilizacyi byzantyńskiej i kultury greckiej, używali
greckieg'o pisma uncialnego i minuskulnego (kursywy), jak po-
wiada Chrabr „bez ustrojenia". Konstanty nietylko uporządko-
wał pismo, lecz był reformatorem pisma greckiego na korzyść
słowiańskiego. Rozbiór krytyczny starożytnych pomników i pa-
leograficzny charakter obu alfabetów wskazuje, że kwestya star-
szeństwa jednego z tych alfabetów najłatwiej sie rozstrzyga na
korzyść głagolicy."^) Car bółgarsld Symeon i jego przyboczni,
poczuwając jaką przeszkodę stawiała im głagolica do zbliżenia
sie z cywilizacyą byzantyńską, starali się, zamiast alfabetu gła-
golickiego, który się równał pismu greckiemu minuskulnemu,
wprowadzić charakter odpowiedni greckiemu uncialnemu (lite-
rackiemu) pismu. To właśnie stanowi kirylicę. Przewaga jej stała
się nie w skutek tego, aby alfabet cyrylski wytworzył się drogą
historycznego rozwoju, lecz z powodu umienia zastosować ją do
pisma greckiego. Ostatecznie zaś zwycięztwo kirylicy zapewniło
przyjęcie chrześciaństwa przez Słowian ruskich. ^^)
Powaga tyłu znakomitych badaczy zapewnia głagolicy zna-
czenie pierwotnego pisma Słowian, ale nie usuwa ostatecznie
powątpiewań o jej pochodzeniu.^') Kwestya ta bezwątpienia
będzie kiedyś rozstrzygnioną, a tymczasem zostajemy w upewnie-
niu, że apostołowie nasi Cyryl i Metody używali pisma glago-
8*) Jagicz, jak wyżej str. i86 — 188.
^^) Załączone przy pracy prof. Jagicza tablice pisma starożytnego, naocznie
zdają sie przekonywać, jak najdawniejsze z IX i X w. litery głagolickie i cyry-
lickie zbliżają się do współczesnych liter greckich minuskulnych i uncialnych, oprócz
głosek nosowych, których u Greków nie było. Zkądże sie wzięły w alfabecie sło-
wiańskim? Jagicz nie objaśnił tego!
*') Oprócz Geilłera i innych badaczy sprzecznego zdania z Taylorem i Ja-
giczem, odrzucającymi wpływ albańskiego i innych, oprócz greckiego, alfabetów,
nowszy pisarz M. Filipow mniema, że głagolica wynaleziona przez Słowian dal-
mackich wcześniej, niż się zjawiła kirylica, i prawdopodobnie powstała pod napły-
wem rozmaitych żywiołów, częścią w przedchrześciańskie czasy, częścią od Greków,
ł^zymian, a być może i narodów wschodnich. XopBaTU H c1opi,6a 11X7> n, Ar.CT-
pieii. PetrohraJ. iii<)J, s. I12.
— i86 —
lickieg'o i że takowe szerzyło się w TK i X w. nie tylko u Sło-
wian południowych, w Pannoiiii, Morawii, Slowaczyźnie i Cze-
cłiacłi, lecz także i w południowo] części Polski, Ctirobacya zwa-
nej. Zrozumimy to łatwo, porównywając wypadki liistoryczne.
I tak, kiedy w IX w. apostołowie nasi krzewili clirześciaństwo
nad Dunajem, Słowiańszczyzna lecliicka aż do Łaby swobodną,
jeszcze była od władzy niemiecl-ciej i wpływu kościoła łacińslciego.
Książęta Obodrytów, Lutyl<;ów, Serbów nadłabskich, uczęszcza-
jąc na dwory cesarskie, być może znajomili się z łaciną, ale nad
Wartą, i dolną Wisłą nic jeszcze ani o cywilizacyi zacliodniej,
ani o piśmie głosowem nie słyszano. A gdy w skutek urągania
clirześciaństwu księcia wiślickiego poganina, władztwo jego pod-
padło pod panowanie Morawianów (około r. 880), używane w Mo-
rawii pismo liturgiczne, słowiańskie, nie spotykając przeszlcody
ze strony pisma łacińskiego, swobodnie szerzyć się mogło, jeśli
nie w całej Polsce, to przynajmniej w południowej jej części,
dokąd nauka apostołów słowiański cli sięgała. Będąc poganami
przodl<owie nasi mogli nie znać pisma, stawszy się clirześcianami
obejść się bez niego nie mogli. A ponieważ w metropolii sło-
wiańskiej Welegradzie używano głagolicy, oczywiście więc, iż
misyonarze tej metropolii musieli używać nie innego pisma, jak
tylko głagolickiego w IX wieku, aż nim łacina wzięła w służbie
bożej przewagę w X może nawet w XI wieku. '^*) Niezrozumiałą,
ludowi łacinę znali wszakże tylko księża, Ictórzy dla oświecenia
^*) Najdawniejszy pomnik języka polskiego, tak zwany „Psałterz Małgo-
rzaty", przepisany praM'dopodobnie przez Niemca, literami łacińskiemi ze starszego
rekopismu, zawiera (w drugiej, starszej części) ślady pisma głagolickiego, dla ozna-
czenia dźwięków nosowych. Zkąd to pochodzi? Wydawca Psałterza tego, senator
K. Małkowslii mniema, że to się da wyrozumieć, kiedy przypuścimy, źe Psałterz
wprzód był tłóm.aczony nim poznano pisma cerkiewne nietylko kirylicę, lecz i gła-
golicę. (Przegląd najdawniejszych pomników języka polskiego, r. l8/2, s. 29, 44).
Mnie się zdaje, że kwestyę tę chyba paleografia ostatecznie rozstrzygnąć zdoła, ale
zjawienie się śladów głagolicy w pomniku polskim przypomina to, co Wiktor Gry-
gorowicz znalazł (w r. 1845) na niektórych pomnikach słowiańskich w Bólgaryi,
mianowicie wtręty i dopiski głagolickie, co właśnie dowodzi powszechną niegdyś
znajomość ostatniego pisma. Wyżej cyt, 49.
- i87 -
ludu musieli używać języka miejscowego i długi czas pisać alfa-
betem słowiańskim, ale którym mianowicie? Według niewielkiej
ilości starożytnych pomników zdawałoby się, że już od czasów
BolesłaAva Cłirobrego w Polsce szerzyła się kirylica,*^^) z którą,
Polacy łatwo zapoznać się mogli podczas wypraw Bolesława Chro-
brego na Ruś i do Ivijowa, gdzie wówczas kirylica z Bółgaryi
szerzyła się i długo, jak wiadomo, walczyła ze starsza głagolica.'^"^)
Czy nie było coś podobnego i w Polsce? Twierdzić o tem nie
możemy, ale wypada zwrócić uwagę na Czechy, z których pier-
wotnie wiara i oświata do Polski płynęły. Wszak wiadomo, z jaką
gorliwością opat klasztoru Sazawskiego Prokop i następca jego
Wit szerzyli w XI w. nabożeństwo słowiańskie w Czechach. Be-
nedyktyni wzmiankowanego klasztoru zbierali i przepisywali rę-
kopismy głagolickie, do użytku w nabożeństwie słowiańskiem.
Siady tego przechowały się w znalezionych przez Hóflera w Pra-
dze (r, 1855) ułamkach głagolickich z X w,'^) Stosunki polity-
czne i religijne Polski z Czechami w XI w. były nadzwyczaj
ożywione. Morawija lat dwadzieścia z górą, a Słowaczyzna dłu-
żej do Polski należały. ^-j Czy podobno dopuścić, aby Polacy
"») Na dowód tego badacze przytaczają: pieniądz Bolesława Chrobrego z na-
pisem cyrylickim, i kronikę Jarosława Icanonika katedry płockiej obrządku łaciń-
skiego, pisaną przez niego kirylica w r. i2ig. Na tę kronikę powoływał się nie-
gdyś Chrystyan biskup pruski, a dziś w archiwum królewieckiem wyśledzono ją.
Były jeszcze starsze książki polskie kreślone' temże pismem, a przez Niesieckiego
i innych wiarogodnych świadków wspomniane. Używano więc niegdyś w Polsce
powszechnie kirylicy, a spisane przez Metodego i następców jego księgi cerkiewne
były wzorem, według którego tak my, jak i inni Słowianie pierwszy piśmienny nasz
język urabiali, nim takowy około wieku XIV uległ przeważnie wpływowi czeszczy-
ziiy. Bielowski, we wstępie do drugiego wydania Słownika Lindego, r. 1854, str. ir.
'^) Pop Upir Lichy, przepisując dla księcia Włodzimirza Jaroslawowicza
w r. 1047 księgi proroków pismem grecko-słowiańskiem, wyraził się: napisa iz
kurilowice, czem dał do pojęcia, że przepisywał z manuskryptu innym charakte-
rem pisanego, mianowicie głagolicą, którą on nazwał pismem kirylowem. Hanusz
Ign. Der bulgarische Monch Cbrabr, w Archiv. f. Kunde Oesterr.-Geschichts-Queł-
łen, 1860, tom XXI[r. s. 45. Szafarzyk. Pohled na prvovek hlahdskeho pisemnictvi.
Dzieła, IIL 211.
"') Wyżej, cyt. 53.
■-) Dzieła ugo lom II, s. 96, Ujj.
— iS8 —
nie kor/ystali z pisma glagolickiego, przynajmniej w dyecezyach
Krakowskiej i Wrocławskiej, choć w części, obok pisma kiry-
lickiego? Ślady glagolicy w Psałterzu iMalg'orzaty, tudzież utrzy-
mywanie sie w pamięci Polaków nazwy pisma „hlaholskiego",'-')
chociaż nie rozstrzygają kwestyi, o której mówimy, ale podają
powód do mniemania, że i u nas podobnie jak na Rusi ki-
rylica, jako doskonalsze pismo, w^.ięła przew^ag'ę nad glagolicą
W XI wieku. •■')
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich.
Jeszcze przed rozpoczęciem apostolstwa av IMorawi (r. 863'),
bracia Konstanty i Metody, jak wzmiankowaliśmy wyżej, praco-
wali nad przekładem z języka greckiego na słowiański ksiąg
liturgicznych. Później, po czterech i pół latach pobytu w Mo-
rawii, bracia apostołowie zanieśli do Rzymu przetłómaczone przez
nich księgi, które przez stolicę apostolską aprobowane zostały.''^)
A że w owym czasie mowa słowiańska rozpadała się już na kilka
osobnych narzeczy, zachodzi zatem pytanie: w jakiem mianowi-
cie narzeczu apostołowie nasi dokonali przekładu ksiąg litur-
gicznych ?
Kwestya ta, zajmując około stu lat umysł celniejszych ba-
daczy, nie uzyskała dotąd należytego rozwiązania. Postaramy
się przynajmniej objaśnić przebieg usiłowań w tym celu.
W pierwszej połowie bieżącego wieku, w obec powsze-
chnego przekonania o starszeństwie Iciryłicy od głagolicy, księgi
duchowne, Icirylicą pisane, uważano jako główne źródło do po-
znania pisma i mowy pierwotnycli nauczycieli wSłowian. A po-
'») Wyżej, cyt. 26.
"*) Z pisarzy ojczystych za starszeństwem głagolicy w Polsce oświadczyli
się: Bartoszewicz Julian w Płistoryi pierwotnej Polski, r. 1865, wyd. 1878, I, s, 94, 95
i w Historyi literatury polskiej, r. 1877, I, 24; Leonard Rettel w dziele ŚŚ. Cyryl
i Metody, r. 1871; Konstanty Małkowski w „Przeglądzie pomników języka polskie-
go- r. 1872; Tadeusz Gromnicki w „Rozprawach Akad. Umiej.", 1879, tom XI;
ks. T. Dąbrowski, w broszurze: Ji^zyki liturgiczne słowiański, rumuński i ormiański
w obrębie monar. auslryac. Stanisławów, r. 1882. Pawiaski. Serbia, r. 1874. s. 106.
■") Wyżej § 38, str. 83.
niewaź księgi te óoszliy do nas nie w or} glna^acb, lecz w pó-
źniejszych, pod "wpływem czasu i miejscowości, mocno zmienio-
nych redakcyach, zostawało więc dla domysłów i przypuszc^.eu
obszerne pole.
Znakomici badacze rzeczy słowiańskich: Józef Bobrowski,
Szlecer, Wostokow, Kałajdowicz i inni, zważając na wielki roz-
wój literatury bółgarskiej za cara Symeona (r. 890 — 927),''*^) oraz
przyjmując na uwagę język najstarszych ksiąg kirylicą pisanych,
mniemali, że do przekładu ksiąg liturgicznych Konstanty i Me-
tody używali narzecza bółgarsko-słowiańskiego, które im, jako
urodzonym w Macedonii, dokładnie było znajome. Podzielając
podobne przekonani?, Szafarzyk objaśnił swe myśli w następny
sposób. W Morawii i Słowaczyznie panowało w IX w. narze-
rze, do teraźniejszego zbliżone, a od cyrylskiego wcale różne.
Mogli jednak apostołowie słowiańscy i pomocnicy ich, z l<siąg,
w narzeczu bólgarskiem pisanych, odprawiać służbę bożą, mogli
z uczniami swymi przedłużać tlómaczenie lvsiąg greckich na miej-
scowe narzecza, Ido różnica Słowiańszczyzny morawskiej od me-
zyjskiej (bółgarskiej) nie była tak wybitrią, jak teraz. W zadu-
najskiej IMorawii, raczej Pannonii, Konstanty i Metody nie mie-
szkali i nad przekładem l<siąg tam nie pracowali. W tej części
Morawii bytujący Słowianie jednego z jSIorawianami i Słowakami
pochodzenia, jednakowej z nimi używali mowy. Dalej na zachód
panowało narzecze chorutańslcie, które, jak widać z ułam^tów
'•') Mnóstwo pisarzy slowiiińskicli, którzy wnet po śmierci Metodego, po czę-
ści przed upadkiem rzeszy morawskiej (gOj), po części później, zwłaszcza w X
i XI w. zjawili się m' Ból|^aryi, sa dowodem, że piśmienictwo słowiańskie w tym
kraju o wiele wcześniej, iiii po upadku Morawii poczęło się. Uczony car bólgar-
ski Symeon sam księgi greckie na język słowiański tlómaczyl, za co go współcze-
śni zwali k n i g o 1 u 1:) c e m i z w y k s z i m c z e s t i w s j a k n i g i. (Kałajdowicz,
loailTj 0K3. CoJir. 15). Biskup Welicy ś. Klemens, po powrocie z Morawii do Ma-
cedonii, wiele ksiąg napis.'!, r. 885 — 9:6. (Legenda Ochridica, c. 8, 14; Legenda
Bulgarica c. 22; Grygorowicz, 0'jepiaj nyTClueCTBin 110 'Jyinuii, str. 122). Toż
samo czynili: elczarch Lólgarski Jan (890 — 916), bislaij. Kinilanty (906), mnich
Grzegorz, mnich Teodor Doksow, albo Duks (907) i inni. Kałajdowicz, jak Avyżej,
M. 15, 99-
— I go —
freizinj^eńskich, ' ') już około r. 950 i wcześniej z układu swego
podobne było do teraźniejszego i do mowy illyryjskiej należ3^
Przeciwnie od Pestu i góry ]\Iatry na południe i wscliód, na ca-
łem porzeczu Cisy panowało wtedy narzecze bółgarsl<o-slowiań-
skie, które w^ przekładach pisma ś. znajdujemy.'^)
Tymczasem Kopitar, odl<rywszy jeden z najstarszycli pom-
ników^ słowiańskich głagolica pisanych i to w narzeczu choru-
tańskiem (słoweńskiem), twierdził, że do przelcładu l<siąg religij-
nycli apostołowie słowiańscy używali mowy Słoweńców, którzy
przed najazdem Węgrów (r. 9o6\ szerzyli swe posady aż do Du-
naju."") Hypoteza ta znalazła poparcie ze strony- Miklosicza,
który, opierając sie na filologicznych cechach pomników słowiań-
skich, przyszedł do przekonania, iż większość z nich należy do
narzecza słoweńskiego, wcale różneg'o od teraźniejszego moraw-
skiego. W skutek tego Miklosicz twierdził, że w starożytności
Słoweńcy po obu brzegach Dunaju mieszkali.^") Podzielając po-
dobne przekonanie, Dummler jął się dowodzić, że teraźniejsze za-
ludnienie Morawii powstało dopiero po upadku rzeszy moraw-
") Wydal je najprzód Keppen: Coópailie c.iaB;il!CKliX'L naMaTHiiK0B7.. Pe-
tersburg, 1827, z facsimile i komentarzem Wostokowa; potem Kopitar w Glagolitu
Cloiianus, r. 1836, i K. Małkowski w Przeglądzie najdawniejszych pomników ję-
zyka polskiego, r. 1872, s. 81.
'*) Tak pisał Szafarzyk w Starożytn. Slowiaaskicli, i^ 41, s. 504—506, kiedy
jeszcze nie przypuszczano nawet, aby pomniki glagolickie mogły być starszemi od
cyrylickich.
"^) Zdanie swe Kopitar wypowiedział najprzód w Glagolita Clozianus, r. 1836,
pag. IX, XXXIIT, seqq., potem w Ursprung der slavisch. Liturgie in Pannonien,
w Chmel'a Oesterreichischer Geschiclrtsforscher, I, 3, p. 508; w Hesychii glosso-
graphi epilogistis Russus, p. 48, tudzież w recenzyi Bobrowskiego Instituiiones lin-
guae slavicae. Wiener Jahrbucli, XVir, s. 69, nakoniec w Prolegomena hislorica
do ewangelii rejmskiej. Forów. Diimler, Excurs iiber die Nationalitat der alten
Mahrer, w Archiv fiir Oesterreichische Gescbichts-Quellen, 1854, tom XIir, p. 169.
80) Ich bin namlich jetzt der Ansicht, das slovenische Yólkerstamm nicht
nur auf dem rechten, sondern auch auf dem linken Ufer der Donau wohnte, freilich
ohne uber den Umfang seiner Wohusitze im Norden der Donau auch nur eine Ver-
mutung aussprechen zu konnen, Altslowenische Fcrmenlchre in Paradigmen, 1874.
Einleitung, s. III — IV, a dalej porównać to, co powiedziano wyżej, w przypi-
sku 62.
— 191 —
sldej (r. 906), a dawniej po obu brzegach Dunaju panowało ple-
mię słoweńskie, w narzeczu Ictórego spisane zostały najdawniejsze
księgi religijne Słowian.^') Tym sposobem zjawiła się, niespo-
dziewanie, liypoteza o pannoniźmie ksiąg słowiańskicli.
Nowsze odkrycia zabytków piśmiennictwa słowiańskiego
wywołały inne poglądy. Gdy bowiem przekonano się że najda-
wniejsze pomniki głagolickie: fragmenty prażskie i kijowskie^-)
noszą ślady narzecza grupy czeclio - morawo-słowackiej^"^), łiypo-
teza o pannoniźmie ksiąg słowiańskich upadła. Natomiast ba-
dania pomników pisma słowiańskiego w ciągu kilkunastu lat
ostatnich, jeśli i nierozstrzygnęły dotąd kwestyi o której mówimy,
to przynajmniej dają możność przypuszczenia, że pierwotne księgi
relig-ijne Słowian napisane były w języku, który w IX i X w.,
szeroko rozlegał się nad dolnym Dunajem, a teraz już nie istnieje.
W tym to starożytnym języku napisane przez naszych aposto-
łów i uczniów ich księgi duchowne łatwo mogły zrozumiane być
jak nad dolnym, tak i nad środkowym Dunajem. Przepisując
księgi te, pisarze słowiańscy w Morawii i innych krajach sło-
wiańskich pozwalali sobie robić zmiany fonetyczne i gramatyczne,
wprowadzając nowe formy językowe i zamieniając litery orygi-
nałów innemi literami, aby się przybliżyć do narzecza tej miej-
scowości, w której przepisywano księgi.^'*) Z tego powodu po-
*') Dummler w Archiv, jak wzmiankowano w przypisku 79, s. 169—178,
w innem zaś miejscu powiada: es haben damals diesseits wie jenseits der Donau die
Altslowenische Sprache geherr«cht und sei von den Mahren nicht minder ais von
den griechischen Slaven geiedet worden. — Geschichte der Ostfrankischen Reichs,
1877, tom II, s. 185.
*■-) O fragmentach praźskich wyżej w przypisku 5;. O fragmentach kijow-
skich „Missurum liber glagoliticus", z X w., w dziele J. Srezniewskiec;o: Culutnia
O Majioii3BŁcTiiuX'L II HeiiSBt.CTHHS-L naMf]THHKaxx, tom II. N. LXXVII; później
wjagicza: Specimina Linguae Palaeoslovenicae. 06pa:3UU flStiKa uepKOBHOC.iaBHHCKaro
uo a^peBnIaiiiiiiM-L uaMaTiiiiKaMi, r.iaro.iii'iecKoir n KiipiLT.ioBCKori niiCLMeiiHOCTii.
1882. Szczegóły niżej.
*-'') Srezniewski. rozpatr/.ywszy w r. 1876 fragmenty kijowskie, zauważał, że
starosłowiański jeżyk lycli fragmentów, obok ścisłego zachowywania używania dźwc-
ków nosowych i prawidłowego odróżnienia twardych i miekich wyrazów, przedstawia
regularne używanie btaroż)tnych form, chociaż z niektóremi osobliwościami, charak-
— TC)2 —
wstały rozmaite ksiągf słowiańskich redakcye, zbliżające język
tych ksiąg do późniejszych narzeczy: bóJgarskiego, serbskiego,
sh')\veńskiego. morawsko -słowackiego, czeskiego, nareszcie ru-
skiego ^-'j
Dalsze prace teraźnio^j>zych, znakomit3-ch lingwistów sło-
wiańskich, bezwątpienia, kwestyję o języku ksiąg, napisanych
przez apostołów na^^zycli i uczniów icli, doprowadzą do pomyśl-
nycłi rezultatów.
teryzującenii mowę czesl<a. CBi.jbiiia o Ma.Ton3nLCTiil.ixl. iiaMnTiiiiKaxx. II s. 544.
Do tego Jagicz dodał: fragmenty, przywiezione ze "Wschodu, należą bezspornie do
najdawniejszych pomników pisma glagolicUiego. Ślady wpływu czeskiego na narze-
cze cerkiewne, które zachowało wreszcie cechy rozmaite najbardziej starożytnego języka,
wskazują na pannońsko- morawskie strony, jako miejsce pochoLlzenia tego pomnika,
prawidłowe zaś używanie głosek i spółgłosek nosowyeh i t. d.. zniewala do mnie-
mania, że pomnik ten albo oryginał jego napisany został bardzo dawno, prawdopo-
dobnie w X w., kiedy jeszcze nabożeństwo słowiańskie istniało. (Specimina s. 33).
W innem miejscu Jagicz powiada, że napisane okrągłym charakterem fragmenty- ki-
jowskie zajmują, łiyć może, pierwsze miejsce w szeregu doszlych do nas pomników
głagolickich. (Ouatuor evangeliorum versionis Palaeoslovenicae. Codex Marianus.
1883 s, 416). W iunem znowu miejscu Jagicz tak sie wyraża; w s/.eregu pomników
cerkiewno -słowiańskiego piśmiennictwa, są dwa glagolickie (fragmenty prażskie
i kijowskie), przynależność których, w teraźniejszym ich stanie, do narzeczy grupy
czecho-morawo- słowackiej nie ulega wątpliwości. On nie twierdzi, aby język
kijowskich fragmentów byl żywym językiem Morawii lub I'annonii północnej w X
w., lecz we fragmentach tych, jak w zwierciadle, odbijają się jasne ślady ich zależ-
ności historycznej od teraźniejszego, żyjącego języka Morawii. OneT^ O npiicy;^-
Jlemn .lOMOHOCOBCKOii npeMiii sa 1883 r. str. 120. 138. Jest to Dodatek do Sbor-
nika Akademii Kauk za 1884 r. tom LXXIII.
^^) Dla przykładu przytaczamy zauważane przez s. p. Srezniewskiego w ki-
jowskich fragmentach glagolickich z X w. odstąpienia od starosłowiańskiego języka,
i tak: 3 używa się zamiast ;kj, U zamiast uiT, jak w czeskim: noj;a3b, Aa3l>, OTTjjaBŁ,
O tomTj 3e, Taiioese, orpAjjKut, oó-Łiifeiiiifc, npiieM.iisiue; zamiast iix=ck używa się
niM: sauiMiiTli, OHUWtemit ; głoski ck zmięłcczaja się w cit a nie w ct: lioóc/bUtii;
dźwięk 3 przed .1 i 11 przechodzi w >K: B^iK.lioS.lciibl, Bl.iKO.lOÓ.TCiilili i t. d. Porów.
CBtjtiiia o Ma.T0ii3BLcTiibixi uaMaTiiiiKayTi t. II. LXXyiI s. 544.
*5) O różnicy rozmaitych narzeczy słowiańskich od języka starosłowiańskiego,
Perwolf w piśmie zbiorowem: Meoo;iieBCKiii loCii.ieiillbiii c6opiiiiKX. 1885 s. 27.
i
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne ^A/ X w.
§43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
I. Osiedlenie się Madjarów nad Dunajem.
Rozważając sprawy ludów naddunajskich, wzmiankowaliśmy
o Madjarach pobieżnie, o ile, dla obja.śnienia udziału ich w zbu-
rzeniu państwa Morawskiego, konieczność wskazywała. Gdy je-
dnak, po kieskach zadanych Słowianom i Niemcom, Madjary
w końcu IX i w początku X w. osiedli na zawsze w samym
środku Słowiańszczyzny Zachodniej i dotąd nie przestają wywńerać
wpływ na los ludów, w państwie Węgierskiem zamieszkałych,
dokładność dziejów wymaga, abyśmy bliżej przypatrzyli sie fiziog-
nomii tych przybyszów z dalekiego Wschodu.
Według nowych badań etnografów i lingwistów, Madjary
stanowią wschodnią gałęź grupy fińskich ludów i najbliższych
krewnych znajdują w Wogułach i Ostjakach, a potem dopiero
w Permjakach, Wotjakach, Zyrjanach, Mordwńnach i Czuwa-
szach. Pierwotnie Madjary bytowaU po obu stronach gór Ural-
skich, miedzy rzekami Wołgą, Kamą, Tobołem i górną częścią
r. Uralu. Około r. 884, cześć Madjarów, dociskanych przez Pie-
czyniegów, opuściła strony ojczyste i pod władzą Almuca ko-
czowała w sąsiedztwie Chazarów, w krainie Lebedyi, tak nazwa-
nej od wodza Lebediasa, który praAvdopodobnie był następcą
Almuca. Unikając nowych uciemieżeń od Pieczyniegów, Madjary
Tom IIL jj
ustępy wali dalej na Zachód, a koizystając z wezwania Greków
na pomoc przeciw Bółgarom, zajęli stanowisko w krainie, przez
greckich pisarzy zwanej Atelkuzu, najpewniej przy ujściu rzek:
Dniestru, Prutu, Dunaju.')
Po krwawych bojach z Bólgarami, Madjary taki rozgłos ze
swej waleczności zyskali, że cesarz Arnulf wezwał ich na pomoc
przeciw Morawianom, w r. 892. Odtąd stają się oni wiadomi
pod swą własną nazwą Madjarów,'-') zwanych także Węgrami.^)
') Konstanty Purpurorotlny, w dzielę de Administrando imeperii, wzmian-
kuje raz AtbIzoo^oc (cap. 58), w innem miejscu: -Dra/j.ou 'EzkX Ku>j!^<i'j (cap, 40) Z róż-
nych objaśnień najprawdopodobniej sie zdaje pod Atelkuzu pojmywać między-
rzecze od Dniestru do Dunaju. Szczegóły podają: Czoernig. Ethnographie der
■Oesterreićhischen Monarchie. 1855. T. II 53 — 4; Sayous. Les origines de Tepoąue
paienne de i'histoire des Hongrois. 1874. s. 14; Hunfalvy. Ethnographie von Ungarn
1877; Chwolson. IIsBfcCTia IIóii-B-ilacTa 1869. s. 118; Grot. Mopacia 256 do 260.
Niektórzy niemieccy pisarze pod Atelkuzu pojmują kraj od r. Bohu aż do Transyl-
wanii. Stacke. Deutsche Geschichte. 1880. T. I. mapa.
2j Konstanty Purpurorodny (de Administrando c. 40) Madjarów ciągle na-
zywa Turkami i wie o jednem tylko plemieniu ich, zwanem Mżyifir^. Najdawniejszy
pisarz węgierski, notaryusz króla Beli, powiada że Madjary się zowią M o g e r,
a u cudzoziemców słyną H u n g a r y (per idioma alienigenorum Hungarii lingua pro-
pria Mogeri Yoeantur). Endliciier. Monumentu Arpadiana. s. 2. Arabscy pisarze
wieków średnich zamiast Madjar pisali M a d ż g a r, niekiedy Chungar, najczę-
ściej jedmak zwali ich Baszkirami: Badżgar, Basztżard, Baszkird,
Ba.sztżard, Baszgard. Z tego powodu już Klaprot wnioskował o wspólnem
pochodzeniu Madjarów z Baszkirami. (Tableau historiąues de TAsie, Paryż. 1826.
s. 275). " W nowsze czasy Fessler i inni pisarze węgierscy trzymali się podobnego
zdania, a Chwolson twierdzi, źe Madjary byli nie tylko jednego z Baszkirami ple-
mienia, lecz -nawet składali część tego narodu, w skutek czego podróżnicy XIII w.
język baszkirski za identyczny z madjarskim uznawali, i dla tego kraj Baszkirów
wprost Wielką Węgryją (major Hungaria) nazywali. W r. 1253 flamand Ruys-
brock, Rubricjuis przejeżdżał krainę baszkirską i znalazł, że: ydioma Pascatur et
Ungarorum idem est, przy czem dodał: terra Pascaver, que est major Hungaria, —
Piano Carpini trzy razy kraj baszkirski nazywa: Magna Hungaria, a Benedykt Po-
lak twierezi: Bascurdes, qui sunt antiqui Ilungari. (Recueil de Voyage, pars IV). Po-
rów- Chwolson. IIsBfeCTia IISiiTi-JacTa. 102, tudzież Lelewela. Narody, III. 17.
s. 128. O pochodzeniu z języka fińskiego i znaczeniu nazwy Mogeir szeroko roz-
prawiali: Roesler w Albanesischen Studien ; HunfaWy w Etnographie; Wilhelm Obor-
raiiller w Zur Abslammung des Magyaren; Sayous w Les origines paienne ,..;; Grot
w MopaBia ... i wielu innych, ale według Kunika nazwa ta chociaż pochodzi z mo-
wy feńskiej, była jednak nazwą dynastyczną.
^) Nad fińskiego pochodzenia Madjarami panowała dynastya turkska. Dy-
naści wciągnąwszy w siebie wiele żywiołów irańskich, zwali się Onogoram"
i
— 195 -^ .
■ Chciwia .zdobyczy horda koczowr^ików, okrąży vy^zy, połu-
dniowe stoki Karpatów, przedzierając sie po górskich dolinach,
w pobliżu tak zwanej „Żelaznej bramy" na Dunaju, pomiędzy
Banatem a Serbija, wkroczyła na obszerna dolinę nad r. Cisą,'*)
i pierwszy raz pokazała się nad brzegami środkowego Dunaju
w r. 892. Jakby długo hprda w tej miejscowości zostawała — nię
wiemy, ale prawdopodobnie niedługo, albowiem podczas nieprzy-
tomności jej w Atelkuzu, zostawione w tej krainie żony i dzieci
wojowników, tudzież dla ich obrony straże, przez PieczyniegÓYY
i Bółgarów wymordowane zostały. Zamierzając odwetować swym
wrogom, Madjary ruszyli przeciw Pieczyniegom i Bółgarom, lecz
sami pobici zostali.^) Wypadek ten zmusił Madjarów zająć osta-
tecznie stanowiska nad dolną Cisą (r. 895).
Pod koniec IX w. porzecze Cisy aż do Karpatów, równie
jak i Zalesie (TransyK-ania),") należały do państwa Bółgarskie^
(^O-^oyoufKn)^ z czego pó/.niej powstało Ungari, cerkiewno- słowiańskie,-, s>r p H,
Pod przewocinictwem Turków Madjary stali sie narodem konnym, do c^iCgo żadne
inne plemię feńskie nie doszło. Kunik. A.lóeKpii. s. 109. . "'
*) Wetllug Nestora, szli Węgry mimo Kijowa górą, która zowie ' sie dziś
(w XII w.) SironbCKoie, przeszedłszy zaś Dniepr rozbili namioty, przyszedłszy
od Wsehodu, przeprawili się przez góry wielkie, które przezwano Węgierskiemi i po-
częli wojować z żyjącymi tu Wołochami i Słowianami. Nestor pod r. 64o6==898:
Bielowski, M. P. I 568. Później w XII, czy w początku XI[I w. kronikarze- wę.-
gierscy dowiedzieli się, z niewiadomych nam źródeł, że przodkowie ich dostali się
do Węgier przez góry Karpackie: consilio et auxilio Ruthenorum Galiciae suntegressi
in teram Pannoniae. Annonymi Bellae regis notarii. De gestis Hungarorum, w End.-
lichera Monumenta Arpadiana 1849 ca. XII p. 14. Długi czas wierzono temu, ale
po zbadaniu źródeł wiarogodnych, przekonano się, iż wędrówka Węgrów z Galicyi
przez góry Karpackie jest wymysłem, niemającym podstawy. Natomiast wiemy z pe-
wnością, że Madjary z Atelkuzu wygnani przez fieczyniegów i Bółgarów, dostali
się do ujścia Cisy, w pobliżu Serbii. W Chroń. Aąuilejensis zapisano: Iste (Frie-
dericus patriarcha) mirabiliter ecclesiam gubernavit 888 — 897. Hujus tempore Hun-
garorum gens a Servia egressa in Pannoniam (Saviamj quae adiungitur tinibus eccle-
siae Aąuiliensis venit. Czoernig. Ethnographie, II s. 55.
^) Konstanty Purp. de Administrando c. 40.
^) Transilvania wprost jest średniowiekowem tlómaczeuiem nazwy: zale-
sie, pod którem podrozumiewano krainę za lasami położoną. Madjary kraj ten na-
zwali: Erdely, Erdelyorszag = leśna strona, a później Niemcy Siebenbiir-
gen, od Cibinburg, na rzece Cibin. Z tego Słowianie fałszywie wykręcili: Sie-
dmiogród. Cibin, albo Sibin teraz Hermanstadt, Porów. HunfaUy. Ethnnographie
von Ungarn. 1877 s. 201, 228, 294.
' - ' 13* • •-
— 196 —
go, Słowaczyzna należała jeszcze do Morawłi, nad Drawą wła-
da! książę Braczysław, wassal niemiecki, a w Pannonii gospoda-
rowali już margrabiowie wschodni. Zaludnienie tych krajów po
większój części składali Słowianie, ale obok nich wiadomi już
byli Wołochy w Zalesiu, szczątki Awarów pomiędzy Dunajem
a Cisą i koloniści niemieccy w Pannonii. Madjary, zająwszy zie-
mie bółgarskie, ściągnęli na sie gniew cara Symeona, a jako
sprzymierzeńcy Arnulfa, w walce z Morawianami, mieli w Sło-
wianach niebezpiecznych wrogów. Pomnąc na nieszczęście, jakie
ich spotkało w Atelkuzu i zważając na swe położenie w kraju
zupełnie nie znajomym, wśród ludów różnych szczepów, nieprzy-
jaźnie do przybyszów usposobionych, Madjarzy od razu pojęli
konieczność ostrożności i umiarkowania. Jak sobie, w pierwszej
chwili osiedlenia nad Cisą Madjary radzili, wiadomości pewnych
nie posiadamy. Ale z podań XII i XIII w. dochodzą do nas
wiadomości, że Madjary nie tyle orężem ile przebiegłością, chy-
trością i zręcznymi układami z miejscowymi władzcami zdołali
utwierdzić się na porzeczu Cisy i zchołdować sobie, bytujące w tej
miejscow^ości ludy. Szczęście im nadzwyczaj sprzyjało. Car Sy-
meon, zajęty walką z Grekami, nie mógł a m.oże i nie chciał pro-
wadzić wojnę z Madjarami za posiadanie krainy odległej i mało
zaludnionej, Arnulf ich wspierał i bezwątpienia płacił za pomoc
przeciw Morawianom, Chrobaci, jak zobaczymy niżej, zostawali
z nimi w przyjaznych stosunkach, a szczątki Awarów nietrudno
było wcielić do pokrewnej im poniekąd hordy madjarskiej. Gdzie
zaś nie udały się układy, oręż zapewniał panowanie,')
') Nieposładając pewniejszych źródeł, przytoczymy wiadomości z podań XII
i XIII w. I tak, według notaryusza króla Beli, na porzeczu Cisy, w końcu IX w.
rządzili namiestnicy cara Symeona, jakby udzielni książęta; Salan w krainie Titel-
skiej, gdzie teraz Peszt, Kolocza, Segedin i Titel; Menumorut w krainie Biharskiej,
gdzie teraz Debrzeczin i Wielki Waradin; Glad w Banacie. Na żądanie Madjarów
Salan dal sit nakłonić do ustąpienia im najprzód okolicy do r. Sajo, potem do r.
Zad'wy, lecz zauważywszy wzmagające sie siły przybyszów i obawiając się, aby go
zupełnie z posiadłości nie wyzuli, postanowił orężem ich odeprzeć. Nim jednak
przyszło do wojny, jeden z wodzów madjarskich Tugut, z rozkazu księcia Arpada,
wkroczył do Transylwanii, władzcę Wołochów Geloja pokonał i zabił w boju
— 197 -
Przykoczowawszy nad dolną Cisę, horda madjarska składała
się z siedmiu plemion, któremi rządzili osobni dynaści. Okolicz-
ności wskazywały konieczność ustanowienia sprężystego rządu.
Pojmując to, Madjary zebrali się nad brzegiem Cisy, między
Czongradem a Segedynem, w miejscu Puszta - Szer. (Pustocha)
i na walnem wiecu, przyjąwszy ustawę federacyjną, zapewniającą
wszystkim plemionom równy udział w zdobyczach, na wodza naj-
wyższego wyniosły księcia Arpada, syna Almuca, potomkowie
którego mieli panować według następstwa. Władzę jednak wo-
dza najwyższego podzielali naczelnicy plemion i oprócz nich dwaj
wysocy dostojnicy Gylas i Karhan, którzy sprawując urząd sę-
dziów, nosili nazwy te od urzędu, a nie od imienia.^) — Arpad
i wszyscy mężowie szlachetni osiedli na wyspie Czepel, na rzece
Danaju. Tam oni, według podań, mieszkali od Kwietnia do Pa-
ździernika, tam ucztowali z sąsiednimi narodami, które przycho-
dziły do Arpada służyć mu wiernie. Goście stawali się domo-
wnikami.'*)
Do siedmiu plemion madjarskich przyłączyło się jeszcze na
Czarnomorskich stepach plemię chazarskie Kawary, którzy mowy
swej nauczyli Madjarów.^^) Tym sposobem na równiny Cisy
i Dunaju przybyły w końcu IX w. osiem plemion koczowników,
a ile by wszystkie razem głów wynosiły, o tern wiadomości pew-
„a mieszkańcy z wyciągnietemi do Tuguta rekami, obrali go swym wladzcą." Ród
Tuguta panował w Transylwanii, bez przeszkody, aż do r. 1003. Tymczasem na-
miestnik biharski Menumorut, na wszelkie domagania sie Madjarow, odpowiadał nad-
zwyczaj hardo i ziemi im odstąpić nie chciał. Zajście jednak z nim załatwiono w ten
sposób, że Menumorut, nie mając syna, zgodził sie córkę swą wydać za Arpadowego
syna Sołtana, sam dożywotnio zostawał władzcą krainy Biharskiej, a po jego śmierci
kraina ta, jako spadek na córkę, przypadła Madjarom. Annonymi Belae regis no-
tarii, de gestis Hungarorum, cap. 14, 16,19, 20, 25, 26, 27, 30, 38, 51. Porów. End-
licher. Monumenta Arpadiana.
*) Konstanty Purp. de \dministrando. c. 40.
») Annonymus. De gest. Hungar. c. 43, 44.
10) Konstanty Purpur, mówi : „Kawary z pokolenia Chazarów podnieśli rokosz
przeciw swej władzy, lecz pobici uciekli do Turków na ziemi Pieczyniegów, zaprzy-
jaźnili się z nimi i mowy chazarskiej nauczyli Turków, której aż do dzisiejszego
dnia używają," De Administ, c. 39.
— 198 —
nych nie posiadamy. Ale według węgierskich pisarzy, ^orda
madjarska dochodziła niby do miliona ludzi, ^') Gdyby jednak
Madjary byli tak liczni, nie mieliby potrzeby od Pieczyniegów
uciekać ^^), ańi zachowywać sie na porzeczu Cisy z taką ostro-
żnością z jaką postępy wali względem nielicznej ludności miejsco-
wej. Poprzednicy, a poniekąd i pokrewni Madjarom, Awarowie
dwa Wieki z górą panowali na tej samej przestrzeni, która się
później Madjarom dostała, gromili nieraz Franków i niełatwo
dali się upokorzyć Karolowi W., a przecież horda awarska nie
przenosiła 20,000 ludzi. ^^) — Wreszcie świadectwa arabskich pi-
sarzy pobudzają nas do mniemania, że horda madjarska wcale
nieliczną była,^^) i że podnosić liczbę jej do miliona głów wprost
jest niedorzecznością.'^) Zniszczenia, towarzyszące wyprawom
Madjarów w r. 894 do Pannonii, w r. 899 do Italii, '**) później nie-
jednokrotnie do Germanii, roznosząc trwogę o okrucieństwach
barbarzyńców, niezmiernie podnosiły ich liczbę. W rzeczywisto-
ści jednak powodzenie i zwycięztwa swe Madjary zawdzięczali
nie tyle mnogości ich, ile sposobom prowadzenia wojny, nadzwy-
czajnej dyscyplinie wojskowej, tudzież przymiotem ludu dzikiego,
ó którym w Europie zachodniej dziwne wieści krążyły.
Niezgrabni, brzydkiej twarzy, z ogoloną głową, w skóry na
"■) WecHug węgierskich kronikarzy: Szymona Kezy (Endlicher Monum. Ar-
padiana 102) i Turoczy (II. 21.) Madjary podszas wyjścia z ojczyzny swćj, dzielili
się na siedem plemion, a każde plemię liczyło 30,000 wojowników, oprócz naczelni-
ków różnych stopni. Z tego węgierscy historycy wyliczyli, że samych wojowników
musiało być 216,000, a ludu całego, w ogóle do miliona. Przeciw temu zarzuty
w Elagina. MtCTO BenrpoBT,, cpejH iiapo^oBT. Eeponu. PyccKaa Bectjia. 1858.
księga IX s. 140, tudzież Grota Mopania. s. 311.
12) Konstanty Pur. De Administrando c. 37, 38.
i») Wyżej s. 18, 20.
") Ibn-Dasta, około r. 913 pisał: Madjary plemię turkskie. Wódz ich wy-
chodzi na wyprawy z 20,000 jeźdźców i nazywa się Kenedeh. Chwolson. IIsBliClia
II6H-itacTa. 1869. s. 25.
'*) Narody koczujące na koniach i wozach, żywiące sie ze swych stad
i pozbawione płodów rolnictwa, nigdzie w historyi nie okazują się w poważnćj ilo-
ści. Jakież to stada potrzebaby było przepędzać, aby milion ludzi żywić? Czy za-
stanowili się nad tern ci, którzy liczbę Madjarów do miliona podnosili?
>«) Wyżćj s. 140, 143, 148. . ą-
'fi
— 199 —
pół odziani, na małych koniacli, nadzwyczaj celni strzelcy z łuku,
nieubłagani w boju, chciwi grabieży i mordów, Madjary stali się
postrachem ludów, o posady których się, otarli. Niezdolni do
szturmowania grodów warownych, uciekali się 'do różnych forte-
lów, oblężeniem i głodem zmuszali mieszkańców do poddania się.
Za to w otwartem polu, dzieląc się na mnogie zagony i niespo-
dziewanie skupiając się, umieli zbić z tropu nieprzyjaciół, fałszy-
wym odwrotem wprowadzić w zasadzkę, napaść w całym pędzie
koni z nadzwyczajną natarczywością, przeciągnąć bitwę aż nie-
przyjaciel wszystkie siły wprowadzi do boju, a wtedy nagłem
uderzeniem rezerwy, którą zawsze zachowywali, zadać mu osta-
teczną klęskę, W pogoni na rączych koniach nadzwyczaj wy-
trwali, ścigali nieprzyjaciół bez miłosierdzia, jeńców mało brali,
częściej zabijali, tylko kobiety i dzieci chwytali w niewolę. Celem
wypraw Madjarów zawsze były łupy, bo nieznając wcale: rolnic-
twa, żywili się rybą, mięsem koni i trzód swych, a resztę w gra-
bieży dostatków cudzych znajdywali. — Ślepe posłuszeństwo . na-
czelnikom było pierwszym obowiązkiem każdego Madjara; , nie-
posłuszeństwo najsrożej karano.^')
Takim to przybyszom los przeznaczył opanować piękną ró-
wninę naddunajską, władać ludami wyższej od nich kultury, za-
trząść potęgą cesarstwa Rzymsko - Niemieckiego i w samym
środku Europy zmienić stosunki polityczno - etnograficzne. Wszy-
stko to horda dzikich wojowników dokonywa szybko. W parę
lat opanowuje całe porzecze Cisy aż do podgórzy karpackich,
przeprawia się pod Budinem przez Dunaj do Pannonii, ztąd robi
wycieczki do Włoch i Bawaryi, ściąga ogromne łupy w ludziach
i stadach bydła do swych stanowisk w około jeziora Błatna, roz-
1'} Wiadomości powyższe czerpiemy w skróceniu z dzieł; imperatora Lwa
Mądrego. Tactica cap. i8; annalisty Regino, który w opisie Madjarów naśladował
Justyna opis Scytów. Niektóre szczegóły znajdujemy w annatacłi fuldeńskich pod
r. 894, w Liutpranda Antopodosis lib. II. 2, 3, 7, w Jana Diakona. Chro. Vene-
tum et Gradense z X w., i w Ottona freizingeńskiego de gestis Friderici (1156) lib,
I. c. XXXI, który o Madjarach mówi: si quando vero exercitum rex ducere Yolue*
rłt, cuncti sine contradictione quasi in unum corpus aducantur.
200
bija na glowe całe wojsko niemieckie (r. 907) i wnet organizuje
sie w udzielne państwo na ogromnej przestrzeni od Transylwanii
aż do granic Bawaryi. A ludy słowiańskie, pod władze Madja-
rów podpadłe, godzą sie ze swym losem i nie okazują przeciw nim
oburzenia, jakby sie spodziewać wypadało! Musiały więc być
przyczyny, które Madjarom ułatwiły zdobycze.
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w.
Roztrząsając dzieje morawskie zauważyliśmy, iż dopóki nau-
ka apostołów Cyryla i Metodego ożywiała rzeszę słowiańską, do-
póty ludy zostające w związku z Morawianami skutecznie od-
pierały wdzierstwa niemieckie. ^^) Nabożeństwo, kazania i nauki,
w zrozumiałej ludowi mowie, podnosiły uczucie godności naro-
dowej, zaszczepiały w sercacli i umysłacli ludów pojęcie o jed-
ności słowiańskiej, łączyły Morawianów, Czecliów, Słowaków,
Cłirobatów i Łużyczanów w jedno ciało polityczne, do którego
tulili się nawet w pogaństwie trwający Serbowie nadłabscy i Obo-
dryci. Gdy jednak po śmierci Metodego (r. 885) udało się Niem-
com wyrugować z Morawii księży słowiańskich, pozbawić lud
nauczycieli własnego rodu i narzucić mu księży łacińsko-nie-
mieckich, czerw zniszczenia począł toczyć organizm słowiański.
Pozostała bez księży i nauczycieli narodowycłi masa ludu, nie
mając nikogo, ktoby w krytycznycłi razach zachęcał ją do wy-
trwałości w obronie narodowej, stawała się łupem księży łaciń-
sko-niemieckich, nauka których wprost do wyziębienia ducha na-
rodowego prowadziła.
Wynikłe wnet po śmierci Świętopełka (r. 894) zaburzenia
w państwie Morawskiem: walka pomiędzy jego synami z udzia-
łem stronnictwa niemieckiego i oderwanie się Czechów od zwią-
zku morawskiego (r. 895), czyżby miały miejsce, gdyby z Wele-
gradu rozlegał się po dawnemu głos arcybiskupa słowiańskiego?
Bezwątpienia nic podobnego nie nastąpiłoby, bo najprzód bez
8) Wyżej § 40.
— 20I —
księży niemieckich nie byłoby komu intrygę wśród ludu słowiań-
skiego prowadzić, a powtóre księża słowiańscy liierarcliicznie
związani ze stolicą arcybiskupią welegradską, zanadto wyraźnie
uczucia swe narodowe wyrażali, abyśmy cłioć na cliwilę mogli
zwątpić o gotowości ich poświęcenia się dla utrzymania jedności
narodowej w imię jedności religijnej. Wrogowie Słowian do-
skonale pójmy wali sprawę, gdy wszelkich sposobów używali,
z dopuszczeniem się nawet zbrodni, ^^) aby Słowian pozbawić
księży i nauczycieli narodowych.
Wygnami księża słowiańscy, których do 200 liczono, ustę-
pywali na wschód. Niektórzy z nich zdążyli do Bółgaryi, Serbii,
Chorwacyi,-") a gdzie się reszta podziała nie wiemy. Część ich
zapewno została w domu, razem z uczniami, których przecie
z Morawii nie wygnano. Obok stronnictwa trzymającego się
księży niemieckich, istniało stronnictwo słowiańskiego obrzędu.
A gdy się Madjary o granice morawskie, w końcu IX w. otarli,
w Morawii znaleźli się ludzie, którzy osadników ich przyjmywali,
głowy zwyczajem madjarskim golili i do szeregów Madjarów
przeciw Niemcom stawali.-^) Rozdwojenie umysłów i zachowa-
nie się w Morawii przyjaznego Madjarom stronnictwa oczywi-
ste.^-) Wiadomości o tem przechowały także podania madjar-
skie, wzmiankujące o wiernych i niewiernych Mora-
wianach, o dobrowolnem poddaniu się Arpadowi mieszkańców
") Sfałszowanie przez Wichinga listu papieża Jana VIII do Świętopełka
(wyżćj s. 120), okrutne obejście się z księżmi słowiańskimi i sprzedaż icli Żydom
(wyżej s. 134).
20) O przybyciu do Chorwacyi i Serbii księży słowiańskich, z Morawii wy-
gnanycli, wzmiankuje Ivan Broz. Crtice iz hrvatske knjiżewnosti. s. 43.
21) W slcardze biskupa salcburgskiego i jego suffraganów papieżowi Ja-
nowi IX r. 900 na Morawianów, czytamy: ipsi (Maravi) multitudinem Ungarorum
non modicam ad se sumserunt et morę eorum capita suorum pseudocliristianorum
penitus detonderunt, et super nos cliristianos imraiserunt, atque ipsi supervenerunt.
Erben. Regesta N. 54. Porów, wyżej s. 153 — 4.
--) Na przyjazne stosunki pomiędzy Morawianami a Węgrami pierwszy
uwagę zwrócił Bielowski, (Wstęp krytyczny do dziej. Pols. 1850, s. 500); później
Ełagin, MŁcTO BeiirpoBT., w PyccKaa Beefe/^a, 1858, IX, s. 117— 168,
202
pogranicznej morawskiej okolicy nad rzeką Ipolą,--^) o usiłowa-
niach jego zhołdować drogą układów mieszkańców innych oko-
lic morawskich, o ucztach przez niego wyprawianych, dla przy-
wiązania do siebie związkowych ludów. A gdy mieszkańcy z nad
rzek I Ironu i Wagu nie chcieli dobrowolnie poddać sie Madja-
rom i gdy po zdobyciu Nitry szturmem, okutych w kajdany
niewiernych Morawianów przed Arpadem stawiono, to i w tym
razie on okazał sie wielce względnym, albowiem, po złożeniu
przez niewiernych przysięgi, osiedlił ich w oddaleniu od
Nitry, ażeby oni nie szkodzili wiernym mu mieszkańcom Ni-
try.^^)
Nie polegając bynajmniej na wiarogodności podań madjar-
skich, z XII i XIII w. o tem co sie działo przed trzema wie-
kami, nie możemy jednak odrzucić je całkiem. Ciągłe w nici
powtarzanie o przyjaźni pomiędzy zwycięzcami a podbitymi lu-
dami, o wspólnych ich ucztach i troskliwości Arpada o zhołdo-
waniu Słowian bez krwi rozlewu, mimowoli uderza w obec zu-
pełnego zamilczenia o jakichbądź nieposłuszeństwach podbitych
ludów, a tem bardziej o gwałtownych środkach do utrzymania
ich w zależności. A gdy na uwagę weźmiemy, że należący do
związku morawskiego Chrobaci zostawali w przyjaznych stosun-
kach z Madjarami,^^) że Czechowie nie przeszkadzali im w r. 906
-^) Gdy wodzowie Arpada rozbili namioty nad r. Ipolą, okoliczni miesz-
kańcy „se sua libera sponle subjugaverunt eis . , . et serviebant eis, ac si olim do-
mini eorum fuissent." Annonym. c. 33. Monumenta Arpadina, s. 29.
-*) Po dobrowolnem poddaniu się mieszkańców porzecza Ipoli, wodzowie
madjarscy posunęli się nad rzeki Hron i AV^ag aż do Nitry, której bronił ksiaże Zo-
bor. Gdy po zdobyciu Nitry Zobor z wielu wojownikami ujęci zostali, wszyscy no-
bile i lud poddali się Madjarom aż do r. Wagu, „et omni infideles terrae, fer-
reis catenis ligatos secum duxerunt. Dux Arpad . . . accepto juramentum infide-
lium, terras in diversos locis praedictis infidelibus de partibus Nitrie ductis, ut
ne aliquando infideliores facti, repatriando nocerent, sibi fidelibus in confinio Nitrie
habitantibus," Annonym. c. 37. Endlicher. Monum. Arpad. s. 32.
^^) Według Konstantego Purp. „Białochrobaty, mając własnego księcia, pod-
władni Ottonowi, wielkiemu królowi Frangii i Saksonii, są poganie, a przyjaźnią
się z Turkami" cjii-nf/ozpeta^ iizra z<)u> Toup/jfj^ /.ai aydza^ 'ś^o>7ćc. De Ad-
ministrando. c 30. Bielowski, M. P. I, s. 24,
^ 203 —
przez swe ziemie do Głomaczów przechodzić, że książęta madjar-
scy brali za żony Słowianki,^**) tedy jasno przed oczy nam
staje ogólne usposobienie ludów słowiańskich po stokach Kar-
patów do porozumienia się z Madjarami przeciw Niemcom. Po-
legając na podobnem usposobieniu Słowian, Madjary łatwo mogli
z pomocą swych stronników obezwładnić przeciwne stronnictwo
w Morawii i wszystkie swe siły skupić do skruszenia potęgi
niemieckiej, w jednej stanowczej bitwie (r, 907).
3, Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce.
Rzadko w dziejach ludzkości zdarza się spotkać wypadek
tak ważny w skutkach jak bitwa Czerwcowa r, 907. Horda ko-
czownicza jednem zwycieztwem zapewniła swą niepodległość, usu-
nęła kwestyje o posiadaniu kraju mieczem przez nią zdobytego,
odrzuciła Niemców daleko na zachód, a sama opanowała te wła-
śnie kraje, do ujarzmienia którycli Niemcy, w ciągu całego wie-
ku, wszelkich sposobów używali. Horda poczyna organizować
się w osobny naród, któremu ludy europejskie nazwę Węgrów
nadają. W szeregu państw chrześciańskich, wychowanych w tra-
dycyjach starożytnej cywilizacyi rzymskiej, zjawia się państwo
Węgierskie bałwochwalcze, bez tradycyi miejscowych, nic wspól-
nego z cywilizacyą europejską nie mające. Polityka tego pań-
stwa nie zna wykrętów dyplomatycznych, nie powołuje się na
żadne prawa, nie ulega wpływom papieża i dworu cesarskiego,
nie dba o interesy sąsiednich dynastów, nie szanuje żadnych
granic, umów, traktatów, bo to wszystko dla niej obce. Nowe
państwo, wyrósłszy z podboju, polega tylko na swą siłę, którą
organizuje zręcznie: ledwo się zjawiło, a już przed niem drżą
Niemcy i bledną Włochy!
-**) w początku XII w. autor kroniki Węgiersko-Polskiej, pomieszawszy
Węgrów z Hunnami, a Arpada z Atylą, powiada, że Atyla „accepit a principe
Sclavorum filiam de tribu eadem, et copuLivit sibi eam in uxorem: similiter et
exercitus ejus de eadem tribu uxoribus copulatus est. Chronica Ungarorum, według
wydania Bielowskiego, w M. P. I, 497. Porów, uwagę Bielowskiego na s, 402.
— 204 — '
w ustroju wewnętrznym państwo Węgierskie polega na
federacyi plemion madjarskich, pod najwyższą władzą dynasty!
Arpada (f 907), następca którego Sołtan obejmuje obszerne kraje
od Zalesia (Transylwanii), aż do r. Aniży (Ennz), jednocząc tym
sposobem dawniejsze posiadłości bółgarskie nad Cisą, Pannoniję
i ziemie morawskie w monarcliiję dynastyczną, która ma się do-
piero cywilizować na sposób europejski. Ale nim to nastąpi
plemię zdobywców obozem stoi w namiotacłi, całkiem zajęte my-
ślą skupienia sił do dalszych grabieży zamożnych sąsiadów Niem-
ców i Włochów, zostawiając miejscowej ludności słowiańskiej
gospodarstwo rolnicze i przemysł krajowy, bo sami Madjary na
rolnictwie sie nie znali, a bez pożywienia i środków materyal-
nych do najazdu na sąsiadów, obejść się nie mogli. Dzicz ma-
djarska pochopna do grabieży i chwytania ludzi w niewolę, poj-
muje jednak konieczność umiarkowanego postępowania z podbi-
tym ludem. Aladjarowie chwytają słowianek za żony, 2') wyma-
gają podatków i służby osobistej, ale nie odmawiają Słowianom
praw ludzkich: zostawiają ich przy dziedzicznych ziemiach, jako
swobodnycli rolników, na równi z gośćmi cudziemskimi.^®)
Nie mając pojęcia ani o administracyi krajowej, ani o sto-
sunkach kościoła do państwa, ani o urządzeniach ziemskich,
Madjarowie mimowoli zostawiają dawniejsze podziały terytoryal-
ne: żupy, grody, osady wiejskie, a gdy wypadało osiąść w gro-
dach nadają im nazwy słowiańskie: Czongrad, Nowograd, Biało-
grad i inne, przyswajają sobie powoli kulturę miejscową, nie in-
teresują się wcale jaką wiarę wyznają podbite ludy i nie pojmują
^') Już w r. 894 annalista fuldeński zapisał, źe „Ungari . , . multa miserabi-
lia perpetravere, nam homines et vetulas matronas penitus occidendo juvenculas tan-
tum ut jumenta pro libidine exercenda secum trahentes." Wiemy jednak, że nie
dla zabawy Madjary kobiet chwytali, a w skutek pozbawienia takowych przez Pie-
czyniegów i Bółgarów. Porów, wyżej s. 195.
-*) W prawach króla Kolomana, Słowianie porównywają sii* z gośćmi
pełnoprawnymi. Liberi quique ac hospites, sicut Sclavi vel ceteri sunt
extranei, qui in terris laborant aliorum, pro libertate tantum denarios dcnt. Endli-
cher, Monum. Arpadiana, s. 370. Porów. HuafaWy. Ethnograpie, s. 432.
— 205 —
nawet, aby można było komu narzucać swój jeżyk, lub zabraniać
używania mowy od Boga danej. To dopiero nowszej cywiliza-
cyi wymysł! Słowianie zaś gotowi byli znieść wszelkie dolegli-
wości materyalne, byle sumienia ich nie obrażano. Wymaganie
podatków, chwilowe grabieże, bezwatpienia niemiłe były Słowia-
nom, ale nie podrywały całkiem ich bytu ekonomicznego, bo
Madjary nie rugowali ich z ziemi, nie zabraniali nabywać posia-
dłość ziemską, nie nasyłali kolonistów i przemysłowców, czyhają-
cych na wydarcie rolnikowi mienia.
Swoboda, wolność, niepodległość w X w, wcale inaczej niż
teraz pojmywane były. Ludy słowiańskie nie pojmywały jeszcze
jedności narodowej. Każde plemię dbało o swą udzielność i go-
towe było przyznać każdego władzcę, któryby nie naruszał spo-
koju domowego i nie obrażał sumienia ludzkiego. Dynastyja
bółgarska obca zupełnie Słowianom z pochodzenia, mowy i oby-
czaju, pobratała sie z Słowianami nad dolnym Dunajem, stała
się przewodnikiem jedności i oświaty narodowej. Dynastyja wa-
regska to samo uczyniła na Rusi. Czemużby podobne stosunki
nie mogły zajść pomiędzy Słowianami bytującymi nad środko-
wym Dunajem a dynastyja Arpada ? Wszak to, co miało na-
stąpić później, nie wiadome było, a stosunki Madjarów do Sło-
wian w początku X w. były znośne. Wsławieni zwycięztwami
potomkowie Arpada zaćmili sławę Moimirowiczów, trzęśli potęgą
Niemiec, szczycili się z bogatych wojennych zdobyczy, wypra-
wiali głośne uczty, na które zapraszali przedstawicieli związko-
wych, raczej podbitych ludów. Wszystko to podnosiło wysoko
w oczach Słowian urok pierwszych monarchów węgierskich, je-
dnało z nimi ludy słowiańskie, wdzięczność których za swobodę
religijną przechowały wiarogodne pomniki słowiańskie-^) z X w.
20) W panuońskim żywocie Metodego czytamy : „Gdy król węgierski przybył
w kraje naddunajskie i chciał widzieć Metodego, poszedł on do niego, cliociaż nie-
którzy mniemali i w głos to powtarzali, że bez mak nie puści go od siebie. Przyjął
go jednak, jak na władzcę przystoi, ze czcią, sławą i radością, a rozmówiwszy sie
z nim, jak przyzwoicie jest mężom dostojnym, rozstał się z nim uprzejmie, całując
206 ^-
Niektóre z tych pomników w Węgrzech pisane w X-^XI w.
wskazują, że Madjary bynajmniej nie przeszkadzali Słowianom
swobodnego odbywania nabożeństwa w jeżyku narodowym.^-)
Towarzysze i uczniowie ś. Metodego na obszernej terrytoryi wę-
gierskiej pisali po slowiańsku, bez obawy kaźni lub wygnania.
Ci to właśnie uczniowie Metodego i współwyznawcy ich, według
naszego przekonania, godzili się z Madjarami, widzieli w nich
zbawienie od utrapień niemieckich, szli razem z nimi na wyprawy
przeciw Niemcom i dla tego zapewno w podaniach madjarskich
miano wiernych zyskali.
Polegając na swych wiernych sprzymierzeńcach we-
wnątrz kraju i zostając w przyjaznych stosunkach z sąsiednimi
ludami: Chro batami, Czechami, Głomaczami, żądni grabieży i woj-
ny Madjarowie korzystali z osłabienia i przerażenia Niemców po
bitwie Czerwcowej r. 907, wyprawiając corocznie swych wojo-
wników w głąb Germanii. Strach poprzedzający zagony ma-
djarskie, szybkość obrotów i niepohamowane męztwo zapewniały
Madjarom powodzenie i bog^ate łupy. W r, 908 Madjary zni-
szczyli Saksoniję i Turyngiję,'") w r. 909 splądrowali Aleman-
niję (Szwabiję) :•''-) w r. 910 pobili na głowę we Frankonii Bawarów
i wodza ich Gozperta zabili. ■=*■') W r. 911 umarł król Ludwik
go, hojnie obdarzając i rzeld mu: „pamiętaj zacny ojcze wspominać mnje zawsze
w swoich świętych modlitwach," Żywot, rozdz. i6. Legenda ta bezwątpienia uro-
sła w późniejszym czasie, kiedy Madjary panowali już na teraźniejszej, terrytoryi,
a jednak jasno wyraża zapatrywanie się Słowian owego czasu na stosunki ich do
Madjarów. Metody umarł w r. 885, a Madjary pokazali się w Pannonii nie wcze-
śniej, jak w r. '892. Oczywiście, że o podróży Metodego do króla węgierskiego nie
może być mowy.
"*>) Dwa pannońskie żywoty, tudzież kodeks Supraślski.
■'") Wyżćj str. lOi przypisek 44.
'*) . Annal. Augiens, a. co^ Ungari Alemanniam ingressi sunt, Annal. Hildesh.
a. 909. Burghard dux Thuringorum occisus est ab Ungariis; Annal. Alaman. a.
909 Ungari in Alemanniam et cum innumerabili predia animaliumąue reversi sunt.
'^) Annal. Alaman. a. 910 Ungari in Alamanniam bello insperato multos oc-
ciderunt et Gospertus comes occisus est; Annal. Augien. a. 910 Franci ab Ungari-
bus aut occisi aut fugati sunt; Annal. Hersfeld, a. 910 Ludovicus rex pugnavit cum
Ungariii et victus est.
Dziecię, k obrany po nim na króla Konrad I (gii— 919) nie mógł
przeszkodzić Madjarom złupić w r. 912 powtórnie Frankoniję
i Turyngije,-^^) w r. 913 spustoszyć Szwabiję,-^-^) a chociaż Bawa-
rowie z Alemannami pobili ich nad r. Innem, ^*^) nie przeszkodziło
to im jednak w r. 915 „ogniem i mieczem" zniszczyć Alemanniję,
plądrować po Saksonii i Turyngii,-^') aż do klasztoru Fuldy,^^)
a w r. 916 zniszczyć okolice Bremy, mordować i zabijać przy
ołtarzach księży. •^'*^) Przerażenie Niemców nie znało granic. Kro-
nikarze w tym czasie nic więcej prawie nie wzmiankowali, jak
tylko o najazdach Madjarów i wewnętrznych zaburzeniach, a tu
jeszcze na dobitek klęsk, książę bawarski Arnulf podniósł prze-
ciw Konradowi I rokosz (916).^") Korzystając z tego Madjary roz-
puścili swe zagony wiatach 916 i 917 aż do Alzacyi, Lotaryngii,
Szwajcaryi.*') — W r. 919 na tron niemiecki wstąpił Henryk
Ptasznik, rządny i przedsiębiorczy, lecz to Madjarów nie obcho-
dziło wcale. Puścili po dawnemu zagony swe w r. 919 do Sa-
ksonii, Italii i Francyi, w r. 922 znowu do Italii, w r. 924 przez
Italiję, Francyję aż do Renu i niezależnie od tego plądrowali po
•■'*) Cont. Reginon. a. 912 Ungari iterum, nullo resistetente, Franciam et Thu-
ringiam vastaverunt.
3") Annal. Augien. a. 913 Ungari partem Alamanniae vastaverunt.
'8^ Annal. Sangal. mai. 913. Agareni Alamanniam intraverunt. Erchanger
et Perholt .... totum esercitum eorum juxta Ine fluvium penitus occiderunt nisi
XXX viros; Annal. Augien, 913. Ungari partem Alemanniae vastaverunt et juxta:
In fluvium a Bavariis et Alemanis occisi sunt.
■^") Annal Augien, 915. Ungari totam Alemanniam igne et gladio vasta-
verunt.
'*) Annal. Saxo 915, Ungaił Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque
Fuldam penenerunt; Contin. Regino 915. Ungari totam Alemanniam igne et gla-
dio vastaverunt, sed totam Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque ad Fuldam
pervenerunt.
39) Adam Bremeński około r. 915 mówi; in illis diebus immanissima perse-
cutio Saxoniam oppressit, cum hinc Dani et Sclavi, inde Bohemi et Ungari lanie-
rent ecclesias. Tunc parochia Harameburgensis a Sclavis. et Bremensis Ungarorum
jmpetu demolita est. I, 51, a dalej: Ungaros jncensis ecclesiis sacerdotes antę altaria
trucidasse. I, 55- '
''O) Cont. Reginon. Pertz. M. G. I. 614.
*^) Annal. Augien. 917. Ungari per Alemanniam in Alsatia usque ad fines
Lotharii legni veneruni.
208
Saksonii!,*-) w r, 926 łupieżyli nad Renem, w Alzacyi i Szwajca-
ryi, a w r. 933 w Turyngii i Saksonii.^') Europa środkowa jak-
by osłupiała ze strachu. ,.Niemcy obawiali sie Madjarów gorzej
niż szatanów i uciekali od nich jak niegdyś Goty od Hunów."
Po kościołach, w litaniach proszono Boga, aby od wściekłości
madjarskiej zachował. ,,A furorum Hungarorum libera nos Do-
mine." Nawet osobne modlitwy w tym celu układano.^"*)
Rozszalała liorda madjarska, zlupieżywszy do szczętu Ger-
manije, pędzi w dalekie strony Włoch, Francyi i znowu do Ger-
manii wraca, a nabrawszy nowego kierunku, pędem błyskawicy
w r. 934 aż do Grecyi dobiega; w r. 935 łupieży północne Wło-
chy i Burgundy e, w r. 937 dociera do Kapui i Benewentu, w r.
938 znowu Saksonję odwiedza, w r. 940 łupieży Bawaryję i Ka-
ryntyje, w r. 947 ponawia napady na Włochy, a w r. 951 przez
Włochy wpada do Francyi. — Niespostrzegli się atoli Madjaro-
wie, że marnując swe siły w najazdach na Włochy, Francyję
Grecyję, dali Niemcom czas ochłonąć z przerażenia i przygoto-
wać środki obrony. Jakoż najechawszy Bawaryję w r. 955, Mad-
jary spotkali nad Lechem, w pobliżu Augsburga, połączone całej
Germanii siły, pod wodza króla Ottona I, któremu posiłki wo-
jenne przysłał wassal jego, książę czeski Bolesław I. — W za-
ciętej bitwie wojsko madjarskie poniosło ogromna klęskę: Mad-
jary odsunęli się trochę na wschód od r. Aniży (Ennz(, może aż
do r. Orlawy (Erlaf), lecz Niemcy nawet pomyśleć nie mogli
o wyrugowaniu ich z Pannonii.^^)
Klęska nad Lechem opamiętała Madjarów. Dalsze najazdy
*-) O napadzie na Saksonije w r. 924 szczegóły niżej § 45.
*3) O wyprawie do Saksonii w r. 933 szczegóły niżej § 45.
■**) W X w. we Włoszech powszechnie znana była modlitwa: Nunc te ro-
garaus, licet servi pessimi. Ab Ungarorum nons defendas iaculis! Ljubicz. Ugri y
Młetackoj. Starine 1869. Kuiga I s, 211.
*'^) Porów. Czoernig. Ethnographie. T. I s. 98. Rzeka Erlaf, po slowiańsku
Orlawa, wpada do Dunaju z południowej strony, na zaehód od Widnia. W tomie
II niniejszego dzieła, na str. 105, wyrażenie: Madjary... w r. 984 ustąpili do r.
Innu, wypada poprawić ustąpili do r. Orlawy (Erlaf).
209 —
na Germaniję wstrzymane zostały. Wreszcie i niepotrzebne były,
bo zdobycze Arpada (f 907) syn jego Sołtan dostatecznie utwier-
dził orężem. Następcom Sołtana zostawało organizować państwo.^")
Madjary poczynają prowadzić żywot osiadły, znajomią sie z oby-
czajami Słowian, uczą sie icli mowy i mnóstwo wyrazów słowiań-
skich do swego języlca wprowadzają. Książęta ich chcą na-
śladować sąsiednich monarchów, nie gardzą chrześciaństwem^'),
a gdy Geiza przyjął chrzest (około r. 973) i pojął za żonę Ade-
laidę, siostrę Mieszka polskiego, państwo Węgierskie stanęło jako
nowa potęga, którą monarchowie europejscy uszanować musieli.
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny.
Wzywając jSIadjarów do Pannonii, cesarz Arnulf bezwąt-
pienia nie przewidywał, że wymierzone przeciw Słowianom ciosy
mogą się wkrótce i na Niemców zwrócić. Wypadki następo-
wały po sobie szybko, a skutki ich okazały się wcale inne, niż
się Arnulf spodziewał. Śmierć Świętopełka I, wojna domowa
w JNIorawii, odpadnięcie od związku morawskiego Czechów, wre-
szcie przewaga duchowieństwa łacińsko- niemieckiego w państwie
Morawskiem tak daleko posunęły rozstrój wewnętrzny Morawii,
że pod koniec IX w. osłabione państwo Morawskie niczem nie
groziło Niemcom, którzy mogli obejść się wcale bez pomocy mad-
jarskiej. Raz jednak wpuściwszy Madjarów do Pannonii, nie
było już możności pozbyć się ich. Madjary twardo jak kamień
osiedli na samej granicy marki Wschodniej, a po bitwie Czer-
wcowej r. 907 posunęli swe panowanie aż do granic Bawaryi,
wznawiając tym sposobem dawne granice Awarów,
*") Genealogia książąt madjarskich bardzo niepewna. Najlepiej obeznany ze
sprawami Madjarów Konstanty Purpurorodny, pisząc w r. 949 — 950 dc Admini-
strando imperii, powiada, że wtedy syn Arpada Sołtan już nie żył, panował zaś Fa-
lias syn brata Sołtanowego Jutokasa i że u Sołtana był syn żyjący Toz, czy Tok-
sun, (de Adminis, cap. 40). Ten Toksun, urodzony około r. 930, był później pa-
nującym lisięciem i miał syna Geize, który panował od r. 972 — 997.
■*^) Są wzmianki, że około r, 948 dwaj książęta madjarscy przyjęli chrzest
w Konstantynopolu, Młodszy syn Toksuna, brat Geizy, nosił chrześciańskie imię
Michała.
Tom III. 14
2IO
Pisarze X w, zaprzątnięci całkiem strasznymi rozbojamj
!Madjarów w Europie, nie zdawali sobie sprawy o wpływie tych
barbarzyńców na przyszłe losy Słowian i Niemców. Cłirzest
Madjirów, potem świetny udział państwa Węgierslciego w spra-
wacli Europy, zatarły gorzkie wspomnienia o rozbojach madjar-
skich w X w., dochodzenie zaś wpływu osiedlenia Madjarów nad
Dunajem na losy reszty Europy, — nikogo nie obchodziło. Dopiero
teraz, gdy już od przybycia Madjarów nad Dunaj tysiąc lat upły-
wa, historycy słowiańscy i niemieccy, rozważając wypadki dziejo-
we, z goryczą o fatalnem przybyciu Madjarów do środka Euro-
py przemawiać zaczęli.
Szafarzyk jeden z pierwszych wyrzekł, że uderzenie Madja-
rów na Morawiję ..ugodziło w samo serdce Słowiańszczyznę."*^)
Współczesny mu, sławny historyograf czeski Franciszek Palacki,
ubolewając nad fatalnem przybyciem Madjarów nad Dunaj, mnie-
mał, że nigdy los nie ugodził srożej w Słowiańszczyznę, jak w końcu
IX w., gdy w środku licznych, chociaż i niepołączonych plemion
słowiańskich, rękami Rościsława i Świętopełka posiane ziarno obie-
cywało wydać pyszny plon oświaty chrześciańskiej i narodowej, rę-
kojmią czego służyły przyjazne stosunki, łączące Słowian z Rzy-
mem i Carogrodem. Z czasem do tego ziarna przyłączyłyby się,
z wewnętrznych pobudek, inne plemiona słowiańskie, otrzymałyby
od niego razem z chrześciaństwem, jeżeli nie nowy ustrój polityczny,
to przynajmniej oświatę nową — europejską, narodową, uzdolnienie
do życia przemysłowego, jedność języka, pisma i literatury. I jak
na Zachodzie, pod wpływem Rzymu, powstało państwo Franków^
tak na Wschodzie nie bez wpływu Byzantu, powstałoby wielkie
państwo słowiańskie, a Europa wschodnia, przed tysiącem laty^
przyjęłaby ustrój wcale inny od tego, jaki się stał. Lecz Mad-
jarowie, wtargnąwszy do samego serdca rodzącego się organi-
zmu, zabili serdce i nazawsze podobne nadzieje zniszczyli. Członki
ogromnego organizmu, nie zdążywszy zróść się, rozpadły się
^') „Raz ten uhodil do srdcc Slovanstva." Staroż. Slowiańs. § 41. s. 485.
w skutek zakrzewienia się pomiędzy nimi obcego żywiołu . . /^)
Rozwijając dalej ideę Palackiego, Hilferding twierdził, że na ró-
wninach po nad środkowym Dunajem, gdzie osady bółgaro- sło-
wiańskie i serbo- cliorwackie stykały się z osadami Słowian za-
karpackich, mogło zajść połączenie północno - zachodniej grupy
słowiańskiej, która wtedy zajmywała przestrzeń od Łaby do
Wisły i dalej do Litwy, z grupą Słowian południowo- zacho-
dnich, która się opierała o morza Czarne i Adryatyckie. W tej
połowie Słowiańszczyzny zachodniej, która się od Danii do Gre-
cyi szerzy, mogło rozwinąć się to samo, co później rozwinęło się
w połowie wschodniej, mianowicie na Rusi: jedność narodowa,
mocna organizacyja społeczna i państwowa. Osiedlenie się nad
środkowym Dunajem, zupełnie obcego Słowianom plemienia ma-
djarskiego, rozdarło Słowiańszczyznę zachodnią na dwie części:
północną i południową, nie zostawiwszy między niemi żadnego
punktu styczności. Skutki tego były okropne dla całej połowy
Słowiańszczyzny, tudzież dla Europy środkowej od Łaby do Nie-
mna i od morza Czarnego do Adryatyckiego.^**; Takie i tym
podobne zdania, chociaż w różnych nieco formach, powtarzali
i dotąd powtarzają inni dziejopisowie, zwalając całą biedę na:
Madjarów za to, że zniszczywszy państwo Morawskie, rozdarli
Słowiańszczyznę na dwoje i tern przeszkodzili Słowianom do po-
łączenia się w ogromne państwo.^')
*®) Palacki. Dejiny narodu ceskeho. T, I wyd. 1848 str. 225 — 6-
60j Hilferding. Benrpia 11 CjiaBane, w Sobranii soczinenij. T. II s. 113 do
124, tudzież: Bopb6a CiaBam. cł HtMuaMii s. 80, weszła jako dodatek do Hi-
storyi Słowian bałtyckich, w Sobranii soczinenij tom IV.
51) Krek. w Einłeitung in die Slavische Literaturgescliiclite r. 1887 s. 342
344, podzielając zupełnie zdanie Palackiego i przecząc poglądom Grota na skutki
osiedlenia się Madjarów nad Dunajem, powiada, że refleksyje Grota nie sa w sta-
nie zbić zdania Palackiego. Krek powołuje się na zdanie Wendta (Die Germani-
sirung der Liinder oestlich der Elbę r. 1884), który powiada, że wdarcie się Mad-
jarów pomiędzy Słowian, stało się korzystnem dla Niemców, ponieważ połączenie
wszystkich Słowian w jedno państwo, w skutek geograficznego rozdarcia ich, niemo-
żebnem będzie tak długo, jak długo naród madjarski ekzystować będzie." Dalej,
powoływanie się Kreks na annały fuldeńskie r. 894 o barbarzyństwie Madjarów, tu-
dzież na pisarza arabskiego z X w, Ibn-Dasta o chwytaniu i sprzedawaniu Sło-
14*
212
Wszakże w drugiej polowie bieżącego wieku zjawiły s\e
mne, więcej objektywne poglądy na kwestyję, o której mowa/'-)
Pisarze, niezadowalając sie poznaniem szkody przez Madjarów
w\-rządzonej Słowianom, usiłują zbadać skutki osiedlenia Madja-
rów nad Dunajem, nietylko bezwglednie w stosunku do Słowian,
lecz i uwzględniając zachowanie się Niemców podczas upadku
Morawii, tudzież następstwa dla Niemców progromu icłi przez
IMadjarów w r. 907. Pisarze tej kategoryi nie odrzucają tego,
że Madjary, wparłszy się klinem w sam środek Słowiańszczyzny,
rozdarli ją na dwoje i uniemożebnili zlewanie się plemion sło-
wiańskicli w jedno państwo, przez co zadali straszny cios naro-
dowości słowiańskiej, lecz nie spuszczają z uwagi i tego, że Ma-
wian przez Madjarów wtedy, gdy ostatni koczowali jeszcze na stepach czarnomor-
skich, nie możemy za stosowne" uważać, albowiem tu nie o przymioty duchowne
i moralne Madjarów chodzi, ale o to: jakie znaczenie ma osiedlenie się Madjarów
nad Dunajem nie tylko dla Słowian, lecz równie dla ^Niemców i innych ludów E\i-
ropy środkowej. Na to Krek nie daje odpowiedzi.
Z nowszych pisarzy polskich, możemy wskazać na iSI. Bobrzy ńslciego, według
którego „dzikie hordy węgierskie i-zuciły się na Słowian, zniszczyły z pomocą za-
wsze do tego dzieła gotowych Niemców, państwo Wielko -Morawskie, wyrwały świeżo
zaszczepione chrześciaństwo i cywilizacyę, a osiedliwszy się nad środkowym Dunajem,
w Pannonii, rozdarły słowiańszczyznę na zachodnią i południową, przecięły zba-
wienne związki Słowian morawskich i czeskich z Carogrodem i oddały ludy le wyłą-
cznie wpływowi Niemców." Dzieje Polski, wyd. drugie r, 1880. T. I s. 75. Do
tego zniewolony jestem dodać: chrześciaństwa Madjary zupełnie nie ruszali, a tern
bardziej nie wyrywali, cywilizacyi słowiańskiej nie zniszyli, bo jej nawet nie poj-
mywali, a jeżeli zniszczyli kulturę niemiecką, to tern tylko obronili Słowian od ry-
chłego wynarodowienia. — Względniej nieco skutki osiedlenia Madjarów w Panno-
nii przedstawił J. Bartoszewicz, ale i on, idąc w ślad za Palackim, widzi tylko wiel-
kie nieszczęścia dla Słowian, nie biorąc na uwagę tego, co Niemcy stracili. Histo-
rya Pierwotna Polski. T. I s, 261 — 264.
•''-} Już w r. 1860 historylc morawski Dudik, w Mahrens Geschichte tom I
s. 244 — 5, zwrócił uwagę na to, że zwyczajne objaśnienie upadku Morawii niezgodą
w rodzinie książęcej i najazdem Madjarów, nie wyczerpuje kwestyi. Mniema on, że
najazd Madjarów był skutkiem wcześniejszego osłabienia i rozstroju państwa Moraw-
siiiego przez chytrą politykę niemiecką. — Wcześniej jeszcze, bo w r. 1858 Ełagin,
zajrzawszy głębiej w dzieje upadku Morawii, przyszedł do przekonania, że już przed
najazdem ^Madjarów, Morawija przez Wichłnga zabitą została, że przypisywać wypa-
dek ten jedynie Madiarom jest niedorzecznością i sprzeciwia się faktom historycznym.
Według niego Morawianie godzili się z Madjarami dla odporu gorszego wroga, —
Niemców. PvccKaa Eect.ia. 1858. Cześć I.
— 213 —
djary stworzyli Słowianom mocną przeciw. Niemcom oporę. ^^')
Podnosząc kurtynę sceny, na której rozegrał się straszny dramat
upadku Morawii, w r. 906, pisarze pojąć nie mogą, kto mianowi-
cie w samo serdce ISIorawiję uderzył: Madjary, czy Niemcy?
Który z tych narodów więcej zła przyczj^nił Słowianom i nie-
bezpieczniejszym był w przyszłości? — Wreszcie pisarze podno-
szą kwestyję: czy w stanie byli IMorawijanie własnemi siłami ode-
przeć Niemców, którzy usilnie, w ciągu stu lat, dobijali się i do-
bijać się nieprzestawali ujarzmienia Morawii.-^^) — Pytania te wiel-
kiej wagi postaramy się objaśnić stosownie do tego, jak się nam
przedstawiają według faktów historycznych.
Wspominaliśmy niejednokrotnie, że w IX w. Niemcy, nie
gardząc żadnymi środkami, dobijali się opanowania porzecza środ-
kowego Dunaju, zasiewali intrygi, prowadzili zacięte wojny, łu-
pieżyli i niszczyli kraje słowiańskie, a nakoniec wezwali do po-
mocy Madjarów i podnieśli w Morawii wojnę domową. Walka
długa wyczerpywała siły, a intrygi wyziębiały ducha narodowego.
Rozprzężenie rzeszy morawskiej, w skutek oderwania się Czechów
i zdrady księcia pannońskiego Braczyslawa, ułatwiało Niemcom
opanowanie w końcu IX w. Pannonii. Morawija ścieśniona z je-
dnej strony przez Niemców, z drugiej przez Czechów, którzy ra-
zem z Niemcami łupieży li ją (r. 897 — 900), a przytem wewnątrz
63) Profesor petersburgski p. W. Łamańskl powiada: „prawda, że w X — XI
w. osiedlenie się Węgrów, czyli Madjarów na równinie Ciso-dunajskiej i utworze-
nie, na gruzach państwa Morawskiego Świętopełka, państwa Węgro- słowiańskiego
Arpada, na długi czas wparły Iclin obcego szczepu w ciało słowiańslcie, a jednalc
niewątpliwie wytworzyły Słowianom mocną przeciw Germanii oporę." OóTj iiCTopil-
MecKOM-L iisyneHiii rpeKO-CianancKaro Jiipa. 1871. t. 17.
^^) Rozważając domniemanie Palackjego, że gdyby nie najście Madjarów,
Słowianie mogliby się zlać w państwo (wyżej przypisek 49), węgiersld profesor Pa-
weł Hunfałvy, przypominając podstępne zamachy Icsięży niemieckich przeciw Słowia-
nom, powiada „und es bekannt ist mit wełch' andauernden Erfolge die Deutschen
die Slawen an der Elbę und an der Ostsee ausrotteten, so last sich billig anneh-
men, das ohne die Hierherkunft der Magyaren, wełche fiir ein halbes Jahrhundert
die Aufmerksamkeit der Deutschen nach einer anderen Richtung lenkten, vielleicht
auch die Czechen gleich ihrer anderen sławischen Briider untergegangen waren und
Palacky ware auch liein Geschichtschreiber der Czechen CTeworden." Ethnographie
s. 299—300.
— 214 —
przez stronnictwa religijne rozdzierana, jakże długo bronić mo-
gła swej niepodległości? Oczywiście Niemcom, dla dopięcia ich
zamiarów, wypadało .przedłużać dawniejszą politykę, różnić po-
między sobą ludy słowiańskie, aby się wzajemnie niszczyły
i nie miały siły do stawienia oporu zamachom cesarskim, a tym-
czasem pod opieką kościoła łacińsko -niemieckiego, posuwać
kolonistów i przemysłowców w celu ekonomicznego opanowa-
nia kraju. Jakoż, w rzeczywistości widzimy, że w początku
X w. dobra niemieckich magnatów duchownych i świeckich, tu-
dzież posiadłości kolonistów posuwały się od Zachodu na Wschód
aż do r, Raby i dokoła jeziora Błatna."^^) Wyższość kultury za-
chodniej zapewniała Frankom i Niemcom ekonomiczne powodze-
nie, a Słowianom groziła zubożeniem, zależnością ekonomiczną,
wreszcie niewolą osobistą. Cóż przeciw temu mogli postawić
Słowianie? Dzieje nas uczą, iż rozprawy orężem z Niemcami wy-
padały niejednokrotnie na korzyść Słowian, ale przeciw przemy-
słowcom i kolonistom niemieckim, wytrwałym, przebiegłym i ego-
istycznym, dobroduszna i niezaradna natura słowiańska zawsze
prowadziła do strat ekonomicznych, w skutek których Słowianie
wyzuwali się z posiadłości dziedzicznych na korzyść Niemców.
O ileż walka ekonomiczna trudniejszą była Słowianom wtedy
gdy zostawali pod władzą niemiecką, o tem zdaje się i mówić
nie ma potrzeby. Kilkowiekowa walka Słowian z Niemcami na
polu ekonomicznem daje liczne przykłady najpodstępniejszych
środków przeciw ziemianom słowiańskim używanych, aby ich wy-
^^) Koloniści posuwali się najwięcej po południowym brzegu Dunaju ku
wschodowi, aż do ujścia r. Raby, ztąd w górę po Rabie i Sali aż do ich wierzcho-
win i w koto jeziora Blatna. Panowie niemieccy w dobrach swych posiadali pod-
danych (servi), zakładali folwarki, mierzyli pola na łany, urządzali gospodarstwo na
sposób bawarski. Księża niemieccy siedlili przy kościołach kolonistów swego rodu.
Napływający z Bawaryi rzemieślnicy siedlili się po miastach. W dokumentach IX
i X w. wzmiankują się liczne osady z nazwami niemieckiemi. Wylicza je Kaemell.
Die Anfange das deutschen Lebens in Oesterreich, 269 — 296. Zauważyć jadnak
wypada, iż pod rubryką nazw niemieckich i kelto -romańskich Kaemell zamieszcza
mnóstwo nazw słowiańskich, zapewne przez nieznajomość mowy słowiańskiej. Wresz-
cie porów. s. 73, przyp. 2,
— 215 —
rugować z posiadłości, aż do wygnania z domów własnych dla
osiedlenia kolonistów/^*') Biorąc na uwagę wszystko, co wyżej
powiedziano, tudzież natarczywość ducłiowieństwa niemieckiego
w rozszerzaniu władzy swej na Pannoniję i Morawije,'^-) niemoc
Słowiańszczyzny zachodniej w X w. i wzrost potęgi niemieckiej
za panowania cesarzów z dynastyi saskiej (r. 919—1002), nie wąt-
pimy, że jeśliby Opatrzność nie zesłała szarańczy madjarskiej ze
Wschodu, cala Pannonija, Morawija, a zapewno i Czechy po-
kryte by zostały gąsienicą niemiecką z Zachodu.
Dla ocalenia Słowiańszczyzny od naporu niemieckiego wX
w. potrzebna była Słowianom albo genialna osobistość wodza, jaka
się zjawiła w postaci Balesława Chrobrego w XI w., albo dzika nie-
pohamowana siła jaka się znalazła w szalonej hordzie madjarskiej.
Nim jednak Słowianie doczekaliby się Bolesława Chrobrego, Niemcy,
w ciągu stu łat, dość mieli czasu do przeprowadzenia swych zamia-
rów ujarzm.ienia Słowiańszczyzny, mianowicie za czasów Henryka
Ptasznika i Ottona I, jeśliby na powściągnienie zamachów niemie-
ckich nie zjawili się Madjary. Jeżeli tego nie poj mywano dawniej,
to obecnie sami Niemcy, lepiej od Słowian pojmują gorzkie dla nich
skutki wmieszania się Madjarów w sprawy ludów naddunajskich
w końcu IX w. Nowsi uczeni niemieccy, rozw^ażając skutki osie-
dlenia się Madjarów nad Dunajem i ubolewając nad zniszczeniem
przez nich kultury niemieckiej, przychodzą do przekonania, że to
było bardziej dla kultury w ogóle dotkliwe, aniżeli rozdarcie Słowian
B6) W drugiej polowie XII i w XIII w. Niemcy osiedlali kolonistów w Serb-
sku pomiędzy Solawą a Łabą, tudzież na ziemiach Obodrytów i Lutyków zwyczaj-
nie w ten sposób, że osady dziedziczne Słowian zabierali koloniści, a wyrugowani
z nich Słowianie budowali sobie nowo osady. Ztąd powstały wsie: Wielkie i Małe,
Stare i Nowe, Niemieckie i Słowiańskie. Często spychano Słowian na mpczary
i pustkowia, gdzie nędzny żywot prowadząc w chatkach rybackich, chyżach, wymie-
rali. O tern szczegóły podane będą w t. IV niniejszej pracy.
B7) W liście arcybiskupa salcburgskiego z jego sufruganami do papieża Jana
IX w r. 900 duchowieństwo nieraiemieckie, skarżąc się na oderwanie Pannonii i Mo-
rawii od arcybiskupstwa salcburgskiego powiada, że przez to dopuszczona została
w kościele schyzma, że Niemcy na mocy prawa wojennego, powinni mieć Słowian
swymi poddanymi i że Słowianie czy chcą, czy nie chcą, w każdym razie państwu
Niemieckiemu podlegać muszą. Porów, wyżej s. 152.
2l6 —
na dwoje, jak historyk czeski (Palacki) utrzymuje. ^^^) Dobitniej
i z niezaprzeczona gruntownościa objaśnia te sprawę nowszy pi-
sarz austryacki, w te słowa: „Niepodobno znaleźć w dziejach
starożytnych Niemiec innego wypadku, któryby mógł ze swych
okropnych skutków porównać się z bitwa Czerwcową r. 907.
Pierwszorzędne stanowisko, jakie Bawary zajmywali w państwie
"Wschodnio -,Frankskiem, na zawsze znikło. Wszystko, co w ciągu
stu lat dla ojczyzny niemieckiej zdobyły miecz i pług bawarskiego
plemienia stracone zostało, jak równie marka Wschodnia i Panno-
nija. Panowanie niemieckie odrzucone aż do r. Aniży (Ennz),
Karyntyja w ciągłej trwodze, nawet właściwa ojczyzna Niemców
wystawiona na łup hord barbarzyńskich. Stosunki polityczne
i kościelne z kulturą niemiecką, zaszczepione na wschód od r.
Aniży, zerwane, a sama kultura zniszczona i na zupełną zagładę
jej skazaną została. Straty te już nigdy więcej nie były powe-
towane. Mała tylko część ziem straconych powróconą została
w X i XI w., lecz nigdy, od czasu zjawienia się państwa Wę-
gierskiego, nie udało się powrócić Pannonii do rąk władzy i na-
rodowości niemieckiej. Małemi tylko kolonijami, w późniejszym
czasie, Niemcy zdążyli w te strony. Jeżeliby nie wmieszanie się
Węgrów i nie bitwa r. 907, to według wszelkiego prawdopodo-
bieństwa i rachunku ludzkiego, granica czysto niemieckiej terry-
toryi byłoby teraz nie nad górną Rabą, ale nad dolną Sawą."'^'^)
Pogląd ten podzielają inni pisarze, '^^) a według naszego przeko-
nania jest on nader umiarkowany, bo jeżeliby Niemcy opanowali
w początku X w. Pannoniję i Mora wiję, to oczywiście rozpiera-
liby się na północ i południe, a w takim razie ani Czechowie,
ani Chorwaci nie obroniliby się od nich.
»8) Roesler. Romanische Studien. 1871 s. 170.
s») Kaemell. Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich. 301 — 2.
♦*o) Grot. MopaBiJi. 415 — 423.
Uwaga. Czytelnik raczy mieć na uwadze, że wszystko co wyżej powiedziano
o stosunku Madjarów do Słowian i na odwrót, tyczy się wypadków X w., kiedy,
jeszcze niewiadomo było, jakie miedzy tymi narodami mogą być zajścia w przyszłości
217
§ «•
Państwo Czeskie.
I. Stan Czech po upadku Wielkiej Morawii. Polityka książąt, zabu-
rzenia.
Do najważniejszych następstw przewagi Madjarów nad Niem-
cami w r. 907 i w następne lata, bezwątpienia odnieść należy
wzrost państwa Czeskiego. — Po wygasłych Moimirowicach spu-
ściznę biorą Przemysłowcy czescy. Centr oświaty chrześciańskiej
z Welegradu przenosi się do Pragi. Zamiast upadłej monarchii
Morawskiej powstaje nowa monarchia Czeska, książęta której
zajmują pierwsze miejsce w Słowiańszczyznie północno-zachodniej.
Odtąd oni biorą na się przewodnictwo cywilizacyi słowiańskiej
w ciągu całego X w., aż nim się zjawi trzecia monarchia sło-
wiańska — Piastów w Polsce.
Ażeby stanąć w szeregu ówczesnych państw Europy środ-
kowej, książętom czeskim wypadało utwierdzić w swym kraju
chrześciaństwo i podnieść znaczenie władzy książąt z rodu Prze-
mysłowców, wyżej nad dynastów plemion czeskich. Niełatwa to
sprawa. Drobni dynaści w ciągu IX w. starali się o powiększe-
nie udziałów swych przez związki familijne, albo drogą pod-
bojów. Jedni dynaści padali, inni wywyższali się.^) Szczęście
najbardziej sprzyjało Przemysłowcom prażskim, którzy panując
nad licznem i bitnem plemieniem Czechów, wcześniej od innych
książąt wzmocnili swą władzę i taką potęgą słynęh, że już w IX
wygórowali nad innych, jakby wielcy książęta całej ziemi czeskiej,
którym, w sprawach dotyczących całego kraju, dynaści plemienni
ulegać winni byli. Wszakże dynaści nie myśleli zrzekać się do-
browolnie władzy swej na korzyść Przemysłowców. Ztąd za-
targi i boje, ztąd udawanie się niektórych możnowładzców o po-
moc do Niemców i mieszanie się ostatnich w sprawy wewnętrzne
1) Porów, dzielą tego t. II s. 386—7.
— 2l8 —
Czechów,") ztąd niemoc książąt prażskich w drugiej połowie
IX w., kiedy w sąsiedniej Morawii dzielny ród Moimirowiczów
świetnem powodzeniem oręża i rozumną polityką w sprawach
wiary narodowej, podniósł władze książęcą na stopień władzy
monarchicznej i z jej to pomocą gromadził siły narodowe do
obrony niepodległości kraju, — Przypatrzmy się postępywaniu
książąt czeskich.
Chrzest księcia Borzywoja i żony jego Ludmiły przez ś. Me-
todego (około r. 880), łączył Czechy z Morawami moralnie,
a przewaga oręża Świętopełka w bojach z Niemcami, dawała mu
naczelne zwierzchnictwo w związku morawskim, do którego i Cze-
chy należały. Ale po śmierci Świętopełka (r. 894), synowie Bo-
rzywoja Spitygniew i "Wratysław, nie chcąc uznawać zwierzchni-
ctwa Moimira II, dobrowolnie poddali się cesarzowi Arnulfowi
w Regensburgu (895),**) Nieszczęśliwy ten postępek wplątał ksią-
żąt czeskich w sidła polityki niemieckiej i wywarł w przyszłości
najgorszy wpływ na rozwój państwa Czeskiego,
Raz stanąwszy po stronie Niemców, Spitygniew i Wratysław
trzymah się ich polityki, wspólnie z nimi łupieży li Morawy (r.
897 — 900) i uskarżali się jeszcze na jakieś krzywdy ze strony Mo-
rawianów. Bratobójcza wojna dwóch sąsiednich ludów do ta-
kiego stopnia zaślepiła książąt czeskich, że w chwili upadku pań-
stwa Morawskiego, nietylko nie podali mu żadnej pomocy, lecz
owszem pozwolili przez swój kraj Madjarom do Głomaczów prze-
chodzić (r, 906). Okoliczności te, a także milczenie dziejów o ja-
kim bądź zatargu Czechów z Madjarami, budzą przekonanie, że
podczas upadku państwa Morawskiego, książęta czescy w przy-
jaznych stosunkach z Madjarami zostawali.
Brak źródeł dziejowych skrywa przed nami uczestnictwo
książąt czeskich w rozszarpaniu państwa Morawskiego, ale ów-
-) Przypomnijmy Witorada pana na Witoraziu, który wywołał w r. 857
wmieszanie sie Niemców w sprawy czeskie. Wyżej. T. II. s, 386 i w bieżącym
tomie s, 66,
») Wyżej s. 144,
219 —
czesne okoliczności, oraz podania madjarskie wskazują, że korzy-
stając ze zgody z Madjarami, Czechowie opanowali właściwe zie-
mie morawskie nad rzekami Dyja i Morawą,*) część SIązka,
a może i górzystą część Słowaczyzny.^) W każdym razie z upadku
Morawii Czechowie skorzystali niemało. Wcielając do Czech
terrytoryję morawską, pozbawioną książąt własnych, książęta
czescy władali nią bez wszelkich ograniczeń, a rozporządzając
się na prawach zdobywców, mogli ciągnąć z niej środki do po-
mnożenia potęgi swej.
Tymczasem walna porażka Niemców przez Madjarów w ro-
ku 907 i wnet potem szalone najazdy madjarskie na Germaniję
podawały Czechom możność używania zupełnej niepodległości,
nie zważając na zobowiązania się książąt ich w r. 895. A gdy po
śmierci ostatniego z Karlowingów, Ludwika Dziecięcia (r. 911)
na tron niemiecki wstąpił Konrad I (911 — 919), książęta czescy'
mogli uważać się za moralnie uwolnionych od zobowiązań wy-
gasłej dynastyi złożonych. Jak postępywał w tej sprawie książę
Spitygniew wiadomości nie posiadamy,*') ale następca jego Wra-
*) Zulta (Soltan) ... ex parte vero Boemiorum fixit metas usque ad fluvium
Moroua, sub tali conditione, ut dux eorum annualim tributa persolveret duci Hunga-
liae et eodem modo ex parte Polonorum usque ad moDtera Tatur. Anonym, nota-
rius Beli cap. 57. Pisząc w XIII w, o sprawach X. w. notaryusz Beli zakreślił
granice Węgier do Tatrów i ujścia r. Morawy, jak było rzeczywiście w XIII w,
ale jeśli przechwalał się, że trybut Węgrom nietylko Czesi, lecz i Polacy płacili,
to czyżby zaniedbał zdobycze Madjarów rozszerzyć i na zachód od r. Morawy,
gdyby choć jakiekolwiek tradycyje to przypominały?
^) W połowie X w. Słowiańszczyzna była w ręku książąt czeskich. Kiedyż
ją zdobyli? Czy po bitwie nad Lechem r. 955 i zwycięzlwie Czechów nad Węgrami
na granicy czeskiej w tymże roku, czy jeszcze wcześniej w r. 907 ? Odpowiedzi w dzie-
jach nie znajdujemy. Podania madjarskie wzmianlcują wprawdzie o zdobyciu Nitry
przez wodzów Arpada, ale czy jazda madjarska mogła opanować górzystą część Sto-
waczyzny? — Wątpliwe.
®) Data śmierci Spitygniewa i wstąpienia na tron Wratysława I niepewna.
Dawniej oznaczano ją r, 912. (Szafarzyk, Star. Słów. § 39, s. 453, tudzież Kriżek,
Dejiny Naród. Slov. s. 18). Tomek, mając na względzie, że według legend, syn
Wratysława Wacław-, urodzony wtedy, gdy już Wratysław panował, liczył podczas
śmierci ojca lat 18, obliczył, że Wratysław (f 921) począł panować w r. 903. Apo-
logie der iiltesten Geschichte Bóhmens, w Abhandlungen der k. bómischen Gesell-
ty sław T^ nie składał hołdu królowi niemieckiemu i o swa nie-
podległość obawiać sie nie miał powodu, albowiem ówczesny
rozstrój Germanii, coroczne pożogi i mordy po całej Germanii
przez Madjarów szerzone, wreszcie rebelia przeciw królowi potę-
żnego księcia bawarskiego i markgrafa karyntyjskiego Arnulfa,
nie dozwalały królowi Konradowi I niczego przeciw Wratysła-
wowi I przedsiębrać. Czechowie, korzystając ze zgody z Madja-
rami, używali zupełnej niepodległości i wspólnie z Madjarami
w r. 915 Saksoniję lupieżyli.') Tak ciągnęło się aż do wstąpie-
nia na tron niemieclś:i Henryka I Ptasznika (919—936), który,
pogodziwszy się z księciem bawarskim Arnuifem i uśmierzywszy
wewnętrzne w Germanii rozruchy, czuł się w stanie bardziej
energiczną względem Czechów politykę rozpocząć. Nim jednak
Henryk I zebrał się z silami, książę bawarski Arnulf napadł na
Czechy w r. 922, Krótka o ten wzmianka kronikarska nie obja-
śnia wcale powodów zajścia pomiędzy Arnuifem a Czecliami."^)
Tylko przez konjektury przychodzimy do wniosku, że być może
sprawy pokrewnego Arnulfowi potężnego rodu Sławników, lub
niesforność innych dynastów, albo wreszcie pretensyje biskupa
regensburgskiego do przyłączenia Czech pod jego zarząd,^) po-
dały Niemcom powód do wmieszania się w sprawy wewnętrzne
czeskie, jak się niejednokrotnie dawniej zdarzało. Skutków tej
wyprawy nie dostrzegamy. Wratysław I aż do zgonu niepodle-
głość zachował, co zdaje się potwierdzają podania narodowe,
które wspominają o nim, że był „wielkim sławą" ^^) i „niezli-
schaft der Wissenschaften, 1865, tom XIII, fiinfter Folger, s. 65. Gdy jednak .śmierć
Wratyslawa zwyczajnie oznaceają rokiem 926, wypada, że on począł panować około
r. 908? jeśli legendy nie mylą się.
') Porów, wyżej cytatę z Adama Bremeńskiego. § 43, przyp. 39 na s. 207.
^) Auctarium Garstense. a. 922. Arnoldus dux Bavariae in Boemiam cum
exercitu proficiscitur. (Pertz. M. G. XI, 565). Annales Salisburgenses, a. 922. Ar-
noldus dux Bavariae in Boemiam cum exercitu vadit. Pertz. M. G. XI, 771.
'•>) Takiego zdania jest Tomek. Apologie, s. 65. Niżej przypisek 47.
'0) W cyrylskim Żywocie ś. Wacława, zapisano: „bje że knjaż welik i Sła-
woju czesten w Czechach żiwyj, imenjem "Worotislaw." Fontes rerum boliemi-
carum. T. I, s. 125.
221
czoną moc wrogów zwyciężył" ^^), Jest jeszcze domniemanie, że
zdobywszy część Śląska, zapewno po r. goy, Wratysław zbudo-
wał na wyspie r. Odry gród, który od jego imienia nazwę Wra-
tysław, teraz Wrocław, otrzymał.^-)
Rządy małoletniego syna Wratysławowego Wacława, pod
opieką matki jego Draliomiry, otworzyły możno władzcom cze-
skim szerokie pole do intryg i zaburzeń. Intryga zwróciła się
najprzód przeciw wdowie po Borzywoju Ludmile, którą posą-
dzano o zamiary rozporządzania sprawami kraju. Ludmiła usu-
nęła się z Pragi do Tetina, lecz to ją od zamacliu wrogów nie
obroniło. Zbójcy, pod przewodnictwem Tumana i Kowana, napadł-
szy na zamek tetiński, staruszkę Ludmiłę zamordowali 15 Sier-
pnia r. 92 7 J'^) Podejrzy wano wdowę po Wratysławie I Dralio-
mirę, jakoby ona, zostając poganką, nieprzyjaźnie patrzała na
Ludmiłę, opiekującą się wycliowaniem w duclm chrześciańskim
Wacława. Lecz jeśli na uwagę weźmiemy, że jeden z łiersztów
merderstwa Tuman z całym swym rodem ratował się ucieczką,
a Kowan scłiwytany z całym rodem zginął, ^^) tedy musimy przy-
znać, że w tej sprawie całej winy na jedną Drahomirę zwalać
niepodobno.*) Na miejscu dokonania zbrodni, Drałiomira rozka-
zała zbudować kościół Micłiała Archanioła, a męczenniczkę Lud-
miłę naród czeski za świętą policzył.
1') Quodam igitur tempoie Biaceslaus ąuidam regali insigniter potiens po-
testate eam (Pragam) residens principatus sui strenuissime curam gerebat... pene
innumerorum hostium triumphator. Passio S. Yenceslai, według be-
nedyktyna Wawrzyńca. Fontes rer. boh. I, s. 170.
12) Kunik. A.l6eKpii, s. 89, tudzież Palacki. Dejiny. T. I, s. 254.
1^) W cyrylskim Żywocie Ludmiły: „tohda nacza mysliti mati Wjaczesława
na swjekrowŁ swoju Ludmiłu zlo i wsjaczeski iskasze pogubili ju." Fontes, I, 123.
i*) Według Passio S. Ludmilae Tuman i Kowan, powróciwszy do Dralio-
miry, opływali w bogactwa i poniewierali równymi sobie, lecz zazdrość i kłótnia
pomiędzy nimi a Drahomira, doprowadziły do tego, że Drahomira postanowiła
sprzątnąć ich. AVtedy jeden z rodem swym uciekł, a drugi zginął. Fontes rer, boh.
I, 140—2.
*) Hynek Krch twierdzi, że' zabójstwo Ludmiły było skutkiem złości mo-
żnowtaiłzców przeciw Przemysłowcom. Kriticke uvahy. II. Na obranu kneżny Dra-
liomiry. V PferoYĆ. 1883. s. I, 49.
Zamordowanie Ludmiły było tylko wstępem do dalszych in-
tryg, zaburzeń i morderstw sprawionych przez możnowładzców,
dobijających sie na dworze książęcym znaczenia, a bezwątpienia
i korzyści materyalnych. Wichrzyciele postarali się poróżnić Dra-
homirę z synem jej Wacławem, a gdy się to im poniekąd udało,
postanowili poróżnić jeszcze Wacława z młodszym bratem jego
Bolesławem, który miał udział w krainie Pszowjan i tam gród
Bolesław' zbudował. Intryga udała się. Wacław zmusił Draho-
mirę ustąpić do Budecza, lecz wkrótce spostrzegłszy błąd swój,
powrócił ją ze czcią do Pragi i odtąd był dla niej najczulszym
synem. ^•')
W tymże czasie jeden z dynastów czeskich, przodek sła-
wnego później rodu Sławników, Radysław Zlicki ośmielił się
podnieść przeciw Wacławowi otwarty rokosz i w okolicy staro-
żytnego grodu Żytomirza zgromadził swych wojowników. Wa-
cław, nie chcąc napróżno krwi niewinnych ludzi przelewać, wy-
zw^ał Radysława na pojedynek. Upokorzony w pojedynku Ra-
dysław pogodził się z Wacławem i przy swych posiadłościach
utrzymał się.^^) Zkądże taka powolność, by nie wyrzec niedo-
łężność Wacława? Zrozumimy to zajrzawszy głębiej w sprawy
ówczesne. I tak. W r. 928 król Henryk Ptasznik, ujarzmiając
Serbów nadłabskich i Stodoranów, tudzież czując się obrażonym
przez Czechów, prawdopodobnie za okazanie Drahomirą pomocy
swym ziomkom Stodoranom, wpadł niespodziewanie do Czech
i do Pragi dążył. W pomoc mu pospieszył książę bawarski
Arnulf i obaj wspólnie obiegli Pragę. Wacław, nie widząc mo-
żności stawienia oporu przemagającym siłom wrogów, zmuszony
został upokorzyć się, zobowiązując się do płacenia corocznie try-
butu królowi niemieckiemu 500 marek i 120 wołów, ^") co, jak
*^) Panowie czescy mówili Wacławowi: „choczet tja ubiti z bratoma; tja bo-
preżdje ubiła jestb i babu twoju Ludmiłu. I otogna matjer swoju w Budec . . ."
Żywot ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 125.
*") O pojedynku Wacława z Radystawenr,, patrz dzieła tego T. II, s. 382.
'") Continuat. Reginon. a. 928. Heinricus rex Boemos liostiliter invasit, et
praestante Deo fortiter superavit. Do tego Widukind lib. I, cap. 35. Heinricus
— 223 —
historycy utrzymują, ustanowione być miało jeszcze za czasów
Karola W.^s)
Czegóż się dobijał ten sam Arnulf, który już w r. 922 na
Czecliy napadał? Odpowiedzi na to prawdopodobnie w pokre-
wieństwie Arnulfa z Radysławem Zlickim szukać wypada. ^^)
Rzecz jasna, iż Wacław, mając wewnątrz kraju mocnego wroga,,
któremu pomoc w każdej chwili gotowi byli podać Niemcy, mu-
siał wroga tego oszczędzać, a gdy Niemcy napadli na Czechy
w r. 928, Wacław, z powodu tegoż wroga, krewnego Niemców,
nie mógł połączyć wszystkich sił czeskich do energicznej obrony
kraju, jak bywało w IX w., podczas najazdów Karola W. i jego
następców. ■-")
Zawarłszy przymierze z Henrykiem Ptasznikiem, Wacław
zostawał w przyjaznych z nim stosunkach, ze szczególną troskli-
wością krzewił chrześciaństwo, wznosił kościoły, protegował du-
rex et Arnoldus dux Boemos vincunt. A dalej Kozma o podatku, jak w następ-
nym przypisku.
*®) Opierając się na wyrażeniu Eginharda: an. 805 omnes barbaras ac feras
nationes, quae inter Renum et Yisulam fluvios, oceanumąue ac Danubium positae...
ita perdomuit (Carolus) ut eas tributarios efficeret. Inter quas fere praecipuae sunt
Weletabi, Sorabi, Boemani, cum his namąue bello conflixit . . . historycy twierdzą,
że już od Karola W. Czechowie obowiązani byli płacić roczny trybut cesarzowi.
To się wydało tern bardziej niewątpliwem, że już Kozma prawił: „Tales nobis legem
constituit Pippinus Magni Karoli regis filius ut annuatim imperatorum successoribus
CXX boves electos et D Marcas soWamus, marcam nostrae monetae 200 nummo<; di-
cimus. Hoc testatur nostrarum aetas in aetatem." Fontes rer. boh. II, s. 80. Gdy
jednak w źródłach IX w. nigdzie podobnego trybutu nie znajdujemy, możemy więc
przypuścić, że Kozma zobowiązanie się Wacława r. 928, przez nieświadomość po-
liczył za zobowiązanie z czasów Karola W.
1") W tomie II dzieła tego s. 382, przyp. 249, objaśniłem, że córka księcia
bawarskiego Arnulfa, niewiadoma po imieniu, była matką Sławnika. Do tego do-
dać wypada, że według Passio S. Adalberti, ten Adalbert, t. j. ś. Wojciech, pocho-
dził z ojca Sławnika i matki Adalberty. Ale według roczników czeskich (Pertz,.
M. G. III, 119) i polskich, tudzież Kozmy, matka ś. Wojciecha zwała się Strzeży-
sława. Jakże to pogodzić? Z Brunnona Vita S. Adalberti rozdz. I dowiadujemy się,
że brat jego (ś. Wojciecha) po ojcu był Gaudencius (Radym) „ex parte patris caro
et frater suus," czem Brunno daje do pojęcia, że Radym był z innej matki, niż
Wojciech. Otóż prawdopodobnie, że ś. Wojciech był synem Niemki Adilbury,
a inni bracia jego synami Słowianki Strzeżysławy. Porów, Bielowski M. P. II, s. 153..
20) Wyżej s. 34, 36, 64.
224
chowieństwo łacińsko -niemieckie, lecz ówcześni możnowładzcy
czescy, niedawno ochrzczeni, pamiętając wprowadzenie za księcia
Borzywoja obrzędu słowiańskiego, niemiłem okiem na wzma-
gające się duchowieństwo niemieckie patrzyli. Przeciw Wacła-
wowi zrodziła się niechęć możnowladzców. Wrogie mu stron-
nictwo znalazło wspólnika w bracie jego Bolesławie, który sam
chcąc władać krajem, na czele spiskowców stanął.'-^) Zamach
na życie Wacława naznaczono spełnić w dniu 27 Września
roku 935, albowiem w ten dzień miało się odbyć poświęcenie
kościoła śś. Kozmy i Damiana w grodzie Bolesławiu, a ponieważ
Wacław na podobnych uroczystościach zawsze był przytomnym,
konspiratorowie pewni byli, iż nie ujdzie ich ręki. Po mszy
Wacław zamierzał powrócić do Pragi, lecz Bolesław ze łzami
go upraszał, aby przenocował. Nazajutrz rano 28 Września, gdy
Wacław wchodził do kościoła, zbrodnia dokonaną została.'-) Do-
wiedziawszy się o tem Drahomira pospieszyła do grodu Bolesła-
wa i na trupa syna padła, lecz gdy ją przestrzeżono, że śmierci
nie ujdzie, uciekła do Chorwat. Trup Wacława leżał na podwó-
rzu kościoła niepogrzebiony, aż ksiądz jeden, zlitowawszy się, po-
chował go w kościele. Dopiero we cztery lata później Bolesław
kazał zwłoki AVacława przenieść do Pragi i pochować w l^ościele
ś. Wita, który Wacław zbudował.^*'*)
Męczeństwo Wacława, a także życie jego pobożne, pełne
miłosierdzia chrześciańskiego, głęboko wryły się w uczucia na-
rodu czeskiego, który obok wspomnień o ś. Ludmile, przechował
-1) „Rozbujasze że mużje czachowskyja (MaxoBBCKbi;K) i wstasza na sja.
Knjaź że im bjasze jeszcze rrład. let. i8. A kohda unire otjec jego, da jegda wzrastet...
tohda djawol... wnide w serdca złych sowjetnikow jego. Ti że naczasze posrekati
Bolesława na zło rjesza: choszczet tja ubiti Wjaczestaw knjaź, swjeszczawsja s ma-
terju swojeju i z mużi swoimi . . . wsieją djawoł . . . Bolesławu łukawaja w serdce
jego i nausti jego na brata swojego." Żywot ś. Wacława. Fontes rerum boli. I,
129—130.
--) Według obu redalccyi Żywota ś. Wacława, krótszej i dłuższej, w Fontes
rer. boli. I, 125, 131,
-^) Cyrylskie przeniesienie zwłok ś. Wacława, w Fontes rer. boli. I, s. 135,
także i u Kozmy pod r. 932. Fontes rer. boh. II, s. 31.
— 225 —
pamięć o jej wnuku Wacławie świętym, patronie ziemi czeskiej,
W wyobraźni ludu ś, Wacław pozostał jako mężny obrońca kraju,
na koniu, w zupełnym rynsztunku wojennym.
2. Podwyższenie władzy książęco].
Ze zbroczonemi krwią bratnią rękami, zasiadł Bolesław I
na książęcym stolcu. Stronnicy jego spodziewali się znaleźć go
przychylnym widokom swym, nie pojmując, że ten, który nie
wzdrygnął się własną ręką zabić najuczciwszego brata, pewno
nie zawałia się wspólników zbrodni swej mordować. Niesforni
możnowładzcy nie przewidywali, że Bolesław postara się jak naj-
rychlej pozbyć się świadków bratobójstwa i niepokornych mu
zmusić srogiemi środkami do posłuszeństwa. Możnowładzcy zrazu
myśleli opór Bolesławowi stawić, a jeden z żupanów (subregulus)
poddał się Niemcom. Bolesław rozpoczął przeciw niemu wojenną
wyprawę.'*) Na pomoc buntownikowi Niemcy wysłali z Turyn-
gii i Saksonii dwa hufce wojowników, lecz Bolesław hufce te
pojedynczo zniósł, grody buntownika zdobył, a stolicę jego zbu-
rzył (936 — 940). Niemcy na tem nie poprzestali. Rozpoczęła się
czternastoletnia, z rożnem szczęściem prowadzona wojna. Lecz
kronikarze, zajęci zaciętą walką w tymże czasie króla Ottona I
ze Słowianami nadłabskimi, mało uwagi na wojnę z Czechami
zwracali i dla tego o niej urywkowe tylko posiadamy wiadomo-
ści."^) Bolesław żądał pokoju, traktował o warunki i w tym
celu posłał zakładników, których Otton I z wielką radością po-
kazywał ludowi (946).^*) Przymierze trwało niedługo, albowiem
już w r. 950 Otton I, wkroczywszy z silnem wojskiem do Czech,
obiegł Pragę, której bronił syn Bolesława, po imieniu także Bo-
2*) Widukind, II, 3, timens sibi vicinum subregulum, eo quod paruisset im-
perii Saxonum, indixit ei bellum.
25) Widukind, lib. II, c. 4, il, 20, 30; Thietmar, lib. ir, cap. I. O wysia-
niu Azika z dwoma legionami łotrów r. 936, w pomoc buntownikom, patrz niżej
§ 45 przypisek 43 na s. 246.
-•') Widukind, II, c. 40. Obsides Bolizlavi ibi vidimus, quos populo rex
praesentari jussit, satis super eis laetatus.
Tom III. 15
220
lesław. A gdy w I.ipcu tegoż roku Nowy gród (teraz stary)
przez Niemców zdobyty został, Bolesław, trzymający sie jeszcze
na prawej stronie r. Włtawy, uznał za niemożebne mierzyć się
z liczniejsz3'm nieprzyjacielem.'-') Udał się więc do obozu Otto-
na I, „a stanąwszy pod jego chorągwiami, króla słuchał, odpo-
wiedzi mu dawał, i na przebaczenie zasłużył." 2*=*) Poczem zawarł
z Ottonem I pokój, zobowiązawszy się do płacenia daniny, jaką
płacił Wacław Henrykowi I Ptasznikowi. -'*) Nadzór nad Cze-
chami Otton I poruczył krewnemu swemu Henrykowi księciu
bawarskiemu, •'°) ale ta ostrożność była zbyteczną, bo taki książę,
który dbał więcej o swą władzę, aniżeli o uczciwe imię, nie mógł
być strasznym dla Niemiec wrogiem.
Uniżywszy się przed Ottonem I, Bolesław wiernie służył
Niemcom, przez co stanął w nieprzyjazne stosunki z Madjarami,
którzy od r. 907, powtarzając straszne najazdy na Germaniję, ani
razu nie zagabnęli Czechów. W r. 955 Madjary w znacznej licz-
bie wpadli do Bawaryi, a stanąwszy obozem nad r. Lechem,
w pobliżu Augsburga, puścili swe zagony do Szwabii. Z połą-
czonemi siłami Germanii, Otton I spiesząc przeciw Madjarom,
otrzymał od Bolesława I posiłek z 1000 dobrze uzbrojonych wo-
jowników.^^^) W bitwie, zaszłej 10 Sierpnia roku 955 wojownicy
ci, stojąc na prawem skrzydle, byli rozbici a obóz ich dostał
2') Widukind, III, c. 8; Continu. Regino, a. 950, eodem anno Boemiorum
princeps Boleslav regi rebellat, quem rex validissima manu adibat suaeąue per omnia
ditioni subdebat.
2^) Widukind III. 8. Bolizlav urbe egressus, maluit tantae majestat! subici,
quam ultimam perniciem pati; sub signisąue stans, et regem audiens responsaąue
reddens, veniam tandem promuerit.
29) Że trybut był jeszcze w innej formie, niź się zobowiązał Wacław płacić
-w r. 928, wskazuje to nadanie Ottona II kościołowi merzeburgskiemu i Maja r. 991:
„tertiam partem census ... qui regio fisco per singulos annos persolvi debet de tota
Bohemia in qualicunque re sit, sive in auro, sive argento, sive pecoribus, aut in
aliis aliquibus rebus magnis sive parvis. Erben. Regesta, N. 76.
^°) Tliietmar, II, c, i.
''1) O uczestnictwie osobistem Bolesława I w bitwie nad Lechem wzmian-
kuje tylko Flodoard pod r. 955 (Pertz. M. G. III). Pewniej jednak, że Bolesław,
priewidując możebność napadu Madjarów, pilnował bezpieczeństwa Czech.
227
się Madjarom, lecz gdy los bitwy przechylił się na korzyść
Niemców, jeńcy czescy i obóz ich z rąk Madjarów oswodzeni
zostali.
Przegrawszy bitwę nad Lechem, Madjary mieli jeszcze gro-
źne siły. Niemcy ścigać ich na wschód od r. Aniży (Ennz) nie
śmieli. A że Madjary nie ponieśli tak stanowczej klęski, jak się
ówczesnym Niemcom wydało,^-) wskazuje to napad Madjarów
na Czechy, zapewne w celu odwetowania Bolesławowi I, za po-
słane Ottonowi I posiłki. Ale Bolesław I, przewidując może-
bność podobnego napadu, stał na granicy kraju w gotowości do
boju. Nie powiodło się i tu Madjarom. Wódz ich LeheF") do-
stał się do niewoli, wojsko jego rozbite zostało, a Bolesław I zyskał
zręczność do rozszerzenia granic państv/a swego. Od tej chwili
władanie Czechów Słowaczyzną na południe aż do Dunaju, a na
wschód aż do Krakowa nie ulega wątpliwości. •^"')
32) Według Widekunda, III, 44 i Thietmara, II, 4, Madjary nad Lechem
zupełnie zniszczeni zostali, Ale według innych źródeł, Madjary po niefortunnej dla
nich bitwie, mieli dość jeszcze siły, aby niepowodzenie swe nad Lechem powetować
na Czechach. W annales S. Galenses maior (Pertz. I, an. 956): „Otto rex cum Aga-
renis pugnabat . . . eosąue Deo auxiliante devicit. Et aliud bellum cum eis gereba-
tur a Boemanis, ubi comprehensus est rei illorum nomine Lele, extincto exercitu
ejus." Do tego możnaby dodać żywociarza ś. Ułrycha (Pertz. IV, p. 402), który
o Madjarach mówi: tantus taroen ad huc exercitus eorum remanebat, ut . . . non pu-
gna lacessitos eos redire aestimaverint.
•'") Według padań, wodzowie Madjarów Leheł i Bulk kwitnęli za czasów
Arpada (■{- 907) i oni to urządzili rozprawę z Niemcami w Czerwcu r. 907. Ale
jakże z tern pogodzić zjawienie się ich w pół wielcu później, gdy według jednych
podań Lehel i Bulk po bitwie nad Lechem r. 955 z mnóstwem jeńców powieszeni
zostali (Kezai. Chr. II, c. 1), według innych powieszono ich w Ratysbonie, gdy
przez Dunaj chcieli umknąć, a według innych, Lehel wpadł w ręce Czechów?
Sayous. Les origines et Tepcąue paienne de Ttiistoire des Hongrois, s. 92, 107.
^■*) Nie mając świadectw współczesnych o zaborach czeskich w połowie
X w., z późniejszych tylko wypadków sądzić o tem możemy. I tak, w dyplomie
fundacyi biskupstwa Prażskiego w r. 973 (patrz wyżej str. 128, przyp. 17), wzmian-
kuje się „p r o V i n c i a cui "Wag nomen est, cum omnibus regionibus, ad praedictum
urbem pertinentibus, quae Krakowa est." — Kiedyż prowincya Wag, raczej Słowa-
czyzną mogła dostać się Czechom, jeżeli nie w r. 955? Do tegoż, jeżeli nie do
wcześniejszego czasu odnieść wypada zdobycie Krakowa, bo już podczas przejazdu
Izraelity Ibraima-ibn-Jakóba z Pragi do Krakowa, przed r. 965, Kraków do Czech
228
Prowadząc długoletnią wojnę z Niemcami, Bolesław mógł
przekonać sie, że w obec zcentralizowanej władzy króla niemiec-
kiego, dawny ustrój Czecli, oparty na samorządzie udzielnych
prawie książąt i żup, nie wystarczał do skutecznej obrony kraju,
nie dawał bowiem księciu możności rozporządzać wszystkiemi
siłami czeskiemi, dla utworzenia mocnego wojska i zaopatrzenia
go w potrzebne rynsztunki, a kraju w niezbędne warownie. Prze-
łamać jednak obyczaj starożytny, przekonać Czechów o konie-
czności uznawania najwyższej władzy w osobie księcia, o wyż-
szości interesów państwa nad interesami prywatnych, choćby naj-
wyższych osób, niełatwą było rzeczą. Zastarzałe przesądy, dumę,
egoizm złamać m.ożna było tylko silą, w użyciu której Bolesław
nie wahał się nigdy. Raz, uznawszy potrzebę obwarowania gro-
du Bolesławia, kazał on ludowi zgromadzić się nad Łabą i do
zgromadzonych przemówił o konieczności opasania grodu Bole-
sławia murowanymi, na sposób rzymski kręgami i o wykonaniu
silami kraju potrzebnych robót.^^) Ale starostowie, nie pojmu-
jąc, aby podobne roboty mogły leżeć na obowiązku ludu, uwa-
żali to za wymysł księcia, niezgodny z dawnym obyczajem i tak
do niego mówili: „my starostowie ludu musimy ci powiedzieć,
że ani umiemy, ani chcemy robić czego żądasz; nasi ojcowie nic
podobnego nie robili." Schwyciwszy jednego z przytomnych za
czuprynę i skręciwszy mu głowę jak makówkę, powiada Kozma,
Bolesław jak szalony rzucił się na tłum, który z przerażenia bła-
gał księcia o miłosierdzie, przyrzekając wykonać czego żądał.
Oczywiście przesądy i ciemnotę ludu czeskiego można było mniej
gwałtownymi środkami przełamać, ale w owym barbarzyńskim
wieku o środki nie pytano, a grubą siłę szanowano wysoko. To
też gdy księciu czeskiemu udało się srogimi środkami stosunki
należał, o czem podróżnik mówi wyraźnie, a jak utrzymuje Kunik, nie bez za-
miaru nazywa Bolesława I księciem Pragi i Krakowa. Porów. Kunik. A.loeKpif,
s. 48, 90.
36) Według Kozmy Bolesław mówił: „volo et jubeo, ut mihi operę Romano
aedificetis murum urbis nimis alterum per gyrum.'*
229
wewnętrzne kraju zmienić na korzyść władzy monarchicznej, zna-
czenie jego nie tylko w Czechach, lecz i za granica kraju nad-
zwyczaj wzrosło. Flodoard i Widukind nazywali Bolesława I
królem, sąsiedni książę Mieszko polski pojął za żonę córkę Bo-
lesława Dubrawkę, ale potomni, przypominając jego okrucień-
stwa, przezwali go: okrutnym. •^^)
Pod koniec panowania Bolesława I (936 — 967), drobni dy-
naści czescy znikli zupełnie, snadź ich wymordowano, pozostał
jeden tylko udzielnie władający ród Sławników, do którego wię-
ksza połowa ziemi czeskiej należała.^") Ród ten spokrewniony
z książętami bawarskimi, zostając w przyjaznych stosunkach jak
z Bolesławem I, tak i z jego następcą, kwitnął aż do r. 996,
w którym nareszcie i on padł ofiarą zakorzenionych od dawna
zaburzeń.
O rządach następców Bolesława I powiemy niżej, we wła-
ściwem miejscu.
3. Stosunki kościelne.
Po upadku arcybiskupstwa słowiańskiego w Welegradzie
(r. 885), do którego i Czechy należały, zarząd spraw duchownych
w Czechach zależał od usposobienia książąt. Niezadługo przed tern
ochrzczeni książę Borzywoj i żona jego Ludmiła (około r. 880),
tudzież część narodu, nie składali jeszcze tak licznej trzody, aby
chrześciaństwo w Czechach można było uważać za powszechnie
ugruntowane. Pogaństwo kwitnęło w całej mocy, a większość
ludu wiejskiego nawet parę wieków później w błędach pogań-
3^) Erat accerimus consilio, mówi o Bolesławie Widukind, ale daleko go-
rzej odzywa sie o nim Kozma. Zamordowanie ś. Wacława tkwi ciągłe w pamięci
Kozmy. Nie szczędzi on słów potępienia bratobójcy, a wymaganie od ludu posłu-
szeństwa uważa za gwałt i uciemiężenie. Fuit iste dux Bołezlaus, si dicendus est
dux, qui fuit impius, atque tyrannus saevior Herodote. truncu^entior Nerone, Decium
superans scelerum immanitate, Diocletianum crudelitate, unde :'bi agnomen ascivit
saevus Bołezlaus ut diceretur. Fontes rer. boh. II, s. 31.
") Dzieła tego T, II, s. 381—2.
skich trwała.^**) Wszakże biskupi regensburgscy od dawna do-
magali sie przyłączenia do ich dyecezyi Czech, chociaż tam
ani chrześcian, ani kościołów, aż do zjawienia sie apostołów
Konstantago i !Metodego, nie było wcale. "'^) Nawet po przy-
jęciu chrztu przez księcia Borzywoja kościoły były wielką rzad-
kością, a jak mało sami książęta, w głębi duszy, byli chrze-
ścianami, wskazuje to ożenienie się księcia jWratysława I z Dra-
homirą, córką pogańskiego księcia Stodoranów.*)
Chociaż biskupi regensburgscy, jako najbliżsi do Czech, sta-
rali się w IX w. kraj ten do swej dyecezyi przyłączyć, ale po-
dobne usiłowanie, bez zgody stolicy apostolskiej, żadnego znacze-
3*) Porówn. dzieła tego T. II, s. 8ii przyp. 410, str. 847 przyp. 556. 557,
tudzież Żywot ś. Wacława, przez Gumpolda, który w rozdziale 7 mówi, że gdy we-
dług dawnego obyczaju najdostojniejsi mężowie czescy scliodzili się i na cześć
bogów cudzy cłi godowa! i, zapraszając na podobne uczty Wacława, on uni-
kał ich, verum etiara profana convirorum sordibus daemoniacis inąuinatorum quam
strenue aufugit consortia. Fontes rer. boh. I, 151.
^9) Oprócz ocłirzczonycłi w r. 845 w Regensburgu 14 lecliów, czy żupanów
(wyżej s. 74 przyp. 5), o innych chrześcianach w Czechacli wzmianlci nie znajdu-
jemy. Ci lechi, przyjmując dobrowolnie chrześciaństwo u Niemców, podczas gdy
książęta czescy poganami zostawali i wojny z Niemcami prowadzili, oczywiście byli
albo wygnańcami, albo buntownikami i w żadnym razie ani szerzyć chrześciaństwa
w Czechach, ani podawać powodu do przyłączenia Czech do dyecezyi Regens-
burgskiej nie mogli. Na czemże mogła zasadzać sie pretensyja biskupów regens-
burgskich? Sprawa to ciemna! Pisarze powołują się na Gumpolda, Vita S. Yenzeslai,
cap. 15, i Otholona, Vita S. Wolfgangi, cap. 29. Pierwszy z nich, mianowicie Gum-
pold wyraził się: Tutonem episcopum (Ratisbonensem) cujus diocesi tota subcluditur
fioemia. (Fontes rer. boh. I, 157; Pertz, IV, p. 2.19). Ale pisząc to w r. 981
Gumpold oczywiście zapomniał, że Czechy miały już od r. 973 biskupstwo Prażskie,
zaliczone do arcybiskupstwa Mogunckiego. Co się tyczy wzmianki Otholona: „Boe-
mia provincia sub Ratisponensis ecclesiae parochia exstitit" (Pertz, IV, 538J, to za-
uważymy, że biskup AVolfgang umarł r. 994 a Otholon pisał później w lat 50, a za-
tem w czasie, kiedy biskupstwo Prażskie od dawna istniało, a krótko trwałe związki
z biskupstwem Regensburgskiem w X w. (o czem objaśnione będzie niżej), poszły
w zapomnienie. Otóż przytoczone świadectwa wzmiankują tylko o krótko trwałych
stosunkach kościoła czeskiego z biskupstwem Regensburgskiem w X w., ale zkąd
się wziął początek tych stosunków żadnej wiadomości nie znajdujemy. Porów. Du-
dik. Mahrens Gesch. I, s. 274.
*) Według nowszych badaczy, Drahomira, zostawszy księżną czeską, wyzna-
wała chrześciaństwo słowiańskiego obrzędu. Krch. Kriticke uvahy. Na obranu kneżny
Drahomiry. 1883.
— 231 —
nia mieć nie mogło. Zdaje się więc, że pierwszy powód do roz-
ciągania władzy biskupów regensburgskich na Czechy, podali
książęta Spitygniew i Wratysław dobrowolnem poddaniem się
cesarzowi Arnulfowi w r. 895, albowiem w owym czasie od za-
leżności politycznej nie odróżniano i zależności religijnej.
Razem z poddaniem się Arnulfowi w r, 895 Spitygniew
i Wratysław, zamiast wyznawanego przed tem obrzędu słowiań-
skiego, musieli przyjąć obrzęd kościoła łacińskiego. Zbudowanie
przez Spitygniewa w Budecu kościoła ś. Piotra udowadnia, że,
z przejściem na obrzęd łaciński, on zastosował się do obyczaju
rzymskiego i pierwszy w swym kraju kościół łaciński poświęcił
ku czci apostoła Piotra. ^*^) Ale w Czecłiacli wcześniej, bo jesz-
cze za czasów ś. Metodego były kościoły obrzędu słowiańskiego,
z którycli najstarszy, pod wezwaniem ś. Klemensa, zbudowany
był w Lewym łiradcu.*^) Tym sposobem w początku X wieku
cłirześciaństwo w Czechach rozwijało się w Budecu rzymskiego,
a w Lewym hradcu słowiańskiego obrzędu. Stosowni^e do tego
książę Wratysław I, nauczywszy syna swego Wacława najprzód
po słowiańsku, posłał go do Budeca, „gdzie dziecię poczęło się
uczyć z ksiąg łacińskich, a Bóg taką mu łaskę udzielił, że się
nauczył ksiąg łacińskich, jakby dobry biskup lub pop, a umiał
równie księgi greckie, czyli słowiańskie czytać bez błędu," ''-)
Dopóki polityka czeska wiązała się z polityką niemiecką
przeciw Morawianom, książęta Spitygniew i Wratysław musieli
^') W żywocie ś, Ludmiły i ś, Wacława z XV w. zapisano, że Wratysław
posiał syna swego in civitatem, quae Budec vocabatur, ubi ab antecedente fratre
suo Spitygneo in lionore principis apostolorum S. Petri consecrata inerat et inest
ecclesia. Fontes rer. bola. I, 205.
i») Wyżej, ś. 115.
^•) W najstarszym cyrylskim Żywocie ś. Wacława czytamy: „I wda jega
(Wjaczeslawa) baba swoja Ludmiła ucziti knigam sloweńskym; posleduja swojemu
uczitelu dobrje i nawycze razum wsjemu dobrje. Otsadiże i knjaź Worotisław w Bu-
dicz i nacza otrok ucziti sje knigam łatyńskym i nauczi sje dobrje. I wozlożi (bog)
błahodatb taku na Wjaczeslawa knjazia i nacza umjeti knigam łatyńskym iii jako
że episkop iii pop, da aszcze wzjasze graczeskija knigy iii słoweńskyja, proczi-
tasze ja wnje sobie sobłazna radi." Fontes rer. boh. I, 128. O wysłuniu Wacława
do Budeca wzmiankuje także Gumpolda Passio S. Wenzeslai. Fontes rer. boh. I, 149.
— 232 —
być powolnymi względem pretensyi biskupów regensburgskich,
którzy na Czechy jak na swą parafiję patrzyli. ■*'') Ale po upadku
Morawii i pogromie Niemców w r. 907 sprawy kościoła czeskie-
go w innym obrazie zarysowały sie. Centr oświaty i cywiliza-
cyi chrześciańskiej z Welegradu przeniósł się do Pragi. Prze-
mysłowcy, po wygaśnieniu Moimirowiczów, byli najpierwszymi
ze swej potęgi i cywilizacyi książętami w całej Slowiańszczyźnie
zacliodniej. Dwór icli stał się przytułkiem wszystkiego, co po
zburzeniu państwa Morawskiego ratowało się ucieczką do Czecli.
Przemysłowcom otwierały się obszerne widoki skorzystania z oko-
liczności i ustanowienia w swem państwie kościoła niezależnego
od biskupstwa Regensburgskiego. I jeżeli książę Spitygniew,
pozostając wiernym Niemcom, nie kusił się o to, to książę Wra-
tysław I, dobijając się niepodległości politycznej, musiał dbać
i o niezależność kościoła czeskiego. Miał on na swym dworze
księży łacińskicli i słowiańskich, a gdy syn jego Wacław pod-
rósł tak, że włosy dziecięcia można było ująć ręką, Wratysław
sprawił starym obyczajem postrzyżyny syna, a spełnienie tego
obrzędu polecił jakiemuś biskupowi.*'*) Zkądże się wziął biskup
w Czechach? Odpowiedzi na to źródła historyczne nie dają, ale
**) Porów, wyżej w przypisku 39 wyrażenie Otholona: Boemia provincia
sub Ratisbonensis ecclesiae parochia exstitit.
**) W najstarszym Żywocie ś. Wacława z pierwszej polowy X w., a według
tekstu moskiewskich Czeti Minei, czytamy: „prizwaw Wratislaw knęże (kh/AsA),
iże bje togda w swojei oblasti i episkopy i weś priczet cerkowryj. Dobryj że
i błagowjernyj episkop i Notarij so wsjem klirosom, otpiewsze swjatuju liturgiju
w cerkwi preswjatyja... Marii i wzwedsze otroka, postawisza na stepeni pred olta-
rem i błogosławi jego episkop." — Ale w innym tekście, według rękopismu Ru-
mjancowskiego, powiedziano, że gdy dziecię urosło tak, że ręką można było ująć jego
włosy, „prizwa Wratisław knjaż episkopa eter a (jakiegoś?) so wsjem Idirosom . . .
i postrigosza knjazi ini." Fontes rer, boh. I, 127 — 8. W tłómaczeniu tego Żywota
przez Hankę, znajdujemy: dobry pak a blahoverny biskup Notar s celem ducho-
%'enstvem, odspivaśa svatu liturgiju v chrame... Bohorodicky... Marie, pozdwih chłopce,
postavil na stupne pfed oltarem, a blahoslavil. Fontes, I, 128). Tu zachodzi mię-
dzy tekstami wątpliwość tylko co do nazwy bisliupa: czy mu było imię Notar, czy
zamiast tej nazwy napisano mylnie eter? W każdym razie był to bisliup nie la-
cińsko-niemiecki, bo taki zapewno nie zechciałby dopełniać obrzędu słowiańskiego
z pogańskich czasów.
— 233 —
skoro mówią wyraźnie, że wzmiankowany olDrzed dokonany zo-
stał przez biskupa, tedy zaprzeczać temu nie mamy powodu.
Wypada wiec przypuścić, że tym biskupem mógł być jeden
z księży morawskich,*') którzy, po zburzeniu państwa Morawskie-
go, musieli szukać przytułku najwłaściwiej w Czechach, bo w obec
nienawiści do duchowieństwa słowiańskiego biskupów niemiec-
kich, pewno, że w Niemczech nie byliby przyjęci gościnnie. **')
Otóż najprawdopodobniej, że Wratysław I, dobijając się niepod-
ległości politycznej, zamierzał ustanowić w Czechach kościół od-
rębny, co rozumie się mocno obrażało biskupa regensburgskie-
go, a zwierzchnika jego księcia bawarskiego Arnulfa mogło, ra-
zem z innymi powodami, pobudzić do napadu na Czechy w roku
922.*')
Śmierć przedwczesna Wra ty sława I zmieniła bieg spraw
kościelnych na korzyść Niemców. Małoletni syn jego Wacław,
pod wpływem księży łacińsko- niemieckich i stosunków polity-
cznych, stał się prozelitą kościoła rzymskiego, tolerując wszakże
i obrząd słowiański. Doświadczywszy niepowodzenia w walce
z Niemcami w r. 928, dociskany intrygami i zaburzeniami we-
wnątrz kraju, Wacław zmuszony był w sprawach kościelnych
stosować się do życzenia Niemców. Biskup regensburgski po-
czął jurysdykcyję swą i na Czechy rozciągać, a Wacław nie mo-
gąc się od opieki niemieckiej uwolnić, całkiem oddał się pobo-
żności i uczynkom chrześciańskim. Wznosił on liczne kościoły,
dbał aby nabożeństwo w nich odbywało się codzień, jak u „wiel-
kich ludów", opiekował się wdowami i sierotami, wykupywał lu-
dzi z niewoli, szczególnie z duchownego stanu, poznosił szubie-
45^ Wyżej, str. 150, wzmiankowano o wysłaniu przez papieża Jana IX
w r. 899 do Morawii trzech biskupów. Jeżeli nie jeden z nich, to być może wy-
święcony przez nich na biskupa inny ksiądz, mógł być ta osobą, która w Żywocie
ś. Wacława, wzmiankuje sie pod nazwą: Notar?
**) Porów, wyżej s. 151 i następne.
*') Takiego zdania jest zasłużony profesor Tomek, Apologie der altesten
Geschichte Bohmens, w Abhandlungen d. k. bómisch. Gesel, der Wissenschaften,
1865. Tom XIII, fiinfter Folgę, s. 67.
— 234 —
nice w wielu miejscach powystawiane, rozkazawszy, aby za jego
życia nie stawiano ich więcej.'*'^) Wszystko to odpowiadało wi-
dokom biskupa regensburgskiego, który osobiście poświecił zbu-
dowany przez Wacława kościół ś. Wita."*^) Nie przeszkadzało
to jednak wyznawcom obrzędu słowiańskiego używać zupełnej
swobody religijnej, aż do końca panowania Wacława. Dopiero
po zamordowaniu go, rozpoczęło się prześladowanie księży sło-
wiańskich, których nareszcie wygnano z kraju ■'^**) i tem ułatwiono
duchowieństwu łacińsko -niemieckiemu dalsze tępienie w Cze-
chach obrzędu słowiańskiego. Czy to się działo według życze-
nia Bolesława I — nie wiemy, Książe ten, związawszy politykę
swa z polityką niemiecką, nie mógł obrażać Niemców przeci-
wnymi ich zamiarom uczynkami, a o niezależności kościoła cze-
skiego pomyślić nawet nie śmiał, Kwestyję tę podniósł dopiero
syn jego Bolesław II, o czem powiemy we właściwem miejscu.
*8) o zniesieniu szubienic i miłoslerdnych uczynkach AVacława rozpowiedział
Gumpold, tudzież inni autorowie Żywotów ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 129 — 130,
149—152.
*^) Według Gumpolda Passio S. Venzeslavi, kościół ś. Wita poświęcił bi-
skup regensburgski Tuto. fFontes rer. boli. I, 157). Ale, według Kozmy, kościół
ten począł budować ś. Wacław, a dokończył budowę Bolesław I, konsekracyję zaś
dokonał następca Tutona biskup Michał (od r. 941 do 968). Z Auctarium Gar-
stense widać jednak, że po Tutonie (f 930) biskupem regensburgskim był Insigri-
nus (Pertz, XI, p. 566). Pewniej więc, że kościół ś. Wita konsekrował Insigrin. —
Dudik myśli, że tej konsekracyi Insigrin dokonał w r. 939 (Mahr. Gesch. II, s. 1 1).
Tomek nie wzmiankuje o Insigrinie, a mówi tylko, że konsekracyję wzmiankowanego
kościoła dokonał następca Tutona za Bolesława I. Dejepis Mesta Prahy, 1855,
tom I, s. 8.
50) Najdawniejszy Żywot ś. Wacława, rozpowiedziawszy o zamordowaniu go
w Bolesławie, dodaje: „ubisze że w tom gradi s nim Mstinu i Ellinu a na inyja
mużi idosze proczie, owy izbisza a drugija razbjegosza sja po zemljam; a mładjenca
izbisza jego radi; a bożija raby i niszczich pograbisze i wygnasze ich z zemli, a żeny
ich za muż dasza, oni że i' si neprijazneni, ubiwsze gospodina swojego." Fontes
rer. boh. I, 132. U Szafarzyka trochę inaczej: Mladence jeho zbili, a bozi sluhy
zloupili, vyhnavśe je z mesta, a żeny ich za jine muzę vdali i vśecku vrażdlnou
żadnost vykonali, zabivse kniżete sveho. Star. Slov. II, § 39, s. 451, przyp. 65.
oi
§ 45-
Upadek Serbów i Hobolanów 928—936.
I. Stan Słowian nadłabskich w początku X w.
Długa i uporczywa walka królów niemieckich z Morawia-
nami w drugiej połowie IX w., tudzież pogrom Niemców przez.
Madjarów w r. 907 i następne najazdy ostatnich na Germanię,
w ciągu panowania Ludwika Dziecięcia i Konrada I, pozbawiły
Niemców możności opanowania dolnej Łaby, do czego od czasów
Karola W. nieustannie dążyli. Polityka niemiecka, zwróciwszy
uwagę swą w inną stronę, mało się zajmywała sprawami Sło-
wian nadłabskich, dając czas im do umocowania się i przygoto-
wania obrony na przyszłość. Słowianie łatwo pojąć mogli, że
nieczynność Niemców pochodziła w skutek ich osłabienia, a nie
z powodu, aby swych dawnych zamiarów mieli się wyrzec. Wiel-
kie wypadki w Morawii, za czasów apostolstwa śś. Konstantego
i Metodego, tudzież przystąpienie do związku morawskiego są-
siednich ludów słowiańskich stawiały przed oczy Obodrytom,
Weletom i Serbom korzyść łączenia się drobnych ludów w związki
państwowe z silną władzą i oświatą chrześciańską, Ludy te je-
dnak, stojąc twardo przy swych dawnych bogach, przy zamiło-
waniu swobody plemiennej i starożytnych obyczajów, nie życzyły
wyrzec się ustroju plemiennego na korzyść ustroju państwowego,
bez którego nie było dla nich zbawienia, w obec mocno zorga-
nizowanego i zaborczego państwa niemieckiego. Tworząc osobne
grupy plemienne, Serbowie, Obodryci, Welety dzielili się jeszcze
na mniejsze ziemstwa, z których każde osobną politykę prowa-
dziło, tak że gdy jedne ludy wojowały z Niemcami, inne zosta-
wały z nimi w zgodzie, radzi będąc, że ich Niemcy nie zagabali.
Historya tych ludów gubi się w drobnych starciach z Niemcami
i nie daje się ująć w ramy obrazu większych rozmiarów. Brak
ogólnego kierunku w sprawach tych ludów, zmusza nas patrzyć
na każdą grupę plemion z osobna.
Serbowie, jak w początku IX w., tak samo i w początku
X w., marniejąc w plemiennym ustroju, ledwo gdzie niegdzie, jak
na przykład u Glomaczów, tworzyli związek z kilku żup, pod
władzą księcia. Inne drobne żupy zdaje sie nie miały nawet
książąt, przynajmniej wzmianki o nich w dziejach nie znajdujemy,
a jednak żupy te prowadzą pograniczne boje z Niemcami. — Do-
póki państwo Morawskie stało na straży Słowiańszczyzny pół-
nocno - zachodniój, Niemcy oględnie z Serbami postępy wali. Ce-
sarz Arnulf mienił się być przyjacielem Serbów, załatwiał spory
ich pograniczne z Niemcami, za co mu poselstwo serbskie po-
dziękowanie i dary w Salicach składało (897).^) Ale w kilka
lat później książę saski Otton staczał z niemi pograniczne boje,
a w r. 906 wyprawił syna swego Henryka, później nazwanego
Ptasznikiem, przeciw Głomaczom,-) którzy na pomoc Madjarów
wezwali i z nimi wspólnie do Saksonii wpadli. Madjary złupie-
żywszy Saksoniję, powrócili do Glomaczów i prawdopodobnie,
że w r. 908 powtórny najazd na Saksoniję i Turyngiję uczynili.^)
Wojując z Głomaczami, Henryk musiał przechodzić przez ziemie
innych plemion serbskich, ale o ich udziale w walce Glomaczów
z Niemcami, wzmianki nie ma. Wszędzie tylko jedni Głomacze
występują, a Susły, Koledycze i inni, z którymi Niemcy walczyli
w IX w.*), nie podają pomocy. Czy już ręka żelazna stróża po-
granicza Turyngskiego, księcia saskiego Ottona,*^) tak ich przyci-
snęła, że się ruszyć nie śmieli?
W e 1 e t y podzieleni na mnóstwo ziem w IX w. takiż podział
zachowali i w X w. We względzie politycznym, południowe po-
') Wyżej s. 145 przypisek 9.
*) Widukind I 17. Pater autem videns piudentiam adolescentis et consilii
magnitudinem, reliquit ei exercitum et militiam adversus Dalamantiam, contra quos
diu ipse militavit. Thietmar I, 2. Isque (HenricusJ a patre suo in provintiam, quam
nos theutonice Daleminci vocamus, Sclavi autem Glomaci appellant, cum magno exer-
citu missus, devastata eadem multum atque incensa, victor rediit.
3) Wyżej s. 161. przyp. 44.
■*) Wyżej s. 54, 72.
^) Annalista Saxo pod r. 908: Otto dux, jam scilicet Thuringii limitis c ust os.
Ł
— 237 —
nad r. Hobolą plemiona Stodoranów miały swych miejscowych
książąt i odrębnie stały od związku właściwych Lutyków: Kata-
rów, Doleńców, Chyżanów i Czrezpienianów, którzy wiec powsze-
chny w chramie Radogoszcza, w X w. wynieśli wyżej nad władzę
książąt. Co by sie u tych plemion działo w pierwszej połowie X
w., dla braku źródeł historycznych nie wiemy, a jednak z tego, że
ich Niemcy nie zagabali, możemy wnioskować, że marnieU w nie-
czynności, radzi będąc, że nikt ich spokoju nie naruszał.
Obodryci więcej od Weletów okazali zmysłu polity-
cznego. Połączywszy bowiem drobne ziemie pod władzą książęca
wyżej od ludowych wieców stojącą, weszli w porozumienie z ta-
kimiż jak sami poganami Duńczykami, którzy wtedy już byli
zaciętymi wrogami Niemców. Wspólnie z Duńczyka^mi, odniósł-
szy świetne zwycięztwo nad Niemcami w r. 880**), walecznie
bronili niepodległości swej przeciw zamachom księcia saskiego
Ottona, który po bracie Brunonie, poległym we wzmiankowanej
porażce r. 880, będąc mianowany księciem saskim i stróżem po-
granicza nad Łabą , słynął z energicznego czuwania nad bezpie-
czeństwem Niemiec. Wyprawa cesarza Arnulfa przeciw Obo-
drytom w r. 899 nie powiodła się"). Później dzieje milczą aż do
r. 902, pod którym znajdujemy krótką wzmiankę o spustoszeniu
Saksonii przez Słowian, lecz jacy to byli Słowianie annaliści nie
zauważyli. *") Prawpopodobnie jednak, że wzmianka ta Obodry-
tów tyczy się. A gdy wskutek wojny domowój syna księcia
Ottona, Henryka (Ptasznika) z Konradem I (r. 915) w Germanii
wszczęły się zaburzenia, a Madjary pustosząc Niemce, aż pod Bremę
zapędzili się, Obodryci z Danami napadli na Nordalbingiję i okolicę
Hamburga spustoszyli,®) później zaś korzystając z najazdu Danów
na Nordalbingiję w r. 919, Obodryci przez Łabę wtargnęli do
8) Wyżej. s. 123.
') Wyżej s. 137 cyt. 47, 48.
«) Anual. Hildesheim et Lamberti, a. 902. Slavi vastaverunt Saxoniam.
Porów. Wigger, Meklen. Annal. 22.
9} Wyżej § 43. cyt. 39. 207.
— 238 —
Saksonii, którą okropnie spustoszyli.^*^) Ale to był koniec tryum-
fów Danów i Obodrytów. Po słabym Konradzie I, (-J- 919) na tron
niemiecki wstąpił rywal jego Henryk I Ptasznik, przedsiębierczy,
energiczny, nie gardzący żadnymi środkami dla dopięcia celu,
a przytem nieubłagany wróg Słowian, którzy marniejąc w rozoso-
bnieniu i waśniach domowych, doczekali się aż w Germanii na-
stąpił spokój, podający Niemcom możność prowadzenia dalśj, roz-
poczętego oddawna ujarzmienia Słowiańszczyzny nadłabskiój. Od-
tąd poczyna się zwrot w dziejach Niemiec ku wielkiej potędze
i świetności ich, a dla Słowian poniżenia i niewoli!
i
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami.
Wnet po wstąpieniu na tron (r. 919), Henryk I przedsię-
brał przeciw Słowianom wyprawę, która skończyła się niepomyśl-
nie (r. 921),^^) a we trzy lata później musiał odpierać najazd
Madjarów (r, 924), dla których równiny Turyngii, pozbawione
wszelkich warowni, wyborną do grabieży miejscowość przedsta-
wiały.^-) Z Madjarami Henryk nie mógł mierzyć się w otwartem
polu, musiał płacić coroczną daninę i był wystawiony na większe
jeszcze klęski, lecz szczęście pomogło mu do ocalenia Saksonii
od zniszczenia, albowiem Madjary, za oswobodzenie jednego z ich
książąt, ujętego do niewoli niemieckiej, zgodzili się na dziewię-
cioletni rozejm.^^) Wypadek ten pobudził Henryka do przyspie-
szenia organizacyi wojennój pograniczy Saksonii i Turyngii, aby
na wypadek najazdu Madjarów lub Słowian, gctową mieć do od-
poru siłę.
10) Adam Bremen. I, 57. Dani quoque Sclavos auxilium habentes
primo Transalbiauos Saxoues, deinde cis Albim magno Saxoniam terrore quassabant.
*i) Continuat. Reginon. a. 921. Henricus rex stabiliende paci et reprimendae
Sclavorum saeviciae fortiter insistit.
1-) Liutprand, opisując napad Madjarów, powiada: Saxonum ac Tliuringorum
źerra facile depopulatur, quae ncc inontibus adiuta nec firmissimis oppidis est munita.
Antapodosis. II, 24.
!•■') Widukind. I, 35.
— 239 —
Według dawnego obyczaju, każdy Saks obowiązany był
pełnić służbę wojskową i na wezwanie stawać pod chorągwią
grafa swej ziemi (gau), ale sztuki wojskowej nie znał, a kraj
pogranicznycli warowni ani innej obrony nie posiadał. Dawniej-
sze przepisy Karola W. o pogranicznej obronie*^) poszły w nie-
pamięć, a tymczasem rozdrażnieni wdzierstwami Niemców, Sło-
wianie mogli byli całą massa rzucić się do Saksonii i Turyngii.
Henryk, zamierzając zapobiedz złym skutkom podobnej bezbron-
ności pograniczy, rozpoczął organizacyę icłi w następny sposób.
Grody słowiańskie w Turyngii, na porzeczu Solawy, Hen-
ryk obwarował i w twierdze zamienił. IMerzeburg, Kwedlin-
burg^^) i wiele innych miast w Turyngii i Saksonii otoczył mu-
rem^") a wszystkie warownie połączył linijami obrony, aby w ra-
zie napadu nieprzyjaciół, obrońcy mogli się zebrać, bez obawy
ujęcia znienacka w niewolę.^') Wznawiając ustawę Karola W.
o ziemskiej obronie, tudzież w celu zaludnienia grodów, Henryk
udzielił wszystkim złodziejom i rozbójnikom przytułek na przed-
mieściach jMerzeburga, uwalniał ich od zasłużonej kary, osiedlał
na ziemiach pod grodem i uzbrajał z obowiązkiem, aby w każdej
chwili gotowi byli do najzuchwalszych wypraw przeciw „barba-
rzyńcom",^^) t. j. przeciw Słowianom. Osiedleńcy, podzieleni na
dziewiątki, obowiązani byli wybrać z dziewięciu jednego dla za-
mieszkania w grodzie, a ośmiii, pozostałych na źrebiach (w dzia-
łach) wojskowych, zbudować dla niego mieszkanie w grodzie,
dostarczyć trzecią część wszystkich urodzajów, źrebię jego upra-
wiać i plony zbierać, dopóki on zostawać będzie na służbie w gro-
11) Wyżej, s, 37 cyt. 38.
1^) Dawniej Quitilinga-burg. Patrz dzieła tego T. II s. 304.
!•*) Thietemar I, 10.
i"j Gebhardi Algemeine Welthistorie. 1793. Tom 52, s. 294.
18) Widukind II, 3. Rex quippe Heinricus cum esset satis severus extra-
neis, in omnibus causis erat clemens civibus ; unde quemcumque videbat furum aut
latronum, manu fortem, et bellis aptum, a debita poena ei parcebat, coUocans in
suburbano Mesaburiorum, dat is agris atque armis, iussit civibus quidem parcere, in
barbaros autem, in quantum auderent latrocinia exercerent.
— 240 —
dzie. Wszelkie miejsca zgromadzeń ludowych, targowisk i za-
baw Henryk rozkazał umocować, dzień i noc ludziom ćwiczyć
sie w tern, co w potrzebie przeciw nieprzyjaciołom czynić wy-
padało. — Po za obrębem grodu domów ani żadnycłi innych za-
budowań nie wolno było wznosić.^") Oprócz tego wassale króle-
wscy zobowiązani byli, w razie potrzeby wojennćj, wystepywać
konno w zupełnej zbroi. Przepis ten, nadzwyczaj ważny,- wpły-
nął znakomicie na udoskonalenie sposobu prowadzenia wojny. ^*')
3. Napady Henryka Ptasznika. Zdobycie Branibora, r. 928. Ujarzmienie
Serbów, r. 928. Bitwa pod Łączynem r. 929. Walka z Madjarami, r. 933.
Wyćwiczywszy „legiony łotrów", Henryk Ptasznik rozpo-
czął wyprawę przeciw Stodoranom (928), staczał z nimi krwawe
boje, i na zamarzniętych rozlewach r. Hoboli oblegał główny ich
gród Branibor, który głodem, mieczem i chłodem zdobył, księ-
cia Tugomira ujął w niewolę, a lud jego do płacenia daniny
zmusił.-') Ztąd, zwróciwszy na południe, Henryk wpadł do kraju
Głomaczów, a zdobywszy po dwudziestu dniach oblężenia, gród
ich Gronę, wydał go na łup żołnierzy; wszyscy dorośli mieszkańcy
13) Widukind. I, 35. Heinricus rex accepta pace ab Ungariis ad nonem
annos, quanta prudentia vigilaverit in munienda patria . . , . Et primum ąuidem ex
agris militibus nonum quemque eligens, iti urbibus habitare fecit, ut caeteris con-
familiaribus suis octo habitacula exstrueret, frugum omnium tertiam partem exciperet
servaretque, ceteri vero octo seminarent et meterent, frugesque colligerent nono, et
suis eas locis reconderent. Consilia et onines cenventus atque convivia in urbibus
Yoluit celebrari, in quibus extruendis die noctuque operam dabant, quatenus in pace
discerent, quid contra hostes in necessitate facere debuissent . . . Porównywajac wia-
domość tę z ustawą Edwarda króla angielskiego, historycy mniemają, że Henryk Pta-
sznik czerpał swe przepisy z ustawy Edwarda, co udowadniają słowa Widukinda
żywcem z ustawy Edwarda wzięte. Giesebrecht. Geschichte der deutschen Kaiser-
zeit. I, s. 233—4 • • •
20) Giesebrecht. Gesch. d. d. Kaiserzeit I, 123.
*i) Widukind I, 33. Tali legę ac disciplina cum cives assuefaceret, repente
irruit super Slavos, qui dicuntur Hevelli, et multis eos praeliis fatigans, demum
hieme asperrima castris super glaciem positis cepit urbem que dicitur Brennaborg
famę, ferro, frigore.
i
— 241 —
wymordowani zostali, chłopcy i dziewczęta poszli w riie\AłoIę.-^)
Dalej burząc grody i wyrzynając osady Henryk wpadł do
Czech, zmusił księcia Wacławka do płacenia mu daniny,-^) poczem
z tryumfem do Saksonii wrócił.-^)
Tymczasem legat królewski Bernhard „któremu podlegać
miała prowincya Ratarów", wymaganiem trybutu tak rozdrażnił
Wełetów, że ci porwali się do oręża i wspólnie z sąsiadami, na-
padłszy na Walislewo-'"') twierdzę zburzyli, załogę wycięli, a mia-
sto z dymem puścili.-*'') Wypadek ten poruszył innych Sło-
wian do powstania.-') Wysiani przeciw nim graf Bernhard
z kolegą Tietmarem obiegli warownię słowiańską Łączyn nad
Labą-^). Słowianie, zgromadzeni w poważnych masach nieda-
leko Łączyna, zamierzali na piąty dzień uderzyć na Saksów,
lecz ogromna ulewa deszczu przeszkodziła im napaść na obóz
nieprzyjacielski. Bernhard sam się zrezykował rozpocząć walkę
i ze wschodem słońca Saksy ruszyli naprzód. Przy pierwszem
starciu się walczących, Bernhard zamierzał już cofnąć się, lecz
zauważywszy iż u Słowian jazdy nie więcej niż u niego, i że
piechota słowiańska, chociaż liczbą przemagająca, lecz nocną
ulewą i rozmokłemi błotami w tak trudnem położeniu posta-
wioną była, że się ruszyć z miejsca nie mogła, — dał znak do
•') Widukind. I, 35. Cumque illa urbe (Brennaburg) potius omnem regio-
nem, signa vertit contra Dalamantiam, adversus ouam jam olim reliąuit ei pater mili-
tiam et obsidens urbem, quae dicitur Gana, vicisima tandem die cepit eam. Praedia
urbis militibus tradita puberes onines interfecit, pueri ac puellae captivitati servatae.
Pod nazwą Gana niektórzy szukają grodu Jana, inni podrozumiewają giód Grone
i to zdaje się właściwsze. Scheltz. Gesch. d. Lausitz. 22.
-^) Szczegółowo wyżej § 44 str. 222.
2-ł) Widukind I, 35.
-") Teraz Walsleben w Altmark, z lewej strony Łaby, między Werben
i Arneburg.
'-'«) Widukind I 36.
2^) Widukind I 36. Ouo factu omnes barbarae nationes erectae, iterum re-
bellare ausac sunt.
2*) Widukind I 36. Ad cjuarum ferocitatem reprimendam traditur exercitus
cum praesidio militari Bernhardo, cui ipsa Eedariorum provincia erat
sublegata, additurąue legato coUega Thielmarus, et jubentur urbem obsidere,
quae dicitur Lunkini.
Tom HI. 1 5
242 —
walki i cala masę Saksów pchnął do boju. Słowianie w gęstych
kolumnach stali tak mocno, że ich rozerwać nie udawało się.
Poległych z obu stron liczono już wielu, lecz gdy jazda saska,
pod wodzą Tietmara, uderzyła z boku, Słowianie, nie wytrzy-
mawszy z tej strony niespodziewanego ataku, cofnęli sie, zamie-
rzając schronić się w Łączynie, ale Tietmar, zająwszy wszystkie
drogi do Łączyna, zmusił Słowian rzucić się na drogę prowa-
dzącą do jeziora, w którem mnóstwo ich utonęło. Piechota sło-
wiańska całkiem prawie zginęła; tylko część jazdy ratowała się
ucieczką. Tym sposobem bitwa 4 Września 929 r. skończyła
się zupełną klęską Słowian. Nazajutrz załoga Łączyna poddała
się z warunkiem zachowania życia mieszkańcom, którym rozka-
zano wyjść bez broni. Wiarołomni Niemcy zgwałcili jednak
umowę: kobiety, dzieci, sługi i cały majątek obywateli grodu
stały się łupem zwycięzców, a wszyscy wojownicy skazani na
śmierć, straceni zostali.-'')
Klęska pod Łączynem ugodziła głównie w związek Wele-
tów. Obodryci zdaje się nie przyjmywaU uczestnictwa w walce
pod Łączynem, lecz weszli w porozumienie z Danami, którzy na-
pad na Saksonię przedsięwzięli. Henrykowi jednak udało się
najprzód Obodrytów powściągnąć,^ potem udzielnego królika duń-
skiego Knubę pobić (r. 931),^°) a nareszcie „królów duńskiego
i obodryckiego" skłonić do przyjęcia chrześciaństwa.'^') Jak się
^f*) AV relacyjach o bitwie pod Laczynem, annaliści nie znali miary prze*
chwałek. Według annal. Corbejens poległo Słowian 120,000, a do niewoli ujęto
tylko 800. Według W"idukinda „fuere qui dicerent, barbarorum ducenta milia
caesa', (lib, I c. 36.) Powtórzył to Siegebert Gemblacensis. Porów. Wigger
Meklen, Annal. s. 26. Ostróżniejszy Thietmar ograniczył sie wzmianką, że mała
tylko garstka Słowian uszła z pogromu. (Chro. I c. 6.)
^<>) Annal. Augiens. a. 931 i objaśnienie do tego Wigger Mek. Anm, 27.
Thietmar I 9.
^') Annal. Augiens. a. 931, Heinricus rex reges Abodritorum et Nordmanno-
rum efticit christianos; Continu. Regino, a. 931, Henricus rex regem Abotridorum
et regem Dannorum efficit christianos. Tak samo i w innych annałach. Porów.
Wigger Mek, Annal s. 26,
— 243 —
zwał „król" Obodrytów, o tern źródła historyczne nie wzmian-
kuj a/^-j
Tryumf wodzów królewskich ze zwycięztw nad Weletami
i Obodrytami podniecał Henryka Ptasznika do nowych zaborów
w Słowiańszczyznie. W tym bowiem czasie, założywszy na gó-
rze nad Łabą, twierdze w pobliżu strumienia Miszno^^) (r. 931),
Henryk posunął swój oręż na wschód od Łaby przeciw Łuży-
czanom, gród których Lubuszę niedaleko Czarnego Halsztrowa/^^)
obiegł. Załoga grodu dociskana długiem oblężeniem, opuściwszy
gród, zamknęła się w małej warowni dolnej, a nareszcie pod-
dała się zwycięzcy. Gród, rzucony na pastwę płomieni, — bez-
ludnym został (r. 932). Zwiastując o tej nowej zdobyczy Hen-
ryka króla, dziejopis Titmar dodał: ..niech mu Bóg przebaczy
co nieprawnie za panowania swego na własność zagrabił.""')
Tymczasem dziewięcioletni rozejm z Madjarami zbliżał się
do końca. Zamiast rocznej daniny Henryk posłał im psa. Obra-
żeni tem Madjary wpadli do posiadłości królewskich między So-
lawą a Łabą, gdzie przez Serbów z darami przyjmywani byli.
Głomacze, dawni przyjaciele Madjarów, ofiarowali im pieniądze
i pomoc."''') Jeden korpus madjarski obiegł miasto, o którem krą-
żyły wieści, że w niem ogromne skarby schowane siostry kró-
lewskiej,=^") a drugi wpadł do Turyngii, zniszczył Hassegau
"-) Badacze niemieccy w XVIII w. wynaleźli, że niby według Helmolda
księgi I § 8, król Obodrytów przez Henryka Ptasznika ochrzczony zwal się M i-
cisla, ale u Kelmolda podobnej wzmianki nie ma, co już zauważył Wigger.Mekl.
Annal. s. 27.
'■■') Thietmar I 9. Patrz niżej cyt 44.
■■'*) Lubusza teraz Leubus w Hercbergskim okręgu, różna wcale od Lubusza
nad Odrą. Porów, dzieła tego T. II s. 61. O tej Lubuszy będziemy mieli zrę-
czność mówić w dziale o zdobyciu jej przez Bolesława Chr.
35) Thietmar I 9.
"') Giesebrecht, Wendische Gesch. I 23 1; Staacke, Deutsche Gesch. II Ab-
theilung s. 241.
*') Widukind I 38. Ungari Saxoniam intrare volentes, iter agunt per Da-
leminciam Sclavorum et divisis sociis alii urbem "Widoni Thuringo opugnare ten-
tant, alii fines Thuringorum intrant. . . Badacze, szukając tego grodu, mniemali, że
może być Życz (Zeitz), lub Wittenberg nad Łabą (Scheltz. Gesch. d. Lausitz. s.
16*
— 244 —
i Saksonii zagroził. Grafowie sascy Zigfryd i Herman, połączy-
wszy się z Turyngami, wstrzymywali Madjarów, a tymczasem
król Henryk zbierał wojsko w miejscu Radi, w Heilan- lub
Wittin-gau. Gdy się o tem dowiedzieli Madjary ci, którzy oble-
gali miasto, rzucili oblężenie i przez Nordturyngiję spiesząc
przeciw Henrykowi, zdążyli aż do granic Białej Ziemi. Doświad-
czywszy jednak w tem miejscu niepowodzenia, Madjary z mnó-
stwem łupów w bydle, kobietach i dziewicach, zwrócili się na po-
łudnie do Szwabengau, w kącie między rzekami Solawą a Bodą,
dążąc na połączenie z pierwszym swym korpusem. •^^) Działo się
to w późnej już jesieni. Henryk, nie życząc rozpoczynać walkę,
rozlokował wojsko swe na zimowe leże (r. 932), a Madjary tym-
czasem całą Serbiję aż do Sola wy w swem ręku trzymali. Do-
piero w Marcu r. 933 Henryk dowiedziawszy się, że Madjary
zamierzają do Saksonii wtargnąć, zgromadził wojska swe
w Hassegau. Bitwa pomiędzy Korbeją a Merzeburgiem trwała
dzień cały i dopiero w nocy Madjary, po ogromnej stracie co-
fnęli się.-'") Henryk zwyciężył, ale tem wojna nie skończyła się,
bo nieprzyjaciół wypadało wyprzeć jeszcze z Serbii. Henryk
.ścigał Madjarów ostrożnie, a gdy raz z siłami nierównemi na
nich uderzył, został zwyciężony i przed pogonią madjarską le-
dwo zdołał uciec do grodu Bichni, gdzie znalazł ocalenie od nie-
wątpliwej zguby. ^^') Dalszych szczegółów wojny tej nie posia-
22. — Wyrażenie Widukinda Wid oni Thuringo zdaje sie wskazywać, że
gród Widona (męża siostry Henryka) już na ziemi turyngskiej leżat. Tak pojmując
rzecz te i nowszy historyk turyngski Knochenbauer, mówi: „die Stadt Widos lag
warscheinlich noch rechts der Unstrut, innerhalb Thiiringens; eine auf den ersten
Anblick ansprechende Yermuthung, es sei Wittenberg, stimmt mit der Richtung
des feindlichen Einfals nicht iiberein." Geschichte Thiiringens 1863 s. 95.
^®) Wzmiankowane wyżej gau, na zachód od Laby i Solawy, czytelnik dla
łatwiejszego zorientowania sie w obrotach stron wojujących, raczy na mapie roz-
poznać.
'») Żródla odnośne do wojny z Madjarami podał Raumer: Regesta historiae
Brandenburgensia, pod r. 932 i 933.
^*') Thiotmar I 8, Rex autem Avares sepenumero insurgentes, expulit. Et
cum in uno dierum hos impari congressu ledere temptaret victus in urbem, quae
— 245 —
damy, ale w rezultacie okazało sie, że Madjary ustąpili z Serbii,
Henryk oswobodził sie od płacenia im trybutu, a Serbowie mię-
dzy Solaw^. a Łaba ostatecznie ujarzmieni zostali.
Dla wyrozumienia ówczesnycli stosunków międzynarodo-
wych, ciekawe byłoby objaśnienie pytania: przez jakie kraje
Madjary dostali się do Głomaczów i którędy do domu wracali?
Z rucliów stron wojujących widać, że Madjary mogli przybyć
do Głomaczów albo z południa przez Czechy, albo ze wschodu
przez Chrobacyję. Ostatnia droga byłaby dalsza i przez góry
trudniejsza. Zatem najprawdopodobniej, że Madjary przez Cze-
chy dążyli. Ale tu znowu pytanie: jakimże sposobem, zostający
od r. 928 w przyjaznych stosunkach z Henrykiem Ptasznikiem
książę czeski Wacław pozwoliłby wrogom cesarza przez Czechy
do Głomaczów przechodzić i nazad wracać? Sprawa ta ciemna,
a jednak z niej uważać możemy, że czy przez Czechy, czy przez
Chrobacyję Madjary przechodzili, w każdym razie drogę po
ziemiach słowiańskich odbywali i nigdzie nie zachowało się
wzmianki, ani podania o uciemiężeniu przez nich ludności miej-
scowej w X w,, co zdaje się poświadczać przyjazne usposobie-
nie, w owym czasie, do Madjarów Słowian.
Ostatnią, o ile nam wiadomo, wyprawą Henryka Ptasznika
przeciw Słowianom, był najazd na Wkranów, których on danni-
kami swymi uczynił w r. 934,*') Jeżeli wiadomość ta nie jest
B i c h n i vocatur, fugit ; ibique mortis periculum evadens. Badaczep od Bichni pod-
rozumiewają Pichen lub Piichen nad Modła (Mulda)^niiedzy Wurzen i Eilenburg.
*') Contin. Reginon. a. 934. Henricus rex eodem anno Sclavos, qui U u-
c r a n i vocantur, hostiliter invasit et vicit sibiąue tributarios fecit. Pawiński, biorąc
na uwagę ówczesne wypadki, mniema, że pod nazwą Yucrani wypada podrozumie-
wać nie Wkranów, a Wągrów. (IIo.iaócKie C.iaBflHe. 72). Przeczą temu jednak formy
nazwy ludu, o którym mowa. Itak: Annal. Saxo: Rex Henricus Ucranos Slavos
hostiliter invasit et vicit; Annal. Hildesheim : Henricus rex in Wroconin cum
exercitu fuit; Chr. Quedlinburg: rex Henricus in U c ronin profectus est, subijci-
ens eos sibi. (Porów. Raumer. Regesta s. a. 934.) Wszędzie nazwa Wkranów
wyraźnie zapisana i dla tego słusznie zauważył Raumer: dies ist die erste Erwah-
nung der Uckermark. Dla wykrojenia zaś z Yucrani, Ukrani, Wągrów nie ma
sposobu.
— 246 —
mylną, w takim razie przyzn^ićby wypadało, że i bliżej do Odry
mieszkające ludy słowiańskie narażone już były na grabieże
i zdzierstwa wiekopomnego mordercy Słowian, króla Henryka I.
4. Utwierdzenie się Niemców w Serbii, między Solawą a Łabą.
Z podbojów dokonanych w Słowiańszczyznie przez Henryka
Ptasznika, jedna tylko kraina serbska uległa zupełnemu ujarz-
mieniu i wcieleniu do państwa Niemieckiego nazawsze. Inne
części Słowiańszczyzny czasowo zhołdowane, do płacenia ro-
cznego trybutu zobowiązane zostawały, ale wcielać je do pań-
stwa Niemieckiego i urządzać na sposób saski za wcześnie było.
Rozumieli to zdobywcy i dla tego usilność swą zwrócili wyłą-
cznie do przerobienia Serbii w prowincyję niemiecką.
Rezydencyja królewska Merzeburg stał się razem siedli-
skiem władz, które miały rządzić zdobytą krainą między Solawą
a Labą. Wielkorządzcą tej krainy, Henryk Ptasznik ustanowił
przyjaciela swego Zigfryda z tytułem legata. Zigfryd, mieszkając
w ISIerzeburgu, sprawował w podbitym kraju najwyższą władzę
wojskową, sądową i administracyjną.^-) — Ten komes Mersebur-
giorum, jak go Widukind nazywa, miał pod swą władzą dwóch
naczelników wojskowych : w ISIerzeburgu Azika, komendanta ta-
mecznego ..legionu łotrów" ^■^) i w Misznie komendanta twierdzy,
niewiadomego nazwiska. Ten ostatni, siedząc nad Łabą, miał
czuwać nad Milczanami i Łużyczanami, pobierać od nich try-
but**) i ziemie ich zabierać. Rzeka Mulda (Modła) dzieląca kra-
inę Serbską na dwie połowy, stanowiła granicę władzy komen-
dantów. Azik rządził częścią zachodnią od Merzeburga do
*-) Knochenbauer. Gesch. Thiiringens, str. 88, 89; Posse. Codex Saxoniae
5tr. 5.
^"l Widukind II, 3. Mittitur ei (buntownikowi czeskiemu I Asie cum Icgione
Mesaburiorum et valida manu Hassiganorum, additurque ei exercitus Thuringorum.
") Thietmar I, 9. Henricus... urbem faciens,... nomen eidem Miśni imposuit;
quam ut hodie in usu habetur, praesidiis et imposicionibus caeteris munit. Ex ea
31ilzcnos suae subactos dicioni, censum persolvere coegit.
— 247 —
Muldy ^^), a jego kolega niewiadomego nazwiska, siedzący w Mi-
sznie, rządził częścią wschodnią od Muldy do Łaby i dalej ku
wschodowi, jak daleko wedrzyć się udawało. Z tej wschodniej
części powstała później Ostmark.
Podziały terrytoryalne Serbii, składającej się z małych żup,
zdobywcy utrzymali i skorzystali z nich dla swych celów. Wła-
dze ludowe w żupach i grodach, od chwili podboju podlegały
urzędnikom królewskim gau-grafom, w grodach większych
burg-grafom, a w mniejszych, t. j. w burgwardach burg-
wójtom (Burgvoigt.) Wszyscy ci grafy byli naczelnikami
przeznaczonych do pilnowania zamków i bram miejskich oręż-
ników, zwanych strażami, kukesburger.^")
Grody słowiańskie, stając się fundamentem miast niemiec-
kich, formujących się ledwo co na sposób frankski, przybierały
kształty cudzoziemskie. Zwyczajnie w zamku lub warowni, na
wyższem miejscu zbudowanej, osadzano komendanta ze strażą,
a na podgrodziu mieściła się ludność kupiecka i rzemieślnicza,
z Niemiec przybywająca. Z tej ludności, obowiązanej bronić mia-
sta swego, zwyczajnie otoczonego, jeśli nie murem, to przynaj-
mniej częstokołem, tworzyły się kompanije wojowników, które,
w razie potrzeby, obowiązane były wyruszać w pole, jeśli od
tego ludność miejska nie była szczególnym przywilejem uwol-
nioną.^')
Według zwyczajów X w. prawa zdobywcy niczem nie były
ograniczone. Mógł on bezkarnie ludzi zabijać, osady palić, ko-
biety i dzieci w niewolę zabierać, ludność z ojczyzny wysiedlać,
sprzedawać żydom, którzy w tym czasie prowadzili już znaczny
*^) Późniejszy comes merzeburgski Eziko zmarł w Liubizici nad Mulda
^(Thietmar VI, 12). Wypadek ten badacze uważają za wskazówkę, że grafstwo mer-
zeburgskie aż do Muldy sięgało. Knochenbauer, Gesch. Thiiringens 89, cyt. i.
*^) O kukesburgerach, których Thietmar zowie Satelites, slavonici
m i 1 i t e s powiemy obszerniej w dziale o napadzie Bolesława Chr. na Miszno.
*') Gebhardi, Algemeine Weltgeschiclite, T. 52, str. 302,
— 248 —
handel niewolnikami słowiańskimi."^) Z bezprawia tego korzy-
stał Henryk Ptasznik w szerokich rozmiarach, a jeśli nie wyrżnął
wszystkich Serbów, to tylko z rachunku, bo któż by podatki
płacił, ziemie uprawiał, sług i robotników dostarczał? Owszem,
ludność słowiańska, zostawiona w swych osadach, miała służyć
królom niemieckim i sługom ich środkiem do wzbogacenia sie
i dalszych zaborów na Wschodzie; krótki przeciąg czasu od
ujarzmienia Serbów do śmierci króla Henryka (929—936), nie
pozwolił mu zająć sie uposażeniem swych grafów w zdobytym
kraju, ani szerzeniem chrześciaństwa żełazem i pożogą. Doko-
naniem tego wsławił sie dopiero syn jego Otton I, u Niemców
Wielkim zwany.
§ 46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla
Ottona I (936—951.)
I. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej.
Rozpoczęte przez Henryka Ptasznika ujarzmienie Słowiań-
szczyzny nadłabskiej przedłużał syn jego Otton I, nie szczędząc,
w ciągu długiego panowania swego (936 — 977), pracy, krwi
i kosztów dla dopięcia odwiecznego celu polityki niemieckiej:
Drang nach Osten.
Granicę państwa Niemieckiego nad Łabą znalazł Otton I
dostatecznie przez ojca jego umocowaną, ale ze zmianą stosun-
ków politycznych po ujarzmieniu Serbów, zjawiły się potrzeby
wymagające innych strategicznych punktów. Merzeburg, jako
rezydencyja królewska, nie odpowiadał wymaganiom polityki,
zamierzającej zwrócić czynność swą głównie przeciw Słowianom
dolnej Łaby. Zanadto na południe posunięty Merzeburg nie
mógł być ani podstawą do wypraw iiad dolną Labę, ani punk-
**) Szajnocha, Słowianie w Andaluzyi, patr^ pismo zbiorowe, Jozafata
Ohryzko, 1859.
— 249 —
tern obserwacyjnym do czuwania nad Weletami i Obodrytami,
chociaż zniewolonymi już do składania trybutu królowi niemiec-
kiemu, lecz zawsze do energicznego odporu gotowymi. Otton I
postanowił przenieść rezydencye swa do stosów niej szego miej-
sca, i na ten cel wybrał starożytny gród słowiański nad Laba
Dziewin, od czasów Karola W. Magdeburgiem zwany. Wnet
wiec, po wstąpieniu na tron , Otton I przeniósł rezydencyje swa
do Magdeburga, gdzie miasto zbudował „w celu pozyskania na-
grody wiekuistej i dobra ojczyzny własnej". \) Odtąd Magdeburg
stał się nie tylko pierwszym placem broni, zbiorem przedniej-
szego rycerstwa, ale i głównem miejscem zarządu wojennego sił
przeznaczonych do działania przeciw Słowianom. Dla załatwie-
nia spraw państwa, Otton 1 wyjeżdya często nad Ren, do
Włoch i Bawaryi, ale, jak tylko możność pozwala, wraca do
Magdeburga, ,.gdzie ^^^ pragnął znaleźć spoczynek dla zwłok
swych po zgonie".-)
Wszakże nie dla przyjemności życia, których w Magde-
burgu nie było wcale, lecz inne ważniejsze pobudki pociągały
Ottona I do pustych i napół dzikich jeszcze nadłabskich po-
brzeży. Tradycyjna polityka ..posuwania się na wschód" pod-
niecała go przesiadywać nad Łabą, zkąd oczom jego odkrywała
się niezmierzona równina słowiańska, pełna ludu tęgiego i bo-
gatych zasobów miejscowych bez końca. Na tej równinie Niemcy
spodziewali się znaleźć dla siebie i swych potomków bogactwa,
sławę, wzmocnienie sił państwowych, ale nie tajno im było iż
dla osiągnienia podobnych nadziei, wypadało w pocie czoła pra-
cować wieki, morze całe krwi przelać, ludy wyplenić, świat
zbrodniami zadziwić! Nie troszczyli się wszakże Niemcy X w.
o to, co potomność o ich czynach powie: ziemia słowiańska za-
nadto była ponętną, aby jakie bądź względy humanitarne mogły
powściągnąć chciwość teutońską.
1) Tbietmar II, 2.
-) Thietmar II, 5.
— 250 —
w Magdeburgu, jako najdogodniejszym punkcie do wyko-
nania ogromnej wagi zadania, Otton I najczęściej przesiadując,
naradzał się z margrafami o potrzebach wojennych. Tu sie knuły
zamachy w celu ujarzmienia Słowian, tu, na rachunek zdziera-
nego z nich trybutu, wznosiły się pyszne kościoły, tu zebrane
„legiony łotrów", gotowe były, na skinienie królewskie, rzucić
się albo na północ ku Pomorzu, albo na południe ku Czechom.
Z Magdeburga wyjdą później missionarze niemieccy, aby przez
kościół ludy słowiańskie w poddaństwo niemieckie zaprządz. Ale
nim to nastąpi, gruba siła ma ułatwić ujarzmienie Słowiań-
szczyzny !
2. Pograniczne legacyje Hermana Billinga i Gerona.
Podczas wstąpienia na tron Ottona I, komes merzeburgski
Zigfryd, o którym wspomnieliśmy wyżej, mieszkając w Merze-
burgu, był stróżem pogranicza wschodniego, z tytułem prokura-
tora, i jako krewny królewski bezwątpienia obszerną władzę po-
siadał. — Dziedzicznym ksi-ęciem saskim Otton I ustanowił Her-
mana Billinga, jednego ze znakomitszych panów saskich.^) W rok
później, po zmarłym Zigfrydzie (r. 937), król Otton mianował
komesa Gerona legatem pogranicza serbskiego^), zajmującego
przestrzeń od gór Harcu do Solawy i od tej rzeki na wschód
do r. Mćdły^); a dalej na wschód do legacyi Gerona miało
należyć wszystko to, co oręż niemiecki zdobywał. — Tym spo-
^) Widukind II, 4. Placuit igitur novo regi novum principem militiae con-
stituere ; elegitque ad hoc officium virum nobilem et industrium satisąue prudentem
nomine Hćrimannum.
*) Widukind II, <) an, 937, defunctus est Sigfridus comes. cujus legationem
cum sibi vendicasset Thancmarus, — et regali dono cessisset Geroni comiti, aflictus
est Thancmarus tristitia magna.
■'') Granice niepewne, ale pierwotnie Marka Wschodnia obejmowała z lewej
strony Solawy: Szwaben-gau. Hasse-gau, Frisenfeld z Gernrode, Walbek i Mansfed,
a z prawej strony Solawy serbską krainę do r. Muldy. Worbs. Was heist die Ost-
Mark, w Neue-Archiv r. 1804 czę. I s. 191; Hoffmann. Script rer, lusat. T. IV ex-
ccrpta ex annalibus Gerenrodensibus s, 145.
— 251 —
sobem powstały dwie legacyje: północna Billinga i wschodnia
Gerona, rozszerzające się w miarę zaborów. Był to początek
przyszłych marelc: Północnej i Wschodniej.
W samym początlcu panowania Ottona I zaszły nieporozu-
mienia z Ratarami*'}, Ictórzy obrazili posłów Tanlcmara, starszego
brata króla Ottona, lecz z innej matki urodzonego.') Herman
Billing, jako pograniczny legat, walczył w przytomności króla
Ottona z Katarami, którzy do uległości zmuszeni zostali (25 wrze-
śnia 936).^) Odtąd poczyna się długa karyera rodu Billingów.
Wielkorządztwo Hermana rozciągało się na tę właśnie miejsco-
wość, gdzie leżały ogromne dobra Billingów. Zainteresowany po-
większeniem swego majątku, a przy tem nienawidząc Słowian,
Herman wszelkiemi siłami starał się zaokrąglić swe posiadłośsi
kosztem sąsiednich Słowian. Miasto Luneburg, od czasów Ka-
rola W. słynne jako punkt handlowy ze Słowianami, stało się
siedliskiem Hermana Billinga, głównym zborem jego wojowni-
ków. Tu, na pograniczu z Obodrytami i Lutykami, Herman roz-
począł długą pracę ku ujarzmieniu sąsiadów, nie szczędząc po-
dejść, oszukaństwa i zdrady. Nieprzebłagana nienawiść do Sło-
wian, z gotowością do najokropniejszych przeciw nim środków
") Widukind II, 4 a. 936, Rex (Otto) cum onini excrcitu iiitrat terminos
birbarorum ad refefenclam illorum saevitiam. Datum quippe erat ilUs et aii-
tea a patre suo bellum, eo quod violassent legałoś Thancmari, filii sui. A ponieważ
w poprzednim rozdziale "Widukind mówi o Czechach, z tego wnioskowano, że wy-
raz powyższy barbarorum tyczy sie -Czechów, lecz niewłaściwość podobnego
mniemania dawno już objaśniono. (Porów. Palacki. Dejiny naród Ceskeho I, s.
233 przypisek 215.) Natomiast "badacze biorąc na uwagę, że we dwa tygodnie po
odbyciu wyprawy przeciw Słowianom, król Otton, czyniąc w Magdeburgu nadanie
klasztorowi Fuldeńskiemu, wyraził sie: quando de provłncia Slavorum, qui vocatur
Riadere, in pace venimus ad Magathaburg 14 Octobris an. 936 (Raumer. Regesta
N. 128; Klempin Pommersche Urkundenbuch N. 9), — zauważyli, że wyprawa, za
pokrzywdzenie posłów Tankmara, odbyła sie przeciw Katarom,
') Pierwszą żoną Henryka Ptasznilca była Hateburda, córka Erwina, do któ-
rego należała część Merzeburga, Starem miastem zwana. Z tej żony Henryk miał
syna Tamo, czyli Tankmara, potem porzuciwszy ją, w małżeństwo pojął Matyldę,
która wydała mu trzech synów: Ottona, Henryka i Brunona. Thiętmar I, 4, 6,
^j Widukind II, c. 4.
- 252 —
cechowały Hermana Billinga i w spadku przelały sie na ród
jego, który w ciągu dwóch wieków pracując nad wykonaniem
zadania, przez przodka podanego, dręczył Słowian niepomier-
nem zdzierstwem.
Mianowanie Gerona legatem pogranicza Wschodniego mo-
cno oburzyło królewicza Tankmara, który sam dobijał się tej
godności.**) Porozumiawszy się więc z innymi malkontentami,
Tankmar podniósł rokosz przeciw królowi Ottonowi I, i rozpo-
czął wojnę domową, lecz pobity szukał schronienia w Eresbergu
i tam w kościele przy ołtarzu poległ r. 938,^")
3. Wojna Ottona I z Czechami. Najazdy Madjarów na Saksoniję
(r. 937—938). Powstanie Słowian r. 939.
Walka Ottona z Katarami w pierwszym roku panowania
jego, było tylko wstępem do dalszych zamiarów przeciw Słowia-
nom, z którymi on się obchodził, jakby ze swymi poddanymi.
Gdy bowiem w Czechach Bolesław I, dla powściągnienia buntu
pewnego możnowładzcy, rozpoczął przeciw niemu wyprawę zbroj-
ną (r. 936), na pomoc buntownikowi zjawiły się dwa legiony
niemieckie, z których jednym dowodził komendant łotrów mer-
zeburgskich Azik.^^) Oczywiście, że bez rozkazu króla Ottona
ani Azik, ani zwierzchnik jego prokurator Zigfryd nie ośmieliliby
się wtargnięciem do Czech rozpocząć wojnę, która się lat 14
ciągnęła^-) (936—951).
Wojna z Czechami, zaburzenia w Saksonii z powodu buntu
królewicza Tankmara, a przytem rozdrażnienie Słowian zdzier-
stwem urzędników niemieckich, podawały Madjarom zręczność
do nowego złupieżenia Saksonii. ^'^) Wyprawa ich w r. 937, skie-
") Porów, wyżej cyt. 4.
10) Widukind II, ii; Thietmar IF, 1.
") Porów, wyżej § 44, przyp. 25 i § 45 przyp. 43 s. 225, 246.
12) Wyżej § 44 str. 225. Do tego Sigebert Gemblacensis: longa inter eos
concertatio per 14 annos protracta.
i'j Annal. Quedlinburg a. 937. Everhardus du\ Francorum et Wigmanus Saxo-
nicus, atque improbus Thancmer, inani consensu, conspiraverunt in regem..In eadem
tęmpćstate venientesUngari vastaveruntThuringiam, deinde in Sasoniam, M. G. T.V s.56.
— 253 —
rowana przez Frankoniję do Saksonii, nie udała sie. Otton zmu-
sił Madjarów z Frankonii cofnąć się do domu.^^) Ale wyprawa
r. 938 powiodła się pomyślniej. Dobrawszy się do Saksonii, Ma-
djary rozłożyli się obozem nad r. Boda, łupieży li sąsiednie oko-
lice i próbowali nawet szturmować warowne grody Stediren-
burg, Werle, Hebesheim, a jeden hufiec ich, przez Nordturyn-
giję dobiegł do granic Białej Ziemi, lecz zdradą jakiegoś Sło-
wianina zaprowadzony w błotnistą miejscowość Dremblik, zgi-
nął.'^) A chociaż współcześni Niemcy przechwalali się ze swych
sukcessów nad Madjarami, Avidocznie jednak, że Madjary połu-
pieżywszy ile się im podobało Saksoniję, zwyczajem swym co-
fnęli się ze zdobyczą do domu.""')
Najazdy Madjarów w latach 937 i 938, bunt Tankmara, tu-
dzież wojna Niemców z Czechami podawały Słowianom nadłab-
skim nadzieję wydobycia się z pod przemocy wrogów. A gdy
jeszcze młodszy brat króla Ottona Henryk podniósł przeciw
niemu rokosz, Słowianom wydało się, że nadeszła nareszcie do
powstania pora.^') Nauczeni niepowodzeniami dawniejszej walki
z Niemcami pojedynczych plemion, Słowianie porozumieli się do
wspólnego, wszystkiemi siłami działania. Powstanie rozpoczęli
1') Widukind II, 5 an. 937. Antiąui hostes Hungari venerunt virtutem pro-
bare novi regis. Intrantes autem Franciam, statuenint, si possent ab occidentale
plaga imadeie Saxoniam. Rex autem audiens nihil moralus, cum exercitu valido
ocurrit illis, fugavitqne et terminis suis abegit. Tbietmar II, i. Avares quoque patri
sułmet ąuondam contrarii, sed diu pacificati, iterum insurgunt, celeriterque fugati
redeunt (a. 937.)
>5) Widukind II, 14 a. 938 antiqui hostes nostri Ungarii subito irruunt in
Sasoniam, et castris super litus Bodae fluminis collocatis inde in omnem regionem
diffunduntur, circa urbem, quae dicitur Stiedereburg, Exercitus arte cujusdam Slavi
in locum, qui dicitur Thrimmining, deductus difficultate locorum ac manu circumfu-
sus armatorum periit. Do tego szczegóły w Chroń. Corbejens i Annal. Saxo, Porów.
Raumer. Regesta, s. a. 938.
16) Widocznie porażka Madjarów w pobliżu Mcrzeburga 933 r. nie była
tak straszna, jeśli we cztery lata później ośmielili sie te same miejscowość najechać
i grabić.
1') Widukind II, 20. Barbari labore nostro (Emporung Heinrichs gegen
Otto), elati, nusquam ab incendio, caede ac depopulatione vacabant, Geronemque,
quem sibi rex praefecerat, cum dolo perimere cogitant.
— 254 —
Obodryci zniszczeniem wojska niemieckiego i zabiciem wodza
jego Kajki albo Hiki (r. 939). Za ich przykładem inni Słowia-
nie mieli napaść na Gerona, lecz ten, przewidując wymierzone
przeciw niemu ciosy, udał, że o niczem nie wie i pod pozorem
przyjaźni, zaprosił do siebie na ucztę trzydziestu okolicznych
książąt (żupanów) słowiańskich, których po uczcie kazał wy-
mordować.^^)
Rozgłos o takim postępku bezecnym i naruszeniu wysoko ,
u Słowian szanowanej gościnności, wywołał straszne oburzenie.
Walka na śmierć z Niemcami poruszyła do oręża wszystkie nad-
labskie ludy. Geron, party przez Słowian, wzywał pomocy od
króla, lecz ten, w obec wojny domowej z młodszym bratem swym
Henrykiem, sam był w położeniu nadzwyczaj przykrem. Walka
przybierała charakter morderczy. Słowianom dostawało się nie-
raz okropnie, ,.lecz niezważając na wszelkie niepowodzenia, prze-
kładali oni wojnę nad pokój, gotowi będąc raczej znosić wszel-
kie klęski wojny, aniżeli stracić swobodę najmilszą." — „Byli to
ludzie mocni, w pracy wytrwali, przyzwyczajeni byle czem za-
dawalniać się, a co dla naszych (Saksów) byłoby nadzwyczaj
trudnym czynem, to Słowianie z przyjemnością znoszą." "')
Rozbity przez Słowian Gero uciekł za Łabę, ale nie upadł
na duchu, knuje on powtórnie zdradę. Pieniędzmi i obietnicami
skłania uprowadzonego jeszcze przez Henryka Ptasznika i ba-
wiącego u Niemców księcia Hobolanów Tugomira, już ochrzco-
nego,-**) aby mu zdradą kraj ojczysty poddał. Tugomir, uciekł-
szy niby od Niemców, przybył do Branibora. Tam od swoich
18) Wjdukind LI, 20.
'") Widukind II, 20. Uli vero nihilominus bellum quam pacem elegerunt,
omnem miseriam carae libertati postponentes. Est namque hujuscemodi genus ho-
minum durum et laboris patiens, victu levissimo assuetum; et quod nostris gravi
oneri esse solet, Slavi pro ąuandam voluptate ducunt.
"") W nekrologii klasztoru Molenbekskiego zapisano; VIII kał. Jun. Tugu-
mir dux (obiit.j Raumer. Regesta, pod r. 940, Z tego historycy wnioskują, że
Tugomir miał być już ochrzczonym.
— 255 —
poznany i za władzcę przyjęty, zawezwał do siebie synowca", je-
dynego ze wszystkich tej ziemi książąt, ocalałego podczas zabu-
rzeń ówczesnych,-') podstępem zabił go, a kraj swój Geronowd
poddał, (r. 939.) Osłupieni podobnym postępkiem Tugomira,
Słowianie aż po Odrę wojować przestali i zgodzili się trybut
królowi płacić.--)
Podwójna zdrada poskromiwszy Słowian, Gero nieprze-
stawał dobijać się opanowania sąsiednich krajów słovviańskicli
niby dla króla, lecz w gruncie rzeczy dla utworzenia udzielnego
władztwa synowi swemu Zigfrydowi. Nie przestawał więc wdzie-
rać się do sąsiednich okolic i obdzierać Słowian. Żołnierze jego
uczęszczając ,.expedycyje" swe po trybut, przy wybieraniu któ-
rego dopuszczali się nadużyć, tak dokuczyli Słowianom, że ci
znienawidziwszy Gerona, chwytali za oręż i zabijali jego pobor-
ców.--') Tymczasem zaburzenia w Niemczech, nieporozumienia
z Francyją, sprawy włoskie, wojna z Czechami, a wreszcie bunty
najbliższych krew^nych Ottona I, zmusiły go spuścić z uwagi
Słowian i na lat dziesięć (941-951) zostawić ich w pokoju. Gero,
zmuszony nieść pomoc królowi, nie mógł niczego nowego przed-
sięwziąć na wschód od Łaby, a król potrzebując pomocy, nie
baczył na jego zdzierstwa.-^) — Była to chwila w dziejach Sło-
wiańszczyzny zaodrzańskiej nie już szczęśliwego odpoczynku, lecz
ocierania łez na zgliszczach i trupach braci, chwila oczekiwania
21) Widukind II, 21 mówi, że przybywszy do Branibora, Tugomir, qui iure
gentis paterna successione dominus esset eorum, qui dicuntur Heveldi,
wezwał nepotem suum, qui ex omnibus principibus gentis supererat Z tego wypada,
że księciem ziemi był Tugomir a nie jego synowiec, który chociaż także był Ijsię-
ciem, ale nie paterna successione.
22) Widukind II, 2i. Quo facto omnes barbarae nationes usque in Oderam
fluvium simili modo tributis regalibus se subjugarunt.
2'') Widukind II, 30. Eo tempore barbarorum bellum fervebat. Et cum mi-
lites ad manum Geronis praesidis conscripti crebra expeditione attenuaren-
turetdonativis vel tributariis praemiis minus adjuvari possent, eo
quod tributa passim negarentur, seditioso odio in Geronem exacuuntur,
2*) Widukind II, 30, w dodatek do tekstu powyższej cytaty, zapisał: reiŁ
vero ad communes utilitates reipublicae Geroni semper juxta erat.
większych jeszcze nieszczęść, które spaść miały w przyszłości.
Pojmując doskonale ówczesne stosunki pomiędzy Słowianami
a Niemcami, naoczny świadek walki sąsiednich narodów Widu-
kind powiada: ,.i długo jeszcze doświadczać będziemy zmienne
powodzenia wojny, walcząc za sławę i szerokie panowanie, a oni
za swobodę i wyzwolenie się z niewolniczej podległości." -^)
§ 47.
Zaburzenia w krajach Obodrytów i Lutyków
(954—960.)
I, Powstanie Wkranów r. 954. Najazd Billinga na Obodrytów r. 954, w od-
wet za najazd na Saksoniję. Powstanie Słowian r. 955, klęska icli.
Zaprowadzane przez Niemców porządki nieznośnemi wydały
się Słowianom. Wkranie, czując się na siłach, niestarganych
jeszcze w walkach z Niemcami, stawiali im opór. Margraf Ge-
ron zamierzył zmusić Wkranów do posłuszeństwa i w tym celu
przedsięwziął wyprawę, w towarzystwie zięcia króla Ottona, Kon-
rada Lotaryńgskiego, który heroicznym czynem postanowił
stwierdzić przymierze z teściem, po przerwaniu wspólnie z in-
nymi rokoszanami przeciw niemu walki. Dwaj wodzowie ude-
rzyli na Wkranów, pobili ich i ogromne łupy zabrali,^) r. 954.
Czyn ten opromienił nowym blaskiem sławy Gerona, którego
i przedtem szanowano w Niemczech, jako znakomitego wodza,
ale po zwycięztwne nad Wkranami po całych Niemczech uwa-
żano go za wielkiego i sławnego męża.-) Spokój trwał jednak
25) Widukind II. 20, Transeunt sanę dies plurimi, his pro gloria et pro
magno latoąue imperio, illis pro libertate ac ultima servitute varie certautibus.
1) Widukind III, 42 a. 954. Eo anno Slavi, qui dicuntur Uchri a Gerone
cum magna gloria devicti, cum ei praesidio esset dux Conradus a rege missus.
Praeda inde ingens ducta; Saxoniae laetitia magna exorta.
-; Widukind III, 54. Gero olim licet multis gestis insigniis clarus habere-
tur, jam tamen magnus ac celebris ubique praedicebatur, eo qnod Slavos. qui di-
cuntur Uchri cum magna gloria cepisset.
— ^':>1 —
niedługo, bo w nieszczęśliwej Słowiańszczyznie wszelkie intrygi
wrogów, znajdywały dla swej czynności obszerne i nadzwyczaj
dogodne miejsce.
Powód do zaburzeń podał wychowaniec Icróla Ottona I
Wichman, który, czując sie obrażonym przez krewnego swego
Hermana Billinga ograbieniem go z majątku, zmówił się z bra-
tem swym Egbertem i wspólnie z nim rozpoczął w Saksonii
wojnę domową. Billing powściągnął jednak wicłirzycieli, a król
Otton I, rozsądziwszy sprawę, uwolnił braci od kary, ale Wich-
mana kazał pod strażą trzymać. Wkrótce potem Ottonowi I wy-
padło do Bawaryi udać się. Wicliman, udawszy chorego, pozo-
stał w Saksonii, wszedł znowu w zmowę z Egbertem, lecz nie
będąc w siłach walczyć z Billingiem, bracia uciekli do Nakuna
1 Stojgniewa,-') książąt obodryckich^), (r. 954), którzy, jak po-
wiada Widukind, zawsze byli gotowi do wojny z Saksami.
Ruszył Billing z wojskiem do kraju nieprzyjaciół, podstąpił
pod gród Swietły kra,niec,^) w którym zamknęli się krewni jego
■■') Widukind III, 29, 30, 31 ; Thietmar II, 6 ex parte .Slavoiuni bellum in-
gruit horridum, hortatu Yigmanni comitis et Egbehrti, ducatu avtem Nacconis et Stoin-
negui fratris ejus; Widukind III, 50 sociaverunt sibi duos subregulos barbarorum,
Saxonibus jam olim infestos, Naconem et fratrem ejus. Zwyczajnie braci tych histo-
rycy zowia Nakoiiem i Stojgniewem, ale ju2 Kunik zauważył, że w języku sło-
wiańskim suffiks un właściwy jest w nazwach rzeczowych, a także i w imionach
własnych : Bogun, Radun, Jarun, i że w dolcumentach meklenburgskich forma N a-
con używała sie zamiast słowiańskiej N a k u n, czego ślad jest w nazwach miej-
scowych: 1 23 1 Nacunstorp etc, — twierdzi, że właściwa formą jest Na kun.
A-lócKpii, 103.
^) Nakuna i Stojgniewa zwyczajnie za książąt obodryckich uważano, lecz
Pawiński (IToJiaoCKie CiaBane 81), mniema, że ich za książąt Weletów policzyć wy-
pada. Sprzeciwia się temu świadectwo Ibraima-ibu-Jakób, który wyraźnie mówi,
że kraina Nakuna leżąca na samym kresie zachodu, graniczy z Saksoniją, poczęści
z Germaniją, co mianowicie położeniu ziemi Obodrytów odpowiada. Przy tem
Ibraim-ibn-Jakób powiada, że Nakun posiada gród, który się zowie Wielka
twierdza, badacze zaś przyznali, że twierdzą tą jest Weligard. — Oprócz tego
w liczbie ludów słowiańskich, które przeciw Niemcom walczyły, Widukind na
pierwszem miejscu stawia Obodrytów, co zdaje się także wskazywać, że główna
rola w wojnie książętom obodryckim przypadła. Kunik. A.ióeKpii 47, 48, 102,
tudzież dzieła tego T. II s. yx).
^) Widukind III, 51 a. 955. Ductus exercitus a duce, reperti sunt in urbe
Tom III. ,-
- 258 —
Wichman i Egrbert. lecz zmuszony z niczem do domu powrócić,
udał się do króla Ottona o rychła pomoc,") ale ten oblegając
w Regensburgu zbuntowanych wasalów i gotując się do sta-
nowczej walki z Madjarami, sam ściągał z całej Germanii wo-
jenne posiłki. Tymczasem Słowianie, pod wodzą AYichmana,
wpadłszy do Saksonii w Kwietniu r. 955, tak przycisnęli Bil-
linga, że on nie przewidując możności stawienia im oporu, roz-
kazał wojsku i mieszkańcom, zgromadzonym pod warownią
K o k a r e s c e m ,") poddać się nieprzyjaciołom na wszelkicłi,
jakich wymagać będą, warunkach. Za zbliżeniem się Słowian,
oblężeni, nie stawiając oporu, zyskali pozwolenie opuścić miasto
z żonami i dziećmi, z warunkiem aby niewolnicy, półswobodni
i własność nieruchoma stały się zdobyczą zwycięzców. Gdy
wreszcie Słowianie zabierali miasto, jeden z nich, poznawsz)^
w żonie saskiego wojownika dawniejszą niewolnicę swą, zapo-
trzebował ją sobie, lecz jakoś przypadkiem padł od noża Saksa.
Uważając to za pogwałcenie warunków kapitulacyi, Słowianie
wyrżnęli Saksów, oszczędzając wreszcie kobiet i dzieci, które
w niewolę poszły.^) Dla powetowania tej straty Herman Bil-
ling nie miał siły, tylko przełożony nad wojskiem Tiadryk, na-
padłszy na jakiś gród słowiański, spalił przedmieścia jego, lecz
quae dicitur S u i t h 1 e i s c r a n n e. Historycy nażwę tę czytali: S w i e 1 1 a s t r a-
na (Szafarzyli Star. Slow. § 43, 6, s. 546). Pawiński myśli, że właściwiej czytać:
S w i e 1 1 y kraniec, Ilo.iaS. CiaBane 81.
") Thietmar II, 6. Ouos Herimannus dux superare diffidentes, regis petivit
auxiliutri.
•) AYidukind III, 52. Cives Cocaresceraiorum. O położeniu
miasta tego nie wiemy. Pertz, poznawszy w nazwie jego brzmienie słowiańskie,
wnioskował, że leżało gdzieś blisko Elby, niedaleko Magdeburga, gdzie, jak wy-
rzekł, wiele jest osad. mających z tą nazwą niejakie podobieństwo. Bielowski, M.
P. I, s. 186; Szafarzyk domyślał się, że być może nazwa Cocarescem przekręcona
z Cukesburger t. j. Burgwachter, słowiańscy Wietnicy. Star. Słów. ^ 43 6, s. 546.
Inni szukali tego miasta nad Łabą w Gresse albo Gartze, w pobliżu Bleckede.
Barthold. Gescb. v. Pommern u. -Riigen I, 276.
*) Widukind III, 52.
— 259 —
przyparty między palącym się grodem a błotem, ze stratą ledwo
ujść zdołał.'"')
Tymczasem król Otton I, po walnem zwycięztwie nad ^la-
djarami lo Kwietnia r. 955 nad Lectiem, powróciwszy do Sa-
ksonii, Wichmana i Egberta za zdrajców kraju ogłosił, a przy-
jąwszy posłów słowiańskich, którzy przyrzekali mu płacić dani-
nę, byle nie mieszano się w icli sprawy domowe, wyrzucał im
wiarołomstwo Słowian przy zajęciu miasta Kokarescem, doma-
gając się ukarania winowajców. Słowianie jednak winy na się
nie przyjęli,^**) oświadczywszy, że nad haniebny pokój przenoszą
wojnę i z orężem w ręku staną w obronie swobody ojczystej. ^^)
Otton I podobnych warunków nie przyjął. Gotowała się wojna.
Na ten raz Obodryci , Welety, Czrezpienianie, Doleńcy
i wszyscy inni Słowianie aż do Odry stanęli do wspólnej obrony
posad ojczystych.^-) Jedni tylko Rany, nie doświadczywszy je-
szcze w swem ustroniu na wyspie, gwałtów niemieckich, i nie
zapominając jakichś nieporozumień z Lutykami, nie przyłączyli
się do ogólnego związku.
Wyprawę przedsięwziął sam król Otton I, ale duszą całego
przedsięwzięcia byt margraf Geron. Zawdzięczając jego zabie-
gom, Rany przystąpili do związku z Niemcami przeciw swym
'•>') \Vidul.:iiid III, 45 a. 955, pugnatum est a praeside Thiadrico
adversus barbaros. Cum jam incendio extincto reverteretur, et paludem, quae erat
urbi adjacens, medietas militum transisset, Slavi videntes nostros in arto sitos ob
difficultatem loci, nec copiam habere pugnandi nec locum adeo fugiendi, insequeban-
tur a tergo revertentes clamore magno. Peremerunt ex eis ad quinquaginta viros,
foeda fuga nostrorum facta.
20) Widukind III, 53.
") Widukind III, 53. Adeiat ex legatio barbarorum, tributa s o cios
ex morę velle persolvere nuntiantes , caeterum domin ationem
region is velle t e n e r e ; hoc pacto pacem velle, alioquin pro libertate
a r m i s c e r t a r e.
i2j Annal. Sangallen. maj. an. 955. Otto rex et ńlius ejus Liutolf in festi-
vitate sancti Galii pugnaverunt cum Abatarenis et Vulcis, et Zcirizspanis et Tolon-
senis, et victoriam in eis sumpsit, occiso ducem illorum nomine Ztoignavo, Annal.
Hildesheim, a. 955 rex Otto periculosissime coiitra Abotritos corrfliiit.
17*
— 26o —
braciom I-utykom, podobnie jak za Karola W,, przeciw tymże
Lutykom występowali Obodryci z powodu nieporozumień po-
granicznych. 1 gdy wojsko niemieckie postępywało z południa,
Rany uderzyli z północy. Naciskani z dwóch stron Słowianie
zmuszeni byli prowadzić wojnę odporną, zajmując stanowisko
pomiędzy błotami i moczarami, któremi Pomorze zawsze słynęło.
Wojsko królewskie, któremu towarzyszył książę czeski Bole-
sław I,^'^) połączywszy się z Geronem doszło do r. Raksy, ^^)
przez którą przeprawy bronili Słowianie. Położenie Niemców,
wycieńczonych głodem i chorobami, wśród dzikiej okolicy i śmia-
łych wrogów, było nieznośne. Otwartą siłą niczego oni przed-
sięwziąć nie mogli: zostawała tylko nadzieja na przytomność
i przebiegłość margrafa. Z rozkazu króla Ottona, Geron wypra-
wił się do księcia Stojgniewa, powitał go przez bagnisko, wy-
rażał podziwienie, że Słowianie zamierzają walczyć z samym
królem i wzywał: „dajcie nam przejść rzekę, albo sami przejdź-
cie, aby waleczność okazała się w czystem polu." Stojgniew,
pojmując krytyczne położenie Niemców, z szyderstwem odrzucił
wezwanie. Zostawało działać siłą. Otton gromadził wojsko niby
do przebycia rzeki, a tymczasem Geron z Ranami, opuściwszy
obóz, cichaczem zbudowali, w pewnej odległości, trzy mosty na
'•'') Flodoard. a. 95; pugnavit rex Otto cum duobus Sarmatarum regibus; et
suffragante sibi Burislao rege, quem dudum sibi subdiderat. — Dawniej historycy
mniemali, że Burislav byl księciem Ranów, którzy pomagali Niemcom przeciw
swym braciom (Barthold. Gesch. v. Pommern u. Riigen I, 277) ale, porównywając
wypadki, możemy zauważyć, że wyrażenie Flodoarda: Burislav rege, quem dudum
sibi subdiderat (Otto), stosuje się najwlaściwiej do księcia czeskiego Bolesława 1,
który w r. 951 przyrzekł posłuszeństwo Ottonowi i odtąd będąc jego hołdowni-
kiem, dawał posiłki na wojnę z Madjarami. Porów, wyżej § 44 s. 226.
'^) Widukind III, 53 super Raxam fluvium. Annal. Saxo zowią tę rzekę
Taksa. Szafarzyk myślał, że tą rzelią może być Dosza, dopływ Laby (Star. Sło.
§ 43, s. 546.) Pertz, Waitz i Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 182) upatrywali ją
w Reknicy, w Meklenburgslciem. Podobnie Bielowski (M. P. I, 137) i Kunik
(A.iócKpii s. 102); inni domyślają się, że Raksa poprostu oznacza rzekę, a miejsce
pobojowiska upatrują w okolicy jeziora Moryckiego, w pobliżu Malchowa, gdzie są
dotąd ślady okopów słowiańskich. Lisch, Jahrbiicher d. Yereins f. Jleklen. Gesch.
XXXII.
201 —
rzece i niespodziewanym napadem ze skrzydła tak zmieszali Sło-
wian, że ci, nie wytrzymawszy naporu, pierzchneli i kieskę po-
nieśli. Stojgniew z wielu towarzyszami poległ, rzeź trwała do
nocy, jeńców zabrano wielu. ^•') Działo się to i6 Października r.
955.^'') Nazajutrz głowę Stojgniewa wystawiono na pokaz,^")
i około niej 700 jeńców zamordowano. Doradzcy książęcemu
wyłupiono oczy, wyrżnięto język, poczem ciało jego do kupy
trupów wrzucono. Wicliman i Egbert do Francyi uciekli.^'')
2. Powstanie Ratarów (957—960).
Zdawałoby się, że straszna klęska, poniesiona przez Słowian
w r. 955 nad Raksą, powinna była wstrzymać ich na długo od
wszelkiego oporu ciemięzcom, a jednak okazało się, że Słowianie,
nie zrażając się żadnemi niepowodzeniami, zanic ceniąc pożogi
i mordy, gotowi byli przy każdej zręczności ginąć tysiącami,
w obronie najmilszej im swobody od ucisku i zdzierstwa urzę-
dników królewskich. Nie upłynęło bowiem i dwóch lat od bitwy
nad Raksą, a już koło jeziora Doleńskiego Ratary wzięli się do
oręża (r. 957). Co ich pobudziło rozpocząć wojnę, o tem wiado-
mości nie znajdujemy, ale raz powstawszy, Ratary podnoszą wy-
soko sztandar narodowy i na długi czas przyjmują na się prze-
wodnictwo w zaciętej walce z Niemcami.
Na wieść o powstaniu Ratarów, tułający się we Francyi Wich-
raan pospieszył do nich i nienawiść przeciw Niemcom podsy-
cał.''-*) Król Otton I, zatrudniony najprzód rokoszem syna swego
15) Widukind III, 54, 55.
^^) Annal. Sangall. maj. a. 955 in testivitate Sancti Galii (wyżej cyt. 12)
co odpowiada 16 Października.
^') Thietmar II, 6 powiada, że Otton I, pojmawszy Stojgniewa, ściąć go
rozkazał, ale żyjący pod ówczas Widukind, mówi, że Stojgniew zginął od miecza
a viro militari, cujus vocabulum'erat Hosed. .. Ex hoc Hosed clarus et insignis ha-
"bitus •, merces tam famosi gesti donativum imperiale cum redłtu viginti mansuum,
(HI. SS^.
^*) Widukind III, 55.
19) Widukind III. 59. Eodem tempore (a. 957) Wichmanns sciens Saxoniam
bellatoribus vacuam, a Gallia profectus, Saxoniam occulte iatravit, domum conjugem-
que revisit, inde se iterum alienigenis inmersit.
Luitolfa, (r. 956), potem sprawami włoskiemi i zamiarem zdoby-
cia korony cesarskiej, bawił w Lombardyi i nie mógł osobiście
przeciw Ratarom wojsko prowadzić. Zastąpił go markgraf Ge-
ron, któremu już po trzeci raz wypadło przeciw Wichmanowi
walczyć.'-'') Ratary stawili się mężnie, walka z nimi toczyła się
uporczywa tak, iż sam Otton musiał na teatr wojny pospieszyć,-^)
lecz gdy tam przybył doszły go listy z Włoch, donoszące o śmierci
syna jego Luitolfa (r. 957).^-) Odbyte w latacli 958 i 959 wy-
prawy, pod dowództwem samego króla, nie złamały Ratarów,-^)
a jednak boje musiały być zażarte, gdyż ze strony Niemców
wódz Titmar poległ (r. 959).--*) W r. 960 król Otto znowu wy-
prawę przeciw Ratarom odbył, -^) lecz zamilczenie ówczesnych
pisarzy o jakiem bądź powodzeniu jego, wskazuje, że i w tym ra-
zie niczego nie osiągnął, a tymczasem sprawy włoskie i zamiary
otrzymania korony cesarskiej w Rzymie, znagliły go do odja-
zdu.-'') Dalsze powodzenie walki z Ratarami pozostało w ręku
Gerona.
Jeszcze przed odjazdem do Włoch króla Ottona, Wichman,
znudziwszy sobie pobyt u Ratarów, umyślił oszukaniem Ge-
rona los swój poprawić. Udał się więc do łaski królewskiej,
z prośbą o przebaczenie mu dawnych występków. Gero, wziąw-
szy go na porękę, wyjednał mu u króla przebaczenie,-') a Wich-
20) Pierwsza wyprawę przeciw niemu zrobił Herman r. 955, (wyżej na s. 258.
cyt. 5), druga sam król Otto, w tymże roku (wyżej cyt. 10), trzecia Geron r. 959.
patrz Widukind III. 60. Ductus exercitus contra Wichmannum tertia vice vix obtinuit.
21) Cont. Regino, a. 957. Rex iterum Sclavos invasit. Liutolfus in Italia obiit.
--) Ibidem, a. 957. Litterae autem obitus ejus (Liudolfi 6 Sept. 95f) allatae
sunt imperatori cum esset in militia, qua militavit contra Redarios.
2') Flodoard. a. 958. Otto rex bellum adversus Samatas'habuit.
-*) Cont. Regino, a. 959. Rex iterum Sclavos invasit, ubi Thietmarus oc-
ciditur.
25) Cont. Regino, a. 960. Eodem anno rex iterum pergit in Sclavos.
-*>) Annal. Saxo 960; Otto Frisng. a. 960, dum rex rursum contra Sclavos
procinctum moveret, Johannes diac. et Aso scrin. ab apostolica sede missi ad regem
veniunt, de tyrannide Berengarii ąuerimoniam facientes. Porów. Wigger. Mek.
Annal. 35.
-') Pośrednictwo Gerona w sprawie Wichmana łatwo sie tem objaśnia, że
syn Gerona Zigfryd już przed tem lat kilka ożeniony był z Hathuwi siostrą Wieli-
— 203 —
man dał klątwę, że nigdy więcej ani słowem, ani czynem przeciw
królowi działać nie będzie.-^) Wkrótce jednak Wichman
uciekł do króla duńskiego, zamierzając pobudzić go do wojny
z Niemcami, lecz gdy to się nie udało, wrócił do Saksonii i rozbo-
jami się bawił, a unikając wyroku Gerona, który go na śmierć
skazał,^'-*) puścił się na tałactwo i znowu zdążywszy do Słowian
nadodrzańskich, wplata ł icli w wojnę z Polanami, którzy odtąd zja-
wiają się na teatrze walki Słowian nadodrzańskicłi z Niemcami.
§ 48.
Początek monarchii polskiej.
I. Czasy przedhistoryczne.
Naród polski w dziejach Europy zasłynął dopiero w po-
czątku drugiej polowy X. w., kiedy orężne łiufce Polanów losem
zdarzeń zjawiły się na teatrze wojny Słowian zaodrzańskich
z Niemcami (r. 962). Odtąd dopiero poczyna się wiarogodna
liistorya narodu polskiego, a o dawniejszycli losach jego dowia-
dujemy się tylko z podań, powstałycli ze zmieszania do kupy po-
wieści różnych plemion słowiańskich i oprócz fantazyi ludowej,
ubarwionych wymysłami dawnych pisarzy. Z podobnego rodzaju
źródła nie możemy wprawdzie wydobyć faktów wiarogodnych,
ale przy oględnem porównaniu wypadków, tyczących się całego
szczepu słowiańskiego, podania starożytne mogą nam pomódz
do pochwycenia przynajmniej ogólnego pojęcia o czynach i lo-
sach przodków naszych w przedhistoryczne czasy.
Najdawniejsze podania polskie o Kraku założycielu Krakowa,
o zabiciu przez niego strasznego potwora na Wawelu, o brato-
mana, (według Thietmara VII, 4., który sprawę te nie jasno przedstawił). Porów.
Zeissberg. Miseco I der erste christliche Beherrscher des Polens, w Archiv fiir
Oesterreichische Gescliichte. T. 38 r. 1867, s. 39.
-8) Widukind, III, 60 (an. 959).
-■') Widukind, III, 64. Interea ab emptore praetereunte latrocinia ejus pro-
duntur, sociorumque aliqui comprehensi, et tamquam contra publicam rem agentes,
a duce dampnati, strangulo vitam perdiderunt; ipse autem cum fratre vix evasit.
204 —
bójstwie pomiędzy synami Kraka, o jedynaczce córce jego Wan-
dzie, którą naród, w uczczenie zasług ojca jej, mianował królową,
wreszcie o wojnacli Polaków z Aleksandrem W., wojskai którego
miały zdobyć krakowską i sieradzką ziemię,') bezwątpienia są
plątaniną illirjjskich, czeskich, pomorskich i w ogóle zachodnio-
słowiańskich podań, powstałych poczęści z wj^obrażeń mity-
cznych, które młodzieńcza fantazyja ludów starała sie uosobić
w postacie istot żyjących,-) a erudycyja kronikarska ubarwiła je
świetnymi czynami, ze starożytnych pisarzy czerpanemi/^) O w^y-
tłómaczenie tych podań kusili się niejednokrotnie ojczyści bada-
cze"*), lecz zdania całkiem różne wypowiedzieli,^) Wszakże dziś nikt
już nie wątpi, że wzmiankowane wyżej podania polskie wyłącznie
*) Według Bielowskiego, podania te zapisał około r. 1050 kronikarz Mierz-
wa, Mon. Pol. II, s. 166 — 175. Wszakże istnienie tego kronikarza w XI w. za-
przeczają niektórzy badacze. Bartoszewicz. Historya literatury polskiej. T. I s. 57.
") Podania o Krakusie i Wandzie korespondujące z podaniami czeskiemi
o Kraku i Lubuszy, powtarzają się i u innych pobratymców. I tak, w Lublanie
i całej Illyryi krążą podania o Kraku ze smokiem; Lubiana ma za herb smoka,
asą tam: Kraków przedmieście lublańskie, Kraków wielka dąbrowa, w pobliżu sta-
rożytnego Noviodunum, Kraków w górnej Styryi. Oprócz tego wiadomy był Kra-
ków obok Wendy na wyspie Ranie; obok Kraka Dziewa w Magdeburgu, Krak ze
smokiem w Regensburgu. Zatem podania o Kraku, Wandzie, smoku nie są wymy-
słem kronikarzy polskich, lecz pochodzą z podań głębokiej starożytności. Szulc Kaz.
Mythologia słowiańska; s. 28, 41. — Podania o smoku, wspólne ludom aryjskim,
różnie są wykładane. Szulc, M\thologia. 47, 184. Szczegóły w niniejszem dziele
s. 718, 780—3. 785, 808, 854.
•') Gallus w początku XII w., po nim Mateusz, potem mistrz Wincenty
w początku XIII w., Boguchwał w polowie XIII w., komentator kroniki Win-
centego Jan Dąbrówka około r. 1440. Długosz w drugiej połowie XV w., na-
reszcie kronikarze XVI w.
■*) Joachim Lelewel w uwagach nad Mateuszem herbu cholewa dziejopi-
sem XII w. (Pols. wiek. śred. T. I), tudzież w Ostatnich Pójrzeniach (Pols. wiek_
śred. IV, s. 479 — 481); J. M. Ossoliński, Historyczno -krytyczny przyczynek do
literatury słowiańskiej, wydany przez Samuela Bogumiła Lindego, w Warszawie r.
1822; Roeppel. Dzieje polskie. T. I; W. A. Maciejowski. Pierwotne Dzieje
Polski i Litwy r. 1846, tudzież Roczniki i kroniki polskie i litewskie r. 1850 ;
A. Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polskich r. 1850, tudzież w Monu-
mentach Poloniae historica. T. II; Szajnocha. Lechicki początek Polski w r. 1858;
Bartoszewicz. Historja pierwotnej Polski, 1865 wydana r. 1878. T. I; Każ. Romer.
Podania o Kraku i Wandzie, w Bibliotece Warszawskiej r. 1872. T. III; K Saski,
•w rozbiorze krytycznym podań o Leszkach, w Przeglądzie Etnograficznym i lierac-
kim r. 1875. N, 5, IV; porów. Sieniawskiego. Pogląd na dzieje Słowian zacho-
— 205 —
do Chrobacyi należą, a do podań wielkopolskich tylko przez kro-
nikarzy przyplątane zostały, w celu zaokrąglenia podań polskich.*')
Osobny cykl podań, że tak nazwiemy wielkopolskich, sta-
nowią podania lechickie, na czele których stoi Lech praszczur
narodu. Aby połączyć Lecha z podaniami chrobackiemi, kroni-
l<arze dopatrzyli, że on był oswobodzicielem narodu od najazdu
Aleksandra W. i zmarł bezpotomnie. Po nim Polska długo kró-
lów nie miała, ale później znaleźli się Leszki, z których trzeci
tego imienia zwyciężył potrzykroć Juliusza Cezara, a zawarłszy
z nim przymierze, pojął za żonę siostrę jego Juliję, i w posagu
za nią Bawaryje otrzymał. Julija była założycielką miast L u-
busza i Lubina, o czem rozpowiadano w Polsce już w X w.*)
Po Leszku III nastąpił pierworodny syn jego Popiel (Pompilius),
któremu podlegali dwudziestu młodszych jego braci, z innych żon
Leszka III urodzonych.'') Popiel panował świetnie nie tylko nad
Słowianami lecz i nad ościennymi narodami.*') Bracia zawsze mu
byli posłuszni, a cześć ich ku niemu doszła do takiego stopnia,
dnio- północnych, r. 1881, s. 422. — Szczegółowiej od innych Kaz. Szulc, ^lytho-
logia Słowiańska r. 1880.
•'') Naruszewicz mniemał, że podania polslcie pochodzą od Scytów i Sarmatów
(Hist. Narodu Pols. I. 38 1, Maciejowslii i Bielowslii począteli podań polslcich upa-
trywali w Icrajach południowych i do powieści Dalio - illirsliich odnosili; Szajnocha
przeciwnie szukał ich początku w Skandynawii; Lelewel i inni odmówili im podsta-
wy historycznej, uważając je za utwór poezyi ludowej.
«) Szulc Mythologia s. 30.
') Thietmar I. 2, VI, 39, podanie o zalcladaniu grodów na ziemiach słowiań-
skich odnosił do Merzeburga i do Lubusza. Mieszkańcy Wolina odnosili je do
swego grodu (Ebbo. Vita, s. Ottonis III c. I); Mierzwa i Wincenty (I. 17) rozwo-
dzili sie szeroko z tern podaniem, a ich odpisywacze, obdarzają zaszczytem tym nie-
tylko Lubusz i Wolin, ale i Lubin wielkopolski i Lublin małopolski, w miarę jak
którego z nich obchodziła bliżej jedna lub druga z tych miejscowości. Bielowski
M. P. II, s. 49 przyp. 2.
*) Najdawniejsi kronikarze, wzmiankując o 20 synach Leszka III, którzy mieli
udziały swe, jak by księstwa, nie nazwali ich po imionach, ani udziałów ich nie
oznaczyli. Dopiero w XIII w. Boguchwał dowiedział się w jakich mianowicie
udziałach od Wisły na zachód aż do Westfalii panowali Popielowicy, których on
po imionach wyliczył. Chroń, w Bielowskiego M. P. II, s. 477.
*•) Succedens huic Lestkoni Pompilius, ejus filius non Sclaviae duntaxat mo-
narchiae, sed etiam finitimorum gubernatorum sumit imperia. Bielowski. M. P. II, 180.
— 266 —
że po jego śmierci, uznali niezwłocznie królem nieletniego syna
jego Popielowica (Pompiliusa). Lecz ten, doszedłszy do pełnole-
tności, odpłacił im nienawiścią, zdradą, krwi rozlewem. Małżonka
jego podszeptami uzbrajała go przeciw stryjom, twierdząc, że sa-
morząd ich władze jego ogranicza, że mu należy wybierać po-
między uległością a panowaniem, że mu si albo panować, albo słu-
chać innych. Podobne namowy tak mocno wpłynęły na Popie-
lowica, że postanowił pozbyć się stryjów trucizną, a gdy doko-
nał to, panował niedołężnie i we wszystkich sprawach był nik-
czemnym. Za to spotkała kara boża. Z niepogrzebanych tru-
pów stryjów powstała niezliczona ilość myszów, które ścigały
wszędzie Popielowica, a dopadłszy go w schronieniu na wysokiej
wieży, zjadły go z żoną i dwoma synami. ^^)
Odrzucając ubarwienia fantazyi ludowej i dodatki kronikar-
skie a biorąc na uwagę tło podań lechickich, możemy z nich
zauważyć uświadomienie praojców naszych o wspólnem pocho-
dzeniu i jednakowym ustroju rodu naszego na obszarach od Wi-
sły na zachód aż za Łabę. Dokładniej uprzytomni to następne
objaśnienie.
Zaludnienie ziem Słowiańszczyzny północno - zachodniej
w przedhistoryczne czasy, jak powiedzieliśmy wyżej, ^^) składało
się ze wspólnowładnych dziedziców i lęchów indywidualnych wła-
ścicieli ziemskich. Dostojniejszych i zamożniejszych lęchów zwano
knęziami. W każdej żupie lub ziemi musiał być choć jeden
knęź, w osobie żupana albo starosty; w niektórych było ich po
kilku.^-) Roiło się przez to w Słowiańszczyznie mnóswo knęziów,
a jeszcze więcej lęchów, którzy składając drużyny wojenne dla
obrony kraju, stawali do szeregów zamożniejszych knęziów. A jeśli
któremu z knęziów udało się zdobyć władzę zwierzchnika całego
1*) Mierzwa, Gallus. Wincenty nie -.yzmiankują gdzieby stalą wieża, w któ-
rej myszy zjadły Popiela, ale w XIII w. Boguchwał już twierdził, że to sie stało
w Kruszwicy. Bielowski. M. P. II, 478. O znaczeniu podania o myszach, porów,
niniejszego dzieła T. II, 593 — 4, 868.
1') Niniejszego dzieła T. II, s. 394, 405, 427.
^2) Niniejszego dzieła T. II, s. 450.
— 26; —
plemienia, składającego sie z kilku żup lub ziem, wtedy stawał
sie on dynastą, a ród jego panującym sukcesyjnie (paterna suc-
cessione). Takimi dynastami, według podań, byli dwudziestu
synów Leszka III, nad którymi miał zwierzchnictwo pierworodny
syn jego, Popiel. Takimiż dynastami byli, według innych po-
dań, bohatyrowie bajeczni, książęta z rodu Popielowiców Wal-
gierz w Tyńcu i Wisław w Wiślicy,'-^) z których ostatni, walcząc
z Walgierzem, został przez niego zabitym. Z rodu Popielowi-
ców bezwątpienia był także historyczny książę wiślicki, przez
Morawianów około r. 884 wygnany z kraju. ^*) Wszystkich
podobnych dynastów zwano knięziami, książętami, a nazwa ta
w Polsce i u innych ludów lechickich stała się synonimem panu-
jącego monarchy, ^'^j Później dopiero w Polsce dynastów w-y łą-
cznie zwano knięziami, książętami, a innym dostojnikom miano
pan przysługiwało. U Pomarzanów jednak nazwa k n ę ź utrzy-
mywała się długo, jako miano stanu szlacheckiego tak, że aż do
XVI w. siedzącą kupami po wsiach na wyspie Ranie, niezamożną
szlachtę zwano knieżycami.i") Z tego możemy wnioskować
jak na obszarach Słowiańszczyzny północno-zachodniej licznym
był niegdyś stan lęchów, miano których posłużyło do nadania
całemu narodowi nazwy Lachów, Lechów, Lechitów. Rzecz na-
turalna, że rozgłos w świecie zyskuje ten tylko przy kim pano-
wanie i sława: niewolnicy historyi nie mają. Lechi zawsze sły-
nęli świetnością czynów rycerskich. Tradycyje, przechowywane
w rodach lechickich, napawały ich dumą, wyróżniały od gminu.
'") Erat urbs . . . in regno Lechitarum . . . Wyslicia, cujus olim princeps fue-
rat Wyslaus decorus, qui et ipse de stirpe regis Porapilii duxerat origi-
nem. Hunc ąuidem comes, etiara stirpis ej u s dem, ut fertur. fortis viribus, no-
mine Walterus robustus, qui in polonico vocabatur Wdały Walter, habens
castrum Tynecz, prope Cracowiam. Boguchwał. Chroń. 29. Bielowski. M. P. II, 510.
1*) Wyżej s. 127, 128-
^°) Za wyjątkiem Serbów łużyckich, rozwój litórych w duchu narodowym
wcześnie przez najazd Niemców wstrzymany, skonsolidował sie i dotąd według da-
wniejszego zwyczaju, każdy człowiek dostojniejszy zwie się knjeź, a każdy książę
wjerch. Dzieła tego T. II, s. 436 — 438.
^^) O knieżycach szczegółowo rozpowiem w Tomie IV.
268
który według podań, był czemś niższem od lechów.^') Lechi
tworzyli zastępy orężne, budowali grody, posiadali niewolników
i stali się stanem panującym w narodzie. Nie dziw więc, że da-
wne powieści polskie formują cały cykl podań lecłiickich, które
dobiegają aż do drugiej połowy IX w. t. j. do czasu, kiedy sztur-
my niemieckie do Słowiańszczyzny zaniepokoiły nadwiślańskie
ludy. Z innej strony apostolstwo śś. Cyryla i ]Metodego w Mo-
rawii, budząc nowe ideje religijne i społeczne, szerzyło usposo-
bienie do zmiany dawnych obyczajów i przyjęcia cywilizacji
chrześciańskiej. Stojący na czele Lechów Popielowicy nie pojęli
ducha czasu, trzymali się dawnych porządków, zgnuśnieli, dyna-
styja a z nią przeAvaga lechów runęła, powieść lechicka skończyła
się.^^) Nowe prądy wzywały do życia inne z łona narodu siły.
Zaznaczają to wyraźnie podania o wyniesieniu na tron książęcy
dynasty i Piastów.
2. Dynastyja Piastów.
Według dawnych podań, zdarzyło się w Gnieźnie,^'**) że je-
dnocześnie odprawiali, zwyczajem pogańskim, postrzyżyny synów
swoich Popiel, książę, i ubogi robotnik Piast z żoną swą Rzep-
ką."-*^) Przybyli zaś pod ów czas, z tajnego wyroku boskiego,
do Gniezna dwaj pielgrzymi nie tylko, że nie byli na dworze
dumnego Popiela przyjęci, lecz nawet przy wejściu do bramy
grodu sromotnie odparci. Pielgrzymi udali się do Piasta, który
ich przyjął gościnnie, a oni wyAvdzięczając się zrobili cud, po-
'") Nawet Ziemowit był humillimi agricolae iilius, porów, niżej cyt. 20.
^®) Wielkopolska dynastyja Popiela upadla około r. 862. Wkrótce potem
chrobacka dynastya, także lechicka, wygnana z Wiślicy około r. 884. Odtąd poda-
nia chrobackie przerwały się, a nad Goplem snuły się podania o Piaście.
'") Mierzwa i Wincenty nie oznaczają miejsca, Gallus mówi, że w Gnieźnie,
a Boguchwał, że w Kruszwicy.
-'■') Humillimi agricolae filius Semovit. (Mierzwa c. iq, Wincenty lib. II
c. 3;. Gallus powiada, że odparci od grodu Popiela pielgrzymi udali się do le-
pianki domunculam aratoris praedicti ducis (cap. l), w innem miejscu
mówi , że Piazt byl rusticus pauper, a w innem, żeagricola Pazt..-
209 —
mnażając posiłek i napoje tak obficie, że on postanowił sprawić
postrzyżyny syna swego i na ucztę księcia Popiela zaprosił.
Pielgrzymi p ostrzygli chłopca, a w znak przepowiedni na przy-
szłość imię Ziemowita mu nadali. A gdy Ziemowit wzrósł w siły
i z dzielności zasłynął „król nad króle a książę nad książętami,
głosy jednomyślnemi postanowił go księciem Polski, Popiela zaś,
razem z potomstwem jego, do szczętu z państwa wykorzenił".-^)
Przyzwany takim sposobem do steru państwa Ziemowit nie tra-
wił młodości swej na rozkoszacłi i gnuśności, ale w pracy, ry-
cerskości i z dzielnego ramienia czynów sławy dostąpił, a gra-
nice państwa swojego dalej niż kto inny przedtem rozszerzył.--)
Panowanie Ziemowita (86 i —892) -■') przypada na czasy apo-
stolstwa śś. Cyryla i ^letodego w podkarpackicłi stronacłi, za-
neque rustico suo dux invitatus condescendere dedignatur (cap. 2\ Prof. Pieko-
siński pod nazwa arator ducis upatruje urzędnika nadwornego Popielowiców,
głównego rataja, który miał pod swoje władzę oddanych ratajów (aratores), ludność
wieśniacza, przeznaczona do uprawy roli na potrzeby dworu i że z tego powodu
ród Piasta musiał do rodów dynastycznych należeć. (O powstaniu społeczeństwa
polskiego, w Rozprawach Akademii Umiejet. i88l T. XIV s. 170). Przeczą temu
jednak myśl i słowa kronikarzy, według których Piast byl nietylko arator du-
c i s, lecz humillimus agricola, rusticus pauper, a mieszkał w le-
piance (domunculam). Czyżby się tak o nim wyrażali kronikarze, gdyby był dyna-
stą, a przynajmniej urzędnikiem dworu książęcego? Nawet we XIII w. Boguchwał
wiedział jeszcze że Piast był infimus g e n e r e, Bielowski M. P. II, 479.
Co znaczy nazwa Piast? Według Boguchwała dictus est Pasth, quia erat
statura brevjs, sed robustus corpore et decorus aspectu. (M. P. II, 479). — Ro-
zumi się, że podobne tłómaczenie nazwy nic nie objaśnia. Później, gdy się dowie-
dziano, że Piast byt kołodziejem, nazwę jego tłómaczono jako pochodzącą od pia-
sty, stanowiącej centralną cześć kola, z której, wedle wyobrażeń starożytnych, ogień
słoneczny się wylewał i z której w swastice, na cześć bóstwa Słońca ogień doby-
wano, a która zatem przedewszystkiem słońce przedstawiała, „Otóż kruszwicki ko-
łodziej Piast, zdaje się przedstawia bóstwo słońca". Szulc, Mythologia 96.
21) Eotenus quod rex regum et dux ducum eum (Past) Poloniae ducem con-
corditer ordinavit, et de regno Pumpil cum sobole radicitus extirpavit. Gallus,
lib. I, c. 3.
*2) SemoYit principatum adeptus . . . usu laboris et militiae, probitatis famam
et honoris gloriam acquisivit, atque sui principatus ńnes ulterius quam aliquis antea
dilatavit. Gallus I, c. 3.
2'') Czas panowania Ziemowita podany tu według wiadomości bardzo nie-
pewnych w rocznikach Sommersberga I s. 300, Porów. Bielowski, Wstęp krytyczny,
str, 496.
— 270 —
ciętej walki książąt morawskich Rościslawa i Świętopełka z Niem-
cami, szerzenia chrześciaństwa nad górną Wisłą i wygnania
/ Wiślicy dumnego księcia, poganina Wyszewita (r. 884). Wy-
padki te, zaszłe na samej granicy ówczesnej Polski, nie mogły
nie wywrzeć głębokiego wrażenia na umyśle nadodrzańskich
i nadwarteńskicli ludów. Polanie, ocknąwszy się z długiego
uśpienia, w swej niedostępnej, lesistej krainie, strącili dumną,
lecz zgnuśniałą dynastyję lecłiicką Popielowiców, a na jej miej-
sce wynieśli z łona ludu dynastyję Piasta, zadaniem, której było:
dawniejsze nadużycia Lecliów powściągnąć, siły narodowe ku
skutecznej obronie państwa organizować, ład zaprowadzić i wła-
dzę książęcą wzmocnić. Pierwszy przedstawiciel dynastyi tej
Ziemowit, stanąwszy u steru rządu, podczas nadzwyczaj ważnycli
wypadków w sąsiednich krajach, musiał postępywać ostrożnie,
aby go nie spotkał los wygnanego z Wiślicy Wyszewita, lub
najazd Niemców, a w domu mieć się na baczności, bo stronnic-
two Popielowiców miało jeszcze dość siły w dynastacli rodów
lechickich.
Z upadkiem Popielowiców starożytna ich stolica nad Go-
płem Kruszwica (vetus regia), tracąc znaczenie grodu stołeczne-
go, słynęła jeszcze mnogością ludu i zamożnością z liandlu i że-
glugi pochodzącą.^'*) Nowa dynastyja na rezydencyę swą obrała
Kniezno, które odtąd stało się centrem Polanów na całe lat sto.
Panujący w Knieznie Ziemowit, syn jego Leszek (892 — 913) i wnuk
Ziemiomysl (913 — 960)--^) łączyli z Polanami Kujawianów, Ma-
zowszanów, Łęczycanów, Slęzanów i aż za Wisłę szerząc ku
wschodowi panowanie swe, zbliżali się do r. Buga. A chociaż
oręż Waregów gromił już w tym czasie Drewlanów, nie dosię-
gał jednak Bugu, bo na porzeczu jego pierwsi trzej Piastowie
-*} Dzieła tego T. II s. 594.
-•'') Zemislaus Lestkoni quarto succedit iu regno Poloniae, <iuorum utrum-
que animi generositas, robur corporis, felices ad omnia successus adeo reddigerunt
insignes, ut omniura pene regum virtutes suis antecesserint virtutibus. Annales Bene-
diclini, Bielowski. Wstęp krytyczny, s. 534.
— 271 —
z nikim sie nie zetknęli. Pobratymcze gminy, w ustroju pier-
wotnym bytowały tu spokojnie, granic państwowych w tej stro-
nie nie znano jeszcze, ogromne lasy i moczary po obu stronach
Buga krepowały rozwój towarzyski. Mogli więc Piastowicy swo-
bodnie posuwać się w głąb puszcz nadbużańskich aż do posad
Jadźwingów nad środkowym Bugiem, a w Czerwieńsku, nad
górnym Bugiem, wznosić grody warowne, osadzać je załogą
swoją-"j aż do granic morawskich, które aż do końca IX w.
Chrobacyę obej mywały.-")
Rządy Ziemowita, Leszka i Ziemomysła uważać wypada
jako przełom stanowczy w ustroju narodu polskiego. Wynikając
z woli ludu książęta ci śmiało podnosili władzę monarchiczną,
nie zważając na opór ze strony drobnych dynastów lechickich.
Łamali ostatnie wysiłki stronnictwa Popielowiców,'-'*) do utrzy-
mania dawnego ustroju wiecowego, niezaradnego i niebezpie-
cznego w X w., kiedy oręż niemiecki, uderzając o dolną Odrę,
przypominał Polanom, że burza wkrótce i do nich nadciągnie.
Nie próżnowali więc Piastowicy, a sto lat usilnej ich pracy (86 1
do góo) wydały owoce, z których miał skorzystać prawnuk Zie-
mowita JMieszko I, na pożytek swojego narodu i ocalenia Sło-
wiańszczyzny północno-zachodniej od niewoli niemieckiej.
3. Rządy Mieszka I (960 — 962.) Starcie się z Wichmanem. Gero
ujarzmia Łuźyczanów (963.) Mieszko wasal cesarstwa.
Ziemomysł miał trzech synów: Mieszka, Cudobora i trze-
"-«) o grodach czerwieńskich i posiadaniu onych przez pierwszych trzech
Piastowiców, obszernie rozprawia Bartoszewicz, Historya Pier. Polski. T. I, i68 do
171. 317—320.
-") Po upadku W. Morawy r. 906, Chrobocya cieszyła się swobodą, a pó-
źniej ulegała władzy Bolesława I księcia czeskiego. Porów, wyżej s. 227.
-^) Według Boguchwała, walka Piastowiców z Popielowcami ciągnęła sie
aż do Bolesława Chrobrego „Non tamen illorum principum toxio nefarie interemp-
torum filios et nepotes (Ziemowit) ad sui obedientiam, bellicosis insultibus, minis sen
donariis, flectere potuit, quin semper sibi et suis successoribus usque ad tempora
illius Magni Boleslai pro posse resistebant. Chro. c. 8. Bielowski, M. P. II 479,
tak/e AVstęp krytyczny, ?. i68.
— 2 72 —
ciego nieznanego nam po imieniu. Według dawnego obyczaju
słowiańskiego , bracia mogliby panować w swych udziałach,
przez ojca wyznaczonycli, uznając starszeństwo pierworodnego
brata. Czy synowie Ziemomysła trzymali się podobnego oby-
czaju, wzmianki o tem w dziejach nie znaj duj emy,-*') ale pewno,
że i niesnasków pomiędzy nimi nie było. ^Mieszko ukazuje się
jako prawdziwy monarcha, rządzi sam jeden, bracia mu poma-
gają szczerze i giną wkrótce, walcząc za ojczyznę. Zgoda po-
między braćmi była prawdziwem błogosławieństwem bożem rodu
Piastów, bo właśnie początek panowania ^Mieszka był najniebez-
pieczniejszy. Oręż niemiecki co chwila miał już o Polanów
uderzyć.
Przewidując nadciągającą burzę, Mieszko spieszył z przy-
gotowaniem się do obrony. Państwo jego rozciągało się od
środkowej Odry aż do Prusów ='^) i porzecza Bugu; z północy
błota Noteci oddzielały je od Pomorzanów, a na południe gra-
nice jego posuwały się na prawy brzeg Pilicy, do nieznanej
nam mety.^') Za Odrą władał on ziemią Lubuszską i miał sprzy-
mierzeńców w Łużyczanach, którzy z Polanami zostawali w związ-
ku.^-) Xa wypadek wojny, zwyczajem owego wieku, książę po-
woływał cały lud do oręża, lecz Mieszko pojmując, że niesforne
i do boju niewprawne tłumy niewiele przynieść mogą pożytku,
wcześnie starał się zorganizować wojsko stałe i na swym żołdzie
utrzymywał 3000 dzielnych wojów. "^j Siła ta w teraźniejsze
29) Bielowski mniemał, że młodszy brat Mieszl^a Cydybor panował w Kra-
kowie. Wstęp krytyczny 520. Ale w tym czasie Kraków do Czech należał, jaic
widać z zapisku Ibraima-ibn Jakóba. Porów, wyżej § 44, przyp. 34 str. 227.
''<') Kunik, jV.i6eKpii 51, 87.
•■") Zważając na topograticzne położenie kraju, możnaby wnioskować, że
granica państwa Mieszka na południe od Pilicy szerzyła się do gór świętokrzyzkicli.
Puszcze na południe od Pilicy stanowiły naturalne granice, które w X w. znaków
granicznych nie miały.
'-) Lausitzer łebten noch bis 95q von den Deutschen unabhangig und in
Verbindung mit Polen. Worbs, >Jeues Archiv 1804, T. I s. 224; podo-
bnie i Scheltz, Gesch. d. Lausitz, s. 25.
^") Kunik, AJlÓeKpn 50. Porów, dzieła tego T. II, s. 678.
— 273 —
czasy byłaby zbyt niepokaźhą, ale w X w, znaczyła dużo, albo-
wiem była podporą władzy monarchicznej i w każdej chwili go-
towym do odporu wrogów zastępem. Około tej zorganizowanej
siły mogło i pospolite ruszenie do boju sie wprawiać i potęgę
wojenną kraju wzmocnić. Do tego właśnie dążąc, Mieszko nad-
zwyczaj ostrożnie postępywał względem Niemców, którycłi prze-
dnie czaty już na dolnej Odrze stały.
Państwo Mieszka obfite w zboże wszelkiego rodzaju, mię-
siwa, miody, konie, oręże i lud silny'^*), wynosiło przestrzeni około
3000 mil [n, a zatem przewyższało we dwoje przynajmniej obszar
państwa księcia Bolesława I czeskiego. Słynęło ono za najwięk-
sze pomiędzy państwami Słowiańszczyzny północno-zachodniej,
a sam Mieszko, w oczach cudzoziemców, był mocarzem nielada,
kiedy go królem północy zwali.^-^) Pójmy wał jednak Mie-
szko, że państwo jego dla zorganizowania się , w duchu oświaty
europejskiej, wymagało spokoju i nie mogło mierzyć się z po-
tęgą cesarstwa Rzymsko-niemieckiego. Unikał więc powodów
starcia się z Niemcami. Nieprzewidziany atoli wypadek zniewo-
lił Mieszka orężem odpierać wdzierstwa do swych posiadłości
łupieżników niemieckich.
Awanturnik Wichman, o którym niejednokrotnie wzmian-
kowaliśmy, tułając się po świecie, powrócił około r. 960 do Sło-
wian nadodrzańskich i prawdopodobnie porozumiewał się z Ge-
ronem do podburzenia ich przeciw Polanom. A stanąwszy na
czele jakichś Słowian, prawdopodobnie z Katarów zebranych,
Wichman napadł na władzcę Lechitów (Licikawików) IMieszka,
dwa razy przemógł go w boju, brata jego zabił i łupy wielkie
uwiódł.''^") Rok zdarzenia tego dokładnie nie wiadomy, ale zdaje
3*) Kunik, s. 50.
•'''•) Wiadomość te podat podró/.iiik Ibraim-ibn-Jakób, przed r, 965. Ku-
nik, A.iÓeKpii s. 47, 50.
3*) Widukind III, 66. Gero igifur comes non inmemor iuramenti, cum
Wichmannum accusari vidisset reumąue cognovisset, barbaris, a ąuibus eum assum-
psit, restituit. Ab ais libenter susceptus, longius degentes barbaros crebris proeliis
Tom III. 1 8
— 274 -
się, że to zajść mogło w r. 962. — Było to pierwsze spotkanie sie
przewodzonycli przez Niemców Słowian nadodrzańskicli z Pola-
nami, u kronikarzy Lechitami zwanycli; spotkanie się dorywcze,
jakby dla zwiadów, dla przekonania się o siłacti Mieszka, a bar-
dziej w celu powaśnienia, przez intrygę Gerona, Słowian między
sobą, aby uwagę Polanów w inną odwrócić stronę, w tym wła-
śnie czasie, kiedy markgraf zamierzał uderzyć na Łużyczanów.
Jakoż rzeczywiście około tego czasu Gero przygotowywał wy-
prawę przeciw Łużyczanom, którzy zostając w związku z Pola-
nami, trzymali się wspólnej z nimi polityki i z tej przyczyny
nie mieszali się wcale do wojen przez Wichmana na Pomorzu
zaodrzańskiem wywołanych. Nie zważając na to, Gero napadł
na Łużyczanów, którym na pomoc Mieszko pospieszył, pogro-
mił ich i samego Mieszka pod zwierzchnictwo imperatorskie
podciągnął.^') (r. 963).
contrivit, Misacam regem, cujus potestates erant Slavi qui dicuntur Licicaviki, dua-
bus vicibus superavit, fratremąue ipsius interfecit, praedam magnam ab eo extor.sit.
Z tego niektórzy pisarze wnoszą, że Wichman pobił Mieszka i wypadek ten odno-
szą do r. 963 (Wigger, Meklen, Annai. 36, także Pawiński, no.ia6cKie CjiaBflue
80,) Ale z przytoczonego tekstu Widukinda można wnioskować, że głównym akto-
rem pobicia Mieszka był Gero, któremu pokrewny Wichman za narzędzie tylko
służył. Tak myślą i niektórzy historycy niemieccy. Z nich Scheltz powiada: „Marck-
graf Gero . , . bekriegte und Unterwarf im Jahre 963 die Lausitz, wozu er sich ei-
nes grafen Wichmann, der friiherhin es mit den Slawen gehalten hatte, bediente.
Er sendete ihn, der ehemals dem Kaiser untreue geworden war und jezt zur V6r-
sóhnung gelangen wollte, zu den Slawen. Diese nahm ihn gem auf, da er so lange
unter ihnen gelebt und sie in so manchen Kampf begleitet hatte. Umer ihnen
wirkte er nun den Absichten Gero's, entweder, indem er sie zur Unterwerfung be-
wog, oder das er die verschiedenen Stiimme, Misstrauen und Eifersucht erregend,
aus einandert hielt. So iiberwand er zweimal den Konig Misca . . . Geschichte d.
Lausitz, s. 25. — Wypada jednak zauważyć, że w powieści o napadzie Wichmana,
Widukind mówi tylko o Mieszku władzcy Licikawików, ale żeby to był nieodzo-
wnie Mieszko król Lechitów, na to dowodów nie ma. Cała sprawa polega na kon-
jekturarh, przez historyków polskich przyjętych. Nie mając podstawy do zaprze-
czenia, że Widukindowy Mieszko nie jest Mieszkiem polskim, powtarzam to, co
inni mówili, za nieomylność tego jednak nie ręczę.
•■'■j Widukind III, 67. Eo quoque tompore Gero praeses Slavos, qui di-
cuntur Lusiki potentissime vicit et ad ultimam servitutem coegit. Do tego Thiet-
mar II, 9. Gero, orientalium marchio Lusizi et Selpuli, Miseconem quoque cum sibi
subjectis imperiali subdidit dicioni. Wypadek ten mnich Albrecht, kontinuator Regi-
— 275 —
Takim sposobem najazd niemiecki z nad Odry pomyślnie
na Polskę uderzył, ale tu koniec zaborom. U progu Polski po
raz pierwszy zatrzymała sie potęga cesarska i niezwyciężone do-
tąd „legiony łotrów" zmuszone będą z wyszczerbioną bronią
i podartemi chorągwiami uciekać do twierdz nad Łabą. Ale
tego, co miało później nastąpić, Otton I nie przewidywał. Mie-
szko stał się jego wasalem, z obowiązkiem płacenia daniny po
Wartę, ^*) Łużyczanie ujarzmieni, a ich sąsiedzi Lutycy obdzie-
nona, odniósł do r. 963. Badacze, biorąc na uwagę, że według Widukinda Łuży-
czanie pogromieni zostali eo quoque tempore, jak i zwycieztwo Wichmana
nad Mieszkiem, przyjmują dwa te zdarzenia za jedną wojnę, prowadzoną w r. 963,
w którym Mieszko ukazuje sie w dziejach niby po raz pierwszy. Tak mniemał
Rbeppel i zarzucając Donnigesowi, który przypuszczał, iż napad Wichmana na Po-
laków z północy spożytkowany został przez Gerona i że Niemcom udało sie tyl-
ko tym podwójnym napadem zwalczyć księcia polskiego, — twierdził, że obie
■wzmiankowane wyprawy miały miejsce jednocześnie, (Dzieje Polslci. Dodatek III.).
Podobnie postąpił i Wigger, który na str. 3, Meklenburgischen Annalen, zamieści-
wszy pod r. 963 tekst Widukinda III c. 66 o pobiciu Mieszka przez Wichmana,
zrobił uwagę: Die Worte: eo quoque tempore Gero praeses Slavos qui dicuntur
Lusiki ad ultimam servitutem coegit, was nach dem Cont, Regino 963 geschah,
geben die Zeitbestimmung. Wszakże z tekstu Widukinda można zauważyć, że
w pewnych razach on używał wyrażenie eo anno, któremu widocznie inne niż
eo tempore nadawał znaczenie, a zatem wyrażenie eo tempore nie wypada
bezwzględnie za e o anno przyjmywać. A ponieważ pobicie przez Gerona Luży-
czanów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie, według kontinuatora
Reginy, przypada na r. 963, co według Widukinda stało się w tymże czasie (eo
tempore), a nie w tymże roku (eo anno) jak i pobicie Mieszka przez Wichmana,
możemy więc z niejaką pewnością przypuścić, że ostatni wypadek zaszedł w r. 962,
a ujarzmienie Lużyczanów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie
stało się w r. 963. Tu na przeszkodzie mogłoby stanąć nadanie przez Ottona I ko-
ściołowi ś. Maurycego w r. 961 decima in terra Lusici, Selpuli, Chozimi. Ale ten
dokument już Raumer podejrzywał jako sfałszowany. (Regesta Brandenburg N. 186.)
W nowszem zaś wydaniu tego dokumentu (w Posse, Codex Saxoniae,) wzmiankowa-
nego wyrażenia o dziesięcinie w Łużycach i Selpuli nie ma. (Posse, Codex. 239.)
A to wskazuje, że w r. 961 Lużyce do Niemców jeszcze nie należały.
Uwaga. Thietmar, wzmiankując o podciągnieniu Mieszka pod zwierzch-
nictwo imperatorskie, nic nie mówi o pobiciu go przez Gerona. Z jakiegoż powodu
nowszy historyk polski p. Bobrzyński, przekręca tekst Thietmara i twierdzi, „że
Mieczysław przy pierwszem starciu się z Niemcami w r. 963, przez Markgrafa Ge-
rona na głowę pobity." Dzieje Polski, wydanie drugie, T. I. s. 95.
88) Thietmar II 19 imperatori fidelis tributumque usque in Vurta fluvium
solvens. — Lelewel mniemał, że w tym razie u s q u e znaczy tyle co circa. Pol-
ska wiek. śred. T. II. VI 7. Nowsi historycy polscy tekst Thietmara zwyczajnie wykła-
18*
— 276 —
rani przez Hermana Billinga, co chwila oczekiwali nowych ku
ich ujarzmieniu wysileń ze strony Niemców. Tymczasem Otto I,
przywdziawszy koronę cesarską w Rzymie (r. 962) i mając
w księciu czeskim Bolesławie I wiernego wasala, otoczył się
blaskiem majestatu cesarskiego, jakiego od czasów Karola W.
nie bvło, a tu jeszcze niespodziewanie przybył mu nowy wasal
Mieszko, potężny „król północy." — Ale ten Mieszko był czło-
wiekiem niepospolitym i takim zręcznym dyplomatą, jakiego
w nim cesarz nie przewidywał. Pojąwszy bowiem stanowisko
swe, Mieszko wszedł w blizkie stosunki z czeskim księciem Bo-
lesławem I, siostrę którego Dubrawkę za żonę pojął (r, 965)
i z jej pomocą zaprowadził w Polsce chrześciaństwo (r. 966),
przez co nietylko narodowi swemu otworzył drogę do oświaty,
ale i sam stanął w obec rzeszy niemieckiej, jako książę chrze-
ściański, narówni z innymi książętami panującymi Europy
środkowej.
4. Usunięcie się od rządów Gerona (r. 963). Podział wielkorządztwa
jego na marki. Żelibor wagrski kłóci się z Mściwojem obodryckim.
Wichman powiększa zaburzenie, ucieka, podburza Wolinianów przeciw
Mieszkowi, ginie r. 967.
Zdobyte kraje Łużyczanów Otton I oddał pod zarząd mark-
grafa Gerona, wielkorządztwo którego rozciągało się teraz od
Turyngii i gór Czeskich aż do granic polskich, ale co mu po
tern? Przez całe życie mordował on Słowian i zabierał ich zie-
mie w celu utworzenia udzielnego władztwa synowi swemu Zyg-
daja w ten sposób, że Mieszko zobowiązał się do daniny z krainy po Wartę. Wy-
rażenie ciemne, nic nie objaśnia, jak równie i objaśnienie Zeissberga, który mniema
podobnie jak Barthold, że Mieszko mógt zobowiązać się do płacenia trybutu tylko
z lewej strony Warty, bo prawy brzeg byl niepewną posiadłością, (Archiv fiir
Oesterreichische Gesch. T. 38, s. 69.) Ależ Warta płynęła przez sam środek po-
siadłości Mieszka i tylko mała jej cząstka od Odry do ujścia Noteci mogła być
niepewną. Objaśnienie więc Zeissberga nie wytrzymuje krytyki. — Nasuwa się
jeszcze uwaga. Mieszko władał za Odrą krainą Lubuszską, przeciw ujścia Warty
położoną. Czy nie z tej tylko krainy zobowiązał się do trybutu, aby ją przy sobie
utrzymać ?
— 277 —
frydowi, lecz ten przy pierwszem spotkaniu się z Polanami, padł
w boju, — drugiego syna nie było. Martwił się więc Geron,
że trzydzieści kilka lat marzenia, dla którego wszystko poświę-
cił, spełzły na niczem; marności światowe nie mogły już rozwe-
selić duszy jego strapionej; porzuca więc wielkorządztwo mark-
grafstwa Wscłiodniego, pielgrzymuje do Rzymu (r. 963), gdzie
„u ołtarza książęcia apostołów^, składa zbroję zwycłęzka i z ca-
łem swem mieniem do Boga się ucieka", a otrzymawszy od
papieża ramię św. Cyriaka, udaje się do Saksonii i tam na gó-
rze niedaleko Kwedlinburga, buduje wspaniały klasztor, który
od swego imienia Gernrode nazywa. Dwudziestoletnia wdowa
po Zygfrydzie Hatuja, blizka krewna Matyldy matki cesarskiej,
ze smutku po mężu wstąpiła do zakonu. Za wstawieniem się
Gerona , biskup lialberstadski mianował ją ksienią klasztoru,
który Gero hojnie uposażył, bo ,.był mężem pobożnym, szczo-
drym, a co najwięcej znaczy, dla cliwały bożej wylanym". ^'')
Wkrótce potem Gero markgraf z „łaski boskiej", jak sam sie-
bie nazywał, przeniósł się do wieczności (r. 965).*'')
Ze stratą Gerona odpadło Ottonowi I najsilniejsze ramię.
Ogromna połać ujarzmionycłi ludów, co chwila gotowych do po-
wstania, wymagała nietylko gotowości do poskromienia orężem
rozruchów, ale i przezornej polityki, aby nie wywołać ogólnego
w całej Słowiańszczyzn ie zaodrzańskiej powstania, do którego
'■'*') Thietmar II, 13. O fundacyi klasztoru w Gernrode, z dozwolenia papieża
Leona VIII, wyjątki z dokumentów przytoczone są w Raumera Regestach pod
r. 963, 964, 965. Dokumenty r. 963 o poddaniu klasztoru Gernrodeńskiego
stolicy apostolskiej i 964 o uposażeniu klasztoru tego przez Gerona, wydane są
w Hoffmanna Scriptor. Rer. Lusaticar, T. IV s. 149, w Heinemanna Code.\ Anhal-
tinus I s. 26, 27. O śmierci syna Geronowego Zygfryda wzmiankują Annały Gern-
rodeńskie, opisując zwycieztwo Gerona nad Łużyczanami, przy czem dodają: tamen
haec YJctoiia parata est non sine suo discrimine ac periculo vitae. Nam in eo
proelio Sifridus filius Geronis et multi in Saxonia praeclari viri . . . occubuerunt.
Gero victor etiam graviter vulneratur in brachio fuit. Excerpta ex Andreae Hop-
penrodensi Annalibus Gernrodensis, w Hoffmanna Scrip. rer. lusati IV 148.
*') Contin. Regino, a. 965. Gero, marchionum nostri temporis optimus et
praecipuus, obiit. Inne świadectwa w Wiggera, Meklenburg. Annalen 36.
- 278 -
łatwo przyłączyć sie mogły Polska i Czechy. Wprawdzie Sło-
wian pomorskich dozorował nieubłagany wróg ich, ksiaże saski
Herman Billing, ale ten ze zdolności wielkich nie słynął i żadną
miarą nie mógł zastąpić Gerona. Inni podrzędni grafowie, spra-
wując pod zwierzchnictwem Gerona zarząd różnych prowincyi,
niczem szczególnem nie odznaczyli się. Zrozumiawszy to wszyst-
ko, Otton I podzielił wielkorządztwo Gerona (Marchia Orienta-
lis) na sześć marek, pod zarządem osobnych grafów: i. Thia-
dricha, który zarządzając częścią Nordturyngii, miał legacyje
dozorować Hobolanów i Ratarów, 2. Hodona, który rezydując
w południowej części Nordturyngii, dozorował żupy Żytyców,
Niżyców, Serbiszcze i cały kraj aż do Warty. 3. Thietmara,
który rezydując w Schwabengau, zarządzał żupami: Żyrmunów,
Koledyczów, Suslów, Niżanów i sąsiedniemi okolicami, 4, 5 i 6
marki, tak zwane południowo - turyngskie, wiadome są tylko
z imion grafów: Giintera, Wikberta i Wiggera, ale podział za-
rządzanych przez nich terrytoryi nie jest nam znany.^') Ze
wzmiankowanych markgrafów najznakomitszym był Titmar, syn
siostry Gerona Hiddy, który aż do r. 978 figurował jakby za-
stępca Gerona.
Podczas, gdy nowi markgrafowie urządzali się w dzielni-
cach po Geronie otrzymanych, w Słowiańszczyznie zostającej pod
•*i) Szczegóły podaje Zeissberg w Aichiv. fiir Oesterreich. Gesch. T. 38 s. 47.
Wj^jada' jednak zrobić uwagę, że podziały terrytoryi słowiańskiej na marki, za cza-
sów Ottona I, dotąd nie sa objaśnione należycie. Prace historyków niemieckich
w tym względzie nie uwieńczyły sie pomyślnością. Schottgen, w przeszłym wieku,
liczył 5 marek: i) Turyngską, 2) markę pomiędzy Solawą a Łabą, 3) Misznieńską
od r. Muldy do granic Milczanów. 4) Milczańską, 5) Wschodnią albo Łużycką.
Ale już Gebhardi zauważył, że te marki trwały niedługo. (Algemeine Welthistorie
T. 52 s. 304.) Scheltz liczył siedem marek: Północna, Wschodnia albo Anhalt-
ska, Wittenbergska, Łużycka, Życzańska, Merzeburgska i Misznieńską, (Gesch. d,
Lausitz 27.) Zeissberg zaś, stosownie do nowszych badań, znajduje sześć tylko ma-
rek. Byt tych marek był nietrwały, bo w miarę zaborów, zmieniały się widoki ad-
ministracyi niemieckiej , a ztąd i nowe podziały. Dopiero pod koniec X w. ze
wzmiankowanych sześciu marek, wytworzyły się: i) Północna, później Altmark
za Labą, 2) Ł u ż y ck a, i 3) M i s z n i e ń s k a w r. 982 ze wschodnio-turyng-
skich marek. Zeissberg w Archiv f. Oester. Gesch T. 38 s. 48.
— 279 —
dozorem Hermana Billinga zaszły zaburzenia z następnego po-
wodu. Dwaj książęta pomorscy Żelibor wagrski i Mściwoj obo-
drycki, odziedziczywszy po ojcach nienawiść wzajemna, kłócili
się i wojowali. Wezwany na sędziego Billing przyjął stronę
Mściwoja, a Żelibora skazał na zapłacenie cesarzowi 15 marek
srebra kary za naruszenie spokoju. Żelibor postanowił docho-
dzić sprawiedliwości orężem. W tern, jakby szatan czyhający
na zręczność, aby zamieszanie sprawić, zjawił się Wichman i do
Żelibora przystał. Tego było dosyć, aby pobudzić Billinga do
wyprawy wojennej przeciw Wagróm. Żelibor i Wichman zam-
knęli się w warowni, lecz w obec gotującego się oblężenia,
Wichman zemknął do Danii, a Żelibor po krótkiej obronie, mu-
siał poddać gród, wyrzec się władzy na korzyść syna, który
jako zakładnik u Billinga zostawał.^-) Z tego wypadku możemy
uważać jak głęboka nienawiść rodowa pomiędzy dynastami le-
chickimi trwała w tym nawet czasie, kiedy już Niemcy na karku
Słowian pomorskich usiedli.
Zdawałoby się, że Słowianie, doznawszy tyle już nieszczęść
z powodu mieszania się do spraw ich Wichmana, powinni byli
stracić zaufanie do niego. Ale nienawiść do Niemców, szczegól-
nie do Hermanna Billinga, śmiertelnym wrogiem którego był
Wichman, głuszyła rozwagę i ułatwiała do intryg wśród Sło-
wian drogę, takiemu nawet jawnemu jak Wichman awanturni-
kowi. Nieobaczni Wolinianie przyjęli do siebie Wichmana, któ-
remu zdaje się już dokoła zabrakło przytułku. Awanturnik po-
czął podburzać lud przeciw Mieszkowi polskiemu, który będąc
już chrześcianinem i przyjacielem cesarskim*-^), stawał się przez to
*-) Widukind III 68. — Wypadek ten stat sie jui po ujarzmieniu Łuży-
czan (963), ale w jakim mianowicie roku — nie wiadomo. Zdaje się jednak, iż
nie wcześniej jak w r. 966, a może trochę później. Wigger Meklenb. Annal. sto-
suje wypadek ten do r. 966 — 967.
*'j Widukind III 69. Wichmannus ... ad orientem versus iterum se paga-
nis immersit, egitąue cum Slavis qui dicuntur Yuloini, ąuomodo Misacam, amicum
imperatoris, bello lacesserent. — U Annalisty Saxona Yilini. Byli to obywatele
wyspy Wolina. Szafarzyk, Star. Slow. § 44, 6, s. 596.
2S0
nienawistnym w oczach zaodrzańskich poganów. Oświadomiony
o zamiarach wrogów, Mieszko wezwał sprzymierzeńca swego
księcia czeskiego Bolesława I o posiłki, a otrzymawszy dwa
pułki jazdy, we Wrześniu r. 967 ruszył przeciw nieprzyjaciołom.
Gdy się wojska nieprzyjacielskie ukazały, Mieszko, udając, że się
cofa, zwabił je w zasadzkę: piechota spotkała następujących nie-
przyjaciół, a tymczasem jazda na tył ich uderzyła. Wichman
cały dzień walczył piechotą ; w nocy zemknął z obozu, lecz w dro-
dze ścigany ledwo uciekł do jakiejś zagrody. Tu, otoczony przez
polskich wojowników, oświadczył, że oręż złoży tylko przed samym
księciem. Wyprawiono posłańców z zapytaniem do Mieszka,
lecz nim odpowiedź nadeszła, tłum niecierpliwy uderzył na
Wichmana, który mężnie się bronił, a gdy został raniony oddał
oręż najmężniejszemu z nieprzyjaciół, mówiąc: weź ten oręż i od-
nieś go swemu panu na znak zwycięztwa, niech go odeszle ce-
sarzowi, przyjacielowi swemu, aby się z śmierci nieprzyjaciela
natrząsał, lub nad powinowatym zapłakał. Wschodziło słońce.
Wichman, obróciwszy się ku niemu, z ostatniem wysileniem mo-
dlił się i duszę grzeszną wyzionął,^"*) 22 Września r. 967.^^)
Rozpoczęta przez Wichmana z Wolinianami wojna, poru-
szyła do powstania przeciw Niemcom Ratarów i dla nich oka-
zała się najszkodliwszą. Gromił ich markgraf Tiadryk, a ba-
wiający we Włoszech cesarz pisał z pod Kapui 15 Lutego 968
r. do księcia Hermana Billinga, markgrafa Tiadryka i wszyst-
kich wodzów, aby Ratarom nie dawać pokoju, jako naruszycie-
lom wierności i szkody przyczyniającym. „Użyjcie wszelkich
sposobów, pisał Otto I, aby Ratarów ujarzmić i sprawę z nimi
skończyć, a jeśliby wam sił zabrakło, sam na pomoc pośpieszę."
**) Widukind III 69.
*^) AV nekrologii luneburgskiej pod d. 22 Września zapisano: Wichmannus
comes, et multi alii occisi, et Hoico occisus. Bielowski M. P. I 142. Co do roku,
to Raumer napad Wichmana na Mieszka odniósł do r. 967. (Regesta Brand, s, 48),
ale AVigger, porównywając wypadki, nie znajduje podstawy dla oznaczenia roku,
w którym mianowicie zaszło pobicie przez Mieszka Wichmana w 967 czy 968 ?
Meklenb. Annal 37,
— 28l —
List ten odczytany na zgromadzeniu w Werle, miał posłużyć do
zerwania rozejmu z Katarami zawartego, ale gotująca się wojna
z Danami, wstrzymała od tego zamiaru Niemców. ■*®j — Ratary
ocaleli 1
§49.
Wprowadzenie chrześciaństwa obrzędu rzymskiego.
I. Ustanowienie biskupstw: Hawelbergskiego (r. 946) i Brandenburg-
skiego (r. 949).
Wiek cały upływał od śmierci cesarza Ludwika Pobożnego
(i" 843), który zamierzając uskutecznić myśl ojca swego Karola
W., ustanowił (r. 834) arcy biskupstwo Hamburgskie dla ludów
Północy, a w liczbie ich i dla Słowian,^) żaden jednak z missio-
narzy łacińskich nie poszedł na apostolstwo do Słowian, sumie-
nie których oburzało się na samo wspomnienie chrześciaństwa
przez Niemców opowiadanego. Hamburg ze stolicą arcybiskupią
stał się solą w oku Słowian, którzy w^spólnie z Normanami zburzyli
go (r. 842). Usiłowania następcy Ludwika Pobożnego, króla Lu-
dwika Niemieckiego do w^znowienia upadłej metropolii hamburg-
skiej nie osiągnęły pożądanego skutku. Metropoliję z Hamburga
przeniesiono do Bremy (r. 847),-) a nad dolną Łabą pogaństwo
w połowie X w. kwitnęło tak samo, jak przed stu laty, z coraz mo-
cniejszem wreszcie przekonaniem Słowian, że chrześciaństwo przez
Niemców" podawane oznaczało to samo, co ujarzmienie. Zrozu-
miawszy to Niemcy oczekiwali pory, aż oręż otworzy missiona-
rzom ich drogę do Słowiańszczyzny, chociaż uskutecznienie podo-
bnego zamiaru wymagało długiego czasu, wielkich wytężeń
i cierpliwości. Ujarzmienie Serbów (r. 928) otworzyło wreszcie
Niemcom możność do nawracania Słowian pomiędzy Solawą
a Łabą przemocą, ale na wschód od Łaby dopiero
6) Widukłnd III 70.
») Wyżej s. 53.
-) Wyżej s. 58, 60.
282
Otton I, po walnych rozprawach orężem, umyślił przekonać
..barbarzyńców' o korzyści dla nich nauki Chrystusa. Barba-
rzyńcy tego niepoj mywali, nie chcieli zrozumieć, że regularne wy-
płacanie trybutu królowi i dziesięciny kościołowi, obok uległości
władzom świeckim i duchownym, miało zapewnić im łaskę ma-
jestatu królewskiego i zbawienie duszy po śmierci. Nie zważał
na to Otton I i, w miarę ujarzmienia ludów, fundował biskupstwa,
które później dopiero miały zająć sie nawracaniem powierzonej
im trzody pogańskiej, a na razie miały służyć środkiem do wy-
wrócenia czci bałwochwalskiej, demoralizacyi Słowian i wyzię-
bienia w nich ducha wojowniczego.
W tym celu Otton I zwrócił najpierw uwagę na starożytne
grody słowiańskie nad r. Hobola, słynne z kilku pierwszorzędnych
bóstw pogańskich wojowniczego charakteru: Hobolin z chramem
Jarowita i Brandenburg z chramem Trygława. Dopóki chramy
te istniały, kapłani pogańscy, zagorzali wrogowie chrześciaństwa
w każdej chwili mogli w imię swych bogów poruszyć ludność
do powstania przeciw Niemcom. Zburzyć więc świątynie Jaro-
wita i Trygława, w interesach władzy niemieckiej, wypadało ko-
niecznie, ale i zostawić lud bez świątyń i kapłanów niepodobień-
stwem było. Oprócz tego, według zwyczaju słowiańskiego,
w chramach odbywały się wiece i narady ludowe, a około nich
targi, zbiorowiska ludu i różne uroczystości. Opanowawszy Ho-
bolin i Brandenburg, w których leżało samo serdce Słowiańszczy-
zny nadhobolskiej, Otton I, jako mądry rządzca, pojął, że dla
ujarzmienia i łatwiejszego zespolenia Słowian z Niemcami, wy-
padało działać z pomocą kościoła, ustanowionego w centrach
kultu pogańskiego. Inne miasta, jak Merzeburg i Magdeburg,
osiedlone już przez Niemców, mogły poczekać na katedry bisku-
pie, ale Hawelberg i Brandenburg zwłoki niedopuszczały.-^)
■i) Według Thietmara II, roz. 5. Otton I zamierzał: ustanowić biskupstwo
najprzód w Magdeburgu, lecz opór biskupa halbersztadskiego Bernarda, do którego
dyecezyi miasto Magdburg należało,^ byl tak stały, że aż po kres żywota biskupa,
Otton nie mógt tego dokonać.
- 283 -
Ustanawiając biskupstwa wśród pogan, od których kościół
długi czas nie mógł spodziewać się żadnej pomocy materjałnej,
Otton I dbał szczególnie o uposażenie duchowieństwa. Świeżo
podbite kraje, pełne ludu pracowitego i zasobów miejscowych^
nienależących jeszcze do żadnego z panów niemieckich, pozwalały
królowi hojna ręka rozdawać swobodnie biskupom i kościołom
liczne osady, zamki, grody, łany, lasy, dziesi ęciny i różne dochody.
Z aktu założenia biskupstwa Hawelbergskiego r. 946,'') do-
wiadujemy się, że katedrze hawelbergskiej i przełożonemu nad
nią, Udonowi, król Otton I nadał połowę zamku i miasta Hawelberga
z połową wszystkich do tego miasta należących osad w ziemi
Nieletycze^) i w tejże ziemi miasto Nizow ze wszystkimi docho-
dami.^) W ziemi Ziemczycy dwie osady Banię i Drago wicy
w okręgu Malińskim, tudzież połowę lasu Borki') z uprawio-
nemi i osiedlonemi w nim sadybami. W ziemi Leszycy za-
mek Marienburg, (nazywany Kobylice) z przyległemi osadami:
Precepiny, Rozmok, Kotiny, Wierchokrajcy, Niekuriny, Milkuny,
Malicy, Rabuny, Podesal, Ludiny.*) W osadzie zwanej Robole
sześć łanów.^) W ziemi Moryce całe miasto Błoto z burgwar-
dem. W ziemi Doszany miasto Wysokie z burgwardem, miasto
*) Akt fundacyi r. 946 podają: Hasselbach Codex Pomeraniae Nr. 6; Klem-
piu. Pommersche Urkundenbuch N. 10, w skróceniu; Riedel. Cod. diplomat.
Brandenburgensis. T. I. 2. s. 435; Meklenburgische Urkundenbuch. T. I. N, 14;
Kaumer. Regesta Brandenburg. N. 155; Wigger. Meklenburg. Annalen s, 31; po-
prawny tekst w Heinemanna Codex diplomat. Anhaltinus N. 18. — Dokument ten
przytoczony w dzieła niniejszego T. II, s. 352, przyp, 148.
^) Medietatem castri et civitatis Havelberg et medietatem omnium villarura
illuc attinentium. Et castrum et civitas sita est in provincia Nieletizi . . ,
•*) In eadem provincia Niżem civitatem, cum omnibus utilitatibus suis. — Ni-
żem teraz Nitzow, przy ujściu r. Hoboli.
') In provincia Zemzici duas villas in Malinga Buni et Orogavitz et dimi-
dium silve, que dicitur Porci. Dawniej czytano Porei (Borkij. O tem szczegółowo
objaśniłem w tomie II, s. 52 przyp. 51; s. 287 przyp. 71.
*) Do tycli nazw odnośne cytaty w T. II, s. 286 — 289.
0) AV T. II. s. 289 cyt. 98.
- 284 -
Podleszcz z burgAvardem,^'*) dziesięcinę z Ratarów,^^) dziesięcinę,
należąca do skarbu królewskiego z marki Dolnej^-). Oprócz tego
Otton I przeznaczył wzmiankowanej stolicy biskupiej dziesięciny
(dla parafii?), z prowincyi, mających granice określone: Ziem-
czycy, Leszycy, Nieletycy, Doszany, T.iny, Morycy, Doleńcy,
Błoto, Mieżyrecz, Grozwin, Wanclow, Wostroże.^"^) — Wszystkie
wzmiankowane miejsco^Yości położone są pomiędzy Łabą a Odrą,
lecz Otton I dodał jeszcze z lewej strony Łaby, w prowincyi
^lintga, 30 łanów we czterech osadach.^*)
Granice biskupstwa Hawelbergskiego Otton I ustanowił:
od źródeł r. Pieny na wschód aż do ujścia jej do morza, od źró-
deł zaś r. Eldeny (Jedlny?) na zachód aż do miejsca, gdzie rzeka
ta do Łaby wpada; na północ do morza Kańskiego (B.ugiano-
rum) a na południe do r. Struminy.^'^)
Biskupstwu Brandenburgskiemu, według dyplomu d. loOkto-
bra r. 949,^^) Otton I. nadał połowę północną miasta Branden-
burga z połową wyspy, na której wzmiankowane miasto leżało,
połowę wszystkich osad wiejskich do miasta należących, tudzież
miasta Pricerwy i Jeziory z ich przynależnościami,^") dziesięciny
z parafij położonych w prowincy ach : Moraczanie, Serbiszcze, Błonie,
Sprewianie, Hobolanie, Wkranie, Rieczanie, Ziemczycy, Doszanie,
10) w T. II, s. 286, cyt. 58 S.333. cyt. 39.
^1) Decimam tiibuti que sohitur nobis de Radewer, omyłkowo, zamiast Re-
dari, t. j. Ratary.
^-) Decimam tributi que nobis debetur de inferiori Marchia. Gdzieby
ta marchia leżała, nie wiadomo.
13) O tych prowincyach i ziemiach szczegółowo w T. II, s. 352 — 362.
") W T. II, s. 149, 352.
1^) Na mapie, dołączonej do Fidicina Die territoriuen der Mark Branden-
burg, T. III, bieg r. Struminy oznaczony od zachodu ku wschodowi do r. Hoboli,
do której wpada z łewej strony przeciw Prebenitz, niżej od Pricerwi
i«) Dyplom ten zwyczajnie datowany r. 949 podają: Riedeł.Codexdipl. Brand. I,
8 s. 91 ; Raumer. Regesta N. 160 w skróceniu; Hasselbach. Cod. pomer. N 7;
Klempin. Pommersch. Urkundenbuch N. 11 w skróceniu; Wigger. Meklenb. An-
nałen s. 32 w skróceniu; Meklenb. Urlcundenbuch T. I., N, 15; Heinemann. Cod.
Anhałtinus N. 22 stawi r. 048 (949).
1") Pricerwi na prawem brzegu Hoboli, patrz mapę Fidicina Mark Brandenb.
T. III. Położenie Jeziory nie wiadome.
- 285 —
Łuźycy/*) oprócz miast: Bodrycy, Gatimiry, Piechowo, Mokra-
nicy, Burg, Grabów, Czartowo i osad do tych miast należących,
które oddane były już przedtem kościołom śś, Maurycego i In-
nocentego w Magdeburgu, samemu zaś biskupowi brandenburg-
skiemu Titmarowi Otton I nadał prawo pobierania z trzech
miejsc Bodryczów, Burga i Mokranic po trzy medony i po dwie
miary piwa, po sześć miar pszenicy, po dwa wieprze, po dwie
gęsi, po dziesięć kur, pastwiska dla koni i t. d.^®)
Granice biskupstwa Brandenburgskiego Otton I zakreślił:
na wschód do r. Odry, na zachód do Łaby, na północ aż do
prowincyi: Wkranie, Rieczanie i Doszanie, od południa zaś,
w akcie fundacyjnym, granic nie oznaczono"-^), zapewne dla tego,
że podczas założenia biskupstwa, władza niemiecka między Łaba
a Odrą nie była jeszcze tak ugruntowaną, aby granice jej okre-
ślić się dały.
Nie wiemy azali nowozałożone biskupstwa in partibus
infidelium starały się o zbudowanie kościołów dla nabożeństwa
w zrozumiałej ludnowi słowiańskiemu mowie, ale nie wątpimy,
że korzystały z nadanych im dóbr i dochodów. Zdzierstwa po-
borców świeckich, jak wzmiankowaliśmy wyżej, ^^) oburzały lud,
który zabijał ich. Z ustanowieniem biskupstw przybywały jesz-
cze dziesięciny i różne dla kościoła powinności, a jeśli wspomni-
my, że oprócz podatków rządowych i kościelnych, lud słowiań-
ski, według własnego prawa, obowiązany był do ponoszenia ró-
żnych ciężarów publicznych, tedy pojmiemy z jaką nienawiścią
musiał lud ten patrzyć na poborców duchownych, przychodzą-
1®) Położenie ziem tych objaśnione w T. II, s. 48 — 52, 358 — 360.
'") In tribus vero locis, Bidrici, Burg scilicet et Mokranici in unaquoque
eorum tres medones duasąue cerevisas, sex modios tritici, duos porcellos, duas an-
seres, decem gallinas, sex quoque frisingos et sex carradas annone pastui equorum.
-°) Zauważyć wypada, iż nadane w r. 946 biskupstwu Hawelbergskiemu dwie
prowincye: Zemzici i Desseri wzmiankują sie i w nadaniu r. 949 Zamcici Dassia,
z czego wnioskować można, że te prowincye Otton I, odjawszy od biskupstwa Ha-
welbergskiego, przylączyt do biskupstwa Brandenburgskiego.
21) Wyżej, § 46, cyt. 23.
— 2 86 —
cych zabierać dziesięciny z urodzaju i dochodów. Podobny stan
rzeczy nie zapowiadał ani religii chrześciańskiej pomyślnego roz-
woju, ani władzom niemieckim spokoju.
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburg-
skie. Zyczaiiskie i Misznieńkie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie.
Założenie biskupstw Hawelbergskiego i Brandenburgskiego
było tylko wstępem do szerszych pomysłów Ottona I o ustano-
wieniu w Magdeburgu metropolii kościoła słowiańskiego między
Łabą a Odrą. Wszakże zacięte wojny ze Słowianami dolnej
Łaby, potem czterolenia wojna z Katarami (956 — 960), usku-
tecznienie zamiarów cesarza niepodobnem czyniły. Gdy, nako-
niec, znękani Ratary zgodzili się płacić trybut i rozejm z Niem-
cami zawarli,-"-) a inni Słowianie zaodrzańscy byli już mocno
przez pogranicznych markgrafów przyciśnieni, Otton umyślił
przyspieszyć organizacyję metropolii Magdeburgskiej i stosowne
do tego kroki czynił w Rzymie. Skłoniając się do jego życze-
nia, papież Jan XII bullą wydaną 12 Lutego r. 962, oznajmił,
iż podnosi kościół ś. Maurycego w Magdeburgu na stopień sto-
licy arcybiskupiej, a kościół merzeburgski na stopień stolicy bisku-
piej, mającej podlegać arcybiskupowi magdeburgskiemu.--^)
Tym sposobem, obok pięciu arcybiskupstw niemieckich^*)
miało się ukazać szóste Magdeburgskie, wyłącznie dla Słowian
przeznaczone, ale według prawa kanonicznego potrzebna była
na to zgoda biskupa halbersztadskiego, do dyecezyi którego Ma-
-•) Wyżej. s. 261,
2*) Yolumus et jubemus, ut Magdaburgense monasterium in regno Saxonum,
juxta Albiam constructum . . . in archiepiscopalem transferatur sedem . . . Yolumus et
jubemus, ut Merseburgense monasteriam in episcopalem debeatur sedem, quae Magda-
burgensi sit subdita sedi. Posse, Codex Saxoniae I, s. 240.
2*) Yolumus et precipimus, ut Moguntiensis, Treverensis, Colonie nsis, Salsa-
burgensis, Hamaburgensis aecclesiae archipraesules Magdaburgensis monasterii in ar-
chiepiscopalem et Merseburgensis in episcopalem translationis sedem totis cordis
corporiscjue vinbus consentanei fautoresque persistant, tamże s. 240.
— 287 —
gdeburg i Merzeburg należały. Tymczasem biskup halbersztad-
ski Bernhard, zważając, że z ustanowieniem biskupstw w Ma-
gdeburgu i Merseburgu, dyecezyja jego, mieniąca się być przednim
posterunkiem oświaty niemieckiej, poniesie znaczne straty terry to -
rialne, nie przychylał się do żądania Ottona.-'^) Sprawa na lat kilka
zaciągnęła się. Ale Otton, przybywszy do Włoch r. 966, przed-
łożył zwołanemu do Rawenny w r. 967 synodowi, konieczność
okazania mu pomocy duchownej do nawrócenia Słowian. Zgro-
madzeni na synodzie biskupi, wziąwszy na uwagę położenie geo-
graficzne i etnograficzne Słowian i Niemców, zgodzili się na usta-
nowienie nowych biskupstw, a ^Magdeburg powtórnie przyznali
za najodpowiedniejsze miejsce metropolii kościoła dla Słowian,
^letropolii tej podlegać miały pięć sulFraganii, z których dwie
już istniały w Hawelbergu i Brandenburgu, a trzy miały być
ustanowione: w jMerzeburgu, Życzu i Misznie.-")
Gdy jednak przeszkody ze strony biskupa halbersztadskiego
nie dawały się usunąć, Otton zamierzył ustanowić tymczasem bi-
skupstwo Misznieńskie na ziemiach do biskupa halbersztadskiego
nie należących. Wszakże przypadła w tym czasie śmierć biskupa
halbersztadskiego Bernharda w Lutym, tudzież arcybiskupa mo-
gunckiego Wilhelma w Marcu r. 968, rozwiązała cesarzowi ręce.
Wezwawszy do Włoch nowoobranego biskupa halbersztadskiego
Hilliwarda i arcybiskupa mogunckiego Hattona, Otton porozumiał
się z nimi o wynagrodzenie biskupa Hilliwarda za straty terryto-
ryalne, jakie miał ponieść z powodu ustąpienia części swej
dyecezyi i wyjednał zgodę ich na ustanowienie w Magdeburgu
arcybiskupstwa, a w Merzeburgu biskupstwa, które on jeszcze przed
25) Thietmar Chr. II, 4.
28) Suffraganeos vero eidem metropolii omnes unanimiter preordinavimus
Brandenburgensem episcopum et Hauelbergensem, his cunctis, quibuscunque impe-
rator Yoluerit, in urbe Magdaburch archiepiscopus consecretur. Postea vero idem
archiepiscopus et successores ejus habeant potestatem per congrua loca, ubi per illo-
rum predicationem christianitas creverit, episcopos ordinare, nominative nunc et pre-
sentaliter Merseburc, Cici et Miśni. Bulla Jana XIII 20 Aprila r. 967. Posse, Co-
dcx sir. 242.
— 288 —
bitwą z Wegrcami nad Lechem w r. 955, ślubował Bogu zalo-
Sprawa postępowała szybko, gdy już w Październiku r. 968
na godność arcybiskupa magdeburgskiego wyniesionym został
mnich z Trewiru Adalbert, słynny z podróży na Ruś, dokąd,
przez fałszywe poselstwo wezwany był na apostołke'^^) i chociaż
ztamtąd uciekać musiał, miał jednak zręczność obznajomienia się
z mową i charakterem Słowian, na pasterza których przezna-
czonym został.
Wybory biskupów merzeburgskiego, życzańskiego i mi-
sznieńskiego miały odbyć się w przytomności legata papiezkie-
go. Otton, zwoławszy znakomitszych panów saskich (omnes me-
liores) na wybory podczas Bożego Narodzenia, oświadczył, że
ponieważ czcigodny Bożo zasługi wielkie w celu nawrócenia Sło-
2') Thietmar II, 4.
2S) Oznajmiając o wyniesieniu Adalberta na arcybiskupa magdeburgskiego
Otton I, w liście pisanym w Październiku r. 968 wyraził się: virum venerabilem
Adalbertum episcopum Rugis olim praedicatorem. Posse, Codex s. 249. — Ażeby
zrozumieć co znaczy „Rugis," przytaczam wzmianki kronikarzy X w. I tak: Continuator
Reginon. a. 959. Legati Helenae (Olgi) reginae Rugorum, quae sub Romano impe-
ratore Constantinopolitano, Constantinopoli baptisata est, ficte, ut post claruit,
ad regem venientes. episcopum et presbyteros eidem genti ordinari petebant. (Pertz,
M. G. I, 624.) Annales Hildesheim a. 960: Yenerunt legati Rusciae gentis ad regem
Ottonem, et deprecati sunt eum, ut aliąuem suorum episcoporum transmitteret, qui
eis ostenderet viam ventatis; et professi sunt se velle recedere a paganico ritu, et
accipere religionem christianitatis. Et ille consensit deprecationi eorum, et trans-
missit Adalbertum episcopum fide cathołicum, illiąue per omnia mentiti sunt, sicut
postea eventus rei probavit „quia nec" (zamiast vix) ille praedictus episcopus evasit
lethale periculum ab insidiis eorum, dodaje rocznikarz kwedlinburgski, (Bielowski
M. P. II, s. 760.) W annałach Lamberti a, 960 i u Cośmy także a. 960 venerunt
legati Rusciae gentis. Zdaje sie, że powątpiewania tu o jakim narodzie rzecz idzie,
być nie powinno. Tymczasem wyrażenie kontynuatora Reginy „regina Rugorum-*
podało powód niemieckim pisarzom do domysłu, że Adalbert opowiadał niegdyś
ewangelije na wyspie Rugii, i tak dotąd Niemcy mniemają. (Porów. Miilverstedt.
Regesta archiepisc. magdeburg. I, s. 95 N. 219.) Tymczasem rzecz jasna, że do-
mniemani posłowie, poprostu oszuści, należeli do takich Waragów, którzy niejedno-
krotnie przyjmywali chrzest, dla tego tylko, aby otrzymać dary. We wzmiankowa-
nym zaś razie, żądając otrzymać od bogobojnego cesarza lepsze przyjęcie i dary,
oszuści oświadczyli, że przybywają od Heleny (Olgil księżny ruskiej, prosząc o wy-
słanie biskupa i księży. Sołowjew, IIcTopia Poccill I, s 329 przypisek 217.
— 289 —
wian położył, przeto należy mu prawo wybrać sobie jedn%
z dwóch dyecezyi: merzeburgska lub życzańską.-^) Na zjeździe
wybrani zostali biskupi : Bożo merzeburgskim , Burhard mi-
sznieńskim, Hugo życzańskim; biskupi: brandenburgski Titmar
i hawelbergski Tudon do podległości arcybiskupowi magdeburg-
skiemu zobowiązani zostali,^*') Tym sposobem, w końcu r. 968,
nastąpiło urządzenie hierarchii kościoła słowiańskiego.
Zostawało rozgraniczyć dyecezyje. Biskup Hilliward odstą-
pił kościołowi ś. Maurycego część swego biskupstwa, zawartą
pomiędzy rzekami: Orą, Łabą, Solawą i Bodą, a nadto tak
zwaną drogę frydrychowską j"^^) do czego później dodał parafije,
położone między rzekami : Wildbach, Salcą , Solawą , Unstrutą,
Helmaną i rowem pod Waleshuzen.-^-) Z tej więc strony kwestyja
graniczna załatwioną została. Biskupstwa Hawelbergskie i Bran-
denburgskie miały granice, oznaczone przez Ottona I jeszcze w r.
948, za wyjątkiem południowej granicy ostatniego biskupstwa
od strony Łużyc, które aż do r. 963 do Ottona nie należały.
Trudniej daleko wskazać granice biskupstw Merzeburgskiego,
Życzańskiego i' Misznieńskiego. Oryginalnych dokumentów do
rozpoznania tej kwestyi nie posiadamy, a opis granic biskup-
stwa Misznieńskiego w transumpcie z późniejszych wieków, jest
falsyfikatem, na którym polegać nie możemy.-^^) Jedno tylko
29) Posse Codex s. 249.
'**) Domini episcopi Dudo et Dodelinus in archiepiscopi nostri electione vo-
lumus, ut subscribant et fidem subjectionemąue illi promittant. Ibid.
•■'i) O tej drodze w dokumencie 9 Lipca r. 965 czytamy: Otto teloneum in-
fra confinium aquarum, quae vocantur Orae et Bodę, usque ad terminum, qui no-
minantur via Friderici, S. Mauricio offert. Raumer. Regesta N. 209.
3«) Thietmar II, 14.
33) Według zmyślonego w XI lub XII w. dokumentu niby cesarza Ottona
z r. 948, tudzież konfirmacyi papieża Jana XIII niby r. 968, także zmyślonej w XII
w., granice biskupstwa Misznieńskiego miały sie poczynać u źródeł r. Odry, zkąd
w prostym kierunku dążyły do źródeł r. Łaby i dalej do miejsca, gdzie się stykały
Czechy i żupa Nizin. Tu granica przerzuciwszy się przez Łabę, biegła w kierunku
gór czeskich aż do źródeł r. Muldy, ztąd zwróciwszy ku północy, dobiegała ujścia
Muldy do Łaby, przez którą przerzuciwszy się znowu na jej brzeg prawy, w żupie
Niżanie, dążyła w kierunku ku wschodowi, zachwytując żupy Łużyce i Selpuli, aż
Tom nr. j„
— 290 —
z niejaka pewnością daje sie dostrzedz, że granica zachodnia bi-
skupstwa Misznieńskiego opierała sie o źródła r. Modły (Muldy),
a wschodnia o krainę Milczanów, która w r. 968 do cesarstwa
jeszcze nie należała.^*) Arcy biskupstwo Magdeburgskie obejmy-
wało ziemie po obu brzegach Łaby, między Halbersztadskiem
a Brandenburgskiem biskupstwami, szerząc się w górę po Ła-
bie, ważkim pasem aż do kresów żupy Niżanów, która do niego
należała. Na południe od tego arcybiskupstwa leżało biskupstwo
Merzeburgskie po obu brzegach środkowego biegu Solawy i Mul-
dy, a na południe od niego, między vSolawą a górną Muldą, bi-
skupstwo Życzańskie, aż do granicy Czech. ■''■'^)
Dbając o jak najbogatsze uposażenie arcybiskupstwa Magde-
burgskiego i nadając mu rozmaite beneficye, Otton I troszczył się
szczególnie o podwyższenie znaczenia arcybiskupa, któremu w r.
965 zapewnił jurysdykcyę nad żydami i innymi magdeburgskimi
kupcami, tak że tylko od przedstawiciela kościoła mogli oni
oczekiwać wyroków i sprawiedliwości, a żaden graf, wikary, sę-
dzia, trybun lub poborca podatków (exactor) do spraw tych mie-
szać się nie mógł.^*')
Ustanawiając metropolije magdeburgską z pięciu suifraga-
nijami dla Serbów, Lutyków, Łużyczanów, Otton I nie zapomniał
i o Obodrytach, dla których w. Starogardzie wagrskim założył
szóste biskupstwo Aldenburgskie, zamierzając poddać
je także pod władzę arcybiskupa magdeburgskiego, lecz arcybi-
skup hamburgski Adeldag, powołując się na granice swego ko-
do miejsca Sulpice i tu dobiegłszy do r. Odry, korytem jej "w górę ciągnęła sie aż
do źródła tej rzeld. Cel sfałszowania tych dokumentów zamierzał udowodnić, że
biskupstwo Misznieńskie starsze jest od Magdeburgskiego i że Lużyce i Selpuli od
samego początku do dyecezyi misznieńskiej należały. Posse, Codex s. 170 uwaga 7
i s. 188 uwaga 135.
^) Posse, Codex s. 174.
'5) Posiadłości biskupstw Merzeburgskiego i Życzańskiego dają sie wyrozu-
mieć 7. nadań Ottona I, Ottona II i Ottona III, tudzież z wiadomości przez Thiet-
mara podanych. — Załączona przy kodeksie Posse'go, tom I mapa uprzytomnia po-
łożenie arcybiskupstwa magdeburgskiego i pięciu jego suffraganii,
'*j Mulverstedt Regesta s. 70.
291 —
ścioła, dawnymi przywilejami opisane, uniemożebnił spełnienie
zamiarów cesarza.^'')
Dokumentów, tyczących się fundacyi biskupstwa Aldenburg-
skiego nie posiadamy,^®) a główne źródła do pierwotnycłi dzie-
jów tego biskupstwa Adam Bremeński i Helmold, nie celując
w tym razie ścisłością, są nawet w sprzeczności pomiędzy sobą.
Gdy bowiem, według Helmolda, pierwszym biskupem aldenburg-
skim był Markon, a drugim Egward,"^) Adam Bremeński, nie
wzmiankując wcale o Markonie, szereg pasterzy aldenburgskich
od Egwarda poczyna.^*^) Sprzeczność ta nie dozwala oznaczyć
czasu założenia wzmiankowanego biskupstwa, ale zważając na
wypadki i świadectwa liistoryczne, wypada przyjąć rok 967 lub
968, t. j. epokę ustanowienia arcybiskupstwa Magdeburgskiego.*^)
Posiadłości biskupstwa Aldenburgskiego obejmywały cały
kraj Obodrytów, tudzież ziemie Chyżanów i Czrezpienianów,
które do związku Lutyków należały. Rzeka Piena i miasto Dy-
min stanowiły wschodnią granicę biskupstwa, a Łaba południo-
wą. Przestrzeń między Łabą a Piena znaczyły granice biskup-
stwa Hawelbergskiego, z północnej zaś strony r. Egdora, dzieląc
posiadłości Danów od Słowian i Saksów, zakreślała razem i gra-
nice kościoła aldenburgskiego.*-)
„Kościół aldenburgski poświęcony został na cześć ś. Jana
Chrzciciela, jaśniał przed innymi, był bowiem kościołem metro-
»') Helmold I, u.
*8) Według domniemania badaczy, wszystkie dokumenty podczas zburzenia
biskupstwa Hamburgskiego w r. 990 uległy zniszczeniu. Wigger, Meklenb. An. 133.
"8) Quatuor pontifices antę excidium Aldenburgensis ecclesiae extitisse com-
perimus videlicet Marconem, Egwardum, Wagonem, Ezicum. Helmold I, 14.
■*<*) In Aldenborg ordinavit archiepiscopus (sc. Adeldag) primo Egwardum,
vel Evargum, deinde Wagonem, post Eziconcm. Adam Br. H, 24.
■*!) Dass die Stiftung Oldenburgs im Jahr 967 oder 968 falle, vertragt sich
die Angabe des Chronicon Rittagesuhs das die Kirche zu Mecklenburg 969 gegriin-
det sei, recht wohl. Wigger, Mekl. An. 134.
^-) Haec (dyocesia Hammaburgensis) clauditur ab occidenteo cceano Britannico,
a meridie Albia flumine, ab oriente Pene fluvio,.. ab aąuilone vero Egdore fluvio,
qui Danos dirimit a Saxonibus. Adam Br, II, 15. — An. 1060. Omnes populi
19*
— 292 —
politalnym. Biskupi aldenburgscy przez książąt słowiańskich bar-
dzo poważani, ze szczodrobliwości cesarza Ottona obficie darami
doczesnymi obdarowani, mogli hojnie szafować i przychylność
ludu jednać sobie. Składano zaś biskupowi z całej ziemi Wągrów
i Obodrytów roczną daninę, która miejsce dziesięciny zastępy-
wała, a mianowicie od każdego pługa miarę zboża, czterdzieści
motków lnu i dwanaście sztuk pieniędzy czystego srebra. Oprócz
tego jeden pieniądz, jako nagrodę dla tego, kto te daninę po-
bierał. Słowiański zaś pług oznaczał to, co para wołów lub je-
den koń.^-')
3. Zadanie urządzonego dla Słowian kościoła. Marne skutki usiłowań jego.
Według myśli cesarza Ottona I, arcy biskupstwo Magde-
burgskie i sześć biskupstw, na niezbyt obszernej terrytoryi od
Łaby i Solawy do Odry, miały pracować w celu połączenia
przez kościół Słowian z Niemcami. W owe wieki, gdy ludność
dzieliła się głównie według wiary, a narodowości klasyfikowały
się według państw, zamiary Ottona mogły mieć praktyczne re-
zultaty, mianowicie: nawrócenie najpierw Słowian do chrześciań-
stwa, potem germanizacyję i assymiliacyję ich z Niemcami
w jeden naród. Podobnym sposobem dokonywała się powoli,
bez krwi rozlewu i zaburzeń, assymiliacyja Słowian z Niemcami
na zachód od Łaby i Solawy w głębi Germanii zamieszkałych.
Cesarz o tem wiedział. Czemużby udać się nie miało przepro-
wadzenie podobnej assymiliacyi i na wschód od Łaby? Ażeby
jednak pożądany skutek osiągnąć, jeśli to z natury rzeczy było
możebne, duchowieństwu niemieckiemu wypadało pracować w du-
chu prawdziwie chrześciańskim, w poganach miłować bliźnich,
Sclavoruin, qui ad Hammaburgensem respiciunt dyocesim, . . . hoc est Waigri, Obo-
driti vel Ileregi, vel Polabingi, item Linoges, Warnabi, Chizzini et Circipani usąue
ad Panem fluvium. Adam Br. III, 19. — Est autem Panis fluvius, in cujus ostio
sita est civitas Dimine. Illuc quondam portendebatur limes Aldenburgensis paro-
chiae. Helmold I c. 20.
*■•') Helmold I, 12.
— 293 —
oświecać ich szczerze, bez urągania, bez widoków materyalnych,
a przedewszystkiem do ludu słowiańskiego przemawiać w zro-
zumiałej mu mowie. Pojmując to cesarz Otton starał sie o przy-
gotowanie misyonarzy niemieckich, którzyby byli obeznani
z mową słowiańską i w tym celu założył w IMagdeburgu kla-
sztor, w którym mnichy uczyli sie po słowiańsku,^*) poczem
dopiero na walkę z bóstwami pogan wychodzić mieli, — Miano-
wanie zaś obznajomionego z mową i charakterem Słowian Adal-
berta metropolitą kościoła wskazuje, że cesarz dobrze rozumiał
jakim sposobem duchowieństwu działać wypadało. Wreszcie do-
świadczenie wykazywało cesarzowi, że dwuwiekowe zwycieztwa
Niemców nie zapewniały im panowania nad Słowianami, że je-
dynym środkiem do zespolenia ich z państwem Niemieckiem
było chrześciaństwo. Nawracanie poganów siłą nie przyniosło
pożądanych skutków. Mądry cesarz pojął, że wypadało działać
na przekonanie, przemawiać do ludu w zrozumiałej mu mowie,
przykładem zachęcać do życia cnotliwego i obowiązków chrze-
ściańskich, — pobudzał do tego biskupów i misyonarzy, sam
nawet uczył sie jeżyka słowiańskiego,*^) zapewno nie przez za-
miłowanie go, lecz z potrzeby wynikającej z natury rzeczy. Ro-
bota jednak szła tępo!.. Zarozumiałość ówczesnych sług kościoła
o wyższości ich nad poganami, wstręt do mowy „barbarzyńców",
a przytem nienawiść plemienna Saksów do Słowian wyziębiały
ducha religijnego misyonarzy niemieckich, którzy zamiast apo-
stołów Słowiańszczyzny, stawali się narzędziem polityki świato-
wej. Katedry biskupie, napełnione Niemcami, stały jakby oazy
śród pustyni słowiańskiej, w głąb której misyonarze niemieccy
**) w tym klasztorze uczył sie przyszły apostoł Polski ś. Wojciech, biograf
którego ś. Bruno opisując szkolę powiada: Dicunt etiam tribus linguis (łacińskim,
niemieckim i słowiańskim) pro una locutum . . . Auditoribus enim usus erat latiali-
ter fari, nec ausus est quisquam coram magistio lingua barbara loqui. Unde admo-
tis urentibus virgis, primum mi d o m i n e garrit, jam cum in crescit dolor qui le-
gem non habet, eodem verbo nunc Saxo, nunc Sclavus raisericordiam clamat. Bie-
lowski, M. P. I, s. 192,
**) Widukind, lib. I. Romana lingua slavonłcaque sciebat.
— 294 —
zajrzeć nie mieli ochoty, może i nie śmieli nie znając mowy miej-
scowej. Wreszcie i nie mieli potrzeby, bo kościołów parafijal-
nych jeszcze nie było, ludność pralctylc kościelnycli nie rozu-
miała i nie potrzebowała, a zdzierstwa poborców podatków, na
rzecz kościoła, w pieniądzacli i dziesięciny w naturze z produk-
tów rolniczych wrogo do nowej wiary ludność usposobiały.
Tylko wysoko uduchownione i bardziej napełnione zasa-
dami miłości bliźniego osobistości gotowe były wyłączyć się
z tłumu ordynaryjnego duchowieństwa niemieckiego, zniżyć się
do poznania mowy i obyczaju Słowian, pracować nad oświece-
niem ich w duchu chrześciańskim. Pierwszy biskup merzeburg-
Bozo „mąż wielkiego światła" przykładał się pilnie do poznania
języka okolicznych Słowian i nawet słowa serbskie zapisywał
łacińskiemi literami, by dokładniej mógł wykładać Serbom na-
ukę Chrystusa. Ale jakiż to był wykład? Późniejszy biskup
merzeburgski Titmar powiada, że Bożo uczył Serbów śpiewać
Kyrie-eleyson, przekładając pożytek podobnego śpiewa-
nia, ale Serbowie, nie pojmując wzmiankowanych wyrazów
i strojąc sobie z nich żarty, śpiewali: ukri volsa, t. j. w krju
(kjerku) wólsza, czyli: w krzaku olszyny, prawiąc, że tak ich
Bożo nauczył.*') Do tego Ernest Brotuf mieszczanin i kroni-
karz merzeburgski dodaje, że Bożo zniechęcony szyderstwem
Serbów, opuścił biskupstwo i udał się do swej ojczystej bawar-
skiej ziemi, gdzie przeniósł się do wieczności w r. 970.*') Trzeci
biskup merzeburgski Wikbert nauczał po słowiańsku w okoli-
cach Merzeburga, tudzież na porzeczach Halsztrowa i Plisy, gdzie
wiele ludu nawrócił.*^) Są jeszcze inne wzmianki o kapłanach,
**) Thietmar II, 23, Przy tern dodaje, że za pracę w nawracaniu SJowian,
cesarz darował Bozonowi kilka wiosek do Merzeburga należących i grodek w ziemi
Chutyczów zwany Medebure, dający sie (według Thietmara) tlómaczyć: miodu-
b r o ń, teraz Magdeborn, w okolicy Lipska, nad r. Retą. Ciy nie właściwiej M e-
d e b u r tlómaczyć M i o d o b ó r ?
*') Jencz, Stawizny, w Cz, Mac. Serb. 1849.
**) Thietmar, VI Predicatione assidua commissos a vana superstitione erroris
reduxit, lucumąue Zutibure dictum, ab accolis ut Deum in omnibus honoratum et ab
aevo antiquo numquam violatum, radicitus eruens , .
— 295 —
którzy dla pouczania ludu, starali się zapisywać literami łaciń-
skiemi wyrazy słowiańskie, a naukę Chrystusa z pomocą tłóma-
czów opowiadali. Wszakże wzmianki o tem w kronikach, jako
o czemś nadzwyczajnem, jasno wskazują jak podobne wypadki
zdarzały się rzadko i jak misyonarze niemieccy mało dbali
o oświecenie Słowian. Wychwalał wprawdzie Helmold pierw-
szego biskupa aldenburgskiego Markona i następcę jego Egwar-
da, którzy mieli „zdrojem chrztu świętego obmyć Wągrów i Obo-
drytów", prawi o napełnieniu ziem Wągrów, Obodrytów i Chy-
żanów kościołami, kapłanami, zakonnikami, poświęconemi Bogu
dziewicami, ^^) ale żeby to miało stać się, jak utrzymuje Helmold,
za panowania Ottona I i jego następcy, w to uwierzyć trudno.
Helmold, patrząc na to, co się działo we wzmiankowanych kra-
jach, za jego czasów t. j. w drugiej połowie XII w., wyobraził
sobie, że tak było i przed dwustu laty. Wiadomo jednak, że na
całem Pomorzu pogaństwo w X w. z całą siłą kwitło i że usi-
łowania duchowieństwa niemieckiego do nawrócenia Słowian,
żadnego powodzenia nie miały.
Tymczasem chciwość duchowieństwa i zdzierstwa margra-
fów^") przekonywały lud słowiański, że wygłaszane przez misyo-
narzy niemieckich zasady nowej wiary niezgodne były z ich po-
stępkami, nacechowanymi obłudą i widokami polityki świato-
wej. Z nienawiścią do sług kościoła lud słowiański łączył nie-
nawiść do chrześciaństwa, gotując w głębi duszy swej zemstę
przeciw tym, którzy niszcząc bogów pogańskich, nie zdołali po-
szanowania do chrześciaństwa wzbudzić,
4, Organizacya kościoła w Czechach. Biskupstwo Prażskie (r. 973.) Gra-
nice jego. Stosunek kościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi.
Domagania się biskupów regensburgskich prawa rozporzą-
dzania Czechami jakby parafiją swą, chociaż nie miały żadnej
*») Helmold I, 12.
^^) Helmold I, 13 wspomina o zdzierstwach Bennona, syna Hermana Bil-
linga, księcia saskiego.
— 296 —
podstawy,^') wszelako wstrzymywały uporządkowanie spraw ko-
ścioła czeskiego. Zobowiązane do hołdu i trybutu królowi nie-
mieckiemu, a w stosunkach kościelnych skrępowane przez bi-
skupów regensburgskich, Czechy czuły się przykutemi do Nie-
miec. Ażeby choć cokolwiek zwolnić węzły krępujące rozwój
narodowy, wypadało dobijać się niezależności w sprawach ko-
ścielnych. Ale książę Bolesław I, prowadząc wojnę z Ottonem I
lat czternaście (r. 936—950), potem posiłkując go przeciw Ma-
djarom (r. 955), a nareszcie całkiem pochłonięty podwyższeniem
władzy monarchicznej w państwie swem, nie mógł aż do końca
panowania swego na korzyść kościoła czeskiego niczego przed-
sięwziąć. Dopiero syn jego Bolesław II, Pobożny, korzystając
z okoliczności wywołanych ustanowieniem metropolii magde-
burgskiej z pięciu sufraganijami, tudzież zachęcony powodzeniem
księcia Mieszka I w sprawie założenia biskupstwa Poznańskie-
go, postanowił dobijać się usilnie ustanowienia w Czechacli od-
rębnego kościoła, do czego pomocną mu była bawiąca w Rzy-
mie od r. 955 "^) siostra jego księżna Młada. Na jej wstawienie
się, papież Jan XIII oznajmił księciu Bolesławowi 11^-") zezwole-
nie swe na założenie przy kościele ś. Wita i Wacława w Pra-
dze biskupstwa, a przy kościele ś. Jerzego tamże klasztoru re-
guły ś. Benedykta, przełożoną którego mianował księżnę Mładę,
w zakonie Maryją nazwaną. Przy tem Jan XIII, podobnie jak
^1) Wyżej na str. 230 przypisek 39 objaśniłem nicość pretensyi biskupów
regensburgskich do rozciągania władzy swej na Czechy, a tu dodam, że mniemanie
o zależności Czech od dyecezyi regensburgskiej, z powodu ochrzczenia 14 Czechów
w r, 845, powstało dopiero w XVI w. Porów. Ireczek Slov. Pravo I, 119.
^") Księżniczka Młada, przybywszy do Rzymu jeszcze za życia ojca jej Bo-
lesława I, prawdopodobnie w r, 965, kształciła się najprzód w klasztorze reguły ś.
Benedykta, potem została mniszka pod imieniem Maryi, a nareszcie przez papieża
Jana XIII mianowana przełożona klasztoru, który miał dopiero później powstać
w Pradze na Hradczinie, przy kościele ś. Jerzego, założonym przez księcia Wraty-
sława I.
5') List Jana XIII do Bolesława II bez daty, Erben oznaczył rokiem 971.
(Regesta N. 67), lecz inni mniemają, że list ten mógł być napisany w jesieni r. 967.
Dudik, Mahrens Gesch. II, s. 35 — 37.
— 297 —
poprzednicy jego, zważając, że obok obrzędu łacińskiego w Cze-
chach istniał jeszcze obrzęd słowiański, zastrzegł aby nabożeń-
stwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słowiańskim ję-
zyku, lecz według ustaw i dekretów stolicy apostolskiej, a biskup
wybrany został dokładnie wyćwiczony w języku łacińskim.^*)
Ustanowienie biskupstwa Prażskiego stało się według ży-
czenia cesarza Ottona I, Krępował on już Słowiańszczyznę pół-
nocno-zachodnia założeniem metropolii magdeburgskiej z pięciu
sufraganiami, tudzież biskupstwa Aldenburgskiego, poddanego
pod zarząd metropolii hamburgskiej, wreszcie przyłączeniem bi-
skupstwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej: zostawało
jeszcze założyć biskupstwo Prażskie, aby tym sposobem Słowian
mocniej połączyć w związek z Niemcami, przeciw wzmagającemu
się państwu Węgierskiemu, które, trzymając jeszcze dawniejsze
posiadłości markgrafów wschodnich aż do r. Aniży (Ennz) i oka-
zując usposobienie do przyjęcia chrześciaństwa, stanowiło groźną
dla cesarstwa potęgę. Ale, jak biskup halberstadski Bernhard
nie chciał ustąpić części swej dyecezyi dla założenia biskupstw
w Magdeburgu i Merzeburgu, tak równie biskup regensburgski
Michał, nie życząc wyrzec się swych pretensyi do Czech, na za-
łożenie w nich osobnego biskupstwa zgody nie udzielał. Z tego
powodu mianowanie biskupa prażskiego przeciągnęło się aż do
śmierci biskupa Michała (r. 972), następca którego ś. Wolfgang,
apostoł Węgier, nie zważając na opór kapituły regensburgskiej,
zgodził się na założenie biskupstwa Prażskiego. Za taką powol-
ność pasterza, biskupstwo Regensburgskie otrzymało obszerne
dobra ziemskie w Czechach, mianowicie w krainie Chebskiej.^^)
^*) A. 971... Verum tamen non secundum ritus aut sectam Bulgariae gen-
tis vel Ruziae, aut Sclavonicae linguae, sed magis sequens instituta et decreta apo-
stolica, unum potiorem totius ecclesiae eligas in hoc opus clerłcum, latinis ad prime
literis eruditum. Erben, Regesta N. 67.
^5) Prawdopodobnie z tego powodu kraina Chebska do biskupstwa Regens-
burgskiego należała, gdy tymczasem okoliczne ziemie innych biskupstw posiadłość
stanowiły. Palacki, Dejiny I, s. 257, przypis. 247.
— 298 —
Wszakże ostateczne urządzenie biskupstwa Prażskiego nastąpiło
dopiero w r, 973, na zjeździe podczas świąt wielkanocnych
w Kwedlinburgu,^") dokąd, oprócz wielu książąt i dostojników
cesarstwa, przybyli książęta: czeski Bolesław II i polski Mie-
szko I, tudzież ś. Wolfgang."*')
Pierwszym biskupem prażskim, przez księcia Bolesława II
i lud jego, wybranym został mnich klasztoru ś. Jana w Magde-
burgu Detmar^*) (973 — 982), biegły w mowie słowiańskiej i od-
powiedni zamiarom Ottona I, aby kościół czeski od samego po-
czątku barwą niemiecką przyozdobić. Poddanie zaś biskupstwa
Prażskiego pod władzę arcybiskupa mogunckiego z góry zapo-
wiadało Czechom , że oprócz zależności politycznej od cesarza
niemieckiego, mają jeszcze w zależności religijnej od kościoła
niemieckiego zostawać.
Prostota ówczesnych stosunków ekonomicznych w Czechach
nie dozwalała jeszcze, przy uposażeniu biskupa prażskiego,
przeznaczyć mu dziesięcinę, jak się działo zwyczajnie u sąsied-
nich Niemców, przeznaczono więc mu po dwie kopy zboża róż-
nego gatunku od każdego pługa, licząc w kopie po 50 sno-
pów, ^^j
Nie ulega wątpliwości, że przy założeniu biskupstwa Praż-
skiego granice jego całe Czechy obejmywały, ale oryginalnego
aktu fundacyi biskupstwa tego nie posiadamy, a tymczasem
inne świadectwa historyczne rozszerzają zakres dyecezyi Praż-
■**) Słuszną te uwagę zrobił Palacki.
*') Annal. Hildesheim an. 973; Annal. Altahenses an. 973; Thietmar II, 20.
'>^) Detmarum dux per suos legatos advocat, .... atque suis precibus et monitis
efńcit, et eum sibi in episcopum omnes communi assensu eligant. Postera die ut
duci placuit, favorali acclamatione ab omnibus in episcopum Detmarus elegitur.
Cosmas. Chronić. 49.
^») Primo episcopo Detmaro constitutum erat, pro decimatione duos messis
acervos dabant episcopo (de qualibet aratura) ; dicimus enim acervum quinquaginta
manipulos habentem, Cosmas 85. — Rozważając przytoczony tekst kroniki Kozmy,
Dudik zauważył, że pod wyrazem mes sis wypada pojmywać różne gatunki zboża,
które miały być biskupowi składane. Mahrens Gesch. II. s. 39.
— 299 —
skiej daleko po za granice Czech właściwych. Ztąd wynikają za-
wikłania, krępujące dotąd poznanie rzeczywistego stanu rzeczy.
Zwyczajnie dziejopisowie czescy i niektórzy niemieccy, tu-
dzież słowiańscy powołują, się na zachowane w kronice Kozmy
potwierdzenie przez cesarza Henryka IV w r. 1086 fundacyi
biskupstwa Prażskiego w r. 973, z oznaczeniem granic onego.
Według tego domniemanego dokumentu, granice biskupstwa
Prażskiego, oprócz właściwych Czech, obej mywały w r. 973
jeszcze: Śląsk, Chrobacyję do rzek Bugu i Styru, tudzież Mora-
wiję ze Słowiańszczyzną aż do Dunaju.**^) Ale dokument pod r.
1086 oczywiście jest sfałszowany przez zabiegi brata księcia
Wratysława II, Jaromira-Gebharda biskupa prażskiego (r. 1068
do 1090), nie bez wiadomości samego księcia i zapewno kance-
laryi cesarskiej. ^^) Powodem do wyjednania tego dokumentu
*<*) Pragensis episcopus Gebhardus saepe confratribus suis et coepiscopis ce-
terisąue principibus noslris, ac novissime nobis conąuestus est, quod Pragensis
episcopatus, qui ab initio per totum Boemiae ac Moraviae ducatum unus et integer
constitutus .... Termini autem ejus (Pragensis sedis) occidentem versus hii sunt :
Tugozc, quae tendit ad medium fluminis Cliub, Zedlicane, Lucsane,
Daciane, Lutomirici, Lem uzi usque ad mediam siWam, qua Bohemia li-
mitatur. Deinde ad aquilonalem hii sunt termini : Psouane, Crouati et altera
Chrouati, Zlasane, Trebouane, B o b o r an e, D ed o s e s i usque ad
mediam sylvam qua Milcianorum occurrunt termini. Inde ad orientem hos
fluyios habet terminos: Bug scilicet et Z tir cum Krakova civitate, provin-
ciaque, cui Wag nomen est. Inde Ungarorum limitibus additis, usque ad montes,
quibus nomen est T a t r i , dilatata procedit. Deinde in ea parte, quae meridiem
respicit, addita regione M o r a v i a usque ad fluvium, cui nomen est Wag, et ad me-
diam sylvam, cui nomen est Muore, et ejusdem montis, eadem parochia tendit^
qua Bavaria limitatur. — Erben Regesta N. 167.
*') Już Bandkie, w Dziejach narodu pols. (wydanie r, 1835 T. I s. 123 — 7),
wyrzekł, że przywilej Henryka IV r. 1086 dowodzi tylko sprzyjanie marnym pre-
tensyjom Czech do Śląska i Chrobacyi i że chociaż mógł być rzeczywistym, atoli
treść jego nie jest wyjęta z żadnego dawniejszego pisma, lecz wprost jest zmyślona
na korzyść Czech. Przychylając się do tego zdania Roeppel w Dziejach Polski
(T. II Dodatek 4 wyda. polski s. 187) powiada, że zważając na przyjaźń Wratysława
II z Henrykiem IV, że brat Wratysława Jaromir czas niejakiś był kanclerzem tego
cesarza a sam książę w r. 1086 został przez cesarza wyniesiony na króla czeskiego,
przychodzi do przekonania, że cesarz Henryk IV, przy wydawaniu wzmiankowanego
przywileju, więcej kierował się swymi względami na Czechy, niż treścią dawniejszego
przywileju, który wznawiał. Więc dokument len, jak mniemał Zeissberg (w Miseco I,
— 300 —
posłużyła, jak zobaczymy niżej, sprawa o stosunek kościelny Mo-
raw ii do Czech.
Rozważając stosunki kościelne w Słowiańszczyznie zacho-
dniej w IX w. , wzmiankowaliśmy niejednokrotnie o domaganiu
sie biskupów passawskich, aby Morawija, wbrew woli stolicy
apostolskiej, pod ich władzę poddaną została. A gdy nie zwa-
żając na podobne pretensyje, papież Jan IX w r. 899 posłał do
^Morawii arcybiskupa Jana z biskupami Benedyktem i Danielem,
biskupi bawarscy, w ich liczbie i biskup passawski Richar, za-
nieśli w r. 900 do papieża skargę, że w kościele dopuszczona
schyzma, albowiem przybyli do Morawii biskupi ustanowili w je-
dnem i temże biskupstwie arcybiskupa i trzech suffraganów, bez
zgody biskupa (passawskiego) w dyecezyi którego oni się znaj-
dywali.*^-) W kilka lat później upadek państwa Morawskiego
(r. 906), straszny pogrom Niemców przez Madjarów (r. 907) i na-
stępujące zaburzenia w państwie Niemieckiem, tudzież szalone
najazdy na Germaniję Madjarów, skryły przed nami stosunki
kościelne w Morawii tak, że aż do drugiej połowy X w. nigdzie
wzmianki o nich nie znajdujemy. Pewno jednak biskupi pas-
sawscy pretensyi swych do Morawii nie zrzekli się, a bez tego
biskupstwo Prażskie nie mogło, według ustaw kanonicznych,
władzy swej na Morawiję rozciągać. Otóż, nie posiadając pe-
wnych w tym względzie wskazówek, nie mamy podstawy do
■w Archiv f. Oester. Gesch. T. 38 s. 80) wprost sfałszowany w celu poparcia
pretensyi do Polski Wratysława II, któremu w ów czas nadano tytuł króla
polskiego. Z innej strony, historycy czescy Szafarzyk i Palacki przywilej r. 1086
przyjmowali za autentyczny; Ireczek wyraził sie o nim wątpliwie (Codex. juris bohem.
I, s. 21); a z niemieckich pisarzy przywilej ten za fałszywy uznali: Giesebrecht,
Gesch. d. Kaiserzeit I 838—9; Biidinger, Oester. Gesch. I 314; Anmerk 4, tudzież
Diimmler w dziele Piligrim von Passau s. 174. Ten Piligrimus biskup passawski
w drugiej polowie X w. był znakomitym fałszerzem dokumentów. Porów. Biidin-
ger, Oester. Gesch. Excurs 4 s. ąąz; Pritz Gesch. des Landes od der Enns, Linz
1846 s. 130 — 142. Nowsi historycy polscy: Szujski w Historyi Polski ksiąg XII
(s. 17) tudzież Abraham, Organizacya kościoła w Polsce (s. 115) przywilej r, 1086
także za fałszywy uznali.
«*) Wyżej s. 151 — 2.
I
— 30I —
mniemania, aby przy założeniu biskupstwa Prażskiego w r. 973,.
do niego i ^Morawija ze Słowaczyzną należały, jak wyrażono
w sfałszowanym dokumencie r, 1086.
W Morawii byli jednak w X w. clirześcianie. Któż ko-
ściołem ich rozporządzał? Kozma, zwracając na to uwagę, wy-
rzekł, że przed Sewerem, który został biskupem prażskim w r.
1030, w Morawii był własny biskup Wracen.^-^) Moglibyśmy
i nie powierzyć temu, ale z innej strony przybywa nam wiaro-
godne świadectwo, że w r. 976 w Moguncyi, obok arcybiskupa
Willegeziusza zasiadali w radzie biskupi: prażski i morawski. ^^)
Nie ma więc wątpliwości, że w X w. , już po założeniu
biskupstwa Prażskiego, Morawija miała osobnycłi biskupów, a za-
tem nie mogła być częścią dyecezyi prażskiej, jak wzmianko-
wano w sfałszowanym dokumencie r. 1086,— Godne uwagi i to,
że chociaż Morawija należała do książąt czeskich, a jednak Ko-
zma zowie ją r e g n u m,^^) czy nie dla tego, że własnych bisku-
pów posiadała? Być może, iż w szeregu biskupów morawskich
zaszła jakaś przerwa, ale pamięć o biskupstwie Morawskiem
trwała mocno i to właśnie pobudziło Wratysława II do wzno-
wienia w r. 1062 biskupstwa w Ołomuńcu, wbrew życzeniu ów-
czesnego biskupa prażskiego Jaromira Gebharda, który dla unie-
możebnienia zamiarów księcia, postarał się, aby w dokumencie,
wydanym przez Henryka IV w r. 1086, wyszczególnione zostało,
że i Morawija do biskupstwa Prażskiego należy.^^)
*') Fertur quod fuisset in Moravia antę tempora Severi quidam episcopus,
ut reor, nomine Wracen. Imienia tego żadne inne- pomniki historyczne i kościelne
nie wzmiankują. Dudik, Mahr. Gesch. II, 46 — 47.
**) An. 976. Willegisus Moguntiacensis episcopus, auctoritate Ottonis impe-
ratoris, astipulantibus quoque assesoribus suis, venerabilibus episcopis: Spirensi,
Wormatiensi, Pragensi, Moraviensi, pro manifesto parricidio Gozmarum ab
officio et beneficio deponit, et tonsoratum coenobio, quod est Nuenstadt, ad poeni-
tentiam transmittit. Erben, Regesta N. 72.
85) Opisując granice państwa Libickiego Sławników, Kozma mówi: Item
solis ab ortum contra Moraviae regnum, castrum sub silva situm nomine
Luthomisl .... Oczywiście, że mówiąc w XII w. o państwie Sławników w X w.,
kiedy już państwo Morawskie dawno zniszczone zostało (906}, Kozma nie mógł
— 302 —
Mianowanie pierwszym biskupem prażskim Detmara kładło
podwalinę osobnego kościoła czeskiego, chociaż w zależności od
arcybiskupa mogunckiego, ale posiadającego już możność rozwi-
jać swą organizacyję, wymagającą pracy i czasu wiele.
Biskup Detmar, słynny z pobożności, nauczył się mowy cze-
skiej, kościoły w Czecłiacli budował, obrzęd łaciński wprowa-
dzał,*'') gorliwie brał się do szerzenia nauki Chrystusa, ale w Cze-
chach trwał jeszcze mocno zakorzeniony obrzęd słowiański, znaj-
dujący gorliwych wyznawców nietylko w prostym ludzie, lecz
nawet w możnowładzcach. Wytępić ten obrzęd, dać przewagę
łacińskiemu kościołowi, stosownie do listu Jana XIII, aby na-
bożeństwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słowiańskim
lecz w łacińskim języku, pierwszy obowiązek biskupa stanowiło.
Detmar, w ciągu krótkiego, bo tylko dziewięcioletniego paster-
stwa, dokonać tego nie mógł, albowiem nie mniej ważnem za-
daniem jego było: wprowadzić ład w kościele, karność w du-
chowieństwie, nabożeństwo i obrzędy religijne w ludzie, a przy-
tem powściągnąć rozpustę i sprośne obyczaje, które w owym
czasie nietylko w prostym ludzie, lecz i w duchowieństwie szka-
radne formy przybierały. Zadanie biskupa było nadzwyczaj tru-
dne. Wszyscy to pojmywali, a gdy zmarł Detmar (r. 982) wy-
bór następcy po nim stał się kwestyją nadzwyczaj ważną. Opi-
nija publiczna przychyliła się na korzyść młodego księdza Woj-
ciecha, syna możnowładzcy Sławnika i pierwszej żony jego księ-
żniczki bawarskiej."*^) Na sejmie w Lewym Hradcu Wojciech
wyrażenia „Moraviae regnum" stosować do tego, co było dawniej, przed r. 906,
a zastosowat je do późniejszych czasów, uważając Morawije za osobne od Czech
regnum.
*•') Jaromir przez cały ciąg pasterstwa swego (r. 1068 — 1090) walczył o pod-
danie Morawii pod zarząd biskupstwa Prażskiego, a gdy Wratysław II, nie zważa-
jąc na dokument r. 1086, kapelana swego Wecela wyniósł w r. 1090 na biskup-
stwo Morawskie, przewrotny i zapalczywy Jaromir puścił sie w podróż do Rzymu,
lecz w drodze umarł i tem spór o biskupstwo Morawskie na zawsze sie skończył.
Ireczek, Slovan. Pravo II, 167.
«') Palacki, Dejiny I, 256—258.
"*) Wyżej, str. 223, przypisek 19.
wybrany został na biskupa w r. 982, ale poświęcenie go prze^
arcybiskupa mogunckiego Willegiza nastąpiło dopiero w r. 983,
Wysoko uduchowniony, wykształcony, cnotliwy, pełen poświęce-
nia się dla chrześciaństwa, Wojciech pod wpływem długiego po-
bytu na naukacli w szkole magdeburgskiej, a zapewno i pod
wpływem matki Niemki, pomimo woli przesiąkł wyobrażeniami
łacińsko-niemieckiego ducłiowieństwa, nieprzyjaźnie na obrzęd
słowiański zapatrującego się. Lud czeski z radością witał paste-
rza rodaka, a pasterz, kochając lud swój, gotów był dla niego
wszystko uczynić, nawet życie ponieść w ofiarze. Wyrzekł się
on uciech światowych, dochody swe przeznaczył na ubogich
księży, kościoły, wykup niewolników, szczególnie z rąk żydów, *^'')
nauczał okoliczne ludy, w Ostryhomiu ochrzcił syna Gejzy Waj-
ca imieniem Stefana, zwiedził podobno i Kraków. Gdy jednak
w ciągu pięcioletniej pracy Wojciech przekonał się, że wszelkie
usiłowania jego w celu powściągnienia niesforności i rozpusty
duchowieństwa, zaprowadzenia ładu w nabożeństwie, zmiękcze-
nia grubych obyczyjów i umoralnienia ludu, nie osięgaly pożą-
danych skutków, postanowi! złożyć urząd biskupa, na miejsce
swe wynieść mnicha klasztoru ś. Emmerama Strachwasa, w za-
konie pod imieniem Chrystyjana znanego, spodziewając się, że
on jako brat księcia Bolesława II większą pomoc do sprawowa-
nia władzy swej u księcia uzyszcze. W tym celu Wojciech udał
się do Rzymu i pielgrzymkę do Ziemi Świętej zamierzył, lecz
okoliczności tak się w Rzymie złożyły, że zaniechawszy zamie-
rzonej pielgrzymki, wstąpił do klasztoru ś. Bonifacego i Alek-
sego na górze Awentyńskiej (r. 990).
Tymczasem, sprawujący obowiązek biskupa prażskiego, bi-
skup misznieński Wolkold nie mógł dać rady z rozpuszczonem
duchowieństwem. Książe Bolesław II udał się do arcybiskupa
mogunckiego Willegiza, aby przedsięwziął środki do zaprowa-
"*J Wyżej T. II s. 422, cytata 104 z Kanaparza Żywota ś. Wojciecha. To
5amo w Bielowskiego M. P. I s, 169 cap. 12.
— 304 —
dzenia ładu w kościele i powściągnienia niemoralności ludu.
Znowu więc oczy na Wojciecha zwrócono. Strachkwas i dawny
nauczyciel Wojciecha Radło, na czele poselstwa, udali się do
Rzymu, gdzie przyrzekłszy Wojciechowi poprawę duchowień-
stwa i ludu, wymogli, że się zgodził do Pragi powrócić. Książe
Bolesław II przyjął go życzliwie i na jego żądanie założył nie-
daleko Pragi, w Brzewnowie klasztor, który mnichami reguły
ś. Benedykta, z Włoch przez Wojciecha sprowadzonymi, obsa-
dził (r. 993). ^«)
Gorliwy o uporządkowanie kościoła i umoralnienie ludu,
Wojciech chciał żelazną ręką zgładzić szorstkość duchowieńscwa,
przesądy i sprośne obyczaje pogańskie wyniszczyć, szczątki na-
bożeństwa słowiańskiego usunąć, nieprzewidując, że tępiąc prze-
sądy pogańskie uderzył w obyczaj narodowy, który niełatwo
wykorzenić się daje, że usuwając nabożeństwo słowiańskie, obu-
rzał wielu możnych, do których i Wrszowcy należeli.
Tlejąca oddawna nienawiść rodowa pomiędzy Sławnikami
a Wrszowcami, podsycana nienawiścią narodu czeskiego do
Niemców, przygotowywała burzę. Wojciech zamierzył godzić
stronnictwa, skłaniać naród do posłuszeństwa hierarchii kościoła
rzymskiego, chciał kościół czeski pojednać z kościołem niemiec-
kim, wreszcie usunąć wstręt Czechów do Niemców. Wychowa-
niec szkoły magdeburgskiej szukał ojczyzny nie w łonie własne-
go narodu, lecz w powszechnym kościele. Naród czeski tego
nie rozumiał. Krzywd}'' doznane od Niemców zanadto wsiąkły
w umysł Czechów, aby mogli się pozbyć wstrętu do Niemców
i spokojnie patrzyć na zaprowadzane przez nich porządki w ko-
ściele czeskim. Wojciech stał się nienawistny Prażanom, a gdy
pomiędzy Sławnikami a Wrszowcami wybuchnęła wojna, Woj-
ciech zmuszony został powtórnie opuścić Pragę i konno do Rzy-
mu uciekł (r. 995). Tam cesarz Otton III, poznawszy Wojcie-
'") Akt fundacyi klasztoru Brzewnowskiego 15 Januaryi r. 993 w Erbena
Regestach N. 78.
cha, polubił go i wspólnie z papieżem radził mu powrócić do
Pragi. Tymczasem w Czechacli zaszły smutne wypadki. Bole-
sław II śmiertelnie chory, nie mógł sprawować władzy swej,
a najstarszy syn jego Bolesław (Rudy), przyjaciel Wrszowców,
podburzał icli przeciw Sławnikóm. Z braci Wojciecha najmłod-
szy Radym zawsze był przy nim, a najstarszy Sobiebor przyjął
służbę u Bolesława Chrobrego. To podało powód Wrszowcóm
do oskarżenia Sławników o zdradę ojczyzny. Rozpoczęła sie
wojna. Przy pomocy Bolesława Rudego, Wrszowcy zdobywszy
Libicę, stolice Sławników, czterech braci Wojciecha zamordow^ali
(r. 996), a majątki ich pomiędzy sobą rozdzielili. — Wypadek
ten uniemożebnił powrót Wojciecha do Pragi. Gorąca dusza jego
pragnęła trudów w imię nauki Chrystusa. Papież Grzegorz V
mianował go arcybiskupem missyonarzem (archiepiscopus regio-
narius), zostawiając do jego woli udać się dokąd zechce. Woj-
ciech udał się do Bolesława Chrobrego, kilka miesięcy bawił
w Polsce, wiosną r. 997 przedsięwziął apostolstwo wśród dzikich
Prusów i na brzegach Sambii śmierć męczeńską poniósł.'') Imię
jego szeroki rozgłos w całem chrześciaństwie zyskało. Kościół
rzymski uznał go świętym, a Polska patronem swoim!
Po Wojciechu biskupem prażskim niedługo był Strachkwas
(-j- 997), po nim Tiddag niewiele miał czasu do uporządkowania
dyecezyi swej, albowiem koniec wieku X był dla Czech niepo-
myślnym. Zaburzenia rozerwały państwo Czeskie, z czego skorzy-
stał Bolesław Chrobry. Na czele Słowiańszczyzny Zachodniej
stanęła Polska.
■1) Krótki ten rzut oka na czyny ś. Wojciecha wypada uważać nie jako
życiorys jego, choćby najkrótszy, lecz wprost jako objaśnienie charakterystyki sto-
sunków kościelnych i społecznych w Czechach, za czasów pasterstwa ś. Wojciecha,
Zakres i cel niniejszej pracy nie pozwala wchodzić w bliższa ocenę stosunku ś.
Wojciecha do kościoła słowiańskiego obrzędu, ani wdawać się w rozbiór krytyczny
zdań autorów o czynach i znaczeniu w dziejach ś. Wojciecha. Muszę jednak zro-
bić uwagę, że dlii sprawiedliwej oceny stosunku ś, Wojciecha do Niemców i wła-
snego narodu, tudzież do słowiańskiego obrzędu, wypada nadzwyczaj ostrożnie ko-
rzystać ze źródeł, bo jeśli słowiańskie wzbudzają rozdrażnienie i niekiedy marne
insynuacye, łacińsko-niemieckie radeby wiele rzeczy milczeniem pokryć.
Tom IIL 30
5. Wprowadzenie chrześciaństwa w Polsce. Początek organizacyi
kościelnej.
Od dawnego czasu historycy polscy przyznają, że na długi
czas przed nawróceniem sie Mieszka I, chrześciaństwo krzewiło
się w Polsce, mając skrytych wyznawców swoich, a znacznej
części narodu nieobcem było, w skutek zawiązanych i utrzymy-
wanych stosunków z sąsiednimi Słowianami chrześcianami.^-j Po-
dobne przekonanie opierało się dawniej na niepewnych wzmian-
kach historycznych i podaniach, dopuszczających domysłów wiele.
Rozwój nauki, w drugiej połowie bieżącego wieku, pozwala przed-
miot ten przedstawić na mocniej ugruntowanych podstawach.
Wiadomo, że usiłowania cesarzy z domu Karlowingów do
zasadzenia winnicy Chrystusa u Słowian zaodrzańskich nie do-
tknęły Polski. Missyonarze niemieccy nie pospieszyli do sąsie-
dnich im Obodrytów, Lutyków, Serbów, a cóż mówić o oddalo-
nej krainie, wśród nieprzebytych puszcz i moczarów pomiędzy
Odrą a Wisłą położonej. To też możemy być pewni, że w IX
w. żaden missyonarz łacińsko-niemiecki nie zaglądał do Polski,
i że od zachodu chrześciaństwo żadnego wpływu na Polskę nie
w^ywierało.
Inaczej ma się rzecz z apostolstwem słowiańskiem. W parę
lat po przybyciu braci soluńskich do Morawii, jeden z nich, mia-
nowicie Konstanty opowiadał słowo boże w okolicach Zgorzelca
i według wiarogodnego podania, na górze Jawornickiej miała
być postawiona wtedy pierwsza świątynia chrześciańska (około
r. 865.) '■^) W kilkanaście lat później książę czeski Borzywoj
'-) Naruszewicz, Hist. narodu polskiego I, ks. I rozd. XIII, tudzież
ks. III rozd. XVII, przypisek i na sir. 296; Lelewel, Pol. Wiek. Śred. T. I,
wyd. 1846 s. 285; Band kie Jerzy Samuel, Dzieje królest. pols. wyd. 1820 T. I;
Roeppel, Dzieje Polski, wyd. polskie r. 1879 T. II, Dodatek 4 S..164;
Bartoszewicz, Historyja Pierw. Polski, wyd. 1878 T. I str. 335; Koryt-
kowski Jan ks. Arcybiskupi gnieźnieńscy T. I r. 1887 s. i ; Abraham Wlad.
Organizacya kościoła w Polsce r. 1890 s, i.
'•j Wyżej str. 86.
-^ 307 —
i żona jego Ludmiła ochrzczeni przez ś. Metodego (około r. 880)
szerzyli chrześciaństwo w Czechach, do których później Śląsk
przyłączony został. Tym sposobem chrześciaństwo słowiańskiego
obrzędu dotknęło granice polskie z zachodniej strony już w końcu
IX i początku X w. Około tego czasu, po wygnaniu pogań-
skiego księcia z Wiślicy (około r. 884), obrzęd słowiański za-
krzewił sie nad górną Wisłą. "^) Trochę później papież Jan IX
wysłał z Rzymu do ISIorawii w r. 899 arcybiskupa Jana z bi-
skupami Benedyktem i Danielem w celu zorganizowania kościoła
w Morawii, do której należała wtedy Chrobacya z Krakowem.
A chociaż o czynności wzmiankowanych biskupów wiadomości
nie posiadamy, nie możemy jednak odrzucić bezwarunkowo po-
dań, według których jeden z tych bisliupów, mianowicie Daniel
miał zostać biskupem w Krakowie lub Wiślicy."^) Najazd Mad-
jarów (r. 906), zgruchotawszy biskupie stolice w Nitrze i Wele-
gradzie, Krakowa nie dotknął; Chrobaci zostawali z Madja-
rami w przyjaznych stosunkach. Późniejsza zależność Chro-
bacyi od Czech nietylko nie przeszkadzała, lecz owszem
sprzyjała dalszemu rozwojowi chrześciaństwa w tym kraju, albo-
wiem książęta czescy w X w. byli gorliwymi wyznawcami nauki
Chrystusa. Zniszczone nad górną Wisłą pogaństwo więcej już
nie powstało, a zaprowadzone w Krakowie i Wiślicy chrześciań-
stwo nie ugasło. Któż stał na jego czele? Podania wzmiankują
o biskupach, niewiadomo jakiego obrzędu: słowiańskiego, czy
łacińskiego? Może ci biskupi byU tylko missyonarzami, bez dye-
cezyj, ale w każdym razie w Krakowie musieli być przełożeni
kościoła miejscowego, wypadało to bowtem z naturalnego stanu
rzeczy.'") — Tym sposobem chrześciaństwo słowiańskiego i ła-
"*) Wyżej str. 127.
"*) "Wyżej str. 150.
'•*) "\V roczniku Traski zapisano: A. 970 Prohortus primus episcopus Kra-
koviae ordinatur; an. 986 Proculfus in episcopum Cracoviae assumitur, secundus.
W roczniku Sędziwoja: an. 986 Proculphus in episcopum Cracoviensem consecratur
mortuo Proihoro (Bielowski M. P. II, 828, 872). Według katalogów biskupów
i roczników polskich, szereg biskupów krakowskich w X w. tak sie przedstawia;
20*
cińskiego obrzędów, szerząc sie po całej granicy państwa Mie-
szka I, od Lużyc przez Slask aż do środkowej Wisły, wcześnie
musiało wpływ swój wywierać na Polanów, znajomić icli z ob-
rzędami cłirześciańskimi i powoli przygotowywać do bliższego
obeznania się z zasadami nauki Chrystusa. Tem tylko możemy
wytłómaczyć spokojne zacliowanie się Polanów pod czas wpro-
wadzenia przez Mieszka nowej wiary, tak że o jakim bądź opo-
rze, a tem bardziej o męczennikacłi żadnej wzmianki, ani poda-
nia nie zostało wcale.
Według mniemania historyków, pierwszymi missyonarzami
chrześciaństwa w Polsce musieli być księża z dyecezyi Regens-
burgskiej, choćby nawet z Czech, ale Niemcy, bo księży czeskich,
uzdolnionych do podobnych czynów, niby jeszcze nie było.'') My
podobnego zdania podzielać nie możemy z powodu następnych
okoliczności.
Podczas prześladowania obrzędu słowiańskiego w Moraw ii
po śmierci ś. Metodego (r. 885) liczono do 200 księży słowiań-
skich, oprócz uczniów ich.'^) Niektórzy z tych księży udali się
do Słowian południowych, ale więcej bezwątpienia schroniło się
do pobliższych im Czechów i Chrobatów, szczególnie podczas
upadku Morawii r. 906. Z tych to zapewne księży znalazł się
w Czechach biskup, który dokonał obrzędu postrzyżyn Wacława
syna księcia Wratysława I."^) Z nich zapewno byli i pierwsi
nauczyciele w szkole słowiańskiej w Lewym Hradcu. W tymże
czasie istniała szkoła łacińska w Budcu, w której młodzież cze-
ska przygotowywała się do posług religijnych. Kilkadziesiąt lat
Prohoriusz 970 f 980, Proculf 986 f 995, Lambert 995 f 1014. ] ostacie których
nie są źródłami udowodnione. Piekosiński, Kod. dyp. katedry krakowskiej str. i.
Ale brak źródeł nie jest dowodem, że biskupów nie było wcale. Wątpliwość za-
chodzi tylko co do szeregu i dat ich następstwa, tudzież obrzędu.
'") Według Abrahama ,.0 tem aby w Czechach istniało już (za czasów Du-
brawki) duchowieństwo czeskie do missyi zdolne, nie może być mowy." Organiza-
cya kościoła w Polsce, s. 15.
'»} Wyżej str. 134.
^») Wyżej str. 231 — 233.
nauczania w tych szkołach, ożywianych przykładem jednego
z uczniów ich ś. Wacława, dostateczne było aby w duchowień-
stwie Cześkiem rozwinąć się mogła niezbędna dla kapłanów
oświata i uzdolnienie do wywierania wpływu na mniej oświeco-
nych pobratymców. Była więc możność wykształcenia się w Cze-
chach missyonarzy słowiańskiego rodu, uzdolnionych do opowia-
dania Polanom ewangelii, bez pomocy Niemców. Z nich zape-
wno pierwsi missyonarze przybyli do Polski, na co wprawdzie
tylko podania wskazują, gdy tymczasem na dowód przypuszcze-
nia, że pierwszymi missyonarzami w Polsce byli Niemcy, nawet
i podań nie posiadamy.*^) Jeżeli przy tern na uwagę weźmiemy,
że dla powodzenia missyonarzy niezbędną była znajomość grun-
towna mowy słowiańskiej, tedy przyznać wypadnie, że do Pola-
nów przybywali pierwotnie księża słowiańscy z Czech, może na-
wet Ślązacy i Chrobaci, Nie wyda się więc przesadną wiado-
mość dawniejszycli historyków o przybyciu z Dubrawką do Pol-
ski księży czeskiego rodu.
Biorąc za żonę Dubrawkę (r. 965), a w rok później za jej
poradą przyjmując chrzest (r. 966),*') Mieszko nie miał potrzeby
zapytywać na to dozwolenia ani cesarza Ottona I, ani żadnego
*<•) Według profesora Abrahama „chrześciaństwo mogło być przeniesione do
nas tylko przez Niemców" (s. 15). „Missyonarzoni, którzy z poreki Gerona do Pol-
ski przybyli, pomocni byli kapelani Dubrawki" (s. 29). Radzibyśmy poznać źródło
z którego zaczerpnięta wiadomość o missyonarzach z poreki Gerona do Polski przy-
byłych? Byłoby to bardzo ciekawe, bo świadczyłoby o początkach chrześciaństwa
w Polsce już w r. 963, wiadomo bowiem, że w tym roku Gero opuścił markgraf-
stwo i udał się do Rzymu, a w r. 965 umarł. Niestety! Gero podobnemi sprawami
nie zajmywał sic: od Mieszka wymagał trybutu i hołdu cesarzowi, umarł wcześniej
niż sie Mieszko ochrzcił. Jakimże sposobem mógł on być pośrednikiem przy wy
prawieniu missyonarzów do Polski ?
*•) Data przybycia do Polski Dubrawki i chrztu Mieszka w rocznikach kra-
kowskich oznaczona: an. 965 Dobro wka ad Mesconem venit; an, 966 Mesco dux
Polonorum baptisatur. Tak samo i w rocznikach wielkopolskich (Bielowski M. P.
II. str. 792). W innych rocznikach daty trochę się różnią, porównywajac jednak
daty i wypadki historycy zgadzają sie, że dla ożenienia się Mieszka z Dubrawką
wypada przyjąć rok 965, a dla chrztu Mieszka r. 966. — Porów. Roeppel. Dzieje
Polski II, Dodatek 4; Korytkowski, Arcybiskupi Gnieźnieńscy T. I, s. 3; Abraham,
Organizac\a kościoła w Polsce s. 15.
— 3IO —
biskupa, mógł użyć księży z jakiej chciał narodowości i nikt mu
ich narzucić nie mógł. A ponieważ do opowiadania słowa bo-
żego ludowi polskiemu przydatni mogli być tylko księża znający
mowę i obyczaje słowiańskie, nie wahamy sie twierdzić, że do
missyonarstwa w Polsce Mieszko posługiwał się księżmi czeskimi
bądź z orszaku Dubrawki, bądź później sprowadzonymi.
Wypadek tak wielkiej wagi, jak przyjęcie chrztu przez księ-
cia polskiego i naród jego, nie mógł być tajnym ani cesarzowi
Ottonowi I, ani w Rzymie, gdzie już od r. 965 bawiła córka Bo-
lesława I księżna Młada, zakonnica, wkrótce potem przełożona
klasztoru.*-) Nie możebnem się zdaje przypuścić, aby pomiędzy
przepełnionemi gorliwością o rozwój chrześciaństwa księżniczkami
Dubrawką a Mładą, nie było stosunków i porozumienia co do
ułatwienia IMieszkowi ustanowienia kościoła polskiego. Są nawet
wzmianki kronikarskie o zabiegach Mieszka w Rzymie,*''') cho-
ciaż i niepotwierdzone innemi świadectwami, ale są, gdy tym-
czasem o tem, aby się Mieszko udawał do cesarza o pomoc mu
przy ustanowieniu kościoła w Polsce nigdzie żadnej wzmianki
nie ma.^^j Dopiero w parę lat później, gdy już w Polsce chrze-
ściaństwo urzędowie wprowadzone zostało, w Niemczech posta-
rano się, aby kościół polski przyłączyć do niemieckiego kościoła.
Wiadomość o tem, wcześniej od innych, zapisał w początku XI
w. Titmar, w tych słowach: „za przykładem Mieszki ogól na-
^-) Wyżej, prżypisek 52.
*'') AV Itronice Węgiersko-Polskiej zapisano: Mescho Polonorum dux chri-
stianam roborare cum suis ainplexatus fidem, missis ad romanae sedis antistilem
Leonem nomine (Leon VIII 063 — 965) nuntiis, apostolica fulciri benedictione ac
regio postulaverat diademate coronari. Bielowski M. P. I s. 500. Jeżeliby rzeczy-
wiście Mieszko posyłał do papieża Leona VIII posłów, lo by to wskazywało, że on
już w r. 965 był chrześcianinem.
**) Prof. Abraham, twierdząc, że o sprowadzenie do Polski biskupa uda-
wano się do Ottona I, powiada, że „tak jak się do niego często udawano z Danii
i nawet z dalekiej Rusi". Organizacya sir. 33. — Tu muszę zrobić uwagę, że na
podobne przykłady powoływać się nie można. Pokrewieństwo Danów z Niemcami
zbliżało ich apostolstwo do siebie, a prożba delegatów z Rusi, aby Otton I wysłał
missyonarzy, była oszukaństwem ze strony Waragów, w nadziei otrzymania hojnych
darów. Porów, wyżej przypisek 38.
rodu stał sie zwolennikiem Chrystusa, Jordan pierwszy ich bi-
skup pracował niezmiernie słowem i czynem do uprawienia win-
nicy Pańskiej." *'') W innem miejscu tenże Titmar zapisał, „że po
ustanowieniu przez Ottona I metropolii magdeburgskiej w r. 968,
w poczet pasterzy tej metropolii wszedł Jordan pierwszy biskup
poznański" ^^) Lakoniczna wzmianka ta nie objaśnia ani powodu,
ani czasu w którym mianowicie stało się przyłączenie biskup-
stwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej,*^") ani tego
zkad się wziął w Polsce biskup Jordan i do jakiej narodowości
należał.^*) Zostaje zatem dla domysłów obszerne pole.
Że przyłączenie biskupstwa Poznańskiego do metropolii ma-
gdeburgskiej stało się według żądania Ottona I o tem nie wąt-
pimy, albowiem udzielność kościoła polskiego poprowadziłaby
w przyszłości do zrównania księcia polskiego z chrześciańskimi
monarchami Europy; mogłaby powstać niepodległa monarchija
słowiańska, pociągająca do siebie sąsiednie ludy pobratymcze
ze szkodą Niemiec. Zapobiedz temu ze strony Ottona I wypa-
dało koniecznie;. Przyłączenie dyecezyi poznańskiej do najbliż-
szego mu arcybiskupstwa Magdeburgskiego , tamując rozwój
85) Thietmar IV, 35.
*«) Thietmar II, 14. Additus est his confratribus Brandeburgensls eccle-
siae primus pastor Thietmarus antę hoc unctus, et Jordan episcopus Posnaniensis
primus.
*') Prałat Korytkowski utrzymuje, że w Magdeburgu pomiędzy biskupami,
składającymi hołd nowemu swemu metropołicie „znajdywał sie także pierwszy bi-
skup poznański Jordan, jak z podania Dytmara wnosić należy, zwłaszcza, że Bogu-
chwał dobrze ^poinformowany o początkach biskupstwa swego poznańsliiego, stanow-
czo podaje, że w r. 968 zostało ustanowione." (Arcyb. Gnieźnieńscy I, s. Ii). Ale
Titmar, wzmiankując o przyłączeniu biskupstwa Jordana do metropolii magdeburg-
skiej, nie mówi wcale, aby Jordan obecnym był w Magdeburgu i nie objaśnia czy
to sie stało jednocześnie z poddaniem innych biskupów pod władze metropolity
magdeburgskiego (r. 968) czy później. Co się tyczy Boguchwała, to czy w drugiej
połowie Xłl[ w. posiadano dokumentalne wiadomości o roku założenia biskupstwa
poznańskiego, t. j. po upływie około 300 lat, wątpić się godzi.
^*) Według Naruszewicza i dawniejszych pisarzy Jordan mógł przybyć
z Włoch (Hisl. Nar. Pol. T. I ks. I rozd. XVIII przyp. i). — Według Abrahama
Jordan mó^l przybyć 5 zachoJnich Nien^iec, Francyi lub Włoch. Organizacya s. 34,
— 312 —
swobody kościoła polskiego, poddawało najważniejsze sprawy
narodu polskiego pod kontrole Niemców. Ale czy to odpowia-
dało widokom stolicy apostolskiej i księcia Mieszka? Porówna-
nie faktów historycznych pozwala dać następne objaśnienie. Ze
słów Titmara widać, że Jordan był już biskupem wcześniej nim
wszedł w poczet dostojników metropolii magdeburgskiej,*"; że
mianowany został biskupem nie przez cesarza lecz przez inna
władzę, najpewniej wprost przez stolicę apostolską, albowiem
przed ustanowieniem dyecezyi poznańskiej on był tylko bisku-
pem missyonarzem (episcopus regionarius), mającym stworzyć
sobie trzodę wiernych. Takich biskupów, oprócz stolicy apostol-
skiej, mogli wprawdzie mianować metropolici, ale z pięciu arcy-
biskupów niemieckich, który żby mógł posłać Jordana do Polski?
Każdy z nich przed ustanowieniem arcybiskupa magdeburgskie-
go, (968), miał obszerne pole do działania w granicach swej me-
tropolii. Arcybiskup salcburgski miał na celu nawrócenie Mad-
jarów, arcybiskup moguncki miał jeszcze massę nieochrzczonych
Słowian wewnątrz Germanii po nad Menem i w Turyngii,''^)
arcybiskup hamburgski nie mógł dać rady z sąsiednimi Obodry-
tami i Lutykami poganami, a arcybiskupi koloński i spirski za-
nadto oddaleni od Polski, aby do niej missyonarzy posyłać mo-
gli. Prinvdopodobnie Mieszko, za pośrednictwem księcia czeskie-
go, lub księżniczki Młady, albo inną drogą, starał się wyjednać
u stolicy apostolskiej przysłanie mu biskupa, unikając w tej spra-
wie pośrednictwa Niemców. Stosownie do jego żądania przy-
słany został Jordan, który początkowo był biskupem w ogóle
polskim, a dopiero później, po ustanowieniu metropolii magde-
burgskiej w r. 968, w skutek żądania Ottona I Mieszko musiał
się zgodzić, aby Jordan uległ zwierzchnictwu arcybiskupa mag-
*") że Jordan przed intronizacya pierwszego arcybiskupa magdeburgskiego
był już- wyświęcony na biskupa potwierdza to annalista Saxo: his confratribus (t. j.
biskupom) cooptavit imperator tres prius consecratos, hoc est Dudonem
havelbergensem Dudelinem brandenburgensem et Jordanum posnanensem.
^^0; O tern szczegóty beda w Tomie IV 'niniejszego dzieła.
— 3^3 —
deburgskiego. ®,') Rzecz naturalna, że Mieszko wolałby mieć kościół
polski niezależny od Niemców, ale będąc liołdownikiem Ottona I,
musiał się do jego woli zastosować.
Wprowadzając chrześciaństwo Mieszko zbudował pierwszy
prawdopodobnie kościół w stolicy swej Gnieźnie, w r. 965 "'■') i to,
według tradycyi miejscowej, na fundamentach zburzonej świą-
tyni pogańskiej, gdzie się dziś wznosi kolegiata ś. Jerzego, ale
ustanowić biskupstwo w Gnieźnie zakazywała mu roztropność,
„gdyż tam był na ówczas stek pogaństwa, ogarniający jeszcze
czoło narodu, którego nie cliciał drażnić, a duchowieństwo wy-
stawiać na prześladowanie." *•') Założył więc biskupstwo w Po-
znaniu i dla tego Jordan od czasu przyłączenia biskupstwa tego
do metropolii Magdeburgskiej, mianował się biskupem poznań-
skim, chociaż w rzeczywistości był biskupem całej Polski, aż do
śmierci,"') jak równie i następca jego Unger aż do ustanowienia
arcy biskupstwa Gnieźnieńskiego w r. 1000. Do czasów Mieszka
historycy odnoszą założenie w r. 96Ó klasztoru w Trzemesznie,
obsadzonego wtedy przybyłymi z Werony kanonikami regular-
nymi laterańskimi."'^) Klasztor ten stał się najpierwszym przy-
tułkiem cywilizacyi zachodniej w Polsce.
Dalszy rozwój organizacyi kościoła w Polsce prowadził ener-
gicznie Bolesław Chrobry, który wyzwoliwszy kościół polski od
zależności cudzoziemskiej (r. 1000), wyjednał zgodę Stolicy apo-
stolskiej i cesarza Ottona III na ustanowienie metropolii Gnie-
»*) Według pr, Wojciechowskiego katedra poznańska prawdopodobnie aż do
r. 973 stała pod władzą metropolitalną arcybiskupa mogunckiego. — O rocznikach
polskich. Pamiętnik Akad. Umiejęt, r. 1880. T. IV. s. 2io.
^'^) O zbudowaniu kościoła w Unieźnie przez Mieszka wzmiankuje bezimienny
autor Passio S. Adalberti martyris, w początku XI w. Bielowski, M. P. I, s. 153.
9') Korytkowski. Arcybis. Gniezn. I, s. 20. — Uwagę o tem, że Mieszko
założył pierwsze biskupstwo w Poznaniu, dla tego, że nie chciał wywoływać roz-
drażnienia pogaństwa scentralizowanego w Gnieźnie, arobił dawno Stenzel, co po-
wtórzył Zeissberg, w Miseco I, w Archiv f. Oesterr. Gesch. T. 38, s. 77.
**) Rok śmierci Jordana nie jest nam znany. Pochowany on, według Dłu-
gosza, w katedrze brandenburgskiej.
8*) Łukowski, prałat kapituły gnieźnieńskiej, w dziele: Archiwum Trzeme-
szeńskie. Poznań, 1881, odbitka z T. XI Roczników Tow. Przyj, Nauk Pozn., s. i i 89.
— 314 —
źnieńskiej, z trzema suffraganiami, przez co narodowi swemu
otworzył drogę do oświaty chrześciańskiej w duchu narodowym.
Rozpowieniy o tern we właściwem miejscu.
§ 50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
I. Przezorność w polityce Mieszka I.
Upokorzywszy sie przed cesarzem Ottonem I, składając mu
hołd i daninę, nie będąc do tego zmuszony ostatecznością, Mie-
szko dokonał czyn nadzwyczaj doniosły w dziejach Słowiańszczy-
zny nadodrzańskiej. Ledwo przemożony w boju przez Gerona,
Mieszko mógł cofnąć się nad Odrę, bronić przeprawy Niemcom
na prawy brzeg tej rzeki, a w razie niepowodzenia mógł ustępy-
wać w głąb kraju daleko ku wschodowi przez Poznań ku Wiśle,
albo przez Kalisz i Łęczycę ku Pilicy i granicom Rusi. Na tej
obszernej przestrzeni bez dróg, bez stałego podwozu żywności,
nigdyby Niemcy nie byli w stanie ścigać Mieszka, ani nawet w głó-
wnych jego grodach Gnieźnie i Poznaniu utrzymać załogę, pod
obawą stracenia jej przy lada poruszeniu się Słowian zaodrzań-
skich. Jeżeli dla przytłumienia powstań Obodrytów i Lutyków,
Niemcy zmuszeni byli ściągać ogromne siły, jeżeli z jednymi Ka-
tarami kilka lat wojując bez przerwy (956 — 960), nie dopięli
celu,^) o ileż trudniej byłoby im prowadzić wojnę na wschód
od Odry, w kraju zupełnie nieznajomym, porosłym lasami, peł-
nym bagnisk i trudnych do przeprawy brodów, a przytem na-
pełnionym ludem bitnym, mającym pewną organizacyą wojenną,
z energicznym na czele księciem, woli którego wszyscy posłuszni
byli. Położenie Mieszka wcale nie było tak niebezpieczne, aby
po jednej potyczce z markgrafem Geronem, mógł obawiać się
o utratę kraju lub niepodległości. Jesteśmy skłonni wierzyć, że
») Wyżej § 47, s. 25 1, 262,
— 3^5 —
przy życzeniu mógł ją zachować do śmierci. Inne jednak były
zamiary Mieszka. Oprócz zbrojnego ludu, utrzymywał on 3000
stałycli wojów, „setnia których wystarczała za dziesięć secin in-
nych," ^) ale w spotkaniu się z Niemcami, przekonał się, że jego
bitne rycerstwo, które troskliwie pielęgnował, nie wystarczało do
mierzenia się w otwartem polu z ogromnemi siłami Niemców, po-
siadających organizacyę wojskową, od czasów Karola W. usta-
nowioną, a później przez Henryka Ptasznika udoskonaloną.-^) Po-
jął Mieszko wyższość organizacyi nieprzyjacielskiej od własnej,
nie chciał narażać ojczystego kraju na zniszczenie, jakiemu ulegli
Zaodrzańcy, z niewyczerpanemi siłami jeszcze upokorzył się przed
cesarzem i w samą porę przyjął chrześciaństwo. Jakaż to ra-
dość zapanowała na dworze Ottona I w Magdeburgu na wieść,
że „król północy Mieszko" ^) stal się hołdownikiem cesarza, chrze-
ścianinem, a przez to członkiem cesarstwa i sprzymierzeńcem
Niemców. Zobowiązał się on płacić daninę nie z całego kraju,
a tylko z krainy po Wartę, co rozumieć wypada, z krainy, którą
podczas najazdu Gerona na Lużyce (r. 963), zatrzymał z lewej
strony Odry, poza granicami dziedzicznego państwa swego, a mo-
że i z prawej strony Odry, na północ od Warty, bo w tę wła-
śnie stronę parł się Mieszko, w zamiarze zbliżenia się do ujścia
rzeki tej do morza. •'^)
Zostawszy chrześcianinem Mieszko wyrwał sąsiednim mark-
grafom powód do najeżdżania na ziemie jego, uzyskiwał na ró-
wni z nimi nietylko udział w sprawach cesarstwa, ale i prawo
podbijania ludów pogańskich, czego markgrafy, pomimo gorącej
chęci, zabronić mu nie mogli. W oczach Niemców posiadał on
-) Według ówczesnego podróżnika Ibraima-ibn-Jakóba. Porów, dzieła tego
T. II str. 678.
*) Wyżej s. 239.
4) Wyżej s. 273, przyp. 35-
•'') Oprócz objaśnień w § 48 przypisek 38, na str. 276 na dowód, że Mie-
szko wladal częścią Łużyc, możnaby przytoczyć, że gdy w r. 990 książę czeski Bo-
lesław II napadł na Łużyce, Czesi po nieprzyjacielska krainę nad r. Słupią niszczyli,
gród Niemcze nad r, Nisą spalili, a Mieszko ustąpić nie chciał. Thietmar. IV, 9,
wszystkie atrybuty władzy i godności markgrafów, ale w rze-
czywistości daleko wyższym był od nich. Cesarz mógł nazna-
czać i zrzucać markgrafów, a on, Mieszko był „królem półno-
cy", niezależnie od woli cesarskiej. Rozumiał Otto I o ile Mie-
szko wyższym był od wszystkich członków cesarstwa, traktował
go nie jako komesa lub markgrafa, lecz jako możnego władzcę,
którego mianem przyjaciela swego zaszczycił. Wywiązując się
z przyjętych zobowiązań, członek cesarstwa, amicus imperato-
ris,") Mieszko sprowadza jednak duchowieństwo łacińskie nie
z Niemiec, ale z Czech i Włoch, na biskupstwo Poznańskie przyj-
muje Jordana, zgadza sie na przyłączenie biskupstwa Poznań-
skiego do metropolii Magdeburgskiej, ale wpływów niemieckich
u siebie szerzyć nie pozwala, klasztor w Trzemesznie obsadza
mnichami nie z Niemiec, ale z Werony. Szerzy chrześciaństwo,
ale i poganów nie oburza. Z bałwochwalczymi Madjarami przez
siostrę swą Adelaidę, żonę księcia Gejzy,') utrzymuje związek
pożyteczny dla powściągnienia dumy niemieckiej, a w razie po-
trzeby i przeciw Waragom, wzmagającym się na Rusi, przy-
datny. Obowiązek względem cesarza zachowuje ściśle, daniny
nie odmawia, z markgrafami stara się żyć w zgodzie, ale kraje
z prawej strony dolnej Odry uważa za swą posiadłość, posuwa
się ku morzu. Sam chrześcianin i przyjaciel gorliwego chrze-
ścianina Haralda króla duńskiego, z Jomsburgskimi jednak poga-
nami Wikingami, nieprzyjaciółmi Haralda, zachowuje przyjazne
stosunki,*) mogli się bowiem przydać w nieprzewidzianych zaj-
*) Według wyrażenia Widukinda, III, cap. 69.
') Jesse . . accepit uxorem de regione Polonia, de civitate Cracovia, sororem
Meschonis ducis, nomine Athleitam (Kronika węgiersko-polska cap. 3). Ten książę
madjarski Jesse u Thietmara zowie sie Dewiuks, a w rzeczywistości zwano go Geizą.
Żona jego, siostra Mieszka, według Thietmara, zwala sie Bieleknegini , „prze-
bierała miarę w napoju zabójczym, a odbywając podróż konno, sposobem rycerskim,
raz w gniewie zapalczywym pewnego męża z ręki swej trupem położyła." (Thiet-
mar. VIII, 3). O tćj pani dzieje mówią, że męża krótko trzymała i państwem rzą-
dziła. Bielowski. M. P. I, str. 21 1, 313, 498—500.
''; Twierdzę Jomsburg nad r. Świną, rozdzielającą wyspę Uznoim od wyspy
Wolina, zbudował król duński Harald Blaatand w drugiej polowie IX w., wedjug
ściach nad dolną Odrą. Największą zażyłość podtrzymuje z Cze-
chami, brata sie z nimi serdecznie, ale szczególne względy grze-
czności okazuje markgrafowi wschodniemu Hodonowi, „w przy-
tomności którego nie śmiał w kierei wejść do domu, w którym
sie on znajdywał, ani dosiedzieć na miejscu, ilekroć on z miejsca
powstawał,"^) ale niechno pójdzie o godność ojczyzny, o interes
narodowy, wszelkie względy na stronę, hart duszy wystąpi, za-
grzeje do stanowczych czynów.
2. Bitwa Mieszka z Niemcami przy Cednie (r. 972). Zjazd w Kwedlin-
burgu (r. 973).
Podczas nieobecności cesarza Ottona I w Magdeburgu, mark-
graf „przezacny" Hodo, z nieobjaśnionego przez ówczesnych dzie-
jopisów powodu, zmówiwszy sie z Zygfrydem grafem na Wal-
beku, wspólnemi siłami przeciw Mieszkowi ruszyli. Bitwa zaszła
w dzień ś. Jana (24 Czerwca r. 972) w miejscu Cidini (Cedno)
zwanem.^^) Zrazu Niemcy mieli przewagę, ale za nadejściem
posiłków pod wodzą Cydebura (Czudobora), brata Mieszki, Po-
lacy stanowcze zwycięztwo odnieśli. Wszyscy najlepsi rycerze
niemieccy padli na pobojowisku, udało się tylko dwóm wodzom,
Hodonowi i Zygfrydowi z podartemi chorągwiami ujść z placu
boju. „Upokorzona duma niemiecka o ziemię runęła."^') Dla
niektórych historyków, między 935 a 966 r. Jcmsburg leżał o trzy mile niemieckie
od miasta Wolina, ale śladów jego nie zostało. Osiadlszy w Jomsburgu norniańscy
Wikingi, u/.ywali zupełnej prawie niepodległości, i jako poganie stali sie wrogami
króla Haralda, gdy ten wprowadzał chrześciaństwo w Danii. Barthold, Gesch. von
Riigen u. Pommern, I, s. 303 — 4 i następne, tudzież rozprawa Granowskiego : Julin,
Wolin, Jomsburg w polskiem tlómaczeniu, przy wydaniu Paplońskiego kroniki Hel-
molda r. 1862.
0) Thietmar. V, 6.
'<') Teraz Zehden z prawej strony Odry.
") Actuni est bellum cum Polanis, dux eorum Misico arte vicit, humiliata
Theutonum magnanimitas terram lambit, Hodo pugnax marchio laceris vexillis terga
vertit. Bruno. Vita S. Adalberti, w Bielo wskiego M. P. I, s. 194; Thietmar,
II, 19.
wyrozumienia zajścia tego, wydobywamy ze spraw ówczesnych
następne objaśnienie.
Granice marki Wschodniej, pod zarządem Ilodona, który
dozorował cały kraj od Nordturyngii na wschód aż do Warty,
sa niepewne. Nie wiemy nawet czy dotykały gdziekolwiek do
r. Odry,'-j ale pewno, że na prawy brzeg jój nie rozszerzały sie.
Mieszko, korzystając z bezpieczeństwa, jakie mu przyjaźń cesar-
ska zapewniała, przeprowadzał do skutku dawniejsze zamiary
połączenia pod władzą swą drobnycli ludów Pomorza. W tym
celu wojował on, jeszcze przed r. 965, jakiś lud pomorski, pra-
wdopodobnie Kaszubów,"') w tymże celu zostawał w dobrych
stosunkach z Wikingami Sigwaldem i Sweinem, którzy osiadłszy
w twierdzy Jomsburgu, przy ujściu Odry, ujście to w swych re-
kach trzymali. Ci Wikingi byli zagorzałymi poganami, co je*
dnak nie przeszkadzało Mieszkowi wydać za nich swe córki,
zrodzone zapewno z żon poganek, jeszcze przed ożenieniem się jego
z Dubrawką.^^) Podobne powinowactwo ułatwiło Mieszkowi zbli-
żenie się do ujścia Odry, a przynajmniej swobodną po niej że-
glugę, aż do morza, co dla powstającego państwa Polskiego nad-
zwyczaj ważne miało znaczenie. Dla zapewnienia swobodnej po
Odrze drogi, wypadało Mieszkowi najprzód drobne ludy z pra-
12) Wyżej. § 48, przyp. 41, s. 278.
13^ Wydawcy pism araba Al-bekri, pod nazwa Awbaba podrozumiewają
Kaszubów. Kunik. A.iSeKpii, s. 75.
'*) WedJug sagi iślandskiej Swein królewicz duński i Sigwaldi żonaci byli
z rodzonemi siostrami, córkami Buryslawa (t. j. Mieszka I). Sigwaldi miał za
żonę A s t r y d ę , siediial w Jomsburgu jeszcze w r. 980, a w końcu X w. znowu
dowodził Jomsburgskimi Wikingami. (Granowski, o Winecie i Jomsburgu, roz-
prawa przy wydaniu Paplońskiego tlómaczenia kroniki Helmolda, str. 286, 294,
321). Że pod Buryslawem wypada pójmy wać Mieszka, którego sagi pomieszały
z Bolesławem Chr., to widać z Thietmara (VII, 28), który mówi, że Swein miał za
żonę córkę Mieszka I, siostrę Bolesława, a z niej dwócłi synów: Haralda i Kanuta.
Niewiadoma ta córka po imieniu, zwała się Sigirdą, którą po śmierci Eryka
króla szwedzkiego pojął Swein. (Szajnocha. Lechicki początek Polski, w zbiorze
dzieł jego. T. IV, s, 115), a według Geyer'a, Sigirda, pierwsza żona Eryka, ko-
bieta dumna, porzucona przez męża, utrzymała znaczenie swe i wyszła za Sweina.
Histoite de Suede, 1839, s. 52.
^ J19 —
wej strony rzeki tej pod władze swą ująć, ale w owym czasie
najsłabsze nawet ludy słowiańskie, przenosząc pierwotną swo-
bodę nad wszystko, nie chciały łączyć się w większe organizmy
państwowe. Orężem więc wypadało Mieszkowi otworzyć sobie
do ujścia Odry drogę i być może, że z tego powodu Woli nianie,
z Wichmanem na czele, przeciw niemu w r. 967 występywali.
Toż samo zapewne było powodem do zawiści i gniewu mark-
grafa Hodona. Nie Mieszko wojnę rozpoczął, lecz Hodo, który
się oparł u Cedna, co wskazuje, że wprzód musiał przebyć Odrę
i wtargnąć do kraju nie należącego do markgrafstwa Wscłio-
dniego. Mieszko oczekiwał go u Cedna, broniąc swej posiadło-
ści, której, mu nikt później nie zaprzeczał. Jeżeliby Mieszko
wtargnął do posiadłości markgrafa, narobiłoby to krzyku takie-
go pomiędzy Niemcami, że nie zaniedbaliby o tern zapisać. Tym-
czasem świadek współczesny Titmar wyraźnie powiada, że na-
jazd począł ^przezacny" Hodo, a zatem łatwo pojąć, że przebywszy
Odrę, naruszył cudze granice i tern obraził Mieszka, rozciągają-
cego widoki swe na cały prawy brzeg Odry aż do morza.
Bawiący podówczas we Włoszecłi, Otto I ze smutkiem przy-
jął wiadomość o zajściu pomiędzy Mieszkiem a Hodonem. Wnet
wysłał do Saksonii gońców, rozkazując, aby obaj przeciwnicy,
pod utratą łaski cesarskiej, wstrzymali się od wszelkicli nieprzy-
jacielskicli kroków aż do jego przybycia, albowiem cliciał spór
między nimi osobiście rozstrzygnąć. Przeciwnicy zachowali się
spokojnie. J^) W r. 973 Otto I powrócił do Magdeburga, gdzie
przepędziwszy święta wielkanocne, udał się do Kwedlinburga.
Tam na jego wezwanie przybyli: Mieszko polski, Bolesław II
czeski, posłowie greccy, bółgarscy, węgierscy, duńscy i słowiań-
scy, a niezawodnie musiał być i markgraf Hodo. Mieszko obda-
rowany i wesoły wrócił do ojczyzny,^") z czego wnieść wypada,
że sprawę z Hodonem cesarz rozstrzygnął na korzyść Mieszka.
i») Thietmar, II, 19.
>«) Thietmar, II, 20. Podobnie i Annal. Hildesheimens. s. a. 973, Ptrtz,
G. V, 62.
— 320 —
Tym sposobem prawy brzeg Odry został obroniony od wdzierstw
markgrafów i aż do śmierci Mieszka, żaden z nich nie śmiał po-
kusić sie nawet na przebycie' Odry. Młodzieńcze ludy prawego
brzegu rzeki tej uzyskały czas do spokojnego rozwijania się i zle-
wania w jedno ciało społeczne, które pod nazwą Polski na świat
występowało. Ogromna ta zasługa Mieszki była skutkiem roz-
ważnej polityki jego.
3. Zachowanie się Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983).
W parę tygodni po odjeździe Mieszka z Kwedlinburga, ce-
sarz Otto I życie skończył w Meminlewie'") (7 Maja r. 973). Na-
stępca jego Otto II, za życia ojca wybrany i namaszczony, mło-
dzieniec płochy i swawolny, ożeniony z greczynką Teofaniją, nie
wzbudzał ku sobie zaufania publicznego. Znaleźli sie stronnicy
Henryka kłótliwego, księcia bawarskiego, którego na tron wy-
nieść usiłowali. Bolesław czeski i Mieszko polski oświadczyli się
za Henrykiem, a gdy się za nim oświadczył jeszcze król duński
Harald Blaatand, Otto II znalazł się w konieczności prowadzić
wojnę jednoczasowo z Daniją, Czechami i stronnictwem Henryka
w Germanii. Harald, posiłkowany przez silną flotę Hakona jarła
norwegskiego, wpadł na pogranicze niemieckie ze Szlezwikiem,
niszczył miejsca warowne, lecz gdy wodzom niemieckim udało
się pograniczne warownie duńskie i pograniczne przekopy znisz-
czyć,'*) z pomocą Słowian,'**) Harald zmuszony został do zawar-
1") Pogrzebiony w Magdeburgu. Thietmai, II, 27.
'*) Thietmar, III, 4. Wzmiankowane przekopy są późniejsze Danewirke.
*®) W północnych sagach zachowało sie podanie, że podczas wojny Haralda
z Ottonem II, ostatniemu, przy zdobyciu pogranicznych warowni duńskich, pomagali
Słowianie, pod wodzą króla Buryslawa. (Wigger. Mekl. Annal. s. 40). Któż jest
ten Burysław? Historyk duński Suhm (Ilf, s. 172, 188) domyślał sie, że podania
pomieszały Mieszka polskiego z Bolesławem Chr. i że wzmiankowany Burysław może
być Mieszkiem. Podobne zdanie podzielał Barthold (Gesch, v. Riigen, t. I, s. 292),
po części i Szajnocha (Lechicki początek Polski, w ogólnym zbiorze dzieł jego,
r. IV, s. 189). Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 213) odrzuciał zupełnie Buryslawa,
jako osobistość wymyśloną. Pawiński (IIo.iaScKie CiasaHe, s. 102) przypuszcza, że
cia pokoju i skłonił się do szerzenia chrześciaństwa w swym
kraju -^) (975). Trudniej szła sprawa z Henrykiem bawarskim,
który, umknąwszy z pod mocnej straży (r. 976), znalazł obrońcę
w księciu czeskim Bolesławie IT.-^) Ścigając Henryka, Otto II
wpadł do Czech, niszczył kraj, lecz gdy nadciągające mu posiłki
bawarskie Czechowie w pień wycięli pod Pilznem, Otton II spie-
sznie cofnął się do Bawaryi niższej --) i dopiero w następnym
roku udało mu się schwytać Henryka w Paso wie. ■-•^) Wojna
z Czecliami tem się jednak nie skończyła. Otton II powtórnie
napadł na Czechy (r. 977)-') i dopiero w r. 978 nastąpiło między
nim a Bolesławem II pojednanie.-'^)
W ciągu tej długiej sprawy Mieszko nie występuje otwar-
cie: działa on tylko przez swych sprzymierzeńców. Dla niego
wreszcie było obojętne kto zostanie cesarzem: Henryk czy Otto II,
bo obaj byli Niemcy, Słowianom nie życzliwi. Ważniejsze było
zaburzenie pomiędzy Niemcami, bo to przeszkadzało im szkodzić
Słowianom. Mieszko korzystał z położenia swego i jako członek
cesarstwa wystawił kandydata, który mu się zdawał być lepszym,
a gdy się kandydat ten nie utrzymał, miał możność na równi
z innymi członkami cesarstwa złożyć hołd Ottonowi II, łaski któ-
ten Buryslaw mógł być królem Ranów, którzy jeszcze za Ottona I byli sprzymie-
rzeńcami Niemców.
-") Dahlman. Gesch. von Diinemark, s. 83.
-') A. 976 Heinricus ciux Bawariorum, honore et communione privatus, Boe-
miam fugit. Thietmar, III, 5. — W Annal. Hildesh. a. 976 Heinricus dnx Baiowa-
riorum, sua potestate depositus et excommunicatus, degit cum Sclavis. — AVtedy od
Bawaryi oderwana została Karyntyja, która odtąd stanowiła osobne księstwo choru-
tafiskie (karyntyjskie), a uszczuplona i osłabiona Bawarya oddana została Ottonowi
szwabskiemu.
"-) Thietmar, III, 3, 5. Annal. Weisenburg. a. 975 imperator Bcheimos
vastavit et c.oncremavit, Pertz. V. 63.
2^) Thietmar, tamże.
-■*) Annal. Lambertii. a. 977 Otto imperator cum magno exercitu perrexit ad
Beheim et maximam partem de terrae illius concremavit. Pertz, V, 63.
-•5) Annal. Lambertii. a. 978 ad imperatorem Ottonem venit in pascha Bo-
lizlawo, qui honorifice susceptus magnisąue muneribus ab imperatore oneratus rediit
domum. Pertz. V. 63.
Tom III. 21
— 322 —
rego nie stracił. Zostawał na stronie, oczekując wypadków,
w które tak obfite b3'lo krótkie panowanie Ottona II. Ledwo się
bowiem sprawił Otto II ze stronnictwem Henryka bawarskiego,
a już musiał spieszyć na wyprawę do Francy i, stolicę którój Pa-
ryż oblegał w r. 978. Wkrótce potem, zajęty myślą podniesienia
świetności dworu cesarskiego, na wzór dawnycli imperatorów
rzymskicli, Otto II przejąwszy się ideami rzymskiemi i zamierza-
jąc całą politykę skoncentrować w Rzymie, udał się w r. 980 do
Włocli i więcej już do ojczystej Saksonii nie wrócił. Sprawy
słowiańskie tak pilnie strzeżone przez Ottona I, szły teraz w za-
pomnienie. Sprawy te cesarz zostawił markgrafom i biskupom,
którzy według własnej woli poczęli Słowiańszczyzną rozrządzać.
Mieszko stał w odwodzie.
Powstanie Słowian zaodrzańskich w r. 983.
Niepodległość.
I. Wielkorządcy Słowian nadłabskich (980—982). Sprawa biskupa
Wagona z księciem Mściwojem obodryckim.
Słynny niszczyciel Słowian dolnej Łaby, książę saski Her-
man Billing, na kilka tygodni przed śmiercią cesarza Ottona I,
umarł i Kwietnia r. 973, w klątwie biskupa werdeńskiego da-
wniej rzuconej.^) Po nim nastąpił syn jego Benno, niepo-
mierny zdzierca Słowian.-) Był to mąż, według zdania Niem-
ców, dobry, silny, wyjąwszy tylko, że wyrodziwszy się od ojca,
dręczył lud swój zdzierstwami.*^) Sąsiad jego markgraf pół-
nocny Tiadryk słynął z niepomiernej dumy, zdzierstw i okru-
cieństw. •*) Trzeci kolega ich, markgraf wschodni „czcigodny"
>) Thietmar, II, 20.
2) Według Thłetmara (II. 20) synem Hermana Billinga byl Bernard, a we-
dług Helmolda (T. 13) Benno, synem Ictórego byl Bernard I. 16,
3; Helmold, I, 13.
*) Thietmar, III, lo; Helmold, I, 16.
Hodo, wiadomy już ze sprawy z księciem Mieszkiem, nie mniej
od innych chciwy zdobyczy i bogactwa. Pasterzem metropolii
Magdeburgskiej, po arcybiskupie Adalbercie (f 981), zosta! Gizi-
ler, podejściem i oszukaństwem dobiwszy się wysokiej godności.
Znany on w dziejach ze zniszczenia biskupstwa Merzeburgskiego
(r. 981), przez chciwość zabrania dóbr onego na własne rozporzą-
dzenie;^) nabyciem dochodów z kupców i obrzezańców żydów^
tudzież faciendą tych dochodów na inne pożytki dla siebie.*')
Tacy tó wielkorządcy mieli nawracać i cywilizować podbitych
poganów. Nieobecność Ottona II w Germanii, podniosła władze
ich na stopień udzielnych panów% absolutnie rządzących w powie-
rzonych im krajach, bez najmniejszego ograniczenia namiętności
i nałogów swych.
Biskupem starogardzkim po Egwardzie został _Wago, ma-
jący ,.piekną" siostrę, której książę obodrycki jMściwoj, Billugiem
przezwany,') w cześć ojca chrzestnego Hermana Billinga, zażądał
w zamęście. Przyjaciele biskupa radzili mu, że nie warto tak
piękną pannę wydawać za nieokrzesanego i dzikiego człowieka.
Mściwoj zaś, nie zważając na obelgi, nie przestawał proźb swoich
ponawiać, a biskup, obawiając się, ażeby ztąd jaka szkoda dla
kościoła nie wynikła, siostrę mu swoją oddał w zamęście (r. 973).
Z małżeństwa tego zrodzoną Hodikę wuj biskup oddał do kla-
sztoru, a gdy tam wyćwiczyła się w piśmie świętem, uczynił ją
ksienią klasztoru panien w Mikilinburgu, chociaż na to lat po-
trzebnych nie miała. Brat jej starszy Mieczysław, z innej matki,
chociaż pozornie chrześcianin, ale w duszy poganin, z przykro-
ścią patrząc na to, obwiniał ojca, że za nowostkami się uganiał
i nie bojąc się praw ojczystych odstępywać, najprzód ożenił się
z Niemką, a potem jeszcze córkę do klasztornej klauzury oddał.
5) Thietmar, III, q.
«) Thietmar, VI, I2.
') Helmold nazywa go Billugiem, nie wymieniając imienia, ale u Widukinda
(nr, c. 68), pod r. 966 wzmiankuje sie ksiaże obodrycki Mściwoj, który nie innym
jak tym samym Billugiem być musi.
21*
— 324 -
Często drażniony przez syna, Mściwoj chwiać sie począł i zamy-
śla! o odepchnięciu pojętej małżonki, ale z obawy Sasów, zwle-
kał swój zamiar. Raz gdy biskup, zwiedzając swą dyecezyę,
przyjechał do Mikilinburga, książę, udając dla Wagona wielką
przyjaźń, dziękował mu za dobrodziejstwa i pośrednictwo u ksią-
żąt saskich, prosił jednak, aby należny biskupowi podatek w ziemi
Obodrytów,''; pozwolił wybierać na utrzymanie siostrzenicy bi-
skupiej ITodiki. Lecz żeby biskup nie poniósł przez to straty,
prosił go książę wybrać sobie włości oprócz tych, które z nada-
nia cesarskiego, w ziemi Obodrytów posiadał. Biskup, nie spo-
strzegając podstępu, który ten „najchytrzejszy człowiek" pięknemi
słowami osłonił, bez zwłoki na proźbę przystał. Wybrał sobie
najobszerniejsze wsie, rozdał osadnikom ziemie do uprawy i po-
wrócił do ziemi Wągrów, gdzie miał dwa dwory: jeden w Bo-
źowie,'*) drugi nad r, Trawną w miejscu Nezenna/*^) z kaplicą
i domem murow'anym. Tymczasem Mściwoj z synem podstępne
zamiary poczęli do skutku przyprowadzać. Mściwoj podsyłał sługi
swoje kraść konie i tajemnemi rozbojami niszczyć mienie osa-
dników^ przez co zamierzał pozbawić biskupa praw i do dzie-
sięciny i do posiadłości, a uszczuplając dochody jego, przyprowa-
dzić kościół do upadku. Biskup, przybywszy do ziemi Obodry-
tów, z przerażeniem dowiedział się o wszystkiem. Starał się
zmiękczyć szwagra swego podchlebstwami, dodając, że jeśli się
nie opamięta, ściągnie na siebie gniew nie tylko boży, ale i ma-
jestatu cesarskiego. Mściwoj obłudnie zarzuty odpierał, składa-
jąc całą winę na łotrów, którzy przychodząc z ziemi Ranów, lub
Weletów, nawet jego posiadłości nie oszczędzali, dla powstrzy-
®) Od każdego pługa, t. j. od dwóeh wołów lub jednego konia, miarę zboża,
40 motków lnu i 12 sztuk pieniędzy drobnej monety, oprócz tego jeden pieniądz
należał sie temu, kto podatek wybierał. Helmold, I, 14.
*•) Buzu wieś w Holsztynie, nad jeziorem Blońskiem (Plona) i dziś jeszcze
nazywa się Bozow, w słowiańskiej formie Bożow. W tej wsi przy liościele ś. Pio-
tra, kronikarz Hełmold w XII w. proboszczem byl.
^°) U Helmolda X e z e n n a , dziś G n i s u u. Widocznie w tel^scie opusz-
czona •jloska C. z rlodatiiieni której otr/.ymalibyśmy: Gnezeniia = Gniezno.
I
— 325 —
mania zaś ich obiecał dać pomoc i rade. Gdy zaś biskup odje-
chał w przel^onaniu, że spór załatwił, po włościach jego rozpo-
częły się pożary, a osadnil^om pogrożono śmiercią, jeśliby jalc
najspieszniej siedlislc swych nie opuścili. Zamieniwszy tym spo-
sobem włości bisl^upie w pustynię, Mściwoj odpędził od siebie
siostrę biskupa, nie obawiając się zemsty Sasów, zaprzątniętych
całkiem sprawami Ottona II we Włoszech i nic przeciw Słowia-
nom nie mogącym przedsięwziąć. Jeden tylko książę saski
Benno ") zachował „słaby cień władzy" nad Słowianami.
Zwrot polityki książąt obodryckich do dawniejszego po-
rządku rzeczy podnosił stronnictwo ludowe, pogańskie, Mściwoj
Billug, choć żył jeszcze, stracił znaczenie: synowie jego Mieczy-
sław'-) i Mściwoj syn przewodniczyli ludowi. Po niejakim cza-
sie Mściwoj syn, idąc za przykładem ojca, zażądał dla siebie ręki
Niemki, synowicy księcia saskiego Bernarda, a dla okazania się
godnym jej, udał się z księciem do Włoch z tysiącem wojo-
wników.'"^) Wiodąc rodaków swych ginąć za obcą sprawę w da-
lekich krajach, Mściwoj nie podejrzywał, że czynił to w wigiliją
prawie narodowego powstania.
2. Powstanie Słowian w r. 983.
Ucisk, okrucieństwa i zdzierstwa markgrafa Tiadryka
i księcia saskiego Bernarda, a przytem nierozsądek obu, przymu-
siły Słowian do powstania. '^) A gdy Bernard z wojskiem wypra-
wił się do Włoch, Słowianie jednomyślnie postanowili wziąć się
do oręża. W tern dochodzi do nich wieść o poniesionej przez
Ottona II strasznej klęsce pod Basenteło w Kalabryi (13 Lipca
r. 982). Zginął tam cały kwiat rycerstwa niemieckiego i „nie-
wypowiedziane mnóstwo komesów, których imiona Bogu są tyl-
ko znane."' Tysiąc wojowników słowiańskich Mściwoja, także
1') Helmold I. 14.
12) Według Helmolda (I, 16) Mizzudrag.
i'') Helmold, I, 16.
1') Thietmar, III, lo; Helmold I. 16.
polegli. Sam cesarz Otton II dostał sie do niewoli kupcom grec-
kim i zawdzięczając jedynie poświęceniu się żołnierza słowiań-
skiego Żelenty, nie został jeńcem cesarza wschodniego.^'')
Wieść o tej klęsce dodała Słowianom nadziei do uwolnienia
się z pod przemocy niemieckiej. „Zbrodnicza sprawa w dniu
29 Czerwca r. 983 poczęła się od wycięcia załogi w Hawelbergu
i zburzenia tamże stolicy biskupiej. W trzy dni potem, o go-
dzinie porannej, gdy na prymaryję dzwoniono, uderzył spikniony
tłum Słowian na biskupstwo Brandenburgskie, przed którym
trzeci z rzędu biskup tej katedry Wolkmer wcześniej, obrońca
zaś jego Tiadryk z rycerstwem, w dniu napadu, spieszną rato-
wali się ucieczką. Kler cały pojmany został a Dodilo, tejże sto-
licy pasterz z rzędu drugi od swych poddanych zaduszony i od
trzech lat złożony w grobie, dobyty z trumny i z szat kapłań-
skich, przez psy zajadłe odarty, poczem do grobu ciśnięty na po-
wrót ; cały skarbiec kościelny poszedł na pastwę rabusiów i krew
wielu niewinnych polała się okrutnie. W miejsce Chrystusa ry-
bitwy czcigodnego Piotra, znowu rozliczne bożyszcza z diabel-
skiem odszczepieństwem czczone być poczęły, a przewrót ten
opłakany nietylko wśród pogan, lecz i w chrześcianach znalazł
poparcie." ^'')
Powstanie rozlało się szerokim potokiem od Łaby do. Odry.
Powrócił i IMściwój syn z Włoch, lecz synowicy Bernarda nie
dostał.^') Sprawa narodowa trafiła do przekonania jego: stanął
1'') Thietmar, III, 12, powiada, że żołnierz ten zwal sie Henrykiem, a po
slowiańsku Zolunta.
1") Thietmar, III, 10.
'') Według Helmolda, Mściwoj powróciwszy z Włoch, żądał pięknej lisię-
żniczki stosownie do obietnicy, ale markgraf Tiadryk udaremnił ten zamiar, mówiąc,
że pokrewna księcia za psa wydaną być nie może. Potem opamiętawszy sie marlc-
graf posłał za Mściwojem posłów, aby zawarł małżeństwo, lecz ten niby odpowie-
d/,ial: „Wielkiej -wdzięczności za nasze usługi doznaliśmy, że już nas nie za ludzi,
lecz za psów uważają. A jeżeli pies jest silny, to i ukąszenia jego będą bolesne."
Potem Mściwoj udawszy się do Ratary, oznajmił Słowianom o doznanej zniewadze
i powiedział, że Słowianie w języku Sasów psami się nazywają. A oni rzekli:
„według zasług swoich cierpisz, gardząc bowiem swymi współ plemiennikami, umilo-
— 327 —
na czele powstania. Tłum Słowian pomorskich, ciągnąc ku Sta-
rogardowi (w Wagryi), mordował chrześcian, z ziemia równał
kościoły. Obodryci, zająwszy Starogard, sześćdziesięciu księży
wymordowali i na widok publiczny wystawili. Innych wielu
chrześcian (Niemców), jak bydło pomordowano. Rozszalały tłum
nie znał granic: palił, niszczył wszystko, co było chrześciańskie,
niemieckie, zburzył wszystkie co do jednego kościoły, księży
i sługi kościelne wymordował, ^^) A gdy na ziemi ojczystej wro-
gów nie stało, tłum rzucił się na Nordalbingiję, którą spusto-
szywszy mieczem i ogniem, pod wodzą Mściwoja napadł na Ham-
burg."*) Tymczasem brat Mściwoja Mieczysław Bogu poświęconą
siostrę swą Hodikę porwał z klasztoru panien w Mikilinburgu
i „wszetecznym związkiem małżeńskim" połączył ją z niejakim
Bolesławem. Inne dziewice, które tamże znalazł, albo za żołnie-
rzy swoich powydawał, albo do ziemi Lutyków lub Ranów roze-
słał. Klasztor Mikilinburgski pustką pozostał.-*') Na wschód od
Łaby chrześciaństwa śladu nie zostało.
Trwoga krwawego powstania Słowian przeraża Niemców
i zwiększa się jeszcze napadem Czechów, pod wodzą grafa sa-
skiego Dedi z Wetinu do vSerbska, pomiędzy Solawą a Modłą
(Muldą) r, 983. Powstanie wybuchneło na zachód od Łaby i aż
do Turyngii sięgnęło. Markgraf misznieński Rikdag uciekł, wła-
waleś ród Sasów wiarołomny i chciwy. Przysiąż nam, że ich opuścisz, a my z tobą
staniemy. I przysiągł im. Poczem Słowianie powstali. — Legenda ta we dwa wieki
prawie po zaszłych wypadkach, opowiedziana przez Plelroolda, tchnie więcej poe-
zyją, aniżeli rzeczywistością. Mściwoj książę obodrycki idzie do Lutyków i w Ka-
tarze skarży się na wyrządzoną mu zniewagę. Czemuż nie udał się wprost do swego
kraju, gdzie brat jego Mieczysław, zapalony poganin, mógł go wesprzyć? Czy pra
wdopodobnie, aby Lutycy rozpoczęli wojnę w celu pomszczenia zniewagi księcia
obodryckiego, w obec odwiecznej nienawiści między rodzinami książąt lutyckich
a obodryckich. Ubarwienie w poetyczne formy sprawy tej, widoczne. A jednak nie-
którzy dziejopisowie powieść Helmolda przyjmują za czystą prawdę.
1^) Helmold, I, 1 6.
'0) Według Helmolda napad na Hamburg uczynił Mściwoj, a według Thiel-
mara (III, il) Mestwin wódz Obodrytów.
20) Helijold, I, 15.
~ 328 -^
dze rządowe i kościelne wymordowane. Pogaństwo z całą mocą
odżywszy, szczękiem oręża napełniło brzegi Sola wy, która już od
kilkudziesięciu lat osadzona przez niemieckie warownie, załogi
i kościoły, zdawała się płynąć wśród spokojnego kraju niemiec-
kiego. Okazało się jednak, że i tam duch zemsty głęboko w ma-
sach ludności miejscowej nurtował. Wnet stolica biskupstwa Ży-
czańskiego zlupiona, pierwszy biskup tego kościoła Hugo szukał
ocalenia w ucieczce, klasztory i kościoły z ziemią zrównane. Po-
wstańcy gnali Niemców przed sobą „jak płoche jelenie roz-
pierzchłe", a wpadłszy do Kalwe nad Solawą, splądrowali tam
słynny klasztor ś. Wawrzyńca,-^) w którym znajdowała się córka
markgrafa Tiadryka Oda, później żona księcia polskiego Mie-
szka L--) Panowanie Niemców upadło i z lewej strony Łaby,
aż do Solawy.
3. Bitwa nad r. Tongerą (983) i skutki jej.
Gdy nareszcie wszystko, co było niemieckie zburzone zo-
stało, a szal pierwotny przeszedł, miejscowe powstania Słowian
zlewają się w jedną masę, organizują się do walki z siłami ce-
sarstwa, zgromadzonemi w Saksonii. Słowianie teraz nie cze-
l<ają, jak dawniej, nim Niemcy zbiorą się z siłami i do ich ziemi
wkroczą, lecz zgromadziwszy więcej 30 legijonów pieszych i kon-
nych wojów, składających z górą sześćdziesiąt tysięcy ludzi, pod
21) Thietmar, III, ii.
-•) Czy w tym czasie porwana była z klasztoru Oda i do Polski zawieziona
na żonę Mieszkowi I, jak mniema Bartoszewicz (Hist. Pierwotna Polski, I, 364), czy
później — nie wiadomo. Thietmar, wzmiankując o pojęciu przez Mieszka Ody „bez
udzielenia sobie kanonicznego na to zezwolenia", zamilczą jakim sposobem z kla-
sztoru wydobył Mieszko Odę. „Wielka jej była złość przenosząc rycerskiego męża
nad oblubieńca niebieskiego, nie podobało się to wszystkim zwierzchnikom ko-
ścioła... Ale przez wzgląd na dobro ojczyzny i niezamącenie pokoju
upragnionego, nie przyszło z tego powodu do zerwania z księciem
polskim, posłużyło raczej do utwierdzenia z nim na nowo pod ten czas zachwia-
nych stosunków. Przez Odę bowiem zwiększył się poczet zwolenników wiary Chry-
stusa, mnóstwo jeńców wojennych do ojczyzny wróciło, spadły pęta z nóg wię-
źniów"... (Thietmar, IV, 36).
— 329 —
przewodnictwem swych bożków i grajków, śmiało ciągną, do
kraju Sasów, przy odgłosie trąb przechodzą Łabę i po lewej
stronie jej, w pobliżu r, Tongery, gotują sie do boju. Opodal
Niemcy zgromadzili wojska pod wodzą arcybiskupa magdeburg-
skiego Gizilera, biskupa halbersztadzkiego Hiliiwarda, markgrafa
Tiadryka, komesów Rikdaga, Hodona, Binizona, Fryderyka, Du-
dona, Zygfryda ojca kronikarza Titmara i wielu innych. Z roz-
świtem dnia sobotniego, Niemcy wysłuchawszy mszy świętej
i pokrzepiwszy dusze niebiańskim sakramentem, ruszyli na wro-
gów przeciw nim postępującym. Szczegółów bitwy Niemcy nie
opisali, ograniczając się wzmianką, że „tylko garstce Słowian do-
zwolili schronić się na poblizką wyżynę," -3) ale ich nie ścigali,
a za nadejściem nocy Niemcy „opodal od nich położyli się obo-
zem." Nazajutrz wojsko niemieckie odeszło do domu „z wyjąt-
kiem trzech tylko brakujących do liczby." 2*) Widocznie, że bi-
twa była nierozstrzygnioną, a niemieccy pisarze woleli zamilczyć
o tem. Słowianie wprawdzie nie zdołali opanować niemieckich
warowni nad Łabą, ale widocznie mieli w boju powodzenie, bo
Niemcy ścigać ich nie śmieli, ani przejść za Łabę, coby nieza-
wodnie nastąpiło, gdyby Niemcy odnieśli zwycięztwo. Wszak
zdziercy Słowian Tiadrykowi i kolegom jego markgrafom: Ho-
donowi wschodniemu i Rikdagowi misznieńskiemu chciałoby się
prędzej wrócić do władzy i dóbr swoich, a jednak o tem po bi-
twie nad Tongerą pomyślić nawet nie śmieli. Panowanie nie-
mieckie w Słowiańszczyźnie pomiędzy Łabą a Odrą runęło, chrze-
ściaństwo znikło, cześć dawnych bogów odżyła z taką mocą, że
nawet sam Mściwoj obodrycki zmuszony został uciec do Niemców
za Łabę. 25)
23j Thietmar, III, ii. Annal. Saxo s. a. 983 in loco qui Belxem dicitur,
porów.: Raumer, Regesta, s. 61; Wigger, Meklem. Annalen, s. 42. Pod nazwa
Belxa wypada podrozumiewać: Białą ziemie. Wyżej. T. II, s. 148, 176.
21) Thietmar, III, u.
25) Adam Bremeński. II, 31. Helmold I, 16. Uciekł do Bardów, t. j. do
Bardengau.
Wiedzieli współcześni Niemcy, że jak ksiaże saski Bernard,
tak równie i markgraf Tiadryk, odznaczając się niepomierna
chciwością, dręczyli Słowian zdzierstwem i różnemi okrucieństwa-
mi,-'') a jednak dopiero w skutek powstania Słowian (r. 983) ce-
sarz Otto II pozbawił markgrafa godności i całego dziedzictwa.
Cesarz zamierzał poprawić stan rzeczy, zwołał sejm w Weronie,
na którym Henryk bawarski uwolniony z więzienia i do rządów
Bawaryi przywrócony został. Na tymże sejmie cesarz wymógł,
że syna jego małoletniego Ottona III na przyszłego cesarza wy-
brano, ale więcej niczego zrobić nie mógł. Zmarł on w Rzymie
7 Grudnia r. 983 właśnie w tym samym czasie, gdy Słowiań-
szczyznę stracił. W jednem tylko Misznie załoga niemiecka bro-
niła się jeszcze. Pozbawiony godności i dochodów markgraf Tia-
dryk, został prebendarzem w Magdeburgu i tam wkrótce potem
umarł, złą śmiercią (r. 985), jak na to zasłużył.-^)
§52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do
końca w. X. Niemcy trzymają się w Misznie.
I. Usiłowania Niemców do odzyskania straconej Słowiańszczyzny. Zdo-
bycie przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom.
Dwa wieki Niemcy wytężali siły swe w celu opanowania
ziem słowiańskich pomiędzy Łabą a Odrą; misyonarze niemiecko-
łacińscy nie szczędzili pracy ku zespoleniu Słowian przez kościół
z cesarstwem; zdawało się nawet, że już utrwalili chrześciaństwo
i ustanowili kościół, sługi którego liczyli z pomiędzy siebie tylu
26) Thietmar, III, lo; Helmold, I, i6.
-'') Theodericus dux et marchio dignitatein perdidit, sucedente sibi Lothario,
parte Werinharii, postciuam Slavi ecclesias in Branneburch et llayelbergam destru-
xerunt et relapsi sunt denuo ad paganismum. Annal. Saxo.
Theodericus marchio Slavorum depulsus ab honore et hereditate prebenda-
rius apud Magdeburg mała morte, ut dignus fuit, vitam finivit. Adam Brem. II, 31
Helmold, I, 16. Data śmierci Tiadryka w annałach kwedlinburgskich i t. d, zapi-
sana pod r. 985. Rauraer, Regesta, s. 63.
— 33^ —
już męczenników, że według słów kronikarzy, na spisanie icłi
ledwoby cała księga wystarczyła;^) cesarze i papieże pozatwier-
dzali niemało biskupstw, pobudowali wiele klasztorów, liojnie
opatrzonych w docliody i wygody życia, lecz wszystko to za je-
dnem poruszeniem się ludów słowiańskich w r. 983 znikło, jakby
sen. Dawna cześć bogów i swoboda gminna zakwitły znowu od
Sola wy aż do Odry. Czyż cesarz i kościół mogli na to oboję-
tnie patrzyć? Godność ich cierpiała na tern wiele, ale stracenie
daniny, kontyngensów wojennych, licznych dóbr duchownych
i świeckich, rozmaitych podatków i poborów w pieniędzach
i w naturze stokroć boleśniejsze były. Niechby wreszcie biskup-
stwa założone dla Słowian i nie istniały czas jakiś, byłoby to
jeszcze znośne, lecz arcy biskupstwa Magdeburgskie i Hamburg-
skie bez środków, które na ich utrzymanie dostarczali Słowia-
nie, istnieć nie mogły. Niepodobieństwem było dla cesarstwa
i administracyi kościelnej wyrzec się tego, co im z rąk wypadło.
Przemyśli wali więc Niemcy nad odzyskaniem straty: czas jednak
nie był dogodny ku temu.
Następca Ottona II, małoletni Otton III, zostawał pod opieką
Henryka księcia bawarskiego, który zamierzając sam usiąść na
tronie, robił sobie stronników. Wsparł go dawny przyjaciel książę
czeski Bolesław II, a Mieszko polski, życząc sobie zachować z cesa-
rzem dobre stosunki, przychylał się do wyniesienia na tron Hen-
ryka, tem bardziej, że ostatni mając przeciw sobie silne stronni-
ctwo Ottona III, musiał dla Słowian być powolnym. Na zjeździe
w Kwedlinburgu r. 984, podczas świąt wielkanocnych książęta
Mieszko, Bolesław II i Mściwoj obodrycki wspólnie z innymi du-
kami państwa Niemieckiego, złożyli Henrykowi przysięgę wier-
ności.'-) Tymczasem stronnictwo Ottona III pod przewodnictwem
księcia saskiego Bernarda i markgrafa Tiadryka, domagając się
1) Helmold, I, 16,
-) An. 984. Heinricus pascha Quidilingeburg festivis peregit gaudiis . . . Hue
Miseco et Mistui et Bolizlovo duces cum caeteris ineftabilibus confluebant, auxilium
sibi deinceps ut regi et domino cum juramentis affirmantęs. Thietmar, IV, 2,
wydania mu małoletniego Ottona 111, przycisnęło Henryka tak,
że on musiał ratować się ucieczka do sprzymierzeńca swego Bo-
lesława II, Z Czech, pod zasłoną wojska danego przez Bolesła-
wa II, Henryk przez krainy Niżanów i Glomaczów przeprowa-
dzony został do Mogilna, zkąd z przybyłymi do niego Niemcami
pociągnął dalej do Magdeburga. Rycerz bolesławowski Wagio,
który przeprowadzał Henryka, wracając do Czecłi, stanął pod
Misznem, a porozumiawszy sie z mieszkańcami, wezwał Fryde-
ryka wassala markgrafa Rikdaga, który wówczas sprawował
rządy w ISIagdeburgu, aby dla porozumienia się wyszedł do ko-
ścioła za miastem położonego. Wyszedł z miasta burggraf Rik-
^^§"'^) „rycerz wyborny", lecz zdradziecko przez Czecłiów schwy-
tany u rzeki Triebaczy, ufność swą zbytnią życiem przypłacił.
Misznc przez załogę czeską zajęte, stało się posiadłością i miej-
scem pobytu Bolesława II'') (r. 985). Oswobodziwszy się od Niem-
ców Misznianie wygnali od siebie miejscowego biskupa Wolkol-
da, który w Moguncyi szukał przytułku,-^) a potem czas niejakiś
sprawował w Pradze urząd biskupa, zamiast Wojciecha, gdy ten
do Rzymu odjechał.^)
Opanowanie przez Henryka kłótliwego władzy najwyższej
w Germanii było na rękę Słowianom, lecz Henryk niedługo cie-
szył się tą władzą. Stronnictwo małoletniego Ottona III wzięło
przewagę. Matka jego Teofanija energiczna i stanowcza, rządy
państwa w imieniu czteroletniego syna objęła. Książętom sło-
wiańskim wypadało zmienić politykę. Jakoż na święta wielka-
nocne w r. 985 do Kwedłinburga z dworami swymi przybyli Bo-
lesław II i Mieszko, a po odbyciu całego obchodu, według da-
^) Wezwany byl Fryderyk, a zabity Rigdag; widocznie jakieś pomięszanie
imion u Thietmara (IV, 4). Komentatorowie jego zauważali, że było dwóch Rikda-
gów, jeden: marchio in Merseburg commorans, drugi civitatis
Miśni custos. Porów, kronika Titmara, przekład polski Komarnickiego. Zy-
tomirz. 1861, s. 98.
*) Thietmar, IV, 4.
B) Thietmar, IV, 5.
«) Wyżej s. 303.
1
nego przepisu, hojnie obdarowani do domu wrócili. ,,W dniach
onych, IMieszko składając hołd uległości Ottonowi III, podarował
mu wielbłąda," ') poczem dwie wyprawy pod jego rozkazami od-
był,^) przeciw Słowianom ,.zamieszkałym na wschodzie," ^) t. j.
Lutykom, sąsiadom państwa Mieszka w latach g86 i 987. ^^j
Pojednawszy sie z Ottonem III, książę czeski Bolesław II
w Kwedlinburgu (985), musiał opuścić niezadługo przedtem zdo-
byty gród Miszno. Urząd markgrafa misznieńskiego, z powodu
śmierci Rikdaga, zajął Ekhard (r. 985). Wkrótce potem i wy-
gnany z Miszna Wolkold powrócił do swej dyecezyiJ')
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II, a Mieszkiem I r. 990.
Tymczasem Niemcy ujarzmiają Milczanów.
Do zjazdu w Kwedlinburgu r. 985 Mieszko i Bolesław II,
wspierając stronnictwo Henryka bawarskiego, trzymali się jedna-
kowej polityki i żyli z sobą w zgodzie. Później poczyna się po-
między nimi nieporozumienie, którego powodów bliżej nie zna-
my. Być może Mieszko, biorąc udział w wyprawach Ottona III
w roku 986 i 987 przeciw Lutykom, którzy od dawna zostawali
z Czechami w przyjaznych stosunkach, obraził tem Bolesława,
być może widoki obu książąt na rozszerzenie sw^ej władzy w Slą-
") Thietmar, IV, 7. "Według uwagi Lelewela, Mieszko podarował Otto-
nowi III wielbłąda dopiero w r. 986. Polska wiek. średn. T. II, VI, 9. Porów,
niżej cytatę 9.
8) Thietmar, IV, 7.
^) Ibid. IV, 8. Annal. Quedlinb. a. 985. Sa.Kones Sclaviam invaserunt, qui-
bus ad supplementum Misaco cum magno exercitu venit. An. 986. Otto rex cum
magno exercitu Saxonum perresit in Sclaviam, ibique ad eum venit Misaco cum mul-
titudine nimia, obtulitque ei unum camelum et alia xenia multa, se ipsum etiam subdit
pote.stati illius. — Wzmianki o Mieszku powtarzają się dosłownie w Annales Hildes-
heimens. s. a. 986. Pertz, M. G. V, 67.
1") Annal. Quedlinb. a. 987. Saxones Sclaviam iterum invaserent et ad ulti-
mum ipsi Slavi regis ditioni subduntur, et castella juxta Albiam flumen denuo re-
staurata sunt. Różnice dat dwócli wypraw Mieszka przeciw Lutykom pogodzić tru-
dno. Zdaje się, że odbyły się w łatach 986 i 987.
1') Thietmar, IV, 5, Hok śmierci Rikdaga 985 oznaczają annały kwedlin-
burgskie, Saxo i nekrolog fuldeński. Wigger, Mekl. Annal. 43.
' 334
sku i Łużycach postawiły ich przeciw sobie tak, że z przyjaciół
wrogami sie stali. Bądź co bądź zwadę rozpoczął Bolesław II,
najechawszy należące do Mieszka kraje na pograniczu Śląska
i Łużyc. Oba przeciwnicy szukali sprzymierzeńców. Bolesław
łatwo ich znalazł w Lutykach, a Mieszko u cesarzowej Teofanii,
z rozkazu której arcybiskup magdeburgski Giziler, wziąwszy z so-
bą ledwo cztery chorągwie wojowników, pośpieszył do kraju Słu-
pianów ^•) i stanął obozem nad rozlewem w^ód, przez który most
długi prowadził. Ze świtem dnia następnego (13 Lipca r. 990)
Niemcy, oświadomieni o zbliżeniu się Czechów, ruszyli naprzód.
Wkrótce potem ukazał się i Bolesław, który rotę za rotą wypro-
wadzał w pole; poczem obie strony wyprawiły posłów na zwiady.
Wojownicy czescy nalegali na Bolesława, aby żywej nodze Niem-
ców ujść nie pozwolił, ale wysłany na zwiady rycerz Slopan po-
wściągał ich, mówiąc, że chociaż wojsko niemieckie nieliczne,
ale siła jego wielka, albowiem od stóp do głowy w żelazo za-
kute. Potykać się z niem wolno księciu, lecz choćby i odnieść
zwycięztwo, zawsze byłoby to klęską, ponieważ siła czeska osłabi
się, a wtedy ścigającemu Mieszkowi trudno się będzie opierać,
a może i nie uda się umknąć. Sasi w każdym razie staliby się
nieprzyjaciółmi, a jeśli Czesi przegrają bitwę, na ówczas księciu
i państwu jego grozi biada, nie zostanie nadziei oparcia się nie-
pr?yjacielowi nawet na własnej ziemi, którą on wałem dokoła
opasze. Na takie słowa nie znalazło się odpowiedzi. Bolesław
pragnął pogodzić się z Mieszkiem, za pośrednictwem wxdzów
niemieckich, żądając, aby mu pomagali drogą układów odzyskać
utracone kraje. Niemcy pochwalili ten zamiar, poczem arcybi-
skup Giziler, tudzież komesowie: Ekhard, Eziko i Binizo udali
się do Bolesława na układy, odprawiwszy swe wojskc. Nastąpił
zmrok wieczorny, Bolesław polecił przybyłym oddać broń i roz-
kazał nie zwracać jej, póki nie stwierdzą przysięgą zawartej
i-j Thietmar, IV, 9, krainę tę zwie Selpuli. Porównaj dzieła tego T. II,
s. 59. 343.
umowy. Przybywszy razem z pośrednikami nad Odrę, Bolesław
posłał do Mieszka z oznajmieniem, iż pomocnicy, na których ra-
chował, w jego znajdują, się rękach. Jeżeli więc zwróci krainę,
którą zabrał Czechom, bez szwanku odejdą, w przeciwnym razie
będą zgubieni. Zastraszenie to jednak do niczego nie posłużyło.
Mieszko rozumiał dobrze położenie swe i słabość sił księcia cze-
skiego, dla czego dał mu odpowiedź, że jeśli król (Otto III) ze-
chce jeńców swych wyzwolić, lub za zabitych się pomścić, uczyni
to pewno, lecz gdyby tego i nie uczynił, nie wypada ztąd, aby
on, Mieszko, miał kraje swe tracić dobrowolnie.^^) Stateczna od-
powiedź Mieszka przekonała księcia czeskiego, że z nim nie da
sobie rady, nawet przy pomocy Niemców. Puścił więc Bole-
sław II na wolność arcybiskupa i komesów, a sam z nad r. Słu-
pie] ustępując na południe, ku granicom czeskim, pustoszył oko-
licę, widocznie dla tego, iż nie miał nadziei zatrzymać ją dla sie-
bie. Po drodze zajął jakiś gród,^*) bez oporu ze strony mie-
1") Thietmar, IV, 9.
'^) W kronice Thietmara zostawione jest próżne miejsce, na którem miało
być napisane nazwisko jakiegoś grodu polskiego, który Bolesław II dostał w moc
swoja r. 990. Komentatorowie kroniki Tliietmara mniemają, że miastem, którego
nazwa opuszczona jest. ma być Niemcza na Śląsku. Bezimienny mnich sazawski po-
wiada pod r. 990: Eodem anno Nemci perdita est. Pertz, M. G, IX, s. 149. Porów.
Bielowski, M. P. I, s. 256. Ale oprócz Niemczy na Śląsku jest jeszcze inna
Niemcza w Łużycach nad r. Nisą. Otton III, czyniąc w r. lOOO nadanie kościo-
łowi Nienburgskiemu nad Solawą dóbr różnych, dodał: dedimus civitatem Niempsi
dictam, in comitatu Geronis marchionis in ripa iluminis Niza nominati sitam. Atque
illud burgwardium cum omnibus villulis ad illud pertinentibus Pozdietin, Gotheiuua,
Bezdiez, Gozeuua, Zepi, Tamarini. Heinemann'a Codex Anhaltinus, T. I, Nr. 90.
Jeżeli więc Bolesław II zdobył rzeczywiście Niemczę, to prawdopodobniej, że Niem-
czę nad Nisą, położoną w pobliżu krainy Słupianów, w Ict-prej obozowali Niemcy
i Czesi w r. 990, niż oddaloną bardzo od tego miejsca Niemcze na Śląsku, nad
r. Ślęzą (dziś Lohe), która za czasów Bolesława Chr. do Polski należała (Thietmar,
VII, 44). Tymczasem Niemcza nad Nisą pozostała w ręku Niemców. Jakim spo-
sobem to stać się mogło? Panowanie Alieszka rozciągało się na południe do Wro-
cławia, a na zachód do Bobry i Kwiazi. Dalej były już Lużyce, ujarzmione przez
Gerona w r. 963. Od tego czasu i Mieszko został wassalem cesarstwa, ale to nie
przeszkadzało mu zdobywać sąsiednie kraje pogańskie, do cesarstwa nie należące.
Przypomnijmy ogólne powstanie Słowian między Łabą a Odrą w r. 983 i wygnanie
Niemców za Łabę, a znajdziemy czas, w którym Mieszko mógł zająć Niemczę nad
Nisą, później zdobytą przez Bolesława II w r. 990 i dla Mieczysława straconą, je-
- 336 -
szkańców, a jednak rządcę grodu tego, ująwszy w moc swoją, od-
dal sprzymierzeńcom swym Lutykom, „z którego oni niezwło-
cznie ofiarę bogom swym opiekuńczym uczynili." Przewidując,
że I.utycy nie dozwolą Niemcom swobodnego powrotu do Ma-
gdeburga, Bolesław upominał ich, aby się zachowali spokojnie,
grożąc, że się pomści, jeśliby jaką krzywdę uczynili Niemcom,
których pod swoją ochronę przyjął. ,.Znam ja dobrze, mówił do
Lutyków Bolesław, że między wami a nimi wielka nieprzyjaźń
panuje, lecz dla wywarcia zemsty stosowniejsza od teraźniejszej
znajdzie się pora." Nie zważając na taką przestrogę, Lutycy oka-
zywali chęć do napadu na Niemców, co pobudziło Bolesława po-
wrót ich na dwa dni wstrzymać. Dopiero po wzajemnych zape-
wnieniach życzliwości i odnowieniu dawnego przymierza odejść
im pozwolił. Znalazło się jednak 200 jeźdźców^ którzy puścili się
w pogoń za Niemcami, lecz ci ostrzeżeni przez pewnego lennika
komesa Hodona, w największym pośpiechu ruszyli dalej i pomi-
mo pędzących za nimi wrogów, pomyślnie do Magdeburga przy-
byli, co niezmiernie cesarzowę Teofaniję uradowało.^^)
Zwada pomiędzy Bolesławem II a Mieszkiem posłużyła tylko
na korzyść Niemcom. Jakoż markgraf misznieński Ekhard, roz-
począwszy rządy swe w r. 985, skorzystał z nierozwagi książąt
słowiańskich i swobodnych dotąd Milczanów^") ujarzmił (r. 990).")
Podczas tejże zwady Saksonowie rozpoczęli wojnę z Obodryta-
mi, dwa razy kraj ich pustoszyli i ze zwycięztwa się chwalili
żeli przywilej klasztorowi Nienburgskiemu pisany rzeczywiście w tym roku (looo),
a nie w XII w., jak się domyślał Ledebur.
Jeżeliby zaś przypuścić, źe Niemcza, którą zdobył Bolesław II w r. 990, jest
Niemczą śląską nad r. Ślęzą, w takim razie wypadałoby przyznać, że granice pań-
stwa Mieszka posuwały się na południe w Śląsku aż za Wrocław, co byłoby sprze-
czne z wiadomościami, według których Śląsk do Polski przyłączony został dopiero
za Bolesława Chr. w r. 999.
'■'') Thietmar, IV, 9, 10.
'") Im Jahre 968 waren die Milzener der deutsclien Herrschaft noch gar
nicht einverleibt. Posse. Codex Saxoniae. T. I, s. 174.
1") Thietmar, V, 5. Milzientos a libertate inolita servitutis jugo
constrinxit.
I
OJ/
(r. 990).''^) Gotował sie przeciw Słowianom szereg wypraw Niem-
ców, którzy przypuścić nawet nie chcieli, aby Słowiańszczyzna
mogła być dla nich straconą, Słowianie zac przenosząc swobodę
nad wszystlco, gotowi byli dla jej obrony na wszellcie ofiary.
3. Walka o Branibop (991—993). Wyprawy Ottona III (995—997).
Słowianie w odwet do Saksonii wpadają (998 — 1000).
Jeszcze za rządów markgrafa Tiadryka, złożonego z urzędu
przez Ottona II w r. 983, w okolicy Magdeburga był rycerz „zna-
komity" Kizo, który, czując się obrażonym przez markgrafa i nie
znajdując sposobu zemścić się nad nim, poszedł do Słowian, zje-
dnał ich sobie i taką ufność pozyskał, że mu powierzyli Brani-
bor, aby z dogodnego stanowiska mógł szkodzić Niemcom. Po
upływie lat kilku Kizo, poddawszy się namowom Niemców, po-
wierzony mu gród w moc królewską wydał. Lutycy, oburzeni
tym postępkiem do wściekłości, ze wszystkiemi siłami, jakie na
prędce zebrali, uderzyli na Branibor. Na wieść o tern bawiący
w Magdeburgu małoletni cesarz Otton III kazał wysłać posiłki
dla Kizy. Ruszyli więc na wyprawę: markgraf misznieński Ek-
hard, trzej wujowie kronikarza Titmarara, grafy: Henryk, Udo,
Zygfryd, tudzież stryj jego Luitariusz i komes palatyna Fryde-
ryk, A gdy prowadzone przez nich wojska zbliżały się do Bra-
nibora, Słowianie porzuciwszy oblężenie grodu, z taką natarczy-
wością uderzyli na Niemców, że tylko część ich zdołała wtargnąć
do Branibora, a inni po znacznej stracie ustąpili na powrót. 1^)
Na pomoc Ottonowi III pospieszył Mieszko polski (r. 991), ale
czy uczestniczył w napadzie na Branibor wiadomości nie posia-
damy.-*^) W następnym r. 992 Otton III sam prowadził wojsko
1*) Annal. Hildesheim. an. 990. Saxones Abotritos bis grandi irruptione va-
stabant. Multi quoque illorum et penitus nominatissimi interempti sunt, alii in flu-
mine necati. Saxones Dei gratia cum pace et victoria redierunt. Misacho et Bolizlavo,
duces Sclavorum, gravibus inimiciis inter se con{1ixerant.
1") Thietmar, IV, 15.
-<*} Annal. Hildesh. a, 991. Otto rex cum magno exercitu Saxonum ac sup'
plemento Misaconis Brennaburg obsedit et vicit.
Tom III. 22
- 33^ -
przeciw Braniborzanom, z posiłkami bawarskiemi i czeskiemi pod
wodzą książąt Henryka Kłótliwego i Bolesława II. Polski zaś
książę Bolesław, syn Mieszka, w rozporządzenie króla kontyn-
gens wojenny dostarczył.-') Słowianie mocno już dociskali za-
łogę niemiecką w Braniborze, ale na widok zbliżającego się woj-
ska królewskiego pierzclmęli. Dopiero po odstąpieniu Słowian,
oblężeni w Braniborze Niemcy, wyśpiewując radośnie kyrie-elei-
son, wybiegli na spotkanie odsieczy, która im takąż pieśnią je-
dnogłośnie odpowiedziała. Zająwszy gród Otton III osadził go
swoją załogą, a Kizo rządził grodem.--) Później Kizo, udawszy
się do Magdeburga, żonę swą i czeladź powierzył opiece jedne-
go z rycerzy swoicli Bolibuta,-") ale ten widocznie zbieg sło-
wiański w służbie niemieckiej, mając przed oczami przewrotność
Kiza i sam pragnąc spróbować szczęścia, władzę nad grodem
przy sobie zatrzymał. Pobiegł ,.niepośledni rycerz" Kizo pod
Branibor, ocalił żonę z czeladzią, ale gdy tajemne jego zabiegi do
opanowania Branibora, spełzły na niczem, stoczył bitwę i poległ.-^)
Braniborzanie zacliowali niepodległość jeszcze na półtora wieku.
Wypadki w^ Braniborze zapalały Słowian i Niemców do
wznowienia pogranicznej walki. Wojna podjazdowa toczyła się
w różnycli miejscowościach, bez szczególnycli rezultatów, a la-
topiscy urywkowo tylko zapisywali głośniejsze wypadki. Tak
w roku 992 Saksonowie dwa razy bili się gdzieś ze Słowianami
i dwóch chorążych stracili: Tietharda diakona werdeńskiego
i Halegreda prezbitera bremeńskiego.--^) W r. 993 Saksonowie
trzy zwycięzkie wyprawy do Słowiańszczyzny odbyli, a Słowia-
2>) Annal. Hildesh. a. 992, Otto rex cum valida suorum manu iterum Bren-
naburg adiit, venitque ad eum Heinricus, dux Baiariorum, et Bolizlao Boemanorum
princeps cum ingenti multitudine in auxilium regi. Bolizlao vero Misachonis filius —
suos sibi satis fideliter milites in ministerium regis direxerat.
22) Thietmar, IV, 15.
2») W słowiańskiej formie może być Boliwid. Porów, Wigger, Meklemb.
Annal. 50.
«*) Thietmar, IV, 15.
«Ł) Ann. Saxo. a. 992. Pertz, M. G. VIII, 638.
nie częstemi najazdami niepokoili Saksonije.-'^) Aż nakoniec roz-
paliła sie walka powszechna wzdłuż dolnej Łaby. W r. 994,
z wyjątkiem Serbów, wszyscy Słowianie, mszczcząc sie za dawne
krzywdy, zrzucili jarzmo niemieckie, i sami poczęli Saksonije
niszczyć."') Wtedy król Otton III, opierając sie na posiłkach,
przyprowadzonych mu przez Bolesława syna Mieszka i Bolesława
czeskiego, wtargnął w roku 995 do ziemi Obodrytów, niszczył
wszystko aż do r. Pieny i krainy Doleńców,-*) zkad przez zie-
mie Lutyków do Saksonii powrócił.-") Wyprawy te tylko roz-
drażniły Slowńan, którzy w ślad za ustępującym królem brzegi
Łaby opanowali, a opierając się na ludności słowiańskiej lewego
brzegu rzeki tej, puścili swe zagony w głąb Saksonii,^") aż do
Hildesheimu, tak że dla obrony dyecezyi swej biskup hildesheim-
ski Bernard zmuszony był przy zbiegu rzek Aller i Owakry
(O ker) twierdzę Mundborg założyć.^') Niepowodzenia, a przy-
tem zamiar rychlej szego do Rzymu na koronacyję odjazdu, znie-
'^) Annal. Hildesh. a. 993. eo anno Saxones tribus vicibus expeditionem
paraverunt in Sclavos, et nihil profecerunt; e contra Sclavi crebris latroci-
n i i s Saxoniam fatigabant.
2') Annal. Quedlinb. a. 994. Sclavi insuper omnes, exceptis Sorabis, a Sa-
xonibus defecerunt. — Annal. Sangall. maj. a. 995. Saxones et Sclavi qui dicuntur
Weletabi mutua se caede et incendio mactantes totam Germaniam inter Danubium
et oceanum sitam maxime inquietabant.
28) Annal. Hildesh. a. 9